Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość AGATA1987

Witam po dość sporej przerwie dziewczyny :) Nie bylo mnie dlugo bo 14.07 wzielam ślub a potem wyjechalismy z mężem w podróż poślubną. :) Było świetnie, troszke się denerwowałam przed ( nie chciałam pisać chciałam mieć absolutny spokój obok siebie) uroczystością -tyle ludzi, ceremonia w kościele no i wesele. Powiem wam że największy stres miałam zaraz przed ale kiedy urozystość się zacząła emocje opadły i wszytsko poszło świetnie a na weselu bawiłam się wyśmienicie. Zapomniałam o lękach, nawet najmniejszego napięcia nie doświadczałam-byłam zrelaksowana i szczęśliwa. Po ślubie dziewczynki 2 dni prawie spałam :D musiałam zregenerować siły no i opadały też emocje. W podróży poślubnej też było cudownie- romantycznie, cieplutko, błogi spokój. Lecialam samolotem, plynelam promem, zwiedzałam prawie całe dnie. Nie powiem że byłam wolna od lęków bo nie ale gdy taki niepokój mnie złapał to starałam się opanowac, uspokoic, robic to czego nauczylo mnie doswiadczenie. I generalnie widze duze postepy :). Jestem z siebie dumna ze tak wszystko zorganizowalam i dobrze bawilam sie mimo stresu. Teraz juz wrocilismy do naszego zycia. Ja pracuje, zajmuje sie domem itd. Powiem wam dziewczyny ze najsmieszniejsze jest to ze ja lece na zagraniczne wakacje, biore slub, codziennie normalnie funkcjonuje ale obliczylam ( z zegarkiem w reku) ze wciaz moja bezpieczna strefa to 2 minuty od domu....(subiektywnie myslalam ze to 5-7)- gdy ide sama oczywiscie. Czasem jestem na siebie zla czasem bezradna bo niby ide do przodu, robie rzeczy ktorych rok temu bym nie zrobila a wciaz gd jestem sama to kraze kolo domu jak jakis inwalida :D. Zazdrozcze wam czasem. Czytalam posy wasze regularnie- jestem dumna z Joasi spacer 25 minut- WOW. Egzaltacja- wielki szacun- 3 tygodniowy wyjazd sluzbowy podejrzewam ze zapieralabym sie rekami i nogami a na miejscu ryczala kazdego dnia :D. To jest Twoj wielki sukces!!!!! To ze czulas sie momentami zle to nie porazka. Porazka byloby gdybys przez te stany nie pojechala lub przez nie wrocila a tak to jst WIELKI Sukces!! Ewa- zrob cos dla siebie aby poczuc sie piekna i kobieca a jak maz nie docenia tego no to coz jego wina i jego strata. Pozdrawiam was dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Agata gratulacje z okazji ślubu! Wspaniale,że wszystko się udało,zobaczysz z dnia na dzień będzie lepiej. U mnie miły dzień, dużo spacerujemy,jak jestem z mężem i córką to w ogóle nie czuję lęków,mogę robić wszystko. Jak zostałam sama,pochodziłam chwilę koło domu i już wygladałam kiedy moi wrócą,jakoś sama jeszcze nie czuję się za pewnie. Korzystajcie dziewczynki z pogody i wakacji:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Dziewczyny napisałam na forum i pomyślałam...no nie dziewczyny maja takie sukcesy, ty też w życiu radzisz sobie coraz lepiej a tak sie ze soba pie.... ze 5 minut od domu sama nie przejdziesz. I sie zawzielam, ze akurat jest u mnie jako gosc moja mama to zeszlam z nia do parku poprosilam zeby usiadla na lawce a ja sie przejde i przeszlam prawie do centrum miasta NIGDY wczesniej ( od kiedy mam te ostrzejsze lęki) tego nie zrobilam!! Bylam taka dumna potem kupilysmy sobie lody i taka bylam z siebie dumna ze znów poszłam na spacer (mama poszła do domu) a ja poszłam do sklepu do którego wczesniej balam sie dojsc zrobilam male zakupy przeszlam po pasach ( spokojnie czekalam na swiatlach) i wrocilam na luziku do domu. Dziewczyny DUMA DUMA DUMA, teraz mam taki plan ze poki jest mama codziennie bede robic takie proby zeby czuc sie coraz silniej ( to ze ona gdzies tam jest dodaje mi pewnosci). Mam nadzieje ze do przyzlego tygodnia dam rade sama dojsc do pracy- teraz jezdze taksowka jak jakis inwalida i do tego trace kase:/ Milego wieczoru

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) Agatko wszystkiego co najjlepsze na nowej drodze zycia zycze z całego serca:!!!Super ,ze dałas rade:) teraz juz tyko bedzie coraz lepiej.Ja wczoraj ogarniałam dom bo jak zwykle kupa roboty.Byłam na projekcie dzisiaj zobacze czy przejdze mały to mały ale zawsze jakis grosz.Własnie zaraz siadam i zabieram sie do kosztorysu.Ja wczoraj tez byłam z corka w Warszawie bo załatwia swoje sprawy zwiazane z aplikacja tez sie musi nalatac i nadenerwowac.Boje sie aby jej ta nerwica sie nie udzieliła.Agatko masz racje trzeba zrobic cos dla siebie ale wiesz jak to jest musiałabym wyjechac gdzies całkowicie sama ale wiem ,ze to niemozzliwe bo mam jeszcze 6 latke w domu wiec nie mogłabym przezyc co tam u niej.Wiec siedze i pracuje w domu.Co do męża to ja nie dam sobie w kasze dmuchac zawsze mówie to co czuje i otoczenie wie o tym wiec niektórzy omijaja mnie szerokim łukiem aby czegos wieej nie usłyszec bo przeciez ludzie boja sie prawdy.Wczoraj mu powiedziałam,ze jak ma byc tak jak jest obecnie to nie ma sensu tego ciagnac dalej.Ale tez powiedziałąm czego np po rozwodzie bym oczekiwała to widziałąm ,ze mu mina zrzedła i juz nic nie mówił.Wziac kilka walizek z domu to nie sztuka sztuka jest podzielic wszystko sprawiedliwie i po tym wszystkim prosto moc sobie spojrzec w oczy.Joasiu widze ,ze wciaz walczysz z tym dziadostwem ale skutki widac i najwazniejsze ,ze bez leków.A zycia z dnia na dzien nabiera wyrazniejszych barw:)Julka lata lata lata wiec zycze dalszego latania i aby juz tak zostało teraz jak przyjedzie do domku trudno bedzie Jej pozostac w domu i zajac sie przyziemnymi sprawami powiem szczerze tez bym tak chciała:)))) Egzaltacjo kiedy wyjazd na morze? pozdr ewa

Odnośnik do komentarza

Gratuluję Agata, i z okazji ślubu i z okazji sukcesów jakie odnosisz-zobaczysz każdego dnia będzie coraz lepiej. Każdego dnia idź krok dalej i zobaczysz niedługo przestaniesz się kontrolować i żyć tak jak lęki Ci pozwalają. A gdzie wypoczywaliście po ślubie? U mnie bardzo słonecznie,dużo spacerów,większość czasu jestem poza domem,wśród ludzi. Ciesz sie Asiu wakacjami, zobacz jaki duży sukces-pojechałaś i na tym się skup. Pozdrawiamm Was serdecznie,ja w piątek jadę na koncert, bez męża,tylko z bratową.

Odnośnik do komentarza
Gość Olimpia31

Równiez tak ja wy cierpie na agorafobie. kiedyś mialam to ale w lekkim stanie w takim ze sie poruszalam wszedzie czasami mnie bral atak paniki ale to bylo do zniesienia. Rok temu zmarła moja mama tato juz od dawna nie zyje wiec zostalam sama jeszcze do tego doszedl rozwód i myśl ze zostaje sama ta trauma spowodowala ze choroba sie nawróciła z podwojona siłą. Choroba jest straszna człowiek nie moze normalnie funkcjonowac. Mam 3 letnia córke która chce sie wszedzie poruszac a ja nie jestem wstanie jest to straszne bo chcialabym jej tyle dac a nie moge. Czuje ze mnie bierze depresje nic mnie juz nie cieszy, za kazdym razem mowie ze sie nie poddam ale kiedy nastepuje atak poddaje sie i załamuje. Tyle sie naczytalam ze sie boje lekow brac bo uzalezniaja i nie kazdym pomagają i do tego te skutki uboczne. Mam kolezanke ktora bierze leki od 3 lat i dalej tak samo sie czuje może któras z was wyszla z tego bez lekow ?? ponoc nastawienie sie liczy ale jak jestem w sklepie i mnie bierze powtarzam ze nic sie nie dzieje ale i tak nie przechodzi i szybko wychodze . Ukrywam to bo mi wstyd ale i tak zaczynaja sie pytac dlaczego nie wychodze na miasto co sie dzieje . Chyba juz stracilam nadzieje na powrot zdrowia.....................:(

Odnośnik do komentarza

Olimpia ja wylazłam z nerwicy bez leków, z nerwicy, która powodowała tachkardię do 160 uderzeń, nie mogłam normalnie funkcjonować, chodzić na zakupy, wyjść z córka do parku itd. Doraźnie jak już nie wyrabiałam ratowałam się hydroksyziną, ale to sporadycznie, chodziłam przez rok na terapię do psychologa, tydzień w tydzień, powoli zaczęłam dochodzić do siebie, mało tego ogólny stan zdrowia mi się poprawił, odporność organzimu, naprawdę psychika jest bardzo ważna, teraz też chodzę do psychologa ale rzadziej, właściwie jak mam gorszy okres, coś mi się nawarstwiło itp. Można z tego wyleźć ale trzeba duzo czasu i pracy, polecam ci książkę *Strach i paniczny lęk* Roger Baker, w gorszych chwilach czytam ją po raz enty. Terapia przyjemna nie jest i są momenty kiedy jest jeszcze gorzej ale potem lepiej. Teraz leczę się u homeopaty (nie tylko z powodu nerwicy) i też sa bardzo pozytywne efekty Chodziłas na tearpię ? Napisz nam czego już próbiowałaś... masz dla kogo żyć i się starać wyjść z tego paskudztwa, masz dziecko, facet jest albo go nie ma, życie przed tobą i możesz jeszcze kogoś znaleźć, nic nie jest przesądzone

Odnośnik do komentarza

Witam ja takze cierpie na to paskudztwo.Próbuje bez lekow z tego wyjść, jakos ciężko no ale nie chce sie zamulać bo widzialam jakie warzywko jest z kolezanki będącej na lekach. Do psychologa nie wiem, jakos tego nie widze bo co moze mi powiedzieć ciekawego njiz to co ja wiem a płakać nie chce znowu...wiem z czego moja nerwica się wzięła , staram sie jakos z nia zyc ale nie wychodzi to z a bardzo... Pomagam sobie ziolkami tylko i wylacznie no i mam tez hydro ale na szczescie juz jakis czas z niej nie korzystam

Odnośnik do komentarza

Mnie terapia pomogła, byłam u jednego psychologa i po pierwszym razie wiedziałam że do bani, potem poszukałam w necie, poczytałam opinie i dobrze trafiłam, a na terapii przynajmniej u mnie to nie tylko gadanie o tym co wiem sama ale tez o tym co wyparłam dawno temu ze swojej głowy ale nadal tam siedzi i męczy, ja dostawałam praktyczne wskazówki co robic jak jest atak, zadania domowe do przepracowania, napisania itd., wydaje mi się że na pewnym etapie trudno sobie samemu z tym poradzić, warunek tylko jest taki żeby trafic na dobrego psychologa

Odnośnik do komentarza
Gość olimpia31

Egzaltacja serca to milo slyszec ze ktoś sie z tym dziadostwem uporał, u psychologa kiedys bylam jak mialam to ale nie tak mocno jak teraz ale w sumie mówil mi takie cos że napewno nie zemdleje a jezeli tak to ludzie mi pomoga i na tym koniec. Mogłabys mi napisać co kazał Ci Twój psycholog cwiczyc i o czym myslec jesli dochodzi do paniki ??ta choroba trwa do konca zycia ale ona sie ucisza jest dobrze nastepuje jakas trauma zyciowa i sie uaktywnia. Ja bylam w normalnym stanie nastąpil rozwod miesiac po tym dowiaduje sie ze mama ma raka zajmuje sie dzieckiem i mamą przez pół roku siedzialam w domu bo tak trzeba bylo na pogrzebie dostalam ataku paniki az mnie dusilo i od tamtej pory duupa wielka .PIJE DZIURAWIEC i melise . Ponoc aktywnosc fizyczna pomaga .....

Odnośnik do komentarza

Egzaltacjo a moze jakies malutkie wskazowki jak sobie radzic w razie ataku? poza tym ja ejstem osoba strasznie zestresowana czyli to nie tylko o ataki chodzi a o stres codzienny . mam chyba mężczyznofobie bo normalnie czerwienie sie, cisnienie mi sie dzwiga jak mnie jakis mezczyzzna podrywa czy obserwuje anie daj boze komentuje cyz komplementy prawi...masakraaaaaa

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam :) Robie kolejne postępy, musze to napisać dzisiaj....SPACEROWAŁAM sama :), na początku poszłam z koleżanką do lekarza (20 minut) potem z mamą do fryzjera (10) a póżniej zaczęłam sama chodziłam około 40 minut, poszłam w miejsca do których wcześniej nawet nie wyobrażałam sobie dojść. I czuje się coraz lepiej coraz spokojniej, chodze na coraz większym luzie!!! :) Nawet póżniej w nagrode kupiłam sobie loda ( wiem że to głupie ale pomyślałam a co nagrodze się jak dziecko) poszłam do parku dość daleko usiadłam na ławce, jadłam loda i było mi całkiem fajnie :). SZOK!!!! Teraz wiem codziennie trzeba próbować i się nie poddawać. Witam nowe dziewczyny-ja radze sobie całkiem bez leków- swojego czasu pomagały mi ziołowe tabletki uspokajające ale potem organizm się przyzwyczaił i widziałam brak jakichkolwiek efektów. Uważam że można z tego wyjść bez leków a ciężką pracą i wytrwałością. Na początku njlepiej zrozumieć swoją chorobę (niewiedza potęguje lęk), może w tym pomóc psycholog lub literatura o tematyce lęków i sposobów leczenia tak jak *Strach i paniczny lęk* o którym pisała egzaltacja. Jak to się zaczęło to lęk był non-stop, nie wiedziałam jak sobie radzić, co się ze mną dzieje. Starałam się unikać wszystkiego co przynosi lęk, *przeczekać*, zaleczyć alkoholem, wyprzeć itd. Dziś normanie funkcjonuje razem z ludzmi prawie bez lęków, a sama no cóż bywa różnie ale próbuje, próbuje i jeszcze raz próbuje. I widze efekty. Wierze że pewnego dnia to wszytsko minie. Jak dojdziecie do takiego momentu że nauczycie się kontrolować swoje myśli i rozumieć chorobe to będzie to ogromny krok do przodu. Ja czuje że właśnie jestem na takim etapie. Aha ja korzystam z pomocy psychologa ale dość sporadycznie ( moja psycholog dość często odwołuje wizyty bądż jeżdzi na urlopy...:/) te wizyty swojego czasu na pewno pomogły. A wypoczywałam dziewczynki w tureckim Bodrum :) Pozdrawiam i zycze dalszych sukcesow

Odnośnik do komentarza

A ja już z domu. Mąż ma kolejne wolne przy okazji 15,więc też pojedziemy,tym razem na Kaszuby:) Co do mnie, to nie biorę leków,chodzę do psychologa,uczę się żyć z chorobą. Nie wierzę,że moje życie będzie takie jak kiedyś,ale codziennie jest coraz lepiej. Przy wierze,ze się uda naprawdę się uda. Początkowo ja tej wiary nie miałam,teraz każde wyjście z domu celebruję jak sukces i to mi pomaga.

Odnośnik do komentarza

Witam. Niezmiernie się cieszę jak czytam, że niwe beirzecie leków i dajecie jakos radę. To mi dodaje otuchy i wiary, że ejdnak bez chemii mozna z nerwicą żyć. Ja tez mam dni lepsze i gorsze, anjwiększą trudnośc sprawiają mi środki komunikacji miejskiej ale myśle, że gdybym mogła dziennie nimi jeżdzic to bym sie przyzwyczaiła na tyle na ile przyzwyczailam się chodzic do pracy i tam czuć sie w miarę ok ( pracę na szczescie mam kilka krokow od domu). Miłego Dnia!!

Odnośnik do komentarza

A ja wczoraj byłam na basenie. W końcu stamtąd już ucieczki nie ma,w kostiumie na ulicę nie wybiegnę:) Ale bawiłam się świetnie,było mnóstwo ludzi,ale mnie nie interesowało. W ogóle ak wczoraj wyszłam po 10,to wróciłam o 20. Jutro jadę na koncert. Daję sobie radę bez leków,nie mogłam brać bo karmiłam piersią, a poza tym moja psycholog to wielka przeciwniczka leków. Od lutego do niej już nie chodzę,czasem piszę maile by się pochwalić. Dałam sobie radę dzięki wsparciu bliskich,przestaniu traktowania siebie jako chorej,szłam mimo lęków,codziennie do przodu. Brałam też kropelki od Bacha,naturalne,ziołowe,na mnie zadziałały świetnie. Asiu będziesz bardzo blisko mnie:)

Odnośnik do komentarza

A dziś moja mama wpadła i poszłyśmy na zakupy,pół dnia nam zeszło,było miło. Najpierw jeszcze w domu trochę nerwów było,ale już na zewnątrz było fajnie:) Julka miłego koncertu,wierzę,że dasz radę. Jutro jadę z rana na działkę do teściów,spędzimy tam weekend,imieniny Anny i Krzysztofa w pakiecie-spora impreza:) Miłego weekendu dziewczyny,trzymajcie się.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny piszę z McDonalda z centrum Warszawy:) wczoraj jechałam 5 razy autobusem,raz pociągiem,2 razy tramwajem i raz taksówką. Chodziłam po wielkim centrum handlowym Wola Park,nawet kupiłam sobie parę ciuchów z przecen. Po ten koncert,ze 30 tysięcy ludzi,a ja jak gdyby nigdy nic,bawiłam się świetnie,wracałam 2 km na piechotę,aż o 1 w nocy złapałam taksówkę z bratową i przyjaciółką ze studiów. Jestem padnięta,nie czuję nóg i gardła,ale rozpiera mnie duma. Przejechałam sama tyle kilometrów,radzę sobie dobrze,bawię się super. Dziewczyny uwierzcie,że jesteście w stanie robić wszystko,naprawdę życie jest za piękne by zamknąć się w domu i bać się świata. Nie chcę powtórki,będę dbać o siebie,o swoje wnętrze,nie zamkną mnie w domu choćby chcieli;)

Odnośnik do komentarza

To ja się wtrącę ;) nie czytałam co prawda wszystkich postów, bo duużo tego, ale opiszę w skrócie moją *przygodę* z agorafobią... Mam 19 lat. Mniej więcej po pierwszej klasie gimnazjum zaczęłam miewać dziwne napady lęku. Objawiało się to wtedy gdy musiałam np. iść do szkoły, pojechać gdzieś sama, wsiąść do autobusu. Na początku jakoś dawałam sobie z tym rade. Ale gdy zdałam do 3 klasy po prostu coś we mnie pękło. Nie dałam rady wejść do szkoły. To było straszne, bo miałam wrażenie że wszyscy wokoło mnie patrzą się na mnie jak na dziwoląga i nie potrafią zrozumieć co przeżywam. Wtedy też po wizycie u lekarza rodzinnego, który polecił mi i mamie dobrego psychiatrę. Ten przypisał mi leki i dał miesiąc zwolnienia. Brałam Zoloft. I naprawdę z każdym dniem czułam się lepiej, a do szkoły poszłam jeszcze tydzień przed końcem zwolnienia. Myślałam że koszmar się skończył. Ale nie. W liceum, chyba gdzieś w 2 klasie wszystko zaczęło wracać. Znów zaczęłam odwiedzać psychiatrę i brać leki. Minęło. Teraz dostałam się na studia w Warszawie. Ostatnio miałam pojechać na uczelnię, by zawieźć dokumenty, ale przed wejściem do busa spanikowałam. Zimny pot, lęk itp. Wszystko wróciło. Dziś zarezerwowałam sobie termin u psychiatry (innego, bo tamten już nie przyjmuje). Najśmieszniejsze jest to, że całkiem niedawno byłam z mamą i bratem w stolicy i nie było problemu. Pojechałam, pozwiedzałam, przyjechałam. A teraz gdy muszę to zrobić sama (mimo, że wiem że dałabym sobie rade) to podświadomie nie mogę tego zrobić. Od studiów zależy moja przyszłość, dlatego muszę znów wrócić do brania leków i mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Na razie jestem jeszcze w stanie wychodzić z domu, dlatego postanowiłam wziąć się za siebie i zacząć walczyć z tym okropieństwem zanim doprowadzę się do takiego stanu jak za pierwszym razem. W sumie to nigdy nie zdiagnozowano u mnie agorafobii (być może zrobi to ten nowy lekarz), ale sama wiele na ten temat czytałam i zgadzają mi się naprawdę wszystkie objawy. Na nasze nieszczęście to lubi wracać, ale dzięki wsparciu innych i dobrym lekom naprawdę na długi czas zapomniałam wogóle że coś takiego istnieje. Dlatego walczcie i nie poddawajcie się! A no i trzymajcie za mnie kciuki! :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie. u mnie weekend bardzo intensywny był,sporo na zewnątrz,ale głównie u teściów na działce.Było sporo ludzi,udało mi się dwa razy iść na spacer,i raz samej:) Córa ma niestety anginę,nie dała się z basenu wyciągnąć, a teraz płacze z bólu gardła. Byłam w aptece i u lekarza,więc chyba tak źle nie jest ze mną jeszcze. Pozdrawiam Was wszystkich i jestem bardzo dumna z Ciebie Julka,po prostu cudownie,że jesteś taka silna. Ja wciąż się uczę nie poddawać, zbyt często wybieram spokój i brak walki,ale jak widzę to przynosi efekty. Wiesz Maggies,ja z mężem czy z kimkolwiek mi bliskim mogę naprawdę wiele,sama mam wiele ograniczeń...

Odnośnik do komentarza

Joasiu, ja mam identycznie jak ty. Z bliską osobą nie ma problemu żebym podróżowała pociągiem, busem, autobusem, tramwajem etc. Mogę też chodzić po zatłoczonym centrum handlowym i czuję się normalnie. Gdy jednak zostanę sama dostaje tak okropnych napadów lęku, przy tym też wiadomo oblewa mnie całą pot, serducho łomocze itp. A najgorsze jest chyba to, że zdaję sobie sprawę z tego stanu i że jest to tak irracjonalne, bo wiem przecież że nic mnie tam nie zabije, w każdej chwili mogę liczyć na czyjąś pomoc. A mimo to nie mogę tego przezwyciężyć. To jest problem.. Ale cieszę się z tak wielu osobom udaje się przezwyciężyć to;) mam nadzieję, że kiedyś i ja zrobię to raz, na zawsze!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×