Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też bardzo lubię zakupy, ale teraz wszystkie rzeczy kupuję w sklepie, który jest dosłownie 5 metrów od domu, tam nie mam problemów, gorzej w takich dużych i gdzieś dalej, ale liczę na to,że będzie lepiej. Wróciłam od rodziców, dostałam rachunek za prąd i mamy taki horrendalny wynik,że nie wiem co zrobić. Najwięcej płacimy za części wspólne- klatka schodowa i piwnica, sąsiad najpewniej dorabia sobie w piwnicy i stąd takie koszty, ale nie wiem co zrobić. U nas w kamienicy tylko 4 rodziny, większość starsi ludzie, spokojni zapłacą, więc pewnie my też, mąż już zabronił mi robić aferę. On też taki spokojny i ugodowy... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Gdzie się dziewczyny chowacie? :) Współczuję Asiu rachunku, ja pewnie też bym zapłaciła, ale z drugiej strony dlaczego masz płacić za sąsiada? U mnie ładna pogoda, ale jeszcze w domu siedzimy, jutro kończymy antybiotyk-tzn Lilka kończy i będziemy spacerować. Na szczęście ma tylko rano mały kaszel, a tak to już całkiem ok. Nawet nie wiedziałam,że u mnie na osiedlu tyle ciekawych rzeczy się pootwierało, ja zawsze obok domu a tam sporo sklepów, kosmetyczka, fryzjer itp. Trzeba częściej wychodzić, zresztą teraz mam naprawdę na to dużą ochotę. Synek cały ranek mnie męczy, zrobił się bardzo zazdrosny o siostrę i musi być w centrum uwagi...

Odnośnik do komentarza

Zazdroszczę Ci Julia, ja bym chciała tak sobie spacerować i pewnie czuć się w sklepach, na razie cieszę się tym co mam. Córka męczyła nas o psa, ja nie bardzo chciałam się zgodzić,ale mąż stwierdził, że jak będzie to przecież będę musiała z nim wychodzić i jutro jedziemy po nowego członka rodziny. Naprawdę myślę,że to mnie zmusi to regularnych spacerów i pokonywania słabości:) Pozdrawiam, Asia

Odnośnik do komentarza

Też pomyślimy o psie, ale to jak mała trochę podrośnie:) Wczoraj było bardzo miło, chociaż króciutko, tak to bywa jak w domu dzieci płaczą:) Dziś nie mam planów, rodzice się rozjechali po innych, więc pewnie pójdziemy na mały spacer, Lila tak dawno nie była, a dziś śliczne słońce. Zaraz wymyślę coś na śniadanie, bo moje dzieci nie uznają weekendów i już od 6 wszyscy w pełnej gotowości. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! też zazdroszczę Julii ,że tak sobie już wychodzi sama , kiedy u mnie to nastapi to nie wiem , Asia Ty będziesz musiała , bo masz teraz małego pieska, więc napewno Ci to pomoże zwalczyć wszystko !!Ja mam kota ,więc ze spacerków nici , bo on nie wychodzi ,jedynie na balkon łapać ptaki ,jak mu się uda. przeczytałam wczoraj bodajże w jednej książce ,że czlowiek boi się swoich myśli i z tego wychodzą lęki.coś w tym jest , bo ja jak sobie pomyślę ,że nadejdzie mi taki stan lękowy ,to już coś się zaczyna dziać, jak mnie to wkórza , to poprostu nie do opisania! ż dziewczyny pełnej wigoru , czlowiek się zrobił zastraszonym wróbelkiem w klatce..wrrrrrr. A samochodem to Wy dziewczyny jezdzicie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julia robi wielki krok naprzód, naprawdę ją podziwiam. Ja dziś idę do tyłu, każdy ma do mnie pretensje, i to jeszcze o rzeczy na które ja nie mam żadnego wpływu. Teściowa, mama, mąż, siostra, ba nawet córka bo jej gołąbki na obiad nie pasują. Nikt nie pomyśli ani chwili o mnie, wszyscy tylko o sobie. W takie dni mam dosyć. Mnie też same myśli o ataku o nakręcają. A najlepiej nakręcają mnie negatywnie pozytywne dni. Jak nic się nie dzieje to myślę - dlaczego, co się dzieje? I boję się tych ataków i sama je wywołuję. A samochodu nie prowadzę, owszem mam prawo jazdy,ale miałam stłuczkę z córką na pokładzie, nam nic się nie stało,ale to mnie tak przestraszyło,że już prawie 5 lat nie jeżdżę.

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony widzę postępy, ale z drugiej ciągle wydaje mi się,że ich nie ma. W bliskiej okolicy jest fajnie,ale żebym sama autobusem pojechała? Nie, nie widzę też siebie w jakichś większych tłumach,dużo jeszcze przede mną. Dziś byliśmy na kawałku mszy,ale na zewnątrz, potem mały spacer i sklep. Do południa było super, potem pojawiły się kobiece przypadłości i cierpię. Od razu mam fatalny nastrój, a mówili,że po ciąży będzie lżej. Akurat, mi po porodach dopiero jest źle... A co do auta to mam prawo jazdy, ale nie jeżdżę. Nie mam odwagi, a to by tyle ułatwiło,ale ja od lat nie siadam za kółkiem. Nigdy nie byłam dobrym kierowcą, a odkąd są dzieci po prostu się boję... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny:)małymi kroczkami dojdziemy do celu:)))dajecie rade i to jest najwazniejsze.!!!!raz gorzej raz lepiej no tak to juz jest ze wszystkim.Ja jakos daje rade i to całkiem niezle.samochodem jezdze od 16 roku zycia z przerwa w szpitalu na urodzenie dzieci bo po wyjsciu ze szpitala zawsze gdzies musiałam jechac ja nie lubie jezdzic zkims bo sama najpewniej czuje sie za kierownica no i z moim osobistym kierowca moja córka:)))Dzisiaj samopoczucie takie sobie z racji silnych wiatrów bo w taka pogode zawsze jestem do .....Dobrej nocki zycze kochane:) do jutra

Odnośnik do komentarza

Ja podobnie jak ewasta, wsiadłam jak miałam lat 16 i do tej pory jeżdżę cały czas, mało tego bez samochodu nie wyobrażam sobie życia, nie cierpię jak mój w naprawie bo z mężęm jakoś nie możemy się wtedy jednym podzielić :) on nie lubi jak ktos jeździ jego i ja też tak mam :) poza tym nie wyrobiłabym się czasowo bez auta ja miałam wczoraj taki mały atak całkiem malutki ale był i dzisiaj w markecie przez kilka sekund ale opanowałam, jednak jest to dla mnie sygnał że znowu sobie z czymś nie radzę.... zresztą nawet wiem z czym... ciagle z tym samym :/

Odnośnik do komentarza

Ja nie miałam żadnych problemów z prowadzeniem auta, bardzo to lubiłam,ale po tym zdarzeniu doszłam do wniosku,że jestem kiepskim kierowcą i do tego kiepską matką, skoro mogłam coś Zosi zrobić groźniejszego niż parę siniaków. Teraz to już bym pewnie nie potrafiła już... Może kiedyś mi się coś odmieni. Ja tez wczoraj miałam naprawdę kiepski dzień, też wieczorem myślałam,że będę miała atak. I za radą psychologa wzięłam kartkę i spisałam wszystkie swoje żale, jak wyrzuciłam je z siebie zrobiło mi się lżej, chociaż do tej pory jestem trochę poddenerwowana. nie ma to jak rodzina. Współczuję Julia tych dolegliwości, ja długi czas miałam spokój, ale odkąd nerwica mnie dopadła, przechodzę wszystko dużo, dużo gorzej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Fajnie,że jesteście dziewczyny:) Już byłam po gazety i świeży chlebek, ale to chyba tyle na dzisiaj, boli mnie brzuch a poza tym pogoda fatalna, pada, wieje. pewnie stąd też kiepskie samopoczucie. Może powinnam wrócić do jazdy autem to by mi bardzo ułatwiło życie, skoro w samochodzie czuję się dobrze i bezpiecznie to byłabym już bardzo samodzielna. Ale cóż ja k mówiłam kiedyś jeździłam, ale mój tata i mąż zawsze mi powtarzali,że to robię źle, tamto robię źle itp. Sama się dziwię jak zdałam ten egzamin:) może powinnam wziąć parę lekcji? Ale i tak mamy jeden samochód, a na razie po kupieniu domu o drugim o to mogę sobie pomarzyć, więc czy to coś by mi dało?

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny :) Po kilkumiesięcznym braniu leków, a mianowicie Afobamu (0,25mg 3x na dobę) oraz Sulpirydu (50mg 2x na dobę) staję na nogi. Niemalże codziennie wychodzę z narzeczonym do sklepu, na spacer, a i zdarza mi się wyjść samej gdzieś na pół godziny. To dla mnie wielki sukces po tym jak kilka miesięcy nie wychodziłam z domu i leżałam w łóżku płacząc. Teraz jestem na etapie szukania jakiejś pracy, np. w sklepie z odzieżą. Każdego dnia staram się walczyć z moją nerwicą, agorafobią, czy tam lękiem przed wymiotowaniem, czy jak to jeszcze nazwać. Generalnie jest o wiele lepiej i aż strach pomyśleć, co się ze mną działo jeszcze w październiku i listopadzie. Ja nawet nie byłam w stanie wyjść do sklepu obok, nie mówiąc już o lekarzu! Wizyty u psychiatry bałam się piekielnie, a teraz byłam nawet u ginekologa. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę pracować, w grudniu odstawie leki i będę się cieszyć normalnym, szczęśliwym życiem... No i oby mi to wszystko nie wróciło. A jak tam dziewczyny u Was??

Odnośnik do komentarza

Mi sugerowano leki, ale na początku terapię. No i jako takie efekty widzę, więc na razie leków nie biorę. Generalnie sama odprowadzam córkę do szkoły, robię zakupy w pobliskim sklepie. Za to z mężem czy z bliskimi udaje mi się pochodzić po markecie,ale zawsze króciutko. Za to ostatnio pojechałam sama taksówką- 20 minut i to był wielki sukces. Ale jak do wakacji nie zobaczę znaczniej poprawy, wtedy pewnie sięgnę po leki. A teram muszę z pieskiem iść po córeczkę:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) dziewczyny jak same wychodzicie nawet tylko do pobliskiego sklepu czy szkoły to nie myslcie nawet o lekach.ja wiem ,ze z lekami szybciej i łatwiej ale to nie o to chodzi.Ja zawsze bałam sie skutków ubocznych oraz odstawienia leków.malamika jak juz było tak zle jak piszesz to dobrze ,ze sie odwazyłas kazda z nas jest inna i ma inna tolerancje na dany lek.zapewne kazda z nas chce aby było lepiej i ona sama decyduje co bedzie najlepsze.Ja juz w zasadzie nie mam leków przed marketami itp ale jak mam gorszy dzien to podswiadomie ich unikam.Nie zawsze tak jest bo czasami siebie zmuszam tak jak to miało miejsce wczoraj.samopoczucie z powodu wiatru kiepskie ale niezaplanowany wypad do marketu udany:) a tez juz mnie wczoraj w markecie cos brało ale tak jak wczesniej pisałam nie zwracam na to zbytnio uwagi.Teraz siedze w pracy i sie nudze była klientka przed otwarciem biura ale potem sie juz nie pojawiła moze sie wkurzyła ale to juz nie moja wina.jutro jade na imieniny do kolezanki ale na 11 musze byc w pracy wiec sie musze streszczac aby sie wyrobic:)Dziewczyny trzymajcie sie ciepło bo dzisiaj miało byc u mnie 10 stopni a jest 5:((( i to tez mnie juz dzisiaj wkurza. Pozdrawiam ewa

Odnośnik do komentarza

No właśnie ja bałam się skutków ubocznych, moja koleżanka miała depresję poporodową, taką silną,że musiała brać leki. Dopiero trzeci jej pomógł, ale ile się dziewczyna namęczyła. Zawsze chciała mieć kilkoro dzieci, a teraz mówi,że przez te leki straciła tyle czasu,że po prostu jej szkoda tylu miesięcy z życia córki. Nie jestem przeciwna lekom, ale dla mnie to już ostateczność.

Odnośnik do komentarza

Ja niestety miałam depresję zaawansowaną i myśli samobójcze, bałam się już o siebie, nie byłam w stanie opuścić łóżka, nie spałam kilka tygodni, to był prawdziwy koszmar. Z tego też powodu sięgnęłam po leki. Moja agorafobia wiąże się przede wszystkim z lękiem przed tym, że zwymiotuję w miejscu publicznym. Lęk coraz bardziej mi mija i wychodzę z domu na bardzo długo, na krócej sama, widać znakomitą poprawę po lekach. Na szczęście dostałam najmniejszą z dawek jaką można brać, także jestem zadowolona. :)

Odnośnik do komentarza

A skutków ubocznych po tych lekach nie miałam w ogóle - ani jednego najmniejszego. :) Za to po pierwszym Paxtinie, po pierwszej połówce tabletki trafiłam do szpitala pod kroplówkę ze wstrząsem serotoninowym, głowa dosłownie mi pękała, coś strasznego. Po ten pierwszej połowie tabletki (i jak się okazało ostatniej:P) lekarz kazał odstawić mi ten lek, a ja udałam się do innego psychiatry i tak oto stoję na nogach i wychodzę z domu. :P Trzeba trafić na dobrego lekarza i na dobry lek.

Odnośnik do komentarza

Czytałam wcześniejsze posty i ja rzeczywiście nie byłam w takim stanie jak Ty, dlatego dla mnie leki byłyby ostatecznością. Na szczęście dość szybko znalazłaś swój odpowiedni lek, a ja patrząc na moją koleżankę, która męczyła się strasznie, po prostu się tego bałam. Pewnie efekty byłyby szybsze, ale ja z uwagi na moje dzieci wolę wolniej,ale spokojniej. Ale cieszę się,że kolejnej z nas idzie coraz lepiej. Najważniejsze,że idziemy do przodu, różnymi drogami ale idziemy:)

Odnośnik do komentarza

To świetnie,że lek dobrano Ci tak idealnie,że poczułaś się dobrze. Doświadczeń z 1 współczuję, ja tez boję się tych skutków ubocznych jak ognia. Chociaż moja psycholog uważa,że największa zmiana musi zajść w głowie i ona wierzy w terapię. Wróciłam niedawno od niej, naprawdę super kobieta i specjalista. Bardzo mi pomagają te rozmowy i spotkania, mam w sobie więcej siły. Pozdrawiam Was dziewczyny:)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Ja choruję od kilku lat, ale mocny atak paniki zdarzył się 9 miesięcy temu. Byłam na spacerze z 2,5 roczną córką, dostałam silnych zawrotów głowy, nogi jak z waty, zimne poty, ogólna panika. Nie byłam w stanie wrócić do domu. Poprosiłam o pomoc przechodniów. Minął miesiąc zanim udało mi się znaleźć dobrego psychiatrę, który powoli stawia mnie na nogi. Doskonale wiem co to znaczy nie móc zostać samej w domu, nie móc wyjść nawet przed własny blok na dwór, będąc w sklepie-nawet idąc do toalety mąż musiał czekać pod drzwiami. Nie da się tego opisać. Teraz jest lepiej, wychodzę sama na spacery z psem, do sklepu oddalonego o ok. 1km od domu. Nie zdecydowałam się na podróż komunikacją miejską, nie mogę się jeszcze przemóc, nie mogę też prowadzić auta. Bezpieczeństwo zapewnia mi zawsze obecny telefon komórkowy, świadomośc że mogę zadzwonić po kogoś z rodziny. Mam różne dni-lepsze gdy myślę żę choroba całkiem minęła i te kiedy dopada mnie ze zwiększoną siłą. Staram się w momencie paniki zawsze znaleźć jakiś punkt zaczepienia, coś co odwróci moją uwagę od strachu. Obecnie biorę MOzarin 15mg. pozdrawiam wszystkich i życzę wam dużo siły

Odnośnik do komentarza

Witaj Megi, też miałam taki stan,że siedziałam w domu, a i tam się bałam-teraz wiem, że to wszystko były irracjonalne odczucia, ale wtedy każde wyjście z domu było jak wyjście na wojnę. Dzięki dobremu psychologowi i szybkiej reakcji głównie bliskich każdego dnia robię krok do przodu, chociaż dalej są ograniczenia. Dobrze Asiu,że masz zaufanego psychologa, taka terapia naprawdę pomaga. Zapisałam się do fryzjera bo już dawno nie byłam, wybrałam czas drzemki Lilki, mam nadzieję,że dzieciaki dadzą mi posiedzieć na fotelu:) Teraz nie stresuje mnie wizyta, kiedyś to była tragedia, nie byłam w stanie tam wysiedzieć.. Pozdrawiam serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny:) Wczoraj psycholog radziła mi poszerzanie * strefy bezpieczeństwa*, codziennie mam iść coraz dalej, jak poczuję się niepewnie usiąść, przystanąć, głęboko oddychać i liczyć od 30 do zera, to jest trudniejsze i skupiam się na tym,a nie na ataku. No i iść dalej. to zaczęłam, po tym jak odprowadziłam córkę szłam dalej, zaszłam do Biedronki i weszłam! kupiłam małe co nieco i wróciłam do domu. Jak już pisałam zakupy robię w sklepie naprzeciwko, takim gdzie można wejść w kapciach, a teraz poszłam sama i jeszcze pochodziłam po sklepie:) Aż zadzwoniłam do męża,żeby się pochwalić sukcesem:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×