Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość beti1060
Cześć! Widzę,że dajecie sobie jakoś radę.Janku podoba mi się to co napisałeś,że która*normalna*osoba wytrzymałaby tą nieustanną walkę.Ci *normalni*nie są nawet w stanie wyobrazić sobie co my przeżywamy a co dopiero gdyby musięli z tym walczyć. Maju zazdroszcze Ci że mogłaś spędzić cały dzień w ogrodzie,ja tak samo jak Ty nie lubię siedzieć bezczynnie i zawsze sobie coś wynajduje do zrobienia. Trzymajcie się !
Odnośnik do komentarza
Karolinka rozumiem Cię w 100%..też przeżywałem i przeżywam takie rozterki inni znajomi bawią się spotykają się a ja co NIC ale co zrobić..myślenie o tym jeszcze bardziej dołuje...mówię sobie że to kiedyś odbije wszystko jeszcze..nadrobie..też jak ty jestem młody i chciałbym sobie życie poukładać bo kiedy jak nie teraz...teraz...jest czas na szkołę,szukanie drugiej połówki, znalezienie fajnej pracy,zdobywanie doświadczenia niestety jak narazie słabo to wychodzi...a raczej wogóle ale nie chce o tym myśleć i powtarzam sobie jakoś to będzie...jeszcze los sie odwróci.....musi się owrócić!
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
Witaj Karolina! Dzięki za rade jeśli chodzi o bluzy z kapturem to tak chodziłam jak było chłodniej teraz tak się nie da.Bardzo często zakładam okulary słoneczne,zdażało mi się zimą w markecie paradować w okularach słonecznych bo myślałam że mi to pomoże.Mnie też wkurza to,że taki pijak czy inna za przeproszeniem*łajza*żyje sobie normalnie bez żadnych lęków a my mamy takie ograniczone możliwości.Karolinko,Ty tak jak Janek jesteś jeszcze młoda i musisz z tym walczyć,bo to dziadostwo nie leczone może zrujnować życie.PA!
Odnośnik do komentarza
Witam Cię Karolina wszystkich stałych bywalców!! Cieszę się że do nas dołączyłaś-tak psychicznie można człowieka zrujnować gozej niż fizycznie to prawda. To straszne co my wszyscy musimy przeżywać, ja również jestem młoda mam 29 lat, ale jedyne z czegi sie cieszę to to że mam dobrego wyrozumiałego mąża i dwoje wsoaniałych dzieci. Udało mi się to wszystko przeżyć (randki spotkania, dyskoteki) jeszcze bez fobii, lęków itd. Teraz gdybym nie miała rodziny pewnie nie udało by mi sie kogoś poznać bałabym sie co będzie jak on sie dowie o chorobie a tak w ogóle nie wiem jak bym wyszła z domu na spotkanie, pewnie zzarł by mnie lęk i strach. J astrasznie zazdroszczę *tym normalnym* ludziom nie wiedzą jakie mają szczęście że mogą żyć *normalnie*ale wiem jedno ZDROWY CHOREGO NIE ZROZUMIE zwłaszcza w takiej fobii jak nasza nikt tego nie zrozumie jak sam tego nie przeżyje!!!!!!!! Jestem zła na siebie że to mnie spotkało i tez zastanawiam sie co wywołało to że mam to cholerstwo. Dzisiaj miałam dobry dzień, ale żyję dniem dzisiejszym nie zastanawiam sie co będzie jutro, będzie co ma być. Miłej nocki i spokojnej niedzieli.
Odnośnik do komentarza
Ja własnie też prawie całą zimę w kapturach paradowałam, teraz sporadycznie, choć jak z rana zimno to generalnie czemu nie ;). O ile wczesniej okulary przeciwsłon. mnie nie drażniły, na uczelnie w lecie spox w nich pomykałam, teraz z lekka mnie drażnią, albo po prostu te ostatnie co je kupiłam, sa źle dobrane, bo mają brązowe szkła, a nie jak zawsze czarne i jakos tak dziwnie to przyciemnione jest, wiec w plecaku ladują najczęściej:/ Z majówki prawie nici. Miałam za Niegowonice na skałki jechać,a wyszło tak, ze jedyny plus majówki to kupno bez problemów farby do włosow w drogerii, tzn. mogłam chwile powybierac, pozastanawiać się,moze ta, moze tamta, a nie jak ja to mówie sobie wpadam do sklepu i łapu capu . Też cały jeszcze czas myślę, ze ten los się odmieni, że moze jeszcze kiedyś wyjdę na prostą, że bezdzie dobrze....choć czasem ta nadzieja umyka....A plany mam takie śmiałe heh czego nie mogę tym bardziej tego prahnę.... *Żyj! -krzykneła Nadzieja.-Bez Ciebie nie potrafię-odparło cicho Życie* Spokojnej nocy 3majcie się :)) Dziękuję za miłe przyjęcie :*
Odnośnik do komentarza
PS. jeszcze tylko takie jedno małe pytanko, które nie daje mi spokoju. Moze macie tak, ze przy zmianach pogody gorzej sie czujecie, np. przed nadejściem frontu, czy jak pada deszcz, przed burzą? Ja w czwartek przed burzą na lęki prawie że umierałam, mimo, ze burzy się nie boję.No moze troszkę wiatru, bo raz nam szkód narobił. Byłam taka jakas dużo wczesniej (kiedy to jeszcze słońce sobie pełną parą świeciło)rozdrażniona, chciałam nawet sie położyć na drzemkę aby to wyciszyć, ale nic nie pomogło, a na koniec sie lęki pojawiły . Qrcze wiem, jestem chyba beznadziejnym przypadkiem....moja mama nazywa to *pindoleniem* te moje narzekania :P Jeszcze raz dobrej nocy :D:D
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
Nie zauwazyłam aby zmiana pogody miała wpływ na moje samopoczucie bo i tak prawie ciągle żle się czuje.Nie wiem czy wiecie,że Bolesław Prus tez był agorafobikiem.Przed każdą podróżą zakładał na głowę torebkę papierową i tak podróżował.Czy wyobrażacie sobie nas jadących np.tramwajem z torbą na głowie? Karolinka to jesteśmy już dwa beznadziejne przypadki bo ja o sobie też tak myślę. Dobranoc!
Odnośnik do komentarza
Nooooooooooo ja własnie od *Pani Psycholoszki* usłyszałam, ze jestem beznadziejnym przypadkiem jeszcze w szkole średniej *lol* dlatego do tej pory wszelkim psychologom już nie ufam. No ale podobno z wróżb *Pani Psycholoszki* miałam za rok być warzywem a ja za trzy studia skończyłam,więc co mi tam satysfakcje mam :)))) więc taka rada, nawet jak Was moi Drodzy ktoś zdołuje, powie Wam, ze jesteście do niczego, nie dajcie się tak łatwo, jak widzicie nikt Panem Bogiem nie jest. Z tą pogodą chodziło mi generalnie o to, ze sama sie zdziwiłam, ze mój ogranizm tak dziwnie zareagował, niby wcześniej mi się to zdarzalo już, ale z pół roku , może więcej miałam cisze, a tu naraz takie booooom.No mam nadzieje, ze przed każdą burzyczką tak mnie *tarmosić* nie będzie ;) 3majcie się pozdróweczka :DDDDD heh dzisiaj mam nawet całkiem dobry nastój....szkoda tylko, ze jutro musze wcześniej wstać...... dziś cały dzionek w ogrodzie...... :))
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
No i jak tu można mieć zaufanie do lekarza lub psychologa jak potrafią tak człowieka zdołować.Mi psychiatra życzył kiedyś *przyjemnej wegetacji*jeśli nie zacznę nad sobą pracować i przyjeżdzać do niego na terapie.A moim głównym problemem był właśnie dojazd..Gdybym mogła normalnie do niego przyjechać to nie potrzebowałabym wizyt u niego i jego terapii. Zaczynam się pomału denerwować bo jutro już matura!
Odnośnik do komentarza
Gość teresa
Witam was Nie ozdywałam się bo byłam z rodzinką i ze znajomymi pod Zakopanym. Teraz już jestem w domu, i cieszę się ale było momentami ciężko. Nie wiem czy macie coś takiego, że nie lubicie jadać w restauracjach, ja się wtedy dławię, i jestem tak strasznie zablokowana, chce mi się jesć a nie mogę. Byłam też na trasie do Morskiego Oka, trasa super, ale dużo tłumów i co ktoś nas mijał ja myślałam, że zaraz coś mi się stanie. Ale nic się nie stało i były nawet momenty, że zachwycalam się przyrodą. Okropnie byłam tylko spięta przy tych znajomych, bo oni nie wiedzę że cierpię na to cholerstwo i nie chcialam tego dać po sobie poznać. Wiesz Janku wiem o czym mówisz, że czasami te lęki dopadają w domu, ale zgadzam się Maju z tobą że pomaga zwrócenie uwagi na coś innego. Ćwiczenia fizyczne dobrze wpływają, bo wtedy wydziela się dużo serotoniny hormonu szczęścia, ale mi trudno jest ćwiczyć, czasami jak jestem mniej spięta to włanczam muzykę i tańczę. A z tymi torebkami na głowie to najstarszy pomysł i najskuteczniejszy żeby nie doprowadzić do hiperwentylacji, bo wtedy mózg jest za bardzo dotleniony i można mieć mrowienie nóg rąk, drętwienie, a nawet tracić przytomność. Ja to wypróbowałam, jak jeżdziłam autem i czułam że źle oddycham na moment zakrywałam usta i nos szalikiem oddech się uspokajał i ja nie napędzałam w strachu. Wiecie ja czasami to bardziej boję się ludzi, że odkryją moją tajemnicę, że cierpię na te nerwice, że jestem inna, gorsza od nich, dlatego np. bardziej mogę wejść do supermarketu gdy jest pusto, niż gdy jest mnóstwo ludzi, wy też tak macie? A Karolina doskonale rozumiem o czym mówisz jeżeli chodzi o odczuwanie zmian pogody. Ja potrafię powiedzieć kiedy będzie padać nawet jeżeli na niebie nie ma rzadnej chmurki, po prostu wcześniej czuję niepokój i rozdrażnienie. Ogólnie pozdrawiam was i jesteśmy bardzo silnymi osobami bo codziennie kazdy z nas podejmuje walkę i chce żyć i funkcjonować noramlnie. Miłej nocy
Odnośnik do komentarza
Witam szystkich z rana!! Ja jak zwykle wstaję tak rano no dzisiaj to i tak późno bo zazwyczaj o 6 góra o 7, nie mogę spać. No i weekend się skończył w zasadzie dla mnie nie ma różnicy i tak nie pracuję. Tak czytam co piszecie o psychologach, widzicie trafiliście na jakichś oszołomów, a jest ich sporo. Ja sie powtórzę ale ja trafiłam na fantastyczną P. psycholog to ona wyciągnąła mnie z dołka a byłam już na dnie-wierzcie mi. Ale sama też chciałam tak jak piszesz beti najgorsze są dojazdy. Ja miałam swoją psycholog u siebie w mieście ale trzeba było miasto przejechać aby do niej dotrzeć, to nie było łatwe, prosiłam zawsze kogoś-zazwyczaj męża żeby mnie zawiózw i odebrał albo tatę, bo nie było mowy żebym sama tam dotarła. Ale wierzcie mi że byłam już tak zdesperowana że tak się zaparłam i nie dałam za wygraną mówiłam sobie to moje życie muszę o nie walczyć , jak nie dla siebie to dla dzieci, są takie małe. I wiecie z tygodnia ta tydzień było lżej z dojazdami z fobią, nawet czekałam na to spotkanie nie mogłam się doczekać następnego a na koniec byłam z mężem i z dziećmi, chciałam ich przedstawić tej kobiecie z racji tego że dużo o nich rozmawialiśmy ona też chciała. Teraz piszemy do siebie smsmy -czasem, ja piszę co u mnie jak sie czuje. Nie rezygnujcie z pomocy wiem że to tylko słowa, ale kto ma zawalczć o Was , o Wasze życie jak nie Wy sami. Pozdrawiam i zyczę miłego i spokojnego dnia.
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
A co tu taka cisza? Ja już zaczynam się nakręcać bo mam jutro załatwić pare spraw,dla innych to normalna rzecz a dla mnie koszmar.Dlaczego ja nie mogę jak normalny człowiek podejść do tego na luzie,po prostu pójśc i załatwić.A u mnie już ciśnienie wzrasta nie mówiąc o pulsie,zaczynam się denerwować a to przeciez czeka mnie dopiero jutro.Rozumiem gdyby to chodziło np. o lot na księżyc a to są sprawy do załatwienia i to niedaleko od domu i oczywiście samochodem.Poradzcie jak sie wyluzowac i nie wpadac w panikę.
Odnośnik do komentarza
Ja za dobrym doradcą niestety raczej nie będę, bo ciągle jeszcze tego *złotego środka* nie odnalazłam alby całkiem umieć się wyluzować. Jak narazie minimalizuje ot co te czarne chmury tak że: -ide do ogrodu i robie cokolwiek, jak nie przy kwiatach to nawet koszenie trawnika, polecam bardziej to drugie, bo jak się dobrze zmęcze, to myśle juz tylko o tym, zeby się połozyć, a nie co bedzie jutro ;) -układam puzzle, odpędza negatywne mysli, bo nad czymś się trzeba skupić, co i gdzie jak dopasować - duuuuuuuuuużo muzyki, ale tylko to co lubisz -czasem biore sie za pranie, etc. tzn. robie cokolwiek, alby cos robić -to ostatnie to tak z przymrużeniem oka, mówie sobie * a niech mnie wkońcu tam złapie, udusi i zamęczy, po co mam sie dłużej męczyć z tym, bede wkońcu miala spokój* miłego i spokojnego wieczorku :*
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
Dobrze,że udało Ci się znależdż sposoby ktore Cię rozlużniają i uspokajają.Mieszkam w bloku więc koszenie trawnika odpada,pieska nie mam ani żadnego innego zwierzątka,do układania puzzli chyba bym nie miała cierpliwości,muzyki to ja mam nieraz aż po dziurki w nosie zwłaszcza jak słucha jej mój 18 letni syn.Wiesz Karolinko mi chodziło o to jak Wy sobie radzicie z nerwami i w jaki sposób się wyluzowujecie przed jakąś ważną sprawą jak już zaczynają pojawiać się lęki i nerwy.Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!! Ja podobnie ja karolina zazwyczaj coś robię ide na dwór i podlewam pielę kwiatki bawie się z dziećmi, to jakoś zapominam i jest lepiej. Nie daję się, staram się coś robić , ale i tak wiem że czasem jak dopadnie to i zajęcie nie pomaga-niestety. Napewno rozluźnia mnie rozmowa z bliską osobą ale i z np. osobami w sklepie też , jak zaczynam rozmawiać np. z ekspedientką w sklepie nie myśle o chorobie i sie uspokajam. Życzę miłej i spokojnej nocki. Do jutra. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Ja cierpię na to od 3 lat...w tym roku wyszłam z domu tylko 2 razy (bo nie było szansy NIE WYJŚĆ) ale...no przeżyłam przy tym taką traumę, że do domu wróciłam na miękkich nogach. Zanim wyszłam łyknęłam 40mg Cloranxenu na uspokojenie i dodatkową dawkę leków na nadciśnienie a mimo to miałam poślizg 50 minut bo wchodziłam na klatkę zaraz po wyjściu z niej; w miejscu docelowym połknęłam jeszcze ok 30 mg Cloranxenu....czyli jakieś 4 godziny a 70mg cloranxenu w żyłach a ja byłam ledwo przytomna z paniki.. Duszę się na myśl o wyjściu na balkon, serce się tłucze, mięśnie drżą tak że ledwo nad ciałem panuję... A wszystko dlatego, że 3 lata temu w koszmarny upał zeszłam ze swojego 4 piętra (bez windy) do sklepu...wracając prawie oszalałam...serce tłukło mi się niemiłosiernie, nie chciało się uspokoić...o wejściu na górę nie było mowy...dobrze, że zastałam sąsiadów, wezwali pogotowie, okazało się, że drastycznie spadł mi poziom potasu. Łykam go regularnie ale wpadłam w panikę, która pogłębia się coraz bardziej.Leczenie psychiatryczne nie przynosi skutków. Farmakologia nie ma sensu a dobrego psychologa nie jestem w stanie znaleźć. Przeprowadziłam się na parter...a mimo to jest coraz gorzej.Idzie lat i nie wiem czy kiedykolwiek wyjdę z domu a jeśli wyjdę - to nie wiem czy to przeżyję...Napędza to moją panikę. Jak w zeszłym roku co tydzień byłam w stanie pojechać z Mężem autem na big-zakupy tak teraz nie wynurzam się z domu w ogóle.Psychiatra kazał mi do siebie przyjechać, nie byłam w stanie - rzucał aluzjami, że symuluję.....Mało się nie rozpłakałam...Zrezygnowałam z Jego pomocy i właśnie jestem w trakcie szukania dobrego psychologa - ale nie bardzo wierzę w przysięgę Hipokratesa :( Nie wiem jak moje życie będzie wyglądać... Ale powiem Wam, że mam go dość...
Odnośnik do komentarza
Witam Cię!! Jak masz na imię? Nie wiem jak mam pisać ? To straszne co opisujesz, my ty przeżywamy wyjścia z domu ale każdy z nas jakoś radzi sobie jak już musi wyjść jeden lepiej drugi gorzej ale Ty chyba masz najgożej. Ale słyszałam o takich przypadkach że osoba nie wychodzi zupełnie z domu. Napisz ile masz lat, masz dzieci? Napisz coś więcej o sobie. Wiesz ja znam osobiście taką osobą jak Ty, moja koleżanka miała napady paniki ale tak straszne że zupełnie nie wychodziła z domu nawet na balkon, tak jak Ty opisujesz i miała małe dziecko jak wychodziła na balkon wywieić pranie od razu uciekała rodzina wyśmiewała ją mówiła że jest nienormalna. Ale ona po prosty miała już tego dość. Miała na tyle siły aby podnieść się. Wiesz dzisiaj pracuje w szpitalu z ludzmi i ani śladu po chorobie. Nie mogłam uwoerzyć jak jej sie to udało, ale właśnie ona daje nadzieja dla mnie że można. To jest cholernie ciężkie ale realne. Ja czytając Twoją histrorię mam wrażenie że jestem zdrowa ;) Bo wychodzę sama albo z dziećmi w zasadzie wszędzie gdzie muszę ale nie za daleko. No nie ma mowy o jakichś wyjazdach, ale sklep to już nie problem. Pisz z nami może chociaż rozmowa troszkę Cię rozluśni i uspokoi. Pozdrawiam gorąco.
Odnośnik do komentarza
Gość coayanisqatsi
Hejka przy środzie :) Mam na imię Aśka...i 34 lata.. Nie mam dzieci....ale mam Męża. Gdyby nie On to ciężej chyba było by - choć na dobrą sprawę Jego rola w tym wszystkim też jest niemała. Nie wychodzę z domu już w ogóle...ostatni raz byłam poza domem jeszcze przed Świętami. Od kiedy Cloranxen przestał mnie *przymulać* w tych traumach każda próba wyjścia kończy się zdjęciem butów rezygnacją. Serce mi wali, siódme poty oblewają na na samą myśl o wyjściu. Nie wychodzę już nawet do piwnicy, do skrzynki na listy ani na balkon. To mnie po prostu przerasta... Wbrew pozorom bardzo chciała bym wyzdrowieć... Żyć normalnie. Przecież byłam ogromnie żywiołową osobą... Ba! Nadal jestem! Nikt ze znajomych nawet nie domyśla się , że cokolwiek mi dolega... Choć czasem się wkurzają, że nigdy nie mam czasu ich odwiedzić ;-) No cóż...zawsze się wymówię...i to wiarygodnie. A gdy Oni odwiedzają mnie w domu to jestem pełna życia i to wcale nie *na siłę* - bo niezwykle wesoła ze mnie osoba. Mam 34 lata ale mam już Opiekunkę, która załatwia za mnie różne sprawy terenowe, bo mnie już kompletnie wyłączyło z życia poza domem. To, czego Ona nie robi - robi mój Mąż. Ale wcale mnie to nie cieszy, bo JA CHCĘ ZNOWU NORMALNIE ŻYĆ - a nie umiem pomóc sobie sama. Ta choroba nie ma końca , zawsze się nasila jeśli nie ma odpowiedniej terapii - w tym roku miewam napady leków panicznych nawet w domu - najczęściej przed snem. Kładę się w ciemności (nie jestem sama przecież) i zaczyna mnie dusić...Wsłuchuję się w rytm serca rozkręcanego paniką....bijącego coraz szybciej i szybciej... Nie mogę zagłuszyć ani serca ani myśli - więc nim zasnę też przeżywam traumę... Nie zawsze - ale coraz częściej... Chcę normalnie żyć...ale czekam na jakieś światełko w tunelu... na jakąś solidną pomoc.... bo czuję, że jestem na granicy wytrzymałości... Pozdrawiam cieplutko :)
Odnośnik do komentarza
Gość coayanisqatsi
Przypomniałam sobie jak po raz pierwszy (laaata temu) oglądałam film PSYHOPATA. Sigourney Weaver cierpi tam na agorafobię. Bardzo wtedy się nad tym zastanowiłam....nie mogłam pojąć jak można tak strasznie bać się życia... Nawet zastanawiałam się jak ciężko musi być człowiekowi z agorafobią... i jakie to smutne.... Rany...nawet nie przypuszczałam, że mnie to kiedyś dosięgnie... Niwątpliwie jednak ma to zawsze związek z wcześniejszą traumą...z jakimś przeżyciem psychicznym. A ja miałam tego pecha, że przed agorafobią wydarzyły się w moim życiu same traumy, falami - mimo siły charakteru *zapłaciłam* za to W TEN WŁAŚNIE sposób :-/
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×