Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gosiu nie mogę Ci powiedzieć *odstaw* bo nie jestem lekarzem, to Twój wybór i to Ty sama wiesz czy Ci on pomaga. Ale wiem też że ten lek działa tak obojętnie, niektórzy mówią że czują się spokojniejsi ale nic ich nie cieszy, że życie przelatuje im tak jakby bez ich udziałau. A co ta życie. Sama zdecyduj, jeśli masz na tyle siły aby walczyć to może spróbuja sama z tym poradzić-to tylko sugestja. Wybór należy do Ciebie.
Odnośnik do komentarza
fajnie,że natrafiłam na to forum,codziennie mam napady lękowe typowo nerwicowe,jednak ja się dopatruję zawsze zawału,zatoru płucnego(na to zmarł mój ojciec)i wogóle.Mam 27 lat a choruję już od 11 lat,zaczęłam studia w tym roku,bo wcześniej byłoby dla mnie nie do pomyslenia przejechać samej 60 km do wrocławia(tam studiuję).Miałam czas-kilku miesięcy,że czułam się super,jednak lęki znów wracają,Pomógł Wam może Seronil?bo został mi przepisany na lęki i nerwicę natręctw
Odnośnik do komentarza
Do Gosia1963-brałam Coaxil kilka miesięcy(przepisał mi go internista),zdanie mojego lekarza psychiatry było jednoznaczne,że działa on jak placebo :/,jednak w Twoim wypadku może być całkiem inaczej,każdy ma inny organizm :).Na mnie totalnie nie działał!
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny ja nie biorę żadnych leków dlatego że po każdym który został mi przepisany żle sie czułam straszne bole głowy i szczękościsk mdłości .Pomyślałam ze nie będę się dodatkowo katowała bo katuje mnie ta cholerna choroba i tak jest do tej pory jakiś propranolol na przyśpieszoną akcje serca i na tym się kończy moze czasami melisana i to wszystko . ale niestety do tej pory tkwie w tej sasr.... chorobie ale chyba nie jest tak żle jak pracuje prowadząc swoją działalnośc.Początki mojej nerwicy są nie doopowiedzenia poprostu straszne paniczny lęk przed wejsciem do sklepu do kościoła tam gdzie jest duzo ludzi a jak juz weszłam to i szybko uciekłam mając przytym wszystkim dwoje małych dzieci wspominam to jako koszmar pare lat spokoju i wraca i tego się najbardziej bałam a le po troszeczku chyba daje sobie z tym rade nie wiem naile to mi sie uda ale jestem dobrej myśli tylu osobom się udało dlaczego mnie ma się nie udać. Podązam małymi kroczkami i chce dojść do celu jestem na dobrej drodze bo nie jestem sama .wierzcie dziewczyny że to tylko przejściowe że musi być dobrze piszcie a będzie nam wszystkim lepiej. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witajcie! Mimo że wszyscy mamy takie same objawy i dolegliwości i chorujemy na tosamo to tak naprawdę wszystko zależy od naszej psychiki i ile mamy siły na walkę z tą chorobą. Niektórzy radzą sobie bez leków a innym są one potrzebne bo nie mają siły na walkę. Ja jak do tej pory radzę sobie sama a mam dwoje dzieci -małych dzieci i wiem że muszę tą walkę wygrać jak nie dla siebie to przynajmniej dla dzieci. To ważne żeby mieć kogoś dla kogo będziemy walczyć bo tak będzie nam łatwiej wyjść z tego. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
witajcie chyba oprócz nerwicy lękowej mam również agorafobię coraz częściej boję się wyjść sama z domu mam taki problem ale nie tylko boję się również zostać sama w domu od razu wydaję mi się że zaraz mi się coś stanie i nikt mi nie pomoże najczęściej jestem w domu z moimi małymi córkami które na pewno mi nie pomogą w razie czego lekarze mówią że powinnam dużo spacerować na świeżym powietrzu jak mam to robić boję się wyjść z domu a najgorsze jest to że w domu tez nie mogę wytrzymać ciągle się czegoś boje naati
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczynki! Widzę, że jest tu dużo pytań dotyczących leków-brac, czy nie brac...Ja dluuugie lata nie bralam nic, jedynie czym sie meczylam, to uspakajajacy signopam, ktory podkradalam mamie...Ale wiedzialam, ze to nie jest wyjscie i ze ten lek dziala tylko doraznie. Ja tez bylam u psychiatry ale dopiero jakis rok temu, czyli po ok. 15 latach radzenia sobie z ta choroba. Wczesniej bylam u 2 psychologow ale tylko sie wkurzylam, bo siedzieli znudzeni i zagladali tylko na zegar, kiedy juz sie skonczy czas a poptem pytali sie ile jestem w stanie dawac za terapie...Zmrozilo mnie do i odrazilo do tych lekarzy do konca zycia...Ale w zeszlym roku moja mama zaczela chodzic do psychiatry i ja tez sprobowalam. Lekarka przepisala mi mobemid-lek antydepresyjny i na fobie spoleczne. Jak zaczelam go brac w poowicznej dawce, to nie czulam zadnej roznicy, ale jak zwiekszylam dawke to po prostu rewelacja. Nie mialam zadnych skutkow ubocznych (oprocz zawrotow glowy na samym poczatku, ktore wczesniej przeszly) i czulam ze jest to po prostu dopelnieniem mojego treningu samokontroli. Teraz od jakiegos czasu nie biore juz nic i zyje...Mam tysiace obowiazkow, budujemy z mezem dom, mam malego synka wiec moze nie mam czasu nawet myslec o tej chorobie, chociaz zdaje sobie sprawe, ze zawsze moze wrocic...Ale wogole sie tym nie przejmuje bo wiem, ze nauczylam sie juz z nia radzic!!!Dziewczyny, wiecej pewnosci siebie!!!!Pozdrawiam Was wszystkie:)
Odnośnik do komentarza
Witajcie dziewczyny ,no ja tez tak jak Ty Aisha zraziłam sie do psychologów do jednej chodzilam parawie rok (kilka lat temu)widzac zniecierpliwienie i zdawdkowe odpowiedzi na moje pytania zaczełam sie wkurzac ,byc moze ze był to panstwowy lekarz i sobie **olewał **aby odbębnic, do drugiej psycholog mąż woził mnie na prywatne wizyty ale ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,wykonczyła by mnie finansowo ,więc sobie musiałam odpuscic ,narazie biore ten coaxil ,moze w końcu mi pomoże ,biore 2 razy dziennie zobaczymy ,najgorsze jest to moje nakręcanie sie ,ja wczesniej nie brałam żadnych psychotropów nawet dorażnie to jest mój pierwszy lek a znerwicą mam od 13 lat taka solidną ,bo wczesniej też miałam ale bez lęków ,musze sobie sama jakos w glowie poukładac to wszystko ,zeby sie mniej nakręcac ,tylko to jest takie trudne ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczyny!!! Mówicie o psychologach... ja mam napady psychiczno-lękowe i agorafobię o roku. Ado psychologa chodziłam 4 miesiące temu bo nie dawałam sobie rady sama, nawet nie potrafiłam wyjść do sklepu. Chodziłam przez 3 miesiące i pomogło. Ale chodziłam prywatnie do osoby (kobiety) która przyjmowała w domu. Dzięki niej żyję i funkcjonuję prawie normalnie, tzn. wychodzę wszędzie, dzisiaj nawet byłam rano sama w kościele, w sklepie na spacerze.Świeciło piękne słońce a ja umiałam się z tego cieszyć. Nie myślałam o chorobie. Choroba jest w mojej głowie ale tak jakby uśpiona i nie daje obiawów. Oby to trwało jak najdłużej. Nie zrażajcie się do psychologów bo nie wszyscy są tacy ja nie wierze tylko w psychologów z przychodni bo robią to na odwal. Mi udało się trafić na wspaniała P. psycholog i dzięki niej cieszę się życiem. I nigdy nie brałam żadnych leków a było ze mną tragicznie. Ale na to trzeba czasu, wytrwałości i chęci do walki. POZDRAWIAM.
Odnośnik do komentarza
Dawno nikt tu nie pisał, więc mam nadzieję że jakoś dajecie sobie radę z chorobą- piszcie jak sobie radzicie może macie jakieś sposoby-swoje sposoby?? U mnie jest już lepiej chodzę codziennie z dziećmi na spacer i dosklepu ale na początku nie było tak łatwo teraz jest coraz lepiej, ale czasem jak przyjdzie gorszy moment to najchętniej schowałabym się gdzieś i nikomu nie pokazywała. A co u Was??
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
Ja już nie mam siły z nią walczyć,nie daje rady.Sama nigdzie nie wychodzę,wszystkie sprawy załatwia mąż.Od 2003 roku jestem pod opieką psychiatry,leki nic nie dają,psychoterapia na którą uczęszczałam też mi nie pomogła.Moje życie pomału zamienia się w wegetacje,Mam stwierdzoną agorafobię z napadami lęku i paniki.Kazda próba wyjscia z domu wiąże sie z olbrzymim lękiem nad którym nie potrafie zapanować.Po wyjściu z domu robi mi sie słabo,nogi mam jak z waty,kręci mi sie w głowie,mam zaburzenia równowagi,nie potrafie sie na niczym skupić i jak najpredzej chcę wracać do domu.Lekarz powiedział mi że agorafobia to jedna z najcięższych fobi,uniemożliwia normalne funkcjonowanie i jeśli jest już w zaawansowanym stanie to ciężko z niej wyjść
Odnośnik do komentarza
To faktycznie jest nieciekawie. Ale faktycznie jast tak jak mówisz, im dłużej to się ciągnie tym gorzej to wyleczyć. Moją historię pewnie czytałaś na początku. Ja dostałam napadów paniki i lęku z agorafobią po chorobie (zapalenie osierdzia) i w maju będzie rok. Po 3 mies. od wystąpienia pierwzsych objawów poszłam do psychologa bo byłam w identycznym stanie tak jak Ty, to był dla mnie koniec świata a mam 2 małych dzieci które od tego roku idą do zerówki i przedszkola Musiałam wziąć się za siebie, i dzięki temu że poszłam od razu teraz fonkcjonuję prawie normalnie. Psycholog a było to kobieta bardzo mi pomogła dzięki niej żyję i funkcjonuję. Było ciężko mój mąż też wszędzie chodziła za mnie do sklepu urzędu, biura wszędzie. Ale terapia zaczęła działać - a moja p. psych. powiedziała że tego typu fobia jest najłatwiej wyleczalną fobią z wielu innych ale leczona od razu i w odpowiedni sposób. Teraz chodzę praktycznie wszędzie z dziećmi i bez nich jak mam z kim zostawić, nachodzą mi czasem stany lęku ale to już jest takie słabe, mam wrażenie że choroba osłabła i to bardzo. Chodzę na zakupy i jest to prawdziwa przyjemność. Myślę że jast Ci potrzebna większa wiara w siebie że *potrafię* i zrobię to dla *siebie*. Masz dzieci? Ja zrobiłam to dla nich, tak sobie na początku założyłam że to zrobię dla nich bo są takie małe i bezsilne. Życzę dużo wiary, jeszcze może być dobrze tylko musisz znaleźć w sobie trochę siły i walczyć o siebie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość beti1060
U mnie niestety choroba została zdiagnozowana za pózno.Na początku było mnóstwo badań,które nic nie wykazywały dopiero po kilku latach trafiłam do psychiatry.Wszystko zaczęlo sie u mnie gdy byłam w ciąży z drugim synem.Choroba początkowo nie była aż tak uciążliwa,miałam co prawda ataki lęku ale byłam w stanie sama funkcjonowac,teraz jest to już niemożliwe.Dobrze że mam już duże dzieci(24 i 19 lat),ale ja nie czuje sie jeszcze staro chociaz mam już 45 lat.Od 6 lat jestem na tabletkach,obecnie zażywam tylko Spamilan i czasami Milocardin.W 2003 roku zachorowałam na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mój stan jeszcze bardziej sie pogorszył.Czasami udaje mi sie pojechać z synem samochodem do pobliskich sklepów,ale o dalszych wyjazdach nie ma mowy.Koszmarem są też dla mnie wyjazdy do lekarza,nie potrafie spokojnie czekac w kolejce,krąże po korytarzu jak *lew w klatce*i chcę uciekać.Może uda mi sie znależdż terapeute który nie bedzie udzielał mi rad z za biurka tylko wyjdzie ze mną na zewnątrz i zobaczy co się ze mną dzieje na otwartej przestrzeni.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Rozumiem o czym mówisz , ale nie zaprzestawaj prób to Twoje życie i musisz o nie walczyć, wiem że to tak łatwo mówić ale sama to przeszłam i wiem że można. Musimy walczyć o swoje życie, jak zaprzestaniemy prób ta już po nas. Trzeba sie zawziąć, będzie ciężko ale trzeba coś z tym zrobić. Trzymam kciuki i pisz jak Ci idzie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Próbuje każdego dnia,ale jakoś efektów specjalnie nie widać.Wiesz nie wiem dlaczego jednego dnia udaje mi sie z mężem dojść na koniec bloku i nie odczuwam panicznego lęku a już na drugi dzień ta sama droga jest koszmarem.Taka sytuacja jeszcze bardziej mnie stresuje i wszystkiego mi sie odechciewa.
Odnośnik do komentarza
Rozumiem Cię doskonale, ale to tak jest przy tej fobii, ale trzeba z tym walczyć. Można to pokonać, naprawdę! Myślę że psycholog to jedyna osoba która mogłaby Ci pomóc, tak jak mi. Ciężko cokolwiek doradzić, ale wiem jedno że nie można tak tego zostawić bo to tylko się nasila i jest coraz gorzej. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Ja też to przechodziłam tak bałam się wyjść z domu że aż chciało mi się wymiotować, nie mogłam jeść, jakbym szła na duwanik do ryrektora ha ha. Ale to tak jest, ale teraz z czasem to przechodzi lecę do sklepu robię zakupy i po powrocie przypaminam sobie że ja nawet nie pomyślałam o chorobie - fajne uczucie. Ale na to trzeba czasu i fachowej pomocy. J a na począ tku brałam (chociaż żadko) relanium żeby się uspokoić ale co z tego-pomyślałam i tak mam żyć? Koniec robię coś z tym i zrobiłam. Jest w miarę dobrze. Wiem że to może wrócić ale wiem co robić. Mi p.psych. powiedziałam że trzeba wychodzić czesto bo każde nastepne wyjście robi się już coraz mniej przerażające aż w końcu przestane się bać i tak też było. NIE DAJMY SIĘ CHOROBIE!!! Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Wczoraj udało mi sie zaliczyć parę sklepów chociaż kosztowało mnie to mnóstwo nerwów.Oczywiscie byłam z synem samochodem bo wtedy czuje sie bardziej bezpiecznie bo wiem ze w kazdej chwili mogę wsiąśc do samochodu i szybko wrócić do domu.Dzisiaj byłam na cmentarzu i oczywiscie dopadła mnie panika,czułam że robi mi sie słabo,otwarta przestrzen mnie przytłacza i na pewno zaraz zemdleje lub zaczne histeryzować a samochód jest zaparkowany za daleko i nie dojde do niego.Mąz i syn będą musieli mnie ciągnąć bo ja nie dam rady dojść.Udało mi się mimo wszystko dojść na własnych nogach chociaż po takich atakach jestem bardzo zmęczona.Nie zanudzam już dłużej. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
ja również po ataku byłam i jeszcze czasem jestem strasznie zmęczona to wykończa jakbym pracowała cały dzień fizycznie i tylko ziewam. Miałam to samo co piszesz i przyznam że czasem mam-ale rzadko. Ale dzisiaj np. strasznie sie zdenerwowałam (osobista sprawa) i po tym wszystkim dopadła mnie panika dawno takiej nie miałam przez stres, ale jakoś przeszło tylko że zastało mi kłucie serca. Poszłam do kościoła na msze no wiadomo niedziela palmowa-wytrzymałam 10 min i musiałam dzwonić do męża żeby mnie zabrał bo zrobiło mi się słabo, wielka panika, po prostu wyszłam bo kołatało mi serce i miałam wrażenie że zaraz zemdleje a ludzie patrzą. Co zrobić czasem tak jest. Kiedyś tak miałam codziennie teraz rzadko. Nie cierpię tego. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Rozumiem Cię Maju doskonale,chociaż mnie nigdy serce nie kłuje ,ale inne fazy mnie dopadają,I co robić w takich sytuacjach?.Sama wiesz,że w atakach paniki człowiek przestaje logicznie myśleć i nic na to nie można poradzic.Uważam że i tak jesteś bardzo dzielna skoro sama wybrałaś sie do kościoła i czekałaś aż mąż przyjedzie po Ciebie.Ja zapewne będąc na Twoim miejscu leżała bym pod kościołem i histeryzowała.
Odnośnik do komentarza
Wiesz to że nie spanikowalam do końca to tylko wyćwiczenie własnych myśli, co prawda po wyjściu już było duzo lepiej ale wolałam wrócić do domu i sie uspokoić. Teraz jest dobrze, ja jestem do tago wszystkiego ztraszna nerwuską denerwuję sie byle czym, głupotami, takimi rzeczami o których inni by nawet nie wzięli do głowy. Stres to najgorsze w tej fobii. A jutro czeka mnie kolejny stres, już dzisiaj muszę się nastawić pozytywnie. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×