Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie czwartek mijał w kuchni dzisiaj tez mi szybko zlecial dzień ale zrobił mi się ropien nad zebem zobaczę może minie samo... Oglądałam film jakis i troszkę się z rytmu zasypiania wypiłam myślę że zaraz zasne Wszystkim dziewczynom życzę dużo siły pamiętajcie że sam fakt ze stawiamy czoła nerwicy to już jest małe zwycięstwo na naszą korzyść powoli małymi kroczkami damy dobie rade wszystkie z naszymi słabościami

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny. Babcia w domu, na razie u nas, jak babcia to i dziadek. W ogóle nie mam czasu, mam wrażenie, że mam czwórkę dzieci. Na razie Ninie odpuściliśmy, zapewne brak nam teraz cierpliwości. Ale z Igą dalej walczymy, chociaż czasem zapomina, że ma się złościć i nie ma krzyków :) Co dalej? W zasadzie to całe dni pędzę, zakupy, sprzątanie, mały spacer z córkami, ale dopiero jak mama przyjdzie, albo mąż, bo babcia sama być nie może. Za trzy tygodnie ma jechać do ośrodka na 2 tygodnie, także czeka mnie jeszcze sporo pracy. Czytałam dziewczyny wszystko dokładnie co u Was, wybaczcie, że się nie odniosę- zupełnie nie mam czasu. Dużo siły Wam życzę, dzielnie jesteście kobitki :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Michalinko dużo masz faktycznie teraz na głowie, dobrze, że małej odpuściliście bo masz teraz tyle do zrobienia że pewnie ciężko o czas, spokój i cierpliwość. W ogóle to podziwiam Cię, że opiekujesz się i dziećmi i babcią i jeszcze domem zajmujesz nie wiem jak ty to robisz musisz być nieżle zorganizowana. Brawo Asiu kamień z serca że powoli wracasz do zdrowia, nie przemęczaj się, wszystko na spokojnie. Zobacz mimo tego zabiegu i teraz bólu, stresów na prawdę wszystko to świetnie znosisz. Aniu super że u Ciebie znów lepiej, fryzjer, podróże w centrum miasta itd. rewelacja. A powiedz rozmawiałaś z chłopakiem? Masz jakiś pomysł na to jak to zorganizować abyście się tak nie rozchodzili w różne strony ze wspólnym spędzaniem czasu? Magda każda z nas miała takie myśli i emocje i to jest normalne. Choroba poprzewracała nam świat do góry nogami trudno żebyśmy tego nie zauważały i nie tęskniły za tym co było - za wolnością, niezależnością, zdrowiem przede wszystkim . Ja w zasadzie dopiero wychodząc z choroby uświadomiłam sobie w pełni co to znaczy zdrowie jaką ma ogromną wartość...też tak jak ty przypominałam sobie jak to było, nie raz płakałam nad tym brakiem kontroli myślałam że już nigdy nie będzie jak dawniej. Do tego to poczucie że ludzie się domyślą że coś ze mną nie tak albo że mi się tak pogorszy że całkowicie stracę kontrolę i trafie gdzieś na jakiś oddział zamknięty. Madziu ja myślę, że takie myśli w obliczu nerwicy i codziennych zmagań z nią są normalne. A co do tego sklepu Madziu ja ile razy wpadałam jak burza skoncentrowana tylko na tym aby w mgnieniu oka powrzucać coś do koszyka i jak najszybciej do kasy i modlić się żeby było przede mną jak najmniej ludzi bo 3 to już był tłum. Ja to wszystko przerabiałam więc niech pocieszy Cię fakt że od dawna już zakupy to dla mnie przyjemność a kolejki nie robią mi różnicy, nie zwariowałam a wręcz coraz częściej czuje się dokładnie tak jak przed chorobą. To jest choroba z której się wychodzi tego się trzymaj i pracuj nad sobą, nie bój się iść do psychologa jak widać masz nieco wiedzy psychologicznej może nawet studiowałaś psychologię więc sama wiesz że to jest najlepsze co możemy dla siebie zrobić...a ty nie tylko dla siebie robisz to przecież też dla swojej córki. Pozwól sobie na takie smutki i gorsze myśli ale się w nich nie zatracaj. Aga to ciasto jakieś tam fale ciekawie brzmi...co to w zasadzie jest? :) Maniu, co do Twojej siostry ja podobnie mierzyłam się z takimi opiniami moja mama myślała że skoro zaczęłam wychodzić to teraz już już szybciutko będę tylko odnosić sukcesy i za 2 tygodnie będę zdrowa i się wielce dziwiła jak ja jej mówiłam że nie dałam rady zrobić tego czy tamtego. A mama moja przechodziła depresje a mimo to nie była w stanie mnie zrozumieć...no to kto ma mnie zrozumieć? Nas nikt poza osobami które to przeszły dokładnie nie zrozumie i mimo że jest to przykre trzeba się z tym pogodzić. Tylko w Twojej głowie jest odpowiedz na pytanie czy nie poszłam bo się bałam czy nie poszłam bo zwyczajnie mi się nie chciało, żle się czułam, nie miałam ochoty. Sama zapytaj siebie dla czego nie poszłaś i jeżeli czujesz że to nie przez lęk to nie słuchaj już nikogo innego bo to co sama wiesz jest jedyną prawdą. A co do PMS ja nic nie biorę ale wtedy też gorzej się czuje po prostu staram się jakoś przetrwać ten czas, ale gdy moja choroba była silna to wtedy piłam melise i brałam tabletki ziołowe też. Mój doktor ogólny mówił mi że w trakcie PMS jak najbardziej brać coś ziołowego zamiast się męczyć. U mnie dziewczyny bardzo dobrze choć trochę mam na głowię. Wczoraj miałam egzamin w szkole- wypracowanie, dialog i monolog i w poniedziałek rozumienie z czytania i słuchania. Wynik z egzaminu zaważy o przejściu na wyższy poziom więc każdy nieco poddenerwowany. W dodatku zarobiłam tu pierwsze pieniądze i to zupełnie przypadkowo. Ja na przyjęcia takie grupowe często robiłam ciasta i wszyscy potem tylko na nie czekali ostatnio nauczycielka powiedziała że tak słynne stały się te moje ciasta a zwłaszcza serniki że kawiarnia szkolna zaczęła u mnie zamawiać. Wczoraj zrobiłam pierwsze ciasto na zamówienie...ale czy coś z tego dalej wyjdzie czy nie to nie wiem. Ale mimo wszystko w jakiś sposób jest mi miło :). A wieczorem wczoraj też bardzo miła sytuacja otworzyli nam kościół katolicki i głównie z myślą o Polakach i to w samym Izmirze bo jest tam 2 polskich księży. Pojechałyśmy z koleżanką Polką metrem na miejscu była msza (rewelacyjna atmosfera bo my się z tym księdzem znamy i on tak do nas jak do przyjaciół mówił a nie jak ksiądz na ambonie były żarty miła atmosfera pierwszy raz w czymś takim uczestniczyłam) a po mszy herbatka kawka ciastka, bardzo było fajnie. Okazało się też że nasze dziewczyny Polki chcą w przyszłą sobotę na dzień kobiet zrobić imprezę. Jedna ma domek poza miastem i tam mamy wszystkie zaproszenia. Do tego msze dla nas będą co 2 tygodnie się odbywały więc i okazja żeby się spotkać i wspólnie taką fajną msze przeżyć. A dziś mam dzień z książkami bo w poniedziałek egzamin bardzo trudny trzeba powtórzyć całą gramatykę... Pozdrawiam was dziewczyny, miłego weekednu

Odnośnik do komentarza

Gratuluję Agata zarobionych pieniędzy i trzymam kciuki za rozkręcenie biznesu. A nuż się okaże, że Twoje polskie smakołyki staną się hitem w Turcji- to całkiem możliwe:) Ja właśnie mam przerwę w robieniu faworków. Czasem żałuję,że nie zostałam cukiernikiem, kiedyś chciałabym mieć kawiarnię... A i powiem Ci, że ja nie poszłam bo źle się czułam. Tylko, że moi bliscy nie rozumieją, że ja mogę po prostu źle się czuć, być chora, mieć inne plany, czy nie mieć ochoty. Dla nich zawsze jak powiem- nie pójdę, nie zrobię, nie mogę - to znaczy,że wracają lęki. Nie wracają, tylko jak słyszę takie komentarze to zaczynam myśleć- a może oni mają rację, może ja przesadzam, i w chorobie szukam ucieczki? Dlatego czasem wolę robić coś wbrew sobie, czy swojemu zdrowiu, byleby nie słuchać komentarzy, które naprawdę mnie denerwują. Michalina musisz być mocno zabiegana, ale też jak Agata podziwiam Twoje zorganizowanie. Tylko dbaj o chwilę odpoczynku:) Puma nie lubię jak coś mi z zębem dzieje. Ale co dziwne podczas najgorszych lęków przełamałam lęk do dentysty, widocznie doszłam do wniosku,że dentysta aż taki straszny nie jest :) Magda musisz zaakceptować chorobę i traktować ją normalnie. To, że chorujesz jest czymś zupełnie normalnym, normalnym jest,że szukasz pomocy. Nienormalne byłoby uciekanie od choroby. Jak choruje ciało idziemy do lekarza. Jak choruje dusza też idziemy do lekarza. Innymi ludźmi zupełnie się nie przejmuj. Skup się na sobie i na swoim zdrowiu. Komentarze jakieś będą, ale jak byłabyś zdrowa, piękna i bogata też by były. I co z tego. W końcu to nie Twoja wina,że chorujesz. Aga pamiętam,że potrafiłam stać 30 minut pod sklepem byleby wejść jak będzie pusto, a i brałam co leci, w ogóle nie patrząc czego potrzebuję. Teraz lubię chodzić po sklepach :) Joasiu na pewno wszystko będzie dobrze, fajnie,że czujesz się trochę lepiej. Aniu dużo się u Ciebie dzieje-i bardzo dobrze. :) A ja wczoraj aż do 17 byłam w pracy, potem mama mnie na zakupy wyrzuciła. Dziś też poleciałam na zakupy, i było ok. Chociaż pogoda fatalna, leje i szaro. Taka senna aura.

Odnośnik do komentarza

Agata gratuluję zarobionych pieniędzy, może faktycznie z czasem biznes się rozkręci i pomyślisz o czymś większym, np. knajpce? Trzymam kciuki :) Co do chłopaka, to nie rozmawiałam z nim jeszcze, we wtorek idę do psychologa i chcę to najpierw z nim przegadać, żeby nie działać w nadmiernych emocjach, co mi się niestety zdarza i efekty bywają odwrotne do zamierzonych. Maniu to widzę że u Ciebie aktywnie mimo weekendu, i bardzo dobrze :) Wiem że łatwo się mówi, ale nie ma sensu robić nic wbrew sobie, żeby inni byli zadowoleni - to Ty wiesz, jak się czujesz, i to jest najważniejsze. Michalinko ależ zamieszanie u Ciebie, a Ty tak doskonale wszystko ogarniasz - bardzo Cię podziwiam, trzymaj się dzielnie. Puma na wszelki wypadek przeszłabym się do dentysty, wiadomo, to nic przyjemnego, ale przynajmniej będziesz spokojna, że sytuacja jest pod kontrolą - dla mnie niewiele jest rzeczy gorszych niż uporczywy ból zęba :/ Może wystarczy jakieś lekarstwo? U mnie weekend bardzo aktywny, w piątek wieczorem przyszli znajomi, sześć osób, więc było bardzo wesoło, ale i spokojnie. Wczoraj byliśmy z chłopakiem na targach edukacyjnych, w sumie ponad dwie godziny krążyliśmy po terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, a to są naprawdę ogromne pawilony, w dodatku całkowicie zastawione stoiskami i pelne ludzi, kilka razy traciłam chłopaka z oczu i musieliśmy się szukać, bo tłum nas rozdzielał, a mimo to nie czułam nerwów, nie miałam ochoty nigdzie uciekać, podchodziłam do stoisk które mnie interesowały, rozmawiałam z wystawcami i było bardzo fajnie. Wracając stamtąd zajrzeliśmy na obiad do małej knajpki niedaleko naszego mieszkania, tam podają taką tradycyjną, domową poznańską kuchnię, słyszeliśmy dużo dobrych opinii i postanowiliśmy to sprawdzić osobiście, i faktycznie nam się podobało, miła atmosfera, ciekawy wystrój i smaczne jedzenie, plus ogromne porcje, więc same pozytywy. Potem poszliśmy jeszcze po zakupy do Biedronki i paru małych sklepów i do domu, a wieczorem znów mieliśmy gości, tym razem parę znajomych i też było miło, choć dwa razy miałam takie uderzenia niepokoju, dość nieprzyjemne to było, ale mówiłam sobie, że przecież jestem w domu i nie mam się czym martwić, zawsze mogę wyjść do łazienki czy do sypialni i nie będzie w tym nic dziwnego, i przeszło. Dzisiaj z kolei byliśmy z chłopakiem u jego rodziców na obiedzie, a wcześniej zrobiliśmy sobie godzinny spacerek, takie piękne słońce było, więc też miło spędziliśmy dzień. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, ale mam fatalny nastrój. Moja Zosia ma kłębuszkowe zapalenie nerek. Była u moich rodziców od paru dni, i w sobotę wieczorem dostała gorączki, do tego w ogóle bezmocz. Zabrali ją do przychodni-tam są weekendowi lekarze, i kazał jechać z nią do szpitala. Tam ją zatrzymali, bo miała spore obrzęki, i ten bezmocz. Dostaje antybiotyk, leki nadciśnienie, nie może niemal pić - tylko tyle ile zdoła wysiusiać. Jestem zupełnie przerażona, moja córka również. Nie dość, że ja ciągle się czuje, to teraz to. Na razie czekamy, mam nadzieję,że wyniki Zośki się poprawią, bo lekarz dializami nas straszył. Dziewczyny-trzymajcie kciuki.

Odnośnik do komentarza

Asiu Kochana nie denerwuj się. Na pewno wszystko dobrze się ułoży.! Mocno trzymamy kciuki za Twoją Zosię. Dzieci są dużo silniejsze niż nam się wydaje. Mocno Ciebie ściskam i zdrówka dla Zosi. Tylko nie zapominaj Asiu o sobie i swoim zdrowiu. Córcia potrzebuje Ciebie silnej. Maniu,Agata i Ania-jestem bardzo szczęśliwa,że u Was tak spokojnie :) Tak dalej dziewczyny, jesteście silnie. Co u reszty? A u mnie w porządku. Wczoraj byliśmy na cmentarzu, potem u teściów. Dziś byłam w Tesco i Biedronce, sama na dużych zakupach, dwie godziny mnie nie było, aż dumna z siebie byłam,że spokojnie chodziłam po sklepie. Tylko raz miałam takie poczucie-o, jest niefajnie, jak pani zamknęła mi przed nosem kasę, i musiałam iść do drugiej, gdzie stało już 5 osób, i mieli sporo zakupów. Ale wyjęłam gazetę i zaczęłam czytać by odsunąć niepokój i nie nadszedł. chociaż gardło mnie boli, i boję się, że coś mnie bierze...

Odnośnik do komentarza

Asiu bardzo wpółczuje biednej córci siły ci dużo życze i trzymam za was obie bardzo mocne kciuki &&&&&&&&&&& a powiedz mi czy twoja córka chorowała wcześniej na nerki?U mojej młodszej ostatnio po badaniach i po usg lekarz stwierdził ze wporządku z nerkami ale okazało się że mała przetrzymuje mocz musze ją sadzać na nocnik żeby uczyła się robić siku do nocnika i nie przetrzymywać moczu co prowadzi u niej do zapalenia dróg moczowych jutro robie jej kontrolne badanie moczu zobaczymy co w nim wyjdzie Michalinka bardzo obrotną i zarazdną kobietą jesteś mam nadzieje że nic cię nie rozłoży i będziesz zdrowa Agata super sprawa z tymi ciastami rozpromujesz polskie ciasta zawsze coś ci grosza wpadnie przyjemne z pożytecznym ;-) Anna strasznie aktywne życie prowadzisz jestem zawsze pełna podziwu jak ciebie czytam Mania ja właśnie nie lubie dentysty dużym dyskomfortem jest dla mnie siedzenia z otwartą buzią mam bardzo fajną dentystke która wie że mam nerwice i boje się dentysty i bardzo fajnie mnie zagaduje wizyta mija nawet nie wiem kiedy więc akurat do niej mam zaufanie wiem że w dobrych rękach jestem będę musiała chyba do niej zadzwonić jak powie że mam przyjść to pójde bo co zrobić U mnie w sobote bardzo aktywnie najpierw sprzatanie w domu potem poszłam z dziewczynkami do ogrodu i tam sie nimi zajmowalam i grabiłam ubiegałam się za tą młodszą ale wszystko porobiliśmy to co mieliśmy na sobote zapalnowane jak będzie pogoda to ciąg dalszy boli kręgosłup tylko strasznie od tego schylania i od podnoszenia starszej w sobote siedzieć nie mogłam wieczorem tak mnie bolał musze chyba iść na jakąś rehabilitacje bo mam 25 lat a czuje się jagbym mi brakowało 10 do setki starsze osoby niektóre maja lepsze kręgosłupy niż ja :-/pozatym to ok tylko dzisiaj strasznie senna jestem na zewnątrz zimno nie wiem gdzie to słonko sie podziało mam nadzieje że pogoda się poprawi

Odnośnik do komentarza

Joasiu bardzo mi przykro. Oczywiście mocno trzymam kciuki za Twoją córkę, i mam nadzieję,że szybko wyjdzie z tej choroby! Dużo siły Tobie życzę. Puma mamy tyle samo lat :) I jak kręgosłup, dalej dokucza? Aniu gratuluję tak aktywnego weekendu. Myślę,że po dzisiejszej rozmowie z psychologiem rozmowa z chłopakiem pójdzie Tobie dużo lepiej. Michalina i gratuję tych zakupów, i sposobu na stres. Teraz taka zabiegana jesteś, zadbaj o siebie i zdrowie. A ja intensywnie, wczoraj jechałam zapisać się na egzamin, ale paniom wysiadł komputer, normalnie byłabym wściekła, że muszę tam wracać, ale pomyślałam sobie-a cóż to za problem, pojadę jutro. No i dziś pojechałam, i nawet czekanie w kolejce mnie nie zdenerwowało. Wczoraj musiałam parę spraw załatwić w ścisłym centrum miasta, i też na spokojnie, akurat koleżanka zadzwoniła jak wychodziłam z domu, i nawet nie zauważyłam jak znalazłam się w centrum.Dziś też poleciałam po wizycie w tym ośrodku do biblioteki, i specjalnie szłam główną ulicą, a nie taką spokojną osiedlową. A w niedzielę byłam z tatą w Biedronce, dawno tak spokojnie nie chodziłam po sklepie. Jak już wracaliśmy autem dzwoni mama,że brakuje musztardy, tata wysadził mnie przy sklepie,sam pojechał do domu, a ja poszłam. Wzięłam w sumie pół koszyka, i przy kasie było parę osób, więc chciałam wyjąć wcześniej portfel i w miarę odliczyć pieniądze i szok- nie mam portfela, został w aucie. I wiecie co? Zostawiłam ten koszyk. Ludzi było sporo,ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi, nikt nie krzyczał, nie wybiegał za mną z groźbami. I pomyślałam sobie, że to nie interesuje ludzi, bo to jest normalne :)

Odnośnik do komentarza

Joasiu, trzymaj się dzielnie. Pisz w miarę możliwości jak zdrowie córci. Przerażająca jest ta perspektywa dializowania... ale nie warto przyjmować do siebie najczarniejszego scenariusza. Mam nadzieję, że farmakologiczne leczenie wystarczy i nerki ruszą jak należy. Puma, ja mam niecałe (! ;)) 32 lata, a czasem podobnie się czuję. Mój problem to wzrost, bo mam 180 cm, więc dla *wysokopiennych* bóle kręgosłupa to zmora od zawsze. Mam tylko jedną córę, ma niecałe 3,5 roku a wygląda na statystyczną 7-latkę. No a jak nie wziąć córci na rączki, kiedy tak bardzo chce? Ty masz dwie pociechy... zwykłe codzienne czynności przy nich obciążają kręgosłup. A poza tym - stresowe sytuacje też robią swoje - napięcia mięśniowe, o któych pojęcia nie mamy odijają się później na naszej kondycji. Mnie pomagają wycieczki rowerowe. Wprawdzie dawno nie jeździłam, ale zawsze wzmacniały mi się mięśnie kręgosłupa przy regularnym jeżdżeniu - i wtedy problemu z bólem nie było. Zazdroszczę Ci Aniu tych spotkań ze znajomymi. Ja unikam ludzi. Odkąd mi się pogorszyło, sama niezapowiedziana wizyta kogokolwiek, szczególnie kogoś, do kogo nie mam zaufania strasznie źle na mnie działa. Jestem wtedy wewnętrznie roztrzęsiona, a nawet goni mnie do toalety. Wiem, że to niedorzeczne, ale nie potrafię nad tym panować. Ale w sobotę odwiedził nas mój brat z żoną i nawet było miło... i nawet nie czułam strachu... a nawet przez moment zapomniałam, że ze mną jest jak jest. Wciąż męczy mnie sąsiadka. Mamy po sąsiedzku ogródek (nieprzegrodzony). Łazi za mną jak cień, męczy głupotami, ciągnie za język, szuka sensacji jak nie u nas to u innych sąsiadów. W ogóle nie dociera do niej że ani nie mam ochoty ani siły na głupie gadanie. Mąż ją już kilka razy *ustawiał do pionu*, więc ona od niego ucieka. Ale do mnie się przyczepiła, ja póki co staram się znosić jej wscibskość, ale obawiam się że nawet te moje antydepresanty nie pomogą i w końcu puszczą mi nerwy i pióra polecą. Od dwóch dni chowam się przed nią w domu i jak tylko słyszę jej głos na dworze, to mnie ściska w gardle. W ostatnich dniach zaliczyłam z mężem i córką hipermarket (oczywiście niezatłoczony carrefour) - były przy tym przeboje: moja córa przechodzi bunt czterolatka, próbuje nas sobie podporządkować, stroi fochy, dyskutuje jak stara maleńka, odstawia histerie. Ale to, co zrobiła w markecie to już była tragedia. Próbując wymusić na nas kupno balonów (wcześniej kupiła sobie za swoje pieniążki lalę - i starczy), zaczęła histeryzować i wykładać się na podłodze, a im bardziej ja chciałam ją uspokoić, tymbardziej ona krzyczała do mnie. Wszczyscy na nas patrzyli, nawet kobiety przy kasach przerwały kasowanie. Mąż wkroczył do akcji, wziął ją na ręce, a ona darła się wniebogłosy, żeby ją puścił. To był koszmar. Przy wyjściu zobaczyła małego pieska i nagle zmieniło jej się o 180 stopni - rozpływała się z zachwytu i radości. Dzis mam bardzo zły dzień. Mąż zauważył, że drogą koło naszego domu jeździł dziś samochód z ZUSu. Jestem na zwolnieniu od 8 dni, a zakład, w którym pracowałam i który doprowadził mnie do takiego stanu już prawdopodobnie nasyła na mnie ZUS. Chodzę cała roztrzęsiona, tak, jakbym była czemuś winna. Wiem, że psychiatra dobrze prowadzi dokumentację, wpisał w niej nawet że miałam myśli samobójcze; poza tym jestem na lekach po których nie mogę kierować ani obsługiwać maszyn. Ale sam fakt, że na mnie *polują* jest paraliżujący. Tymbardziej, że sama byłam świadkiem, jak źle traktowali innych pracowników i wiem do czego są zdolni. No, ale jutro też jest dzień... zwykle bywa tak, że kiedy jednego dnia mobilizuję się do wyjścia do ludzi, to następnego dnia chodzę zlękniona i przestraszona. Może czasem za dużo chcę zrobić na raz postępów, i następnego dnia odchorowuję. Jutro idę na 15 do psycholog. Pierwsza wizyta. Nawet nie wiem jak to jest, co mam mówić... trochę się boję.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny dziękuję Wam za miłe słowa. Piszę już 3 wiadomość, za każdym razem się nie pojawia, nie wiem może internet mi szwankuje? Zaraz jadę do córy, więc nie mogę pisać tyle ile chciałam. Napiszę tylko,że Zosia ma się trochę lepiej- gorączka minęła, ale wyniki moczu są nadal kiepskie. Więc zostaje na oddziale, na pewno do piątku. Co dalej to zobaczymy. Dużo siły i spokoju Wam życzę.

Odnośnik do komentarza

Asiu trzymaj się bardzo dzielnie, na pewno wszystko będzie dobrze - Zosia jest pod właściwą opieką, Twoja wizyta też na pewno dobrze jej zrobi - bądźcie silne! Zobaczysz, niedługo będziecie razem w domu. Magda Zusem się nie przejmuj, nie udajesz choroby, więc nie masz czym się denerwować. Współczuję tej sytuacji w markecie, ale dobrze, że wychodzisz, najgorsze co można zrobić to zamknąć się w domu. Co do spotkań z ludźmi, to wiesz, ja jak zachorowałam to przez dobre pół roku nie widziałam nikogo poza moim chłopakiem i dziewczynami z pracy, nie chodziłam do żadnych znajomych, nie wychodziłam z nimi do miasta ani nie zapraszałam do siebie - kompletne odcięcie, ale z czasem przestałam mieć z tym problem, bo psycholog uświadomił mi, że nawet gdybym faktycznie gorzej się poczuła, to przecież to są życzliwe mi osoby, które na pewno się nie odwrócą, tylko pomogą. Przeżyłam też atak na wyjeździe, gdzie pojechaliśmy na wycieczkę dwie godziny od mojego miasta, samochodem znajomych (zresztą specjalnie ich namówiliśmy, żeby z nami pojechali, to był nasz pomysł), dojechaliśmy na miejsce i ja nie chciałam iść do lasu, przez który mieliśmy przejść, żeby dojść do punktu docelowego, urządziłam histerię i musieliśmy wrócić do domu - czyli w sumie zamiast wycieczki była przejażdżka autem, dwie godziny w jedną stronę, i wiesz co - może i się dziwnie popatrzyli, może coś skomentowali za moimi plecami, ale nie odwrócili się ode mnie i nadal się spotykamy. Jak to ktoś kiedyś powiedział - większość nieszczęść, które sobie wyobrażamy, nigdy się nie wydarza, i jet w tym dużo racji. Głowa do góry, warto spróbować się przełamać do kontaktów z innymi - najpierw niech oni odwiedzają Ciebie, potem może poczujesz się na tyle pewnie, żeby sama do nich wyjść. Na pewno będzie ok. Trzymam kciuki za wizytę u psychologa, nie musisz się do niej w żaden sposób przygotowywać, psycholog będzie wiedział, o co pytać. Napisz koniecznie, jak było. Maniu bardzo Ci gratuluję tej sytuacji w Biedronce, to było zachowanie zdrowego człowieka - zapomniałaś portfela, to przecież nie masz jak zapłacić za zakupy, więc po prostu zostawiłaś koszyk i wyszłaś - brawo! Puma i jak wyniki córeczki? A co do kręgosłupa, to powiem Ci, że ja jestem rok starsza od Ciebie i nie mam dzieci, a też często czuję ból po np. intensywnym sprzątaniu albo jak cały dzień biegam z wielką ciężką torbą na ramieniu (wiem że to niezdrowe i pewnie mało eleganckie, ale nie znoszę małych torebek, nic mi się w nich nie mieści), pewnie to wina mało sportowego trybu życia, jaki prowadzę, jak się człowiek za bardzo nie rusza i na co dzień spędza czas głównie przed komputerem, to potem kręgosłup się mści :/ Michalinko i jak zdrówko? U mnie pod kątem nerwicy ok, w poniedziałek byłam tylko w pracy, ale za to dzień był piekielnie nieprzyjemny, od rana same nieprzyjemności, także po 8 godzinach wyszłam stamtąd totalnie wymęczona i w domu nie miałam ochoty nawet się odzywać do chłopaka. Wczoraj miałam za to mega intensywny dzień - zaraz po pracy szłam do psychologa, a po wizycie jechaliśmy z chłopakiem do znajomych, mamy do nich dość słaby dojazd, dwa autobusy plus kawałek pieszo do przejścia, więc w sumie prawie godzinę to trwało, jeszcze uciekł nam jeden autobus i musieliśmy prawie 20 minut czekac, a ja byłam dość cienko ubrana i mocno wymarzłam. Sama wizyta w porządku, powrót też, ale dzisiaj musiałam zostać w domu, bo pół nocy coś mi jeździło po jelitach i dość mocno i boleśnie mnie wzdęło, a rano jak się obudziłam to bolało już na tyle mocno, że cięzko mi się było wyprostować, plus dwa razy w ciągu godziny byłam w toalecie, więc nie bardzo widziałam siebie w pracy. Oczywiście, pierwsza myśl była taka, że to nerwy, a ja ulegam i się poddaję, ale potem powiedziałam sobie, że skoro źle się czuję i mam biegać co pół godziny do łazienki, to nie ma sensu w ogóle iść do pracy, lepiej się jeden dzień podkurować, jutro już pewnie będzie lepiej. Trochę bolą mnie też plecy, nie wiem, może mnie faktycznie przewiało i to jakaś lżejsza wersja zapalenia pęcherza (nigdy nie miałam tej przypadłości, więc nie wiem)? W każdym razie chłopak poszedł do pracy, a ja się grzeję pod kocem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dobrze Asiu,że napisałaś. Spokojnie czekaj na poprawę wyników, na pewno Zosi się poprawi. Jest pod dobrą opieką. Mam nadzieję,że już niebawem będziecie razem w domku. Magda jak wizyta u psychologa? Nie przejmuj się tym Zusem, w końcu nie symulujesz. Jesteś teraz na uzasadnionym zwolnieniu i nie ma czym się przejmować firmą. Co do nerwów córki, moja starsza- 3,5 roku potrafi w sklepie szybko się zniecierpliwić i zezłościć jak czegoś nie weźmiemy-ją nie interesują konkretne rzeczy, idzie i zobaczy jakieś kolorowe opakowanie i już musi je mieć. Wtedy *zabijam* ją spokojem. Ona w płacz a ja spokojnie mówię,że nie możemy tego wziąć, że mamy swoją listę itp. Jak się kładzie na podłodze-zdarzyło się trzy razy, też mówiłam spokojnie,że ma wstać, i działało-przynajmniej na moją :) Mania rzeczywiście dużo się u Ciebie dzieje. Będę trzymać kciuki za egzamin. Ileż to razy bałam się zostawić koszyk w chwili lęku- co ludzie powiedzą, a to jest przecież coś naturalnego :) Puma i jak Twoje samopoczucie? Ania współczuję nerwowych dni w pracy, ale cóż one się zdarzają. Dobrze,że takie niespodziewane sytuacje- spóźnienie autobusu, długi dojazd nie wytrącają Ciebie z równowagi i funkcjonujesz normalnie :) Agata co tam u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A u mnie to trochę czuję się osłabiona, ale musiałam zabrać drugą babcię do okulisty. Zajęło nam to 5 godzin, babcia narzekała bardziej niż moje córki, a to za ciepło w aucie, a to lekarz za młody, poszłyśmy do Lidla-u nas nie ma, to korzystam z wyjazdów i chodzę na zakupy, co rusz się złościła- a to znów za ciepło, za drogo, wszystko sztuczne itp. Z 5 razy chciałam wyjść z siebie. Ale cóż, musiałam jakoś wrócić do domu, chociaż nastrój mam kiepski, bo jestem trochę osłabiona, nie wiem może to już przesilenie?

Odnośnik do komentarza

Mania ty jesteś silna kobieta po prostu bardzo mocno ci kibicuje wierze ze zdasz nie miałaś nie pokoju jak jeździłas na kursie? Joasiu będzie dobrze trzymam mocne kciuki za córeczkę a ty jak się czujesz? Magda trafiła ci się nawiedzona sąsiadka nie martw się ani nią ani zusem bo chorujesz i nikt ci nie zabroni myślę że gdyby to była kontrola z zusu do ciebie to po prostu by przyjechali i weszli do ciebie nie denerwuj się na zapas Anna niestety teraz bardzo dużo młodych ludzi cierpi z powodu bólu kręgosłupa teraz to tak powszechne schorzenie jak grypa zdrówka ci życzę wykuruj się może cię.przewialo faktycznie Michalinka babcia cie wymeczyla narzekaniem o marudzeniem ale dzielnie zniosłas wszystko, chyba mnie też przesilenie dopada bo jestem strasznie senna ostatnio U mnie dzisiaj tez była wizyta u psycholog która miło upłynęła wyszłam stamtąd naladowana pozytywna energia a poszłam ze średnim samopoczuciem bo miałam uczucie takiej nie realności i wogole, ale wiem ze wszystko co się dzieje ze mną tkwi tylko w mojej głowie zamieniam negatywne myśli na pozytywne stosuje afirmacje i wiem ze każdy ma gorsze dni i jak przez ponad 3 lata tluklam sobie do głowy ze się źle czuje i wogole to w ciągu miesiąca tego nie zmienię musze w to uwierzyć i wtedy wiem ze się uda

Odnośnik do komentarza

Asiu też mam nadzieję,że Twoja córka szybko wyzdrowieje i szybko będzie w domu. Trzymam mocno kciuki. Magda tym ZUS-em to naprawdę się nie przejmuj, w końcu nie symulujesz, więc nawet jakby mieli Ciebie skontrolować to jesteś w porządku. A co do znajomości, powiem Ci,że ja w ostrej fazie swojej nerwicy spotykałam się z koleżankami, ale właśnie w domu, ewentualnie mam dosłownie 5 metrów od domu bar/kawiarnię i zawsze tam ciągnęłam znajomych. To zawsze ja wybierałam miejsce i czas, najczęściej z zaskoczenia - dziś czuję się dobrze, to się spotkajmy. Ale nie lubiłam niezapowiedzianych wizyt, nawet rodziny,bałam się,że ktoś coś zauważy- zawsze musiałam mieć kontrolę. I jak było u psychologa, to była chyba pierwsza wizyta ? Aniu pęcherz właśnie często bierze się z przewiania, boli w dole brzucha, i ciągle chce się do toalety, ale efektów nie ma tak powiem. Najlepiej wtedy siedzieć w cieple, i wziąć Urofuraginum- szybko zwalcza bakterie, a potem coś z żurawiną dobrze brać na zaś. A i gratuluję tylu aktywności, niejeden człowiek nie miałby siły-praca,psycholog, znajomi itp. Michalina Twoje rozdrażnienie było zupełnie naturalne, ciężko zachować spokój jak ktoś ciągle narzeka. A co do przesilenia, to sporo osób narzeka na samopoczucie.... Puma dużo myślałam jak się będę czuła podczas jazd, ale powiem Ci,że przeszłam 40 godzin jazdy na zupełnym spokoju. Wiadomo, raz byłam przeziębiona, a to miałam okres, i samopoczucie było gorsze, ale zupełnie nie miałam lęków jak np stanęłam w korku, czy musiałam jechać przez samo centrum miasta. Ja też po wizycie zawsze dostawałam nowej energii :) We wtorek zaczęło mnie coś brać, okropny ból gardła, głowy, osłabienie- ratowałam się czym się dało, bo musiałam być wczoraj w pracy. Ale powiem Wam,że do południa czułam się fatalnie, wypiłam pół kubka wody, taki ból. Do tego pracy było mnóstwo, a ja głodna, obolała, z bolącą głową. W pewnym momencie pomyślałam ja z tego krzesła już nie wstanę.... Jeszcze wszyscy pracownicy wyjechali, pierwszy wyjechał o 7.30, wrócił dopiero o 15. I jak miałam taki moment,że myślałam,że to jakaś angina, i ja zaraz padnę, to pomyślałam- jestem sama z tatą, nikt mnie nie odwiezie, a tych 40 minut sama nie przejdę do domu. Ale zaraz mówię sobie-w domu nikogo nie ma, tutaj jest tata, jeżeli tak źle się czuję, to lepiej,że jestem z kimś,a nie męczę się samotnie. I jak zaczęły działać tabletki i syropy, to już mogłam jeść, pić i odzyskałam trochę sił. Ale dziś siedzę w domu, nie wiem co to za wirus, ale okropny jest. W każdym razie jak wróciłam do domu, pomyślałam, że jestem dużo silniejsza niż kiedyś. Bo przestałam skupiać się tylko na sobie, teraz wiedziałam,że tata po zawale nie może być sam w pracy, i muszę być w pracy. Wiem,że sama jestem chora, ale pokazałam,że nawet w chorobie można na mnie liczyć- w granicach rozsądku. Kiedyś tylko ja oczekiwałam pomocy, ciągle a to - zawieź, przywieź, pomóż. A teraz pomagam innym. Dla mnie to ważne, pani psycholog powiedziała, że rodzina od czasu zawału taty, kiedy to ja go odebrałam ze szpitala bo nikt nie miał ochoty wracać na oddział, ja rozmawiałam z lekarzem bo nikt nie miał śmiałości itp widzi to, że się zmieniam i można mi ufać. A nie tylko chronić przed lękiem :) Ja osobiście mam ponoć wysoką potrzebę bycia dostrzeżoną i docenioną, i teraz to się sprawdza:)

Odnośnik do komentarza

Mania jesteś niesamowitą kobietą :-) wzór dla mnie silna zdeterminowana zdrowia ci życze teraz bardzo dużo osób choruje mam nadzieje że się wyleczysz Ja byłam dzisiaj w laboratorium zrobiłam sobie badania krwi i pisałam wam ostatnio że słabo się czuje zadzwoniłam dzisiaj popołudniu zapytać o wyniki i mam anemie dość sporą babeczka pytała czy w ciąży jestem ja mówie że nie po prostu ostatnio byłam osłabiona i dlatego stwierdziłam że zrobie sobie badania kontrolne , ciesze się z tego że sobie tych objawów nie wkręciłam tylko faktycznie mam je z jakiegoś powodu

Odnośnik do komentarza

Witam :) Córcię zabieramy w poniedziałek do domu-mam taką nadzieję. W każdym razie antybiotyk działa, ale lekarz powiedział nam,że jej nerki nie są sprawne i musi być pod kontrolą, na diecie,bo może dojść łatwo do przewlekłego zapalenia nerek, a wtedy krok od dializ. Szalenie mnie to zdenerwowało. Ten lekarz Zosi, tak mi nie pasuje na pediatrę, zero wyczucia, spokoju, powie najgorsze powikłania i znika. sama muszę szukać diety, zaleceń itp. Muszę też znaleźć dobrego nefrologa i od razu córę zapisać. Aniu jak zdrowie? Mam nadzieję,że lepiej się czujesz, a w pracy mniej nieprzyjemności. Michalina jak ja tak marudziłam mężowi to on chciał mnie ze sto razy z auta wyrzucić. Masz anielską cierpliwość:) Puma dbaj o siebie. Anemia męczy. Zdrowa dieta, żelazo i spokojny tryb życia. Mania dumna jestem z Ciebie.Strasznie silna z Ciebie osóbka,i wiem o czym mówisz, z tym poleganiem na Tobie. Mój mąż mówił- podeszłabyś tam, ja nie mam jak, i załatwiła tę sprawę. Ja rano czułam się dobrze, a potem lęk, niczego nie załatwiałam i zawalałam sprawę. A teraz też widzi, że mogę iść czy to do urzędu, czy do szpitala i załatwię co mam do załatwienia:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Joasiu dobry nefrolog to podstawa życze ci powodzenie w szukaniu i przedewszystkim znalezienie tego najlepszego zdrówka dla córy i siły dla was przerabiałam z córką starszą problemy z nerkami do 3 rż po szpitalch jeździłyśmy robiłyśmy mase badań i wiem jak to jest mam nadzieje że u was wszystko się ułozy w dobrym kierunku :-) Ja byłam u lekarza mówił zebym zażywała żelazo i kupiła sobie witaminy jakieś dodatkowo dał mi lek na tą cholerną zgage i nadkwasote która mi się ostatnio nasiliła nie wiem czy od pogody czy od nerwów :-/kazał zażywać codziennie przez 2 mce bo mówi że teraz lubią nawracać wrzody czy jakieś probemy z żoładkiem bo jest początek wiosny .Ide zaraz obiad robić miłego dnia wszystkim

Odnośnik do komentarza

Asiu ogromnie się cieszę, że z Twoją córką lepiej i już w poniedziałek będziecie razem w domu :) Puma najważniejsze że wiesz jak masz się leczyć i jesteś pod opieką lekarza, teraz na pewno będzie już tylko lepiej. Maniu wspaniałe jest to co piszesz, doskonale wiem co masz na myśli, sama pamiętam te chwile, kiedy bardzo chciałam np. załatwić coś w pracy, bo czułam się za to odpowiedzialna, a choroba mi to uniemożliwiała i musiałam to zrzucać na kogoś innego, a teraz już prawie nigdy nie daję się podporządkować negatywnym objawom i wierzę, że dzień, kiedy już nic nie będzie w stanie mnie złamać jest coraz bliżej. Michalinko bardzo Cię podziwiam za cierpliwość podczas jazdy z babcią autem, u mnie na pewno nawet jakbym zachowała spokój w samej tej sytuacji, to potem odreagowałabym to złym samopoczuciem, a u Ciebie nic takiego nie zaszło - super :) Ja w czwartek i piątek byłam tylko w pracy, pęcherz mi dokuczał i ogólnie czułam się zaziębiona, więc już potem nigdzie nie biegałam, dzisiaj też musiałam na 5 godzin przyjść do pracy czuwać nad dwoma szkoleniami, które organizowaliśmy, ale poszło gładko, bez nerwów i bez problemów. Ponieważ dzień był śliczny postanowiłam potem odwiedzić rodziców, bo chłopak do 20 na zajęciach, i u nich najpierw było ok, ale jakoś w połowie wizyty poczułam się średnio, serducho mi waliło i w ogóle niespokojna się zrobiłam, ale posiedziałam dwie godzinki i zwinęłam się do domu. W tramwaju miałam bardzo silny atak, strasznie waliło mi serce, ciężko się oddychało, czułam że odpływam, ale wiedziałam że i tak muszę dotrzeć do domu, tu będę mogła się położyć i napić melisy, i jakoś sobie poradziłam, chociaż nadal jestem trochę niespokojna. Próbuję jednak zająć myśli czym innym, najpierw zrobiłam pranie, a teraz posprzątam trochę przed przyjściem chłopaka. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiu mam nadzieję,że już w poniedziałek będziecie razem i wszystko się ułoży. Na pewno dobrze zadbasz o zdrowie córki. Trzymam kciuki by wszystko było dobrze. O tak Maniu, świetnie wiem o czym mówisz. Ja często na głupią pocztę nie mogłam iść i wymyślałam tysiące wymówek. Wymagałam pomocy, a nic nie mogłam dać z siebie. To bardzo frustrujące. Mam nadzieję,że teraz wypoczęłaś i lepiej się czujesz. Puma dziś przeczytałam,że kwas foliowy nie tylko wpływa na krew, ale i jego niedobór bardzo negatywnie wpływa na odczuwanie stresu, i niepokoje różnego rodzaju. Bo wpływa na produkcję substancji uspokajających w organizmie. Także koniecznie musisz tutaj zadziałać dla zdrowia i fizycznego i psychicznego. Aniu na pewno Twoje zaziębienie wpływa na odczucia psychiczne. Ciężko być spokojną i zrelaksowaną kiedy człowiek gorzej się czuje. Odpocznij, na pewno jutro będzie lepiej. I tak jesteś bardzo dzielna. Z pęcherzem lepiej zostać w cieple. A mi mąż dziś prezent zrobił, dostałam zaproszenie dziś na masaż, na miejscu okazało się,że szwagierka też dostała ten sam prezent- panowie tak wymyślili. W sumie lepiej, bo spokojnie minął ten masaż, tym bardziej,że potem było spotkanie z kosmetologiem, badała nam skórę, doradzała zabiegi, kosmetyki. Całość zajęła 4 godziny. Wybrałam masaż arbuzowy dodający energii, ostatnio nic tylko bym spała, mam nadzieję,że to jakoś mnie rozbudzi. To chyba już przesilenie wiosenne. Wczoraj padłam o 20. Jakoś mało we mnie energii, i każda czynność jest wyzwaniem niemałym. Mam nadzieję,że to szybko minie.

Odnośnik do komentarza

Anna najważniejsze że dotarłas do domu i przetrzymalas atak Michalina proszę jaki genialny prezent należy ci się ją też ostatnio taka byłam ospala pół przypomna kupie kwas foliowy bo mi się skończył witaminę B zażywam ale ta nie ma kwasu foliowego,może przesilenie wiosenne cie meczy Kochane wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet wam życzę samych pogodnych chwil o dużo wiary w siebie :-**

Odnośnik do komentarza

Michalina jaki fajny prezent Ci mąż sprawił :) Sama bym chętnie coś takiego dostała na poprawę energii życiowej :) Puma takie przesilenie chyba naprawdę szybciej przyszło. Organizm czuje,że zima była, a teraz plus 10 to i szaleje. Ania na pewno samopoczucie ma wpływ na psychikę. Jak się gorzej czujemy, to i gorzej z naszymi emocjami. W końcu to zupełnie normalne.Mało kto w chorobie, nawet przy katarze ma świetny humor,tryska energią czy też optymizmem. Najlepiej by było, żeby w czasie choroby odpocząć, wiem, nie zawsze się to uda- sama musiałam iść do pracy w ogromnym przeziębieniu i też miałam parę momentów, kiedy myślałam,że do domu nie trafię tylko zostanę tu na zawsze, i czułam się kiepsko. Ale mówię sobie wtedy- to po prostu choroba i tyle. Asiu świetnie,że już jutro córka wraca do domu. Na pewno teraz będzie już tylko lepiej! A ja ostatnie dni spędziłam w domu właśnie. Dopiero wczoraj poszłam do piekarni,i po gazety. Myłam też okna- na dzień kobiet :) I dziś czuję większy ból gardła, więc chyba przeholowałam. Taka złudna poprawa. We wtorek mam lekcję przed egzaminem, ponad 3 miesiące nie jeździłam z kimś po mieście, więc mam takie różne myśli. Ale skoro przeszłam cały kurs, to i te dwie lekcje dam radę:) miłej niedzieli

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Maniu dobrze wiem też o czym mówisz, musiałam o wiele spraw prosić męża, zamęczałam go moją chorobą. Dziś myślę, że dobrze że mąż nieżle wtedy zarabiał i mieszkaliśmy w małym mieście bo w tych najgorszych chwilach jezdziłam taksówką, miałam swojego przemiłego taksówkarza z którym zawsze gadaliśmy o wszystkim i on też nigdy mnie o nic nie pytał i tak z nim jezdziłam do Lidla, na poczte itd. Mieszkaliśmy kawałek od centrum i tym się ratowałam że zakupy ciężkie albo że się śpieszę muszę pozałatwiać sporo spraw i nie wyrobie się bez auta...ale czułam nie raz potworny wstyd. Młoda, zdrowa przynajmniej fizycznie dziewczyna i na pocztę, na zakupy, na wolontariat taksówką.......Dlatego teraz jak mogę wszystko zrobić sama nie raz w czymś wyręczyć męża to to jest ogromna ulga. Asiu dobrze że z córcią już lepiej teraz tylko znależć dobrego specjaliste. Aniu jak się czujesz? Michalinko bombowy prezent Ci mąż sprawił, też bym nie narzekała :) Puma a wiesz że ja też we wrześniu robiłam badania wyszły spore niedobory żelaza na granicy anemii właśnie i ja od tego czasu biorę żelazo. Powiem Ci że czuje bardzo dużą zmianę, nie czuje zmęczenia nawet po nieprzespanej nocy (sąsiedzi) nie mam takich chwil totalnego osłabienia jakie miałam wcześniej generalnie mam wrażenie że naładowana jestem energią to na pewno też po części z powodu powrotu do zdrowia ale myślę że to codzienne żelazo bardzo wiele mi dało. U mnie dziewczyny wszystko idzie do przodu. W szkole ok, egzaminy przeszłam ładnie, w piątek mąż wyjechał do Stambułu na cały dzień i już nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Zamiast skupiać się na tym czy wszystko będzie ok pierwszy raz tak naprawdę żyłam zupełnie normalnym dniem- szkoła, powrót, zakupy itd. i jeszcze trzymałam kciuki za niego aby mu tam dobrze poszło. W sobotę z mężem pojechaliśmy tu na uczelnie, przyjechał Japoński kolega męża miał tu wykłady, wszystko było tłumaczone na turecki więc dla mnie to też był sprawdzian ile uda mi się zrozumieć bo wykład to nieco wyższa szkoła jazdy, ale było całkiem dobrze. Duża sala, sporo ludzi nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Potem wybraliśmy się na kolację a dziś mąż spotkał się ze znajomymi a ja sobie odpoczywam w domu. Powiem wam że to jest też to o czym pisała Mania właśnie. Wcześniej to jak miał wolny czas to chciałam żeby go spędzał tylko ze mną miałam wręcz pretensje gdy musiał gdzieś iść, a teraz...dziś to w ogóle go wypychałam aby spędził trochę czasu ani nie w pracy ani nie ze mną i bardzo przyjemnie spędzam czas sama- czytam książkę i słucham dobrej muzyki :). Oj dziewczyny...czuje się super Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×