Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Aga mnie w ciągu dnia ćmiła głowa dziwnie mnie jakos bolała ale ogarnęłam dom byłam ze starszą w domu kultury znowu i z młodszą na 2 godzinnym spacerze a wieczorem podjechaliśmy do mojej przyjaciółki i nawet nie wiem kiedy mi ten ból minął , do poniedziałku ci zleci zobaczysz jak będzie a na którą masz?Mieszkasz z mamą? Masz z kim córke zostawić ?

Odnośnik do komentarza

Wczoraj lodowisko miało jakąś przerwę, więc wypaliła tylko herbata. Ale potem taki smutny dzień, bo zmarła siostra mojego dziadka, ostatnia z rodzeństwa, ukochana ciocia. Niestety to jest 500 km od nas, chyba nie damy rady jechać na pogrzeb. Przez to przepłakałam cały wieczór, bo tata nie da rady kierować autem po tym zawale tyle czasu, a tam jechać trzeba było 8 godzin pociągiem i jeszcze 4 pks=em jakimś wycieczkowym,bo same wsie się zwiedza. I moja mama nie da rady wysiedzieć tyle czasu ze swoim kręgosłupem,a wiadomo ja sama nie pojadę, nawet nie to,że się boję - ale jak rodzice nie jadą, to my też nie.... Smutno.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny, Maniu wyrazy współczucia, rozumiem potrzebę przyjazdu na pogrzeb ale osobiście uważam że jeśli jest to niemożliwe a jest niemożliwe jak widać to pójście do kościoła i modlitwa zupełnie tą nieobecność zrównoważy. W końcu ciało osoby zmarłej nie jest ważne gdyż modlimy się za jego duszę a ta przecież w zgodzie z naszą religią jest w innym świecie a więc nie ma znaczenia gdzie za tą osobę się pomodlimy, ważna jest sama modlitwa i intencje. Aga zgadzam się tu jak najbardziej z dziewczynami. Wydaje mi się że po przeczytaniu naszych rad i tych książek przeszłaś na taki etap że wiesz już że to jest choroba, wytwór psychiki i technicznie nic nam zrobić nie może a więc trzeba jej się przeciwstawić i żyć normalnie. To się z jednej strony zgadza ale z naszą chorobą jest tak że trzeba jej się przeciwstawiać mądrze i powoli. Ja też miałam taki czas, w którym uznałam że to w końcu wszystko jest w mojej głowie i ja się nie dam w związku z tym z koleżankami wyjechałam do Trójmiasta a potem jeszcze długo rzucałam się tak na głęboką wodę dopóki nie zdałam sobie sprawy że to zamiast pomagać wprowadza mnie w gorsze stany. Dopiero metoda krok po kroku okazała się zbawienna i to ona mnie wybawiła z choroby. Tu mechanizm jest prosty, jeśli boisz się przejść dajmy na to kilka kilometrów to co jeśli przejedziesz kilkaset kilometrów znajdziesz się daleko poza swoją sferą bezpieczeństwa? Albo organizm zbierze się do kupy i jakoś przetrwasz siłą woli ale potem to w jakiś sposób odchorujesz albo się tam rozkleisz i będziesz łapać przypadkowych innych rzeczy jako strefy bezpieczeństwa- tego hotelu, męża, postoju taksówek itd. Najpierw należy wypracować sobie mechanizmy które nam pozwalają odgonić lęk, zrelaksować się, podnieść poczucie własnej wartości i sprawczość a to najlepiej jest robić powoli na własnym terenie z zaufaną osobą, gdy np. okaże się że już wiesz jak się uspokoić na 100 m. od domu wtedy masz chęć i siłę aby zrobić więcej robisz stosujesz podobne mechanizmy i tak do przodu. Zmiana która wtedy następuje jest trwała bo to zmiana w postrzeganiu siebie i lęku a także Twojej kontroli nad lękiem. Wiedzę jak to robić dają książki, psycholog a potem Twój trening. Zrobisz oczywiście jak uważasz być może każdy musi przejść pewne błędy aby dojść do innego punktu...ale ode mnie usłyszysz że nie jest to dobra droga. Michalinko jeżeli ty czujesz że to nie jest dla Ciebie, ta praca, te warunki Ci nie odpowiadają a nie masz musu pracy to uważam że należy szukać czegoś innego na takich warunkach na jakich Ci to będzie pasowało. Teraz niestety łatwo nie jest skoro jesteś nauczycielem polonistki to tym bardziej- mam 2 znajomych którzy mają takie zawód jak ty i wiem jak im trudno aby pracować w zawodzie a do tego i coś zarobić i mieć satysfakcję więc z jednej strony pewnie nie będzie łatwo znależć coś rozsądnego ale może...może w jakiś małych szkółkach na wsiach w Twojej okolicy? Aniu aż mnie zszokowały te 2 czekolady..i to codziennie? To jest ogromna dawka cukru dla Twojego organizmu i myślę, że u Ciebie to się może przekładać na lęki, Twoje wyniki a już szczególnie na samopoczucie. Spróbuj to jakoś ograniczyć powoli np. 1 i 3/4 czekolady potem 1 i 2/4 jakoś powoli się przestawiać bo to zagraża Twojemu zdrowiu a samopoczuciu to na pewno. Może Twój psycholog coś doradzi jak odwyknąć od takiej dawki cukru..?? A u mnie dziewczyny dobrze, mąż wrócił w czwartek póżnym wieczorem, czekałam na niego z kolacją w domu zupełnie zrelaksowana. W ogóle nadzwyczaj dobrze przyjęłam tę jego nieobecność w czwartek byłam w szkole, przeszłam się na spacer, zupełnie dobrze się czułam. Nawet udało mi się zażartować z choroby i to tak naturalnie wyszło, rozmawialiśmy z mężem i mówię mu właśnie że to pierwszy raz gdy na niego tak czekam bo zawsze jak przyjeżdżał po długiej nieobecności to byłam cała roztrzęsiona i właśnie zaczęliśmy wspominać jak to wyglądało i zaczęliśmy się śmiać zupełnie naturalnie. Może jednak powoli przychodzi ten dystans....Wczoraj po szkole poszłam z koleżankami na ciasto i od jednej dowiedziałam się że nasza wspólna koleżanka jedna z Rosjanek która właśnie teraz przebywa w Moskwie (wyjechała na 2 tygodnie do rodziny) już nie wróci do Turcji i jest bliska rozwodu z mężem. Zszokowało mnie to bo jeszcze niedawno przed jej wyjazdem jechałyśmy razem do urzędu dla obcokrajowców pytać się co do możliwość edukacyjnych tu dla nas, ona chciała robić doktorat. Zresztą wiecznie była uśmiechnięta, mówiła że wszystko dobrze. Byłyśmy u niej dwa razy- luksusowy dom, opływali w pieniądzę bo jej mąż prowadził świetny biznes. Ona w moim wieku...A teraz jak składamy pewne rzeczy do kupy i z tego co ona napisała do nas wygląda na to że jej mąż jakiś psychopata i ona żyła tu zastraszona, boi się tu nawet wracać...no szok jak ludzie potrafią zakładać maski udawać że wszystko jest ok a okazuje się że może przechodzą przez piekło. Żal mi jej i też przykro że niczego nie zauważyłyśmy, nie pozbierałyśmy pewnych rzeczy do kupy...dlatego trochę mój nastrój nie najlepszy :( No nic pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czesc, dzieki za rady moze macie dziewczyny racje i bym tam w obcym panstwie sie pograzyla bardziej...bo juz mi do glowy przychodza mysli ze jak cos mi sie stanie jak pojde na pogotowie jak przeciez nie mam tam ubezpieczenia:( to lepiej przeczekac... co do mezow psychopatow to potrafia sie kryc w towazystwie sa mili uczynni kochajacy a w mieszkaniu na osobnosci potwory:( znam duzo kobiet co tkwia w takich zwiazkach ze strachu... puma mieszkam sama z corka a moja mama mieszka jakies 10 min na nogach odemnie. boje sie jechac do psychoterapeuty bo musze tam sama jechac a to jest ok 25 km odemnie jeszcze tak sama nie jechałam, a maja sie zajmie moja mama. mam tez tesciow ale oni ze mna nie rozmawiaja obrazili sie jak powiedzialam im ze to przez sytuacje jaka byla w ich domu sie pochorowalam (mieszkalam tam 4 lata to byl koszmar, maja dom 300 metrow ja mialam z corka i mezem jeden pokoik w ktorym kuchnie zrobilam, bez zgody tesciowej nie moglam nawet kwiatka posadzic, wtracala sie do wszystkiego nawet do wychowania maji). maz wyjechal juz tam nie mialam sprzymiezenca zostalam sama z corka u nich i praca tam caly czas musialam sprzatac i organizm moj sie wkoncu zbuntowal:( powiedzialam prawde to mnie wykleli i nie chca mnie znac, a maz naciska caly czas zebym zadzwonila i przeprosila jego mame ale ja uwazam ze nie mam za co... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Aga współczuję, taka atmosfera w domu jak najbardziej mogła wpłynąć na Twoje lęki, moim zdaniem nie powinnaś teściów przepraszać, tylko wręcz przeciwnie, starać się ograniczać kontakt (zresztą z tego co piszesz to tak jest), rodziny, także tej męża się nie wybiera i jeśli są dla Ciebie niemili czy czujesz z ich strony presję, to moim zdaniem nie powinnaś się dostosowywać tylko właśnie się od tego odciąć. Dobrze by było, żeby mąż też to zrozumiał i stanął po Twojej stronie. Nie chodzi mi oczywiście o to, żeby on zrywał kontakty z rodzicami ani nic takiego, ale powinien rozumieć, że jego rodzice powinni Cię szanować, a z Twojego opisu wynika że nie bardzo tak jest. Co do wyjazdu, to popieram zdanie dziewczyn, wstrzymaj się z tym - skoro na *własnym* terenie nie czujesz się najlepiej, to co dopiero w obcym kraju, sama, bez dostępu do opieki medycznej w razie potrzeby. Wyzwania trzeba podejmować powoli, małymi kroczkami, tylko wtedy postępy będą trwałe. Trzymam kciuki za Twoją wizytę u psychologa. Maniu bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało, trzymaj się kochana, ściskam mocno... Ale tak jak napisała Agata, fizyczna obecność na pogrzebie nie jest najważniejsza, najważniejsze to myśleć o tej osobie, jeśli jesteś wierząca to modlić się za nią i ją wspominać - bo przecież po to chodzi się na pogrzeby, ciało zmarłego nie jest tam najważniejsze. Agata byłam pewna, że sobie poradzisz i proszę, wszystko ok, mąż przyjechał a Ty cały czas czułaś się dobrze :) Gratuluję, to już naprawdę bardzo wysoki etap wyzdrowienia. Co do Twojej koleżanki, to historia smutna, ale niestety właśnie bardzo często jest tak, że domowa przemoc i inne nieszczęścia są głęboko skrywane i otoczenie nic nie widzi, albo widzi jak już jest za późno. Nie miej wyrzutów sumienia, bo podejrzewam, że nawet bliska rodzina tej dziewczyny mogła nie zauważyć sytuacji, ofiary potrafią się niewiarygodnie dobrze maskować. Co do mojego apetytu na słodycze, to ja wiem, że to niezdrowe i co jakiś czas podejmuję próby zerwania z tymi złymi nawykami, ale niestety zawsze do nich wracam :/ 2 czekolady to uogólnienie, bo czasami zjadam np. w pracy batonika i w domu dwie babeczki z kremem, albo w pracy czekoladę, a w domu drugą, albo jeszcze inne proporcje, ale tego słodkiego codziennie jem sporo. Póki co mam postanowienie kupować maksymalnie jednego batona dziennie w pracy, a w domu starać się nie mieć słodyczy pod ręką. Michalinko ciężka sytuacja, faktycznie niezbyt dogodne warunki Ci zaproponowano, i z pracą w zawodzie nauczyciela może być trudno. A myślałaś o próbie zmiany zawodu, albo szukania pracy poza zawodem? Jako polonistka masz w sumie sporo mozliwości, nawet pracy z domu: copywriting, dziennikarstwo (dużo redakcji szuka współpracowników zdalnych), praca w wydawnictwach, korekta tekstów... Może warto o tym pomyśleć :) Praca naprawdę pomaga w radzeniu sobie z nerwicą. U mnie czwartek i piątek nadal pracowite, w sumie po pracy zaglądałam tylko do Biedronki albo Rossmanna na zakupy i zmykałam do domu, już koło 20:00 padałam na kanapę i przysypiałam, zresztą od tej pogody zmiennej strasznie bolała mnie głowa i trochę szalał żołądek, tak więc dzisiaj i jutro spokojniej - chłopak jest na zajęciach, ja posprzątałam trochę, za godzinkę ma wpaść koleżanka i pójdziemy na spacer do pobliskiego parku skorzystać z pięknej pogody (10 stopni w plusie w cieniu!), a jutro jak chłopak wróci z zajęć pojedziemy odwiedzić jego babcię. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata świenie poradziłaś sobie z nieobecnością m , przykre informacje o twojej koleżance ale najważniejsze w tym wszystkim jest to ze ona postanowiła w końcu przerwać swoją gehenne i zawalczyć o normalne życie dla siebie Aga masz racje nie powinnaś absolutnie ulegać namowom m jeśli chodzi o jego rodziców niech zobaczy z boku pod jaką dyktaturą musiałaś żyć z nimi i w jakim stresie pwiedz mu że to jego matka i niech on się z nią kontaktuje ale ty nie widzisz takiej potrzeby. Dasz rade a nie masz koleżanki która pojechałaby z tobą do towarzystwa? Anna cały czas w ruchu jesteś ciekawe życie prowadzisz to dobrze że nie siedzisz sama ze sobą w domu cały czas Ja posprzątałam cały dom m teraz śpi córka młodsza też strasza siedzi ze mną i oglądamy tv

Odnośnik do komentarza

Wiem ze nie mam potrzeby jej przepraszac i tego nie zrobie ja nie zawinilam. smutno mi tylko jak np mąż przyjeżdza co 2 tyg na sobote i niedziele i jedzie do nich i siedzi caly dzien a ja sama w domu, on jest strasznym mamy synkiem. mieszkalam tam tyle i plakalam do niego nieraz a on ani razu mamie swojej sie nie przeciwstawil. nie mam kolezanki ktora by ze mna pojechala wszystkie mnie zostawily jak zachorowalam...:( mam tylko mame i siostre ktora urodzila 3 tyg synka. ja byłam dzis w parku z córką i bawilam sie w chowanego i berka:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Aga to musisz dać rade sama pojechać dasz rade wizualizuj sobie siebie jak jedziesz busem czy tramwajem jesteś spokojna bo wiesz że jedziesz w jakimś konkretnym celu , pomóc sobie , mnie to pomagało mam tak ze ogólnie boje sie busami jeździć czy innymi środkami komunikacji miejskiej ale jak musze i wyjścia nie mam to siadam i jade :-/ będzie dobrze ;-) My byliśmy u znajomej na kawie wróciłam i zrobiłam sernik właśnie się piecze będzie na jutro :-p powiedzcie mi czy pijecie kawe podczas nerwicy? Podobno się nie powinnno bo moze nasilać nerwice

Odnośnik do komentarza

Witam Was, Maniu szczere wyrazy współczucia, też się zgadzam,że nie zawsze można jechać na pogrzeb, modlitwa i szczere wspomnienie o cioci wystarczy, nie obwiniaj się,że nie będziesz na miejscu. Agata cieszę się,że nieobecność męża minęła tak spokojnie. wiem,że to on był Twoją *oazą* spokoju, świetnie sobie poradziłaś. Aniu teraz to Ty śmigasz zupełnie swobodnie, tyle zajęć, świetnie sobie radzisz :) Michalina co do pracy, jestem pewna,że wcześniej czy później znajdziesz coś co da Ci nie tylko profity finansowe,ale i zadowolenie z tego co robisz. Praca tylko by opłacać dzieciom przedszkole może być frustrująca. Jak Ania uważam,że masz wiele możliwości, cierpliwości kochana, wszystko się poukłada. Aga uważam,że powinnaś na razie skupić się na terapii, poszerzaniu swojej strefy komfortu, a potem? Na pewno dasz radę pojechać do męża. Daj sobie czas, nie musisz robić wszystkiego na już. Puma serniczek? Ależ mi apetytu narobiłaś, dziś u mamy jadłam murzynka, ale za słodki był. Co do kawy ja rano piję cappuccino, ale takie leciutkie. W zasadzie kawa wypłukuje magnez, więc nie jest polecana zbytnio. Ale myślę,że tu chodzi o dwie, trzy filiżanki. Ja robię swoją * kawkę* z pół łyżeczki, także to w zasadzie mleko z kawą. A dziś byłam na rynku z mężem, dwie godziny robiliśmy zakupy. Byliśmy też u rodziców na obiedzie, brat przedstawił swoją dziewczynę, już nie liczę która to :) Ale było miło, teraz mąż coś tam naprawia jak zwykle w piwnicy, córa już w piżamie się bawi, a ja odpoczywam :)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, jestem dziś przerażona, bo moja babcia złamała biodro wczoraj. Na wtorek ma planowaną operację, wiadomo to starsza osoba, nie wiadomo jak ją przejdzie. A potem jeszcze rehabilitacja, do tego moja Nina ma straszny katar, nie mogę pojechać odwiedzić babci, bo a nuż jakieś wirusy przyniosę z domu, eh, zawsze coś dziewczyny, zawsze coś. I znów chodzę cała podenerwowana. Puma myślę,że taka jedna słaba kawa krzywdy nie zrobi. A co do herbaty, to wiecie dziewczyny,że to mit,że ona pobudza. Wręcz przeciwnie, im dłużej będziemy ją parzyć, tym bardziej będzie działała uspokajająco i tonująco na organizm. Michalina bardzo mi przykro z powodu Twojej cioci. Asiu cieszy Twój udany dzień:) Agata super sobie poradziłaś sama bez męża :) Ania pewnie zmiana pogody przyczyną tych bólów głowy, ale też widzę,że Ty teraz śmigasz bez problemu :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalinka przykro mi z powodu babci:( ale wszystko bedzie dobrze trzeba w to wierzyc. niejeden starszy człowiek ma silniejszy organizm od nas młodych. a u mnie jest siostra z dziecmi beda do czwartku:) juz sie ciesze bo przy bartusiu( ma 3 tyg) sie wyciszam. uwielbiam sie nim zajmowac. moja mama chorowala na to samo co my tylko 27 lat temu wiec nie bylo psychoterapeutow i wogole i mowila ze ja sie urodzilam i jej pomoglam jak ja bralo to gadala do mnie przytulala i sie wyleczyla. ciekawe czemu ta choroba powraca ja mialam ja 6 lat temu. przez 6 lat nie mialam zadnych objawow.

Odnośnik do komentarza

Aga choroba może wrócić. Widzisz najlepiej jeżeli terapia jaką przechodzi nie skupia się na teraźniejszości czyli jak mam wejść do sklepu itp. Ale rozwiązuje nasze problemy ogólne-niepewność,.nieśmiałość, uczy radzenia sobie z emocjami itp. no i my musimy pracować nad sobą całe życie. Puma czasem piję kawę, ale raz na miesiąc,może rzadziej nawet. ?Nie czuję się po niej źle. Michalina trzymam kciuki za zdrowie babci! Na pewno będzie dobrze! Asiu intensywna sobota :) Tak jak Ania, tyle wrażeń i zajęć zawsze ma :) Agata fajnie,że nieobecność męża nie spowodowała żadnych negatywnych skutków i dałaś sobie wspaniale radę. A ja z tatą w pracy jestem, byłam na cmentarzu, jeszcze do kościoła chcę podjechać. Wczoraj rodzice mieli rocznicę ślubu-cały dzień goście byli. Zrobiłam dwa pyszne ciasta-jedno herbaciane, drugie to tort bezowy z kremem kawowym i orzechową praliną-pyszne :) A co do cioci, to ciągle mi smutno, ale macie rację, tutaj też można się pomodlić. A na cmentarzu zapalając znicz myślałam o cioci. Chociaż wiadomo, wolałabym tam być...

Odnośnik do komentarza

Michalinka trzymam mocno &&&&&&&&&& żeby babcia dobrze przeszła operacje może zażyj sobie coś na nerwy żebyś nie chodziła cały dzień roztrzęsiona Aga może nie dostatecznie nauczyłaś się odreagowywać stres i nawróciło pod wpływem jakiejśc konkretnej sytuacji? Ja też przy dzieciach sie troszke wyciszam zajmuje sie nimi i zapominam momentami o tym paskudztwie Mania miłego dnia i wszytskiego najlepszego dla rodziców ja wczoraj piekłam sernik My już po rosole zaraz podam drugie i po obiedzie już będziemy potem moze spacerek jakiś

Odnośnik do komentarza

Michalinko bardzo mi przykro, dokładnie wiem co czujesz, przeżywałam identyczną sytuację rok temu. Ściskam Cię mocno i trzymam kciuki za operację babci, będzie dobrze - z moją babcią na sali były inne starsze panie, które potem po rehabilitacji wróciły do domów i chodziły, i taki stan trzeba sobie wizualizować. Aga choroba może wracać, my się w toku terapii uczymy jak reagować nie tylko na ataki paniki, ale w ogóle na nerwowe sytuacje i nadmiar emocji, ale to nie gwarantuje nam, że już nigdy nie zaznamy lęku, tylko że będziemy umiały sobie z nim poradzić, a przez to przestanie być dla nas przerażający czy paraliżujący. Na pewno z terapeutą wypracujecie rozwiązania, które pomogą Ci odzyskiwać spokój i radzić sobie w kryzysowych momentach. Puma ja z kawy w ogóle zrezygnowałam, kiedyś piłam jej sporo, ale odkąd zachorowałam to jej nie dotykam, bo mam po niej kołatania serca i jestem bardzo niespokojna. Unikam nawet czarnej herbaty, a od pewnego czasu nawet zielonej, bo wypłukuje magnez. Piję głównie herbatki owocowe, czasem miętę albo melisę, no i dużo wody. A spacer się udał? Asiu u Ciebie widzę tez intensywnie i rodzinnie :) Miłe są takie weekendy spędzone z najbliższymi, to pozwala się wyciszyć i nabrać dystansu do codzienności. Maniu dobrze, że już lepiej się czujesz. Wiadomo, smutek pozostanie w Tobie jeszcze jakiś czas, to zupełnie naturalne, ale najważniejsze, że się nie zadręczasz. A te ciasta które opisujesz brzmią cudownie, jak z najlepszej cukierni! Aż mi ślinka cieknie :) U mnie weekend mija bardzo sympatycznie, wczoraj co prawda przed wyjściem na spacer gorzej się poczułam, coś jakby niewielki atak paniki, zrobiło mi się słabo jak oglądałam telewizję i musiałam na chwilkę się położyć z nogami do góry, ale z wyjścia nie zrezygnowałam, bo czulam, że to nerwy, a nie coś typowo zdrowotnego. Spacer wyszedł nam bardzo długi - prawie 10 km, najpierw park, potem doszłyśmy nad jezioro, obeszłyśmy je dookoła, posiedziałyśmy trochę na pomoście i potem jeszcze wzdłuż jednej z głównych ulic do domu (koleżanka mieszka niecałe 10 min drogi ode mnie). W parku miałam na początku takie chwile, że byłam przekonana, że zaraz upadnę i zemdleję, ale zagryzłam zeby i powiedziałam sobie, że to nerwica, że jest piękny słoneczny dzień, jestem z dobrą koleżanką, korzystamy z weekendu i nie pozwolę zepsuć sobie takiej okazji do miłego wypoczynku na łonie natury, i odpuściło. Potem tylko jak byłysmy w połowie drogi dookoła jeziora to znów na chwilę przyszła ta słabość, bo uświadomiłam sobie, że jesteśmy w lesie, do najbliższego przystanku jakieś 2,5 km, jakbym tam zemdlała to nawet karetka by miała problem podjechać, bo straszne błoto i wąsko, ale potem znów starałam się racjonalnie do siebie przemawiać, że przecież nic mi nie grozi, nie jestem sama, jestem fizycznie zdrowa, dotleniam się, jest świeże powietrze i druga połowa drogi minęła bez jakichkolwiek przykrych objawów. W sumie spacerowałyśmy ponad 2,5 godziny i jak wróciłam do domu to czułam się super, zdrowo zmęczona, ogorzała od słońca i głodna :) Dzisiaj z kolei od rana poprasowałam, zmieniłam pościele itd., potem skoczyłam do cukierni po torcik, a później przyjechał chłopak i pojechaliśmy do jego babci. U niej w domu byłam pierwszy raz, choć oczywiście widziałyśmy się już wiele razy przy różnych okazjach, i tu już zupełnie na luzie. Teraz chłopak poszedł do pobliskiej pizzerii po pizzę na obiad (robimy sobie dzień wolny od gotowania, poza tym niby dzisiaj Międzynarodowy Dzień Pizzy), a ja się relaksuję. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Anna ja też po kawie zawsze jestem nie spokojna i nie iem czy dlatego że ją wypijam czy dlatego że tego wyczekuje :-/ też sobie kawe odpuściłam czasem jak bardzo mnie nachodzi to wtedy sie napije ale wiecej mleka jak kawy i rzadko super że się przełamałaś na pewno pozytywnie ten spacer ciebie wpłynął my dzisiaj w domu w końcu nigdzie nie poszłam miałam wymiane zdań z m wkurzyłam sie na niego mała poszła spać a ja podrzemałam 40 minut Zaraz wykąpie dziewczynki i do łóżek i będziemy ogladać tv bo cot u robić

Odnośnik do komentarza

Michalina bardzo współczuję choroby babci, mam nadzieję,że wszystko ułoży się pomyślnie. Mania takie cuda naprawdę jak z kawiarni jakiejś :) I też miałaś co robić w weekend :) Aniu cieszę się,że pokonałaś swoje drobne słabości-to na pewno Ciebie wzmocni. Świadomie przeżyłaś chwilę lęku, pokonałaś ją i zrobiłaś co chciałaś-pięknie:) Puma kawa raz dziennie, i to taka mała na pewno szkody nie czyni. Ja bym chyba była bardziej zdenerwowana gdybym jej nie wypiła :) A piję bo jej zapach mnie o dziwo relaksuje, nie pobudza, a relaksuje. Wczoraj byliśmy u teściów na obiedzie, i była taka ładna pogoda, to poszliśmy na dwugodzinny spacer, i też jak zobaczyłam,że jesteśmy daleko od auta to pomyślałam-o, a jak stąd szybko wyjść, ale to były raczej myśli, a nie lęk, czy chęć ucieczki. Także pozwoliłam sobie na nie, i o dziwo przeszło. Wieczorem oglądaliśmy skoki, sąsiedzi przyszli. Długo posiedzieli, ja się nie wyspałam, i teraz głowa mnie boli. Dziewczyny doradźcie, Zosia zmienia szkołę, czy na koniec tej obecnej nie wiem przynieść jakieś ciasto, cukierki i dać dzieciom na pożegnanie i jakieś kwiaty nauczycielce? Nie wiem jak to zrobić?

Odnośnik do komentarza

Joasia też wam miło niedziela upłynęła myśle ze na wiele z nas korzystnie pwływa też piękne słońce za oknem.Nie wiem w jakim wieku masz córke ale jak moja strasza odchodziła z przedszkola to kupiliśmy dla każdej z naszej pani ( ona była w klasie integracyjnej i miała 4 nauczycielki) kwiatki a dzieciom nic nie kupowaliśmy bo z dziećmi sie nieraz widuje nie z wszystkimi ale większością z nich U nas piękne słońce wyniosłam na balkony pościel wrzuciłam prześcieradła do prania zaraz ide szykować drugie danie i potem dziewczynki wezme do ogrodu

Odnośnik do komentarza
Gość Malinkaaa

Witam, poczytałam na forum, że na różne bóle w klatcie piersiowej itd niektórzy kupują magnez z witaminą b6 bo czasem pomaga. Chciałam zapytać czy może ktoś poleci mi jakiś? Chodzi o tabletki musujące czy raczej takie z apteki do połykania?

Odnośnik do komentarza

Witam ja biore neomag stres, przestaly mi rece dretwiec i spokojniejsza jestem:) dzis jade na psychoterapie boje sie troszke bo jade sama z mama a ja mam kierowac a to kawal drogi:( juz mnie nosi caly dzien. a tak to polatalam po miescie za tortem dla corci i sie nie balam:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja dziś rano dostałam okres i po prostu dzień wyjęty z życia-wszystko boli, do tego mam taki nastrój,że mogłabym mordować wzrokiem. Ale wiem,że to normalna sprawa, i trzeba raczej leżeć pod kocem z melisą niż zdobywać szczyty. Byłam tylko rano na małych zakupach, a wczoraj z tatą jeszcze do pierogarni wpadliśmy :) Aniu też uważam,że bardzo dobrze sobie poradziłaś - siłą spokoju zaatakowałaś lęk i w ten sposób go wyciszyłaś:) Aga i Malinka ja mam magnez w tabletkach, ze Zdrovitu do rozpuszczania. Ale też jem więcej orzechów, owsiankę na śniadanie, trochę gorzkiej czekolady - ale taką 90 %,żeby cukru zbytnio nie było i to mi starczy. Aga jak spotkanie z psychologiem? Asiu też skoki oglądałam wczoraj z całą rodziną :) A co do ciast to mogłabym naprawdę kiedyś cukiernię otworzyć :)Myślę,że kwiatek dla wychowawczyni można dać, ja cukierki raczej dawałam dzieciom z nowej szkoły-dwa razy się przeprowadzałam i dwa razy zmieniałam :) Michalina mam nadzieję,że babcia jutro pomyślnie przejdzie operację. Agata co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

MALINKAAA ja polecam magnez z witaminiami innymi ze zdrovit do rozpuszczania pije codziennie Aga jak było ? Na pewno dałaś rade Mania współczuje okresu ja nie mam aż tak ciężkich dni na szczęście przetrwać musisz U nas dzisiaj dzień super był cieplutko byłam z dziewczynkami w ogrodzie godzine potem moja ciotka przyprowadziła swoją córka bawiła się z moją straszą 4 godziny wieczorem ją odwieźliśmy jutro też od rana goście więc będzie wesoło

Odnośnik do komentarza

U mnie też wczoraj bardzo ładna pogoda była,ale dziś tak szaro, aż człowiek ma gorszy nastrój. Córa w szkole, byłam na małych zakupach, nie wiem co zrobić na obiad, w ogóle jakoś energii od wczoraj nie mam, mam nadzieję,że to nie żadne przeziębienie, bo niebawem mam ten zabieg. Muszę jakąś piżamkę ładną sobie kupić :) Nauczycielce dam kwiatki, a reszcie dzieci jakieś cukierki, Puma moja Zośka ma 8 lat, druga klasa. Mania nowym koleżankom też damy coś na przywitanie, też myślę,że to będzie miłe powitanie:) Aga właśnie jak wizyta? Mania współczuję tych dolegliwości, ja mam okropne okresy, ale teraz ponoć ma się wszystko uspokoić, i okresy mają być delikatne. Co do magnezu to ja regularna nie jestem, raz biorę, raz nie. Ale zawsze mam w domu tabletki. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziś u mnie pogoda fatalna do kwadratu-leje,jest szaro,ale i tylko 1 stopień, więc ten deszcz przy ziemi zamarza. Byłam w bibliotece, ledwo doszłam tak się ślizgałam. Jak już wychodziłam poślizgnęłam się i przejechałam przez przejście dla pieszych, auto jechało i cudem mnie nie stuknęło. Strachu się najadłam i mocno zdenerwowałam. Byłam już 5 minut od domu i myślałam - tak się zdenerwowałam,że nie dojdę. Ale tłumaczyłam sobie-zdenerwowanie jest normalne, przecież o mało mnie samochód nie rozjechał, zawsze mogę wezwać taxi, albo zadzwonić po siostrę. Odetchnęłam trzy razy i poszłam do domu. Ale myślę,że to też wina okresu, gorsze samopoczucie i łatwiej o większe emocje w takiej chwili. Też mam Asiu spadki energii przy zmianie pogody, wczoraj cieplutko i słonecznie, dziś tragicznie. Głowa boli, nie wychodzę już dzisiaj. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×