Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ja dzisiaj kolejny dzien na zakupach spedzilam..... sama znowu bo maz jakis niemrawy ostatnio nie chce z samochodu wychodzic im wiecej ma wolnego tym bardziej leniwy sie robi...... a dla mnie to dobrze bo moge sama wystac w kolejkach i wycwiczyc spokojne stanie chociaz strasznie sie czuje wykorzystuje to na lepszy czas skoro teraz z takim samopoczuciem umiem spokojnie zrobic zakupy to jak juz mi przejdzie to mam nadzieje ze nawet nie pomysle o lekach... odstawiam lek znowu dostalam okres a latam jak szalona..... ja to Aniu Ci zazdroszcze uwielbiam takie zakupy do domu nawet dzisiaj kupowalam rolety i zaslony w castoramie chyba godzine stałam bo nie moglam sie zdecydowac....pozniej uslyszalam tylko ze on nie bedzie siedzial z dzieckiem tyle czasu w samochodzie i co ja tyle czasu robilam brrrrrr a kto mu kazal siedziec ja sie pytam!! chciałam Aniu jeszcze dodac ze jak kupujesz dywany to na stronie śliczne dywany.pl sa swietne dywany sama zamawialam swoje jakosc super a ceny nawet plus przesylka o wiele nizsze niz w sklepach zobacz sobie;) Agata co tam u Ciebie słychac jak sobie pomysle u Ciebie pewnie cieplutko a ja juz grzejniki w domu mam powlaczane tak to jest nad morzem..........

Odnośnik do komentarza

I Aniu miałam dodac nie przejmuj sie chlopakiem faceci sa dziwni ja tez jak tylko kupilismy mieszkanie to chcialam juz sie przeniesc w koncu uwolnic sie od tesciowej a on mi powiedzial ze nie bo..........nie mamy łóżka......... po ogromnej klotni spalismy po dwoch dniach we wlasnym mieszkaniu na materacu..........

Odnośnik do komentarza

Michalinko, a nawet w tych słowach, które zacytowałaś gdzie tam jest podstawa do sądzenia, że ja Julii nie rozumiem i mam do niej pretensję? Napisałam-że Jula to już w ogóle tak nagle znikła a pisała codziennie i że w związku z tym jest mi smutno i mi jej brakuje ale że życzę jej wszystkiego najlepszego. I tyle. Kropka. Nic więcej nie miałam na myśli. Tak przyzwyczaiłam się do Juli, tak lubiłam jej wpisy i tak zrobiło mi się przykro, że będzie ich mało ale czy to jest równoznaczne ze zdaniem: Jula jak mogłaś ja się przyzwyczaiłam a ty idziesz stąd...Przecież masz czas Tłumacz mi się natychmiast itd. ? Nic takiego nigdy nie miałam na myśli i nic takiego od Julii nie chciałam. Jedyne co, to chciałam się podzielić swoimi uczuciami. Ciężko mi odpowiadać za jakieś lużne interpretację a jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego co ja mam na myśli, to może zwyczajnie zapytać. Jula nie zapytała i napisała post typu: czy to tak trudno zrozumieć, czuje wściekłość, zamiast radości dąsy...no sorry ale w moim odczuciu miałam prawo się zdenerwować bo nie dość , że nie zostałam w ogóle zrozumiana to jeszcze posądzona o to że to ja nie rozumiem i mam bezpodstawne pretensję do tego a niczego takiego nawet na myśli nie miałam. Tym bardziej jest to w moim odczuciu nie fair kiedy piszesz mi coś takiego Michalinko. W ogóle nie jest to obiektywne moim zdaniem. Znalazłaś zrozumienie dla Julii ale dla mnie i dla moich odczuć tego zrozumienia nie ma. Chciałam się podzielić swoimi uczuciami a w zamian usłyszałam że mam pretensję a kiedy się do tego odniosłam z drugiej strony usłyszałam żebym się nie unosiła i że to ja nie rozumiem Julii. Wybacz Michalino ale Jula ma prawo analizować sobie moje słowa jak chce ale ja jej autentycznych słów mam nie analizować tak? Jula ma prawo się unieść ale ja prawa unieść się nie mam tak? Bo to tak dokładnie wygląda. Ja wiele razy kiedy miałam wrażenie, że kogoś uraziłam albo coś żle powiedziałam myślałam nad tym nie raz potrafiłam przeprosić i się zastanowić, ale ja z drugiej strony też mam prawo czuć się urażona, w nieprawidłowy sposób oceniona i nie zrozumiana...:/ i tak się właśnie teraz czuję...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny nie chce być w żaden sposób stronnicza, ale przeczytałam te wpisy wszystkie od Was i nie rozumiem niestety czemu Julka się tak uniosła. Wydaje mi się, że Agata z dobrego serca tak wspomniała o Julce, że tęskni za jej wpisami, bo bardzo ją lubiła, zresztą tak jak ja, dziwniejsze by chyba było jakby w ogóle miała gdzieś Julę i się nie interesowała tym, że mniej pisze, ja to odebrałabym w sposób taki, że wzbudzam sympatię i miło mi by było jakby ktoś za mną tęsknił, także w żaden sposób nie mogę zrozumieć dlaczego Julka się tak uniosła... Aniu, fajnie, że zakupy udane, powtórzę raz jeszcze nie ważne że poczułaś się gorzej ważne że chodzisz na zakupy, a nie mówisz : nie wychodzę bo i tak się źle poczuję i będę musiała wracać. To byłoby najgorsze, ale każda z Nas takie coś ma już daleko za sobą. Marta, to że nie poszłaś do szkoły nie znaczy że zrobiłaś źle, ponieważ i tak zmieniłaś już swój tok myślenia i nie odbierasz tego jako porażkę;)po prostu gorzej się czułaś już przed wyjściem, ale następnym razem będzie dobrze i sobie znakomicie poradzisz;) Przepraszam w ogóle, że tak rzadko piszę, często ciężko mi znaleźć wenę chociaż czasu mam mnóstwo. Jestem leniwa i muszę to zmienić. Jutro obrona, czeka mnie daleki dojazd autobusem do szkoły, trochę się tego obawiam, ale najbardziej samej obrony...Jeśli jakimś cudem uda mi się obronić to będę chyba balować od rana i to w samotności:D chociaż do pracy na 15sta... proszę trzymajcie za takiego lenia jak ja kciuki.. na dodatek jestem chora, nos zawalony, kaszel ale jakoś daję radę... jeżdże tramwajami rano całkowicie okej w godzinach szczytu raz lepiej raz gorzej ale ogólnie do przodu :)i nie boję się ich tak jak kiedyś... buziaki

Odnośnik do komentarza

Agatka, ja Twoje słowa odebrałam tak jakbym musiała się wytłumaczyć , bo właśnie pisałam codziennie, a teraz nie. I jak zajrzałaś któregoś dnia to tak cisza, i że to też przeze mnie. Poczułam,że muszę się tłumaczyć czemu nie mam czasu. Wybacz, ja to tak odebrałam. Ja mam prawo tak to ocenić, bo poczułam wyrzuty sumienia,-dobrze się czuję i zostawiam dziewczyny same sobie, bo mi lepiej. No ja to tak poczułam. Sama dużo tu dostałam od Ewy, ale jak ona zniknęła zrozumiałam-jest zdrowa i nie musi się mną zajmować. A teraz poczułam się naprawdę źle, że jest cicho,pusto i cicho przeze mnie. Może gdybyś Agata zostawiła jeden post z tym odniesieniem,ale pisałaś dalej,że tu cicho, i jak to odebrałam do siebie, i tą pierwszą doskonale zrozumiałam, ale potem zrozumiałam,że to moja wina,że tu cicho :( No dobrze, zostawmy temat, bo to bez sensu. Nie chciałam Was tutaj dzielić, sama znalazłam tutaj dużo zrozumienia, wsparcia i życzliwości. Mam nadzieję,że dalej będziecie sobie pomagać i siebie wspierać. Życzę Wam samych zdrowych chwil i mnóstwo radości z każdego sukcesu. Ale właśnie to już chyba nie miejsce dla mnie, skoro nie zrozumiałyście mojego zdania,że życzę Wam byście zapomniały o chorobie, o problemie, byście wpadły znów w pęd życia, by życie osobiste i praca sprawiały Wam satysfakcję. Ja przeszłam długą drogę, dziś czuję się zupełnie normalnie, gdyby ktoś te dwa lata temu powiedział mi,że będę się czuła tak dobrze, tak pewnie i będę znów cieszyć się każdym dniem chyba bym go wyśmiała. A dziś? Dziś jest znów jak było, tyle,że bardziej dbam o siebie, doceniam każdą chwilę i cieszę głupotami. Tego Wam życzę, byście też stwierdziły,że rozmawiacie tu już tylko z sympatii do reszty, z niesamowitej sympatii do reszty,ale nie z powodu lęków.

Odnośnik do komentarza

Marta zajrzałam na tę stronę którą polecasz, naprawdę ładne niektóre dywany, pokażę chłopakowi i może coś z tego wybierzemy, dzięki za linka :) Ja to Ciebie podziwiam, że mimo gorszych chwil i odstawiania leku potrafisz sama spędzić tyle czasu w dużym sklepie i jeszcze wystać w kolejce - wielki szacunek za to, serio! Madziu trzymałam kciuki za Twoją obronę, jak poszło? Że się obroniłaś, to jestem praktycznie pewna, ale jak było? Agata co u Ciebie? Jak Ci się zaczął nowy tydzień? Julka mam nadzieję, że faktycznie wszystkie dojdziemy do takiego etapu, kiedy będziemy mogły powiedzieć z całkowitą pewnością, że lęk i fobia zostały daleko za nami. U mnie niestety kiepsko bardzo. Wczoraj zjadłam dużą kolację, czego nigdy nie robię, ale byłam bardzo głodna, i to się na mnie bardzo zemściło w nocy - najpierw nie mogłam zasnąć, a potem myślałam, że umieram - nie mogłam oddychać, mogłam nabierać tylko bardzo płytko powietrza, przez co czułam, że mdleję (a leżałam w łózku), zlał mnie pot, mimo że miałam uchylone okno a na dworze były zaledwie 3 stopnie, i było mi strasznie niedobrze - przez chwilę chciałam dzwonić po karetkę, ale tego nie zrobiłam, tylko poczołgałam się zgięta wpół do kuchni i nalałam sobie kropli żołądkowych i po jakimś czasie zrobiło się trochę lepiej, ale męczyłam się do rana, przez co nie poszłam do pracy. Po południu chłopak do mnie przyjechał, i zaproponował żebyśmy skoczyli do dużego Tesco i do Carrefoura zobaczyć garnki i talerze i myślałam, że może mi to pomoże zapomnieć o kiepskim samopoczuciu, ale nie - wytrzymałam tylko Carrefoura i poprosiłam, żeby chlopak odwiózł mnie do domu. Czuję się słaba, czuję odrealnienie i co najgorsze, co jakiś czas mam takie uczucie jakby na chwilkę zatrzymywało mi się serce i oddech, na ułamek sekundy, ale czuję to. Miałam niedawno robione EKG i nie wykazało nieprawidłowości, więc to pewnie panika, ale uczucie jest koszmarne, boję się przez to zasypiać i ciągle się na tym koncentruję. Do tego non stop czuję się źle, nie mija mi to w domu ani jak się np. kładę do łóżka. Jutro muszę już pójść do pracy, chłopak mnie zawiezie, ale czuję się koszmarnie. Nie umiem spokojnie usiedzieć, cały czas muszę się ruszać, choćby kiwać stopą, albo się kołysać, inaczej mam wrażenie, że się przewrócę... A miałam taką nadzieję, że już bedzie lepiej....

Odnośnik do komentarza

Witam po nieobecności, niestety jest źle. Nie chcę się tutaj rozpisywać bo to są osobiste sprawy mojej siostry i nie będę o nich mówić zbyt wiele, w każdym razie ona dalej w szpitalu, szwagier musi pracować, lata potem do niej, a ja z mamą zajmujemy się dziećmi. Najpierw były zadowolone,że mają codziennie kogoś nowego, teraz jest bunt, tęsknota za mamą i ciągłe płacze. Także dziś mam wolne, bo sama mam lekarza, a córcia ma dentystę. Ale ostatnio latam na drugi koniec miasta, potem z powrotem, dwa domy do ogarnięcia, a z mamą tylko się wymieniamy, raz jedna idzie rano, a druga na popołudnie, i tak na zmianę. Mam nadzieję,że jak sprawa się wyjaśni,mam nadzieję pozytywnie to napiszę więcej. Madziu i jak obrona, jestem pewna,że poszła doskonale:) Aniu przykro mi z powodu tych dolegliwości, a bierzesz leki jakieś, bo te dolegliwości fizyczne Ciebie nakręcają niestety w bardzo negatywny sposób, i takie błędne koło-źle się czuję w nocy, nie idę do pracy, nie idę do pracy mam wyrzuty sumienia i znów pojawia się lęk. Warto to przerwać. Nie będę odnosić się tych nie wiem jak to nazwać niedomówień, ja wiem,że gdyby nie Julka nie zrobiłabym kroku, ba całego marszu do przodu. Mam Twojego maila i pozwolę sobie od czasu do czasu napisać coś do Ciebie, bo uważam,że jesteś niesamowitą osobą i naprawdę pokazujesz,że ta przypadłość jest do pokonania. Znikam, trzeba lecieć do przychodni.

Odnośnik do komentarza

Madziu napisz jak tam po obronie, niby się mówi zawsze, że to formalność ale mimo to zawsze są nerwy, jest stres i trema w końcu emocji obrona budzi nie mało. Ale myślę, że wszystko poszło dobrze, czekamy na jakieś info. Dobrze, że mimo wszystko jeździsz tramwajami zarówno rano jak i popołudniu. Raz lepiej, raz gorzej jak napisałaś ale mimo wszystko to jest zawsze do przodu. Aniu kurczę przykro mi bardzo, nie wiem jaki może być powód tych tak silnie Cię męczących objawów fizycznych. Pamiętasz może jakie myśli Ci przy tym wszystkim towarzyszą? Bo np. po tej kolacji czułaś się niezbyt dobrze, położyłaś się, nie mogłaś zasnąć, może mogło być tak że zaczęłaś się na tym mocno skupiać-za dużo zjadłam, żle się czuje, jest mi niedobrze, nie mogę zasnąć no nie wiem ale bynajmniej uruchomił się lękowy sposób myślenie i on jak lawina pociągał za sobą inne myśli w końcu reakcję ciała i emocję. Dobrze by było to wyodrębnić co zachodzi pierwsze a co drugie, no i te myśli dotyczące wszelkich negatywnych stanów zapisujesz je dalej? Powinnaś to wszystko zebrać i porozmawiać o tym z psychologiem, może warto nad czymś trochę dłużej popracować. Stosujesz jakieś techniki relasacyjne? Tak czy siak życzę Ci abyś lepiej się poczuła, staraj się w miare możliwości właśnie próbować odprężyć- zrób coś co Cię odpręża i spróbuj nakierować myśli na przyjemne tory. Michalinko z tego co pamiętam tu chyba jest takie forum: Życie po nerwicy, ale nie wiem jak to wygląda pasowałoby tam zajrzeć i to ocenić. Joasiu współczuje sytuacji rodzinnej i mam nadzieję, że wszystko z czasem się ułoży. Marta super, że mimo złego samopoczucia wciąż podejmujesz próby wychodzenia, myślę, że już załapałaś po części co jest ważne w wychodzeniu z tej choroby i to się chwali. Zobacz ile jesteś w stanie zrobić nawet w gorszym czasie i bez leków. To znaczy, że masz w sobie siłę, której zawsze możesz użyć. Ostatnio atmosfera była jaka była nie chciałam żeby to tak wyszło, mogłam pewnie od razu napisać Jula przepraszam że nie mając nic złego na myśli jednak Cię uraziłam ale wiecie dzięki chorobie i terapii zrozumiałam, że ja też jestem wartościową osobą, że nie jest tak, że mam wszystkich naokoło przepraszać czy tego chce czy też nie. Kiedyś tak właśnie robiłam, nie miałam ochoty psuć atmosfery więc mówiłam przepraszam czy czułam się winna czy nie. Ale już teraz nie będę przepraszać i cicho siedzieć jeśli w moim odczuciu nic złego nie zrobiłam. Uświadomiłam sobie też, że ja mam prawo powiedzieć innym to co ja myślę, nawet jeśli te osoby są może poważane, traktowane z autorytetem i szacunkiem innych. Myślcie zatem co chcecie ale tak właśnie jest i w jakiś sposób uważam, że też mam prawo bronić samą siebie. A co do tego jak mi idzie to jest dobrze. Codziennie poruszam się po całym mieście- szkoła po jednej stronie, potem biuro męża w innej części miasta, potem powrót do domu w jeszcze innej części miasta. Robię zakupy w małych sklepach i dużych marketach, poruszam się komunikacją miejską, spotykam się ze znajomymi, siedzę sama w domu, żyje zupełnie normalnym życiem. Z mężem czasem wieczorami jeżdzimy na dość długie wycieczki rowerowe. Szukam jakiegoś wolontariatu najchętniej to jakaś praca z dziećmi ale zobaczymy....no i bardzo dużo uczę się tureckiego. I to na tyle jak na razie :) Trzymajcie się

Odnośnik do komentarza

Witam! Ja dzis mialam gorszy dzien strasznie bolala mnie od wczorajszego wieczora glowa......polezalam sobie w lozku a pozniej wstalam upieklam pizze w koncu wyszla mi naprawde pyszna;) i tak snuje sie po domu starajac sie myslec pozytywnie choc z takim samopoczuciem to ciezko....... Aniu fajnie ze spodobaly ci sie dywany fajny sklep;) pamieam jak sama mialam kiedys problemy z zakupami nawet z mezem nie wiem oco Ci doradzic kazdy chyba znajduje jednak indywidualny sposob na wyjscie z lęków mi pomoglo to ze gdy stoje w kolejce to nienakrecam juz sie po prostu stoje oddycham spokojnie a jak mi lekarz powiedziala w spokojnym ciele lęk sie nie pojawi i to prawda;)wiec codziennie wieczorem wspokoju w lozku cwicze oddychanie i metody relaksacji pelotego w internecie poszukaj poprobuj mi pomaga. Dzis nawet wdomu mnie zaczelo lapac usiadlam na fotelu oparlam sie zrelaksowalam i minelo.......a straszne mam to zejscie z leków;( Agata pisz co u Ciebie pozytywnie mnie nastrajasz a mam maly nawrot lęków czytam i jak sobie pomysle jak ty tam daleko biegasz po calym miescie to mi lepiej;); Ide wykapac i uspac dziecko a wieczor spokojnie moze jakis film obejrze.....albo cos poczytam. A jutro postaram sie wyjsc na jakis spacer sama mam nadzieje zesie uda; )

Odnośnik do komentarza

Dziękuję, że trzymałyście kciuki, udało się, obrona do przodu, nawet dojazd ponad godzinę autobusem w korkach minął mi fajnie, ale brałam przed obroną dwie tabletki kalms i nie wiem czy to ich zasługa czy po prostu tak dobrze mi się jechało;) Aniu przykro mi, że masz gorsze samopoczucie, ja wczoraj miałam podobnie, koleżanka w pracy zaczęła mi gadać że ma jakieś nieuzasadnione lęki a ja sobie swoje przypomniałam i niepotrzebnie się nakręciłam, jeszcze tak wiatr wiał, że ciężko mi się wracało, ale dzisiaj już na szczęście z powrotem dobrze;) jutro mam na 12 więc cały dzień w pracy a w piątek po pracy szykuje się spotkanie ze znajomymi :) także do przodu. w sobotę po pracy do Kozienic i tam dwa dni spędzam :)

Odnośnik do komentarza

Asiu mam nadzieję, że sytuacja wkrótce się unormuje i Twoja siostra poczuje się lepiej, a Ty i Twoja mama odetchniecie. Agata tak, pewnie częściowo było dokładnie tak jak napisałaś - byłam objedzona i przez to, że nie mogłam zasnąć bardzo mocno się na tym skupiałam, a to odbiło się całym katalogiem negatywnych myśli i odczuć fizycznych (chociaż oczywiście rzeczywiście fizycznie nie czułam się najlepiej). Zapisuję nadal te sytuacje, chociaż ostatnio to non stop muszę zapisywać, więc postaram się przegadać to z psychologiem. Super, że u Ciebie tak dobrze, żyjesz jak normalna, zdrowa osoba :) Marta Ty naprawdę radzisz sobie wspaniale, jesteś zupełnie inną osobą, niż kiedy zaczynałaś z nami pisać. Super, że potrafisz się tak skutecznie uspokoić w sklepie czy w kolejce, i że na Ciebie to naprawdę działa - rewelacja! Też muszę znaleźć jakiś swój sposób, a przede wszystkim przestać się nadmiernie koncentrować na odczuciach fizycznych, bo znów to robię. Madziu no to serdeczne gratulacje z powodu obrony :) Wiedziałam, że dasz radę! I fajnie, że mimo gorszych chwil szybciutko wróciłaś do dobrego samopoczucia. U mnie słabo, aż nie chciałam pisać ostatnie dwa dni, mimo że czytałam Was codziennie. We wtorek rano chłopak zawiózł mnie do pracy, ale wytrzymałam tylko dwie godziny, czułam się okropnie - jakby nogi odmawiały mi posłuszeństwa, plus ten niepokój okropny i poczucie oszołomienia. Z koleżanką umówiłam się (tzn ona wyszła z taką propozycją, bo ja już nie mam urlopu, a na L4 też nie bardzo mogę iść - no bo co powiem lekarzowi? Że mi ciągle słabo?) że do końca tygodnia pracuję z domu, zabrałam komputer i zadzwoniłam po ojca, żeby zawiózł mnie do domu. No i jestem w domu, wczoraj po południu chłopak wyciągnął mnie na krótki spacer, po drodze zajrzeliśmy do apteki, kupiłam magnez i Ibuprom Zatoki, bo mnie strasznie bolały wczoraj, a potem poszliśmy na drugą stronę osiedla na pocztę, ale tam czułam się kiepsko naprawdę, bo była kolejka dość duża i mimo że poczta mała, to nie było mi fajnie. Jakoś wytrzymałam, ale kręciło mi się w głowie jak nie wiem. Po powrocie wzięłam ten Ibuprom, ale on jest z pseudoefedryną i mimo że na ból pomógł, to byłam po nim jeszcze bardziej niespokojna, a nawet nie mogłam zasnąć, mimo że tabletkę wzięłam o 18, a kładłam się koło 23. Teraz też nie czuję się za dobrze, a mamy po południu jechać z chłopakiem do Makro po talerze i inne elementy zastawy stołowej... A jutro na 16:45 mam psychologa, ale nie wiem, czy nie odwołam wizyty, bo chłopak nie będzie mógł mnie zawieźć, a autobusem chyba nie dam rady dojechać... Ogólnie rzecz biorąc - słabo :/

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, zimno, brzydko. Dzieci śpią, Zosia chora, zresztą wszystkie kichające i prychające, mnie też coś chyba bierze, ratuję się gorącą herbatą z miodem i imbirem. Co u mnie? Dużo zajęć, w ogóle nie mam czasu pomyśleć o nerwicy,idę do sklepu, do szkoły, odwiedzam siostrę-wszystko na luzie. Aż się sama sobie dziwię, tyle napięć a ja taka spokojna, w końcu czuję,że ta cała walka i terapia ma sens. Z siostrą nijako, wiecie powiem tyle,że jest w początkowych miesiącach trzeciej ciąży i jak na razie ma nakaz leżenia, leży na patologii ciąży i wciąż czekamy kiedy zagrożenie minie. Madziu gratuluję obrony :) Aniu szaleje Ci współczuję, wiesz musisz pogodzić się z tym,że ta przypadłość wymaga od nas dużo czasu i cierpliwości, że raz jest lepiej, a raz gorzej,że trzeba dać sobie dużo czasu na dojście do normalności. Mijają cztery lata u mnie z agorką, a ja dopiero teraz czuję się naprawdę dobrze, wiem,że to może w każdej chwili wrócić, ale teraz czuję, nie wiem jak to nazwać, ulgę, jakąś taką swobodę, wolność. Wiem,że masz mnóstwo planów, marzeń, obowiązków i nerwica tam za nic nie pasuje-bo jak, poważny pracownik i ciągle mu słabo, nogi chcą klękać a głowa wiruje na samą myśl o kolejnym dniu, ale jeżeli pogodzisz się na 100 procent ze swoimi przypadłościami poczujesz wielką ulgę. Marta każdemu z nas zdarzy się taki gorszy dzień, ja wczoraj miałam straszny ból głowy, ale cóż dzieci chcą jeść i wyjść trzeba. Mam nadzieję,że dziś czujesz się już lepiej.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Madziu przede wszystkim gratuluje Ci serdecznie obrony. Swietnie ze poszlo dobrze i ze to juz za Toba. Teraz zasluzony odpoczynek w Kozienicach. Marta i jak tam samopoczucie, w ten weekend masz szkole? Aniu dobrze by bylo wybrac sie do psychologa nawet pojechac taksowka w ostatecznosci...wiesz ja jak miewalam gorsze dni to na wizyte u psychologa czekalam jak na wybawienie i wtedy wlasnie nigdy sobie nie odpuszczalam, zawsze lepiej mi sie robilo po rozmowie z nia nawet jesli w kolko rozmawialysmy o tym samym. Ta akceptacja choroby i swiadomosc tego co robic gdy pojawiaja sie jej objawy wymaga prob bledow i czasu. U mnie to tez przebiegalo bardzo roznie moge powiedziec ze jakos poltora roku mi zajelo zeby lepiej sie poczuc i pojsc wlasciwa sciezka. U mnie wszystko dobrze, wczoraj np. z mezem potrzebowalismy kupic kilka rzeczy do domu, weszlismy do takiego 4-pietrowego malego centrum w godzinach szczytu wypelnionego ludzmi po brzegi i robilismy tam zakupy-na 1, na 3 i na 4 pietrze, bez problemu, zupelnie normalnie. Dzis urodziny Koreanki z kursu, grupowo latalismy po sklepach szukali prezentu, zajecia uplynely bardzo fajnie. Mam teraz taki czas ze nie tyle ze zyje normalnie ale nie mysle tez juz o chorobie. Moge powiedziec ze o chorobie mysle tak z 2% w ciagu dnia podczas gdy mam caly dzien wypelniony roznymi zajeciami, leku nie czuje w ogole. Czerpie przyjemnosc z plyniecia promem (dzis padal deszcz wszyscy schowani w srodku, scisk bo to poranne godziny szczytu, zero zlych emocji) czerpie przyjemnosc z zajec w szkole, czerpie przyjemnosc z wychodzenia ze znajomymi, z robienia zakupow, z samotnego siedzenia w domu (!) i nawet gdyby nie wiem nagle wrocily ogromne leki (odpukac) to chyba az tak by mnie nie zmiotlo bo wiem ze nawet gdy pozna sie ta chorobe i zylo sie jak wiezien wlasnego ciala to i tak mozna nawet to pokonac wlasna sila woli i zyc zupelnie normalnie! Joasiu 3mam kciuki za zdrowie Twojej siostry i jej dziecka, wierze, ze jakos sie wszystko ulozy. Swietnie ze tak dobrze sie czujesz i to w takiej sytuacji. Masz tyle na glowie, obowiazkow i stresu ale radzisz sobie w tej sytuacji wprost rewelacyjnie, brawo. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziekuje Joasiu dziś u mnie akurat gorzej co do fizycznych objawow odstawiania leku to mialam ochote plakac juz rano.......czuje przechodzace prądy po całym ciele przy kazdym ruchu:( ale zebrałam sie wykapałam wzielam meza corke i poszlismy na miasto tak zeszły 4 godzinki biegania po miescie bo niestety u mnie ciezko dostac cokolwiek wiec szukalismy miesa na gulasz...........nogi odpadaja...nie skupialam sie na objawiach i spokojnie robilam zakupy sklep po sklepie w kazdym cos:) nawet ciuszki dla corki dorwalam w promocji wiec jestem zadowolona:) po powrocie maz poszedl do domu robic placek po węgiersku a ja poszlam z mala do parku.......sloneczko dobrze mi zrobiło:):) teraz w domku siedze kolejna samotna noc przedemna jak ja tego nie lubie.........musze znalezc jakies zajecie..... Joasiu teraz to masz sporo roboty to i nie masz czasu na mysli o lękach sama zauwazyłam ze im wiecej sie o nich mysli tym czesciej nachodza...... Aniu ja mysle ze przydalby Ci sie czas dla samej siebie mi to duzo dało.......posiedziec w ciszy uspokoic sie przynajmiec postarac sie uspoikoic i o niczym nie myslec po prostu oddychac i sie rozluznic:) jak sie juz tego nauczylam to zaczelam to stosowac na dworzu i lęk poki co odpukac jeszcze mnie nie zlapal:) w zdrowym ciele zdrowy duch:) na nasze w spokojnym ciele zrelaksowany duch:p

Odnośnik do komentarza

Agata ja nie mam zajec w tym tygodniu chyba dopiero za dwa tyg ale mam zamiar isc po prostu dzien wczesniej sie wycisze i poloze wczesniej spac przynajmiej sprobuje:) a co do tego centrum to wybralabym sie tam z Toba z checia;p;p od kiedy uporalam sie z lekami w sklepach to czerpie z tego taka sama przyjemnosc jak ty;p;p

Odnośnik do komentarza

Asiu to wszystkiego dobrego dla siostry i jej maleństwa, mam nadzieję, że sytuacja niebawem się poprawi. Bardzo się cieszę, że mimo trudnego czasu tak doskonale sobie radzisz. Agata ja uważam, że nawet gdyby Tobie się znów jakieś lęki odezwały, to błyskawicznie byś sobie z nimi poradziła, bo wiesz co robić. Żyjesz pełnią życia i to jest piękne. Marta Ty tak szybko robisz postępy, że aż się wierzyć nie chce, chciałabym mieć Twoją energię i wolę podnoszenia się po gorszych chwilach... U mnie nadal kiepsko, chociaż bardzo się staram, wczoraj po południu pojechalismy z chłopakiem do tego Makro, mimo że byłam przekonana, że nie wytrzymam tam nawet 10 minut wytrzymałam ponad godzinę (z kiepskim samopoczuciem, ale wytrzymałam), kupiliśmy bardzo dużo rzeczy, a potem pojechaliśmy do nowego mieszkania to wszystko zawieźć. Dzisiaj natomiast w domu czułam się całkiem nieźle, za to jak przyszło do wyjścia do psychologa to zaczęła się jazda. Na przystanek szłam jak na ścięcie, totalne odrealnienie i żołądek w gardle, ale nie miałam siły się wycofać do domu, więc wsiadłam do autobusu i uznałam, że najwyżej zadzwonię do psychologa i poproszę go żeby wyszedł po mnie na przystanek (jego gabinet jest 10 minut od przystanku) i starałam się jakoś dojechać. Było źle, kilka razy myślałam, że zwymiotuję, ale jakoś dotarłam. Wizyta ok, wyrzuciłam z siebie dużo emocji, dostałam trochę wskazówek, ale powrót był znów bardzo trudny, jeszcze dojście na przystanek w miarę ok, ale w autobusie miałam moment, że miałam mroczki przed oczami i gdybym nie siedziała to bym się chyba osunęła na ziemię, a jeszcze przez remonty musiałam jechać z przesiadką na tramwaj. Jakoś jednak dotarłam do domu, tylko jestem tak zmęczona, jakbym cały dzień pracowała fizycznie. Psycholog stwierdził, że to chyba jednak nie tyle agorafobia, co nerwica lękowa i że musimy trochę inaczej do tego podejść, i że prawdopodobnie źródłem tych wszystkich problemów jest jednak moja sytuacja rodzinna. Ciężko jest...

Odnośnik do komentarza

Ehh Aniu nie wiem co Ci poradzić na takie fizyczne dolegliwości. A masz przy tym uczucie lęku, czy po prostu źle się czujesz? Może to wcale nie nerwica, tylko jakaś fizyczna choroba? Nie wiem.. Agatko fajnie że zakupy udane i że mimo tłumu robiłaś je z przyjemnością;) Marta również gratuluję zakupów;)) Ja wczoraj byłam w pracy do 18stej, a po pracy ze znajomymi. Oblewaliśmy urodziny znajomej, wróciłam do domu przed 23 i od razu poszłam spać bo dzisiaj na 7... czeka mnie jazda busem o 15:35. Strasznie zmęczona jestem i chciałabym już się położyć do łóżka w Kozienicach,odpocząć a tu jeszcze tyle czasu trzeba pracować... W poniedziałek z rana już wracam do Warszawy i na 15 mam do pracy. Także ostatnio pracuję sobie bez nerwów, wczoraj sama wracałam tramwajem o 23 i było ok. Zimno strasznie na dworze, ale mam nadzieję, że spotkam się z koleżanką jak będę w Kozienicach. No i mam zamiar wybrać się w niedzielę na zakupy... :) Pozdrawiam miłej soboty

Odnośnik do komentarza

Witam, Bardzo się cieszę Madziu, że tak dobrze Ci idzie :). Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jak wspaniale sobie radzisz. Jeżdzisz tramwajami, pracujesz bez nerwów. Wydaje mi się, że może coraz lepiej klimatyzujesz się też w Warszawie? A jak z pracą, coś nowego szukasz czy na razie obecna praca? Marta dobrze to sobie planujesz, przed kolejnym zjazdem szkolnym po prostu przygotuj się. Możesz nawet popytać swoją psycholog, może poradzi Ci jakiś konkretny sposób na przygotowanie przed takim weekendem. Moim zdaniem pomoże tu nastawienie- idę do szkoły bo chcę, poznam nowych ludzi, będzie fajnie i świadomość że w każdej chwili możesz wyjść. Nie nastawiaj się, że musisz koniecznie wysiedzieć do końca, każdemu coś może wypaść gorzej może się poczuć. To nie więzienie ZAWSZE możesz wyjść. Tego się trzymaj to też nie będziesz w sytuacji presji. Aniu powiem Ci jeszcze raz, że dobrego masz psychologa. Fajnie że nie trzyma się pierwszej diagnozy kurczowo, obserwuje Cię, w razie potrzeby zmienia tor terapii bardzo dobrze to rokuje. Jeśli to nie agorafobia a nerwica lękowa to może wprowadzi leki- będzie Ci pewnie lżej znosić objawy fizyczne. Klucz agorafobii jest z tego co ja czytałam taki że człowiek łapie się tzw. punktów bezpieczeństwa- to może być dom, najbliższy członek rodziny, przyjaciel albo wszystko na raz i to lęk przed oddaleniem od tych osób lub od tego miejsca, lęk przed przebywaniem bez tych osób lub poza miejscem bezpiecznym jest najsilniejszy i to on wywołuje lawiny złych myśli. Agorafobia to niekoniecznie lęk przed wyjściem bo osoba chora może wychodzić i funkcjonować dobrze w bezpiecznym dla siebie terenie albo może wychodzić nawet dalej z bezpiecznymi dla siebie osobami. Problem zaczyna się gdy nie ma bezpiecznego miejsca/bezpiecznej osoby. Dla mnie to też był dom ale głównie mój mąż. To właśnie jak on gdzieś wyjeżdzał, musiałam bez niego sama siedzieć w domu itd.. to był największy koszmar a np. gdy on wieczorem już przychodził to wszystkie lęki jak ręką odjął mijały. Bywało że odliczałam godziny minuty do jego przyjścia, albo np. idąc do domu przez pierwsze pół drogi szłam jak otumaniona a jak wchodziłam w bezpieczną sferę to znów jak ręką odjął. U Ciebie chyba jednak jest innaczej jak czujesz się żle to wszędzie czujesz się żle, bez względu na to czy chłopak czy sama. Zresztą kiedyś pisałaś że dla Ciebie bez znaczenia czy jedziesz autem czy autobusem. Dla mnie to była ogromna różnica bo jadąc autem wiedziałam że zawsze możemy się zawrócić i pojechać do domu- dla mnie bezpieczna strefa, a w autobusie no to trzeba doczekać do przystanku potem przejść na drugą stronę czekać na kolejny autobus- ogromna różnica a lęk, że przebywam poza strefą bezpieczeństwa ogromny... A ja dziś dzień sprzątania, mąż niestety w soboty pracuje to trochę się nudzę...:( może w przyszłą sobotę z kimś się umówię zobaczymy Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A jeszcze Aniu a kiedy już opuszczałam całkowicie tą sferę bezpieczeństwa np. raz musiałam pojechać na szkolenie do Warszawy to wtedy łapałam się innych punktów bezpieczeństwa- np. pensjonat w którym przebywałam wtedy im dalej od niego tym gorzej, koleżanka z pokoju i z kursu im dalej od niej tym gorzej...po prostu nie ważne gdzie musiałam mieć swoje punkty bezpieczeństwa, odniesienia. To było trochę tak że poza tymi miejscami/osobami sobie nie poradzę, że oni odejdą zostanę sama i wtedy coś się stanie nie będzie z nikąd pomocy a ja sobie sama nie poradzę- tego typu myśli, reakcję i zachowania. Mam nadzieję, że coś rozjaśniłam

Odnośnik do komentarza

Przepraszam ze tylko o sobie ale musze sie wyzalic.....czuje sie strasznie nie wiem czy to odstawienie bylo dobrym pomyslem.....trzeci dzien a juz jestemw stanie agonalnym wrecz......co sie porusze o przez cale cialo przehiodzi mnie prad nawet okiem ruszyc nie moge zeby nie czuc bolu......na dodatek wczoraj zostalam sama na noc maz pracuje teraz bardzo duzo.....no i mnie zlapalo nie moglam usnac wiec wlaczylam tv zaczelam czuc sie dziwnie.....akiego leku to nieodczuwalam nigdy.........az mna trzeslo staralam sie polozyc i uspokoic a bol glowy jaki mnie przy tym zlapal byl ne do zniesienia.....sama juz nie wiem co mam robic zalamana jestem tym stanem tymbardziej ze nie mialam powodu do lęku on mnie wręcz zaatakował.....jakby to ssmiesznie nie brzmialo ale bylo strasznie......po pól godzinie sie w koncu uspokoilam i usnelam.....zastanawiam sie tylkokiedy moj organizm wroci na normalny tor leku wogole nie biore drugi dzien zastanawiam sie jak dlugo potrwaja te objawy jak ktoras wie niech mowi;) mam psychologa dopiero w czwartek jak ktoras ma wczesniej to niech zapyta;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Marta a powiedz, Ty zupełnie z dnia na dzień odstawiłaś te leki czy schodziłaś powoli z dawek, zmniejszając je, aż w końcu doszło do dnia, kiedy nie brałaś już żadnej tabletki? Bo z tego, co wiem, z takich leków nie wolno rezygnować z dnia na dzień i trzeba odstawiać ściśle pod kontrolą lekarza. Strasznie współczuję tych objawów, ale musisz o nich porozmawiać z psychiatra nie psychologiem, psycholog nie zna się tak na lekarstwach, zresztą sam nie może ich zapisywać. Trzymam kciuki żeby było ok. Agata tak jak piszesz, przy agorafobii powinnam mieć jakieś *bezpieczne punkty* albo osoby, a ja nic takiego nie mam, do pewnego momentu było tak, że czułam się bezpiecznie przy chłopaku albo np. u niego w domu, a teraz nie ma znaczenia, gdzie jestem - mam lęk i dręczy mnie on bardzo. Kiedyś to były bardziej ataki, a teraz non stop czuję ten lęk. Mój psycholog jest przeciwny lekom, bo one nie leczą, a poza tym one niestety tez mają skutki uboczne, które paradoksalnie mogą nasilać te przykre objawy fizyczne, które już mam. Magda u Ciebie to już w ogóle jest super, żyjesz normalnie - praca, spotkania ze znajomymi... Bardzo zazdroszczę. Ja wczoraj najpierw byłam z chłopakiem na spacerze, a potem u niego resztę dnia spędziłam, i na spacerze, i u niego czułam lęk :/ Dzisiaj chcemy na chwilę podskoczyć do tego nowego mieszkania zawieźć parę rzeczy, a jutro już praca... Jestem przerażona :/

Odnośnik do komentarza

Nie było mnie parę dni, ale miałam mnóstwo stresów, córa nam niezłego stracha napędziła. Otóż złamała nogę, przy obojgu rodziców, jeszcze moja mama była przy nas na spacerze, sekunda, spadła z huśtawki, i jest w gipsie. cała noga aż po pas. Byliśmy 3 dni na obserwacji,bo pojawiła się gorączka i w ogóle tyle tego stresu,że wciąż mam w sobie mnóstwo emocji negatywnych. Wychodzić wychodzę, o dziwo lęków nie mam, ale czuję takie napięcie, nawet w domu. No i olbrzymie wyrzuty sumienia. Ogólnie za ciekawie nie jest. Aniu przykro mi z powodu Twojego samopoczucia. Mam nadzieję,że psycholog da Ci wskazówki i odzyskasz spokój. Najgorsze są te objawy fizyczne, bo one nakręcają resztę. Ciężko zachować spokój, gdy coś nas boli. Ale mam nadzieję,że jeszcze moment i poczujesz się lepiej. Marta takie odczucia przy odstawieniu leków są typowe, warto to skonsultować z lekarzem, na pewno pomoże przejść ten trudny czas. Agata Ty to już żyjesz zupełnie normalnie, i wygląda na to,że z nerwicą się pożegnałaś-gratuluję:) Madziu gratuluję udanej obrony! :) Asiu trzymam kciuki za Twoją siostrę, a Tobie dużo siły i zdrówka. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Nazywam się Mania, mam 25 lat. Agorafobię zdiagnozowano u mnie rok temu, zaczęło się nagle-chociaż jakieś wcześniejsze sygnały były. Zawsze byłam nieśmiała, dość lękliwa,ale żyłam zupełnie normalnie. Na studia musiałam dojeżdżać autobusem i tramwajem, i nagle musiałam mieć kogoś koło siebie-koleżankę, siostrę itp. Potrafiłam 3 godziny czekać po wykładzie, byleby tata po mnie przyjechał. Potem była katastrofa-stanęłam na dworcu, serce mi waliło,cała się trzęsłam, nogi miałam jak z waty, myślałam,że tam padnę. Zadzwoniłam po tatę i godzinę chodziłam-ledwo dookoła dworca, byleby jakoś się uspokoić. Najlepsze,że jak wsiadłam do auta i poczułam się bezpiecznie, wszystko zniknęło. Ale na chwilę, potem było gorzej. Chciałam wziąć urlop dziekański, bo albo nie mogłam dojechać na zajęcia,albo nie mogłam na nich wysiedzieć, a potem to już wyjście ze śmieciami było problemem,ale rodzina nie miała litości-miałam studiować. Oczywiście zawaliłam rok, bo nie mogłam dojechać na egz, nie dość,że się nim stresowałam, to 4 razy wychodziłam z tramwaju i ostatecznie do domu wracałam 15 km pieszo.... Po tym poszłam do psychologa, wspaniałej kobiety. Ten stan mój niediagnozowany trwał około roku, raz były super dni, czy tygodnie, a potem było ciężej. Dzięki pomocy psychologa zaczęłam żyć inaczej-poszłam na staż, wracam na uczelnię, zaczęłam robić prawo jazdy, uwierzyłam w siebie i mam lepsze relacje w rodzinie. Szkoda,że nie znalazłam tego miejsca wcześniej, bo widzę,że wspaniale sobie pomagacie. Mi zdarzają się jakieś gorsze momenty, ale to są momenty, ogólnie dzięki terapii-nie brałam leków doszłam do stanu gdy mogę robić niemal to co chcę. Mam nadzieję,że będę mogła tutaj pisać o tym co mi pomogło, a w czasie gorszego samopoczucia co mnie męczy. Dziś np niby czuję się dobrze, ale jestem przeziębiona, a mam ważną sprawę do załatwienia na uczelni, i przez to odczuwam pewne napięcie. Ale myślę,że to głównie wpływ choroby i zmęczenia. pozdrawiam Was serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Witam, Aniu i jak tam u Ciebie, jak poniedziałek w pracy minął? Trzymają Cię dalej tak mocno te fizyczne objawy? Marta też jak u Ciebie? Psycholog w czwartek- już niedługo. Odstawienie leków pewnie niesie za sobą też jakieś gorsze samopoczucie choć pewna nie jestem ale to też może być to poczucie-odstawiłam leki, może być gorzej bo odstawiłam leki. Może nawet w pełni nie zdajesz sobie z tego sprawy ale gdzieś w głębi bałaś się odstawienia, odstawiłaś i samo ciągłe myślenie o tym wprowadza Cię też w gorszy stan...Skoro konsultowałaś odstawienie bardzo ostrożnie z lekarzem i odstawiałaś stopniowo to myślę że to bardziej Twój strach i nastawienie tu potęgują lęk aniżeli samo odstawienie, ale mogę się mylić. Nigdy leków nie brałam takich pojęcia nie mam. Michalinko wspólczuje Ci bardzo tego wypadku córeczki i jej życzę powrotu do zdrowia. Moim zdaniem to jest bardzo stresująca sytuacja dla każdej dobrej mamy- córa złamała nogę mimo że byliście obok, ale Michalinko takie rzeczy się zdarzają myślę, że nie mogłaś nic na to poradzić. To często jest moment, chwila. Ja się np. jako dziecko przy mojej mamie no stała koło mnie na wyciągnięcie ręki- oblałam wrzątkiem. Straszne poparzenie, ona oczywiście wtedy i na pogotowie i pod zimną wodę ale wiesz nie była w stanie mnie przed tym uchronić to był moment, chwila, jeden zły ruch. Na pewno nie jest takie zdarzenie w żaden sposób przyjemne ale czasem nieuniknione. Jestem pewna że zrobiłaś wszystko jak należy i jak najlepiej. Teraz potrzeba czasu na wyleczenie a Tobie też na dojście do siebie. Przede wszystkim nie obwiniaj się. Z czasem to napięcie zniknie- pewnie spodowane jest trudnymi emocjami, ale będzie dobrze, wychodzisz nie masz lęków w tej sytuacji wspaniale sobie radzisz. Mania witam Cię, widzisz my tu też prawie wszystkie korzystamy/korzystałyśmy z pomocy psychologa. Ja też uważam, że terapia to jest nieoceniona pomoc jaka może nam się przydarzyć. Ja z moją przypadłością żyję już 2,5 roku jakoś tak, bywało bardzo różnie przeszłam chyba wszelkie możliwe etapy od szoku co się ze mną dzieję, po zaprzeczanie choroby, potem walkę z nią a w końcu powolną akceptację i radzenie sobie w życiu z lękami. Od roku żyję coraz bardziej normalnie, pół roku temu przeniosłam się do Turcji gdzie teraz mieszkam, mam tu codziennie zajęcia, jeżdżę komunikacją miejską, spotykam się ze znajomymi. Znów prawie wszystkie czynności sprawiają mi przyjemność. :) Zapraszam do dzielenia się z nami swoimi doświadczeniami. Z jakiej terapii korzystałaś, jesteś jeszcze w trakcie? Brałaś leki? Z Twojego opisu wynika że przeszłaś daleką drogę i super sobie radzisz. A u mnie wszystko ok dziewczyny, jakiś zimniejszy prąd do nas przyszedł i nawet chłodno się zrobiło ale i tak wczoraj dobrze się ubraliśmy i znów w daleko trasę na rowerach się wybraliśmy. Dziś znów szkoła i codzienność. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×