Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Cieszę się Michalina,że wycieczka się udała, teraz masz bazę na przyszłość:) Aniu musisz częściej się wyłączać i relaksować. Tu nie tylko chodzi o nerwicę, ale ogólne dobre samopoczucie. Więcej odpoczywaj:) Julka to szaleje nam, szaleje. Jak nie koncert,to super wakacje:) Agatka mam nadzieję,że rozmowy Wam pomogą i naprawdę w Waszym małżeństwie będzie cudownie. A ja spędzasz czas w domku nad morzem? Mam nadzieję,że nie masz obaw? Marta to może być agorafobia, koniecznie zapisz się na konsultację do psychologa. Nasze Jula i Agata tak szybko wzięły się za siebie,że zobacz jak dziś świetnie sobie radzą. Jesteś młodziutka, życie przed Tobą, szkoda czasu na lęki. A u mnie? Wczoraj grill u siostry, a dziś byliśmy w Biskupinie, od nas to 100 km. Córcia chciała koniecznie jechać, to się zebraliśmy. Ogólnie było ok, jedyny moment niepewności był jak dojechaliśmy, musiałam wziąć znów gazetę i uspokoić myśli-to naprawdę mnie uspokaja :) Wiecie dojechałam i poczułam,że muszę wrócić i jakoś tak dziwnie mi się zrobiło, serce zaczęło bić szybciej, a nogi trochę drżeć, ale trwało to może z 3 minuty i przeszło. Dalsza część dnia minęła spokojnie. Więc jestem zadowolona:)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Marto Derealizacja to coś takiego.. kurczę..takie uczucie, jakby świat Cie otaczający nie był realny, jakby czuła się jak w filmie... bardzo Ciężko mi to wytłumaczyć, poczytaj o tym na necie..widzisz u mnie podróż komunikacją to NAJWIĘKSZA zmora, dlatego często z Warszawy uciekam do rodzinnego miasta, tutaj się czuję znakomicie :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Aha jeśli chodzi o uspokajacze to mam tabletki KALMS, bez recepty, pomagają mi i biorę je tylko właśnie przed jakąś podróżą, albo wyjściem do galerii :P ja nigdzie się nie leczę, sama z tym *walczę*...ale dziewczyny z forum odwiedziały psychologów i bardzo sobie chwalą.

Odnośnik do komentarza

I po wczasach... Zaraz przyjdzie moja mama zostanie z dziećmi, a ja muszę na trochę do firmy wyskoczyć. Ale powiem Wam,że chciałabym jeszcze poleniuchować:) Wakacje udane, mimo,że czas nerwowy-w końcu wczoraj przyszedł okres, i odetchnęłam, to jednak było super. Wypoczęliśmy, pobyliśmy całą rodziną, do tego ja zachowywałam się naprawdę fajnie, nie uciekałam. W sobotę był tam festiwal piosenki, dzieci niepełnosprawne śpiewały, poszliśmy, stałam w tłumie i nic. Wczoraj też cały dzień aktywny, wieczorem powrót i czułam się spokojna, chociaż brzuch bolał,ale jak patrzę na to co przeszłam, jaką drogę przeszłam to jestem z siebie dumna:) Marta witam Ciebie tutaj. I potwierdzę słowa Asi, my, ani Ty diagnozy sobie nie postawisz, to musi zrobić psycholog. Choć objawy mogą wskazywać na agorafobię, tym bardziej,że chyba jak każda z nas gruntownie się przebadałaś w poszukiwaniu chorób wszelakich. Z mojej strony polecam terapię, byłam w takim stanie,że droga po gazetę zajmowała mi 2 godziny, nie mogłam wyjść do kiosku naprzeciwko,świat wirował, nogi drżały, a głowa mówiła-nie idź, nie idź, tam jest niebezpieczeństwo. Po terapii żyję niemal normalnie-pracuję, chodzę do sklepów, koncerty, wyjazdy itp. Żyję z ludźmi i się tego już nie boję. Ciągle nad sobą pracuję, bo stresy dosięgają nas codziennie, ale już nie uciekam, akceptuję siebie i swoje słabości. No i cieszę się życiem jak każda 30 latka:) Bogusia dobrze,że to tylko wina internetu :) Asiu lubię Biskupin, i fajnie,że masz patent na szybkie uspokojenie się:) Na pewno dobrze Wam zrobił relaks po remoncie. Michalina wspaniale,że jesteś zadowolona z wyjazdu i wszystko się udało:) Madziu w upały to nikomu niezbyt przyjemnie się podróżuje, mam nadzieję,że podróż minęła spokojnie? Musisz Aniu odpoczywać, częściej nie myśleć o niczym. Wiem,że my boimy się mieć wolną głowę, bo jak to-nie mam nic do roboty, nie myślę o niczym, to przyjdą głupie myśli. To też jest część terapii, trzeba złapać równowagę. Na pewno Ci się uda:) I jak Agata rozmowa pomogła? Ja uważam,że czasem trzeba się pokłócić. Wiadomo nie bijemy się z mężem, nie wyzywamy,ale czasem tak trzeba bo emocje są za duże. Nie trzeba uciekać przed kłótnią, o ile ma ona oczyścić atmosferę a nie poniżyć drugą stronę. Kłótnia dla kłótni, jest bez sensu, ale jako metoda na początek rzeczowej dyskusji jest w porządku. Właśnie podłączam się do pytania, jak tam u Ciebie jest, jak wypoczywacie? pozdrawiam dziewczęta, miłego poniedziałku :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) U mnie jest dobrze, ta kłótnia jak Jula mówisz była takim rozładowaniem emocji i wstępem do szczerej, spokojnej rozmowy którą póżniej przeprowadziliśmy. My generalnie dobrze się dogadujemy i więcej jest zdecydowanie u nas dobrych niż złych momentów. Mimo różnic kulturowych nasz światopogląd i poglądy na wiele spraw są bardzo, bardzo podobne. Jeśli chodzi o wiarę jest tak samo wierzymy w Boga na swój sposób ale mąż ani nie praktykuje, ma też dużo wątpliwości co do wiary tu wyznawanej więc tu też nie ma problemów. Natomiast wiecie właśnie jakieś takie różnicę wynikające z innego wychowania są i do tego przez to że żyjemy teraz w Turcji one mocniej wychodzą ze względu na otoczenie i na rodzinę męża. Myślę, że musimy sobie to ułożyć tu na nowo. Dostosować się jakoś do tych warunków tak aby nie ucierpiał na tym nasz związek. To pewnie na jednej rozmowie się nie skończy i trochę to potrwa zanim tu znajdziemy taką równowagę pomiędzy nami a tym, innym światem tu ale wierzę, że damy radę. A co do pobytu tu jest bardzo dobrze. W ciągu dnia siedzimy w domku albo w zacienionym ogrodzie a wieczorkami chodzimy na zakupy i na długie spacery nad morzem. Mamy tu bardzo długą promenadę i jest gdzie spacerować. Nie czuję lęku i już przestałam przejmować się brakiem auta po prostu relaksuję się i korzystam z tego, że jesteśmy tu :). Ale od czwartku do niedzieli będą święta związane z końcem Ramadanu i w związku z tym miasteczko nam się może mocno wyludnić bo wszyscy pojadą na spotkania rodzinne ale mam nadzieję, że to jakoś nie wpłynie na moje samopoczucie. Bo ja to zdecydowanie lepiej się czuje jak wiem że obok są sąsiedzi że miasteczko tętni życiem, ale mam nadzieje że sobie poradzę :). Michalinko bardzo Ci gratuluję tego pobytu, to kolejny krok w przód. Ja jak wyjeżdżałam na jakieś dalsze pobyty wcześniej to też tak miałam że ten pierwszy dzień, ten początek był trudny a potem powoli, powoli było coraz lepiej. Ty już w drugi dzień czułaś się swobodnie i to Ci doda pewności siebie. :) Asiu ty ostatnio często coś robisz nowego, gdzieś wyjeżdżasz i próbujesz się sama ze sobą. Ten wyjazd to kolejna próba i dobrze sobie poradziłaś. Lęk się pojawia ale to że sobie z nim radzisz jest dowodem na to jak daleko zaszłaś. Super. Aniu też powiem za dziewczynami więcej odpoczynku. To jest normalne, że czujemy presję, że myślimy jak to będzie w pracy itd. ale dla własnego zdrowia warto znależć sposób żeby wyciszyć myśli. To może być sport, medytacja, chodzenie ze słuchaniem muzyki nie wiem ale coś co pozwoli Ci *nie myśleć o niczym* jeśli będziesz to wykonywać regularnie to po miesiącu, dwóch zauważysz że organizm się będzie lepiej regenerował i w stresującym momencie odruchowo będziesz sięgać właśnie po tą muzykę, albo wskakiwać na rower. Nie ma tu żadnych magicznych sposobów na *nie myślenie* ale jeśli zrelaksujemy ciało to w ten sposób wpłyniemy też na ducha. Jula dobrze, że to oczekiwanie na okres w końcu się skończyło i ciesze się że udało Ci się miło spędzić wakacje :). Bogusiu jak już będziesz miała lepszą możliwość korzystania z internetu napisz co i jak u Ciebie :). Witam Martę, tak jak dziewczyny radzę wizytę u PSYCHOLOGA. Psychiatra zapisze Ci leki i na tym jego praca się kończy a w naszych zaburzeniach nie chodzi o to żeby się naszprycować chemią i pozornie czuć lepiej. Oczywiście w niektórych przypadkach leki są konieczne i potrzebne ale ja bym zdecydowanie na początku doradzała psychologa. I zapraszamy tutaj do dzielenia się z nami sukcesami i porażkami, lepszymi i gorszymi dniami. Mi dzielenie się z dziewczynami tu swoimi emocjami bardzo, bardzo pomogło. Madziu ta jak ostatnio pisałam Ani, nie analizuj tego dlaczego lęk przyszedł tutaj a nie tam, dlaczego rano było żle a po południu super. My nie jesteśmy w stanie tego uchwycić bo często to jest kwestia nawet nie uświadomionej myśli, albo jakiegoś stresu który zdarzył się 2 dni temu a wyszedł akurat teraz. Ja pamiętam jak czytałam taką książkę w której psychiatra opisywał jak jego pacjentka przeżyła ogromny atak paniki a trakcie- masażu brzucha....Niby powinnien taki masaż relaksować więc dlaczego? A tu potem okazało się że to jakoś nie świadomie przypomniało jej o traumie z dzieciństwa- wycięto jej wyrostek robaczkowy jako dziecku i jak się obudziła po operacji to w szpitalu nie było mamy była zupełnie sama i to się uaktywniło w trakcie tego masażu. Także nasz organizm, ciało, mózg przechowują wiele różnych nieprzetrawionych rzeczy które mogą być uaktywnione w najmniej oczekiwanym momencie a u nas to uaktywnianie się lęku jest już całkowicie rozregulowane więc to co najlepsze możemy zrobić nie analizować, zaakceptować i iść dalej Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Wczoraj mąż zajął się dziewczynkami, ja z mamą i siostrą pojechałyśmy na babskie zakupy, a potem do kawiarni na wielkie lody :) W zasadzie było ok, tylko jak już miałam na sobie ciuchy w przymierzalni poczułam znajomą chęć ucieczki, musiałam aż usiąść i dać sobie chwilę na uspokojenie się, ale przeszło, minęło. Właśnie wróciłam ze spaceru, dzieci śpią, a ja wieczorem idę na mój fitness. Marta również radzę zacząć od psychologa, on zdecyduje czy konieczne są leki, terapia czy może to w ogóle nie jest nerwica. Ważne by ktoś kompetentny się wypowiedział, to prawda,że nie warto tracić czasu na lęki. Julka zazdroszczę i gratuluję. Jesteś wielka:) Agata cieszę się,że u Was lepiej, mam nadzieję,że dalsza część pobytu upłynie Wam spokojnie. Aż chciałoby się być na Twoim miejscu i tam się znaleźć, choć na chwilę:) Joasiu gratuluję tej wycieczki :) Madziu nie analizuj-tu dobrze, tam nie ma, a dlaczego. Najlepiej pozwolić sobie na lęk w każdej sytuacji, ważne by wiedzieć jak sobie z nim poradzić. Aniu odpoczywaj, nie trzeba zawsze być czujną, uważną i mieć tysiąc myśli na raz. Choć u nas to właśnie często spotykane odczucia, tak jak Julka pisała-nie mogę się relaksować, bo zacznę o czymś złym myśleć. Pozwól sobie na relaks:) lecę robić obiad, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Madziu cieszę się, że relaksujesz się w Kozienicach, widać, że to Twoje ulubione miejsce i że dobrze się tam czujesz. Ciesz się tym, nie ma sensu rozpatrywać, czemu tu jest dobrze, a gdzieś indziej gorzej - robisz swoje i to się liczy, potrafisz realizować codzienne obowiązki niezależnie od okoliczności i to jest super :) Marta ja nie będę odkrywcza i powiem to samo, co dziewczyny - Twoje objawy wyglądają mi na początki agorafobii, ale o tym musi zadecydować lekarz. Polecam psychologa, nie psychiatrę, przynajmniej na początek, bo nie masz tak nasilonych objawów, że np. nie ruszysz się z domu na krok - wtedy faktycznie mogłyby być potrzebne leki. Dobra terapia działa dużo skuteczniej niż farmaceutyczne środki - bo one usuwają tylko objawy, ale nie leczą przyczyn, a to te przyczyny trzeba wyeliminować (albo nauczyć się radzić sobie z nimi). I oczywiście życzę dużo siły i wytrwałości, ale zawsze powtarzam, że każdy, kto postanowił szukać pomocy już jest na wygranej pozycji :) Michalinko najważniejsze że opanowałaś chęć ucieczki i spokojnie dokonczyłaś zakupy - to umiejętność radzenia sobie z takimi sytuacjami pokazuje, że kontrolujemy chorobę i zdrowiejemy. Agata faktycznie muszę się nauczyć relaksować, śmieszne jest tylko to, że mi się wydaje, że to potrafię - teraz przez tydzień słuchałam dużo muzyki, oglądałam filmy, czytałam książki, spacerowałam, widywałam się ze znajomymi, chodziłam na zakupy - wszystko co lubię, więc teoretycznie nie powinnam się czuć spięta, ale nie ma co roztrząsać - trzeba się koncentrować na tym co dobre. Cieszę się, że dogadujecie się z mężem mimo różnic kulturowych i obyczajowych, to duża sztuka :) Trzymam kciuki, żeby było coraz lepiej. I zazdroszczę całego miesiąca wypoczynku w tak pięknym miejscu :) Asiu gratuluję wycieczki do Biskupina, to bardzo ciekawe miejsce.Cudownie, że umiesz się tak szybko uspokoić kiedy nadchodzi niepokój, można się od Ciebie uczyć :) Bogusiu no to czekamy aż się u Ciebie ustabilizuje Internet, jestem bardzo ciekawa (i pewnie nie tylko ja) co u Ciebie. Julka naprawdę masz powody, żeby być z siebie dumna :) Widzę, że Ty też dzisiaj wróciłaś do pracy - jak minął pierwszy dzień po urlopie? Ja wczoraj miałam bardzo miły wieczór u znajomych, aż się nie spodziewałam, że będzie tak fajnie - jedliśmy pyszne ciasta i owoce (koleżanka fantastycznie piecze), oglądaliśmy zdjęcia z wakacji i przy takich rozmowach minęły cztery godziny. Nawet winka się napiłam, po raz pierwszy od dawna i kompletnie nic mi nie było. Dzisiaj tylko jestem niewyspana, bo jednak się przyzwyczaiłam do spania po 10 h na dobę, a tu dzisiaj raptem 4 godzinki udało się przespać (nie z powodu spotkania, tylko emocji przed powrotem do pracy ;)), więc trochę jestem nie do życia, ale mimo to dałam radę w pracy, chociaż dawno nie miałam tylu zadań na raz. Za 10 minut idę do domu, a potem wieczorem przyjeżdżają drzwi do nowego mieszkania, więc z chłopakiem i kolegą będziemy je wnosić. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Miło Aniu spędzić uroczy wieczór z przyjaciółmi:) No i miły też powrót do pracy, obowiązków dużo,ale bez lęków:) Michalina tu wyjazd, tu zakupy, świetnie:) I nie popadasz w lęk, tylko się uspokajasz, cenne to jest. a jak fitness? Agata zazdroszczę takiego odpoczynku, musi być tam magicznie.... Słońce, plaża i szum fal... a u mnie nic tylko auta słychać:) Odpoczywajcie i cieszcie się sobą. Julka kobieto dynamit, zaraz do pracy, Ty to masz power . Cieszę się,że wyjazd tak się udał:) Bogusia przyśpiesz internet, czekamy na wieści co u Ciebie. Madziu, Marta co u Was? Wczoraj taki upał,że aż żyć się nie chciało. Teściowa wpadła na mrożoną kawkę, posiedziałyśmy w ogródku-dorobiliśmy się już stolika-z piwnicy siostry ,a krzesełka dokupiliśmy, więc siedziałyśmy, opalałyśmy się, teściowa wzięła resztę wnuków,więc Zosia się bawiła. Wieczorem pojechaliśmy z mężem do Tesco na zakupy, a potem na małe lody. Ogólnie miło., tylko upał męczy, człowiek taki jakiś do niczego, bez energii. Dziś muszę maliny zamienić w sok, troszkę pracy mnie czeka. Okazało się,że od września mogę mieć pracę, ale tak nie jestem przekonana, bo to praca w biurze tłumaczeń, czyli dostanę zlecenie, popracuję w domu i dostanę pieniądze. A mi chodziło o wyjście z domu, bycie z ludźmi. Sama nie wiem, troszkę pieniędzy by nam się przydało, ale to będą pewnie ze dwa zlecenia z miesiącu, więc super płatne to nie będzie. Muszę pomyśleć, bo to nowe biuro, niezbyt znane, nie wiem co zrobić? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam Asiu to już fajnie się robi w tym Twoim ogródku...:) a jakieś kwiatki masz tam, sadzisz coś czy taki raczej trawniczek elegancki planujesz? Dużo aktywności także gratuluję a co do pracy no to ty musisz Asiu zdecydować co będzie dla Ciebie najbardziej korzystne. Możesz zacząć w tym biurze tak żeby mieć zajęcia i troszkę zarobić a w wolniejszym czasie szukaj też czegoś co pozwoliłoby Ci wychodzić z domu. Popytaj po znajomych, może ktoś coś wie gdzie jakaś praca dla Ciebie mogłaby być...może nawet nie koniecznie w zawodzie..albo w jakiś szkołach językowych... Michalinko najważniejsze że zamiast nerwowo wybiegać z przymierzalni jesteś już na takim etapie że potrafisz sama się uspokoić, rozumiesz swoje objawy i jesteś w stanie nawet z lękiem funkcjonować a to najważniejsze :). Aniu mi raczej chodziło o taką regularną czynność. Wiadomo jak są wakacje, czy czas wolny łatwiej wygospodarować tą godzinkę lub więcej na czas dla siebie i relaks ale właśnie najważniejsza w takiej trwałej relaksacji jest regularność. Czyli np. sport, medytacja, joga czy coś w tym stylu ale nawet i codziennie a minimum 5 razy w tygodniu. To powinnen być taki czas np. 45 minut tylko dla Ciebie i poświęcasz je na ćwiczenia, medytację, cokolwiek chodzi w tym o tym że podczas tej czynności masz nie myśleć a i ćwiczenia i medytacja do tego zmierzają. Tak aby wyłączyć umysł to daje duże ilości energii a po czasie takiej regularności po miesiącu dwóch po prostu stajesz się dużo bardziej zrelaksowana. To się wydaje że to nic ale codzienne godzinne oderwanie umysłu od myśli jest szalenie pomocne w radzeniu sobie ze stresem właśnie. A u nas dziewczynki fajnie, też się Asiu opalam na ogródku :) a wieczorkami długie spacery, tu zazwyczaj wieczorem wieje wiatr i jest bardzo przyjemna pogoda na takie długie spacery właśnie a do tego szum fal, piękne widoki. Ale powiem wam dziewczyny znowu mam takie małe zmartwienie. Otóż kłuje mnie to w prawym to w lewym boku głównie przy aktywności albo po jedzeniu, nie przejmowałabym się tym bardzo ale to trwa już gdzieś od 5 dni i przeszkadza mi np. w tych spacerach...wyrostek to raczej nie bardzo bo nie mam żadnego z typowych objawów...tutaj z lekarzem nie bardzo a szkoda byłoby jechać taki kawał do miasta do lekarza, żeby zaraz wracać.....myślicie że to może być jakiś nerwoból? :/ Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata to może być trzustka, albo np jajniki. Może nie wiem zmieniłaś dietę? Ciężko tak powiedzieć, ale jeżeli nie masz dolegliwości innych, to może to sprawa ginekologiczna? W każdym razie mam nadzieję,że to nic poważnego. Joasiu i jak malinki, już pływają w soczku? Racja, teraz ciężko się żyje, ale z drugiej strony czeka nas tyle szarych miesięcy, więc niech się świeci i grzeje ;) I jak Aniu w pracy? Dobrze,że masz kontakt z przyjaciółmi i takie fajne dusze obok siebie. Co u reszty słychać? Byłam wczoraj na jodze.... Koleżanka mnie namówiła, już chciałam uciec, bo zamknięta sala, sporo kobiet, i w ogóle musiałam godzinę wytrwać, ale powiem Wam,że olałam niepokój, on zniknął, a ja miło spędziłam czas:) Wróciłam ze spaceru, ale nie byliśmy daleko, bo za ciepło... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiu to musi być przesympatyczne, mieć taki ogródeczek obok domu :) Co do tej pracy, to ja bym chyba zrobiła tak jak radzi Agata, tzn. przyjęła tę propozycję, realizowała tłumaczenia w domu, tym bardziej jeśli jak sama mówisz nie będzie tego bardzo dużo i w międzyczasie rozglądała się za czymś stałym, popytaj znajomych, przejdź się może po szkołach językowych... Trzymam kciuki, żeby Ci się udało :) Agata na wyrostek to nie wygląda, mi też pierwsze do głowy przyszły jajniki. A boli Cię codziennie? To trwa chwilkę czy jakoś dłuższymi falami? Masz jakiekolwiek inne dolegliwości? Aha, i jeszcze powiedz czy boli Cię z przodu czy z tyłu? Bo to mogą być też nerki, ale to bardziej z tyłu by Cię bolało. Mam nadzieję, że będzie ok i że to nic poważnego. Michalinka gratuluję wytrwania na jodze, a jak Ci się podobały te zajęcia? Akurat na jodze nigdy nie byłam i zawsze mi się wydawało, że to takie wygibasy, nie do zrobienia dla laika :P Mi też, podobnie jak Wam, dość mocno doskwiera ten upał, nie czuję lęku ani żadnych innych negatywnych sygnałów, ale właśnie taka zmęczona jestem, ciężko się śpi i człowiek ciągle ma ochotę wskoczyć do wanny albo obłożyć się lodem. No ale jak jedna z Was zauważyła, niedługo będziemy narzekać na zimno, więc cieszmy się latem i słońcem :) W pracy ok, znów dzień zleciał jak szalony, ale było sympatycznie, jakoś udaje mi się wszystko zorganizować tak, że mimo przerwy urlopowej i związanych z nią zaległości nie muszę zostawać po godzinach :) Po pracy pojechałam prosto do chłopaka, tam się trochę poleniliśmy razem, no a teraz jeszcze chwila z książką i spać. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczęta z pracy:) Wczoraj i przedwczoraj, to praca,zakupy, biblioteka, spotkanie z koleżanką w kawariani, i tona sprzątania i prania w domu. To się chyba nie skończy nigdy... Ale tak zawsze jest po wakacjach. Ustaliłam z koleżanką, że raz w tygodniu będę u niej pracować, co prawda ona chciała bym przyszła na stałe,ale ja nie chcę. Praca jest dla mnie bardzo ważna,ale jednak co innego ustalałam z mężem, dzieci są najważniejsze. Dopóki nie pójdą do szkoły, czy przedszkola-młodsze, chcę być z nimi. Asiu moim zdaniem każda praca jest nam potrzebna. Chodzi o poczucie własnej wartości, to najbardziej pomaga, świadomość,że jesteśmy coś warte, a nie tylko znerwicowane. Także ja bym wzięła. Córa do szkoły, a mama do tłumaczeń :) michalina kiedyś też myślałam o jodze, ale jakoś zabrakło woli. To ponoć super wycisza, relaksuje, no i masz okazję by wyjść z domu i zrobić coś dla siebie-brawo:) Aniu u Ciebie też praca wre, i dobrze, to dobrze,że jest dobrze i spokojnie. A jak remont i ojciec chłopaka, rozmowa pomogła chyba? Agata też myślałam o jajnikach, pierwsza myśl. Jeżeli nie narzekasz na nic innego-takiego typowo gastrycznego, to może właśnie one są przyczyną? Dobrze by było iść do ginekologa, nie wiem czy tam już byłaś i masz sprawdzonego? A ja dziewczyny teraz taka zalatana, ale dobrze, służy mi to.No i od września umówiłam się z instruktorem na 15 jazd autem, myślę,że to mi wyjątkowo posłuży, zupełna niezależność ;) Ale boję się, jak mówiłam, prawo jazdy dostałam chyba przez przypadek, w ogóle nie pamiętam jak się jeździ, nie znam przepisów, a w aucie jedynie wiem gdzie jest silnik, ale uparłam się i dam radę. Mąż powiedział,że kupimy malutkie auto, takie w sam raz dla mnie i nie będę miała wyboru ;)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam :) A wiecie dziewczyny mi w ogóle jajniki nie przyszły do głowy, a może coś być ja mam ten syndrom policystycznych jajników więc może mogą one dawać jakieś takie dziwne objawy. Tylko, że u ginekologa byłam zaraz przed wyjazdem czyli jakoś 4 miesiące temu i przeszłam wszelkie badania i wszystko było dobrze właśnie poza tym wykryciem policystycznych jajników. Z tym że mój ginekolog stwierdził, że tego się nie leczy tylko jakbym planowała ciąże to wtedy trzeba brać leki...a boli mnie głównie po jedzeniu lub przy aktywności i to raz jeden bok raz drugi, raz jakby bardziej w dole raz jakby pod pachą no dziwactwo. Tak jakby ten ból się przemieszczał i bardziej z przodu jak z tyłu...nic będę obserwować jak się gorzej poczuje to wrócimy do miasta a jak nie to pójdę już po przyjeżdzie. Jula ja Ciebie podziwiam, poradziłas sobie z tyloma ograniczeniami nerwicy, teraz spełniasz się i jako mama i jako osoba pracująca i dodatkowo te lekcje jazdy tym razem...pędzisz jak burza. Ja myślę, że wszystko Ci się w głowie powolutku przy tych jazdach poukłada i za każdym razem będziesz się czuła lepiej przy jeżdzie. Michalinko fajnie że wytrwałaś na nowych zajęciach i lęk Cię nie zatrzymał. Ja kiedyś ćwiczyłam jogę i wspominam to bardzo, bardzo dobrze. Dla obserwatora to się wydaję często nudne i dziwne ale jak się ćwiczy kolejny raz i kolejny i człowiek zaczyna łapać o co w tym chodzi to efekty są wręcz niesamowite. Ja teraz znów chcę do tego powrócić. Tu o poranku na jednym z programów jest godzina z jogą, ustawiliśmy tak, żeby nam się za każdym razem nagrywało teraz pewnie z 20 odcinków mamy już i po powrocie zacznę z tym ćwiczyć może i męża namówię. A do tego troszkę medytuje ale tak 10 minut dziennie teraz nie regularnie ale zaczęłam tu czytać książkę poświęconą medytacji i temu jak dzięki niej radziś sobie z nerwicą itd. Jon-Kabat Zinn * Życie-piękna katastrofa*. On w Stanach prowadzi ośrodek radzenia sobie ze stresem i tam właśnie pracuje z ludżmi za pomocą medytacji a w tej książce opisuje wszystko. Czytam i na pewno po skończeniu zabiorę się na poważnie i za jogę i za medytację :). 3majcie kciuki żebym wytrwała :). Aniu właśnie jak tam remont idzie? Współczuje wam dziewczyny tych upałów, dzwonie codziennie do rodziców to wiem że jest na prawdę ciężko wytrwać. U was cieplej jak u mnie co to się porobiło.... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julka aż miło czytać, jak świetnie sobie radzisz, uwaŻam że z pracą zrobilas najlepiej jak mogłaś, to taki zdrowy kompromis między ambicją a obietnicą złożoną mężowi. Doskonale sobie radzisz w tej firmie, więc szkoda by było zupełnie z tego rezygnować. A z tymi jazdami to już w ogóle świetny pomysł, też muszę się wreszcie zapisać na prawo jazdy, bo dzisiaj wstyd nie mieć. Agata mam nadzieję że to nic poważnego, ale na wszelki wypadek po powrocie do miasta odwiedź ginekologa, dla własnego spokoju. I powodzenia z jogą i medytacją :) Co do remontu, to dzisiaj mieliśmy spotkanie z naszym kolegą który jest elektrykiem i miał sprawdzić instalacje i wymienić korki, ale niestety okazało się, że kable są w dużo gorssym

Odnośnik do komentarza

Stanie niż sądziliśmy, calutka instalacja do wymiany :/ jesteśmy trochę podłamani, bo to i duże koszty (jutro mamy dostać informacje ile dokładnie) i duży kłopot, no ale nic, zobaczymy jaka kwota padnie i jak sobie z tym poradzimy. Tu jest też kwestia czasu, bo z położeniem tych kabli trzeba zdążyć w dwa tygodnie, a ten chłopak normalnie pracuje i robilby to popołudniami i w weekendy. No ale póki co czekamy do jutra. Ojciec mojego chłopaka trochę się uspokoił, ale to też kwestia tego, że akurat teraz kilka dni z rzędu ma zajęte pracą. Poza tym w pracy nadal mnóstwo do zrobienia, ale bez lęku :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Szkoda Aniu,że tak wyszło z tym remontem,ale mam nadzieję,że wszystko uda Wam się szybko załatwić. Tylko szkoda tych pieniedzy,ale cóż mieszkania to skarbonki bez dna tak naprawdę. Agata gorąco to mało powiedziane, ja już nie wiem co gotować, bo wszystko za ciężkie, za gorące, a jak na zimno coś podam, to już źle bo co to za obiad:( Wiesz kochana policystyczne jajniki mogą dawać takie bóle-bóle w miednicy, nerwobóle itp. Dobrze by było,żebyś poszła do ginekologa. Julka chyba masz rację, rzeczywiście takie poczucie,że jeszcze coś potrafię na pewno by mnie wzmocniło. Może to i lepiej na początek, tak łagodnie? W końcu tyle lat nie pracowałam i w ogóle żyłam inaczej.... A Tobie zazdroszczę tego pędu, to musi być super uczucie, robić wszystko co się chce;) Właśnie Michalinka jak tam zajęcia, zadowolona jesteś? Soki zrobione, jeszcze zrobiłam dwa słoiczki konfitury z malin, ale u mnie w domu głównie sok malinowy ma wzięcie, na zimowe wieczory do herbatki w sam raz:) Co mam w ogórdku? Na razie jest trawa, parę iglaków, skalniak z kwiatkami gotowy, a resztę wzbogacę w przyszłym roku, chociaż miejsca tak dużo nie ma, ale marzy mi się krzak róży, nawet nie wiem kiedy go sadzić, muszę poczytać:) Taki upał,to ciężko mi gdzieś wychodzić, dopiero po 17 jakoś się zwlekam i idziemy z córcią i mężem czy to na zakupy,czy spacer. Dziś córcia jedzie do mojej mamy, a ja z koleżanką się umówiłam,najpierw mamy iść do jej znajomej co otowrzyła salonik kosmetyczny i dziś jestotwracie, a potem chyba zaproszę ją do siebie na kawkę mrożoną oczywiście. A jutro marzy mi się basen;)

Odnośnik do komentarza

O tak Asiu ciężko teraz jeść, w ogóle żyć jest ciężko, ja już nie liczę ile piję, pewnie ze zgrzewkę wody dziennie, wczoraj mieliśmy 36 stopni... Na obiad miałam wczoraj pulpety z ryby, ale bez ziemniaków, tylko z sałatą, no, ale też jemy obiad na kolację,bo człowiek dopiero wtedy ma apetyt na coś konkretniejszego. W Twoim ogródku musi być przyjemnie. A co do pracy, to mocno trzymam kciuki :) Aniu rzeczywiście przykro z tym remontem,ale też trzymam kciuki byście to ogarnęli szybko i w miarę tanio. Agata sama joga dość miła się wydaje, ale instruktorka, hmm też niby miła,ale w ogóle nie patrzy na ludzi, robi swoje i koniec. Wolałabym żeby tempo dostosowała do nas, a nie wszystko robiła pod siebie, bo ja nie jestem przecież zaawansowana i nie znam tych pozycji, ale ogólnie joga jako joga jest w porządku;) Julka mnie chyba tylko samochód uratował, bo jak nie mogłam iść, to wsiadałam do auta i jakoś tak jechałam czy do sklepu, czy gdzieś indziej. Także trzymam kciuki, nikt kierowcą się nie urodził, na pewno dasz radę:) Madziu co u Ciebie kochana? Wczoraj byłam z siostrą i dziećmi nad jeziorem,ale wiecie woda stoi, nie ma wiatru, i nie ma ochłody... Dziś idę do biblioteki na te zajęcia dla dzieci, będzie teatrzyk, a potem szwagierka wpadnie do nas z wizytą. Jakoś też nic mi się nie chce, jednak upał męczy, chociaż lepsze to niż zima i mróz;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Oj dziewczyny ja to już nie mogę z tego upału :P żyć się odechciewa a przyjdzie jesień to będę narzekać ale zawsze tak jest...siedzę w p[racy klima ledwo działa wiatraki też słabe, jeżdzę rowerem cały czas korzystam z pogody wczoraj byli u Nas znajomi było miło :) lęku nie odczuwam ale duchota daje ostro i kiepsko się czuję czasem jeszcze odrealnienie mi dokucza.. U Was widzę podobnie wychodzicie i korzystacie z życia Asiu miłego wypadu na Basen, Michalinko ja też ledwo zipie i w te najgorętsze dni to bym najchętniej w domu przesiedziała Agatka daj znać co z tym bólem czy odwiedziłaś ginekologa ja się niestety nie znam, Aniu widzę że remont pełną parą dobrze że *teść* się troszkę uspokoił z drugiej strony ciągle jakieś nowe wydatki ale pomyśl jaka będziesz szczęśliwa jak już się tam przeprowadzicie a powiedz mi czy to daleko od Twojego domu? bliżej będziesz miała do pracy? Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witajcie :) Ja też dziewczynki właśnie ze względu na pogodę tu mam czasem problemy z gotowaniem. Tu właśnie dlatego je się głównie warzywa np. tą taze fasulye co wam kiedyś opisywałam fasolka w sosie pomidorowym, albo te zapiekane bakłażany z warzywami w środku- bez żadnych sosów, serów na wierzch. Też czasem robią takie pierożki małe i to zalewają zimnym jogurtem typu grecki a na to jest wlana oliwa z oliwek przyprawiona słodką papryką..i ten sos tak orzeźwia te pierożki. Często się też robi do obiadu taką mizerię tylko na wierzch jest sypana mięta dla orzezwienia. I bardzo dużo salatek. Ja czasem jak jest bardzo gorąco to po prostu łącze zieloną sałate, pomidory, startą marchewkę i dużo tuńczyka i sos tylko oliwa z oliwek i tylko to jemy. Ostatnio znalazłam bardzo fajny przepis na zupę-krem, bardzo prosta lekko słodka i właśnie taka orzeżwiająca i można też na zimno zjeść, możecie zerknąć tu: http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/zupy/paprykowa_pomarancza/przepis.html Ja jakoś mniej tego bólu czuje teraz ale po powrocie faktycznie odwiedzę ginekologa. My odpoczywamy jest przyjemnie ale spędzamy teraz te wakacje przez zabieg męża bardzo spokojnie. Głównie w ogródku coś czytamy, gramy itd. potem te spacery. Zauważyłam że przy takim całkowitym relaksie bez żadnego planu na dzień bo ani nas czas nie goni ani nie musimy wcześnie wstać i generalnie nic nie musimy to właśnie jakoś miewam takie niewielkie niepokoje. Co prawda nie ogranicza to żadnych moich działań i jakiś dużych lęków nie mam ale mam wrażenie że takie nic nie robienie sprawia że mój umysł się nudzi i gdzieś tam pojawiają się myśli budzące niepokoje...Staram się to przyjmować, akceptować i obserwować...bardzo rzadko zdarza się takie całkowite oderwanie od wszystkiego i to chyba pierwszy raz dla mnie na takim ogromnym luzie bez żadnego musu do zrobienia czegokolwiek...dlatego mam wrażenie że pewne rzeczy jakieś stresy itd. ze mnie tak wychodzą teraz ale staram się to traktować jako doświaczenie właśnie... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata ja mam dokładnie to samo o czym piszesz - takie dni, kiedy kompletnie nic nie mam zaplanowane powodują u mnie taki stan jak opisujesz. Też staram się nie zwracać na to uwagi i po prostu cieszyć się wolnym, ale mam nadzieję że dojdę kiedyś do stanu, kiedy zupełnie nie będę mieć takich problemów. Ale tego lenistwa to Ci zazdroszczę, w tym upale to nic tylko właśnie wypoczywać w takim pięknym miejscu. A te przepisy ciekawe, może coś wypróbuję :) Magda cieszę się, że nie doskwiera Ci lęk i że praca oraz spotkanie ze znajomymi przebiega bez nerwów. Podziwiam, że masz siłę w tym upale jeździć rowerem - ja to ledwo nogami powłóczę... Lubię ciepłe dni, ale bez przesady :P Co do mojego nowego adresu, to nie jest to bardzo daleko, około 10 minut tramwajem plus po 10-15 minut dojścia na tramwaj zarówno z mojego obecnego domu, jak i z tego nowego mieszkania. Do pracy będę mieć w kilometrach bliżej, ale transport trochę trudniejszy - teraz mam pod domem autobus prosto pod pracę, tutaj będę miała 10 minut do tramwaju, 10 tramwajem i kolejne 15 pieszo, więc np. na mrozy średnio, no ale nie ma co narzekać, kondycja mi się polepszy :) Jedno co mnie martwi, to że to jest taka stara dzielnica, dookoła są kamienice, niektóre bardzo zniszczone, a w nich mało ciekawi lokatorzy, dużo takiej *dresiarni*, zresztą ta dzielnica z tego słynie, więc np. po ciemku to się trochę będę bała wracać do domu, a już z imprezy na pewno nie wrócę inaczej niż taksówką - obecnie bez problemu wracam nocnymi autobusami/tramwajem i bez lęku idę przez osiedle. No ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, mam nadzieję, że ekscesów nie będzie. Michalinka to ta instruktorka faktycznie średnia :/ Ale może ktoś jej zwróci uwagę, albo sama się opamięta i zobaczy, że za nią nie nadążacie. Jak wyprawa do biblioteki? Dzieci nie marudzą, że tak gorąco? Asiu aż mi ślinka cieknie na te malinowe pyszności :) I ogródek zapowiada się pięknie, widać że masz smykałkę do takich rzeczy. Miłego wypadu do koleżanki życzę, fajnie mieć znajomą kosmetyczkę :) Ja już wszystko wiem, co z tą instalacją elektryczną, niestety są to dodatkowe koszty, ale nie aż tak ogromne jak to się wczoraj zapowiadało - uznaliśmy, że poniesiemy je, bo to nawet przy sprzedaży mieszkania potem podnosi cenę, a ja też nie chciałabym sytuacji, że np. podłączę żelazko i wysadzi korki w całym budynku, albo jakieś zwarcie nastąpi i pożar gotowy. Tak więc kolega wkracza w sobotę, mówi, że powinien zdążyć do wejścia malarza. Nam jest trochę głupio, bo on ma małe dziecko, i w sumie jego żona już wróciła do pracy miesiąc temu, także on ich prawie nie będzie oglądał pewnie teraz, no ale skoro się zgodził... No nic, wracam do pracy, bo wisi nade mną masa zadań, oczywiście wszystko *na wczoraj* ;)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny ja już w pracy, w ogóle ostatnio tyle rzeczy robię, ledwo nadążam za samą sobą. Ale w środę po pracy poszłam do fryzjera i spotkałam czekając moją psycholog. Bardzo miłe spotkanie, ona z farbą na głowie, ja czekałam na swoją kolej i tak sobie rozmawiałyśmy. Jest pod wrażeniem moich osiągnięć, mówi,że lęk zupełnie mi się wyciszył i stwierdziła,że to wspaniale,że zrobiłam to bez leków, bo to trwała zmiana. Do tego potwierdziła to co niedawno powiedziała Agatka, że najpierw wychodzi się bo trzeba, a teraz wychodzi się dla przyjemności i czerpie z tego radość. Radziła też by mieć czas dla siebie, robić coś dla swojej przyjemności-ja już wzięłam to sobie do serca, i wczoraj byłam na pierwszych zajęciach kursu hiszpańskiego-ja to teraz działam jak błsykawica, szybko znalazłam w sieci kurs, który zaczął się w tym tygodniu, więc tylko straciłam jedną lekcję. Zawsze chciałam nauczyć się hiszpańskiego:) A i powiedziała,że nie mam patrzeć na to,że stojąc w kolejce, czy np będąc w tłocznym sklepie poczuję się słabiej, będę chciała szybciej wyjść itp. W końcu żaden człowiek nie cieszy się stojąc w kolejce, nie każdy dobrze czuje się w tłocznym sklepie, i zapewne ma podobne odczucia-rozdrażnienie, niepokój-kiedy w końcu moja kolej itp. To nie musi być objaw nerwicy, tylko normalne zniecierpliwienie-mamy to tego pełne prawo, bo jesteśmy normalnymi ludźmi.;) Aniu właśnie taki czas bez planów bywa trudny, ale kochana to da się wyćwiczyć, zacznij stopniowo się wyłączać, nawet na parę minut dziennie, i zwiększaj czas bez myślenia. Agata chyba musimy się przestawić na taką kuchnię, bo na myśl o czymś ciepłym człowieka aż skręca. Zresztą nawet kanapka wydaje się za ciężka, a w końcu Turcy mają doświadczenie w walce z upałami, więc z kuchni trzeba czerpać:) I to samo co u Ani, ja wyćwiczyłam sobie to, że nie muszę niczego robić, i nie muszę mieć w związku z tym jakichś obaw. Madziu teraz osłabienie jest czymś normalnym, nie przejmuj się, zrobi się chłodniej-troszkę, i odżyjemy. Michalina koniecznie idź na basen, na pewno Wam ulży:) I jak tam Asiu dzień się udał kochana? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość echhhhhhh80

Witaj Julio, Powiedz mi jak Ci sie udało pokonac tą nerwice?? ja wsumie wychodzę ale jak muszę, nic mie nie cieszy, nie chce ze znajomymi nigdzie wyjść bo sie po prostu boje , że będą swiadkami mojej paniki, że serce znowu zacznie szwankować itp itd. Nie umiem sie po prostu niczym cieszyć:(

Odnośnik do komentarza

Jak?Chodziłam do psychologa, zawzięłam się i próbowałam, codziennie, potrafiłam dwie godziny stać pod sklepem,ale wchodziłam. I tak krok po kroku. Wtedy nie mogłam wyjść z domu, teraz podróżuję, bawię się w ponad 50 tysięcznym tłumie, pracuję i żyję w miarę normalnie. Zaakceptowałam swoją chorobę, nie wstydziłam się swoich reakcji, i postanowiłam powalczyć o normalność. Trochę to trwało,ale nie zważając na porażki czuję się dziś normalnie i wiem co robić w razie lęku, więc się go nie boję:)

Odnośnik do komentarza
Gość echhhhhhh80

Julio ja tez wychodzę do sklepu, jeżdżę w potrzebnym mi sprawach ale nadal boję sie wyjść bawić, nie czuję się zrelaksowana, rozluzniona. Powiedz mi jak sobie radzisz w sytuacjach gdy czujesz, że lęk Ci dopada i co właściwie może pomoc psycholog bo mi powiedziala ze mam sie rozejrzec dookola siebie i to tyle , nie kazala przyjsc na druga wizytę

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×