Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Też się podłączam do życzeń o udanych wakacjach :) Agata u mnie częściej się robiło kabaczki nadziewane mięsem, albo cukinię, mój tata pamiętam nie lubił bakłażana i o dziwo mój mąż też nie lubi :) A zawsze marzył mi się wypad na takie właśnie rynek, gwarny, tłoczny i kolorowy-zazdroszczę:) Julka mnie bardzo denerwują takie kobiety. Byłam z małą na szczepieniu pamiętam, Ninka miała może z 7 miesięcy, i cóż, płakała, jak wyszłam to jakaś pani nakrzyczała na mnie,że tu jest przychodnia i ona chce spokoju,a nie pisków dzieci. Najciekawsze,że pani czekała do lekarza, który przyjmuje na piętrze, a siedziała wśród dzieci bo takie miękkie fotele :( Nie przejmuj się, trudno strofować ciekawość świata dziecka i fakt,że nie wystoi na zawołanie całej Mszy. U mnie wczoraj udanie, nawet bardzo. W domu troszkę miałam myśli co zrobię jak,ale poczytałam swój notesik z radami z książek i pojechaliśmy, 10 godzin poza domem, wśród ludzi, a ja nic, zero jakichkolwiek emocji negatywnych. teraz czas na zakupy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Cześć. dziewczyny Julia jestem pod wrażeniem że chcesz miećjeszcze jedno dziecko .w dzisiejszych czasach to się rzadko spotyka . albo jedno i koniec albo wcale ja swojego czasu też chciałam trzecie dziecko ale raz nie z takim mężem a dwa to jużjestem za stara mam nadzieję że urlop dojdzie do skutku i sobie porządnie wypoczniesz Michalinka również jestem zachwycona że planujesz trzecie dzieckp u mnie też tak jest że kończę śniadanie po dzieciach. potem nie mam czasu wychodzę do pracy i zaczynam sięźle czuć dopóki. czegoś nie zjem. potem zostaje niepokój że pewnie będę. miała napad Magda świetny pomysł na dojazdy rowerem. życzę ci miłego i spokojnego odpoczynku na mazurach Agata cieszę się że coraz lepiej czujesz się w komunikacji dobrze że wygarnęłaś koledze mam nadzieję że dotarło do niego Aniu pewnie już dojechałaś mam nadzieję że podróż obyła się bez lęku

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Agata fajnie że już po egzaminie taki bazar to u nas by się przydał bi przewarznie to jest chamska obsługa bardzo się cieszę że o mnie nie zapomniałysście.trochę gorzej się czuję odstawiam jeden lek bo będę mieć zmianę przeziębiłam sobie zatoki boli mnie głowa brzuch niedługo te dni do tego mąż pije jast agresywny odzywa się do mnie b.wulgarnie zmusz mnie do współycia po pijaku czuję się jak szmata najchętniej ti bym mu w twarz napluła.na drugi dzień dzwoni rano i się pyta czy bardzo narozrabiał.na weekend zaprosił swoją rodzinę zostawił mnie z nimi samą a sam do pracy poszedł .odnoszę wrażenie że robię się coraz głupsza i coraz więcej powodów wymyślam żeby się nie rozstać.w czwartek byliśmy z grupą na wycieczce w ogrodzie botanicznym przy UW całą wycieczkę rozmawiałam z psycholog która też mi daje do zrozumienia że on mnie niszczy i ten*związek*nie ma przyszłości tylko ja się boję żebym sobie jeszcze bardziej nie pokomplikowała życia.

Odnośnik do komentarza

Bogusia bardzo Ci współczuję takiej sytuacji. Wiem,że teraz ciężko jest Ci podjąć jakąś rozsądną decyzję. Wiem,że komuś z boku może się wydawać proste-pijak, zły człowiek, rzuć go. Tyle,że jak pisałam są dzieci, są rachunki do zapłacenia i lodówka do zapełnienia. Nie jest to takie proste, spakuję mu walizki i tyle, uwolnię się od problemu. Nie, to w końcu ojciec Twoich dzieci,zawsze będzie obecny w Twoim życiu w taki czy inny sposób. Rozumiem Twoje emocje, i rozterki, choć nigdy sama czegoś takiego nie przeżyłam,ale pewnie mając taki problem z moim mężem i dzieci na głowie ciężko byłoby mi tak po prostu uciec. Wierzę,że ta sprawa,że Twoje problemy znajdą szczęśliwy finał. Mocno za to trzymam kciuki. Dziewczyny mam nadzieję spokojnie odpoczywają:) Asiu każdemu dziecku dobrze zrobi trochę odpoczynku od rodziców, dobrze,że poruszyłaś temat samodzielności, ale przynajmniej w moim przypadku w dzieciństwie byłam zbyt zależna od rodziców, nie dawano mi zbytniej samodzielności-bo się ubrudzi, zrobi sobie krzywdę, albo jak da sobie radę bez mamusi. Pewnie stąd też te moje problemy, nie czułam się pewnie w swoim towarzystwie, i bałam się wychodzić... Niech ćwiczy samodzielność:) Michalina gratuluję tak wspaniałego wyjścia :) Agata ja uwielbiam taki sposób jedzenia bakłażana, czasem robię go jak kotlety, panieruję i smażę :) A u mnie w niedzielę emocje opadły, pojechaliśmy na wycieczkę do Torunia, 400 km w jeden dzień, zero stresów, jechało się super,aż mąż się śmiał-jeszcze nie krzyczysz,że nie wysiadasz?:) Ale wczoraj miałam taki dołek, mój tata miał wypadek, do 23 czekałam na wieści od mamy, na szczęście tylko auto jest pobite, tata ma jednego siniaka,ale w czwartek mam jechać na koncert i naprawdę wczoraj mówiłam sobie nie jadę,tata też pojechał, ba on pojechał tylko 20 km od domu,a już wypadek. Ale rano zmieniłam zdanie:) Dziś w pracy, jutro wolne. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Julia fajna wycieczka ale tak daleko chyba bym się bała b.współczuję z powodu wypadku taty ale dobrze że tylko tak to się skończyło.człowiek wychodzi z domu i nie ma pewności że do niego wróci taki ten świat nie pewny ja dziś czuję się o niebo lepiej w zasadzie tylko głowa mnie boli dziś byłam z młodym na pobraniu krwi ale był dzielny nawet nie kwenknoł a ja tak się bałam a teraz jestem strasznie dumna wczoraj tak się źle czułam że nie poszłam do pracy bałam się że do domu nie dojadę po zajęciach po czym dojechałam wzięłam rachunki byłam na poczcie w gminie aptece i biedronce wszystko obyło się bez lęku to jest chore.

Odnośnik do komentarza

Moja córa Bogusia to boi się każdego szczepienia, strasznie to przeżywa. Dzielny synek :) Dużo czasu spędzacie na zewnątrz na tej terapii, to bardzo dobrze. Oczywiście przykro mi z powodu domowej sytuacji, też mam nadzieję,że to Ci się wszystko ułoży i będziesz po prostu szczęśliwa. Jesteś bardzo silną kobietą,że tyle znosisz. Julka ja bym chyba w jeden dzień tyle nie pokonała, gratulacje:) mam nadzieję,że koncert się uda. Faktycznie, takie wydarzenie może wytrącić z równowagi,ale dobrze,że tylko straty są materialne. Świetnie Michalina,że spotkanie się udało,i wróciłaś w dobrym humorze:) A u mnie remontowo, dziś tyle kilometrów w sklepie pokonałam łażąc za mężem w Castoramach i innych tego typu,ale jutro zaczną takie prace siłowe i wybywam na działkę. Mam nadzieję,że pogoda dopisze:) A córcię własnie staram się puszczać samą, wiem Julka,że to może skomplikować życie, sama mam takie same doświadczenia-niestety. Tylko czasem patrzę na tę moją Zosię i myślę, ona taka nieśmiała, wrażliwa trzeba by niej być. A to zgubne...

Odnośnik do komentarza

Witam :) Moje córy przeziębione, ja też zasmarkana, ta klimatyzacja w lokalu w niedzielę zrobiła swoje, tak mnie gardło boli... Byłam wczoraj w przychodni, dostaliśmy leki,ale cóż, katar leczony czy nie, trwać musi. Czyli Asiu remont dobrze idzie? Fajnie,że pojedziesz i odpoczniesz od kurzu:) A co Bogusia czułaś? To był lęk, czy odczucia fizyczne? Julka dobrze,że z tatą wszystko dobrze. Mam nadzieję,że pojedziesz spokojnie i będziesz się świetnie bawić:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Joasiu fajnie że zakupy robicie razem a prace fizyczne zostawiasz mężowi no a jeśli chodzi o dziecko to trudno wyczuć tę granicę nadopiekuńczości w tych czasach jest dużo niebezpieczniej niż za naszego dzieciństwa ja uważam że byłam bardzej samodzielna w wieku moich dzieci Michalinka bardzo ci współczujprzeziębienia życzę szybkiego powrotu do zdrowia

Odnośnik do komentarza

Bogusia ja do szkoły przez rok musiałam dojeżdżać sama, byłam wtedy ledwie 10 latką. Sama jechałam autobusem przez miasto, z przesiadką, w sumie jechałam godzinę, bo chodziłam do szkoły muzycznej. A potem zmieniłam na zwykłą, koło domu. Ale po tym roku moja mama stała się nadopiekuńcza. Dziś wiem,że swojego dziecka bym tak nie puściła, ale wiem,że one muszą próbować, jak mój syn chce coś zrobić nie patrzę tak bardzo-wybrudzi się, przewróci itp. niech robi, najwyżej wypiorę spodenki :) Czuwam,ale też nie chucham i dmucham. Jutro zostają dzieciaki z mężem, i tym razem nie mam obaw. Nawet jak raz nie zjedzą, nie pójdą spać z umytymi zębami, nic się nie stanie :) Michalina takie zmiany temperatury są fatalne, sama odkąd pracuję mam ciągły ból gardła przez klimatyzację:( Asiu oby remont był bezproblemowy:) A my w niedzielę mamy jechać na wakacje, tam gdzie w zeszłym roku, miejsce już znane, przyjazne dzieciom :) A jutro czeka mnie podróż pociągiem-6 godzin, koncert wśród 40 tysięcy ludzi, a następnego dnia znów powrót pociągiem... Dużo tego ;)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Jula brawo podziwiam Ciebie! Koncert tyle ludzi ale jak dla mnie to, ze jedziesz tam sama to jest najwieksze wyzwanie tej calej wycieczki. Wiem ze sobie poradzisz ale zycze tak czy siak POWODZENİA i dobreeeej zabawy :). A tam na miejscu zkims sie spotkasz czy sama spedzisz caly czas? Michalinko klima to takze moja bolaczka takze doskonale rozumiem. U nas codziennie 32,33 stopnie dzis 35 i w zwiazku z tym w sklepach i innych tego typu miejscach szaleja z klima przeginaja w druga strone. I tak wychodzisz na zewnatrz to uderza Cie fala goraca wchodzisz do srodka fala zimna i tak na okraglo .....w szkole tez wlaczona klima na fulla oczywiscie codziennie i tylko ja z jedna koreanka prosimy i walczymy zeby ta klime jakos racjonalnie ustawic bo dla reszty jest dobrze jak siedza w 21 stopniach...a tak nie moze byc zeby 12 stopniowe roznice sobie robic...to jest cud ze sie jeszcze nie pochorowalam powaznie. Zdrowka Ci zycze i dzieciaczkom. Oj Joasiu no to remont pelna geba. Wiadomo sa minusy ale remont to generalnie fajna sprawa. Ja to lubie planowanie w glowie szukanie inspiracji a potem jak mieszkanie sie zmienia super :). A z corcia Joasiu brawo ze chcesz ja uczyc odpowiedzialnosci tak trzymaj. Zeby wiecej bylo osob z takim podejsciem jak ty czy Jula to by bylo o wiele mniej problemow. Dzieci takie zahukane, niesmiale, nıesamodzielnie zazwyczaj ciezko sobie radza w przedszkolu, potem szkole itd. Przede wszystkim sa nieszczesliwe. Kazdy kto zobaczyl wyraz twarzy dziecka kiedy cos samo stworzylo, czegos dokonalo powinnien rozumiec ze to co mu bardzopotrzebne do rozwoju to wlasnie rodzicielskie wspieranie samodzielnosci ! Bogusiu ja tez rozumiem ze Twoja sytuacja do latwych nie nalezy i rowniez bardzo Ci tej sytuacji wspolczuje. Sama tego nie przezylam ale wiem co mozesz czuc bo bliska mi osoba byla zwiazana z podobnym czlowiekiem. Znalam ten zwiazek bardzo dobrze i wszystkie historie. Fajna dziewczyna a zycie marnowala na wieczne zmartwienia lzy i wieczne oczekiwanie zekiedys bedzie lepiej. W koncu w momencie kiedy i ja i reszta znajomych ja mocno wsparlismy ja nawet zamieszkalam z niana pewien czas aby bylo jej latwiej to wtedy wywalila go z calym majdanem z domu. To byla najlepsza decyzja jej zycia dzis jest szczesliwa mezatka i ma swoj maly biznesik. Jak go zostawiala to nie miala nic oprocz przerazenia ze nic ja juz w zyciu nie spotka.... A u mnie ok dziewczyny ale ucze sie duzo bo jutro i w piatek egzaminy mam :). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jadę z bratową i szwagierką-dołączyła w ostatniej chwili. Na miejscu będzie jeszcze moja koleżanka ze studiów i jakaś jej znajoma, tyle,że one z mężami. A ja zaczynam tradycję tworzyć,że mam taki wypad tylko dla siebie. Zresztą mój mąż już na 4 koncertach Depeszy był, ja na żadnych, więc musi siedzieć z dziećmi:) Trochę się stresuję, wiadomo,ale myślę,że każdy ma jakiś lekki stres przed podróżą. W każdym razie myślę pozytywnie:) Rzeczywiście ta klimatyzacja bywa utrapieniem... Agata powodzenia na egzaminie, jestem pewna,że pójdzie Ci wprost śpiewająco:) A jak Wam się mieszka w nowym miejscu?

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Michalinka moje objawy z poniedziałku były raczek fizyczne zawrotu głowy kołatanie serca napięcie w klatce. Agata życzę ci powodzenia na egzaminach i dziękuję za historię koleżanki którą opisałaś wiem że zawsze jest wyjście z każdej sytuacji ale boję się że sobie jeszcze nardziej skomplikuję życie Julia udanego koncertu już myślałam że jedziesz sama ale nawrt jakby to napewno świetnie byś sobie poradziła Jeśli chodzi o nadopiekuńczość to nie miałam na myśli żeby biegać za dzieckiem ze ścierką i czyścić go za każdym razem gdy się pobbrudzi Raczej mam na myśli że teraz nie jest bezpiecznie np.przechodząc przez ulicę czy nawet w szkole wprowadzili obowiązkowe odbieranie dziecka przez opiekuna tylko nie pamiętam do której klasy Ja się zmagam z zatokami ciągle boli mnie głowa do tego kaszel może macie jakieś spisoby żeby sobie pomóc przy zatokach? zWczoraj pierwszy raz od 8mieś wzięłam dziecko do biedrinki tak poprostu na spikojnie zrobiłam zakupy bez ośpiechu i lęku a tak się bałam że napewno dostanę ataku a tak się pomylilam.Mikołaj tak cudnie odwrócił moją uwagę od lęku ja się obawiałam tego jak sobie poradzę w czasie napadu mając ze sobą dziecko a tu się okazało że młody jest dla mnie jak tabletka p/lękowa

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Witam u mnie bez lekarza się nie obeszło byłam dziś dostałam antybiotyk wczoraj to już tak sięźle czułam. że na nogach nie mogłam ustać nawet jestem bardzo zaskoczona bo mąż dzieci wykąpał a ja mu nic nie mówiłam .dziś pomomo że się czujęźle to jestem zsdowolona że dzień zaczął się. bez lęku załatwiłam lekarza aptekeę teraz jadę na oddział i wszystko tak normalnie bez lęku bez żadnych objawów som

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam, I jak tam Jula wrażenia po koncercie. Dziś na pudelku widziałam zdjęcia celebrytów z koncertu Depeszy, podejrzewam że ludzi musiało być multum! Bogusiu fajnie że objawy somatyczne odpuściły oby jak najdłużej tak było :). Michalinko jak tam zdrówko? Asiu jak remont? A ja miałam 2 dni egzaminu- pisanie temat miałam ciekawy- co robić aby być szczęśliwym? Na długą, filozoficzną wypowiedz. Co prawda napisałam dość sporo ale wciąż jeszcze moje możliwości tureckiego nie pozwalają mi na to aby napisać wszystko tak jakbym chciała...a dziś 3 czytanki powiem szczerze, że trudne no i wysłuchanie 3 różnych tekstów i też odpowiedzi do nich. Poszło mi dobrze ale generalnie nikomu nie poszło jakoś bardzo żle. Niestety w sierpniu nie będziemy kontynuować bo nasi syryjczycy wyjeżdżają do innego miasta jedna z koreanek wraca do Korei, Jacek ksiądz jedzie do innego miasta tam przez dwa miesiące w innym kościele będzie służył no i jest nas za mało do utworzenia klasy w związku z tym musimy czekać do września także mam cały miesiąc wolnego. Planujemy z mężem wyjechać do tego letniego domku bo tam jest chłodniejszy klimat wieczorem nawet trochę wiatr wieje i będzie trochę ulgi od codziennych 32,34 stopniowych upałów, dziś 35 :/. Na jakieś 4 dni będziemy też musieli pojechać do rodziny po Pamukkale bo kończy się Ramadan i 4 dni święta z tej okazji będą. Nawet cieszę się na wolny czas ale możliwe że do tego letniego domku będziemy musieli dojechać metrem i autobusem i tam być bez auta, trochę się tym martwię bo jednak nie wyjeżdżaliśmy dawno gdzieś gdzie nie mielibyśmy dostępu do auta no a to przecież nie na kilka dni tylko na cały miesiąc. Co myślicie dziewczynki? A mi się Jula mieszka dość dobrze. Jeszcze wciąż urządzamy, dokupujemy rzeczy, dekorujemy itd. z tym że jestem już zmęczona wiecznym upałem...oj dziewczyny marze o deszczu i o kilku dniach żeby chociaż 28 stopni było...ehh Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A u nas jako tako. Dziewczyny znów dokazują, tylko ja jakaś taka bez życia. No, ale ciężko się wyleżeć przy dzieciach. Julka jak koncert? Widziałam na YT filmiki, tam taki tłum,że na pewno by mnie wywieźli. Jestem bardzo ciekawa jak Twoje wrażenia:) I jak Bogusia zdrówko? Agata jestem pewna,że dasz sobie świetnie radę:) Dziewczynki nam się urlopują, odpoczywajcie:)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny wróciłam. :) Było super, jestem zachwycona, jak mój mąż zobaczył ile tam było ludzi złapał się za głowę i wygłosił niemal hymn pochwalny na mój temat. Siedziałam w dzikim tłumie, było ponad 40 tysięcy osób, ale nic mi to nie przeszkadzało, w ogóle jechałam pociągiem-przedział w całości zapełniony, chodziłam po Warszawie, wy tłumie, chodziłam do knajpek,kawiarni,i przeżyłam. Nie powiem, parę razy miałam taką myśl-a co będzie jeśli,ale zaraz sobie logicznie tłumaczyłam,jak zemdleję to nic się nie stanie,bo obok stali ratownicy, i byłam w takim nastroju,że w ogóle nie zauważyłam tych ludzi, zachowywałam się zupełnie normalnie. A moja bratowa powiedziała-w porównaniu z zeszłym rokiem,jesteś normalnym człowiekiem, nawet nie wiecie ile dla mnie taki wyjazd znaczył. My naprawdę jesteśmy i potrafimy być silne. Trzeba w siebie uwierzyć, a panikę olać. Da się żyć zupełnie,zupełnie,normalnie:)

Odnośnik do komentarza

Pojechałam na działkę, i nie wzięłam ładowarki, zostałam bez telefonu,ale cóż, już nadrabiam. Julka widzieliśmy w TVN 24 relacje z tego co dzieje się pod stadionem, ja podobnie jak Michalina pewnie skończyłabym swoją przygodę w domu, nawet nie dojechałabym, a Ty, kochana świetnie sobie poradziłaś:) Gratuluję! Michalinka zdrówka dużo, teraz ciepło, oby Wam się polepszyło. Bogusiu też dużo zdrówka:) Agata ja myślę,że świetnie sobie poradzisz, naprawdę jesteś silna, i bierz przykład z Julki, jaka z niej odważna kobieta. Naprawdę świetnie się dowiedzieć,że ta przypadłość nie musi zatruwać nam życia. A ja odpoczywałam, spacerowałam,robiłyśmy z teściową morze przetworów. Córa została u dziadków, ja wpadłam do domu na inspekcję, w czwartek niby ma być wszystko gotowe. Ale już jest pięknie :) A samopoczucie? Staram się żeby było jak najlepsze, nie zawsze się udaje, ale walczę, i nie siedzę w domu. Jak mam gorsze myśli, to idę na mały spacer i do sklepu, ale idę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny :) Wybaczcie, że dzisiaj będzie tylko tak o sobie, ale wróciłam dwie godzinki temu z wyjazdu i jeszcze nie ochłonęłam, tyle co się wykąpałam i zrobiłam małe pranie, a teraz siadłam do komputera odpocząć chwilę. Wyjazd był super, mimo upału i tłumów ludzi bawiłam się doskonale, a lęk pojawił się może ze dwa razy, ale nie był silny, raczej takie złe myśli w stylu *a jeśli coś się stanie*, ale wtedy starałam się odpowiadać sobie racjonalnie, że mam wykupione ubezpieczenie, że jesteśmy w dużym mieście i że nawet jeśli padnę, to mnie odratują :) Oczywiście przechodziło od ręki. Zaliczyłam podróż pociągami (napchanymi do granic możliwości, ludzie spali nawet na korytarzu, a w dodatku w drodze powrotnej klimatyzacja była zepsuta i do wagonu dmuchało gorącym powietrzem, ludzie się słaniali, prawie mdleli, a mi nic nie było , poza tym, że byłam wściekła, naturalnie), w sumie po 14 godzin w jedną stronę z przesiadką w Warszawie, zwiedzanie kościołów, pałaców i muzeów pełnych ludzi, podróże metrem i tramwajami, łażenie pieszo po caluteńkim Wiedniu, restauracje i kawiarnie, a nawet... przejażdżkę tym słynnym zabytkowym diabelskim młynem, który jest na Praterze. Wahałam się, czy wsiąść do tego wagonika i na początku bardzo się bałam (mam lęk wysokości), ale to takie kultowe miejsce i bardzo chciałam to zrobić, więc wsiadłam i absolutnie nie żałuję, bo było super, przepiękna panorama całego Wiednia, ale trzeba się było oswoić z myślą, że jestem wysoko i w dodatku to koło zatrzymuje się trzy razy w czasie wycieczki (każdy taki postój około 3 min), w tym raz jak byliśmy na samej górze. Ale nie dopadł mnie lęk, bo skupiałam się na widokach i robieniu zdjęć i wspominam to doskonale. Ogólnie więc wyjazd fantastyczny i bez lęków :) teraz tylko jestem trochę niewyspana,bo jechałam całą noc i potem jeszcze 2,5 h z Warszawy, więc zmykam się zdrzemnąć. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Agata fajnie że egzzaminy dobrze ci poszły a miesiąc wakacji też ci się przyda nie martw się że nie będziesz miała dostępu do auta jestem pewna że świetnie sobie poradzisz współczuję ci upałów Czy tam jest zawsze tak gorąco? Michalinka jak po przeziębieniu?u mnie też tak jest że nie da rady poleżeć przy dzieciach Joasiu będzie co jeść w zimę super że wypoczywasz i jesteś zadowolona z postępów w remoncie Aniu jak ten czas szybko ucieka dopiero się szykowałaś do wyjazdu a tu już po.jesteś b.odważna że weszłaś na diabelski młyn ja nie mam lęku wysokości a życiu bym nie wesszła Julia to ten koncert był na narodowym w wawie? żeczywiście jesteś oddważna tam takie tłumy. zawsze jak jest impra na narodoaym to dla mnie to duży stres bo ja się tam przrsiadam i boje sie że zamkną ruch i nie będę miała jak do domu dojechać Ja pomału dochodzę do siebie jeszcze mnie kaszel męczy ale ból głowy ustąpił jakoś dziś spać. nie mogę już od 5 urzęduję b.mi miło patrzeć na moje śpiące aniołki taka cisza ja w miarę spokojnie trochę napięccia ale bez lęku mąż znowu pije schodzę mu z drogi jestem zła na siebie bo nie umiem inaczej zareagować odstawiłam wieczorną dawkę leku i jakoś tak nie czuję zmiany w żadną stronę. pozdrawiam was i życzę miłej niedzieli

Odnośnik do komentarza

Tak,tak Bogusia na Narodowym. Do tego szliśmy pieszo na koncert, cały Most Świętokrzyski musiałam przejść, ale bez emocji. Teraz oficjalnie podali,że było 51 tysięcy osób, w ogóle tego nie poczułam. Ani razu nie wyjęłam mojej książeczki z radami, bo nie miałam takiej potrzeby. A powiem Wam,że okres się zbliża i moje samopoczucie było naprawdę fizycznie taki sobie, ale psychiczne wyśmienite. Cieszę się Aniu,że wakacje udane. Bogusiu zdrowiej:) Asiu myślę,że dałabyś sobie radę, jak ja oglądałam relacje z Narodowego-czy to na tej Beyonce czy na Paulu z Bitelsów to myślałam podobnie,że nie dam rady,a potem powiedziałam sobie-jedziesz i koniec. Paść trupem można w domu i na wyjeździe. Żadna różnica gdzie to się stanie. A dziś jadę na wakacje, muszę wszystko spakować, a takie emocje we mnie siedzą, że wakacje w małej miejscowości to dla mnie za mało,ja chcę gdzieś daleko i wśród ludzi:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Na początku chcę pogratulować zarówno Julii jak i Ani. Jula pamiętam że w tamtym roku też byłaś na koncercie i to też była Warszawa tak? ale mniejsze tłumy. Wtedy sobie bardzo dobrze poradziłaś ale teraz to już w ogóle czapki z głów. Ty funkcjonujesz na co dzień już tak normalnie czy to w stresie czy nie ale że na wyjeżdzie i w tłumie ponad 50 tys. osób po prostu świetnie się bawiłaś i nie miałaś nawet potrzeby spojrzeć w swoją książeczkę to jest na prawdę dowód na to że w tym momencie radzisz sobie lepiej jak nie jedna zdrowa osoba! Na prawdę ja znam wiele osób które nie cierpią ani na napady lęku ani na żadne fobie ale np. na taki koncert nie wejdą bo dla nich to jednak zbyt duży tłum. Dlatego gratulują i myślę że bez żadnych oporów możesz zrobić to co zrobiła Twoja szwagierka nazwać siebie normalną, zdrową osobą :). A teraz gdzie się wybierasz? Aniu też ogromnie Ci gratuluję wyjazdu. To czego ty się podjęłaś było również wielkim wyzwaniem. Przede wszystkim pociąg podróż bardzo długa bo aż do Wiednia. Po mieście poruszałaś się wszelką komunikacją, zwiedzałaś, chodziłaś a Wiedeń to też nie pryszcz tylko spore miasto z dużą ilością mieszkańców i turystów. A ten młyn powiem Ci że zaimponowałaś mi. W sumie nie wyobrażam sobie 3 minuty na samym szczycie stać w malutkim wagoniku i tu też powiem jak Julce wiele zdrowych osób by tam nie wlazło. Możesz być z siebie dumna :). A powiedz jak Ci się ogólnie Wiedeń podobał? Właśnie dziewczyny tak jak kiedyś już pisałam moim zdaniem sukcesem jest nawet nie samo wyjście (choć z początku oczywiście tak) wyjazd gdzieś, wejście do sklepu itd. ale to jak my się czujemy w tamtej sytuacji. Kiedyś przecież też robilyśmy wiele rzeczy ale *na siłę* to że Jula czerpie przyjemność z wyjazdu i zabawy w tłumie ludzi, to że Ania świetnie się bawiła zwiedzając, to że ja np. plynąc promem zamiast myśleć o lęku cieszę się z wspaniałych widoków to są nasze największe sukcesy to że cieszymy się z tego że wychodzimy, wyjeżdżamy, to że aktywność nie boli a sprawia przyjemność w takm przypadku zaczyna się inny etap wychodzenia z choroby :). Bogusiu dużo zdrówka, Bogusiu czy po tej terapii w ośrodku myślałaś aby również udać się do terapeuty ale takiego który zajmie się tylko Tobą tzn. terapia indywidualna? Moim zdaniem bardzo by Ci to pomogło i dodało siły. W Wawie na pewno działają też grupy wsparcia dla osób z zaburzeniami lękowymi i też z przemocą domową i alkoholem. Myślę że w takiej grupie w której będą osoby takie jak ty a także terapia indywidualna byłaby super. To co teraz robisz na pewno też bardzo pomaga ale tam macie taki miks wszystkich zaburzeń. Moim zdaniem fajnie by było gdyby ktoś zajął się tylko Tobą i Twoim indywidulanym przyadkiem. Wtedy będzie łatwiej radzić Ci sobie z lękiem i z mężem. A co do upałów to Bogusiu w rejonie Turcji w której ja jestem to od czerwca jest już bardzo gorąco średnia temp. 29-30 potem lipiec i sierpień tragedia poniżej 32 nie schodzi no a lubi podskakiwać i do 38 nawet :/ wiem że i 40 potrafi się pokazać ale na szczęście jeszcze nie doświadczyłam od września znów troszkę schodzi temperatura tak koło 28 średnia od pażdziernika już da się żyć, ale ogólnie najniższe temperatury tu są w styczniu i lutym i to jest okolo 13 stopni. a my troszkę musimy opóżnić wakację bo mój mąż miał zabieg który wczoraj trwał prawie 10 godzin no i jest słaby musi odpoczywać... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Bogusiu mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie ze zdrowiem i że Twoja sytuacja domowa się unormuje, naprawdę współczuję... Musi Ci być ogromnie ciężko, tym bardziej ogromny szacunek za to, jak radzisz sobie z chorobą. Julka doczytałam o koncercie, rewelacja! Fantastycznie sobie poradziłaś, czerpałaś z tego wyjścia wyłącznie przyjemność, brawo! To ogromny sukces, Ty już naprawdę funkcjonujesz jak zdrowa osoba :) Można brać z Ciebie przykład. Baw się dobrze na wakacjach, odpoczywaj i korzystaj z pięknej pogody :) I bardzo mi się podoba to stwierdzenie, że paść trupem można wszędzie, więc dlaczego odmawiać sobie wyjścia? Taka jest prawda, często to sobie powtarzam w gorszych momentach. Agata Wiedeń przepiękny, mogłabym tam zamieszkać. Ten tydzień to było zdecydowanie za mało, żeby wszystko zobaczyć, weszłabym chętnie do jeszcze kilku muzeów, zobaczyłabym dokładniej pałacowe ogrody itd., ale w sumie miło wracać z takim niedosytem - na pewno jeszcze tam wrócę :) I ludzie bardzo przyjaźni, pomocni i serdeczni. My nie mówimy jakoś bardzo dobrze po niemiecku, a już jak ktoś zaczynał np. w knajpie mówić do nas szybko, to w ogóle bywało śmiesznie, ale zawsze kończyło się na wspólnym śmiechu i udawało się dogadać, to pewnie też wpłynęło na moje poczucie bezpieczeństwa. Do tego bardzo sprawna komunikacja, cudowna architektura no i doskonałe jedzenie - zresztą zauważyłam, że tam jest kultura wychodzenia na kawę i ciasto do kawiarni, nawet starsi ludzie, którzy w Polsce głównie siedzą w domu albo zajmują się rodziną tam przychodzili sobie na kawkę, czytali gazetkę itd. Bardzo mi się to podobało. Agatko dużo zdrowia dla Twojego męża, mam nadzieję, że to nie było nic poważnego? A tych upałów to Ci współczuję, u nas w Polsce teraz też gorąco, w Poznaniu obecnie 35 stopni w cieniu, i nie wyobrażam sobie mieć tak codziennie. Ale Ty już się pewnie przyzwyczaiłaś? Ja wczoraj cały dzień odpoczywałam, dzisiaj długo odsypiałam, a po południu idę do chłopaka obejrzeć jego zdjęcia - na aktywności plenerowe zdecydowanie za gorąco...

Odnośnik do komentarza

Jestem pod ogromnym wrażeniem, naprawdę wspaniale się czyta,że Julka z jednego wyjazdu zmierzasz na drugi, że Ania była tydzień w obcym kraju i ma same pozytywne wspomnienia. Aniu to święta prawda co napisała Jula, skoro paść można wszędzie to co to za różnica gdzie? Muszę częściej to sobie powtarzać, bo niestety jestem z tych, co za szybko odpuszczają. /niby mam motywację i chcę żyć na luzie jak Wy, ale myślę,że jednak wciąż mam problem z akceptacją choroby. Muszę wrzucić na luz, i tyle nie analizować. Właśnie Agata tyle ludzi źle by się czuło na takiej imprezie, a to za tłoczno, za wysoko, za głośno, a nasza Jula idzie i pokazuje nam gdzie trzeba mieć nerwicę Myślę,że to piękne,że wciąż chcesz się dzielić swoimi sukcesami, wciąż nas motywować, bo Twoja bratowa ma rację, Ty żyjesz jak normalna osoba, praca,wyjazdy itp.Super:) Agata mam nadzieję,że to nic poważnego, i mąż szybko odzyska siły. U mnie dziś ze 40 stopni, córy chodzą tylko w pieluchach, sama bym tak chciała...;) Bogusiu mam nadzieję,że szybko dojdziesz do zupełnego zdrówka. A masz dwóch synków, czy parkę? ciągle trzymam kciuki byś miała dużo siły przejść to co znosisz w domu, oby było Ci lżej. Asiu też sobie bardzo dobrze radzisz. A jak sprawy remontowe? Rano byłam z córkami nad jeziorem, potem byłyśmy na zakupach, teraz bawimy się w ogrodzie, to znaczy one bawią się z tatą, ja bawię się laptopem:) W czwartek mamy jechać do Sandomierza na 3 dni, do męża rodziny. Już o tym myślę, i ciągle jakoś tak źle to widzę. Zawsze byłam czarnowidzem, ale teraz to przesadzam. Muszę brać z Was przykład, jesteście wielką inspiracją:)

Odnośnik do komentarza

My Agata jesteśmy tam gdzie rok temu,pod Toruniem. Miło,z jednej strony zmiana otoczenia, z drugiej nie jest to bardzo daleko,bo nie wiem czy bym dojechała z moimi dziećmi gdzieś daleko. Znam takie dzieci co wsiądą do auta i śpią moje wariują po 2 minutach:) Wczoraj wielki upał,dziś pochmurno i deszczowo. Dziewczyny chciałam Wam podziękować za miłe słowa. Wiem jaką pracę włożyłam w to by dziś właśnie żyć normalnie. Przypominam sobie swój początkowy stan-dwie godziny stałam pod sklepem naprzeciwko domu i nie mogłam wejść, a teraz siedzę wśród 50 tysięcy ludzi, jeżdżę zatłoczonym pociągiem, chodzę po obcym mieście i czuję się ok. Nie można odpuszczać, ani myśleć,że samo przyszło,samo pójdzie. Trzeba codziennie się starać, walczyć i pokonywać swoje słabości. Zrobiłam to bez leków, i myślę,że choć trwało to dłużej,to efekt jest trwały. Mam nadzieję,że niedługo wszystkie byśmy mogły wybrać się na taki koncert i każda przyjechałaby pociągiem:) Pamiętajcie, my tylko wydajemy się takie słabe i bezbronne podczas tej choroby,ale mamy wielką siłę. I jeszcze jedno, skoro panika nas wybrała, to znaczy,że wie,że sobie z nią poradzimy. Bo my naprawdę mamy w sobie wielką siłę. Tylko chyba często ją chowamy pod płaszczem strachu,zamiast tego dziewczynki do pracy. Bo czym ryzykujemy? Tylko dobrym samopoczuciem.

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Hej dziewczyny ja już wróciłam z Mazur, czytałam Was na bieżąco z telefonu codziennie... Przepraszam, że dzisiaj tylko o sobie ale jestem padnięta. W Warszawie już jestem a tutaj 36 stopni w cieniu... Powiem Wam, że ten wyjazd mimo iż nie był w super miejsce, ani nie spędziłam czasu tak intensywnie jak Ania to i tak się cieszę. Zero jakiegokolwiek objawu nerwicy przez cały ten czas. Dojazd, przyjazd z powrotem, czekanie w obcym mieście na transport do Wawy, wszystko ok. Mieszkaliśmy w Rynie, ale codziennie jeździliśmy gdzieś bo przez pierwszą połowę wyjazdu pogoda była do tyłka. 2h w ogromnym Aquaparku w Mikołajkach, ogrom ludzi a ja świetnie się bawiłam. Potem Giżycko czy Mrągowo, jedzenie w restauracjach, wieczorne wypady z chłopakiem i czas zleciał. Powiem Wam że, aż dziwnie się czułam nie mając nawet najmniejszych objawów, ale też cieszę się z tego :) jutro już do pracy, do piątku a weekend planujemy na działce ze znajomymi, grill :) mam nadzieję, że pogoda dopisze, a co do jutrzejszego dnia to znów wsiadam na rower bo nie chcę umrzeć w upale w tramwaju, chociaż czuję, że po takim odpoczynku mogłabym *góry przenosić* Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×