Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość bogumila239

Joasiu to jest pdychiatryczny oddział dzienny zajęcia zaczynają się. o 8.30. gimnastyką potem jest śniadanie a później zajęcia:psychoterapia grupowa muzykoterapia plastyka psychorysunek przygotowuje się tu programy artystyczne jest bufet w czwartki są wyjścia na wycieczki kończy się o 13.30 piętnastominutowym relaksem Wczoraj była wycieczka do muzeum niepodległości b.ciekawa ale ja byłam w jednym wielkim napadzie lęku to było straszne czułam się jak baranek prowadzony na rzeź.trzyma mnie jeszcze dziś choć to raczej jest już bardziej niepokój inapięcie ale powoduje to dyskomfort

Odnośnik do komentarza

Madziu powiem Ci,że nie każda próba będzie kończyć się sukcesem, ale nie jest zwycięzcą ten kto dobiegł do mety, tylko ten kto próbował. Próbowałaś i to jest najważniejsze, bo właśnie u nas chodzi o to by próbować. Ja trzymam kciuki za Ciebie. Bogusiu dość ciekawie brzmią te zajęcia, a to w grupie jesteście tak zlepieni podobnymi schorzeniami?To znaczy są tam sami lękowcy, czy też osoby z innymi problemami? Joasiu mam nadzieję,że wypad się Wam uda, i z góry przepraszam za pogodę,jest fatalna... Agata widzę,że bardzo intensywnie, ale jednocześnie spokojnie minęły Ci ostatnie dni. Bardzo gratuluję. Michalina codziennie wychodzisz, a to,że w dobrą pogodę wolisz posiedzieć w pięknym ogrodzie to już nic złego nie jest;) I Tobie jest łatwiej, wiem po sobie, jak idę z dziećmi na plac zabaw, to trzeba wziąć tyle rzeczy, a jak się bawimy w ogródku, jest prościej:) A ja w pracy, musimy się do poniedziałkowego przetargu solidnie przygotować. Na szczęście pogoda jest naprawdę kiepska, grzmi,błyska i leje. Nie mam wyrzutów sumienia,że nie jestem na plaży;) A wczoraj dzień aktywny,praca,poczta,zakupy, do tego mąż zabrał dzieci do teściowej, dziadek też pojechał, a ja zostałam w domu i w końcu miałam dwie godziny dla siebie :)

Odnośnik do komentarza

Julka to widzę, że faktycznie bardzo aktywnie, mam nadzieję, że z przetargiem wszystko pójdzie ok. Bogusiu to faktycznie widzę, że macie intensywne te zajęcia, bardzo kompleksowe, ale to dobrze - dołączam się do pytania Julki, czy jesteście tam wszyscy lękowcami czy są też ludzie z innymi schorzeniami? Magda przykro mi, że nie wyszło, ale spróbowałaś - trudno, nie udało się, ale wiem, że będziesz próbować dalej i pewnego dnia na pewno dojdzie do tego, że będziesz się poruszać komunikacją miejską bez najmniejszego problemu. Asiu super, że Wasz wyjazd już tak blisko, odpoczniecie sobie :) Ja już też odliczam dni, ale to jeszcze tydzień :) Agata szalejesz, a jednocześnie nie masz żadnych problemów z lękiem - bardzo Cię podziwiam, nie wiem, czy byłabym w stanie swobodnie pójść do zatłoczonego klubu, jeszcze pub gdzie się po prostu siedzi przy piwku to ok, nie ma większego problemu, ale klub to wyższa szkoła jazdy, no ale co to dla Ciebie :) Michalinka ja też się nie dziwię, że przy ładnej pogodzie wolisz siedzieć w swoim ogródku niż iść do miasta. A jak się dziewczynkom podobały zajęcia? Ja w środę byłam u tego fryzjera i tam o dziwo było zupełnie ok, nie czułam lęku, spokojnie wysiedziałam całą wizytę i żartowałam z fryzjerką. Potem poszliśmy jeszcze z chłopakiem na spacer i też było dobrze. Wczoraj z kolei nie czułam już lęku, ale źle się czułam fizycznie, było mi niedobrze, mdliło mnie i czułam się, jakbym nie spała tydzień, więc wysiedzenie w pracy było naprawdę trudne, ale dałam radę. W połowie drogi do domu z autobusu zgarnął mnie chłopak, bo też akurat wracał z pracy i pojechaliśmy do niego, i tam już odpoczywaliśmy do wieczora. Dzisiaj dojazd do pracy bez problemu, czuję się o niebo lepiej niż wczoraj, mam nadzieję, że tak już zostanie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Julia ja nie cierpię burzy u mnie na szczęście pogoda w miarę dobra.zastanawiam się jjak spędziłaś te dwie h w samotności całkiem relaks czy nadrabianie zaległości? Dużo miałaś tych zajęć i bez lęku bo nic nie piszesz-super Aniu wytrzymać wizytę u fryzjera to naprawdę duże osiągnięcie zadtanawiam się tylko czy byłaś sama czy z chłopakiem? Jeśli chodzi o terapię to niestety nie ma tam na razie osób z agorafobią abardziej to są ludzie z depresją ale jeszcze dobrze się nie rozeznałam.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny Aniu bardzo sie ciesze ze fizycznie czujesz sie lepiej i trzymam kciuki zeby tak bylo jak najdluzej. Ale powtorze sie Twoja najwazniejsza i najlepsza umiejetnosc to ignorowanie leku i to ze mimo wszystko idziesz do przodu. Mysle ze dlatego sobie tak dobrze radzisz. Fajnie ze u fryzera czas minal milo :) a mysle ze z klubem tez bys sobie poradzila :) Bogusiu ciekawe jest to co piszesz taki rozplanowany rozklad roznych zajec. A ty jestes tam glownie jako osoba wspoluzalezniona czy tez skupiaja sie na Twoich lekach czy kompeksowo? Madziu dawno nie jezdzilas i to pewnie przez to ale tak jak Jula pisze najwazniejsze ze chcesz ze probujesz. Mozesz po prostu wciaz probowac i kiedy sie przelamiesz przejedz jeden przystanek a reszte przejdz i przez caly czas mysl ze zaraz wyjdziesz ze jestes bezpieczna itd. Bogusia kiedys nie mogla nawet z kims wejsc do autobusu a teraz robi coraz wieksze postepy ale moim zdaniem to zasluga malych kroczkow. Nie docenia sie tej metody poki sie nie sprobuje a ona jest genialna. Jula pracowicie i intensywnie u Ciebie. W zasadzie jak czytam Twoje wypowiedzi to przed oczami mam zorganizowana bussines women i super mame. Zazdroszcze Ci tego powera. Joasiu mam nadzieje ze bedziesz zdawac relacje z podrozy? :) A ja dzis sprobowalam kolejnej rzeczy. Skonczylismy wczesniej, mialam nadzıeje ze zdaze jeszcze na wczesniejszy statek i szybko pobieglam ale w polowie drogi zdalam sobie sprawe ze jestem bez szans zeby tam zdazyc no i tak bylam sama i zastanawialam sie jak spedzic te 40 minut do kolejnego statku. Ja juz po sklepach sama nie raz chodzilam ale nie zdazylo mi sie jeszcze od czasu choroby przymierzac w przymierzalni samej. Nie to ze sie balam ale jakos sie nie skladalo bo zawsze w sklepach z ubraniami bylam z kims a tez od jakiegos czasu nie zagladam bo tez pieniadze musze oszczedzac wiec jak co to tylko oglodalam co nowego wieszaki jakies buty i juz. Teraz tez kasy nie mialam wiedzialam ze nic nie kupie z ubran ale postanowilam ze moge poprzymierzac dla samego pojscia krok do przodu. Weszlam wiec do sklepu wybralam kilka sukienek ktore mi sie podobaly ( specjalnie sukienek bo sie trzeba rozebrac do bielizny) i poszlam do przymierzalni. Na poczatku dziwnie sie czulam nie zle tylko tak jakos jakbym robila cos nowego cos dziwnego :P i powiem wam poprzymierzalam poogladalam sie w lustrze specjalnie dosc wolno i bylam z siebie dumna. Potem jeszcze pochodzilam po sklepie z kosmetykami, potem z bielizna czulam ze wlancza mi sıe moje stare szalenstwo sklepowe :P ale opamıetalam sie i poszlam na statek. A za poltorej godzinki mam dentyste.....staram sie myslec pozytywnie i jakos stres mnie nie meczy mam nadzieje ze zabieg nie bedzie bardzo nıe przyjemny. Dam znac co i jak Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Cześć dziewczyny mam lepszy humor więc coś więcej napiszę, cieszę się, że Wam dobrze idzie, Julka jak zwykle zapracowana, Agata szaleństwo zakupowe, Ania fryzjer gratuluję dziewczyny super że dobrze Wam idzie Bogusia i Asia też widzę wszystko do przodu tylko ja się cofam. Żałuję, że przestałam w upały jeździć tramwajami bo teraz wracając z pracy nie wsiadam wcale, mam z tym ogromny problem, czuję blokadę i okropne objawy somatyczne... Co najlepsze jak idę pieszo jestem zrelaksowana a idę 40 minut daleko od domu w ogóle tego nie rozumiem... mam nadzieję, że jednak mój gorszy czas minie. Ostatnio w pracy też łapie mnie takie napięcie.. nie lęk tylko napięcie. Czasem samo przechodzi a czasem wezmę Kalms (tabletki uspokajające bez recepty, polecam:D) A za 10 dni wyjeżdżam do Rynu z rodzicami, w sierpniu nad morze z chłopakiem i znajomymi :) także mam nadzieję że wtedy się oderwę od wszystkiego i że miło spędzę czas ;) jutro jeszcze do pracy a potem z chłopakiem widzimy się ze znajomymi. Buziaki

Odnośnik do komentarza

Wiesz Madziu idąc pieszo masz większą kontrolę, to Ty dyktujesz tempo, zawsze możesz usiąść, wybrać inną drogę itp. A w tramwaju decyduje za Ciebie maszynista, ale ja wierzę,że tą metodą prób dojdziesz z powrotem do rutynowej jazdy:) Agata mam nadzieję,że po zabiegu czujesz się w miarę dobrze. Asiu mam nadzieję,że wyjazd będzie udany:) Julka to jak zwykle pewna siebie, świetnie zorganizowana kobieta:) Pogody nie zazdroszczę.... Bogusia bałaś się tej terapii, a zobacz minął tydzień, i świetnie sobie dałaś radę:) Mam nadzieję Aniu,że czujesz się już lepiej i weekend minie Ci przyjemnie. Moje panny nie zainteresowane w ogóle były tymi zajęciami, chociaż to raczej takie czytanie książeczek, teatrzyk kukiełkowy itp,ale chodzę bo moja mama to organizuj :) A dziś zakupy, wizyta z młodszą u lekarza, a teraz z mężem porządkujemy zdjęcia, ja mam jakąś obsesję, wywołuję i każde podpisuję,kto,gdzie i po co:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Ja juz po zabiegu. Nie było żle, miałam głębokie znieczulenie i w zasadzie nie czułam bólu tylko to uczucie że grzebią, że się z zębem siłują i tyle. Teraz stosuje się do zaleceń lekarza nawet takiego silnego bólu nie mam mam nadzieję że tak już będzie. Troszkę poluzowały mi się szwy ale gdzieś czytałam że to normalne. Dla mnie najważniejsze, że nie zwiałam z krzesła, nie zeżarł mnie strach. W tracie zabiegu starałam się myśleć o czymś przyjemnym a nie o tym co mi robią i praktycznie wytrwałam bardzo spokojnie bez żadnego ruchu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

To dobrze Agata,że obyło się problemów, samo pójście do dentysty jest przecież niezbyt przyjemną czynnością, a już taki zabieg... Michalina widzę,że dzień aktywnie spędziłaś :) Jak moja mała była maleńka to robiłam tysiące zdjęć miesięcznie i jakoś nie chciało mi się podpisywać, ale teraz znów lubię się tym pobawić. Jakoś nie lubię mieć zdjęć tylko w komputerze czy na płytce ;) Myślę Madziu,że Michalinka może mieć rację, idąc czy kierując samochód to Ty decydujesz o wszystkim, ba nawet jadąc z kimś bliskim,a jak jedziesz tramwajem czy autobusem czujesz,że nie masz kontroli. Zacznij od tego jednego przystanku i stopniowo zwiększaj ilość, aż znów poczujesz się pewnie. Ale pamiętaj nic na siłę. Aniu też mam nadzieję,że weekend doda Ci nowych sił. Może jesteś kochana przeciążona, za dużo pracy i stąd taka reakcja organizmu? Bogusiu jestem pewna,że te zajęcia dużo Tobie dają. Zobacz nawet sam dojazd, i jeszcze wyjście do muzeum, brawo. Julka Ty jak zwykle masz mnóstwo energii, szalejesz kobieto :) A ja dziś znów pakuję się, teraz wstawiłam pranie, potem pójdziemy na rynek, a na obiad do teściów, niech się wnuczką nacieszą, parę dni jej nie zobaczą, a oni są bardzo związani z sobą :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Aniu jeżeli sama byłaś to jestem pod ogromnym wrażeniem to jest naprawdę ogromne osiągnięcie Magda w żadnym wypadku nie wmawiaj sobie że się cofasz ja też jak kilka dni jestem w domu mam duży problem z wejściem do autobusu .wiem że tramwaje są zapchane ale jeżdżą b często więc możesz poczekać na luźniejszy z wolnymi miejscami i spróbować ja czasami kilka przepuszczam zanim wsiądę najważniejsze to nie poddawać się.jakbyś. mogła mi jeszcze obiawy który. masz jak próbujesz wsiadać. ja wcale sobir tak dobrze nie radzę mam napady codziennie czasrm myślę że to koniec ża nie dam rady Mi pomogło olewanie lęku przyjęłam do wiadimościże on jest ale nie pozwal mu sobą zawładnąć. także trzymam kciuki za to żebyś wsiadła i spokojnie dojechała do domu

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Bogusiu co do objawów zanim wsiądę to jest hmm taka blokada nie lęk... czuje, że bujam się na boki i że nic nie jest realne nie wiem bardzo dziwne uczucie.. a na czerwonym jak już jadę to wtedy lęk przychodzi.. dziś sobota ludzi mniej więc znów spróbuję pojechać tym razem może autobusem.Zobaczę. Ciężko w stolicy żyć bez komunikacji. W Kozienicach nie ma czegoś takiego i pewnie dlatego nie mam tam lęków, tutaj właśnie głównie przez autobusy i tramwaje to wszystko się zaostrza

Odnośnik do komentarza

Agata gratuluję swobodnego przymierzania ciuchów w sklepie, pamiętam, jaka byłam szczęśliwa, jak pierwszy raz od początku choroby udało mi się samej pójść do sklepu, przymierzyć kilka bluzek i nawet coś kupić, stojąc w długiej kolejce. Teraz już praktycznie wcale nie mam z tym problemu, i sprawia mi to dużą przyjemność. Cieszę się, że tak dobrze zniosłaś usunięcie tej nieszczęsnej ósemki, mam nadzieję, że nie będzie Cię bolało i że szybko dojdziesz do siebie. Madziu powtórzę to co napisały dziewczyny, nic na siłę, metodą małych kroków na pewno dojdziesz do swobodnego jeżdżenia komunikacją. I absolutnie nie myśl, że się cofasz, bo to nieprawda, z każdym dniem jesteś coraz dalej w walce z chorobą i takiego myślenia się trzymaj. Wakacje z rodzicami i z chłopakiem i znajomymi na pewno też pozwolą Ci złapać drugi oddech :) Michalinko widzę że jesteś w szale porządkowania, ja jakoś wszystkie zdjęcia trzymam w komputerze, wywołanych praktycznie nie mam, ale chcemy z chłopakiem wywołać kilka wspólnych :) Asiu przygotowania do wyjazdu idą pełną parą, super :) Miło, że dziadkowie są tacy zżyci z wnuczką :) Bogusiu Twoje sposoby na ignorowanie lęku i podróże komunikacją są naprawdę dobre, warto je zapamiętać. Widać, że zawzięłaś się, żeby iść do przodu,i na pewno tak będzie. Ja wczoraj po pracy byłam jeszcze w EMPIKU po prezent dla koleżanki z pracy, która w poniedziałek jest z nami ostatni dzień, i powiem Wam że tym razem poszłam tam zupełnie bez problemu, co prawda płyta była zamówiona przez internet, więc wystarczyło tylko odebrać w kasie, ale potem pokręciłam się jeszcze trochę między półkami, przejrzałam kilka gazet i nie czułam ani odrobiny lęku, było ok. Potem odpoczęłam trochę w domu i pojechałam do chłopaka. Za godzinkę natomiast jedziemy z chłopakiem do Media Markt po nowy radiomagnetofon, bo moja stara wieża przestała czytać płyty i nawet wyczyszczenie nic nie dało. Jak na złość, bo ostatnio nakupowałam nowych płyt w różnych promocjach i nawet nie mam jak ich odsłuchać... Nie ukrywam, że się nie cieszę na taki wydatek teraz, ale muzyka to moja pasja i nie wyobrażam sobie nie móc słuchać płyt, albo słuchać ich tylko w komputerze (tym bardziej że też nie mam swojego, tylko wspólny z rodzeństwem, tak więc niedługo będę też musiała pomyśleć o swoim). Co jest jednak fajne, to że gdyby nie to, że nie znam się jakoś specjalnie na sprzęcie, a w dodatku na pewno nie miałabym siły sama go przytargać do domu, to czuję, że spokojnie mogłabym pojechać do tego sklepu sama i zrobić zakupy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam :) Aniu mam nadzieję,że zakupy będą udane i spokojne:) Bogusia ja myślę,że Ty robisz wielkie kroki do przodu ;) Madziu codziennie wychodzisz, pracujesz,jeździsz do Kozienic, naprawdę nie cofasz się. Wierzę,że pokonasz te tramwaje i będziesz czuć się swobodnie, tylko właśnie nic na siłę. Asiu udanego wypadu Wam życzę, mam nadzieję,że pogoda się poprawi i naprawdę skorzystacie ze wszystkich atrakcji:) Agata mam nadzieję,że dalej też obędzie się bez komplikacji, i nawet nie zauważysz,że miałaś wyrwanego zęba:) Michalina widzę,że wychodzisz na coraz większym luzie. A zdjęcia też lubię wywoływać, szczególnie dzieci. Byłam rano na lotnisku, odebrać rodziców, na raz lądowały niemal trzy samoloty, więc tłum niesamowity, do tego moi rodzice wyszli chyba jako ostatni, ale w ogóle nie czułam,że tam ktoś jest. Dzieci zachwycone, a jak patrzyliśmy jak ląduje samolot to mały po prostu stał jak zaczarowany. Odwieźliśmy rodziców do domu, wrócą jutro na obiad, a my na zakupy. Mąż w jedną stronę sklepu, ja po mięso w kolejce się ustawiłam. Przede mną 2 starsze panie, ale 30 minut kupowały, bo znały sprzedawczynię i każdy kawałek wędliny omawiały, plotki z całego roku wymieniały, moja córka zaczęła wpadać w złość, ja też. Lila się rzuca na podłogę z nudów, ja się denerwuję, a te plotkują. Jeszcze jak kupowałam to okazało się,że udka się skończyły i musiała iść na zaplecze. Ale mimo tego,że kolejka i córka doprowadzały mnie do szału, zachowałam dobry humor i poszłam kupić nową sukienkę. Nie zawsze podenerwowanie przechodzi w panikę,trzeba to po prostu ignorować,bo karmiąc taki stan uwagą przywołujemy lęk i panikę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja Agata to dwa dni odpoczywałam i głównie spałam, pewnie przez znieczulenie, go było naprawdę sporo, więc myślę,że nie musisz się dziś tym przejmować. Jakby to trwało dłużej to wtedy powiedz o tym lekarzowi, ale ja myślałam,że skoro jeść nie mogę, to lepiej spać, bo sił nie tracę. Jak pisałam, te dwa dni po zabiegu takie fajne nie są, ale potem będzie tylko lepiej.

Odnośnik do komentarza

Eh, pogoda się nam popsuła. Wczoraj byliśmy cały dzień u teściów,a w nocy spać nie mogłam-na szczęście nie przez teściów. Sąsiedzi na weekend wybyli,ale zostawili dwójkę pociech w wieku 13 i 16 lat, impreza całą noc trwała, sąsiad nawet po policję dzwonił,ale dzieciaki wyczuły pismo nosem,i jak panowie przyjechali była cisza, a zaraz potem jeszcze głośniej. I to darcie się, jejku ... dobrze,że dziś ich rodzice wracają :) Agata mam nadzieję,że poczujesz się lepiej, to jednak poważny zabieg był i masz prawo czuć się słabiej. Julka ja sobie nie wyobrażam znaleźć się na lotnisku i czuć się swobodnie wśród takich tłumów :) A w sklepie to chyba każdy by się zdenerwował... Aniu mam nadzieję,że zakupy udane i bezproblemowe, z takim nastawieniem musiały się udać:) Madziu próbuj, możesz z początku nawet tylko stać na przystanku, nie musisz wsiadać, tak mi psycholog mówiła-ja co prawda nie muszę korzystać z komunikacji,ale opowiadała jak innym radzi-najpierw sam przystanek, a potem spokojnie po jednym przystanku i wydłużać czas. Ale pamiętaj,że zawsze możesz wyjść. Asiu wspaniałych wakacji:) Bogusia bardzo mądra metoda ;) A dziś mąż w pracy, więc mało odpocznę, moje panny już domagają się śniadania. miłej niedzieli

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Witajcie Agata to jest oddział poznawczo readaptacyjny oni nie zajmują się współuzależnieniem .ja przeszłam 5cio mieś terapię dla współuzal. ale lęki mi sie nasiliły a tam z kolei nie zajmują się lękiem Gratuluję wizyty w sklepie świetni sobie poradziłaś zwłaszcza że miałaś jeszcze zabieg Michalinka zdjęcia to nie obsesja ja też uwielbiam to zajęcie.Moje dzieciaki też nie są zainteresowane czytaniem wolą za to rozrabiać Joasiu życzę ci udanego wyjazdu i przede wszystkim dobrej pogody Magda ja tę blokadę odbieram jak by mi ktoś lub cośnie pozwalało wsiąść jak by mnie odpychało też się zataczam dlatego powtórzę się ale poczekaj na luźniejszy tramwaj Może myślenie coś na zasadzie nie muszę wsiąść. ale chcę się sprawdzićby ci pomogło.ja siebie. traktuję bardzo ostro jestem. w trudnej sytuacji moja mama jest nieuleczalnie chora ojciec jest ale tak jak by go nie było mąż to już osiąga dno. a ja lecę razem z nim czuję sie coraz gorzej coraz ostrzejsze mam napady i coraz dłużej dochodzę. po nich do siebie.stał się agresywny w stosunku do mnie i do dzieci wygania mnie z pokoju do dziecka z łapami leci przeklina mnie. dlatego ja się b.ostro ze sobą obchodzę bo MUSZĘ z tego wyjść.dziś potych dwóch dniach tortur czuję się b.źle do tego oprócz objawów som.pogorszył mi się nastrój.oj do jutra pewnie przejdzie. Aniu czujesz się naprawdę b.silna skoro mogłabyś już sama wejść do dużego sklepu.mnie przeraża ten ogrom czuję się wtedy jakbym zapadała się w podłogę. Julia wykazałaś się dużą cierpliwością w sklepie szczerze gratuluję bo wiem jak ciężko stać w kolejce

Odnośnik do komentarza

Agata i jak się czujesz? Mam nadzieję, że już lepiej? Po takiej dawce znieczulenia faktycznie miałaś prawo być senna, najważniejsze to żeby Cię nie bolało. Michalinka bardzo współczuję hałaśliwego sąsiedztwa, nie znoszę zarywać nocy z takiego powodu. Bogusiu bardzo Cię podziwiam, że mimo takiej trudnej sytuacji dajesz sobie radę, to jest podwójne wyzwanie, a Ty radzisz sobie świetnie! Bardzo, bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki. Wyjdziesz z tego na pewno, jesteś silną babką. Wczorajsze zakupy minęły mi bardzo spokojnie, ponad godzinę spędziliśmy w sklepie i absolutnie nie czułam lęku ani nawet niepokoju. Wybraliśmy odpowiedni model, a potem oglądaliśmy jeszcze inne sprzęty, bo w końcu niedługo czekają nas zakupy pralki, lodówki itd. Potem wróciliśmy do domu, ja przetestowałam nowe radio i po południu pojechałam do chłopaka. Dzisiaj z kolei byliśmy w takim parku zoologicznym na spacerze, to kiedyś było zoo, ale obecnie zwierzaki są przeniesione do wielkiego ogrodu zoologicznego w innej części miasta, a w tym parku zostało tylko trochę akwariów, pawilon z gadami i trochę zwierząt typu kozy, owce itd. Czułam się średnio, ale nie z powodu lęku, tylko z powodu okresu, który mi się wczoraj zaczął, zawsze na początku czuję się osłabiona i tak było też tym razem. Z wyjścia jednak nie zrezygnowałam i w sumie dobrze, bo było miło poza jednym incydentem: mój chłopak wdał się w kłótnię z taką parą, która naskoczyła na jedną dziewczynę, która oferowała przejażdżki na kucyku. Dziewczyna odmówiła przejażdżki ich córce, bo podobno była już za ciężka, a konik nie był najmłodszy i matka tej dziewczynki straszyła tę biedną dziewczynę kontrolami, wmawiała jej, że dręczą zwierzęta itd., i to podniesionym głosem. Mój chłopak jest dość impulsywny w takich sytuacjach i skomentował głośno, że jeśli pani chce składać skarge, to niech ją sobie składa, ale nie musi zakłócać spokoju wszystkim dookoła i wyżywać się na biednej dziewczynie, i wyobraźcie sobie że Ci państwo napadli na nas jak nie wiem, zaczęli nas obrażać, wmawiać nam, że jesteśmy bezczelni, że lubimy jak zwierzęta są gnębione, że oni są obrońcami zwierząt a my głupimi smarkaczami (!) i mamy nie przeszkadzać profesjonalistom, którzy ratują zwierzęta i to wszystko ostrymi słowami i zbliżając się do nas coraz bardziej, jakby chcieli nas pobić. Aż byłam zdziwiona, bo byli z dzieckiem, na oko 6-letnim, i na końcu języka miałam, że mają taką empatię w stosunku do zwierząt, a do własnego dziecka chyba nie bardzo, skoro tak się przy nim kłócą z nieznajomymi ludźmi, w zasadzie o nic. Zdenerwowałam się, nie powiem, ale lęku nie poczułam, tylko takie zwykłe zdenerwowanie. W końcu udało się jakoś załagodzić sytuację, tyle że oni szli za nami pół drogi alejką i na głos komentowali, jacy jesteśmy okropni, że się wtrącamy do ich rozmowy, i że współczują naszym przyszłym dzieciom. Mówię Wam, koszmar. No ale lęk się nie pojawił, jeszcze trochę posnuliśmy się po tym parku, a potem wróciliśmy do domu. Mam nadzieję, że nowy tydzień zacznie się spokojniej. Dobranoc

Odnośnik do komentarza

A jak tak na szybko,bo piszę z telefonu, a to niewygodne. Wczoraj pojechaliśmy, w domu spokój,pierwsza część super,potem się zatrzymaliśmy, mąż chciał kawę, piesek na trawkę, i wtedy zobaczyłam znak,że jestem w połowie drogi,czyli do domu daleko,i do wakacji daleko. nie mogłam miejsca sobie znaleźć, czułam,że zaraz przyjdzie atak,i poszłam do sklepu na stacji, stanęłam przy gazetach i zaczęłam je czytać, uspokoiłam umysł,i lęk nie przyszedł. Owszem jechałam na mniejszym luzie, i byłam taka czujna,ale dojechałam bez paniki. Dziś pewnie będą spacery,bo pogoda nie zachęca by iść nad jezioro. Bogusia świetnie sobie radzisz!. Julka podziwiam za opanowanie:) Agata zdrówka życzę. Ania cieszę się,że nawet złe samopoczucie nie zatrzymało Ciebie w domu.. Michalina i jak dzień minął? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Joasiu super, że nie dałaś się lękowi. Takie opanowanie możliwe jest tylko ciężką pracą nad sobą a Ty tego dokonałaś- gratuluję i oby tak dalej :) Michalinko co do tych sąsiadów współczuję nocy u nas są takie cienkie ściany że słyszymy każdy krok w nocy a jakby była impreza to byłoby całkowicie już zero snu... Bogusiu strasznie Ci współczuję tej sytuacji z mężem, ale musisz walczyć o siebie przede wszystkim, Ty jak zwykle nie osiadasz na laurach tylko dajesz z siebie wszystko i bardzo dobrze, trzymam mocno kciuki :) Aniu faktycznie sytuacja nieprzyjemna, ja zawsze długo po czymś takim myślę, rozmyślam, przejmuję się, mam nadzieję, że Ty zapomniałaś już o tym i cieszysz się nowym dniem bez lęku :) Agata i jak samopoczucie? Julka, dzisiaj w pracy? jak mija dzień?;) Ja już w pracy. Dojazd ok. Wczoraj spędziłam miło dzień - w końcu wolna niedziela. Spałam aż 11 godzin, odespałam to ranne wstawanie, później byliśmy na dłuuugim spacerze daleko od domku, w sumie jakieś 3h :) później obiad i znów na dworku. Mieliśmy jechać do mojego chłopaka siostry, ale zapraszała dopiero na 21, a nie dość, że to daleko, to my dziś rano do pracy i w końcu spędziliśmy wieczór sami, ale miło było...Dzisiaj znów w pracy, oby do soboty, a w poniedziałek wyjazd na Mazury. Miłego dnia:))

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Aniu super że zakup udany a w sklepie spokojnie współczuję nieprzyjemnej sytuacji w parku ale skoro obyło się bez lęku to było b.terapeutyczne przeżycie Joasiu te półdrogi zawsze jest kryzysowe też tak mam ale świetnie sobie poradziłaś odwracając uwage gazetami mam nadzieję że pobyt na urlopie wynagrodzi ci tę nieprzyjemną sytuację w trakcie do jazdu Magda napisalaś dojazd ok czy to znaczyże jednak wsiadłaś?

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Bogusiu do pracy jezdze tramwajem zawsze, bo jezdze okolo 6:20 wtedy miasto jeszcze uspione, jest chlodniej. Mam problem gdy wracam z pracym wtedy natlok ludzi, godziny szczytu, wszyscy sie spiesza, slonce daje... wtedy sie czuje okropnie :(

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczęta:) Właśnie wróciłam z pracy, było bardzo pracowicie, ale zupełnie bez lęku, mimo,że musiałam być cały dzień w zupełnie innym miejscu, do tego torebkę zostawiłam gdzie indziej,więc nie miałam niczego przy sobie. A stresowałam się wczoraj bardzo tym przetargiem,ale dla rozluźnienia pojechaliśmy z rodzinką na Starówkę, byliśmy w centrum handlowym na lodach, potem an spacerze, nie czułam się do końca pewnie,ale wiem,że to był ten stres. Wiecie za półtorej miesiąca wraca koleżanka i chciałabym zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, i jak najwięcej pozyskać nowych klientów. Ale za to nie zamknęłam się w domu, tylko wyszłam do ludzi i było miło. Asiu fajny sposób na uspokojenie myśli. Miłych wakacji:) Bogusia ja wierzę,że Ty z takim uporem wyjdziesz z tego. Aniu miałaś prawo gorzej się poczuć, to zupełnie naturalne. Ale też świetnie sobie poradziłaś. Madziu mam nadzieję,że Twoje wakacje też będą bardzo udane, wypoczniesz i odetchniesz od Warszawy. pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam, Jula jak dla mnie to Ty radzisz sobie mistrzowsko. Dla niejednego zdrowego człowieka taki przetarg równa się duży stres i nieprzespane noce a ty w sumie funkcjonujesz bardzo dobrze jak na osobę zdrową a jak na osobę z agorafobią to wręcz wspaniale. Myślę, że na dobre pożegnałaś to choróbsko. Latasz po całym mieście, pracujesz nie rzadko w stresie, zajmujesz się dziećmi, miałaś trudne przejścia ze śmiercią w waszej rodzinie a radzisz sobie mistrzowsko! Podziwiam :) Aniu ja to nie lubię takich ludzi ani takich sytuacji. Też jestem impulsywna, jak mi adrenalina się w krwi zagotuje to też od razu mówię co myślę ale potem bardzo na tym cierpię, bo długo muszę dochodzić do siebie. Wierzę, że to musiało być bardzo nieprzyjemne dlatego tym bardziej brawo że nie spowodowało to u Ciebie jakiegoś silniejszego lęku. Joasiu najważniejsze jest to że próbujesz i że udało Ci się zapanować nad silnymi emocjami. Tak jak nie raz pisałyśmy ten lęk się będzie pojawiał najważniejsze to to co my z nim zrobimy. Teraz zyczę Ci już tylko miłych wakacji i pisz czasem co i jak :), wypoczywaj. Madziu czas szybciutko zleci i już mazury brzmi wspaniale. Wierzę, że taki wypad doda Ci energii :) Bogusiu powiem Ci tak, że moim zdaniem na Twoim miejscu bardzo wiele osób wpadło by w depresję, zaburzenia lękowe albo jakieś inne zaburzenia związane z życiem w dużym stresie. Bardzo się cieszę z tego, że ty chcesz o siebie zawalczyć. Widać, że masz już dużo wiedzy i wciąż się leczysz na prawdę to jest ogromny plus świadczy o Twojej sile bo wiele kobiet żyje tak jak ty ale tylko marzy żeby się coś zmieniło a same nie robią nic myślą że już taki ich los. Datego tym bardziej cieszy że walczysz o siebie. A jaki masz plan dalej Bogusiu? A ja już powoli wracam do świata żywych. Sobota była tragiczna bo i spać m się bardzo chciało i miałam mdłości i ból też na głowę się przeniósł ale w sobotę już lepiej a dziś to nawet na zajęcia poszłam. Co prawda byłam zmęczona i po zajęciach się trochę przespałam ale już czuje że jest coraz lepiej :). A u nas dziś jednej dziewczynie na kursie było bardzo słabo, mówiła że to coś od serca i kręciło się jej w głowie. Potem się już rozpłakała, na szczęście przyjechał po nią mąż. Wszyscy chcieliśmy jej pomóc i reakcja ludzi była bardzo pozytywna. Nie lubię takich zdarzeń bo wydaje mi się że i mi się to przydarzy ale z drugiej strony ta reakcja nas wszystkich uświadomiła mi że to normalne i że nawet jeśli coś takiego się dzieje to jest to traktowane normalnie. Nikt się nie śmiał, nikt nie uważał, że przesadza na prawdę po każdym widać było szczerą chęć pomocy. Pozdrawiam was dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×