Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Weronka a ostatecznie poszłaś do tego psychologa? Bo wiesz, my Ci tu możemy doradzać różne sposoby na relaks, ale jeśli Ty tak przeżywasz ten wylot już teraz, to naprawdę nie wiem, jak Ci pomóc, bo zapewne jak napiszę, żebyś nie koncentrowała się na tym strachu i pozwoliła lękowi płynąć, to pewnie i tak nie będziesz w stanie tego zrobić... A wychodzisz teraz z domu? Bo najgorzej jakbyś się zamknęła i nigdzie nie wychodziła, a potem od razu ten lot. Elfik ja napiszę to samo co dziewczyny: pytałam o wsparcie bliskich, bo np. dla mnie na samym początku ogromną pomocą był chłopak, który jeździł ze mną wszędzie, nawet specjalnie rano wstawał żeby pojechać ze mną autobusem do pracy o 7 rano (a nie mieszkamy razem, więc musiał najpierw dotrzeć do mnie). te treningi z nim bardzo mi pomogły, nie wiem, czy bez tego bym sobie poradziła. Poza tym kojąco działała na mnie sama świadomość, że w razie czego mogę zadzwonić i po mnie przyjedzie, albo odbierze mnie z pracy (nie chodziło nawet o odebranie mnie samochodem, tylko o to, żeby przyjechał i trzymając mnie za rękę zaprowadził do autobusu i ze mną pojechał). Co do pracy, to miałam moment, kiedy myślałam, że nie będę w stanie dłużej do niej chodzić, ale do dziś dziękuję opatrzności, że z niej nie zrezygnowałam, bo konieczność chodzenia do pracy i wypełniania obowiązków sama w sobie była bardzo uzdrawiająca. Jeśli chodzi o derealizację, to ja też ją miewam, niezbyt często, ale przy silnych atakach paniki się zdarzało, zgadzam się, że to okropne przeżycie, ale każdy objaw, jaki nas nęka jest okropny i utrudnia życie w równym stopniu - bo kiedy *umieramy* z powodu kłucia w klatce piersiowej i walenia serducha albo *dusimy się*, bo brakuje nam powietrza też nie jest przyjemnie. Z każdym z tych objawów można sobie jednak poradzić, czego jesteśmy dowodem, każda z nas. Asiu współczuję choroby pieska, i ze względu na samego zwierzaka, i na finanse, mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Trzymam kciuki za tę szkołę językową, praca naprawdę pomaga w powrocie do zdrowia. Ja dzisiaj miałam średni dzień, śniła mi się praca i obudziłam się podenerwowana, te nerwy towarzyszyły mi do popołudniowego wyjścia z domu do chłopaka. To nie była panika, ale takie podenerwowanie, niepokój i właśnie złe emocje, coś takiego jak Ty Asiu pisałaś. Co ciekawe, jak już wyszłam z domu, to w autobusie czułam się jeszcze średnio, ale w markecie do którego weszłam kupić dla nas jakieś słodkości było zupełnie normalnie i u chłopaka też. No ale nie ma się co nad tym roztkliwiać, jutro kolejny dzień, oby lepszy ;)

Odnośnik do komentarza

Właśnie Weronika, mówiłaś,że psycholog miał być przez cały czerwiec-chodzisz regularnie? Nie wiem skoro aż tak się nakręcasz to może leków potrzebujesz? Ale z drugiej strony teraz to pewnie już na nie za późno, skoro ten wylot już za tydzień miałby być. Kochana jedyna moja rada-pogódź się z tym . Widzę, to znaczy odnoszę takie wrażenie,że Ty chciałabyś czuć się wspaniale, mieć same pozytywne skojarzenia związane z tym wylotem, i każde ukłucie niepokoju powoduje u Ciebie panikę. Cóż, z tą chorobą, z tymi wszystkimi objawami trzeba po prostu się pogodzić, jeżeli tego nie zrobisz nie pójdziesz dalej, nie będzie następnego kroku. Marta miała coś podobnego, ale w końcu zaakceptowała to co się z nią dzieje, poszła po pomoc, zaczęła wychodzić mimo tych wszystkich objawów i zobacz jak dziś się czuje, Chorować to żaden wstyd, musisz Weronika to zrozumieć. Jeżeli nie jesteś gotowa na ten lot, powiedz to szczerze chłopakowi, zrozumie, nie zrozumie, jego sprawa. Najważniejsze byś Ty czuła się dobrze. Tylko musisz zacząć próbować, nieważne-polecisz czy też nie. Aniu czasem tak bywa,że jakieś gorsze myśli nam przeszkadzają, ale jak widać pięknie sobie radzisz ;) Ja często bywałam w Licheniu, byłam nawet tam w stanie silnego lęku, jazda była kiepska, pobyt też,ale jakoś liczyłam,że doznam cudu. Cudu nie było,ale za to zaczęłam ruszać się z domu;) Bogusia szalenie współczuję tej sytuacji z mężem.... Asiu trzymam kciuki za pracę, bo wiem jak to pomaga się przełamać. Mam nadzieję,że piesek szybko wyzdrowieje. Michalina to żaden wstyd, ot, raz lepiej, raz gorzej. Ale zobacz dojechałaś, zrobiłaś wszystko co planowałaś, czułaś się dobrze. Tym stresem się nie przejmuj, właśnie zbyt mocno się starałaś, czasem trzeba po prostu odpuścić. I jak Madziu weekend w Kozienicach minął z tymi wszystkimi atrakcjami? Elfik poproś kogoś by z Tobą poszedł do psychologa, mnie najpierw wiózł mąż bo też nie byłam w stanie tam się sama udać. Stał na korytarzu, i czekał ;) Co do pytań- to można nauczyć się panować nad lękiem, ja nie borę leków i jestem w stanie szybko się uspokoić w razie czego. Wiem jak reaguje mój organizm w chwili stresu i nie przeżywam już tak każdego zawrotu głowy czy ukłucia w sercu. Wiadomo każdy ma gorszy dzień, ale potrafię mimo to robić to na co mam ochotę. Do tego pracuję 3 razy w tygodniu po 8 godzin na 3 piętrze biurowca. I daję radę! W sobotę pojechaliśmy na cmentarz z mężem, ja czułam się średnio, jak przed to przed okresem, bolał mnie brzuch, czułam się źle fizycznie po prostu,ale jeszcze zajechaliśmy do Galerii na zakupy i spotkałam się z koleżanką. Wczoraj pojechaliśmy do Gdyni, najpierw na cmentarz-jazda i pobyt bez zarzutu, potem było Święto Morza i mąż z synkiem koniecznie chcieli zobaczyć statki na nabrzeżu, aut pełno,zaparkowaliśmy pół godziny od morza,zaczęło padać, ludzi pełno. W połowie drogi zaczęłam marudzić, marudziłam,i chciałam zawrócić, ale tylko tak mówiłam, bo dalej szłam ;) A potem powrót, i pojechaliśmy na Kaszuby , także kolejne 60 km przejechane do restauracji i było super. Także tak w kratkę bym powiedziałam z lekkim wskazaniem na dobre samopoczucie-gdyby nie ten spacer w tłumie i deszczu pewnie czułabym się świetnie non stop. Ale mnie to nie zniechęciło, tylko kazałam jechać na te Kaszuby;)

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Aniu czy często miewasz sny nie tylko takie męczące ale wogóle bp ja miałam okres że nic mi się nie śniło ale od około 2mieś.zaczęło czasem spokojne czasem nie dziś mi. się śniło żespaliłam swoją starą.komórkę Julia myślałam że tylko ja tak wcześnie wstaję ale ty pewnie do pracy ja chodzę na popołudnie można by się wyspać ale skowronki nie dają mam do ciebie pytanie czy ty wogóle brałaś jakieś leki czy terapia ci pomogła?mi lekarz powiedział że muszę cały czas brać bo objawy wrócą Tylko pytaniej jakie objawy przecież one są cały czas tylko je ignoruję odwracam uwagę

Odnośnik do komentarza

Ja Bogusia leków nie brałam. Mam w domu Sedafit, i takie pastylki ziołowe na nerwy. Mi psycholog mówiła,że leki znoszą odczucia typowo fizyczne dla lęku, ale nie uczą jak sobie z nim radzić, od tego jest terapia. Nauczyłam się jak sobie z nim radzić i nie mam już bóli w sercu, nie drżą mi ręce itp, bo ja kontroluję lęk, i nie mam już napadów. Ale od tego jest tylko i wyłącznie terapia, same leki nawet super, nikogo nie wyleczą, bo nie wyrobi się odporności na nerwowe sytuacje. Także ja terapię polecam z całego serca. A leki? Jeżeli ktoś np ma biegunkę na samą myśl o wyjściu z domu to musi je brać, bo bez nich nie wyjdzie. Ale stopniowo trzeba je odstawić, nie można brać całe życie, one w końcu uzależniają, i człowiek nie będzie w stanie wyjść przed dom bez nich.... ja dziś rzeczywiście w pracy, wzięłam wolną środę i czwartek, więc dziś muszę trochę popracować;)

Odnośnik do komentarza

Bogusia lekarz Ci powiedział,że masz je brać podczas terapii czy do końca życia? Bo trochę nie rozumiem co to znaczy stale? Moim zdaniem sama terapia wystarczy jeżeli wcześnie udamy się do specjalisty, jeżeli jak Julka mówi mamy pełno objawów typowo fizycznych, które uniemożliwiają nam normalne funkcjonowanie to trzeba wziąć,ale jednocześnie konieczna jest terapia. My tam się nie uczymy uciekać przed lękiem tylko stawiać mu czoło. A leki to dla mnie taka chwilowa ucieczka-czuję się dobrze, mogę wszystko,ale bez pracy nad sobą odstawimy leki i co? Dalej w chwili lęku nie wiemy co robić. Także ja wierzę w moc terapii, pewnie mówię tak bo mi pomogła, ale każda z nas musi codziennie ćwiczyć. Weronika ja nie wiem co Ci doradzić. Jeżeli wywołuje u Ciebie to aż takie emocje , to może lepiej odpuść. Pamiętaj,że nic na siłę. Staraj się w ogóle o tym nie myśleć, wyłącz mózg, zajmij się czymś innym, nie wiem rozwiązuj krzyżówki byleby nie mieć wolnej chwili na szykowanie negatywnych scenariuszy. Julka ja to Ciebie podziwiam, marudzisz, marudzisz,ale idziesz dalej ;) Brawo! Aniu ja wczoraj czułam się tak samo, nie było paniki, czy lęku,ale takie lekkie podenerwowanie. Mimo to poszłam do kościoła, potem podjechaliśmy z mężem na duże zakupy, a wieczorem do znajomych na grilla. Starałam się nie zwracać na to uwagi ;) Asiu też mocno trzymam kciuki za Twoją pracę! Mam nadzieję,że sama myśl o niej doda Ci mnóstwo pozytywnej energii. Madziu,Agata co u Was? Ja już byłam dziś na zakupach, wpadłam też na chwilę z dziećmi do parku,zaraz idę do biblioteki, mają tam akcję lato w mieście, może moja Iga zainteresuje się warsztatami dla najmłodszych;)

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

Chodzę cały czerwiec dziś mam i jeszcze 1 przed wyjazdem, zawsze tak mam , wszyscy mówią wyjedziesz z domu to już ci nic nie bd i zawsze tak jest, biore tabletki, staram się o tym nie myśleć. Idę dziś na terapię, najgorsze jest to że mój chłopak już odpływa, nie wie jak mi ma pomóc i boi się że tam też mi nie pomoże, że bd chciała wracać do domu bd plakać panikować nie śpać nie jeść tak jak ja się teg boję. Jak odpuszczę to bd koniec. Załamię się totalnie. Wiem to bo kazdy mi kibicuje wszyscy chcą mi dać komfort . Najgorsze jest to że czuje się w tych sytuacjach jak dziecko we mgle. Jeszcze bd *płakac za mamusią*. Mam 20 lat a czuje się jak gówniara która sobie bez mamy nie poradzi mimo że ma świetnego i wyrozumiałego chłopaka i masę przyjaciół. 5 mnie odwiedzi w hiszpanii. A ja dalej świruje jak debilka.

Odnośnik do komentarza

Julka nie wycofałaś się, tylko mimo chwilowo gorszego samopoczucia zrobiłaś co miałaś zrobić - to najważniejsze :) Bogusiu miewam sny bardzo często ,prawie codziennie, i niestety 3/4 z tych snów jest o pracy - więc chyba w ten sposób odreagowuję stresy tutaj. No ale co zrobić... Ale właśnie, ja też Cię dopytam o te słowa lekarza, bo co to znaczy, że masz brać leki stale? Już do końca życia? Bo jeśli tak twierdzi, to chyba nie jest najlepszy lekarz... Leki wyciszają fizyczne objawy, ale niczego nie leczą - bierze się je zwykle po to, żeby w tych chwilach bez objawów móc trenować wyjścia, chodzić na terapię i uczyć się żyć bez leków. Michalinka ale szalejesz, tyle wyjść :) Idziesz do przodu, naprawdę masz dobry czas, oby tak dalej! Weronka jedyne, co mogę Ci doradzić, to albo próbować się tak nie przejmować, nie wiem, zajmować sobie każdą minutę dnia, żeby nie koncentrować się na strachu, albo zrezygnować z wyjazdu - bo nie chodzi o to, żebyś się wykończyła nerwowo. Pozwól sobie na chorobę, nie wstydź się jej. Ja dzisiaj od rana w pracy, a wieczorem wybieramy się na urodziny kolegi, na krótko, bo jutro do pracy na rano znów, ale zawsze się liczy :) Magda, Agata, co u Was?

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Weronka będziesz miała tam internet? daj znać jak lot, na pewno dasz radę!! :) Bogusiu właśnie jak to z tymi lekami?do końca życia? coś chyba nie bardzo byłoby to mądre, przecież każdy organizm w końcu się przyzwyczai i będzie tylko trzeba zwiększać dawkę... Aniu pewnie nie przejmujesz się gorszym samopoczuciem ważne że zwiedziłaś kolejne miejsca i że ciągle idziesz naprzód! :) miłej imprezki dzisiaj:) Michalinko i co z Twoja mała, zainteresowana warsztatami? :) super, że teraz po czasie możesz śmiało powiedzieć, że terapia Ci pomogła.. ja też jestem na NIE jeśli chodzi o leki, oczywiście poza sytuacjami kiedy nerwy nie pozwalają wyjść z domu bo np występują wymioty czy biegunka... Julka to miłego WOLNEGO :))) dobrze się czasem oderwać, prawda?;) A ja już w Warszawie od paru godzin. Powiem Wam dziewczyny, że ten czas w Kozienicach upłynął mi super, latałam po mieście, dwa dni na tych Miss Nastolatek byliśmy no i na koncercie (transmisja była w TV4, oglądała któraś?:D) dzisiaj już niestety powrót do Warszawy, nie lubię jeździć busem wrr ale wiadomo jak upłynęło 20 minut to potem było już tylko lepiej..najgorzej jest na początku.. w piątek jechaliśmy z moim kuzynem do Kozienic to już w ogóle pełen LUZ :) autem wiadomo najlepiej..;) a 22 lipca jadę z rodzicami na Mazury mam nadzieję że sobie odpocznę od stolicy, ludzi itp;)) natomiast w sierpniu mamy jechać nad morze na 4-5 dni na szczęście znajomi wolą auto niż pociąg, co mnie bardzo ucieszyło... Ps. Elfik powiem ci, że lęk i objawy somatyczne są dla mnie gorsze niż odrealnienie... może ono u mnie ma mniejsze nasilenie, bardziej za to przeszkadza mi wrażenie, że zaraz się przewrócę.. np idę wzdłuż ruchliwej ulicy i normalnie mnie znosi na boki jakbym pijana była.. najlepiej mi się idzie wtedy bokiem, nie środkiem chodnika.. takie to dziwne, jak cała agorka ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

Tak będe mieć internet i telefon i wszystko lecimy po prostu do domu mojego chłopaka...dziś byłam caly dzień na dworze z koleżankami i u siostry...starałam sie o tym nie myśleć, biorę też tabletki, mam jutro terapię i pojutrze staram się...

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Tak mi powiedział że msm je brać latami powtarzać terapię bo z tego się nie wychodzi ja tylko powtarzam jego słowa co nie znaczy że mu wierzę dlatego zaczęłam szukać i jakoś cudem chyba trafiłam do was.staram się cofać i czytam was od momentu jak zaczęłyście tu pisaćto mi dało do myślenia idlatego wracam na terapię .nie wyobrażam sobie brania tych leków tak długo jesyem po nich zakręcona i na pewno uzależniona psychicznie.w sobotę zapomniałam wziąć rano i wszystko było ok dopóki sobie o nich nie przypomniałam i dla tego czuję gotowość do próby odstawienia ale pod okiem lekarza na terapię idę za tydzień bo musiałam przełożyć ze względu na dziecko dziś miał założony holter jutro zdejmują

Odnośnik do komentarza

Dobrze Bogusia,że nie bierzesz do serca tego co mówi lekarz, to da się pokonać. Nie mówię wyleczyć,ale da się to kontrolować żyć w miarę komfortowo. A leków nie wolno brać całe życie, owszem jak trzeba to nie ma wyjścia,ale stopniowo trzeba je odstawić, mi mówiła lekarka,że takie leki to maks pół roku, w połączeniu z terapią powinny zadziałać, ale wiadomo część ludzi myśli-wezmę lek, posiedzę na terapii i jakoś to będzie. Nie, ja z początku też myślałam-pójdę, i sama wizyta mnie wyleczy, o nie. To taka ciężka praca,że powinna być chyba płatna, to jest ciągła walka, ciągle próby, ciągłe doskonalenie się. Weronika wiesz ja myślę,że jeżeli nie jesteś gotowa to nie ma co robić tego na siłę, skoro wyjście z domu Ciebie tak stresuje to nie widzę sensu by jechać tak daleko. Kochana może nie jesteś gotowa i tyle? Być może chłopak za bardzo na Ciebie naciska, i nie rozumie do końca na czym polega Twój problem? Wiem,że trzeba próbować i wychodzić na przeciw lękowi, tyle,że powoli. Na pewno nie rzucać się na głęboką wodę i w stanie tak silnego lęku lecieć na drugi koniec kontynentu. Ja to przerabiałam, byłam daleko od domu, daleko od rodziny i źle to wyszło.Nie mówię tego żeby Ciebie straszyć, ale wydaje mi się,że ten wyjazd jest trochę na siłę robiony. Może po prostu to za wcześnie? Ja Ci życzę udanego lotu i cudownego pobytu i jeżeli się zdecydujesz to będziemy trzymać kciuki, tylko musisz się zdecydować czy Ty naprawdę tego chcesz? Fajnie Madziu,że tak odpoczęłaś i dobrze się bawiłaś:) Też wybieram się na Mazury, tylko ja w sierpniu ;) Aniu a Ty jak zwykle dużo pracujesz, mam nadzieję,że urodziny się udały ;) Michalinka i jak warsztaty minęły? Wychodź jak najczęściej;) Julka ja to Ciebie podziwiam, marudzisz-każdy chyba nie chce iść w deszczu,ale idziesz i świetnie się bawisz;) Wczoraj mąż jechał do Torunia w sprawach służbowych, dzwoni z rana,że jedzie sam i mogę z córcią z nim pojechać. To od nas około 50 km, no i myślę sobie córcia na pewno będzie zadowolona to jedziemy. Trochę się w czasie stresowałam,bo mąż nas wysadzi, pójdzie sobie, a my musimy 4 godziny sobie zapełnić. Ale dałyśmy radę, poszłyśmy nad Wisłę, tam mi się dobrze chodziło,bo ludzi mało, dużo przestrzeni, kupiłyśmy pierniki i zaszłyśmy do planetarium, na pokaz nie poszłyśmy tylko na wystawę. I jakoś minął nam dzień ;)

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Super Joasiu że miałaś możliwość podróży trochę zwiedzania sama z córką ja niepójdę z nimi nawet do sklepu. jadę w tej chwili do pracy i jestem w trakcie napadu pewnie przez ten upał koszmar musiałam wysiąść z tramwaju bo było strasznie duszno czuuję że płonę moje oczy nie nadążają za ruchami głowy wiem że to trzeba ignorować ale jak o tym pisze to przestaje to być takie straszne. jak na złość nikt do kogo mogłabym zadzwonić nieodbiera tel atu jeszcze 20min jazdy .tak się składa że jestem sama w tramwaju marzenie w godz szczytu.o jejku czuję jak bym przepracowała cały dzień a to tylko 40min.wzięłam validol i robi się całkiem dobrze.na temn moment nie ma szans żebym z dziećmi gdzieś pojechała sama bo nie wiem co bym zrobiła jak by mnie złapał napad. przepraszm że takiee gupoty piszę ale. tylko tak mogę sobie pomóc w tej chwili.już mi odpuszcza tylko czuję jakby mi głowa miała eksplodować.koniec świata

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny, W końcu mam chwilkę żeby usiąść na spokojnie i coś napisać. W czwartek jechaliśmy do rodziny pod Pamukkale, 4 godzinki w jedną stronę autobusem. Jechało mi się bardzo dobrze, nawet byłam zdziwiona że tak szybko w moim mniemaniu dojechaliśmy. Czas z rodziną dość fajny na szczęście mogę się już z nimi coraz lepiej komunikować i rozumiem coraz więcej z tego co mówią więc jest łatwiej i przyjemniej. Lęków nie miałam żadnych. W niedziele wróciliśmy tym razem niestety dorwała mnie migrena więc się już tak fajnie nie jechało, zapomniałam wziąć moich tabletek i trochę przetrzymałam ból głowy a u mnie to się zawsze potem żle kończy. Więc jak wróciliśmy 2 godziny wyjęte z życia ale potem tabletki zaczęły działać, zabralismy resztę naszych rzeczy i w końcu ostatecznie w 100% przeprowadziliśmy się do nowego mieszkanka :). W niedziele była też nasza pierwsza rocznica ślubu więć spędziliśmy w nowym mieszkaniu romantyczny wieczór:). W poniedziałek zaczęłam kolejny miesiąc nauki w tym miesiącu trochę osób znów odeszło jest nas coraz mniej ale przyszła jedna nowa dziewczyna Amerykanka, w ogóle z nią niesamowita historia bo na przerwie poszłam z nią na herbatkę i dowiedziałam się że powodem jej przeprowadzki do Turcji a w zasadzie jej, jej męża i ich dwójki dzieci był....sygnał od Boga. Są bardzo religijni, zajmują sie uleczaniem ludzi z różnych traum przy kościołach właśnie i 4 lata temu doznali wizji zwiedzając jakiś kościół w Turcji że mają się tu przeprowadzić. Przez 2 lata zbierali oszczędności i dziewczyny bez znajomości języka bez żadnych znajomych czy rodziny tu bez jakiś perspektyw przynajmniej na początku na pracę przeprowadzili się...w życiu takiej historii nie słyszałam. Nie oceniam tego ale na prawdę niezwykła historia. Tak poza tym to w nowym mieszkanku żyje nam się jak na razie bardzo dobrze. Byłam też wczoraj u fryzjera tu pierwszy raz. Trochę się stresowałam ale nie z powodu lęku tylko czy zrobią mi taki kolor jaki chciałam oni stresowali się chyba jeszcze bardziej ale w końcu efekt końcowy jest bardzo fajny :). Co do was dziewczyny to przepraszam nie wszystko ogarnęłam ale Joasiu gratuluje tak spędzonego dnia. Mimo, że mąż był w okolicy to jednak byłaś daleko do domu nie mogłaś do niego wróćić ot tak a jednak miło spędziłyście czas z córcią cały czas na zewnątrz chodząc po innym mieście. Wspaniale, ciesze się że nie czujesz też już tak tych skutków ubocznych leków. Aniu ty czy masz lęki czy ich nie masz i tak jesteś bardzo zdyscyplinowana i nastawiona na wyjście z choroby więc to się nie zmienia ale cieszę się, że objawy fizyczne Ci dokuczają coraz mniej i że masz taki czas wtedy dużo łatwiej wychodzić i czuć się coraz lepiej :). Madziu wypoczywaj i korzystaj z Kozienic ile możesz, to dobre samopoczucie które masz tam na pewno korzystnie na Ciebie i Twój organizm wpływa. Michalinko jak tam idzie uprawianie sportu? Bogusiu ja uważam, że tu to Ty musisz podjąć decyzję, nie Twój mąż. Po pierwsze czy odpowiada Ci taka sytuacja, czy też chcesz ją zmienić a jeśli tak to co możesz zrobić? Ale powiem Ci jedno najważniejsza przy podejmowaniu takich decyzji jest nasza siła. Kiedy mamy napady lęków, agorafobię często uzależniamy się od osób które są koło nas nie ważne jak te osoby się względem nas zachowują. Wtedy bardzo ciężko jest nam zawalczyć o swoje, czekamy na to aż coś się zmieni ale my same nie próbujemy nic zmieniać. Dlatego uważam najpierw ty postaw na siebie idż na terapię, jeśli to możliwę staraj się z dzieckiem więcej przebywać u mamy niż u siebie. Kiedy ty poczujesz się silna i bardziej niezależna będziesz miała siłę coś z tą sytuacją zrobić. Postawić mężowi ultimatum- terapia bądż odejście, lub po prostu zdecydujesz, że to co dla Ciebie najlepsze to odejście. Jeżeli mąż sam nie będzie chciał się leczyć to nakłonienie go do terapii będzie bardzo trudne, najlepsza też byłaby taka terapia w zamkniętym ośrodku aby zanim sięgnie po alkohol nauczył się innych sposobów regulowania swoich emocji. Elfik tak jak powiedziała chyba Magda tak na prawdę czy to będzie derealizacja czy problemy ze złapaniem oddechu czy też zawroty głowy to wszystkie te odczucia są okropne. A co do pracy to możesz spróbować pracować w domu a jeśli nie to widzę tylko możliwość wsparcia się lekami- tak aby móc w ogóle pracować, bo przecież za coś musisz żyć i terapia dzięki której póżniej będziesz mogła odstawić leki i nauczyć się konfrontować z lękiem. Samo wychodzenie w trakcie lęków nie jest wszystkim. Powinnaś poznać techniki radzenia sobie z lękiem, odreagowywania emocji itd. Sama tego nie uczynisz dlatego trzeba sobie pomóc. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agata to bardzo się cieszę, że wyjazd do rodziny męża tak dobrze przebiegł :) No i gratulacje z okazji rocznicy :) Fajnie, że już jesteście *na swoim*. Bogusiu z tym lekarzem i lekami do końca życia *bo i tak się nie wyleczysz* to bym uważała, może spróbuj konsultacji z kimś innym? Bo ten to mi na dobrego specjalistę nie wygląda... A jak synek? Asiu gratuluję i zarazem zazdroszczę wycieczki do Torunia, byłam tam raz, na jednej z pierwszych randek z moim chłopakiem, więc mam bardzo miłe wspomnienia, a i samo miasto śliczne :) Pięknie sobie poradziłaś :) Weronka no trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno, aczkolwiek uważam, że nic na siłę i jeśli czujesz, że na ten moment wyjazd Cię przerasta, to powinnaś zostać w domu i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Umiejętność odpuszczania jest jedną z najważniejszych w naszej chorobie. Madziu miło czytać, że miałaś tak dobry czas w Kozienicach :) Zazdroszczę też wakacji na Mazurach, akurat tam nigdy jeszcze nie byłam, ale może w kolejne wakacje ;) Urodziny kolegi się wczoraj udały, zresztą w ogóle dobry dzień miałam, praktycznie cały bez lęków i niepokoju. Dzisiaj też ok, rano podrzuciła mnie do pracy koleżanka, w połowie dnia miałam spotkanie na uniwersytecie z panią psycholog w sprawie pewnego projektu i też na luzie tam doszłam (to 20 minut pieszo od firmy), znalazłam jej gabinet (w samym środku wielkiego budynku Instytutu Psychologii, na ostatnim piętrze, na którym nigdy nie byłam, mimo że tam studiowałam), załatwiłam sprawę i poszłam z powrotem. Dzisiaj już chyba nic nie będę robić po południu, muszę się wreszcie porządnie wyspać ;) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam,:) Ja dziś dzień w biegu, najpierw praca, potem z dziećmi poszłam do Akademii Malucha na zajęcia, potem jedna z mam wyciągnęła nas do kawiarni, jeszcze poleciałam do biblioteki, potem na spacer się udaliśmy i na zakupy... Jeszcze upiekłam muffinki z malinami, i wersję z masłem orzechowym i bananem. A jutro jedziemy z mężem do Gdyni, trochę się wyszaleć na Openerze, trzymajcie kciuki-będzie ponad 60 tysięcy ludzi ;)Tylko pogoda na razie kiepska, pada i pada.... Agata cieszę się,że już na swoim jesteście ;) I,że weekend minął Ci tak udanie w rodzinnym gronie;) Aniu gratuluję, świetnie sobie radzisz:) Bogusia jeżeli pisanie Ciebie uspokaja to pisz kochana. A takim atakiem się nie przejmuj, w końcu to nie pierwszy raz, a Ty potrafiłaś się uspokoić-wyszłaś z tramwaju, ale wsiadłaś do następnego. Brawo;) Asiu pisałaś,że Twoim problemem jest spontaniczność, a tu spontanicznie wybrałaś się na wycieczkę-gratuluję:) Madziu cieszę się,że w Kozienicach tak miło i spokojnie spędziłaś czas;) Weronika jeżeli nawet zrezygnujesz to pamiętaj,że nic się nie stanie. Masz do tego pełne prawo. Cokolwiek wybierzesz niczego nie tracisz, pamiętaj o tym. Michalina super,że wychodzisz, nawet jak jakiś tam niepokój się wkradnie. Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Agata świetnie że coraz lepiej sobie radzisz.migreny bardzo ci współczuję też mam to świństwo.życzę ci dużo takich wieczorów Agatko ty czytasz w moich myślach jestem od niego uzależniona najbardziej finansowo chciałabym żeby się leczył ale tak naprawdę to on musi chcieć.nie chciałabym się rozstawać ale boję się o dzieciżeby nie były w przyszłości DDA. Aniu idęod8 na terapię tam są inni lekarze i terapeuci mam inne lepsze podejście do leczenia i wyleczenia.jeśli chodzi o Mikołaja to miał wczoraj założony holter był b.dzielny wytrzymał całą dobę wizytę u kardiologa mamy zadwa tyg gratuluję udanego dnia bez leku mam nadzieję że się wyspałaś i odpoczełaś. Julia u mnie upał_tragedia.dzień miałaś naprawdę poważnie zapełniony.powodzenia jutro i dobrej

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Julia coś mi zżarło tekst powodzenia jutro i dobrej nie upalnej pogody. Juleńko ja nawet nie zwróciłam uwagi na tę wysiadkę pierwszy raz od dwóch lat mi się zdarzyło że to nie był żaden problem wcześniej to jsk musiałam gdzieś wysiąść tobyłapanika i szukanie miejsca gdzie mogłabym spokojnie skonać. potym dzisiejszym napadzie czułam się jakby mi ktoś dał w łeb do domu miałam podwózkę więc się już tak nie stresowałam

Odnośnik do komentarza

Julka to życzymy Ci dobrej zabawy;) Ja to Ciebie podziwiam, ja nawet połowy tych rzeczy nie potrafiłabym zrobić jednego dnia, fatalnie organizuję sobie czas ;) A na te muffiny to bym wpadła z wielką chęcią;) Bogusia dobrze,że synek był taki dzielny, oby badania wyszły pomyślnie. Mam nadzieję,że dziś czujesz się lepiej? Aniu widzę,że już takie wyjścia wrażenia na Tobie nie robią, i bardzo dobrze. idziesz do przodu;) Agata gratuluję własnego kąta ;) Na pewno u rodziny było miło,ale jednak co swoje to swoje. ;) a migren współczuję. A jak kwestia pracy, mam nadzieję,że mąż coś znajdzie ciekawego. Joasia bardzo Ci gratuluję takiej swobody i takiej wycieczki-oby było ich najwięcej;) Weronika daj znać jak się czujesz, nie wiem jak teraz można Ci pomóc, chyba tylko trzymać kciuki byś podjęła dobrą decyzję. Madziu rodzinna miejscowość ma na Ciebie świetny wpływ, cieszę się,że tak odpoczęłaś;) Co u mnie? Ćwiczę dalej, choć czasem nie mam ochoty, moja kondycja jest tragiczna.... Aż mi wstyd. Iga ma teraz etap nielubienia innych, czy to dzieci, czy dorośli. Sama się bawi, sama musi jeść, wszystko sama. Z zajęć nie skorzystała w ogóle, ciągle wychodziła i sama się bawiła między półkami. Jedynie babcię uwielbia ;) Bunt dwulatki. Wczoraj poszliśmy z mężem na długi spacer, potem na zakupy. A dziś mąż w pracy, ja zaraz wyjdę z córkami na plac zabaw i jakoś dzień zleci;)

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

W tej sytuacji lekarz rozpoznał we mnie nie tylko agorafobia ale także lęk separacyjny, świetnie. Mam już siebie samej dosyć i chce sobą rzygać. Mam ataki kilka razy dziennie które potem przeradzają sie w depresje, na terapie chodze codziennie. Wczoraj wstałam i straciłam równowagę i upadłam. Leżałam na podłodze przez godzinę aż nie wróciła mama i mnie nie podniosła. Mam na wrzesień wiziyte u neurologa. Jutro badania krwii i moczu. Jestem odwodniona lekarz podejrzewał też anemie zobaczymy co z tarczycą szkoda że neuro tak późno ale to polski nfz.

Odnośnik do komentarza

Julka strasznie Ci zazdroszczę tego Openera, też bardzo chciałam jechać, tyle że ja na Queens of the Stone Age i Kings of Leon, ale jak sobie przeliczyłam koszt karnetu plus bilety z Poznania w obie strony plus jakiś nocleg na miejscu to odpuściłam, nie bardzo sobie teraz mogę na to pozwolić, no i nie bardzo miałabym z kim jechać, mój chłopak nie lubi takiej muzyki ani festiwalowej atmosfery, a koleżanki to już w ogóle. Mam nadzieję, że bawisz się świetnie, daj koniecznie znać, jak było! Bogusiu cieszę się, że synek był dzielny i że zaczynasz terapię w innym miejscu, uważam że masz bardzo dobre nastawienie i trzymam za Ciebie kciuki kochana. Michalinka kondycją się nie przejmuj, ja jak w styczniu po dłuuugiej przerwie od wszelkich ćwiczeń poszłam na aerobik, to byłyśmy z koleżanką jedynymi osobami poniżej 50 roku życia i przy okazji jedynymi, z których lał się pot i musiały robić przerwy w ćwiczeniach :P Ale na pewno jeszcze kilka wizyt i zaczniesz zauważać różnicę, a ruch to zdrowie :) Weronka będę się powtarzać, ale w tej sytuacji może naprawdę odpuść tę Hiszpanię na razie? Nie lepiej porobić wszystkie badania i być spokojna? Ja dziś miałam kolejny dobry dzień, w pracy było bardzo intensywnie, ale dałam radę, potem sama szłam na pętlę, gdzie spotkałam się z chłopakiem i pojechaliśmy tramwajem na dworzec kupić bilety do Wiednia :) Załatwiliśmy to i wyjazd przyklepany, wypisałam też urlop w pracy, w sumie nawet dwa tygodnie udało się załatwić (od 22 lipca 5 dni w Wiedniu a potem tydzień w domu), więc bardzo pozytywnie. Później poszliśmy jeszcze pieszo do wielkiego centrum handlowego, bo mój chłopak potrzebował czegoś ze sklepu komputerowego,no i do niego. Wszędzie obyło się bez nerwów i lęku, mimo wielkiej kolejki do kasy na dworcu i wizyty w sklepie na ostatnim piętrze galerii handlowej, daleko od wszelkich schodów :) Dojazdy też ok :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość bogumila239

Michalinka trening czyni mistrza poćwiczysz jeszcze trochę jak zobaczysz efekty to będziesz to robić z przyjemnością Aniu wyjazd zapowiada się super a i intensywny dzień bez lęku chyba nie może być nic lepszego Weronka trochę obawiam się wypowiadać w twojej sprawie bo wydaje mi się to bardzo delikatna sytuacja .napisałaś że wróciłaś na forum po przerwie i tu nasuwa mi się pytanie czy twój stan pogorszył się w związku zku z podjęciem decyzji o wyjeździe czy może coś innego się stało.wydaje mi się że jeżeli twój chłopak wie o twojej chorobie to nie powinien skazywać cię na taką podróż w samotności.tym bardzidj że nigdzie do tej pory sama tak dalekp nie wyjeżdżałaś.jesteś jeszcze bardzo młodziutka więc masz prawo być przywiązana do mamy ja w twoim wieku trzymałam się maminej spódnicy i choć trochę latek minęło tak jest do dziś i nieuważam tego za coś złego jeśli chodzi o twoje objawy to wydaje mi się że powinnaś się b.poważnie zastanowić nad tym wyjazdem.może. na ten moment nie jesteś gotowa na samotną podróż .wydaje mi się że w maszym zaburzrniu powinniśmy działać metodą małych kroczków a nie od razu na głęboką wodę.jeżeli cię w jakiś sposób uraziłam to przepraszam ale tskie jest moje zdanie . jeśli chodzi o mnie to dziś w komunikacji był luzik nawet odważyłam się wyglądać przez okno.o co tu chodzi ta sama sytuacja upał gorszy niż wczoraj tramwaj zapchany i duszny a tu spokój.jeszcze na dokładkę weszłam piętą na kamień i oczywiście z bólu zrobiło mi się słabo i pierwsza myśl to zaraz dostanę napadu ale nic się. nie stało.dzieciaczki dostały jakiegoś uczulenia i nie mam pojęcia od czego na razie podaję im wapno i zobaczę co będzie dalej

Odnośnik do komentarza

Bogusia ja myślę tak samo o Weronice. Zniknęłaś, czyli pewnie czułaś się lepiej, a potem być może ta informacja o wyjeździe Ciebie doprowadziła do takiego stanu, skoro sama wcześniej nigdzie nie wyjeżdżałaś to masz prawo czuć lęk, każdy by czuł,ale Ty masz gorsze zaburzenie, więc moim zdaniem powinnaś kochana powiedzieć chłopakowi,że nie jesteś gotowa. Pisałaś,że on ma tam dom,nie możesz pojechać później? Pamiętaj-Weronika nic na siłę. Nie rób sobie żadnych wyrzutów, nic się nie stanie. Musisz powoli iść naprzód, kroczek za kroczkiem. Ja wierzę,że dasz radę, tylko wyrzuć z głowy tę myśl o tym,że musisz jechać. Aniu ja już Kings of Leon widziałam, powiem Ci,że różnica żadna czy słuchasz płyty,czy koncertu, wszystko tak idealnie odegrane jakby z taśmy, za sztywno,zero improwizacji itp. Także teraz nie muszę iść-panowie owszem ładni, i ładnie śpiewają,ale szkoda na nich pieniędzy wydawać, dla mnie to nie zespół rockowy tylko taki stadionowy, co chce każdego zadowolić. Wczoraj był tłum,ale my staliśmy, w zasadzie siedzieliśmy z dala od sceny, także nie czułam tego w ogóle. ;) Tylko dzieci przed wyjściem wpadły w histerię, córka ponoć do 12 płakała. Ona Michalinka ma teraz odwrotnie-tylko mama i koniec. Ogólnie jestem zadowolona, choć dużo było dzieciaków-16 latków, które pierwszy raz wyszły bez rodziców, i piły piwo bez umiaru, nie lubię takich scen. Michalina w końcu ćwiczysz od niedawna, masz prawo nie mieć super kondycji, ale ćwiczenie czyni mistrza;) Bogusia ja uczulenia to mam już do perfekcji opanowane, czasem mam wrażenie,że my je od powietrza dostajemy... pozdrawiam Was dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Julka zazdroszczę i gratuluję ci tego wyjścia, to musiało być coś świetnego;) Weronika moim zdaniem ten wyjazd jest za szybko, widocznie dla Ciebie to jeszcze nie ten czas. Nie obwiniaj siebie, to co Ania chyba napisała to bardzo celna uwaga, że w naszej przypadłości bardzo ważne jest nauczenie się odpuszczania, powiedzenia sobie stop. Jeżeli to mieszkanie Twojego chłopaka to może będzie możliwość wyjazdu np we wrześniu? W każdym razie mocno trzymamy za Ciebie kciuki, wiemy,że sobie poradzisz.! Michalinka ja to bym się pewnie samą rozgrzewką tak zmęczyła,że musiałabym wracać na czworaka do domu;) Aniu gratuluję tego wypadu do Wiednia! Bogusiu gratuluję spokojnej jazdy tramwajem;) Agata cieszę się,że wieczór rocznicowy minął Wam tak miło, a migreny to nie zazdroszczę... Ja wczoraj z teściową pojechałam na działkę, córa się wyszalała z dzieciakami, a dziś wybywamy do cioci na wieś. Tylko do niedzieli,ale za to jakaś atrakcja dla Zosi, a nie tylko miasto i miasto. Wczoraj podczas jazdy lekko się denerwowałam,ale za to dziś nie mam w ogóle niepokoju, oby to trwało:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczyny, Najpierw egoistycznie o sobie. Pamietacie ta moja migrene w niedziele? Ona znów się pojawiła taka silna zaraz jak do was napisałam i trwała cały wieczór i wczorajszy dzień, nawet szkołe odpouściłam bo się czułam tragicznie. Tabletki nie pomagały za bardzo co dziwne i od tego bólu głowy dostałam nudności i wymiotów, oj bardzo kiepsko. Dodatkowo miałam taki dziwny ucisk z tylu głowy. Wczoraj już zdesperowana siadłam do neta i zaczęłam szukać jakiś powiązań...nagle wyskoczyła mi strona sugerująca problemy z zębami a mnie dziewczyny od czasu do czasu i to coraz bardziej pobolewał jeden z zębów madrości. Obserwowałam go ale tak jakby troszkę się tylko wyrżnął więc myślałam że boli bo...rośnie ;/. A u zaczęłam czytać więcej i wszystko wskazywalo że on się zatrzymał w dziąśle i rozpycha się na inne zeby co powoduje ten ból i może być przyczyną dziwnych migren. dziś poszłam z mężem do szpitala dentystycznego i to co podejrzewałam sprawdziło się. Zęba trzeba usunąć. Najgorzej że to nie będzie taki zabieg wyrwania zęba zwykły bo mój ząb jest pod dziąslem więc będzie to zabieg chirurgiczny. O 13 mamy umówiąna wizytę z Panią która podejmie decyzję gdzie i jak zostanie wykonany zabieg. Możliwę że wykonają go już dziś. Pisze bo sie trochę boje...nie wiem jak to będzie wygladać, boje się ewentualnej narkozy, to bylby mój pierwszy raz w jakiś sposób nie będę wiedzieć co się ze mną dzieję i chyba tego boje się bardziej jak bólu i ewentualnych powikłań....ehh trzymajcie dziewczyny kciuki żebym sobie poradziła i nie zwiała z fotela :D. Jula brawo jesteś bardzo dzielna, ja Kigs of Leon lubię więc szkoda że jak mówisz koncerty są takie byle jakie. A wy na jakie koncerty się wybieracie? Michalinko takie początki są zawsze, ale zobaczysz za miesiąc dwa będzie Cię do tego ciągnąć. Ja jak regularnie chodziłam na basen to potem już w nosie zapach chloru czułam na samą myśl że za godzinę idę :P. Weronka i Bogusia ja też od mojej mamy latami bylam uwiązana i też myślałam że to cud miód i maliny taka relacja, że to taka moja przyjaciółka od serca. Dopiero potem przyszła świadomość że taka przyjażń jest toksyczna. Mama jest ważna i musimy być blisko niej w dzieciństwie ale potem prawidłowo jest się powoli od mamy separować. Brak separacji skukuje zaburzeniami niestety, dlatego trzymanie się maminej spódnicy w póżniejszym okresie wieku nie jest żadną oznaką zdrowej relacji. Ja dzis mam dobre relacje z mamą ale funkcjonuje i umiem funkcjonować bez niej daleko od niej. Jestem przekonana że na moja agorafobię wpłynęły lata bardzo silnej relacji z matką i braku bezpieczeństwa odczuwanego gdy jej nie było. Jest to nie jedyny powód ale bardzo istotny. Weronka w moim odczuciu wyglada to na jakieś torturowanie samej siebie. Pamiętam że kiedyś napisałaś że często tak jest że panikujesz przed a jak już coś zaczniesz robić np. wyjdziesz wyjedziesz jest ok. Powinnaś powiedzieć o tym psychologowi w moim odczuciu to jest ważna wskazówka do tego dlaczego u Ciebie pojawiają się lęki. Aniu super sobie radzisz korzystaj teraz z dobrego czasu jaki masz. Pozdrawiam was dziewczyny....i powoli szykuje się na wyjście dentysty a także na wysłuchanie tego co mi tam szykują.....może dlatego to zęby mądrości że mądrze i dojrzale należy przygotować się na zabieg ich usunięcia :D

Odnośnik do komentarza

Agata wiem,że to Ciebie pewnie nie pocieszy,ale ja miałam 2 zęby mądrości wyrywane przez chirurga-miałam dokładnie jak Ty, zęby mi utknęły w dziąsłach, powiem Ci,że sam zabieg wiadomo nieprzyjemny,ale dało się znieść na spokojnie, potem pierwsza doba jest trudna,jak zejdzie znieczulenie. Kup sobie dużo lodów, słoiczki dla niemowląt. Jedz i pij tylko chłodne, i to co niemal płynne. Do tego jakieś leki przeciwbólowe, na szczęście 3 dnia już zaczyna się zupełnie normalnie żyć- o ile nie ma powikłań. Nie Agata one nie są byle jakie, tylko wiesz takie sztywne, każdy dźwięk odegrany jak z płyty,zero emocji, zero improwizacji. Lubię jak jest coś nowego na koncercie, a tutaj różnicy nie ma między słuchaniem płyty, a byciem na koncercie-tyle,że płyta kosztuje 30 zł, a bilet 200. Byliśmy wczoraj na Blur i Editors. Kiedyś byłam mocno zadurzona w wokaliście Editors,ale chłopak -jest tylko rok starszy ode mnie,a wygląda hmm na 10 więcej, przytył, włosy zapuścił. Eh, to nie to co kiedyś;) Asiu udanego wyjazdu Ci życzę, odpocznij, zrelaksuj się. Mi też się marzy taka wieś:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×