Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Jak będziesz Julia mogła się odezwać to daj,mam nadzieję,że u Was będzie wszystko w porządku, mimo tej straty. Aniu rozumiem objawy *pogodowe*, u mnie od paru dni ciśnienie wariuje, a do tego dziś naprawdę chłodno się zrobiło. Ale gratuluję aktywności, pamiętam jak niedawno jeszcze bałaś się wyjść z domu, a teraz jeździsz na spotkania z klientami;) Michalina miłego wieczoru, z takim nastawieniem jak wczoraj przed zakupami, na pewno będziesz świetnie się bawić. Agata nie zazdroszczę tych przygód, ale zazdroszczę spokoju i opanowania ;) Madziu również życzę Ci powodzenia- i podczas egzaminów, i podczas tych powrotów, dziewczyny dobrze piszą-nigdzie się nie śpieszysz, pomału i do przodu ;) Weronika co tam słychać? A ja odprowadziłam córę do szkoły, wpadłam do Biedronki, zrobiłam zakupy-całkiem spokojnie. Teraz czekam na siostrę, wpadnie na ploteczki. pzodrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

Cześć dziewczyny! Dziękuje wam bardzo że się martwicie ! Byłam u psychologa, bardzo miły facet, wyrozumiały, powiedział że rozumie moje frustracje że tyle terapi a żadna do końca nie pomaga, że muszę zaakceptować lęki i że normalnym jest się bać przed nieznanym . Każdy człowiek reaguje inaczej, mi niestety przypadło tak. Powiedział też żebym na siłę nie szukała przyczyny choroby, z nią jakz rakiem . Jest ale nie do końca wiadomo dlaczego. Powiedział też żebym zaufała mojemu chłopakowi. Muszę zacząć myślec pozytywnie, nastawiać się, wytworzyć swój sposób na oswojenie lęków. Umówiłam się z nim raz w tyg na cały czerwiec. Powiedział że naprawdę chce mi pomóc .Najważniejsze nie poddawać się. Noc całą przespałam tylko na 1 tabletce , zomiren. Nie wiem czy któraś brała z was. Dziś byłam na uniwerku mimo że miałam rano problem z wstaniem. Nie umiałam się dobudzić , pewnie po tym zomirenie. Rozmawiam z chłopakiem codziennie, rozmawiamy o Hiszpanii o tym że będzie dobrze...okazało się że przyjadą tam 3 moje kumpele na 2 tygodnie, będą też z nami. Mimo to nadal się boję, samolotu i tego czy wszystko tam będzie ok i czy nie będe za bardzo tęsknić za rodziną i czy nie dostanę tam ataków czy depresji... Agatka super z tym promem. Ja raz płynęłam statkiem z moim facetem , idiotka poszłam na dziób i jak zaczęłam się przewracać przez wiatr i fale to się musiałam zbierać XD Super że się nie przestraszyłaś w sposób panicny tylko odczułaś normalny strach . Dziewczyny wiem że mam dopiero skończone 20 ale męczy mnie to już od jakiś 6 lat....cięzko mi czasem tym bardziej że jestem jeszcze młoda a wiele rzeczy mnie już w zyciu ominęło. Nie chce już żeby ominęły mnie kolejne.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczynki Zaczne od Weronki. Weronika jestem z Ciebie dumna ze podjelas trud terapii i ze na prawde chcesz cos zrobic, cos zmienic. Czasem ktos przychodzi negatywnie nastawiony, prosi o rady ale tak na prawde chcialby po prostu zeby to minelo bez robienia czegokolwiek. Zastanawialam sie jak bedzie z Toba. Ale widze ze podjelas konkretna decyzje- terapia przez caly czerwiec !!!! Super!!! Teraz tylko mozemy Cie wspierac. Cokolwiek mysliszo tej chorobie ja wierze ze jesli tylko bedziesz chodzic na te spotkania i pracowac nad soba to dasz rade. Zobaczysz ta Hiszpania to wspaniala sprawa a od rodzicow zdrowo sobie tak odpoczac. Madziu to jest bardzo dobry pomysl!! Znalazlas sposob ktory najmniej Cie stresuje i tego sie trzymaj! Moim zdaniem metoda rzucania sie na gleboka wode nie jest dobra i o ile mozliwe nalezy jej unikac. Wlasnie male kroczki prowadza dozwyciestwa i sa najskuteczniejsza terapia !! Trzymam kciuki! Michalina szalejesz i bardzo dobrze. To ze zrobilas sama zakupy w galerii bez nerwow zastosowalas technike i kupilas to co chcialas to jest ogromny krok na przod. Ostatnio widze ze masz dobry czas, pedzisz jak burza. Wspaniale :) Aniu co tam u Twojej babci? Fajnie ze mimo wszystkich tych stresow idziesz do przodu. Asiu gratuluje dobrego dnia Ja na kurs plynelam znow sama, na kursie bylo fajnie i zabawnie dzis a po kursie spotkalam sie z mezem bo w tamtej okolicy mial rozmowe o prace.Bardzo interesujaca gdyby sie to udalo byloby super :).Z mezem poszlam na lunch potem spacerkiem 25 minut poszlismy do szpitala bo maz mial zrobic zdjecie kregoslupa. Pol godzinki na niego czekalam potem wrocilismy ja zrobilam po drodze kosmetyczne zakupy, teraz siedzimy w biurze szwagierki a potem planujemy pojechac na ekologiczny bazar. Pozdrawiam Jula sciskam Cie mocno

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Weronka brawo! Podjęłaś słuszną decyzję, jestem przekonana, że teraz będzie tylko lepiej i że ta Hiszpania okaże się wspaniałą przygodą :) Asiu fajnie, że idziesz do przodu :) Agata super, że już nie masz najmniejszego problemu z dostaniem się na kurs, no i widać po Twoich wpisach, że podoba Ci się życie w Turcji :) Moja babcia nadal jest w szpitalu, sytuacja praktycznie bez zmian - nie wstaje z łóżka, dodatkowo zrobiły jej się odleżyny, ale ogólnie jest w niezłym humorze, tylko nie wiadomo, kiedy ją wypuszczą do domu ani czy w ogóle będzie w stanie sama się przemieszczać choćby do łazienki. A ja wróciłam z pracy, szłam z koleżankami na pętle, pierwszych parę kroków na dworze to myślałam, że się przewrócę, kiepsko się czułam, ale potem już było ok, szłyśmy, rozmawiałyśmy, aż nie zauważyłam kiedy dotarłam do celu. Musiałam jeszcze doładować bilet miesięczny, więc odczekałam swoje w kolejce (dobre 15 minut, jak nie więcej), ale był i pozytyw - akurat jak doładowałam bilet, podjechał mój autobus i dość sprawnie dotarłam do domu :) Teraz obiad, a potem nie wiem, może z chłopakiem się spotkam, jak uda nam się zgrać czasowo, a jak nie to poleniuchuję.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję dziewczyny za wsparcie, jesteście kochane :) Wczoraj musiałam być w pracy, 6 godzin wysiedziałam, bałam się w środę czy w ogóle dojdę, ale jak weszłam to nie było problemu. No a dziś pogrzeb. Nocuje u nas chrzestna męża, ze swoim mężem, więc rano poleciałam na zakupy, potem do kwiaciarni zobaczyć jak zrobili wieniec i czekałam już na mszę. Powiem Wam, bardzo bałam się kościoła-ale to wczoraj wieczorem, wiecie ja jakoś pewnie się tam nie czuję, a wiadomo teraz tam będzie cała rodzina i bałam się co sobie pomyślą jak będę stać na zewnątrz, ale nagle wyjdę? Ale wiecie co, pojechaliśmy- a to pół godziny jazdy od cmentarza było, weszłam, siadłam i byłam spokojna przez całą Mszę-mimo,że byłam w środku. Potem te pół godziny z powrotem na cmentarz, tam też bardzo spokojnie, potem stypa w restauracji, powiedziałam mężowi, żeby wziął autem sąsiadki dziadków, a ja poszłam 15 minut pieszo z synkiem i moimi rodzicami, jakoś tak czułam,że chcę chodzić, czułam jakąś taką dziwną siłę i energię. Aż jak wróciliśmy do domu, wyleciałam do sklepu, bo zabrakło masła na kolację, ale to pretekst. Jakoś tak wzmocniły mnie paradoksalnie te dni, pomyślałam, że skoro teraz poza typowym-smutkiem, szokiem i tęsknotą, nie pojawiła się panika, to jakoś nad tym panuję. Bardzo mi pomaga czytanie dobrych porad z tych książek, ciągle to robię i mnie to wzmacnia. Jeszcze raz dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie, życzę Ci Weronika by ten psycholog Ci pomógł, on ma rację-najważniejszym krokiem do zdrowienia jest zaakceptowanie swojego stanu, pogodzenie się ze swoimi objawami, często irracjonalnymi. Największy grzech to wyparcie się ich. Pozdrawiam Was serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Julka, może to będzie trochę nie na miejscu co napiszę, ale moim zdaniem takie sytuacje które zdarzają się w życiu, właśnie strata kogoś bliskiego lub coś innego równie przykrego, a raczej stawienie temu czoła podbudowuje tą naszą słabość. Bo z jednej strony to bardzo smutna wiadomość, że ktoś odchodzi i wiem, że nie powinnam tak pisać, bo może to zabrzmieć jakbym chciała wykorzystać coś takiego dla podbudowania siebie... ale właśnie nie to mam na myśli. Pomimo takiej sytuacji w kościele, czy na cmentarzu lęk się nie pojawił, silna z Ciebie babka, widać, że umiesz Julka radzić sobie ze stresem który każdego z Nas spotyka i panika nie przychodzi. To bardzo dużo, a takie coś można osiągnąć tylko pracą nad sobą. Gratuluję :) Aniu i jak udało się spotkać z chłopakiem czy raczej leniwy wieczór? U mnie wieczór spędzony na nauce. Jutro jadę na zajęcia-króciutko, bo tylko niecałe dwie godziny, ale przedstawiamy z koleżanką prezentację, pewnie się będę denerwować, ale to u mnie normalka... Po szkole cała reszta dnia spędzę ze znajomym poza domem ;) Niedziela znów w szkole... na szczęście to już powoli końcówka. Dziś powrót z pracy powiem pierwszy raz, że nawet... PRZYJEMNY :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Ja myślę,że takie sytuacje jak Julka u Ciebie są sprawdzianem naszego *zdrowienia*. wiecie, mi psycholog zawsze mówiła,że od emocji, i trudnych przeżyć w życiu nie da się uciec, tyle,że właśnie terapia uczy nas jak sobie z nimi radzić, tak by właśnie nie przełożyło się to na reakcje lękowe i panikę. Także Julka widać,że praca jaką wykonałaś przyniosła efekty i naprawdę potrafisz dziś nad tym panować. A te uczucia o jakich mówisz są przecież zupełnie normalne, nienormalnym byłoby je odrzucać, ja tak zrobiłam po śmierci taty i wyszło to bardzo źle... Weronika właśnie musisz zaakceptować to co się z Tobą dzieje, te wszystkie złe emocje i po prostu pozwolić sobie na nie. Właśnie pierwszym krokiem jest pogodzenie się ze swoim stanem. Nie pytaj-dlaczego, czemu ja, czemu nie ta głupia Olka. Po prostu, masz problem, ale masz pomoc, chcesz się zmienić i się zmienisz. Madziu cieszę się, że powrót do domu sprawił Ci przyjemność :) Agata to jak zwykle spokojnie i do przodu ;) Aniu mimo takich drobnych trudności wróciłaś spokojnie do domu, pięknie:) A ja po tym babskim spotkaniu, było naprawdę bardzo miło, trochę w domu musiałam sobie pogadać by wyciszyć jakieś tam myśli, ale na miejscu czułam się swobodnie i w pełnie zrelaksowana. Do tego manicure, maseczki, masaż twarzy i porady pani makijażystki, naprawdę się zrelaksowałam;) Dziś pogoda fatalna, ale nawet to, i wizyta teściowej mi humoru nie popsuje ;)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Julia jestem pełna podziwu, jak dobrze poradziłaś sobie podczas pogrzebu, naprawdę. To pokazuje, jak doskonale opanowałaś radzenie sobie z lękiem, także w tych najtrudniejszych sytuacjach. Tak jak napisała jedna z dziewczyn, od trudnych momentów i stresu w życiu nie da się uciec, ale naszym celem jest nauka radzenia sobie z lękiem i napięciem w takich sytuacjach, tak aby nie prowadziły do ataków paniki. Ty pokazałaś, że jesteś bardzo silna. Trzymaj się kochana w tych trudnych dniach:* Magda gratuluję udanego, spokojnego powrotu z pracy. Jak dzisiaj w szkole i na spotkaniu ze znajomymi? Michalinka po Twoim opisie widzę, że spotkanie musiało być naprawdę udane, zazdroszczę :) A powiedz mi, co sobie mówiłaś, żeby się wyciszyć? Bardziej zdania typu *pójdę tam i będę się dobrze bawić* czy jakieś inne słowa - klucze? Pytam, bo ja jeszcze mam problem z takim pozytywnym nastawieniem się i wyciszeniem przed wyjściem. Wczoraj po pracy już nigdzie nie szłam, tylko odpoczywałam w domu, bo chłopak do późna był w pracy, ale dzisiaj byłam z nim umówiona po południu i już dawno tak kiepsko się nie czułam jadąc gdzieś. Trzęsłam się od wyjścia z domu i niewiele brakowało, żebym wróciła, czułam się tak jakby moje ciało szło wbrew umysłowi, który kazał mi wracać. Po drodze musiałam jeszcze wejść do Lidla, który jest zaraz obok domu chłopaka, i jak tam weszłam to poczułam straszne poczucie odrealnienia, dawno nie czułam tego tak silnie - nie wiem, jak doszłam do półki z produktami, których potrzebowałam, i wytrwałam w kolejce. U niego też nie czułam się całkiem spokojnie, jak wracaliśmy do mnie to też było niefajnie, takie spięcie jak przed ważnym egzaminem, aż skurczu w łydce dostałam, tak się napinałam. A jutro rano ruszam ze znajomymi na rajd (mój chłopak go organizuje, więc dopiero na mecie wieczorem się z nim spotkam), nie ukrywam, że się boję, bo to zabawa na cały dzień (wyjdę z domu koło 8.30, a wrócę koło 21), ale chcę wziąć w tym udział, byłam rok temu i było super, więc nie chcę pozwolić chorobie przejąć nad sobą kontroli, tak żeby odebrała mi nawet takie radości. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie czuła się tak fatalnie jak dzisiaj. Asiu, Agatko, jak Wam mija weekend? Weronika jak tam u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

Właśnie o to chodzi, życie nie raz da nam w kość-nie ma się oszukiwać,że jak przeszłam agorafobię to już nic złego mnie nie spotka, ale właśnie dzięki terapii uczymy się radzić sobie z tymi wszystkimi emocjami.Także Julka jestem pod wrażeniem, pisałaś,że masz złe wspomnienia związane z kościołem, a tu proszę, weszłaś i można powiedzieć zrobiłaś co miałaś zrobić. To jest właśnie efekt tej pracy.... Cieszę się,że mimo bólu po śmierci, zachowałaś kontrolę nad lękiem. Ja bym chciała tak reagować w codziennym życiu. Wczoraj miałam podobny dzień jak Ania, niby byłam na zakupach, niby wyszłam z domu, ale czułam,że idę na przekór sobie, czułam napięcie, zupełnie nie wiem skąd. Ot, po prostu czasem taki dzień się zdarzy. Mam nadzieję Aniu,że rajd przyniesie Ci tylko satysfakcję:) Weronika cieszę się,że trafiłaś na fajnego specjalistę. Mam nadzieję,że z jego pomocą poczujesz się pewniej. Agata to już się powtórzę, ale czujesz się tam jak ryba w wodzie, świetnie:) Madziu miłej nauki, no już niedługo wakacje, to wypoczniesz;) Michalina świetnie,że wieczór się udał. Czasem trzeba wyjść, zająć się tylko sobą i dać się porozpieszczać ;) A ja wczoraj byłam na zakupach, kupiłam naszym mamom po storczyku, wczoraj zawieźliśmy, a dziś córcia mi napisała ,że mam tylko odpoczywać, a ona zaprasza mnie na dzień pełen miłych niespodzianek ;) Ciekawe co moja Zosieńka wymyśliła;)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczyny, Jula myślę, że nawet gdybyś czuła się teraz żle to nie byłoby nic złego. W takich momentach lęk może powrócić, generalnie człowiek ma bardzo kiepskie emocje i tak jak Michalinka napisała powinnien sobie na nie pozwolić. Radzisz sobie bardzo dobrze i to że żadna panika się nie pojawiła świadczy o Twojej pracy, którą nad sobą wykonałaś. A jak mąż się trzyma? Michalinko zazdroszczę tego wypadu, ja też chciałam zrobić taki swój wieczór panieński najchętniej to w spa na weekend ale fundusze mi nie pozwoliły :D ale generalnie uważam takie coś za świetny pomysł dużo lepszy jak impreza. Na impreze można iść zawsze a takie coś faktycznie nastraja wyjątkowo. Madziu bardzo się cieszę że miałaś taki fajny powrót, może to oznacząć, że wypracowałaś metodę. Na prawdę najlepiej tak zaczynać- od miejsc sytuacji które najmniej nas stresują i wtedy stopniowo do przodu. Krok po kroczku i okaże się że tramwaj nie jest straszny. Aniu powiedz mi a jak ty pracujesz nad swoimi emocjami? Masz taki czas dla siebie żeby te emocje oczyścić, żeby zrobić jakąś relaksację dla Ciała i ducha itd albo sport ? Może żle mi się wydaje ale mam wrażenie że jesteś taką dziewczyną która daje z siebie 200% wiecznie w ruchu, wiecznie coś robi a jak nie robi to ma wyrzuty sumienia. Często mam wrażenie że piszesz mam tyle stresu i pracy ale wciąż ładujesz jakieś nowe zadania itd. Np. pamiętam jak pisałaś że miałaś większy lęk i specjalnie poszłaś do biblioteki itd. Tak jakbyś nie pozwalała sobie na słabość jest lęk ale ja mu pokaże pójdę tu, załatwię to nie dam się. Może się mylę jeśli tak przepraszam. Ale jeśli jest w tym coś prawdy to uważam że te silne lęki które nagle ni stąd ni zowąd powracają to jest jakiś stoper organizmu. My tu nie raz rozmawiałyśmy o tym że lęki to nie jest zaburzenie które się wzięło nie wiadomo skąd. Często pod tym lękiem są wyparte emocje na które sobie nie pozwalamy, własne potrzeby które się spycha w kąt bo wszystko inne jest ważniejsze, skumulowane nieprzepracowane stresy i złe wspomnienia itd. Jeśli je przytupniemy nogą to one znów wrócą czasem silniej. Jedno to jest wystawianie się na lęk i praca technikami ale drugię to praca nad sobą nad uwalnianiem emocji, nad trudnymi dla nas tematami itd. Większość z nas skorzystała z terapii i tam to przepracowała ja dodatkowo poświęcam 10 minut dziennie na medytację i ćwiczenia oddechowe przed snem i oczyszczam na bieżąco emocje z tego co pamiętam Jula też tak robi z tymi emocjami. Kiedyś Jula wrzuciła tu fajny artykuł, leczenie naszej przypadłości okiem psychoterapeuty. Pisał że można wziąć leki i nie będzie się czuło lęku, można się wytrenować w wychodzeniu i będzie się wychodzić a co z tą całą resztą która pod tym wszystkim tkwi? To tak tylko do przemyślenia mam nadzieję że nie truje za bardzo... Ode mnie teściowa dziś wyjechała także się cieszę :D. Wiecie jak to z teściową wczoraj na przykład prasuje koszule, przychodzi patrzeć jak prasuje i mówi szybciej, szybciej. W środku już się mi zakołowało ale mąż przyszedł z odsieczą powiedział jej żeby mnie zostawiła. Wieczorem przyszła siostra z pracy i pyta przy wszystkich kto tak ładnie wyprasował koszule bo ona to zawsze szybko i nigdy jej tak ładnie nie wychodzi. Trochę miałam satysfakcje nie powiem, od razu stwierdziłam że ja wole wolniej a dokładniej :D. Teściowa się nie odzywała. A co do leków byliśmy wczoraj na takim sporym bazarze zadaszonym co prawda czasem kontrolowałam gdzie są wyjścia ale czułam się dobrze. Dziewczyny tu są takie tanie warzywa i owoce...pomidory pyszne pachnące to już można kupić za 0,75 czyli za nasze 1,40 gr. za kilo! Pomarańcze 3 zł. za kilo. Morele na początku sezonu za nasze to 6zł. za kilo. A dziś siedzimy w domu, ja mam w przyszłym tygodniu egzamin z tureckiego cała gramtyka z tego miesiąca w dodatku rozłożona na napisanie anegdoty, sprawdzian z czytania, ze słuchania i rozmowa-dialog i monolog...aaaaaaaaa Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

U mnie trochu lepiej, wczoraj był smutny dzień bo pojechałam do cioci tej co straciła męża bo był miesiąc po jego śmierci rodzina dosyć zdołowana ale w weekend nie wychodziłam za dużo , we wtorek egzamin jestem cała w nerwach a dziś dzien mamy, potem mamy całą rodziną wyjść. Ogółme nastrój trochę lepszy jestem trochę spokojniejsza staram się nie myśleć o lękach za bardzo mimo że tam sam, nadal Hiszpania mnie gryzie...no i cóż będzie gryźć a przede mną miesiąc egzaminów....poza tym mój brat się wyprowadza w przyszłym tygodniu będę już tylko sama z rodzicami. Widzicie z 6 osób na m4 zrobią się 3 . Na każdego przyjdzie pora. Póki co staram się skupić na zaliczeniach i egzaminach . Ciężko , ciężko i czekamy też do 7 czerwca na operacje mózgu babci. Codziennie do niej dzwonie. Dziewczyny gratuluje pokonywania lęków oby tak dalej!

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Hej dziewczyny :) Aniu, mam zdanie takie jak Agata powinnaś czasem pozwolić sobie na gorszy moment, dzień, nie robić nic na siłę. Takie pozwolenie sobie na lęk czasem może dać lepszy efekt niż jak za wszelką cenę chce się coś zrobić. Nie wiem... Tak sobie gdybam. Agatko ja jestem takim typem, że robię wszystko byle szybciej i to mnie w sobie denerwuje. Widzisz teściowej na pewno zrobiło się głupio i dlatego się potem nie odzywała. A ten egzamin z tureckiego to w jaki dzień? Powodzonka! Asiu Tobie życzę fajnie spędzonego dnia mamy :) Ja jakiś czas temu wróciłam ze szkoły, dojazd na luzie, powrót autem z kolegami więc też fajnie.Jadę dziś i tak czekałam mimowolnie czy przyjdzie ten lęk na tym odcinku co przychodził a tu spokój, luz, całkowity. Czyżby to cisza przed burzą czy może nasze super metody pomagają? oby to drugie:)) Egzaminy poszły w miarę dobrze, raczej obejdzie się bez poprawek. Ostatni jeszcze 9 czerwca, ale teraz cieszę się wolnym, w piątek jadę do Kozienic :))) na cały weekend. Asiu ja takich całkowitych wakacji mieć nie będę bo praca + pisanie licencjatu :( ale brak zajęć, nie będę musiała jeździć na zajęcia na uczelnie także z tego się oczywiście bardzo cieszę ;) dzisiaj mamy z chłopakiem 2 rocznicę także wieczorem pewnie wyjdziemy gdzieś do restauracji a póki co pojechał do mamy z prezentem a ja sobie w końcu odpoczywam nie myśląc o egzaminach, uff ;) pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Asiu i co córa dla Ciebie wymyśliła? :) Agata co do czasu dla mnie, to teoretycznie codziennie znajduję chwilkę, tylko że... Twoja obserwacja jest słuszna. Ja muszę ciągle udowadniać wszystkim, że jestem najlepsza, bo w przeciwieństwie do wielu osób w swoim otoczeniu nie mam takiego komfortu, że np. jak stracę pracę z jakiegokolwiek powodu, to rodzice mi pomogą - zostanę sama, z niczym, bez dachu nad głową i dobrego słowa. Dla nich, mimo że zawsze byłam prymuską, nie miałam problemów z nauką, ze znalezieniem pracy po studiach itd. zawsze byłam nikim, jak wracałam do domu ze szkoły zmęczona i kładłam się spać po południu, to oglądali mi źrenice, bo uważali, że biorę narkotyki, bo przecież nie można być zmęczonym po kilku lekcjach - ja miałam wtedy 11 lat! Nieraz wyzywali mnie od najgorszych z byle powodu, zawsze byłam wyśmiewana w klasie, bo nie jeździłam na wycieczki, nie chodziłam z klasą do kina - bo to zdaniem rodziców tylko ksoztowało, a nie przynosiło żadnej korzyści. Dzisiaj mam tylko tych znajomych, których poznałam przez chłopaka - z dawnych lat nikt mnie nie lubi, właśnie przez te okropne czasy. Teraz żeby to sobie odbić muszę być najlepsza we wszystkim, dlatego zawsze daję z siebie 200 %, ale z drugiej strony - ja lubię być taka zaangażowana, nienawidzę, kiedy nic się nie dzieje. Co do sportu, to go zwyczajnie nie lubię - żadnej formy, jedyna forma ruchu jaką akceptuję to dłuuuuuuuugie spacery i chodzenie po górach (ale nie wspinaczka). Mój sposób na relaks to czytanie książek, sen, słuchanie muzyki, kontakt z przyrodą (ale tu znowu - trzeba wyjść z domu i być w miejscach, gdzie jest odludzie i nie ma szans na pomoc w przypadku np. zasłabnięcia). Dodatkowo, mam bardzo toksyczną atmosferę w domu i ja tu nie odpoczywam - nie jestem szanowana i uciekam stąd przy każdej okazji, nie znoszę tu być. Latem mam zamieszkać z chłopakiem, jak wszystko dobrze pójdzie, ale wiecie, dla niego moja choroba to czasami za wiele. Wczoraj, jak zwierzyłam mu się, że trudno mi było do niego dojechać, że się bałam, to się wnerwił, powiedział, że on już nic nie rozumie, że było lepiej i że on nie wytrzymuje takiej ciągłej huśtawki, że jeszcze trochę i odejdzie, bo tego nie wytrzyma. Dla mnie to by była katastrofa, dlatego naprawdę bardzo się staram z tego wyjść, ale są chwile, że to jest ponad moje siły. Agata to fajnie, że masz już spokój :) I życzę powodzenia na egzaminie! Weronka trzymam kciuki, żeby ten zły czas jak najszybciej minął, wtedy na pewno będziesz spokojniejsza. I Tobie również powodzenia z nauką! Magda to super, że egzaminy poszły dobrze :) Ciesz się zasłużonym odpoczynkiem :) Mam nadzieję, że miło spędzicie rocznicę. Ja byłam na tym rajdzie, pierwsze 15-20 minut w samochodzie - koszmar, biłam się z myślami, czy nie powiedzieć znajomym, że chcę wracać do domu. Potem było dużo lepiej, choć tak całkowicie wyluzowana czułam się tylko co jakiś czas. Lęk najsilniejszy był, jak w połowie trasy zatrzymaliśmy się w pizzerii po drodze na obiad, siedząc tam przy stoliku tylko się zastanawiałam, czy dotrwam do końca posiłku, czy zemdleję, ale udało się jakoś, i potem znów było lepiej. W drodze powrotnej znajomi wysadzili mnie na przystanku, na którym wysiadam takżę wracając z pracy i idąc ten kawałeczek do domu też się trochę trzęsłam, ale to już mógł być efekt zmęczenia. Ogólnie jednak cieszę się, że pojechałam, widzieliśmy tyle ładnych miejsc, no i to było takie oderwanie od myśli o pracy, nawet jeśli nie byłam spokojna. A jutro znów ciężki dzień w pracy - ale piątek mam wolny, więc byle tylko dotrwać do środy po południu. Pozdrawiam Was

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, jakoś te dni błyskawicznie przeleciały. W sobotę byli goście w domu, pojechaliśmy do teściów, potem na cmentarz, potem odwieźć gości na dworzec, i po dziadka rzeczy, bo na razie ciężko mu samemu, więc jakiś czas pomieszka u nas. Wczoraj pojechaliśmy do moich rodziców, a właściwie to mamy. Zamówiłam jej w cukierni babeczki, śliczne, dekorowane pod mamę, a tam niespodzianka, pani mówi,że ma coś jeszcze. To mąż mi zamówił wcześniej taki sam zestaw, tyle,że z moimi ulubionymi rzeczami jako dekorację. Synek był tak przejęty prezentem, że wstał o 5 pytając męża co rusz, czy już jedziemy , ale nie bardzo wiedziałam o co im chodzi. ;) Mąż Agata jest smutny, ale to normalne, w takiej sytuacji nie ma co udawać bohatera. Ja też nie udaję. Całą środę byłam w rozsypce, bo była to niespodziewana wiadomość, w sobotę u teściów było bardzo smutno, ale wiem,że to są naturalne emocje i nie ma co się ich wstydzić. Cieszę się tylko,że mimo tych tragicznych dni udało mi się normalnie funkcjonować, iść do pracy, iść na pogrzeb, nie zamknęłam się w domu. Asiu też jestem ciekawa co tam córcia Ci przygotowała. A Michalina też jakieś niespodzianki miałaś?:) Agata to trzymamy kciuki za Twój egzamin, jestem pewna,że zdasz śpiewająco. Madziu fajnie,że czujesz taki luz i spokój. :) Aniu znam Twój problem, ja też jestem perfekcjonistką aż do przesady, ale w walce z nerwicą jak to w życiu, trzeba czasem odpuścić. wiem- z doświadczenia, że ona nie lubi, jak pędzimy do przodu, bez chwili spokoju, bez czasu na refleksję, gdy zapominamy o sobie. Pozwól sobie Aniu na drobne niedociągnięcia. I bądź dla siebie dobra-nie krytykuj siebie.* pozdrawiam, córka woła z pokoju ;)

Odnośnik do komentarza

Witajcie w nowym tygodniu;) Mi też jakoś weekend minął, zupełnie niezauważalnie. W sobotę byłam z mamą na cmenatrzu, sadziłyśmy kwiaty, myłyśmy nagrobki i złapał nas deszcz,ale taki,że przemokłam całkowicie. Wczoraj za to trzęsłam się z zimna i walczyłam z bólem gardła. A mąż mi zrobił w ramach dnia matki śniadanie do łóżka, a dziewczynki wręczyły mi po róży, ,mąż je zabrał do teściów, więc odpoczęłam ;) No,a reszta dnia to z mamą, oglądałyśmy zdjęcia, jadłyśmy ciacho i wspominałyśmy jakie to z nas niezłe ziółka były;) Eh, dziś znów taka szarówa za oknem, zimno, smutno... Ja też rozumiem Anię, jako najstarsza musiałam być perfekcyjnym wzorem dla rodzeństwa, w szkole, w domu, wszędzie musiałam być najlepsza. I mam to do tej pory, nie potrafię odpuścić... Również w walce z nerwicą, a Julka ma rację, tu trzeba cierpliwości, spokoju i rozwagi. Agata z egzaminem na pewno sobie poradzisz:) Madziu gratuluję dobrego czasu-oby tak dalej:) Asiu co u Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Dziękuję dziewczyny za ciepłe słowa :) Wiem, że dobrze mnie rozumiecie i cieszę się, że mogę Wam o wszystkim pisać, to również pomaga wyładować emocje. Julka oczywiście że nie można się wstydzić swoich emocji, w takiej sytuacji byłoby dziwne, gdybyś ich nie odczuwała. Bardzo Cię podziwiam, że mimo wszystko potrafisz normalnie funkcjonować, nie każdy dałby radę. Fajny prezent zrobił Ci mąż :) Michalinka Ty też miałaś miły Dzień Mamy :) Mam nadzieję, że ze zdrówkiem już lepiej? Asiu jak Tobie minął Dzień Mamy? Agata, Magda co u Was? Ja już po pracy i nawet pranie zdążyłam zrobić, znów miałam spotkanie z klientem poza firmą, i tym razem z koleżanką na miejsce jechałyśmy taksówką, ale z powrotem szłyśmy pieszo, bo okazało się, że to dość blisko naszej siedziby. Na spotkaniu było zupełnie ok, jak szłyśmy z powrotem tak sobie, ale bez tragedii, powiedziałam sobie, że należy iść do przodu i tyle. Co więcej, okazało się, że znów nie zabiorę się z powrotem z koleżanką autem, więc szłam na pętlę z dziewczynami i tu było tak średnio, ale też bez tragedii. Co ciekawe, jak wsiadłam do autobusu (akurat nie jechał bezpośredni, więc jechałam z przesiadką) poczułam się pewniej, do tego stopnia, że wysiadłam kilka przystanków od domu, koło takiego dużego centrum handlowego, i weszłam tam pobuszować po sklepach na uspokojenie emocji po ostatnich stresach. Moje ulubione sklepy w tej galerii są akurat blisko wejścia, ale powiem wam, że w ogóle nie czułam stresu będąc tam, mało tego - kupiłam kilka kosmetyków, dwie bluzki, sukienkę i spodnie :) Przymierzanie, czekanie w kolejce, krążenie między wieszakami - wszystko to zupełnie spokojnie, powrót do domu też. Dzisiaj jednak nic już nie robię - pora na obiad i błogi relaks. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Dziewczyny, miło że u Was wszystko dobrze. Aniu, ja właśnie z galeriami mam też problem plus ta komunikacja. Wczoraj nasza rocznica się udała, bez lęku, a dziś w pracy miałam takie nieprzyjemności, że mam humor zepsuty chyba do końca tygodnia, a w środę mam urodziny, tak czekałam na ten dzień, zadowolona, że egzaminy za mną(prawie) a tu coś takiego.. jestem osobą która wszystko bierze do siebie na sto lat, drugie sto o tym myśli i się zadręcza... Chciałabym być osobą która olewa sobie zdanie innych i żyje chwilą. Dobrze, że chociaż lęk mnie nie odwiedza i dziś po pracy poleciałam na zakupy. No nic, buziaki...

Odnośnik do komentarza

Madziu miałam podobnie, przejmowałam się strasznie zdaniem innych, a już nie daj Boże krytyką, ale kochana w życiu spotkasz 10 osób, 5 będzie Ci życzliwych, a 5 zawsze coś powie negatywnego na Twój temat. Najważniejsze to zbudować pewność siebie, owszem do błędów trzeba się przyznawać, ale nie pozwalać innym wejść na głowę. Jeżeli będziesz pewna siebie, mniej będziesz przejmować się innymi. Dziewczyny widzę, świetne miałyście dni matki ;) Moja córa z mężem zrobili śniadanie i obiad, dostałam od córki kwiatki, a dziś w szkole było spotkanie dla mam, dzieci występowały, córcia taka przejęta. A ja niby nie byłam na luzie, ale obyło się jakichś lęków. Wiecie trochę się denerwuję moimi kobiecymi sprawami, znów pojawiły się problemy, będę musiała mieć jeszcze jedno badanie, i bardzo się stresuję. Nie potrafię tego wyłączyć... Aniu gratuluję dzisiejszego dnia i tego buszowania po sklepach ;) Julka mam nadzieję,że będzie Wam z czasem łatwiej. A teraz otocz dziadka troską. Agatka jak tam egzamin? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny Asiu egzamin mnie czeka w czwartek a druga cześć w piątek ale dziś mieliśmy przedsmak- taki próbny nam zrobiła więc poziom dość wysoki powiem szczerze, że dla nas to trochę trudne od nas z grupy 4 osoby nie osiągnęły minimum (a przypominam że mam łącznie ze mną 9 osób w grupie) a minimum trzeba zdobyć żeby przejśc dalej jak się nie uda to powtarza się ten miesiąc jeszcze raz....powiem wam dziewczyny że mój wynik był niezły ale mógł być lepszy...Ja Madziu, Asiu mam identycznie mój problem to chwiejna samoocena wszystko do siebie biorę, przejmuje się, przeżywam. Co prawda pracuje nad tym- nad asertywnością i mówie sobie takie pozytywne zdania przed lustrem :P ale jeszcze dużo brakuje. Dziś to widzę zamiast się cieszyć z wyniku to przeżywam że nie poszło mi lepiej...Dziś w ogóle jestem przed okresem i takie chwiejne mam nastroje. Niby wszystko ok do szkoły popłynęłam, po kursie się spotkałam z koleżanką z Polski, potem jakieś sprawy z remontem ale jak płynęłam i jak czekałam na koleżankę to pojawił się taki lęk nie duży, szybko odszedł ale był taki wiecie nie fajny. Oczywiście zaczęłam to przeżywać że może wraca czy coś... Aniu przykro mi z powodu tego co Cię spotkało, ale teraz jest czas żeby uwierzyć że to BYŁO i nie wróci. Odpuść sobie czasem tak jak Jula pisze bądz dla siebie dobra. Widzisz piszesz, że lubisz być taka zabiegana ale z drugiej strony pojawiają się lęki...Fajnie że planujesz wyprowadzkę na prawdę to Ci oczyści umysł i serce. Moim zdaniem Twój chłopak czasem traci cierpliwość ale nie sądzę aby w takich chwilach mówił poważnie. Asiu będę oczywiście trzymać kciuki i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że jesteś silna i ta siła jest w Tobie. Na razie nie masz na nic wpływu po prostu musisz poczekać. Ja wiem że takie czekanie bardzo stresuje nie wiem jaki może być sposób. Może staraj się myśleć że nie masz wpływu na to co będzie i myślenie o tym nic nie pomoże. A kiedy to badanie i wyniki? Jula współczuje trudnych chwil i bardzo gratuluje Ci Twojej siły i spokoju. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja dziewczyny rozłożona, eh, gardło, katar, do tego ciągle mi zimno, ciągle mam dreszcze. Dobrze,że dziś mąż ma na popołudnie, to mam trochę spokoju, mogę sobie troszkę poleżeć. Także na razie nigdzie nie wychodzę, i boję się,że wiecie-dłuższa przerwa, czy będzie ok? Agatka dla mnie to w ogóle coś wspaniałego-opanować turecki, przecież to trudny język, więc jestem pełna podziwu ;) A takie drobne *lęczki* szczególnie przed okresem to coś normalnego, trzeba się pogodzić,że czasem coś się pojawi. Ale potrafisz sobie z tym poradzić. Asiu mam nadzieję,że to nie jest nic poważnego! i choć to pewnie trudne to staraj się denerwować zanadto. Pewnie takie przedstawienie dla mam musi być wspaniałym doświadczeniem;) Madziu myślę jak Asia, często na opinię innych nie mamy wpływu. Nie da się wszystkich zadowolić, najważniejsze to nie pozwolić takim sytuacjom zniszczyć nam samopoczucia. Aniu gratuluję takiego intensywnego dnia w pracy i tego,że sobie poradziłaś naprawdę pięknie;) Co tam Julka u Ciebie słychać? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wiesz Agata to niby nie jest groźne, tyle,że u mnie trudno się leczą i trwa to bardzo długo. Myślałam,że mam to za sobą, a tu wychodzi na to,że wróciło. Dlatego zdenerwowana jestem, bo źle reaguję na leczenie i boję się powtórki. No, ale cóż poradzić. Będę trzymać kciuki za Twój egzamin;) Michalinka zdrowiej:) Ja mam tak samo, dwa dni w domu i zaraz się zastanawiam czy będzie normalnie, czy nie? Byłam już na zakupach, pogoda taka,że szkoda gadać, głowa mnie boli, pewnie znów deszcz idzie. Straszna ze mnie meteopatka ostatnio... pzodrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalinka zdrówka dużo ;) Asiu mam nadzieję,że teraz ten problem będzie mniej dokuczliwy, i nie będziesz musiała tak bardzo się stresować. A kiedy dokładne wyniki? Agata powodzenia na egzaminie! Aniu też się cieszę,że czujesz się swobodniej, i tyle wyjść:) Weronika co tam słychać? Madziu jak Ci czas mija? A ja byłam w pracy, ale powiem Wam zdenerwowana byłam,wyszłam wcześniej. Dziadek ma cukrzycę, już od dawna, zawsze bardzo dbał o siebie, a teraz po tej tragedii załamał się-to zrozumiałe z jednej strony, ale musi przecież pamiętać o diecie, brać zastrzyki, a tu jada nieregularnie, cukru nie mierzy itp. Niania dzwoniła,że ma z nim problemy, bo nie wziął insuliny i źle się poczuł. Musimy teraz bardzo na niego uważać. Tak bardzo kochał babcię, że źle mu tu bez niej. Ale musi dbać też o siebie... Także jestem zdenerwowana nieźle... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam, Jula wcale się nie dziwię temu waszemu dziadkowi, stracił najbliższą sobie osobę, pewnie musi sporo czasu upłynąć zanim znów zacznie *uczestniczyć* w życiu tak jak wcześniej. Do tego czasu musicie go pilnować i przypominać, ale ma was ma kochane wnuki więc jest dla kogo żyć i jest dla kogo dbać o własne zdrowie i życie. A ja mam dziś taki beznadziejny dzień.....nie wyspałam się, nie poszłam na kurs (całe szczęście bo dziś było zastępstwo naszej nauczycielki i dziewczyny mówiły że 3 godziny zmarnowane na głupoty) poszłam z mężem na spotkanie z jego koleżanką, ona tylko po turecku. Przez pierwszą część spotkania mówiła wolno i nawet rozumiałam gadaliśmy, potem oni zaczęli wspominać studia gadali szybko, ja prawie na stole usnęłam bo energii nie mam dziś za grosz. Jutro u mnie w szkole taka integracja wszystkich uczestników z wszystkich grup. Każdy ma przynieść coś do jedzenia ze swojej kuchni. Kiedyś już było coś takiego wtedy ciasto z przepisu babci najłatwiejsze zrobiłam no a teraz wymyśliłam sałatkę jarzynową. Zmęczyłam się nad tą sałatką :D zaczęłam się na szkołe swoją denerwować, potem na męża za byle co. W końcu poprosiłam męża żebyśmy się na poduszki pobili :D powiem wam pomogło, polecam, trochę ze mnie uszły emocje. Co prawda dalej jestem zmęczona no ale....oby ten okres już się zaczął. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Julka współczucia dla dziadka, musiał bardzo kochać swoją żonę, dobrze, że okazujecie mu teraz dużo ciepła i zainteresowania w tych gorszych dla niego chwilach. Agatko takie dni bez energii zdarzają się każdemu, w Polsce to jeszcze od kilku dni straszne deszcze więc ja też nie funkcjonuję normalnie:D Aniu jak dzisiejszy dzień minął? Michalinko dużo zdrówka! A u mnie ok. Dzisiaj byłam w pracy od 12 do 19, po pracy zaszłam do rossmanna i trafiłam na takie promocje, że jestem przeszczęśliwa:D wiem, głupi kosmetyk może mnie ucieszyć, no ale tak właśnie jest. Jutro mam wolne, wyśpię się, muszę pójść na pocztę a o 15 umówiłam się z chłopakiem na urodzinowe zakupy i wypad do restauracji - wszystko w centrum Warszawy. Jak starczy czasu pójdziemy do kina na Oszukane. Życzcie mi powodzenia :P Co do atmosfery i sytuacji w pracy wiecie zaczynam to olewać. Nie jest to jakaś ważna praca, ani umowy ani pieniędzy z niej, przynajmniej w razie czego będę miała większą motywację do szukania czegoś innego. Dobranoc! :)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Magda i bardzo dobrze, że zaczęłaś podchodzić z większym dystansem do pracy. Mówi Ci to osoba, którą osobiście wykańcza nadmierne przejmowanie się, tak więc bardzo dobrze, że umiesz spojrzeć na swoją pracę i problemy w niej z luzem, choć wiem, że to nie jest łatwe. Będzie dobrze kochana! I mam nadzieję, że jutro będziesz się dobrze bawić :) Asiu trzymam kciuki za Twoje zdrowie, wierzę, że się denerwujesz, ale staraj się myśleć pozytywnie:* Agata nerwy i lęki przed okresem często dotykają nawet zdrowe osoby, fajnie, że Ty potrafisz sobie z tym radzić, ten pomysł z walką na poduszki bardzo dobry :) A opuszczonym dniem w szkole się nie przejmuj, każdemu się zdarza. Ty i tak idziesz do przodu jak burza, pozwól sobie zwolnić :) Jestem pewna, że jutro będzie lepiej. Michalinka dużo zdrowia. A wychodzeniem po przerwie się nie przejmuj, na pewno będzie dobrze, tylko nie nastawiaj się negatywnie, choć wiem po sobie, że takie myśli lubią napływać w takich sytuacjach. Julia współczuję sytuacji z dziadkiem, wiem, że to ciężko widzieć kochaną osobę taką bezradną i załamaną, kiedy trzeba pilnować jej na każdym kroku, żeby o siebie dbała. Życzę dużo siły i wierzę, że kiedy minie pierwszy szok, otoczony Waszą miłością i troską dziadek wróci do lepszej formy. A ja dzisiaj w pracy ok, choć coś mi się znów z zatokami dzieje, albo jakaś alergia się uaktywniła, bo cały czas spływa mi do gardła taka flegma i przez to jest mi niedobrze, jakbym miała katar okropny, ale nos mam wolny. Bardzo niefajne uczucie i mdli mnie w pomieszczeniach bez dopływu świeżego powietrza, w autobusie rano w połowie drogi mnie trochę zemdliło, ale na szczęście nie musiałam wysiadać. Co ciekawe, nie pojawiły się przy tym żadne lęki - to po prostu fizyczna niedyspozycja, bardzo nieprzyjemna, ale przynajmniej fizyczna, nie płynie z psychiki.Mam jednak nadzieję, że jutro będzie lepiej, bo to uciążliwe bardzo. Poza tym miałam znów spotkanie z klientką, z koleżanką, zupełnie na luzie poszło. Z pracy odebrał mnie chłopak, bo akurat nam się zbiegł czas powrotu, podrzucił mnie do domu, tam zjadłam obiad i chwilę odpoczęłam i podjechałam do niego, już sama. Mimo czekania 25 minut na autobus (ach te korki...) lęk się nie pojawił, tylko oczy mam takie zmęczone ostatnio, że od wypatrywania np. autobusu szybko zaczynają łzawić i obraz mi się trochę zamazuje, ale też bardzo dużo czasu spędzam przy komputerze - niedługo chyba trzeba będzie odwiedzić okulistę. Teraz czas spać, jeszcze tylko 8 h jutro w pracy i 4 dni wolnego :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×