Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Ja na poczatku to na spotkania z moja psycholog czekalam jak na wybawienie. Odliczalam dni nawet mialam takie wrazenie ze bez tych spotkan nie jestem w stanie funkcjonowac. Potem tez stopniowo mijalo a dzis to nawet nie mialabym ochoty sie na zadne odswiezajace spotkanie z nia umowic. Po prostu w ogole nie jest mi to potrzebne. Juleczko ja jako dziecko tez niestety mialam taka traume. Jak bylam dzieckiem zachorowalam na swinke nie moglam pojsc do przedszkola wiec rodzice zostawili mnie z dziadkiem. Pech chcial ze tyle co zjedlismy sniadanie dziadek moj powaznie zaslabl. Ja myslalam ze on umiera i nie moglam mu pomoc. To nie byly czasy gdzie dzieciaki z komorka przy szyji chodza. Sasiadow nie bylo i ja tak z nim przez kilka godzin siedzialam przerazona i ryczaca. Stan jego sie nie zmienial. Moja mama jak wrocila z pracy to ponoc siedzialam za zaslona i nic nie mowilam. Faktycznie moj dziadek umarl potem w szpitalu. Ja jestem gleboko przekonana ze to doswiadczenie przyczynilo sie do moich zaburzen lekowych bo przeciez ja najbardziej boje sie zostawac sama tak jakby ta bezsilnosc i poczucie samotnosci z tamtego czasu wciaz we mnie siedzialo. Takze Jula rozumiem Cie. Faktycznie powolutku mierz sie z tym kosciolem. Krok po kroczku. Ja dzis znow dobry dzien mialam. Po zajeciach spotkalam sie z jedna z Polek ktore tu mieszkaja. Fajna dziewczyna, poszlysmy na lunch i na piwo. Dosc fajne spotkanie potem sama wrocilam na spokojnie. Faktycznie Aniu na statku jest super i piekny widok. Ale jak bylam tu rok temu to plynac razem z mezem to tylko sie modlilam zeby dobic do brzegu. Na szczescie teraz czy jestem na zatloczonej ulicy czy na pelnym morzu przestaje mnie stresowac i moge wlasnie czerpac przyjemnosc :). Dzis jak jechalam do to weszlam na pierwsze pietro statku widok jeszcze piekniejszy sloneczko, morze blyszczy od tego slonca, gory w tle ehh pieknie. To nie jest prawda ze nie wazne gdzie sie mieszka!! Ale wczoraj troche mama popsula mi humor. Gadamy wczoraj na skypie i mowie im ze juz wracam statkiem sama ze maz tylko plynie ze mna ale w innych miejscach i nie wysiada. Tato na to : no to dobrze i usmiecha sie. A matka.....no a kiedy sprobujesz sama poplynac?? K.... Czlowiek sie cieszy ze coraz lepiej sobie radzi ale jak dla niej to nigdy nie jest wystarczajaco dobrze. Pochwali tylko wtedy jak faktycznie zrobie cos wyjatkowego choc i wtedy mowi to tak jakbym to nie ja zrobila ale choroba sie cofnela! A potem tylko a kiedy to a kiedy wreszcie tamto?? wiecznie do przodu. Od wszystkich naokolo wymaga a sama od lat nic nie robi ze swoim zyciem. Nie raz dziewczyny mysle ze mamjuz to przerobione ze juz sie z tym pogodzilam i na nic nie licze ale w takie dni jak wczorajto wciaz widze ze ma na mnie wciaz duzy wplyw. :( Magda trzymam kciuki za prace, Aniu oby pracy bylo troche chociaz mniej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Agata cóż, nasi bliscy czasem potrafią sprowadzić nas na ziemię. Dla nich coś co jest oczywiste i nie stanowi problemu dla nas jest sporym wyzwaniem. oni tego nie rozumieją. jedyna rada? Przyjmować to na chłodno, nie przejmować za bardzo. My Ciebie rozumiemy i jesteśmy bardzo dumne, bo wiemy ile wysiłku kosztuje taka samodzielność;) Julka ja się nie dziwię,że mając takie wspomnienia, czujesz niepokój w kościele. Ale jestem pod wrażeniem,że mimo to chcesz zmienić te odczucia, brawo;) Michalinka codziennie wychodzisz, super;) Madziu trzymam mocno kciuki! Aniu robisz wielkie postępy. Tak swobodnie reagujesz, świetnie:) a jak babcia się czuje? Ja dziewczyny dziś lepiej, byłam z mężem w Auchan i było dość spokojnie:) No i pochwalę się Wam, udało się nam w końcu przekonać wspólnotę, by zieleń jaka znajduje się pod naszymi oknami, a jest zaniedbana zamienić na ogródki dla mieszkańców z parteru, tak więc jutro podpisujemy umowę dzierżawy i będziemy mieli swój ogródek :) Może nie bardzo duży, ale latem zmieści się i grill i kwiaty, i jakieś truskawki. No i one będą z tej drugiej strony, spokojnej, bezpośrednio z zejściem do rzeczki. Z jednej strony tłoczne centrum, a z drugiej mój rajski ogródek. Oj, już w weekend będziemy się tym zajmować, trzeba będzie ogrodzić i do roboty ;)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Asiu jaki sukces, brawo! To musi być cudowne mieć taki przydomowy ogródek, taka zielona oaza spokoju tylko dla Ciebie :) Na sezon letni jak znalazł. Bardzo się cieszę, że Ci się udało, i że wyjście do Auchan przebiegło bez lęków. Michalinka dobrze, że wychodzisz codziennie :) Agata straszne przeżycia z dziadkiem, współczuję bardzo. Ja jak tak pomyślę to nie mam żadnych takich traumatycznych przejść, w dzieciństwie na pewno nie, w dorosłym życiu raczej też. Tak naprawdę przestraszyłam się kiedyś, jak będąc w galerii handlowej i oglądając ciuchy źle się poczułam ,ale tak naprawdę źle, musiałam natychmiast usiąść, bo czułam, że zaraz zasłabnę, pamiętam że świat mi wirował i bardzo się bałam, do dzisiaj nie wiem, czy to był atak paniki, czy po prostu byłam w gorszej formie i źle się poczułam z jakichś fizycznych powodów. Ale idziesz do przodu jak burza, i bardzo dobrze :) Mamą się nie przejmuj - dla zdrowych osób nasze sukcesy często sukcesami nie są, ot, normalna sprawa - wśród moich znajomych i rodziny moja radość z tego, że np. nie bałam się w autobusie jest kompletnie niezrozumiała, tak samo jak to, że jeszcze pół roku temu krążyłam komunikacją miejską po całym Poznaniu we wszystkie strony i nic mi nie było, lubiłam to, a teraz mam swoje wyznaczone trasy, po których poruszam się swobodnie ( a i to nie zawsze), a pojechać gdzieś indziej to już jest problem. Wczoraj chłopak zapytał, czy w piątek po pracy, na 18:00 nie podjechałabym do pubu do centrum, gdzie on będzie coś załatwiał i byśmy się tam mogli spotkać, a przy okazji umówić ze znajomymi. Wiecie, mimo że mam ostatnio głównie dobre dni, powiedziałam że nie przyjadę - bo to by było około pół godziny jazdy bardzo zatłoczonym tramwajem, plus musiałabym być może jeszcze czekać na niego w zupełnie nieznanym pubie. Nie czuję się na to gotowa, choć jest mi przykro. Wczoraj powrót z pracy bez problemu, jeszcze poszłam się umówić na przyszły tydzień do fryzjera, potem popracowałam w domu, a wieczorem zaliczyłam jeszcze dwugodzinny spacer z chłopakiem, też praktycznie bez nerwów. Dzisiaj dojazd do pracy też ok. Pozdrawiam z upalnej Wielkopolski

Odnośnik do komentarza

Aniu nie miej żadnych wyrzutów sumienia-pamiętaj nasze motto- Nic nie muszę. I to jest najważniejsze, nie musisz iść.Nie ma za co siebie obwiniać. Asiu widać,że bardzo lubisz jeździć na działkę do teściów, świetnie,że będziesz mieć swój kawałek raju, i do tego ta rzeczka,będzie Was chłodzić w upały:) Agata współczuję takich przeżyć, to na pewno na nas wpływa. Wiecie, może gdyby wtedy ktoś z nami mądry na ten temat porozmawiał-wyjaśnił, wytłumaczył, byłoby nam łatwiej. U nas dziewczyny w domu mieszkał dziadek, już w ostatnich tygodniach życia, i pamiętam jak dziś jak przyjechała R i wywozili dziadka, miałam 6 lat, przyszedł ksiądz i nam -mi i bratu, małym dzieciom mówił,że dziadek za życia (po śmierci żony) rzadko chodził do kościoła i będzie teraz musiał iść do czyśćca i my musimy się modlić, bo jak nie to do będzie w piekle. Wiecie, dziecko w takim wieku widzi piekło jako miejsce pełno kotłów z ogniem. Pamiętam,że potem spałam z dziadkiem w szpitalnym łóżku, bo bałam się,że umrze i pójdzie do piekła. A jak umarł to wpadłam w taki szał,że chciano po pogotowie dzwonić by mnie uspokoiło,bo byłam w totalnej histerii. Także ja myślę,że to wszystko w nas zostaje. I wicie, miałam fajnych rodziców, fajne dzieciństwo, ale takie rzeczy na pewno mają wpływ na to co się ze mną stało.... A mamą Agata się nie przejmuj. To racja,że jak ktoś tego nie doświadczył,to nas nie rozumie. My wiemy ile znaczy walka z samą sobą i jesteśmy z Ciebie dumne. I jak Michalina, dziś też spacerujesz z dziećmi? Ja jeszcze w pracy, jeszcze godzina, zakupy i do domu. Wczoraj wyszalałam się zakupowo, w końcu szefowa musi jakoś wyglądać:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Julka fajnie, że zakupy się udały, pewnie nie jeden facet będzie się oglądał za taką sexy szefową :) Agata mój tata nawet nie wie o moich problemach, mama wie, widzisz tak to jest, ja czasem również zwierzam się np chłopakowi a on jakiś komentarz rzuci, że się odechciewa wszystkiego, no po prostu tylko druga osoba która to przeżyła zrozumie sukces :) i nic tego nie zmieni chyba Aniu wiesz, często jak czytam Twoje wpisy czuję się,jakbym o sobie czytała. To kiedyś jeżdżenie bez problemu a teraz tylko wyznaczone trasy a jak chce się jechać gdzieś indziej to już problem jest. Dziś myślałam, że nie dam rady a tu najpierw w samym centrum Warszawy czekałam na chłopaka jak wyjdzie z pracy 30 minut, potem najgłówniejszą ulicą stolicy (chodnikiem:D) poszliśmy do Smyka, bo chłopaka chrześnica ma urodziny i trzeba było coś kupić, to ogromny, trzypiętrowy sklep i nie wiem jak to się stało, ale po 2-3 minutach poczułam się tam normalnie :) jak zdrowa, spędziliśmy tam jakieś 40 minut, potem KFC w centrum i pieszo godzinę do domu różnymi uliczkami których nie znałam. Wczoraj za to poszliśmy na Pola Mokotowskie, pełno zieleni, dużo ludzi, fajnie było. Jeszcze tylko jutro praca i w sobotę z rana do Kozienic i również tak jak Julka wyruszam na zakupy:)) mam nadzieję, że w Galerii będzie ok, chociaż trochę się już boję. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Wiecie ja też nie wiedziałam,że to wszystko może mieć na nas taki wpływ, a tu proszę, jednak każde doświadczenie w nas zostaje i niestety potrafi o sobie przypomnieć... Agata mama pewnie myśli,że skoro wyjechałaś to czujesz się świetnie i powinnaś żyć zupełnie normalnie. Ale właśnie, nasi bliscy nie potrafią zrozumieć tego co my przeżywamy. Także Agata mamą się nie przejmuj, ona na pewno nie chce źle, po prostu myśli,że jak zrobiłaś taki krok to już będzie zawsze pięknie i cudownie. Ale cóż, powoli i do celu. Asiu cieszę się,że masz swój swoją oazę, teraz będziesz miała trochę więcej pracy,ale i mnóstwo radości;) Aniu zgadzam się z Julką, niczego nie musisz, i nie miej wyrzutów. Masz prawo nie iść, ale nie znaczy to,że jakaś ostra faza nadchodzi. Julka i jak zakupy udane? Madziu jakieś wieści w sprawie pracy? I gratuluję wyjść;) A ja dziś znów dużo czasu w parku spędziłam, ale teraz jestem taka zmęczona, że padam z nóg. Pozdrawiam Was dziewczyny ;)

Odnośnik do komentarza

Radości to ja mam teraz pod dostatkiem;) Bardzo się cieszę,że te ogódki na nowo nam dali-pamiętam,że jak moi dzadkowie tam mieszkali to każdemu przypadał z parteru, potem zabrali, niby na części wspólne, tyle,że nikt nigdy niczego tam nie zrobił i widok był smutny. A wiadomo, w centrum miasta niełatwo znaleźć cichy i spokojny skwerek, trzeba się nachodzić, a teraz mamy swój;) Wczoraj pojechaliśmy z mężem po płot do Nomi,ale tylko liczyliśmy ile to wyniosło, i lekko nas przeraziła kwota. Na szczęście sąsiad ma znajomego, który się tym zajmuje i zrobi wspólnie, wyjdzie taniej. Dziś ma przyjechać, zrobić pomiary i wyliczyć ile kto by zapłacił. Jak zobaczyłam ile by nas to w tym sklepie miało kosztować to tak się zdenerwowałam,że natychmiast chciałam wyjść, ale się powstrzymałam, za to kupiłam donice, i begonie,będę upiększać swoje królestwo, powolutku. Jak Agatka i Julka czytam o Waszych przeżyciach to aż włos na głowie się jeży. Niestety, każde doświadczenie zostawia ślad, jeżeli nikt wcześniej nie pomógł sobie z nim poradzić to niestety to wraca... Aniu też uważam,że nie możesz mieć wyrzutów sumienia. To Twoja świadoma decyzja, do której masz pełne prawo. Jakbyś np gorzej czuła się fizycznie, nie poszłabyś bez wyrzutów sumienia. Więc teraz też nie miej. Madziu weekend zapowiada się obiecująco;) Michalina zostaniesz królową spacerów;) I jak Julka zakupy, na pewno będziesz teraz wyglądać szałowo;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam Wiecie dziewczyny z moją mamą to jest tak, że ja się *od zawsze* tak czułam że nie ma miejsca na słabość psychiczną trzeba się podnieść i dalej iść i tylko do przodu i to we mnie tak siedzi że jak znów słyszę taki tekst to mnie krew zalewa bo nie chodzi tylko o to co jest tu i teraz ale o to jaki był jej stosunek do mnie przez całe lata. Jula masz rację zabrakło w tym Twoim przeżyciu kogoś kto by usiadł, porozmawiał, wsparł was. Małe dziecko nie wszystko potrafi sobie wytłumaczyć najczęściej wypiera a pod spodem wszystko *siedzi* i objawia się póżniej w różnoraki sposób. Moi rodzice uznali, że jako małe dziecko *szybko zapomnę* więc nigdy ze mną o tej sytuacji też nie rozmawiali...a pewnie taka mądra rozmowa rodzica z dzieckiem o tym co się z dziadkiem stało, o tym co ja czułam byłaby wystarczająca. Wczoraj miałam kolejny udany dzień cały czas poza domem wieczorem pojechaliśmy do znajomych, kawałek od nas, pierwszy raz tam byłam, brzydka, zaniedbana dzielnica, tłum, korek nieprzyjemnie się zrobiło ale tylko przez moment. U znajomych było już super siedzieliśmy do póżna. Ale dziś niestety obudziłam się z gorączką. Jakoś przetrzymałam 4 godziny tureckiego a teraz siedze w łóżku. To pewnie przez te zmiany pogody bo teraz jest jakaś masakra. Pada za pól godziny grzeje słońce i skwar następnego dnia wieje i pochmurnie deszcz pada potem znowu słońce. Ale ponoć od czerwca ma być już tylko upał.... Asiu gratuluje i w ogóle super sprawa z tym ogródkiem. Ty mieszkasz w samym centrum a tam zazwyczaj ciężko o takie przywileje :). Z jednej strony wszędzie blisko a z drugie możesz poczuć się jak za miastem. Świetnie! Teraz korzystaj :). Marta czytasz nas jeszcze? Odezwij się czasem... Pozdrawiam i przesyłam pozytywny tekst: *Osoba która upadła i się podniosła jest o wiele silniejsza od tej, która nigdy nie upadła* :)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Julka straszne, co ten ksiądz wam opowiadał, aż mi się niecenzuralne słowa cisną na usta. Współczuję takich przeżyć, to na pewno ma związek z naszą chorobą, bo obniża odporność na stres, każdy, kto był świadkiem takiej sytuacji na pewno musi jakoś ją przepracować, żeby nie odbijała się echem w dalszym życiu. Gratuluję zakupów :) Ja zrobiłam sobie listę rzeczy, które muszę kupić, trochę mi tego jeszcze zostało, może w tym tygodniu uda się jakoś skoczyć na większe zakupy. Magda też widzę między nami duże podobieństwo :) Ale gratuluję, że tak dobrze sobie poradziłaś wczoraj, mam nadzieję, że dzisiaj też ok :) Michalinka fajnie, że tyle czasu spędzasz na powietrzu, to samo zdrowie :) Asiu to widzę, że praca wre! Zazdroszczę ogródka :) Agata życzę zdrowia! I gratuluję udanego dnia wczoraj i tego, że mimo choroby poszłaś na kurs :) Ja wczoraj miałam bardzo dobry dzień, po pracy spontanicznie uznałam, że w sumie mam buty do naprawy (wymiana fleków, o której ciągle zapominam) i że przy takiej ładnej pogodzie przejdę się do szewca, zrobiłam to kompletnie bez lęku, mimo że musiałam poczekać w dość sporej kolejce, potem przez całe osiedle poszłam jeszcze do bankomatu i weszłam do sklepu z ciuchami, nie znalazłam nic dla siebie, ale trochę przymierzałam i też nic złego się nie działo, byłam zupełnie swobodna :) Potem przyjechał do mnie chłopak i poszliśmy jeszcze na godzinny spacer, bardzo miło było. Dzisiaj rano uciekł mi sprzed nosa autobus, ale też na spokojnie poczekałam na następny i dojechałam do pracy. W samej pracy niestety ciężko, nowe projekty się kroją i oczywiście wszystko na wczoraj, możliwe, że nawet urlopu letniego nie będę mogła wziąć :( Trochę mnie to podłamało, a że jestem tuż przed okresem, to w którymś momencie aż mi się słabo zrobiło, jak w łazience byłam, oczywiście zaraz panika, ale opanowałam się i potem już było ok, nawet w drodze do domu do sklepu zaszłam po małe zakupy spożywcze. Dzisiaj postaram się trochę zrelaksować, no a jutro i w niedzielę nadgodziny :/ Pozdrawiam dziewczyny!

Odnośnik do komentarza

Oj, dużo masz Aniu tej pracy, pewnie stąd to chwilowe osłabienie, ale poradziłaś sobie świetnie. Agata bardzo często rodzice wymagają od nas zbyt wiele, nie przyjmują porażek do wiadomości. Z tego co wiem, jesteś jedynaczką, w takim przypadku presja * sukcesu* jest olbrzymia. Ja mam młodsze rodzeństwo, sporo młodsze i zawsze musiałam być przykładem, oni mogli się mylić, ja nie. To też miało na mnie olbrzymi wpływ. A na dziś dużo zdrówko Ci życzę:) Asiu ogródek da Ci na pewno mnóstwo radości, choć wydatków widzę też, ale najważniejsze,że to spełnienie Twoich marzeń:) A ja dziś podjechałam do dziadków za miasto, pojechałam spontanicznie, czułam się w miarę dobrze,może nie jakoś super zrelaksowana, ale ogólnie lęk mi nie towarzyszył. Także plus, bo dzień miło spędziłam:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ależ u mnie upały, aż w nocy spać nie mogłam, ciągle było mi za gorąco ;) Wczoraj jak Michalina większość dnia poza domem spędziłam, i teraz nóg nie czuję. Chyba w ogóle burza dziś będzie, aż się czuje to w powietrzu i niestety, moje kości też tak czują ;) Michalina fajnie,że pojechałaś tak spontanicznie i wszystko się udało. Aniu to kiepsko z tymi wakacjami, ale nie martw się, ja też poza koncertem i jakimiś weekendowymi wypadami raczej się nie wybieram nigdzie... Agata zdrówka dużo, oby to tylko chwilowe osłabienie było. I zgadzam się z Tobą. Często rodzice myślą sobie-młode to zaraz zapomni, a jednak nie.Nawet najmniejsze dzieci potrafią doświadczyć traumy, które może w nich zostać na całe życie, i to wcale nie musi być nie wiem od razu udział w wypadku, utrata całej rodziny itp. Dzieci inaczej interpretują świat i inaczej postrzegają różne wydarzenia. Także trzeba na bieżąco być czujnym i dużo rozmawiać... Asiu już niedługo będziesz mieć piękny ogródek i pewnie część letnich dni spędzisz w swoim królestwie. pozdrawiam Was serdecznie, Madziu miłego pobytu w Kozienicach;)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny Wasze życzenia zdrowia pomogły bo dziś czuje się już lepiej. Gorączka spadła i teraz już tylko stan podgorączkowy mam. Ale postanowiłam weekend spędzić w łóżku wygrzać to. Mam leki przeciw grypie, siostra męża właśnie zupę mi gotuje taki ich odpowiednik naszego rosołu i odpoczywam :). Czasem takie dni są potrzebne. Aniu mimo stresów w pracy i czasu przed okresem radzisz sobie na prawdę świetnie. Czasem ludzie zupełnie zdrowi na taki nawał w pracy reagują właśnie jakimiś omdleniami, krew się z nosa leje itd. więc ty jak na taki nawał stresu i obowiązków do tego mając zaburzenia lękowe radzisz sobie świetnie. Tylko jak możesz dbaj o odpoczynek :) Michalinko brawo, robisz coraz więcej rzeczy i jeszcze taki spontaniczny wyjazd to na prawdę COŚ. Jula nóg nie czuje to ładnie się nachodziłaś wczoraj, pewnie pół miasta przeleciałaś :) Pozdrawiam was i miłego weekendu życze

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Hej dziewczynki, ja tylko na moment, właśnie dojechałam do Kozienic, trochę się ogarnę, zjem, pojadę na miasto z tatą a potem zakupy! Wczoraj byłam z chłopakiem i znajomymi na Juwenaliach, tysiące osób, na początku tylko trochę dziwnie się czułam, miałam takie bezdechy, ale opanowałam to i później było tylko lepiej, wypiliśmy trochę i jeszcze bardziej się rozluźniłam (u mnie jest przeciwnie, po alkoholu lęki i zdenerwowanie całkowicie odchodzi, a wiem, że u większości jest całkiem odwrotnie) jestem niewyspana ale odpocznę dopiero jutro no i dziś wieczorem. Jak wrócę to poczytam Wasze posty, bo jestem trochę do tyłu, obiecuję:) chciałam Wam jeszcze życzyć miłej soboty, buziaki:))

Odnośnik do komentarza

Ależ u mnie pięknie, co prawda przewidują burze, ale na razie relaksuję się w ogrodzie, dzieci zajmują się sobą w piaskownicy, ciekawe ile dadzą mi odpocząć? Zakupy zrobione, mąż w pracy, mama dziś robi pierogi z truskawkami więc mam dzień lenistwa. Agata odpoczywaj, każdy tego potrzebuje:) Julka musiałaś nieźle się nabiegać:) Madziu u Ciebie też intensywnie. Mam nadzieję,że weekend będzie spokojny i udany:) Asiu i co tam słychać? Zauważyła dziewczyny,że my opisujemy swoje życie i cieszymy się z takich rzeczy, których inni nie zauważają. Zakupy, spacer, ładna pogoda. Nerwica jakoś mnie nakierowała na cieszenie się drobiazgami, tego czego kiedyś nie doceniałam i uważałam za naturalne. Teraz fakt,że idę po bułki i patrzę na zieleń mnie tak pozytywnie nastraja,że czuję się jak superman. :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Wiecie co, myślałam, że lepiej zniosę te zakupy. Lęków nie miałam, ale ciągłe zdenerwowanie, ściśnięty żołądek i w ogóle :( kupiłam spodnie i dwie bluzki ale na pełnym luzie tego nie przymierzałam itp. Miałam blokadę by wejść głęboko do sklepu, oglądać sobie ciuchy jak wiedziałam, że nie ma blisko drzwi wyjściowych z galerii. Ech. Agatko cieszę się, że choroba powoli ustępuje. Dużo zdrówka :*:) Michalinko ja mam identycznie, jak mam dobry dzień to skaczę do nieba czasem. Zdrowy człowiek nie docenia błahostek. Julka i jak, padało? W Kozienicach burzy brak, do 20stej było mega gorąco. Aniu przykro mi, że masz tak dużo pracy, nawet nie masz kiedy odsapnąć. Oby szybko to minęło i wszystko wróciło do rytmu wcześniejszego, wolny weekend to przecież bardzo ważna rzecz :) ale Ty i tak wspaniale dajesz sobie radę, silna z Ciebie kobietka:) Jutro umówiłam się na rower z koleżanką :) a wieczorem już powrót do stolicy. Dzisiaj zmierzyłam sobie ciśnienie i mówię mamie jakie mam, niskie miałam ale to nie o tym, no i ja mówię : mam 111/73 a mamcia na to: *no bo Ty masz zdrowe ciało, tylko duszę chorą.* I się uśmiechnęła. Dopowiadając, że zawsze się za mnie modli i że miała kiedyś identyczne przeżycia jak ja, że na pewno to minie. Oczywiście jakbym zamknęła się na cztery spusty w domu to by za chiny nie minęło, ale ja mam zamiar żyć kiedyś na całego, nie chcę do końca życia bać się galerii handlowych czy jeździć tramwajem. Dobranoc:)

Odnośnik do komentarza

Madziu mimo tego napięcia, poszłaś, zrobiłaś zakupy -jesteś bardzo dzielna. Moja psycholog powtarzała,że mam prawo się bać, mam prawo czuć się zdenerwowana czy niepewna, ale najgorsze to właśnie ustąpić takim uczuciom i zamknąć się w domu. Wczoraj też miałam taki dzień hmm, niezbyt fajny. Czułam jakiś taki niepokój, męża wysłałam na zakupy, sama siedziałam w domu, zadzwoniła siostra,że w muzeum fajna akcja dla dzieci-bo to noc muzeum, i mówię,że nie jedziemy,ale córcia chciała, mąż powiedział,że mogę nie jechać sami pojadą, ale nie chciałam siedzieć z nerwami w domu sama, pojechałam. W czasie jazdy chciałam naprawdę prosić byśmy wracali, ale mówię sobie-masz prawo tak się czuć. Pojechałam, córcia się pobawiła w muzeum, ja z siostrą pogadałam i ogólne było miło, pewnie nie czułam się świetnie, ale gdybym siedziała sama w domu byłoby jeszcze gorzej. I jak Michalina lenistwo? Wiesz ja mam tak samo, wczoraj cieszyłam się,że wyszłam z domu, a dziś jestem z siebie dumna. Na pewno wielu ludzi nie docenia tego co ma.... Agata odpoczynek każdemu się należy ;) I jak zdrówko? Julka u mnie w nocy popadało, teraz bardziej rześko. A jak Ci weekend mija, odpoczęłaś? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Magda nie czułaś się fajnie, ale poszłaś do tej galerii i zrobiłaś zakupy, nie uciekłaś - to jest powód do dumy, moim zdaniem na równi z tym, jakbyś poszła i czuła się świetnie. Prawdziwą trudnością w naszej chorobie nie jest to, że czasami czujemy się super i możemy zrobić wszystko, a czasami jest kiepsko i trudno zrobić cokolwiek, tylko to, że życie wymaga od nas żebyśmy wypełniali swoje obowiązki niezależnie od tego, jak się w danym momencie czujemy. Musimy chodzić po zakupy, do pracy, odebrać dzieci ze szkoły itd. - i w związku z tym musimy umieć sobie radzić w sytuacji, kiedy nie czujemy się najlepiej. Ty sobie poradziłaś, nie rzuciłaś wszystkiego i nie poszłaś do domu - to jest prawdziwy sukces. Michalinko gratuluję spontanicznej wycieczki do dziadków, to naprawdę jest coś :) I masz rację, że choroba nauczyła nas cieszyć się z maleńkich rzeczy, to jest bardzo cenna umiejętność. Julka u mnie też noce teraz takie gorące, że trudno zasnąć, co chwilę się budzę i nawet otwarte okno nie pomaga. No ale za to dni śliczne :) Agata to miłego odpoczynku Ci życzę, fajnie że wracasz do zdrowia. Asiu ty również doskonale sobie poradziłaś, możesz być z siebie dumna - dałaś radę! To zawsze nas wzmacnia. Ja wczoraj miałam w sumie dość spokojny dzień, pospałam dłużej, potem popracowałam, a po obiedzie spotkałam się z chłopakiem i tak sobie odpoczywaliśmy do wieczora. Teraz też siadam do pracy, choć za oknem jest tak pięknie, że aż mi się serce ściska. No ale może po południu uda się jakiś spacer. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Też myślę podobnie jak Ania. To nie jest sukces super się czuć i wszystko załatwić sukces to jest czuć się kiepsko a mimo to zmierzyć się z lękiem i załatwić to co planowałyśmy. Wtedy lęk dostaje taką informacje nie ważne czy się pojawiasz ja i tak robię swoje i nie ma się wtedy czym żywić i powoli odchodzi. Ja przez bardzo długi okres robiłam wiele rzeczy czując się kiepsko. Dopiero teraz czuje od kilku miesięcy jak lęk stopniowo mnie opuszczał a teraz to można powiedzieć że tygodniami nie czuje żadnego lęku takiego ni stąd ni zowąd niepokoju. Jeśli coś się pojawia to tylko w sytuacji takiej dla mnie stresującej ale też przechodzi. Myślę więc że trzeba dziewczyny robić swoje z tym lękiem, wyznaczać sobie dalej cele itd. a on stopniowo ten lęk będzie nas coraz mniej paraliżował i będzie go też coraz mniej. Przynajmniej tak jest u mnie w moim przypadku. W związku z tym myślę Madziu i Asiu że to jest duży sukces mimo lęku zamiast wyjść, zostać w domu zrobiłyście swoje. A widzicie a u mnie wcale nie jest tak ciepło. Około 20 pare stopni. Od jutra ma być 30, zobaczymy. Wszystko jedno już co będzie ale oby nie było takich skoków jak w zeszłym tygodniu pogodowych. Michalinko ja też nie raz się czułam jak supermen tylko dlatego a dla mnie aż dlatego że przejechałam pół miasta autobusem, albo przeszłam 20 minut sama spacerem bez napadu paniki, wysiedziałam u fryzjera 2 godziny, zrobiłam zakupy itd. itd. Świat wydaje się dużo piękniejszy kiedy trzeba go *na nowo zdobyć*. Bo myślę, że ten nasz zachwyt i poczucie mocy wynika z tego że my to co dla innych i dla nas było normalne i zwyczajne utraciłyśmy. Świat spostrzegałyśmy jako grożny, niebezpieczny, same stałyśmy się *kalekami* normalne czynności były dla nas niedostępne. Fakt że często docenia się wartość tego co się ma dopiero wtedy kiedy się to utraci. I jak na nowo człowiek może cieszyć się ze spaceru, zrobić ze spokojem zakupy, wsiąść do samolotu z tym poczuciem ciekawości i oczekiwania to jest to coś wspaniałego. Ja to nawet dość często wzruszam się takimi chwilami i muszę się pilnować żeby ktoś nie widział tych łez w kącikach oczu. Ja już praktycznie zdrowa ale posiedzę jeszcze dziś w domu i tak mam tyle zadane z tureckiego że mam co robić. Miłego dnia :)

Odnośnik do komentarza

Myślę tak samo, nie sztuką czuć się dobrze i coś zrobić, sztuką jest przełamać złe samopoczucie i wyjść-także gratulację dziewczyny . Pewnie, każdy chciałby zawsze czuć się silny, pewny siebie i spokojny, ale tak się nie da. To nawet nie musi być objaw nerwicy, ot gorszy dzień. Sztuką jest nie zamknąć się wtedy w domu. Wczoraj byłam w domu, pięknie ciepło, bawiłam się z dziećmi w ogrodzie i nie wiem jak, ale coś mi się wbiło w paznokieć, cóż, wyjęłam to, ale z paznokciem. Naprawdę strasznie boli, kuleję, bo cały palec napuchnięty, ale mimo to pojechałam dziś na cmentarz, byliśmy u teściów na obiedzie, i zajechaliśmy na rodzinny festyn tulipanowy-robili dywany kwiatowe, były zabawy dla dzieci i tanie tulipany. Pewnie, nie miałam za bardzo ochoty iść, ale gorsze byłoby siedzenie samej w domu. Agata u mnie upały jak w środku lata, wczoraj 32 stopnie, dziś podobnie;) Michalina mi kiedyś psycholog powiedziała właśnie podobnie jak Agata,że na nowo odkrywamy świat. Powiem Wam,że to jest najpiękniejszy moment w terapii :) pozdrawiam Was gorąco dziewczyny, miłego wieczoru i dużo sił na nowy tydzień.

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

Cześc dziewczyny, wróciłam niestety....pisalam tu na swój temat w zeszłym roku..zaczynałam wtedy studia, mój chłopak wyprowadził się do innego miasta a ja musiałam do niego 2 h dojeżdżać. Teraz jestem na drugim semestrze studiów a wsiadanie do zakichanego autobusu stało sie dla mnie rutyną. Dalej jestem z chłopakiem i nie mam już problemów z jazdą do niego i nawet poruszaniem się samej po obcym mieście! Teraz mam inny problem. Nie wspominałam że mój chłopak jest z Hiszpanii. I chce żebym tam z nim poleciała. Nie dość że sram ze strachu bo samolot 3.5 to mam agorafobie i chce żebym poleciała do innego kraju na 2 miesiące. Mamy leciec w lipcu a ja już dostaje świra. Po nocach mi się śnią te samoloty, nie umiem się na niczym skupić i smutek mnie bierze jak widzę moją mame smutną także że jadę. Boje się bardzo podróży, i tego jak to bd w obcym kraju bez rodziny, niby tlko a aż 2 miesiące. Kocham mojego chłopaka i w głebi duszy chce to zrobić dla niego ale z drugiej strony jestem przerażona. DORADŹCIE!

Odnośnik do komentarza

A możesz pójdź do psychologa? Nie wiem, może on by Tobie doradził coś sensownego. Strach przed lataniem ma wiele osób, na przykład ja, owszem leciałam parę razy,ale po prostu boję się tej czynności, szczególnie odkąd mam dziecko. Możesz zacząć stosować nasz tutaj sztandarowy dialog, pamiętam,że tam były porady co do latania samolotem-http://chomikuj.pl/RAZEM_PRZEZ_ZYCIE/Zagro*c5*bcenia/L*c4*99ki+i+fobie/Judith+Bemis+Amr+Barrada+-+Oswoi*c4*87+L*c4*99k,224408318.doc stąd możesz ściągnąć i zacząć ćwiczyć. A w ogóle to gratulacje z okazji studiów ;) Dziewczyny Wy jak zwykle macie rację, pewnie, pojechać tam z dobrym samopoczuciem, to bym chciała, ale jak pisałam dumna jestem,że i w złym znalazłam w sobie tyle siły by iść:) Julka współczuję, mężowi kiedyś lekarz ściągał paznokieć, boli strasznie, ale kochana odrośnie ;) Ja wczoraj byłam z mężem i córą na rowerach, znów pojechaliśmy trochę za miasto i zrobiliśmy sobie piknik. Tym razem było swobodnie, ot miałam gorszy dzień jak piszecie. Dziś wcześnie wstałam bo na 8 mam lekarza zamówionego, w innej części miasta, ale to mąż mnie podwiezie na szczęście, bo rano tłok będzie wielki.... pozdrawiam Was kochane, naprawdę potraficie pocieszyć. Miłego, ciepłego dnia :)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Oj dziewczyny wy to umiecie pocieszyć, dziękuje Wam, a to co napisałaś Agata to już całkowicie, o tym supermenie, zdobywaniu świata od nowa, nawet kawałek tego tekstu wysłałam chłopakowi i obiecał, że zmieni podejście. Oby Oby. Mam pytanie do Weronki, jak to się stało, że nie masz już problemów z jazdą autobusem?u mnie z tym najgorzej.Ile czasu miałaś w nich lęki dopóki Cie to całkowicie opuściło? Do samolotu też na razie nie ma mowy żebym wsiadła, boję się i tyle. Ja już od 7 w pracy. Nie chce mi się, cały tydzień codziennie praca, weekend szkoła, kolejny tydzień też praca..dopiero 31 maja jadę do Kozienic i robię sobie wolne aż 3 dni, a co! :-) Wczoraj powrót do stolicy samochodem ze znajomymi, także miałam podwózkę pod sam dom, a niedziela spędzona aktywnie.. spacery, lody, piwko ze znajomym, pojechałam też z tatą na targ. Wiecie tak się boję zmian, ale nie zdziwię się jak któregoś dnia podejmę decyzję, że rzucam Warszawę, chłopaka i wrócę na stare śmieci-do Kozienic;-) Dzisiaj po pracy czeka mnie podróż zatłoczonym autobusem do rodziców chłopaka, jego chrześnica ma urodziny i jedziemy na małe przyjęcie. Jak ja dam radę w tym autobusie to nie wiem. Żeby chociaż się ochłodziło, bo nie chce się w nim udusić... Miłego dziewczyny:)

Odnośnik do komentarza

Witam Was:) Weronika myślę,że warto poczytać tę książkę od Asi, rzeczywiście tam był podrozdział o locie samolocie. No i może warto z kimś mądrym porozmawiać o swoich obawach. Madziu mam nadzieję,że urodziny wypadną miło, a i dojazd będzie spokojny. Asiu cieszę się,że niedziela Wam się udała ;) Julka współczuję, pewnie bardzo boli? Ale nawet to Ciebie nie zatrzymało, świetnie. Agata naprawdę pięknie piszesz o życiu :) Aniu i jak tydzień Ci się zaczął? Mam nadzieję,że znajdziesz chwilę na odpoczynek. Wczoraj w domu byliśmy, mąż chciał jechać do Warszawy, bo mój brat zbierał się do powrotu na uczelnię i zaproponował mały wypad, ale nie byłam gotowa. Potem miałam wyrzuty sumienia, wiem,że nie muszę jechać, wiem,że nie byłam gotowa, ale żal mi męża, on ma ze mną przeboje. Ale wizja spaceru po Starówce, lodów na rynku i wypadu na zakupy w centrum jakoś mnie jeszcze * przestarsza*. Ale postanowiłam,że niedługo pojedziemy. Więc dziś zamiast iść do znanego parku, poszłam do centrum, siedziałam na ławce w centrum miasta, młodsza spała, starsza na rowerku jeździła a ja nie czułam lęku. Także jestem zadowolona:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Czesc dziewczyny Pisze ze szwagierki biura wiec brak polskich znakow przepraszam. Madziu ciesze sie ze ten moj tekst byl w jakims stopniu dla Ciebie pomocny :). Bede trzymac kciuki ale wierze ze sobie poradzisz nie mysl o tej jezdzie zbyt duzo to nas tylko niepotrzebnie nakreca. Cwicz dialog i raczej takie uspokajajace myslenie. A co do zmian moim zdaniem trzeba isc w zyciu za glosem serca i za marzeniami swoimi. Jak my nie bedziemy same szczesliwe to nic nie bedzie dobrze! Takze rob Madziu to co serce podpowiada. İ rozmawiaj jak najwiecej o swojej chorobie z chlopakiem on nie musi Cie rozumiec ale jesli kocha to musi wspierac. Asiu brawo. Moj rower zakryty folia w nowym mieszkaniu stoii jak tylko remont sie skonczy tez na niego wskocze bo uwielbiam jezdzic rowerem a teraz hmm no coz zazdroszcze Ci tych wypraw. Wspaniale ze tak spedzacie razem aktywnie czas. Jula wspolczuje Ci tego palca. Jednak problemy z paznokciem potrafia wywolac mnostwo bolu. Ale ty to jestes Tytan mimo to caly dzien przelatany :). Weronka heh a nie raz myslalam o Tobie gdzie ty nam ucieklas. Ciekawa bylam jak tamna studiach. Widze ze idzie niezle. Moj maz jest rowniez obcokrajowcem i ja z nim wyprowadzilam sie do turcji ponad miesiac temu. Poczytaj moje posty wczesniejsze odnosnie wyjazdu itd. moze cos sie przyda. Ja lecialam 3 samolotami przez przesiadki. Jestem w obcym kraju, codziennie chodze na 4 godzinny kurs tureckiego, powoli korzystam z komunikacji, plyne promami. Zrobilam juz sama 2 razy takie zakupy gdzie musialam rozmawiac ze sprzedawca po turecku. Wiesz nie zawsze jest latwo ale powiem Ci ja jestem bardzoszczesliwa. Uwielbiam ten kraj, tych ludzi jestmi tu dobrze. Wiec nie nakrecaj sie moze sie okazac ze po tej Hiszpani to nie bedziesz chciala do Polski wracac. Napisz mi kilka rzeczy: czy ty juz latalas samolotami w ogole i czy latalas majac juz agorafobie ? Czy bylas za granica wczesniej i czy bylas majac agorafobie? Bo to dosc wazne. A ja dzis czuje sie juz ok choroba przeszla. Dzis u nas 34 stopnie bardzo goraco. Kurs minal milo a po kursie poszlam na prom jak zwykle i powiem wam ze dzis tomi sie wracalo tak ja za czasow zupelnego zdrowia. Zazwyczaj mam przy sobie wode bo goraco no i mnie uspokajala w tym czekaniu na prom a tym razem po zajeciach wyrzucilam butelke z jakas jeszczeiloscia wody bo mi sie tego nie chcialo targac i przypomnialam sobie o tym dopiero w biurze siostry po prostu juz nawet nie pamietalam zeby cos ze soba zabrac czy cos pochlonieta bylam innymi myslami :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość weronka

Magda....to samo przyszło po prosrtu przestałam się bać nie ma innej rady jak ćwiczyc ćwiczyć i mieć motywacja. Jeżdżę 2 razy w miesiącu od paźdzernika plus minus, atak paniki miałam raz . Po prostu przeczekałam i zadzwoniłam do chłopaka pogadał ze mną tyle ile mógł wzięlam gazete puściłam se radio i czekałam. Niestety ale wiele trzeba przecierpieć zanim się dojdzie do takiego dobrego stanu. I ja nie chcę tu nikogo dołować ale nigdy nie odejdzie. Ta choroba zawsze przy nas będzie tylko czasem bliżej czasem dalej. Agata, właśnie nie. Nigdy nie byłam daleko od domu, nigdy nie leciałam samolotem, nigdy nie byłam za granicą. ; / Mam problem spać i normalnie prosperować nie mogę. Zaczynam dostawać paranoji. Nie mówiąc już o tym żeby cos zjeść czy gdzieś wyjść.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×