Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

A ja dziś dziewczyny jak to piątek miałam wolny, lubię tę pracę, ale cieszę się,że mam dwa dni tylko dla dzieci. Także nadrobiłam domowe zaległości, byłam z dziećmi i szwagierką w centrum zabaw-u nas padało, potem jeszcze wyskoczyłam na zakupy i do fryzjera. Nieźle się tam zdenerwowałam, bo mimo,że miałam być jej pierwszą klientką tego dnia, to jak przyszłam przed czasem ktoś już tam siedział, i jeszcze pani farbowała włosy i 3 razy się jej coś nie podobało, 45 minut czekałam, i już chciałam iść. Czułam,że jestem wściekła i tłok w salonie zaczął robić swoje, ale myślę sobie, jak już tyle tu siedzę, to i wysiedzę jeszcze :) Aniu właśnie zawsze masz wybór, pamiętaj o tym. Niczego nie musisz, jeżeli będziesz źle się czuć to nie idź. A jak poczujesz się lepiej, to skorzystaj z okazji by się zrelaksować i wyjść do ludzi. Agata szybko Was tam urządzają, a raczej słyszy się,że na południu inaczej fachowcy czas pojmują, a proszę, raz dwa i pewnie niedługo zaczniecie życie we własnym domu;) Asiu trzymam kciuki :) Michalina miłego wieczorku :) Madziu kiepsko z tymi dojazdami, zawsze możesz wypróbować parę alternatyw i wybrać tą najlepszą. pozdrawiam Was dziewczyny

Odnośnik do komentarza

Witam weekendowo;) Powiem Wam,że spotkanie się udało, nie wiem czemu,ale ani razu nie poczułam się niepewnie itp. Wszystko na spokojnie. No,ale co dobre to się szybko kończy, córcia chora, więc pewnie będę siedzieć w domu. Julka szalony dzień, Ty to masz energię :) Madziu popróbuj, i zobacz, która trasa będzie Ci bardziej pasować. Na pewno się odnajdziesz. I jak Aniu samopoczucie, wybierasz się na rodzinną uroczystość? pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Ja tylko na momencik, bo dzisiaj mam ciężki poranek, rano dowiedziałam się, że moja babcia przewróciła się w domu i złamała biodro, jest w szpitalu, a ma 94 lata, więc obawiam się, że dla niej to wyrok :( Póki co nic więcej nie wiem, ale samopoczucie od rana podłe. Na tę uroczystość się wybieram, nie powiem, że się nie boję, bo tam będzie wąskie grono, poza rodzicami chłopaka i nami tylko 4 osoby, a poza tym restauracja jest na obrzeżach miasta i w razie czego chłopak musiałby mnie odwieźć do domu, zostawiając rodziców, a tego na pewno by nam nie wybaczyli. No ale jeszcze większym nietaktem byłoby, gdybym się nie pojawiła w ogóle, więc wyboru jako takiego nie mam. Może nie będzie tak źle... Trzymajcie kciuki

Odnośnik do komentarza

Aniu współczuje Ci z powodu Babci.....może tak zle nie bedzie mojej kolezanki babcia tez miala kolo 90tki i polamala biodro dwa lata temu i wyszła z tego no ale z domu od tamtej pory juz wogóle nie wychodzi:( Agata działka nie jest moja tylko siostry teściowej ale moge tam wpadać kiedy chce tyle ze ona tak ciagle przesiaduje....dzialka w polowie jest rekreacyjna a w polowie posadzone kwiaty krzewy pare drzewek owocowych....no i domek z mala lazienka i kuchnia wiec ciotka w wakacje tam mieszka......jeszcze rok temu mialam pieklo z nia i teściowa ciagle pily czepiały sie ale teraz postanowilam sobie odpuscic.....moze choroba mnie zmienila a moze czas zrobil swoje......nie reaguje juz nerwowo na ich fanaberie;) wczoraj nad ranem znowu miałam atak paniki okropny taki jak na poczatku roku miewałam:( powodem pewnie byla wieksza dawka leku;( wiec spowrotem przeszlam na poprzednia tak jak lekarz zalecila i za tydzien znowu sprobuje zwiekszyc....wczorajszy atak mnie jakos zasmucil:( pozniej caly dzien chodzilam przerazona:( na dodatek dostalam okres wiec co chwile cos.....dzis juz lepiej ale znowu mam obawy z wwyjsciem samej ehhhhhhh a bylo juz lepiej przez ten tydzien wyciszylam sie zaczelam sama chodzic nawet na dzialce wzielam mala i przeszlam sie wkolo dzialek sama nawet moj pseudo mąż mial zdziwiona mine....zrobilam takl 3 kolka.......mala wykonczona jak nigdy;p;p a po wczorajszym jakos znowu mi zle.....chociaz tak jak mi lekarz zalecila nie moge sie zniechecac i rozmyslac nad kazda taka sytuacja......... Michalina co do tej diety Twojej córeczki to nie lada problem sama wiem po sobie jakie dzieci sa wybredne moja nie zje dwa dni pod rzad tego samego obiadu nawet:( codziennie musze dawac jej inne płatki do mleka......a u Ciebie takie kombinacje sa strasznie ograniczone a sprawdziłaś czy moze sa jakies ksiazki kucharskie dla maluszków na takiej diecie?? a Beata co u Ciebie widze ze sie nie odzywasz??

Odnośnik do komentarza

Hej:) Marta gorsze samopoczucie i lęk to nie porażka, porażką by było gdybyś nie walczyła a Ty walczysz, wychodzisz i chcesz z tego wyjść :) tylko kochana ja bym na Twoim miejscu sama z siebie nie zwiększała dawki lepiej wszystko konsultować bo tak to można sobie zrobić tylko krzywdę. Aniu mam nadzieję, że lepiej się czujesz i że spędzisz na tej uroczystości miło czas. Co u reszty dziewczyn? Ja dziś byłam w pracy tylko 5h. Po 13 poszłam w poszukiwaniu prezentu na imieniny dla chłopaka, kręciłam się po sklepach i było OK. potem z uwagi na to, że te tramwaje nie kursują poszłam trzy przystanki na pieszo a potem dwa podjechałam ( bo tam robót nie ma:P), poszłam jeszcze do marketu po coś na obiad i tak to czas minął,teraz nauka, bo jutro o 9:30 kolokwium, znów ten okropny dojazd do szkoły,prawie godzina, w tym 40 min w autobusie, nie lubię tej trasy:/:/ no ale muszę dać jutro radę.. potem pracuję do czwartku a w piątek przyjeżdżają do Nas rodzice i z nimi jedziemy na 3 dni do Kozienic :))) oby ten czas zleciał..pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Aniu współczuję z powodu babci. Mam nadzieję,że wieczór będzie udany. Marta fajnie,że masz takie miejsce,gdzie można spokojnie posiedzieć w przyjemnych okolicznościach przyrody. A tymi lękami się nie przejmuj, to tylko organizm się przyzwyczaja do leków. Najważniejsze,że mimo to wychodzisz i kontynuujesz terapię. Michalina cieszę się,że spotkanie się udało ;) Madziu intensywny dzień miałaś :) i zazdroszczę Ci majówki w Kozienicach... Mnie w końcu ta kuzynka odwiedziła, niestety pogoda spłatała figla, było dziś ledwie 8 stopni, zamiast spaceru po mieście i lodów przy plaży, była gorąca herbata w kawiarni, potem pojechałyśmy do nas na obiad, i jakoś tak dzień zleciał. Jeszcze poszłyśmy na babskie zakupy. Człowiek się zrelaksował po ciężkim tygodniu :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja znów dziewczyny walczę z bólem gardła, już wczoraj zaczynało mnie boleć, ale pojechałam z mężem na zakupy, potem podjechaliśmy do moich rodziców,bo brat przyjechał, i jakoś tak długo nam zeszło. Ja już nie wiem, czemu nie mam odporności, moja córa rzadziej choruje... A tu znów chrypa, katar i ból gardła:( Marta najważniejsze jak dziewczyny napisały by to przeczekać. Takie leki nie są obojętne dla organizmu,ale trzeba dać im czas. Także dobrze,że je bierzesz i mimo gorszego samopoczucia się nie poddajesz. Ja bym Ci szczerze polecała te książki poczytać, naprawdę tam jest mnóstwo rad, które mogą Tobie pomóc. Jakby co mogę je przesłać jeszcze raz. Julka oj, pogoda Was nie rozpieszcza. Wczoraj w telewizji widziałam,że nad morzem czapki,szaliki i ciepłe kurtki na majówkę trzeba zabierać, ale fajnie,że miło spędziłaś czas i mogłaś odpocząć. O siebie i swój komfort psychiczny musimy dbać szczególnie. Aniu przykro mi z powodu babci. Myśl pozytywnie. A jak kolacja się udała? Madziu i jak mija weekend? Michalina to ja jak Twoja córa, obolała. Ale dobrze,że Ty dobrze się bawiłaś i na spokojnie. Powiem Wam,że po tym wtorkowym incydencie bałam się,że zamknę się w domu, a tu wychodzę, zakupy, spacery itp. Może tylko taka bardziej czujna jestem, wiecie chodzę mocno skupiona na zadaniu, i uważam,żeby ataku nie było,ale najważniejsze,że dalej chcę wychodzić i wychodzę:) Miłej niedzieli

Odnośnik do komentarza

Witam was cieplutko :) Aniu i co z babcią, już wiadomo coś więcej? Ja w trakcie pierwszego roku studiów razem z moją przyjaciółką odwiedzałyśmy wolontaryjnie staruszkę która nie miała rodziny. I ona któregoś dnia też się połamała, z tego co pamiętam to również było biodro. Najpierw był szpital tam lekarza nie bardzo chcieli cokolwiek z nią robić, potem za Wrocław ją przenieśli taki szpital z hospicjum coś w tym stylu. Jak ją odwiedzałyśmy to lekarze mówili że to się nie zrośnie, że to dla niej wyrok właśnie. I powiem Ci ja już jestem po studiach z 2 lata a ta Pani żyje jest teraz w domu opieki i od roku zaczęła również chodzić, moja przyjaciółka wciąż ją odwiedza więc na prawdę nawet stary organizm jest w stanie sobie poradzić. Mam nadzieje, że i tak będzie z Twoja babcią :). Marta ja mam wrażenie jakby u Ciebie już nastąpiła jakaś zmiana. Po sposobie w jakim piszesz. Wcześniej to wszystko było takie chaotyczne, jakbyś właśnie miała pogoń myśli a teraz jakoś tak jakbyś wyspokojniała :), no i gratuluje tej rundki po działkach. Właśnie tak zaczynaj spokojnie, trochę na działce, troszkę wokół działki kroczek po kroczku. Wiem, że łatwo powiedzieć ale te ataki paniki próbuj traktować jako element terapii, nie zadręczaj się nimi myśl tak ma być i już ale ide do przodu. :) Madziu zobaczysz wszystko szybko zleci i już będziesz wypoczywać w Kozienicach :). Asiu porozmawiaj może ze swoim lekarzem na temat Twojej niskiej odporności, może coś poradzi. Życzę dużo zdrówka, no i brawo za Twoją postawę, że mimo tego gorszego samopoczucia wciąż idziesz do przodu. Chociaż ja na prawdę uważam, że to wyjście do tej galerii i sposób w jaki się uspokoiłaś to jest Twój sukces, kolejny krok do przodu w walce z chorobą. A mnie jednak nie było dane oglądać dziś greckiej wyspy. W piątek na policji zatrzymali mi paszport do wyrobienia tej karty pobytu no i przez 2 tygodnie nie mogę się ruszać poza Turcję. Ale mieliśmy dużo szczęścia wiecie urzędy na całym świecie są takie same więc wiedzieliśmy, że mogą robić problemy o byle co a udało nam się trafić na takiego fajnego pełnego luzu urzędnika (reszta to typowe *urzędasy*). Nawet żartował z nami. Wszystko mu pasowało, nie robił żadnych problemów. Musieliśmy jeszcze szybko udać się do innego urzędu po NIP dla mnie (prawie biegiem 15 minut) i do kasy a on zaczekał na nas specjalnie (kończył się czas otwarcia urzędu ) także rewelacja :). No i tym sposobem za 2 tygodnie będę miała pozwolenie na pobyt na okres 2 lat :). Powiem wam że płynąc do tego urzędu zaczęłam mieć taki lekki niepokój ( jestem też przed okresem) ale uspokoiłam się w 2 minuty a potem urzędy już bez nerwów potem nawet nie spieszyliśmy się na prom, zaproponowałam mężowi herbatkę w knajpce nad brzegiem morza i było tak przyjemnie :). A wczoraj w ramach relaksu pojechaliśmy do centrum handlowego z mężem i siostrzenicą męża. Kupiłam kilka fajnych rzeczy, potem poszliśmy na lody :) - tam znów poczułam taki lekki niepokój (przed okresowy pewnie) ale podeszłam do tego na spokojnie i jeszcze poszliśmy do Ikei ogladać szafki. A dziś spokojna, leniwa niedziela. :) Pozdrawiam was

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za te ciepłe słowa i dobre przykłady, mam głęboką nadzieję, że moja babcia też sobie poradzi... Od wczoraj dowiedziałam się tyle, że w poniedziałek ma mieć operację, ale czy ona się odbędzie, będzie zależeć od kondycji jej serca. Potwornie się boję, czy ona da radę przeżyć narkozę - jest taka maleńka i kruchutka, no i 94-letnie serce też nie jest w najlepszej formie, plus ona ma problemy z ciśnieniem - czyli pod kątem operacji słabo. No i to, o czym napisała Agata - wiem, jak się szpitalach traktuje starszych ludzi i boję się, że spiszą ją na straty. A największe wyrzuty sumienia mam, że... nie mogę pojechać do tego szpitala. To po drugiej stronie miasta, nie da się tam dojechać bez przesiadki, w sumie około godzina drogi (a jak tramwaje nie będą pasowały, to dłużej). Absolutnie nie jestem w stanie pojechać tam sama :( Nienawidzę siebie za to, ale nie jestem w stanie i wiem to. Wczoraj byłam na tym obiedzie, w sumie już o 13 wyjeżdżaliśmy, bo to godzinka samochodem. Podróż minęła bez problemu, pierwsze pól godziny przy jedzeniu było ciężkie, czułam się bardzo nieswojo, miałam nawet moment, że chciałam uciekać, było mi słabo - ale zostałam i potem było miło, w sumie niecałe 4 godziny tam siedzieliśmy. Podróż powrotna też ok. Za to wieczorem w domu dostałam okropnego ataku paniki, nie wiem, czy nie był silniejszy niż ten pierwszy od którego się zaczęło. Siedziałam przy komputerze i nagle zaczęłam się dusić, serducho waliło, oblałam się potem, trzęsłam się - uczucie, że umieram. Musiałam się położyć, trzymało mnie długo - w sumie ponad godzinę. Wyczerpało mnie to kompletnie. Ze względu na atak wcześniej położyłam się spać, ale źle spałam, a rano zaraz po obudzeniu znów niepokój, już nie atak co prawda, ale silny niepokój, który z małymi przerwami trzyma mnie do dziś. Czuję się zupełnie jak na początku choroby, niezdolna do czegokolwiek, a muszę dzisiaj dotransportować się do chłopaka na drugą część obchodów rocznicy i potem niby jeszcze mamy iść do znajomych, ale nie wiem, czy tego spotkania z nimi nie odwołam, nie mam chyba ochoty (ani siły) z nimi siedzieć. Potwornie to demotywujące - czuję się jak kaleka, zaczynam się bać nawet samotnego siedzenia w domu, a to się teraz będzie często działo - mama u babci, ojciec w pracy, a potem u swoich rodziców. Marta widzę, że u Ciebie jest postęp, widzę zmianę podejścia, i to jest bardzo dobre. Oby tak dalej. A leki muszą zacząć działać, dobrze, że nadal je bierzesz - najgorzej byłoby teraz je odstawić. Madziu życzę Ci, żeby czas do wolnego w Kozienicach szybko minął :) Asiu może faktycznie wybierz się do lekarza, żeby zapisał Ci coś na odporność - nie ma sensu, żebyś co chwilę męczyła się z chorobami. I bardzo dobrze, że wychodzisz, że nie poddałaś się lękowi po tym incydencie ostatnim - super :) Agata Ty to w ogóle szalejesz, rewelacja :)

Odnośnik do komentarza

Dziekuje wam za miłe słowa fakt wyciszyłam sie ostatnio aż do tego przedwczorajszego ataku...teraz co rano budze sie i czekam kiedy mnie znowu wezmie.......ale nawet jak czuje ze sie zaczyna to staram sie uspokoic i mysle o tym ze bedzie zle ale za chwile minie..... Ty Aniu mimo ze masz ataki wychodzisz ja sie znowu zamknelam juz 3dzien no powodem jest tez ten okres zawsze mdlalam wlasnie w czasie okresu wiec poki co nie potrafie jeszcze wyjsc sama w takim stanie wiem jakbym sie nakrecila.......ale dzis wyjsc musze czekam na mężulka i jade najpierw do mamy musze jej zawiezc trociny dla zwierzaka pozniej do sklepu trzeba kupic reczniki papierowe czeka mnie mycie okien i cos na obiadki moze cos na grilla majowego na dzialce......oby pogoda dopisala zreszta na dzialce bedzie tez jego ciotka i tesciowa wiec wytrzymanie w spokoju to bedzie wyzwanie;( u mnie na majowke bedzie wielki targ kwiatow wiec sie ciesze bo musze kupic cos na balkon wszystko mi zdycha dziwnie.......chce pojsc z wozkiem nie samochodem ale nie wiem jak wtedy to dowleczemy do domu...... jak ktoras z was sie zna na kwiatach balkonowych to czekam na propozycje mam mi wciska pelargonie ale wedlug mnie to babcine takie kwiaty a sama pomyslu nie mam.......oprocz tui to tylko bratki mam ale zaraz padna.....

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny!:) Aniu, potwornie mi przykro, to, co się Twojej babci przytrafiło to bardzo smutne, moja babcia również złamała kość biodrową, niestety lekarze w Kozienicach spartaczyli operację, babcia potem dostała odleżyn no i niestety już nie wstała. Trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze i żeby babcia doszła do siebie. Ten atak paniki to może ze względu na to co Ci się ostatnio przytrafiało, kilka przykrości:babcia, kłopoty z żołądkiem, my mamy problem z uwolnieniem emocji i pewnie przez to przyszedł atak. Ja mam podobny problem myślę jak te emocje uwolnić... bardzo często u mnie jest to płacz, ale wolałabym coś innego myślę nad siłownią, wyładowaniem w ten sposób emocji, ale po 1. brak pieniędzy po 2. samej bym nie chciała chodzić, a nie mam z kim za bardzo:( Agata a co ładnego kupiłaś?:) pewnie jakieś ciuszki na wiosnę. Chciałabym tak bez lęku odwiedzić galerię. Julka dużo zdrówka:) U mnie leci. Dzisiaj byłam w szkole. Wyszłam z domu o 8 i niedawno wróciłam. Dojechałam sama autobusem i kawałek tramwajem+dojście (razem prawie godzina, w autobusie aż 40min:() na szczęście wrócić udało mi się autem z kolegą:) w szkole napisałam kolokwium, nawet przedstawiałam z koleżankami prezentację przed całą grupą-nogi mi sie trzęsły:Oale dałam radę. Teraz obiadek i błogi odpoczynek;)) A jutro muszę wcześniej wyjechać bo jadę naokoło do pracy... zobaczymy jak powrót może wrócę pieszo...albo naokoło tak jak rano będę jechać..no zobaczę;) weekend pod względem *wychodzenia*udany... oby takich więcej..pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Aniu też myślę,że ten atak to wynik tych emocji, no powiedzmy szczerze ostatnie dni były dość wyczerpujące i fizycznie i psychicznie dla Ciebie,więc emocje musiały gdzieś ulecieć. Ważne jest byśmy regularnie się z tych wszystkich emocji oczyszczały, jedni śpiewają na cały głos, inni biegają, inni drą papier, ważne by dbać o siebie, jak Asia pisała. I trzymamy jutro kciuki za Twą babcię. Agata ileż u Ciebie się dzieje, aż miło czyta się takie rzeczy . I ma ochotę od razu pojechać tam do Ciebie, i być częścią tych wydarzeń:) Asiu zdrówka:) Madziu cieszę się,że jazda minęła spokojnie;) Julka oj też lubię takie spotkania, bardzo są potrzebne :) Marta jak Agata zobaczyłam u Ciebie spore zmiany , na plus. Mam nadzieję,że niedługo wszystko się u Ciebie unormuje :) A wczoraj byłam na małych zakupach, dziś dziadkowie byli na obiedzie, także nic szczególnego ;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny. Eh, przed majówką muszę trochę popracować, więc dziś i jutro do pracy. Myśleliśmy z mężem by gdzieś wyjechać, ale doszliśmy do wniosku,że za dużo zamieszania, więc zostajemy na miejscu, i gdzieś w pobliżu będzie odpoczywać, o ile będzie pogoda, jak nie, to posiedzimy w domu. Odkąd latam do tej pracy, lubię posiedzieć i po prostu pocieszyć się domem:) Wczoraj teściowie byli na obiedzie, nawet nie wyszłam z domu. Jakieś uczulenie mi wyskoczyło, także drapałam się, walczyłam z plamkami, teraz jako tako wyglądam. Asiu zdrowia dużo, naprawdę musisz porozmawiać o jakimś sposobie na zwiększenie odporności, nie warto się tak męczyć. Aniu myślę dokładnie tak jak dziewczyny, to musi być wynik tego stresu z ostatnich dni. Porada? Iść do przodu, nie zastanawiaj się nad tym za dużo, i właśnie pamiętaj by na bieżąco emocje usuwać. Trzeba znaleźć sposób i pozwolić im ujść. Naprawdę u nas kumulujące się stresy wychodzą jako atak paniki. Ja np odkurzam, biorę mp3 na uszy i śpiewam jak zła jestem, jak jest mi przykro itp. Pomaga :) Agata ja też zachwycona jestem. Zazdroszczę Ci bardzo ;) Przed okresem to każda z nas chyba czuje się gorzej, więc nawet na to nie patrz, to normalne :) Madziu cieszę się,że dzień udany. Marta pewnie się powtórzę,ale przeczekaj to. I tak samo widzę,że uspokoiłaś natłok myśli, że nie jesteś taka chaotyczna, pełna lęku. Naprawdę widać poprawę :) Michalina takie spokojne dni, też są potrzebne. Aniu mam jeszcze nadzieję,że Twoja babcia dobrze zniesie operację. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam was dziewczyny Aniu wiem co znaczy taki długo trzymający lęk wolno płynący także bardzo Ci współczuje ale jedyne co można zrobić to nie skupiać na tym więcej uwagi niż to konieczne, starać się przetrzymać, cieszyć się momentami spokoju. Ja w takim długo trzymającym lęku starałam się nieco wspomóc naturalnymi lekami- pić melise 3 razy dziennie, jak trzeba to nawet wziąć coś ziołowego na uspokojenie bo taki stan jest okropny. A co do powodów tego lęku i ataku paniki to tu w pełni zgadzam się z dziewczynami. To wychodzą te stresy które gdzieś dusisz w sobie a jak jest ich za dużo to one tak się manifestują. Myślę, że tu też dużą rolę odgrywa Twoje poczucie winy, że nie odwiedzasz babci. Gdybyś miała złamaną nogę no to wiadomo i jej to wytłumaczysz i sobie a tak dusisz w sobie wszystko i nie ma jak o tym opowiedzieć. Myślę, że może poproś chłopaka aby zawiózł Cie do babci lub chociaż pojechał z Tobą teraz będzie majówka wolne dni może uda Ci się pojechać? Nie zadręczaj się też stanem babci trzeba być dobrej myśli. No i sposób na odreagowanie emocji koniecznie!! Wybierz taką aktywność jaka Ci najlepiej odpowiada. Ważne jest też mieć kogoś nawet jedną oosbą z którą podzielisz się tym co czujesz np. z chłopakiem. Takie wygadanie się to też jeden ze sposobów usuwania i radzenia sobie z emocjami. Jeśli nie masz komu opowiedzieć to spisz na kartkach, pisz nam ważne aby nie trzymać tego w sobie. Madziu tak można powiedzieć że wiosenne ubrania kupiłam z tym że tu wiosna to jest 30 stopni w środku dnia w słoneczku czyli tak jak nasze lato :). Oni oczywiście uważają że wcale nie jest tak ciepło :). Jak tam droga do pracy? Mam nadzieje że z pracy uda się wrócić sprawnie i spokojnie :). Marta wiesz skoro dla Ciebie ten czas okresu jest taki ciężki to może faktycznie przeczekaj te parę dni i rusz do przodu jak będziesz się już czuła lepiej i na siłach :). Z czasem nauczysz się nie zrażać tak atakami paniki, one zdarzać się będą ale najważniejsze to w jakimś stopniu je zaakceptować i iść do przodu. Pamiętaj że nawet najsilniejszy atak nie zrobi Ci krzywdy. To jest udowodnione naukowo. Jula oj fajnie u Ciebie fajnie. Nie dziwne że po pracy szukasz ukojenia w domku. Życze w takim razie fajnej pogody i dobrego odpoczynku w majówkę :). Asiu jak się czujesz? Michalinko jak tam dieta małej? A my wczoraj nie mieliśmy dostępu do auta bo siostra męża razem ze swoim mężem na tą grecką wyspę się udali. No a potrzeba nam było wybrać się do praktikera więc wczoraj jeżdziliśmy tylko komunikacją miejską takimi dolmusami- a więc takimi małymi busikami które zbierają ludzi *z ulicy* a potem zatrzymują się w wyznaczonym przez Ciebie miejscu. No i też częściowo na piechotkę i było bardzo fajnie :). Tak mnie na rozmyślenia wzięło dziś z rana i tak sobie myślę dziewczyny że gdzieś teraz mija rok odkąd trafiłam na to forum. Jak zaczynałam tu pisać to pamiętam że mój stan był dośc kiepski. Na spotkania z psychologiem czekałam jak na zbawienie, odliczałam dni a chodziłam co tydzień. Nie chciałam zostawać sama w domu wychodzić samej też ciężko. Tylko przekraczałam próg centrum handlowego to już mnie poty oblewały. Lęk wolno płynący towarzyszył mi bardzo często, płytki oddech to non stop. Z całym zestawem ratunkowym chodziłam wszędzie nawet aby wynieść śmieci. Byłam wyczerpana bez siły na cokolwiek. Ehh...gdyby ktoś wtedy mi powiedział że ja za rok przeprowadzę się do Turcji polecę tam 3 samolotami a na miejscu rzucę się w wir remontu, całodniowego jeżdżenia po sklepach, będę pływać promem, jeżdzić komunikacją miejską i jeszcze się z tego wszystkiego cieszyć to chyba bym postukała się w głowe z niedowierzaniem. A jednak a jednak dziewczyny na prawdę wszystko jest możliwe :). A znalezienie tego forum to jest jedna z najlepszych rzeczy jaka mi się w tej chorobie przytrafiła. Właśnie takiego forum gdzie nie pisze się jakie życie jest cięzkie i dlaczego to nam się przytrafiło i że nigdy nie wyzdrowiejemy a gdzie są osoby które co dzień podejmuja walkę i na prawde chcą być zdrowe. I za ten rok za ten czas wam dziewczyny bardzo dziękuje. Bez was byłoby mi niezaprzeczalnie sto razy razy ciężej. A historia Julii to jest jak już nie raz mówilam dla mnie ogromna motywacja i inspiracja. Jak tu wchodzilam to myślałam że ona na pewno nie wie co to jest lęk może coś tam miała ale lekkiego i nawet nie wie co ja przechodzę ale teraz wiem, że nie ważne jak silne sie ma leki można osiągnąć to co ona osiąga. Teraz wydaję mi się to jak na wyciągnięcie ręki a kiedyś był to Mont Everest. I mam nadzieje że z nowymi dziewczynami będzie dokładnie tak samo :) Pozdrawiam i miłego dnia życzę

Odnośnik do komentarza

Agatko podpisuję się pod tym co napisałaś, rękami i nogami. Też myślałam,że to * zawiesza* człowieka na zawsze, że nie wyjdę już z domu sama,że będę tylko się użalać nad sobą. a właśnie dziewczyny idą naprzód, nie patrzą się za siebie, akceptują fakt,że mogą się gorzej czuć, ale robią tyle fantastycznych rzeczy,że ta ich energia i zapał do zmian się odczuwa i chce poprawić swoje życie, bo jak one mogą, to ja też:) Agata jeszcze o Turcji, nawet nie myślałam,że tam takie europejskie sklepy są :) Julka ja mam co prawda wyjazd zaklepany,ale rozumiem,że wolisz posiedzieć w domu. Nawet pakowanie siebie, a co dopiero dzieci jest męczące. Michalina ja wczoraj też tylko w domu byłam, i bardzo mi to odpowiadało ;) Aniu jak babcia? Kochana musisz robić jak Ci dziewczyny radzą, nie kumulować emocji, dzielić się nimi,nie pozwalać by się namnażały i wybuchały z całą siłą. Na pewno znajdziesz jakiś sposób, mnie uspokaja pies, i spacer z nim. :) Madziu i jak tam w pracy? Marta nic na siłę, jeżeli źle się czujesz fizycznie, to zostań w domu jeden dzień. Ale jak się okres skończy idź z powrotem do przodu. Ważne by próbować dość regularnie. Ja byłam dziewczyny w przychodni,w końcu trafiłam do fajnej lekarki, patrząc na moją kartę, stwierdziła,że mam osłabiony organizm, bo zimą dostawałam bardzo dużo antybiotyków, pewnie w części niepotrzebnie. W każdym razie lepiej mi się zrobiło, jak ktoś porządnie mną się zajął. dostałam dużo zaleceń i będę je wprowadzać w życie. Wracając wzięłam córę ze szkoły, byłyśmy na zakupach, i szybko do domu, wygrzewam się. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jesteście bardzo kochane, naprawdę Wam dziękuję za wsparcie - wiem, że ten atak zapewne był spowodowany kumulacją emocji z ostatniego czasu, ale jak same wiecie, jak coś takiego nagle nas dopada po dłuższym okresie dobrego samopoczucia, to jest ciężko. No ale nie zamknęłam się w domu, co uważam za swój sukces - wczoraj pojechałam sama do chłopaka (chociaż przed wyjściem bałam się bardzo a w efekcie nie było źle) i sama od niego wróciłam (on pojechał jeszcze do tych naszych znajomych, ja zdecydowałam, że wolę wrócić do domu, niż im tam siedzieć ze smutną miną - nie jestem w nastroju na takie spotkania przy winku), dzisiaj sama przyjechałam do pracy, jeszcze przed przyjściem do firmy weszłam na małe zakupy do Biedronki, w zasadzie też bez problemu. Lęk gdzieś tam faktycznie jest pod skórą, ale na pewno jest lepiej niż jeszcze wczoraj rano - to, że mam zajęcie na pewno temu sprzyja. Do babci postaram się wybrać jutro, bo będę już miała urlop, no a w środę z samego rana wyjazd - nie powiem, że się na niego jakoś super cieszę w tych okolicznościach, ale może pozwoli mi się zresetować trochę. No i muszę na pewno znaleźć jakąś formę rozładowywania tego napięcia i stresów, żeby tak się nie kumulowały - normalnie dla relaksu właśnie spacerowałam i gdzieś wyjeżdżałam, ewentualnie czytałam książki, teraz muszę poszukać czegoś bardziej efektywnego, może faktycznie wysprzątam mieszkanie od góry do dołu. Magda i jak podróż do pracy nową trasą? Trzymałam kciuki, nawet myślałam o Tobie dzisiaj w autobusie jadąc do pracy ;) Michalinka takie spokojne dni też są potrzebne, miło posiedzieć z gośćmi przy obiedzie. Julka takie spontaniczne majówki, kiedy na bieżąco się wymyśla, co danego dnia robić też są fajne, bo możesz dostosować aktywności do pogody. Na pewno będzie miło :) Agata Twoja historia, jak i historie wszystkich dziewczyn tutaj, są wielką inspiracją, już to kiedyś pisałam, ale naprawdę cieszę się, że do Was trafiłam, bo po pierwsze daje mi to nadzieję, że i ja sobie poradzę, a po drugie - pozwala uwolnić gdzieś swoje emocje - osoby zdrowe nie są w stanie w pełni tego zrozumieć. Gdyby nie to forum, na pewno nie zmobilizowałabym się tak szybko do rozpoczęcia walki z tym podłym choróbskiem. Asiu to najważniejsze, że trafiłaś na dobrą lekarkę, antybiotyki faktycznie mocno osłabiają organizm, ale na pewno szybko się wzmocnisz ;) A o babci póki co nic nie wiem, za dwie godzinki będę dzwonić do mamy, mam nadzieję, że będzie miała jakieś informacje. W każdym razie dzisiaj już jestem spokojniejsza, mam poczucie, że będzie dobrze, że babcia sobie poradzi - tyle już w życiu przeszła, że i operacja jej nie pokona. Mam nadzieję. Pozdrawiam Was ciepło

Odnośnik do komentarza

Witam moj problem jest taki że choruje od 6 lat na agorofobie walcze z tym od 3 lat bez żadnych lekow i lekarzy .Od pewnego czasu zauwazyłam jak ide za daleko od domu to dostaje taki atak paniki , jakbym miala za chwile sie rozpłakać lub krzyczec ... I mam pytanie co z tym robić ,czasem mam dosc tego wszystkiego .Nie wiem gdzie znajde w poznaniu dobrego lekarza na nfz pomozecie :)

Odnośnik do komentarza

Właśnie dziewczyny ja mam podobny problem mowilam o tym lekarzowi mam uczucie ze w trakcie tego ataku zwariuje postradam zmysly....tragedia az chce mi sie plakac;( dzisiaj rano znow mialam atak normalnie ostatnio to norma juz:( pozniej przyjechala do mnie kolezanka pol roku jej nie widzialam....zastanawialam sie caly ranek czy wogole chce zeby przyjechala a jak mnie zlapie atak?? na sam jej widok zaczelam sie stresowac...ale po czasie minelo....smialysmy sie gadałysmy wspominałysmy faktycznie boje sie tych atakow ale faktycznie trzeba sie im poddac wtedy mijaja......chociaz ten stan jest okrutny...... tak Agata Ty to dla mnie guru jestes;p ja sibie takiej nawet wyobrazic nie moge..... Mysle ze sama te leki poranne wywoluje kojarze sobie ranek on wychodzi do pracy najczesciej wtedy mialam ataki ostatnio sie zdarzylo i teraz kazdego ranka na to czekam.....a bylo juz tak pieknie......ale tak jak mowicie staram sie nie zalamywac.....

Odnośnik do komentarza

Witam nową osóbkę:) co do Poznania niestety nie wiem bo ja aktualnie mieszkam w stolicy. Każda z Nas wie tutaj co to atak paniki, ale tak jak każda z Nas powtarza trzeba się poddać temu atakowi jak już przyjdzie dać mu płynąć i nie próbować go na siłę odepchnąć. Ja wtedy próbuję sobie spokojnie powtarzać że jestem bezpieczna, że nic mi nie grozi itp. Marta wiem o czym mówisz, czasem jest takie głupie wrażenie że *zaraz zwariuję* ale pomyśl, pewnie czytałaś na necie sporo o nerwicy i lękach i PEWNE jest że nikt nigdy przenigdy nie zwariował z powodu lęków. Wariat nie wiedziałby nawet że zwariował. Trzeba raczej współczuć schizofrenikom itp, musisz w końcu uzmysłowić sobie że lęki nie zrobią Ci krzywdy. Joasiu, szkoda mi Ciebie jak to czytam, to nic fajnego być ciągle przeziębionym no i ta odporność, pewnie wystarczy że ktoś obok kichnie, a Ty już przeziębiona :( Aniu miło, że o mnie myślałaś. Fajnie że lęk nie przeszkodził Ci dalej w walce. Ja też się tego chyba nauczyłam, że gorsze samopoczucie zdarza się i zdarzać na razie będzie, ale to nie porażka!! U mnie dziewczyny do przodu póki co. Nową trasą do pracy jechało się bardzo dobrze. Miałam też tak wracać, ale niestety, a może stety chłopak poprosił mnie coś, a mianowicie żebym pojechała mu po: ochraniacz na szczękę:D (trenuje MMA) no i musiałam iść pieszo 3 przystanki (poszłam sobie bocznymi uliczkami nie główną:P) potem wsiadłam w tramwaj na trzy przystanki, dojechałam szukałam tego sklepu, trochę się dziwnie czułam w obcym miejscu, wiecie...nie bywam tam. W pewnym momencie się nawet zgubiłam i poszłam naokoło :D powiem Wam że chciałam mu odmówić bo czułam że nie dam rady, ale NIE! trzeba z tym walczyć...nie dać się:)) później jeszcze poszłam do marketu na zakupy i dopiero co wróciłam.. okazało się jednak że nie ma proszku a ja mam górę prania także zmykam do drogerii jeszcze... miłego dziewczynki pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Marta dziś czytałam taką fajną książkę, i tam znalazłam poradę-głównie dla Ciebie, bo widzę,że te ataki masz rano i rano najwięcej się boisz, co paraliżuje Ci dzień. Spisz sobie czego rano się boisz-że dom się zawali,że ciasto nie wyjdzie,że listonosz zobaczy Twój atak. I wieczorem czytaj, zobaczysz,że 90 % tych lęków się nie spełni. Z każdym dniem powinno być lepiej. Tylko musisz to zrobić. I pamiętajcie dziewczyny, też taka mądra rada, nawet jeżeli padniecie na ulicy nie jesteśmy aż tak ważne by ludzie pamiętali o tym następnego dnia. Także odwagi, nawet jak uciekniesz ze sklepu zostawiając koszyk, nikogo to obchodzić nie będzie;) Aniu mam nadzieję,że wyjazd się uda. I z babcią też będzie lepiej. Życzę Ci spokoju. Cieszę się Madziu,że tak ładnie sobie poradziłaś:) Asiu zdrówka życzę, oby ta kuracja była skuteczna, wygrzej się do wyjazdu. Joasiu nie jestem z Poznania, nie znam tam lekarzy, ale może znajomi, może jakieś fora lokalne, medyczne Ci podpowiedzą? Agata tyle u Ciebie się dzieje. Też Ci zazdroszczę,wspaniale odnalazłaś się w nowym otoczeniu, a to przecież i dla *normalnego* człowieka jest trudne. Gratuluję Ci serdecznie:) A ja miałam intensywny dzień. Jak to przed okresem, kiepskie samopoczucie, ale się nie dałam, zakupy, kwiaciarnia, spacer, praca, dużo tego :)

Odnośnik do komentarza

Wiecie co dziewczyny , na tym forum jak nie raz siedziałam i czytałam to zapominałam o całym świecie jest to naprawdę wspaniale uczucie :) ...Nawet czasem zdarzało sie,że jak wyszłam z synkiem jednym czy drugim to wszystko było w porzadku ale czasem mam takie dni ,że wolała bym sie zapaść pod ziemię ...Jak zaczełam chorować to tak przestałam jezdzić autobusami itp..Nie ma takiej mozliwosći , zazwyczaj jezdzi ze mna partner za co bardzo mu dziekuje, ale on czasem nie potrafi mnie zrozumieć :( moze inaczej tez by bylo gdybym mieszkala w swojej miejscowosci ale nie bede sie doszukiwać bo w tym mi napewno nic nie pomoze :(...Czasem zdarzało sie tak ,że miałam pol roku spokoju z atakami ale wszystko zaczeło wracac z podwójną siła i zazwyczaj ataki są inne ..Fajnie jest sie komus wyzalić bo tłumie to w sobie , bo na te tematy nie mam z kim porozmawiać .Nie wszyscy to rozumieją i smieja sie jak to mozliwe ,że jest cos takiego ... A jednak ...Jest ...Przepraszam dziewczyny ,że tak to wszystko napisałam w kupie ....Z wami sie dobrze czuje :)

Odnośnik do komentarza

Joasiu jakbym czytała o sobie tylko ja z tym mam do czynienia troszkę krócej niż Ty. Też nie jestem w swoim mieście rodzinnym, tzn wynajmuję mieszkanie w stolicy a rodzinne miasto oddalone jest o 80km, często je odwiedzam bo tam czuję się najlepiej. A co do jazdy autobusami/tramwajami u mnie z tym jest najwiekszy problem jakbyś poczytała moje posty w każdym z nich jest coś o tym, a że pracuję muszę dojeżdżać, do szkoły co dwa tygodnie też..wiesz chociaż czasem są dni, że nie mam siły już do tych objawów i lęku to wiem, że muszę walczyć bo inaczej będę się bała kiedyś własnego cienia...dlatego ciągle wychodzę lękowi naprzeciw;) i jakoś sobie żyję funkcjonuję raz jest lepiej raz gorzej wiadomo.. a co do partnera-wiesz wg mnie jak ktoś nie przeżył ataku lęku to tego nie zrozumie wiec nie miej do partnera pretensji że Cie nie rozumie..my Cie bardzo dobrze rozumiemy..dobranoc:)

Odnośnik do komentarza

Ja jestem z Gliwic a obecnie mieszkam w Poznaniu 365km mnie dziela a mieszkam juz tu prawie 2 lata ...Przyjechałam tu dla dziecka bo w moim miescie nie potrafili lekarze zdiagnozowac a tu nam duzo lekarze pomogli i ludzie za co jestem im bardzo wdzieczna ...I tu zostane ale jest naprawde ciezko bo nie potrafie znalesc znajomych bo praktycznie siedze w domu jeszcze teraz kiedy dzieci sa chore , pozniej znow cieszko jest mi sie przystosować do miejscaale za kazdym razem walcze jak lew :)rowniez zycze milej nocy dobranoc

Odnośnik do komentarza

Ech, takiego długiego posta napisałam i mi go wcięło... W takim razie tylko krótko: Joasiu wiem o czym mówisz, wszystkie tu wiemy, ale dobrze, że zrobiłaś ten pierwsze krok i zaczęłaś szukać pomocy. Ja jestem z Poznania, ale niestety nie znam żadnego psychologa na NFZ, sama chodziłam prywatnie :( Ale trzymam mocno kciuki za Ciebie, wierzę, że wyjdziesz z tego choróbska. Julka fajne te rady, które przytaczasz, takie życiowe. Racja, że żadna z nas nie jest supergwiazdą, na którą czyhają paparazzi, którzy odnotują np. zasłabnięcie albo ucieczkę ze sklepu. Większość ludzi po prostu zaraz o tym zapomni, mają dość swoich spraw. Marta dobrze, że nauczyłaś się pozwalać atakom paniki płynąć, to jedyne, co można (i należy) zrobić w takiej sytuacji, jakkolwiek trudne by to nie było. Z czasem będzie coraz lepiej. Magda no to super sobie poradziłaś, gratuluję :) Mi w pracy przez cały dzień towarzyszył lęk, mimo że piłam melisę i ssałam ten ziołowy Validol. Koło 14:00 w ogóle miałam apogeum stresu, strasznie bolało mnie w klatce piersiowej, dostałam wypieków, aż koleżanki pytały, czy wszystko w porządku. Minęło, ale było strasznie. Wróciłam z koleżanką, w połowie drogi przesiadłam się do chłopaka, który odwiózł mnie do domu. Nie chciałam jednak, żeby lęk całkowicie mną zawładnął, dlatego w domu trochę odpoczęłam i poszłam do biblioteki. Był strach, ale dałam radę i to jest moje małe zwycięstwo. Babcia obudziła się z narkozy, ale co do jej dalszych losów, to lekarze każą czekać. Straszą też powikłaniami typu zapalenie płuc, mówią, że trzeba się szykować m.in. na najgorsze, więc wiecie... Mam nadzieję, że jutro uda mi się ją odwiedzić, chociaż lekko nie będzie, boję się - szpitale to jedna z moich największych fobii. Ech, dużo tych zmartwień ostatnio... Dobranoc dziewczynki

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×