Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Spacer szlag trafił bo się rozpadało :( ale za to pojechałam z tatuśkiem na drugi koniec miasta do Biedronki na spore zakupy i było super, żadnych lęków czy objawów... czemu w Kozienicach czuję się tak dobrze, a jak wrócę do Wawy jest gorzej? Czemu ja sobie wbiłam dziewczyny w głowę, że tu jest mi lepiej a tam nie? To wszystko moje wymysły, muszę sobie uświadomić że i tam i tutaj będzie wszystko dobrze ! wbijcie mi to do głowy proszę :)

Odnośnik do komentarza

Wiesz Madziu pewnie czujesz się tam bezpiecznie, jesteś w znanym Ci miejscu, spokojnym, wokół są bliscy ludzie,to na pewno wpływa na Twoje samopoczucie.Ale wierzę,że oswoisz i z czasem tę Warszawę. Aniu pewnie zmiana pogody dawała Ci we znaki. Mam nadzieję,że czujesz się lepiej? Beatka nikt Ci tutaj krzywdy nie chce zrobić, nikt Ciebie nie atakuje, nikt nie naskakuje. Dzielimy się swoimi doświadczeniami, Ty też dzielisz się swoimi przeżyciami i sama zauważasz,że leki to nie wszystko. Także nie wprowadzajmy znów jakichś nieprzyjemnych komentarzy, bo nikt niczego złego nie powiedział. To trzymam Michalina za poniedziałek kciuki. Też byłam dziś w bibliotece, już mi się zapasy lektur kończyły:) Asiu gratuluję udanych wyjść i dobrego samopoczucia:) A ja też rano w pracy, potem biblioteka, zakupy w dużym markecie, spacer ... Ciągle ciepło, choć wiało niesamowicie... Powiem Wam,że miałam w tym tygodniu parę takich dni,że nie chciało mi się niczego, pewnie przez tą nagłą zmianę pogody, ale dzięki tej pracy, dzięki temu,że muszę rano wstać i iść po prostu idę. A wcześniej pewnie bym mówiła sobie-ok, odpuść dziś i siedź w domu. Także jestem zadowolona,że mogę wychodzić z domu, brakowało mi tego, takiego impulsu by iść jeszcze bardziej do przodu:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Myślę Madziu,że Jula może mieć rację. To Twój dom, znasz to miejsce świetnie, masz tam dużo znajomych, rodziny, życzliwych osób, czujesz się po prostu pewnie i bezpiecznie. Ale też myślę,że niedługo poczujesz się pewnie w Warszawie, tylko musisz ćwiczyć i dać sobie czas. Aniu mam nadzieję,że samopoczucie lepsze? Julka intensywny dzień widzę miałaś:) Tak, jak człowiek ma gdzie wychodzić, ma tę motywację, to od razu mu lepiej:) Beatka, Marta co u Was? A my jedziemy na działkę do teściów,mam słońce świeci, choć już chłodniej, no,ale trzeba zacząć sezon działkowca:) pozdrawiam i miłego dnia życzę Wam kochane

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, Jula super, że masz tą prace i się nią cieszysz :). Jednak jak prowadzi się aktywne życie, robi się coś co podnosi nam samoocenę i wiarę w siebie to człowiek lepiej się czuje. Ja też tak jak Magda bardzo bym się chciała spełnić zawodowo jak to robi Ania czy Julia. Wiem, że tego mi do pełni szczęścia brakuje. Pracy ale nie byle jakiej a takiej która da mi satysfakcje i pozwoli mi uwierzyć, że mogę coś osiągnąć, dać coś innym i poczuć sens Magda ja też myślę podobnie jak dziewczyny, Kozienice to taka Twoja oaza. Myślę, ze tu nawet nie chodzi o wielkość miasta a raczej o to że Kozienice kojarzą Ci się ze spokojem z poczuciem bezpieczeństwa coś w tym rodzaju. W porównaniu do chłodnej Warszawy gdzie każdy gdzieś gna nie patrząc na innych to takie Kozienice dają wytchnienie. Ja jak na razie w Izmirze właśnie czuje się bardzo dobrze (zobaczymy co będzie dalej no ale na razie jest właśnie tak) mimo że to wielkie miasto. Ale jakoś ludzie tu są *cieplejsi*, bardziej dla siebie życzliwi, skłonni do pomocy. Ludzie tu do siebie nawet nie znajomi mówią bracie, siostro. W sklepach się usmiechają, starają się być mili. Poza tym wszędzie jeżdżą takie tanie taksówki, które można w każdej chwili złapać i jest sporo takich małych prywatnych szpitalików. Jakoś wzbudza to we mnie poczucie bezpieczeństwa. No a ja dziś utknęłam w domu. Wczoraj znowu latanie, jeżdżenie, byliśmy w takiej dzielnicy samych fabryk gdzie taniej można kupić rzeczy do łazienki, płytki, panele itd i chyba trochę przegięłam bo zaczęłam coraz gorzej kaszleć i takie swędzenie w płucach czuć. No i dziś mąż znowu pojechał a ja zostałam z córką siostry męża w domu bo czuje się jakoś dziwnie. Co prawda Pani doktor tu mówiła, że mogę już normalnie funkcjonować ale boje się żebym sobie nie zaostrzyła jakoś tego stanu w płucach, ciągle kaszle niby mniej ale jednak. Wiecie kurcze nigdy wcześniej nie miałam zapalenia płuc i nie wiem czy to normalne czy nie... Pozdrawiam was serdecznie, idę coś zjeść

Odnośnik do komentarza

Magda nie powiem nic odkrywczego: Kozienice to po prostu *Twoje* miejsce i tam czujesz się najbezpieczniej, znasz wszystkie kąty i masz rodzinę. Warszawa to wielkie, z moich obserwacji - niezbyt przyjazne miasto, sama nie czuję się tam zbyt swobodnie i np. nie chciałabym się tam wyprowadzić, więc doskonale Cię rozumiem, ale jestem przekonana, że i stolica pozwoli się wreszcie oswoić :) Sama piszesz, że są dni, że wszystko jest ok, wychodzisz wieczorem na imprezę, jedziesz na nią sama, bawisz się z koleżankami i jest super, więc na pewno jesteś w stanie czuć się tam dobrze. Ostatnio rozmawiałam z takim kolegą, dość dalekim znajomym, który właśnie wrócił na stałe z Poznania do swojej rodzinnej Wrześni, bo mówi, że nie był w stanie tutaj normalnie funkcjonować, miasto go przytłaczało, nawet praca nie cieszyła. Też nabawił się nerwicy z początkami agorafobii, bierze leki od psychiatry już 3 miesiąc i jest poprawa, ale jeszcze nie taka, żeby odstawić leki. On zarzeka się, że ju do Poznania ani żadnego większego miasta nie wróci, bo to po prostu nie dla niego, we Wrześni czuje się o wiele lepiej. Ty mimo kiepskiego czasami samopoczucia i lęków nie chcesz się wyprowadzać z Warszawy, i to jest dobry sygnał - bo chcesz oswajać swój lęk. Julka fajnie, że tak się cieszysz pracą, mi też ten *bat nad głową* w postaci konieczności pójścia do pracy pomaga w mobilizacji. Gdyby nie ona, to podejrzewam, że moje dochodzenie do zdrowia trwałoby o wiele dłużej, choć na początku miałam kilka dni, kiedy realnie zastanawiałam się nad rzuceniem pracy, bo wydawało mi się, że nie będę w stanie do niej sama jeździć, już nigdy. Na szczęście tego nie zrobiłam i teraz nawet jeśli czuję się gorzej, to aż takie myśli mnie nie nachodzą. Asiu i jak tam działka? Zaczęliście już jakieś prace? Agata ja też nigdy nie miałam zapalenia płuc, ale jeśli masz tam takich dobrych lekarzy, to może spróbuj w poniedziałek przejść się jeszcze raz, kontrolnie? Bo to jednak płuca, a jeśli już było lepiej, to może warto żeby lekarz jeszcze raz rzucił okiem? Ja wczoraj do końca dnia czułam się kiepsko, mdliło mnie strasznie, dodatkowo chyba coś panuje, bo jedna koleżanka z pokoju przyszła wczoraj do pracy i po godzinie musiała jechać do domu, bo dopadło ją coś na kształt grypy żołądkowej, a dwie inne, już nie z mojego działu, też miały dość silne mdłości, więc coś musiało być w powietrzu. Po pracy już nigdzie nie wychodziłam, tylko się wykąpałam i leżałam w łóżku z książką, a dzisiaj spałam do 11. Póki co jest w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalinko czekamy na wyniki razem z Tobą:) Asiu właśnie jak było na działce? Ania dużo zdrówka:) widzisz przynajmniej umiesz odróżnić jakieś gorsze samopoczucie od nerwicy u mnie to się nie sprawdza..wczoraj bolała mnie głowa przed snem a ja jak zwykle dopatrywałam się czegoś więcej, wyprosiłam objawy żeby przyszły, pojawił się przyspieszony puls i mały niepokój... Co do Kozienic pewnie macie racje.. dzisiaj jeszcze tutaj zostaję a jutro o 7:45 wracam do stolicy a na 10tą do pracy. Rano byłam z rodzicami na mieście w piekarni, aptece, rossmannie itp. wszystko było ok tylko w rossmannie tyle ludzi, że się trochę gorzej poczułam, ale to na szczęście już przy kasie no i długo tam nie byłyśmy.Godzinkę temu byłam pieszo jeszcze w sklepie po tenisówki,sama, spotkałam tam koleżankę, kupiłam pogadałyśmy i wróciłam do domku zahaczając o mamy prace :) teraz obiadek a wieczorem może gdzieś wyjdę. Beatko, Marta co u WAS? bo zamilkłyście... :( Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja Ci powiem Marta,że ja Warszawę porzuciłam z czystym sumieniem, i wielką ulgą, to miasto zupełnie nie dla mnie. I rozumiem,że są osoby, którym odpowiada-mój brat, a mi zupełnie nie pasowała. Czas studiów był ciężki, nie mogłam się odnaleźć i z ulgą wracałam do domu. Za duża, za tłoczna, za głośna. Mimo,że nie miałam wtedy agorki, to wracając na weekendy do domu czułam olbrzymią ulgę. Także myślę,że to jest po prostu Twój dom,i tam dobrze się czujesz. Chyba każdy z nas ma takie magiczne miejsce gdzie mu lepiej:) Aniu zdrówka dużo, może rzeczywiście jakiś wirus? Asiu i jak prace działkowca? Agata zdrowiej tam szybko:) Cieszę się,że jest Ci tam dobrze, i tak fajnie Wam idzie układanie sobie życia w zasadzie od początku:) Julka praca, mobilizacja daje naprawdę wiele:) Oj też nie lubię jak mi się zapasy kończą, ale dzięki mamie w zasadzie zawsze mamy nową dostawę;) a ja dziś głównie w domu, poszłam z bratem na mały spacer, a tak to relaks w domowych pieleszach. Trochę boję się poniedziałku,ale cóż to normalne.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny:) Podejrzewam, że już o mnie zapomniałyście bo dawno mnie tu nie było. Zauważyłam, że przez forum przewija się sporo nowych osób. Chciałam się pochwalić swoim sukcesem. Zakończyłam terapię u psychologa i już całkowicie odstawiłam leki. Od 2 miesięcy brak ataku paniki i żadnych innych lęków- nie chcę oczywiście zapeszać :) Wróciłam do normalnego życia i jestem z siebie strasznie dumna :) Zapytałabym co u was i jakie postępy jednak domyślam się, że cały czas opisujecie to w postach, a że już późno to poczytam jutro wszystko co mnie ominęło. Pozdrawiam serdecznie :*

Odnośnik do komentarza

Gratuluję Ci Sabinko :) Jesteś silną dziewczyną i świetnie sobie poradziłaś:) Aniu i jak samopoczucie? Michalina mam nadzieję,że jutro wszystko się wyjaśni, i nie będziesz już żyć w niepokoju, uczulona nie uczulona, ważne by już to wiedzieć. Taka niepewność jest najgorsza... Agata zdrowia dużo.Lubię jak piszesz jak Wam idzie, bo u Was tyle się dzieje, Cieszę się,że Ci się podoba i że dajesz sobie ładnie radę:) I jak Asiu sobota minęła? A u nas wczoraj też było ogrodowo, ale taki wiatr wiał,że obudziłam się dziś z wielką chrypą i bólem gardła, musiało mnie przewiać. Teraz zastanawiam się iść do kościoła czy nie? Pozdrawiam i spokojnej niedzieli życzę

Odnośnik do komentarza

Merhaba dziewczyny :) Jula zdrówka życzę w takim razie, wygrzej się żebyś jutro zdrowa do pracy mogła pójść :). Michalinko trzymam kciuki za jutro!! Lunatyczka pewnie że pamiętamy. Ja często myślę o Tobie jak sobie radzisz czy dalej wszystko idzie w tak sprawnym tempie dlatego ciesze się bardzo, że napisałaś. Wpadaj czasem. To w jaki sposób poradziłaś sobie z choroba jest godne podziwu i daje wiele wiary i nadziei na to że na prawdę człowiek jest władny zrobić ze sobą i swoim życiem co tylko chce! A my dziś niedzielnie aby odpocząć wyjechaliśmy pół godzinki z Izmiru do miejscowości zwanej Foca. Tam są piękne plaże, malutka miejscowość jeszcze nie zalana przez turystów. Statki małe knajpki pełne świeżych ryb i owoców morza. Domki w starym greckim stylu. Wspaniałe miejsce. Rodzina męża ma tam malutki letniskowy domek i tam właśnie spędziliśmy dzisiejszy dzień. Zrobiliśmy grilla na ogródku ( heh sezon grillowy uważam za otwarty), ale tu wiecie grill to raczej nie tłusta kiełbasa. Grillowaliśmy ryby, kalmary, bakłażany, cebulke do tego sałatki mniam mniam :). Wiosne tu widać w pełnej okazałości. Wszędzie soczysta zieleń, róże piękne, wielkie, mnóstwo kwiatów rozkwitło i morze ehh dziewczyny czasem czuje się tu jak w raju zwłaszcza w Focy. Pozdrawiam was serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Lunatyczko gratulacje! Udowadniasz, że z naszą chorobą można sobie poradzić i odzyskać radość życia, to napawa ogromnym optymizmem :) Gratuluję z całego serca. Michalinko wszystko będzie dobrze, po konsultacji z lekarzem na pewno będziesz spokojniejsza, czego serdecznie Ci życzę. Odezwij się jutro po wizycie. Magda i jak reszta weekendu? Julka i jak zdrowie? Agata ależ piękny opis! Zazdroszczę, choć za samymi rybami i owocami morza nie przepadam, to cała reszta baaaardzo do mnie przemawia. Cudownie masz w tej Turcji. Ja na szczęście wczoraj i dzisiaj czuję się już normalnie, czyli coś musiało być z tą pogodą w piątek. Wczoraj spędziłam bardzo miłe, leniwe popołudnie u chłopaka, a dzisiaj prawie cały dzień spędziliśmy w zoo - to było pewnego rodzaju wyzwanie, bo żeby się do niego dostać, trzeba przejechać tramwajem przez całe miasto (około 45 minut), a potem jeszcze dwa kilometry iść pieszo, a samo zoo to przynajmniej 7-8 km chodzenia, ale to piękne miejsce, a kontakt ze zwierzętami zawsze mnie uspokaja, i muszę powiedzieć, że mimo lekkiego niepokoju w tramwaju potem już było ok i bawiłam się świetnie, spędziliśmy tam 5 godzin i chętnie zostałabym jeszcze dłużej :) Wracając zahaczyliśmy jeszcze o galerię handlową i Deichmanna i kupiłam dwie pary butów, więc dzień bardzo udany. Teraz jestem już jednak zmęczona dość mocno, więc już tylko odpoczywam. Pozdrawiam Was ciepło

Odnośnik do komentarza

Oj będę będę zaglądać i postaram się w razie możliwości pomóc we wracaniu do *życia*. Wszystko da się zrobić tylko trzeba w to włożyć sporo czasu i wytrwałości- porażka nie powinna nas zniechęcać, a przede wszystkim nie użalać się nad sobą bo to niczego nie zmieni. Terapia, terapia i jeszcze raz terapia, dla osób zmuszonych wychodzić z domu leki są bardzo przydatne- ale umiarkowane- nie końskie dawki. Dobre jest prowokowanie lęku przez co możemy nauczyć się nad nim panować. Wiedza teoretyczna jest przydatna, ale najlepiej opanować to w praktyce. jeszcze ponad 2 miesiące temu lęki pojawiały się okazyjnie, teraz jest ich brak, mimo że czasem mam sytuacje stresowe, mój organizm nie reaguje na nie tak jak wcześniej. Agatko rzuciło mi się w oczy, że jesteś w Turcji oraz Izmir. Mój były facet pochodzi z Izmiru więc miałam przyjemność być w tym pięknym mieście. Serdecznie polecam Ci obejrzenie wieży zegarowej, spacerek po Kordonie, wycieczkę na rzymską agorę, a jeśli jesteś miłośniczką zakupów jak ja to jest tam Kemeralti- największy bazar w Izmirze- wspaniała sprawa dla zakupoholików :D

Odnośnik do komentarza

Witam z rana, córa widocznie też się denerwuje bo nie śpi od 4. Ja wczoraj wieczorem zaczęłam się naprawdę mocno denerwować, bo zadzwonił mój wujek, brat taty,że miał nerkę usuniętą,robili badania i niestety wyszło,że ma raka. I cóż, zaczęłam się bać, że mojej małej też coś tam znajdą, zupełnie nieracjonalnie, ale weź tu człowieku z nerwami się dogadaj. No,ale teraz już ok, jakoś mi przeszło, i pojadę bez lęku. Agata zazdroszczę takich wypadów:)Możesz mnie na parę dni przygarnąć:) Aniu wycieczki do zoo zazdroszczę, sama dawno nie byłam:) Sabina ja Tobie bardzo gratuluję wyjścia z tego, naprawdę musisz być bardzo silna:) I jak Jula dzień minął? Asiu co u Ciebie? Ja wczoraj byłam na cmentarzu, potem podjechaliśmy do teściów na obiad, na szczęście czułam się dobrze i swobodnie, dopiero wieczorem ten lęk się pojawił, ale to wynik tego telefonu i dzisiejszych wyników badania Ninki. pozdrawiam i miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję Michalina,że wszystko u Was będzie dobrze. Wiesz takie wiadomości na każdym robią wrażenie, więc emocjom się nie dziwię. Sabinko częściej pisz-oczywiście w miarę możliwości. Jak komuś się udało z tego wyjść to jego słowa są świetną motywacją:) Aniu cieszę się,że samopoczucie lepsze,. i wypadu do zoo też zazdroszczę:) Agata takie przyjemności masz obok siebie-zazdroszczę:) Julka i jak zdrowie? W sobotę byłam na działce, w zasadzie to ona już zapisana na męża, ale my aż tyle czasu nie mamy by tam jeździć, siać i nawozić, więc na razie teściowie się realizują, ja weekendowo lubię popracować, ale bez przesady :) Także miło było, wczoraj u siostry na jej włościach byliśmy, było bardzo sympatycznie, pierwsza kiełbaska z grilla zaliczona. Chociaż w drodze powrotnej, mąż źle skręcił. To już było po 21, ciemno, córka śpiąca, mąż zdenerwowany, a ja wściekła, bo niby nasze miasto, a 4 razy krążymy wokół tego samego. Już takie myśli się pojawiły niefajne, ale zaczęłam swój dialog klepać i zaczęłam śmiać się z całej sytuacji, pomogło. Córa w szkole, zakupy zrobione, czas na cappucino i czeka mnie mycie okien. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny..:) Julka kuruj sie! Szkoda byc przeziebionym w taka ladna pogode. A bylas w koncu w kosciele? Ania gratuluje takiej wyprawy. Super, ze udal Ci sie dzien i byl spedzony poza domem, w tej chorobie to kolejny krok w przod:) Chociaz u Ciebie ostatnio malo tych gorszych dni i dobrze:) Michalinko lęk uzasadniony także to zrozumiałe, czekam z niecierpliwością na wyniki, mam nadzieję, że Nas o nich od razu poinformujesz. Lunatyczko miło czytać, że wyszłaś z tego, to kolejny kop do walki:) Powiedz mi długo miałaś ataki? Asia fajnie, że miło spędziłaś czas. Ale mi narobiłaś ochotę na kiełbaskę z grilla mmm :))) Ja wczoraj o 7:45 miałam busa, podróż minęła w miarę OK, później czas w pracy również spoko. Reszta wieczoru w domku. Dziś po pracy muszę zrobić zakupy chemiczne a potem czeka mnie sprzątanie... Co kilka dni dokuczają mi te zatkane uszy, ale wyczytałam necie, że to bardzo mozliwe, że chodzi o ciśnienie, pogodę itp. Może też chodzić o zatoki... Dzisiaj na szczęście mi oszczędziły i nic mi nie dolega :) Życzę Wam dziewczyny miłego słonecznego dnia :)))

Odnośnik do komentarza

Byłam, byłam, nawet w dwóch. Tak ładnie słońce świeciło, choć chłodno było,ale byliśmy wczoraj większość czasu poza domem. Teraz też wróciłam z długiego spaceru i zakupów, zupełnie na luzie, zupełnie na spokojnie, choć chyba alergia dokucza, bo i katar i swędzenie skóry, i oczy pieką. Pewnie pyłki w ataku, czekam na tatę, zabieram się na resztę dnia do rodziców;) Michalina daj znać jak będziesz wiedzieć coś więcej. Asiu widzisz jak fajnie sobie poradziłaś, najlepiej właśnie zaatakować to uśmiechem:) Agata również zazdroszczę tych pyszności, tych atrakcji obok Ciebie, oj kusisz:) Aniu dobrze,że to nic poważnego, tylko wpływ pogody. I zoo brzmi zachęcająco. Madziu cieszę się,że weekend minął sympatycznie i już lepiej się czujesz. Sabinko też myślę,że trafiło na silną kobitkę, i świetnie sobie poradziłaś z tym wszystkim, czyli pracując można osiągnąć bardzo dobre rezultaty. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Lunatyczko, ja również bardzo chętnie poczytam Twoje wskazówki związane z dochodzeniem do zdrowia. Na pewno możesz być autorytetem w tej dziedzinie, tak świetnie sobie poradziłaś z chorobą! Jak długo w sumie chorowałaś? Ja obecnie najbardziej odczuwam reakcje mojego organizmu na sytuacje stresowe - odpukać, rzadko zdarzają mi się ataki paniki kiedy jestem zrelaksowana i świetnie się bawię, ale wystarczy że pomyślę o jakiejś stresowej sytuacji i zaczynam czuć niepokój. Kiedyś byłam bardzo odporna na stres, teraz ta odporność jest prawie żadna. Michalinko ten lęk jest naturalny, ale czekamy tu wszystkie na informacje od Ciebie. Trzymaj się kochana! Asiu świetnie sobie poradziłaś, pokonać nerwy śmiechem - świetne podejście :) I zazdroszczę pierwszego tegorocznego grilla, ja jeszcze nie miałam okazji, może na wyjeździe majówkowym coś się uda. Magda, uszy faktycznie mogą się zatykać od wielu rzeczy, ja nawet kiedyś słyszałam, że częste żucie gumy może temu sprzyjać, także nie ma się co przejmować. Też muszę się zabrać za wiosenne porządki... Julka gratuluję wyjść :) Ja dziś od rana w pracy, miałam farta - wyszłam na późniejszy autobus (ach te poniedziałkowe trudne pobudki...) i z myślą, że na pewno się spóźnię stałam na przystanku, a tu podjechała koleżanka z pracy i mnie zgarnęła:) Dzięki temu byłam na miejscu już o 7:40 :) Reszta dnia póki co pozytywnie, choć mnóstwo pracy, no ale dzięki temu czas bardzo szybko mija. Dobrze że pogoda ładna, bo przez cały tydzień nie ma koleżanki, z którą zwykle wracam do domu samochodem i muszę chodzić na pętlę tramwajową - nie ukrywam, że mam lekką obawę (przyzwyczajenie drugą naturą człowieka), ale w końcu czym jest to 15 minut wobec całego dnia w zoo ;)

Odnośnik do komentarza

Takie dni jak dziś nie napawają optymizmem i chęcią do walki z lękami :( O ile rano i czas w pracy był okej, tak powrót całkowicie do tyłka... Najpierw dziwnie się czułam na przystanku czekając na tramwaj, sama jazda w miarę ok, potem wyszłam z tramwaju i nawet do domu szło mi się kiepsko... czułam taką blokadę i nie moc, a iść musiałam, nie wiem czy wiecie o czym mówię. W domu poczułam się oczywiście już dobrze, a ten zły powrót odreagowałam sprzątaniem i jest ok. Ps. Dziewczęta a jak to u Was jest, odczuwacie niepokój, lęk, objawy, ale chyba z tego co widzę to ataku paniki już nie? Jak odróżniacie te dwa stany od siebie? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, byłam dziś u psychiatry, dostałam leki.Od jutra zaczynam. Dostałam leki na wzrost endorfiny ,więc będę chodziła szczęśliwa. Czytałam opinie i ludzie są bardzo zadowoleni z efektów bo odblokowuje te napady lęku i jest typowo przy agorafobii z napadami lękowymi a plus tego że nie uzależnia. Następna wizyta 16 maja a zapisy do psychologa dopiero na sierpień a że wyszła ze mną pani doktor to mam dzwonić codziennie żeby się dowiadywać czy ktoś nie zrezygnował. Ogólnie moje poczynania są takie że sama dzisiaj dotarłam do lekarza chociaż było ciężko no a później jak się przełamałam i byłam pewna siebie to już odwiedziłam aptekę i wszystkie sklepy po kolei , zrobiłam zakupy, pojeździłam na rowerze i dwa razy wyszłam na spacer z psem. Miłego dnia życzę wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Magda1991 ja w przeciwieństwie do niektórych dziewczyn tutaj cierpiałam na to dość krótko bo zaledwie kilka miesięcy. U mnie dużym plusem było to, że po pierwszych kilku dniach ataków zaczęłam szukać przyczyn bo wiedziałam, że to nie jest normalne. Naczytałam się w necie pierdół, więc od razu pognałam do wsyztskich możliwych lekarzy, aby wykluczyć możliwe choroby- od tomografii głowy, po EKG, TSH, glukozę i echo serca :) Więc rada nr. 1 - nie czytać filozofii internetowych znawców- e necie każda choroba kończy się nowotworem i śmiercią :) później zaczęłam szperać w necie szukając forów gdzie znajdują się ludzie z podobnymi problemami do mnie i trafiłam tutaj- w tym czasie szprycowałam się ziołówkami typu nervomix, które działanie miały opłakane, ale że wierzyłam że mi pomagają to lęki ustępowały. Dziewczyny tutaj przemówiły mi do rozsądku i w sumie tylko dzięki ich namowie poszłam do psychologa i psychiatry. Jestem osobą, która czy chce czy nie chce musi wychodzić z domu bo mam uczelnię, więc brałam antydepresanty+ terapia u psychologa. Na początku bałam się zostać sama z domu, bałam się w ogóle z niego wyjść. Wymyślałam sobie setki różnych chorób, nie mówiąc już o jeździe samochodem czy pójściem na zakupy- nie daj Boże jazda zatłoczonym autobusem. Samo wyjście z domu powodowało u mnie zaburzenia widzenia- obraz jak po kilku browarach. Początkowo zawsze ktoś musiał mnie zawozić na uczelnię Tam po kilka razy w ciągu wykłądu wychodziłam z sali do łazienki i siedziałąm i płakałąm bo nie awałam sobie rady,dostawałam ataków panik przez te okropne myślotoki. Wyobrażałąm sobie sytuacje typu zima, zemdleję i zamarznę i nikt mnie nie znajdzie, bałam się żeby nikt nie zobaczył jak napadają mnie lęki, a tym bardziej te myśli prześladowały mnie w domu- bałąm się iść do łazienki i się wykąpać gdy byłam sama w domu, bo od razu setki myśli typu- zemdleję w wannie i się utopię. Najgorsze jednak było zasypiane- nie mogłąm spać słyszałąm każde bicie serca i co chwilę budziły mnie bezdechy. Jak sobie teraz o tym myślę to było to na prawdę straszne. Jednak dzięki lekom niwelowałam te objawy somatyczne a psycholog pomógł mi radzić sobie z lękami, oraz pokazał mi kilka metod jak szybko się uspokoić. Przede wszytskim zakupiłam sobie psiaka. Dzięki niemu powoli, powoli zaczęłam wychodzić bo nie koncentrowałam się na moich wizjach rychłej śmierci, lecz cały czas skupiona byłam na nim- żeby nigdzie nie dał nogi :) WIem jedno- największą głupotą jest myślenie, że to samo przejdzie. Im szybciej zareagujemy tym szybszy będzie efekt.

Odnośnik do komentarza

Świetnie to opisałaś i to jest szczera prawda.Wiele przeciwności ale efekty są świetne. Gratuluję Tobie uzyskania tak świetnego efektu. Ale jednak terapia + leki to takie dobre połączenie. Najlepsze rozwiązanie dla osób które właśnie mają opory przed wyjściem z domu.

Odnośnik do komentarza

A ja dziś mimo wszystko zachowałam normalność, chociaż mała niestety żegna się z glutenem, w ogóle lekarz powiedział,że ona taka mała, ekspozycję na gluten zaczęła stosunkowo niedawno, a wszystko ma zniszczone jak dorosły człowiek... No, ale czułam,że tak będzie, więc przyjęłam to na spokojnie. Zaraz potem wzięłam swoje dziewczyny, poszłyśmy na spacer, potem z mężem do Tesco, a myślałam,że będzie gorzej. Sabinko podziwiam, ja nie miałam aż takich stanów. Także jestem tym bardziej pod wrażeniem:) Madziu ja staram się coraz częściej przy zdenerwowaniu sprawdzić, tak na trzeźwo czy mam powód do niepokoju-np jak dziś. Normalnie człowiek ma prawo się denerwować, więc wiem,że to nie jest panika z nerwicy, tylko normalne emocje, ale i tak staram się wszystko na bieżąco przerabiać, by nie zostawiać nic na potem. Moja psycholog mówi,że nauczenie się odróżniania emocji, jest bardzo ważne. Julka intensywnie u Ciebie, i jak było u rodziców? Beata długo się u Was czeka na psychologa, musi być dobrym specjalistą skoro ma takie obłożenie, a to prywatnie? mam nadzieję,że taka połączona terapia Ci pomoże. A do czasu wizyty może te książki sobie poczytaj- Strach i paniczny lęk Bakera i Oswoić lęk Bemis/Barrada, niezwykle pomocne. Są dostępne w internecie, można sobie je ściągnąć. Asiu musiałaś mieć fajny weekend, tak na łonie przyrody. I śmiechem w niepokój, fajny pomysł:) Aniu tak fajnie radzisz sobie w pracy, a pamiętam jak chciałaś ją rzucać, naprawdę idziesz do przodu ;)

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny :) Lunatyczko dziękuje Ci za to, że mimo iż czujesz się już super to jesteś z nami, dzielisz się swoim doświadczeniem i wspierasz nas wszystkie. Dziękuje też za to co napisałaś. O tym że trzeba skorzystać z terapii, w miarę potrzeby wspomóc się również lekami ale nie wolno siedzieć z założonymi rękami i czekać aż się problem sam rozwiąże. Wiesz jakieś 2-3 tygodnie temu było tu gorąco na forum. Przyszła dziewczyna która właśnie takie miała podejście - że jej samo przejdzie. Psychiatrę jakoś po czasie zaakceptowała a o psychologu w ogóle nie chciała słyszeć. I to już nawet nie o nią chodzi bo ja ją po części rozumiem ale nagle odezwały się jakieś postronne osoby oskarżając nas, że jesteśmy nieczułe i wredne bo jej tak zalecamy tego psychologa i psychiatrę. I widzisz ty jesteś najlepszym przykładem na to że skorzystanie z profesjonalnej pomocy może dać niezwykłe efekty. To, że poszłaś szybko sprawiło że szybciutko też z tego wszystkiego wyszłaś. Ciesze się, że to co pisały dziewczyny skłoniło Cię do odwiedzenia psychologa i psychiatry tak szybko, jesteś super przykładem dla wszystkich!! A co do Izmiru to ja znam miasto bardzo dobrze bo my z mężem od 3 lat tu co roku przylatywaliśmy do męża siostry na około 2-3 tygodnie także znam i uwielbiam :). Boże ale świat jest mały, prawda? Madziu ja to rozróżniam tak- panika to taki stan w którym ja już nad sobą nie panuje, zalewają mnie fale lęku przez chwile nie myślę logicznie w ogóle, dużo objawów somatycznych, paskudny stan który trzeba przetrwać bo uspokoić się w nim praktycznie nie da. Natomiast inny lęk np. w postaci niepokoju itd. to taki wolnopłynący lęk. Czuje, że nie jestem w najlepszej formie, głupie myśli przychodzą do głowy, czuje jakieś objawy somatyczne i wiem, że jak się nakręce to będzie gorzej ale też z tego stanu mogę wyjść, uspokoić się, panuje nad sobą. Ja już ataku paniki nie miałam od około 5-6 miesięcy, lęk wolnopłynący częściej mi się zdecydowanie pojawiał, czasem jeszcze zdarza mi się czuć coś takiego- dziwne uczucie lęku w dole brzucha ale bardzo sporadycznie. Ale wiem, że jakbym tak się mocno ponakręcała to mogłabym wywołać może nie atak paniki ale spory niepokój. Michalinko czekam na wiadomość i trzymam kciuki za Ciebie i małą oby było najlepiej jak możliwe. To, że się stresujesz w takiej chwili to objaw zdrowia a nie choroby. To normalne Michalinko. A do Turcji pewnie że Cię przygarnę. Bardzo chętnie :). Właśnie dziewczyny to kiedy się do mnie wybieracie???? :) W końcu pamiętam że jakieś obiecanki były przyjazdu do mnie. Jula świetnie, że tak dobrze się czujesz ty juz chyba wszystko teraz robisz zupełnie na spokojnie?? Asiu skoro mieszkasz w centrum to taka działka to chyba fajne wytchnienie dla was?? No i widze że też zaczęłaś sezon grillowy :) Aniu zoo ,całodzienna latanina pięknie :). A z tym autobusem poradzisz sobie. Gdyby było gorzej to traktuj to jako szansę na poćwiczenie technik!! Tak jak Lunatyczka mówiła chodzi o o aby ćwiczyć w praktyce i nie bać się porażek. Ja w Ciebie wierzę :) A u mnie latanina ale w mieszkaniu już stoją kaloryfery, prąd podłączony tam gdzie chcieliśmy, rury z wodą też powoli trafiają na swoje miejsce, ale kurz, brud, hałas. Za to mamy juz fachowca który zrobi nam kuchnie i szafy do sypialni i 2 pokoi. Widzieliśmy już pierwsze projekty i jest super :). Wybraliśmy też parkiet, płytki do łazienki i na korytarz. Wszystko idzie do przodu tylko zmęczona nieco jestem. Ale to pozytywne zmęczenie :) Dziewczyny dobrej nocy (bo u nas już 22:40) a więc Iyi geceler :)

Odnośnik do komentarza

Beatko tak leki to dobra sprawa jeśli są one odpowiednio dobrane do stanu i przede wszystkim jeśli są połączone z psychoterapią. Same dropsy nie usuną problemu- łągodzą jedynie te uciążliwe dolegliwości- zawroty głowy, nudności, kołatanie serca, skoki ciśnienia, jednak jak to ktoś pięknie to nazwał nerwica to choroba duszy nie ciała i niestety tego lekami nie wyplewimy. Ja od lekarza psychiatry dostałam mozarin- na silną depresję, który okazał się zbyt końską dawką i zamiast czuć się lepiej czułam się gorzej. Później dostałam Pramolan- leciutki lek, który całkowicie mi wystarczył i przede wszystkim nie uzależnia jak wiele leków z grupy SSRI- choć nikt Ci tego nie powie. Leków też nie można brac zbyt długo bo organizm się przyzwyczai i przestaną ode działać. A wtedy zacznie się przerzucanie na coraz mocniejsze i mocniejsze środki. Agatko co do tej dziewczyny takie już stereotypu, ze psychiatra to lekarz dla czubków a psycholog pogada głupoty i weźmie kasę. Jednak widocznie nerwica nie przeszkadzała jej na tyle, by szukać pomocy. Jak się to wszystko bardziej skumuluje i przestanie sobie dawać radę szybciutko pobiegnie umawiać się na wizyty. Ja osobiście chodziłam i do psychologa i psychiatry na nfz ale jakoś specjalnie długo nie czekałąm, zwykle dzwoniłam jednego dnia a drugiego miałam już wizytę. Psycholożka utrafiła mi się wspaniała. W Izmirze byłam 3 razy- raz na weselu- muszę powiedzieć, że Tureckie wesela są niesamowite, drugi raz w ferie zimowe na 2 tygodnie i w wakacje na 3 tygodnie. Miasto , ale i ogólnie kraj rewelacyjne. Mają rewelacyjną kuchnię- choć wielu turystów się na nią uskarża- ale każdemu pasuje coś innego. Jedyne do czego mam zastrzeżenie to to, że wiecznie trzeba było się pilnować na sprzedawców z małych sklepików i straganów- straszni oszuści i naciągacze, ale do wszystkiego da się przywyknąć :D

Odnośnik do komentarza

Bardzo długo musisz Beata czekać na wizytę. Ja prywatnie to niemal z dnia na dzień się umawiałam, nie wiem jak państwowo to wygląda,ale prywatnie to nie powinno się aż 4 miesięcy czekać. Jeżeli można Tobie coś radzić to poszukaj może bardziej dostępnego terapeuty. Wiesz, teraz po tych lekach będziesz w świetnej pozycji do rozpoczęcia terapii, do walki i zmieniania swojego życia. Zniesie Ci on wszystkie somatyczne objawy i będziesz mogła świadomie zacząć zmiany. A te książki jak najbardziej polecam- niezwykle przydatne. Sabinko popieram wszystko to co mówisz, i cieszę się,że za naszą radą udało Ci się zmienić na lepsze. Pamiętam jak z początku właśnie byłaś chora na milion chorób, tylko nie na tą właściwą. ale jesteś dzielna i silna, więc świetnie sobie poradziłaś. Michalina najważniejsze,że wiecie co małej dolega i teraz możecie już na spokojnie ją leczyć, czy raczej poddać diecie. No i bardzo cieszy Twoja postawa;) Agata moment jak urządza się mieszkanie jest naprawdę świetny, nie dziwię się,że nie brak Ci energii. A powiedz, planujecie tam na stałe zostać? Wiesz bywa,.że mam złe dni, że w nowym miejscu nie czuję się pewnie, ale potrafię sobie jakoś z tym radzić, że tego lęku nie odczuwam za bardzo. Madziu kiedy lęk, a kiedy zdenerwowanie? Lęk przychodzi z nienacka, i atakuje całe ciało, a zdenerwowanie pojawia się w konktretnej sytuacji, stresującej oczywiście. A ja już w pracy, musiałam tu z samego rana przyjść, do ważnego spotkania się przygotować. Wczoraj było miło, odpoczęłam od gotowania, choć na jeden dzień:) Szkoda,że dziś tak pochmirnie, pewnie padać będzie, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×