Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

I jak świętowanie Wam idzie? Czekam na rodziców, przyjadą na obiad. U teściów wczoraj było miło, chociaż teściowie z uwagi na cholesterol przeszli na dietę i jakoś mało świąteczne menu było, raczej lekkie i dla odchudzających się;) Michalina mam nadzieję,że uroczystość przebiegnie spokojnie:) Julka ja wczoraj weszłam po Mszy do kościoła. U mnie zawsze tłumy, a w zimie nie ma nagłośnienia i nie ma jak na zewnątrz postać. No,ale dobre i to. pozdrawiam Świątecznie:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny :) Michalinko powodzenia na chrzcie dzisiejszym :). Aniu dieta fatycznie ma duży wpływ na nasze odczuwanie lęków zwłaszcza kofeina, nikotyna i cukier właśnie bo działają pobudzająco!! Fajnie Jula, Joasiu ze spokojnie mijaja wam święta. A u mnie w sobote ostatnie pakowanie, przyjechała firma przewozowa wszystko zabrali i już jest w transporcie do Turcji...ale powiem wam obyło się bez emocji. Rok temu jak zmienialismy mieszkanie to miałam taki lęk przed zmianom jak mąż wynosił kartony to miałam atak a tym razem zupełnie spokojnie z sentymentem ale spokojnie. Sobota wiec szybko nam zleciała i w rezultacie na święta do moich rodzicow jechaliśmy dopiero w niedziele rano. Podróż była tragiczna, przejechalismy śląsk dolny i górny, małopolske i część podkarpacia czyli miejsca gdzie wczoraj najwięcej sypało. Na śląsku autostrada nawet tak ciężko się jechało jeden pas był w maire przejezdny a reszta biała, trzeba było wolniutko, spokojnie jechać. Potem jak z tych śnieżyc wyjechaliśmy to małopolska w wielkim deszczu z kolei. Spróbowaliśmy nowej autostrady do Tarnowa, w połowie jest skończona tylko więc wyjechaliśmy w jakimś dziwnym miejscu, nawigacja nas żle poprowadziła i w jakieś błota wjechaliśmy ledwo co wyjechaliśmy.Jak już znależlismy prawidłową drogę to znów chcieliśmy skrót zrobić i przez wioski pojechać. A tu w połowie drogi wjechaliśmy na taką drogę w remoncie całą podziurawioną nie wiadomo którą strona jechać auto się telepie, a tu wiocha zabita dechami las i kościół a my na takiej drodze...I powiem wam że mimo tych sensacji jechało mi się bardzo dobrze! Zero lęku, nawet tam na tej wiosce w tych dziurach zamiast myśleć, że co jak opony przebijemy i tam utkniemy po prostu zaczęłam się śmiać...Dojechaliśmy więc może i z przygodami ale bez żadnego lęku :). A wieczorkiem wczoraj jeszcze z koleżankami sie widziałam. Byliśmy w takim dużym pubie, zatłoczonym na maksa, głośnym. U nas jak to w malym miasteczku na podkarpaciu po 2 godzinach towarzystwo z wiekszości stolików pijane całkowicie ( a to całkiem porządny lokal, no ale mentalności ludzi się nie zmieni). Powiem wam mimo to żadnego lęku czy nawet niepokoju. Cieszyłam się, że je widze korzystałam z wieczoru, wróciliśmy gdzieś przed północą. A teraz zbieramy się jedziemy do mojej babci. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! Agata naprawdę Cię podziwiam, wspaniale dajesz sobie radę, Ty już praktycznie normalnie żyjesz, lęki czasami o sobie przypomną, ale poza tym jest jak u każdej innej zdrowej osoby - to wielki sukces. Mam nadzieję, że o sobie też będę mogła to niedługo powiedzieć. Michalinka trzymam za Ciebie kciuki cały czas, daj znać, jak było :) Ja wczoraj byłam u chłopaka i jego rodziców, bardzo przyjemnie było, zarówno droga do niego, jak i sam pobyt zupełnie bez stresu, ale objedzona jestem do granic możliwości. Dzisiaj on przychodzi do mnie, więc też będzie spokojnie, no a jutro już do pracy. Ale powiem Wam, że jakieś przesilenie mnie chyba dopadło, albo jakaś inna depresja zimowa, bo jest mi strasznie smutno, przypominają mi się wszystkie rzeczy które mi w życiu nie wyszły, cały dzień chce mi się płakać i taka rozbita jestem. Niby jest taki postęp u mnie duży, ale w międzyczasie odwróciły się ode mnie dwie najlepsze przyjaciółki, w ogóle się nie odzywają, nie dzwonią, nawet życzeń nie dostałam na święta - nie wiem dlaczego, chyba dlatego że się nie mogłam z nimi spotkać w czasie największego zaostrzenia choroby - jedna cały czas uważała, że sobie wmawiam i że nic mi nie jest, tylko nie chce mi się pracować... Poza nimi mam tylko chłopaka i koleżanki z pracy, więc wiecie... Poza tym czuję taki ogólny zastój, chciałabym zamieszkać z chłopakiem, bo jesteśmy razem 6 lat, a każde z nas mieszka z rodzicami i przez to jak się spotykamy, to tak naprawdę nie ma pełnej swobody - zero intymności, i powoli zaczynam czuć jakby to był mój dobry przyjaciel, a nie facet.... Moja choroba trochę te plany ogranicza, a dodatkowo dochodzą kwestie finansowe (kredyt musiałabym wziąć ja na siebie, bo on ma niezależny zawód i nie dostanie go od banku) itd. Przepraszam że tak wylałam swoje żale, ale od rana mnie to dzisiaj męczy i nie mam z kim porozmawiać. Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Aniu ja tam bym chciała być na Twoim miejscu, a to pewnie dlatego, że jestem trochę takim dzieckiem jeszcze. Najbardziej szczęśliwa byłabym mieszkając z rodzicami,pracując sobie i mając wypłatę tylko na swoje przyjemności, spotykając się z chłopakiem co dwa dni;) a tak to wyprowadziłam się do Wawy, tam poznałam chłopaka, najpierw mieszkaliśmy jeszcze z moją koleżanką, teraz już sami w kawalerce, moja praca jest mało płatna, kawalerki są drogie przez co mam na miesiąc mało kasy i to mnie dobija. Chciałabym wrócić do rodziców i nie musieć się o nic martwić chociaż wiem, że to nie jest rozwiązanie na długo bo wiecznie dzieckiem być nie mogę. Ale wolałabym tutaj znaleźć jakąkolwiek pracę... Na razie ciesz sie dobrą pracą, tym, że masz wokół siebie rodzinkę, chłopaka. Doceń to:)) ja tak się błąkam pomiędzy dwoma miastami i wcale to nie jest fajne. W przyszłości nie wiem co robić, gdzie mieszkać, na kredyt nie mam co liczyć, po drugie nie chcę kredytu na 30 lat w Warszawie. Masakra jakaś. Michalinko mam nadzieję, że dałaś radę i że chrzciny się udały. Daj znać jak było:) Agata, Ty to w ogóle szalona jesteś. :))) oby w Turcji dobrze Wam się mieszkało! Ja wczoraj najpierw wielkanocne śniadanie w domku, później kościół- stanęłam sobie przy drzwiach, było bardzo dużo ludzi, ale że nie leciałam na początek kościoła to było ok:) od 15 do 20 byliśmy w gościach na drugim końcu miasta i było super, rozluźniona, najedzona;))) dzisiaj leniuchuję bo jutro z rana zakupy a o 14stej powrót do Warszawy. W środę do pracy a weekend w szkole... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja tylko na momencik, bo dzieci trzeba iść położyć, wymęczone są dzisiejszym dniem. Chrzest był udany, chrzcili w innym kościele, tam gdzie rodzice mojej szwagierki mieszkają, mała wieś, mały kościół, zimno,Mszy nie było, sam chrzest, także 25 minut i na obiad ;) Na plus. Agata gratuluję wyprawy:) Aniu ,musisz cieszyć się chwilą, na razie nie wybiegaj z myślami w przyszłość, nie myśl o przeszłości. Skup się na tym by tu i teraz być szczęśliwą. pozdrawiam Was wszystkie, widzę,że Święta miło Wam mijają;)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczęta,niestety już po Świętach... Muszę ogarnąć parę spraw w domu, i przejrzeć z pracy parę rzeczy, a potem jadę do brata bo nie widzieliśmy się w Święta. Pogoda jest fatalna, w ogóle nie mam energii, też to wina zmiany czasu... Michalina cieszę się,że uroczystość minęła sympatycznie i bez lęków. Myślę,że to dlatego,że wiesz jak sobie masz z nimi radzić,gdyby się pojawiły ewentualnie. Aniu myślę jak Michalina, dla własnego komfortu żyj tym co dzieje się teraz.Przeszłości nie zmienisz, musisz ją zaakceptować, a przyszłość? Dzięki terapii wiem,że wszystko może się zdarzyć, nie ma co planować na zaś. Co ma być to będzie, a Ty po prostu ciesz się,że masz rodzinę, chłopaka, pracę i coraz większy spokój ducha. Myślę,że to nasze schorzenie jest testem dla wielu znajomości, moich też parę się rozpadło,początkowo się tym zamartwiałam, a potem doszłam do wniosku,że to nie była przyjaźń,skoro ktoś nie potrafił odnaleźć się w moim problemie i robił z niego aż taki problem, zamiast nawet nieudolnie,ale wesprzeć mnie. Asiu teściowa dbała o Wasze zdrowie widzę;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Magda, to nie jest do końca tak, że mam wypłatę na swoje przyjemności - płacę rodzicom za mieszkanie u nich mniej więcej tyle, ile płaciłabym na stancji, płacę też sama za swoje jedzenie i wszystkie inne potrzeby - więc wypłata szybko się rozchodzi, wiadomo, trochę udaje się odłożyć, ale wychodzi mi to mniej więcej tak jakbym mieszkała na stancji. Wszystkie znajome pary już dawno razem zamieszkały, część jest po ślubie, a u nas...zastój. No a z tą rodziną to też wiecie, nie mam u nich wsparcia, praktycznie nie rozmawiamy ze sobą, w święta też nie składaliśmy sobie życzeń, tylko jedzenie w milczeniu przed telewizorem, plus wszechobecny smród - mój ojciec i brat palą w domu papierosy, ojciec wypala półtora paczki dziennie, a to wszystko w zamkniętych pomieszczeniach, więc możecie sobie wyobrazić, jak śmierdzą wszystkie moje rzeczy... Co z tego, że rozwieszę wyprane bluzki w łazience, jak brat pójdzie się wykąpać i leżąc w wannie wypali papierosa? A mi jest potem głupio iść do pracy w takich śmierdzących rzeczach.Tak więc nie jest tak różowo wcale, no i naprawdę chciałabym czasami pobyć z chłopakiem sam na sam, sama rozmowa czy przytulenie to naprawdę mało na dłuższą metę. Michalinka gratuluję pobytu na chrzcie :) Super, że wszystko się udało. Julia masz rację z tymi znajomymi, ale to jednak boli, że został mi chłopak i jego znajomi (tzn. teraz nasi wspólni), bo gdybyśmy się rozstali to ja już w ogóle nikogo nie będę mieć. Z tego wszystkiego po spokojnym i sympatycznym wczorajszym popołudniu (chociaż myślałam już dużo o pracy, więc nie byłam już tak całkiem zrelaksowana) dzisiaj rano jak szłam na autobus czułam się bardzo źle, było mi słabo i nie widziałam na oczy - ledwo się doczłapałam. W autobusie też nie było całkiem ok, było mi niedobrze, ale droga do pracy z autobusu minęła już bardziej znośnie. Nadal jednak czuję się mocno średnio. Po pracy jestem umówiona do fryzjera, ale nie wiem czy tego nie odwołam i nie poproszę chłopaka, żeby po mnie przyjechał, jak dalej tak będzie. Ech, smutas ze mnie znowu, a było już lepiej :/

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny :) Michalinko widzisz czasem tak się wszystko układa że więcej tego strachu niż to wszystko warte. Ciesze się, że miło to wspominasz i masz kolejny krok za sobą :). Aniu ja jestem za tym, żeby w miare swoich mozliwości oczywiście, ale dażyć do swoich pragnień i marzeń. Jeżeli jest Ci ciężko mieszkać z rodzicami a chciałabyś zamieszkać z chłopakiem to może czas aby spróbować? Skoro i tak płacisz rodzicom za mieszkanie to dlaczego tych pieniędzy nie połaczyć z pieniędzmi chlopaka i poszukać jakiejś kawalerki lub nawet pokoju na poczatek? Przecież zawsze możesz założyć że w razie co jak nie dajecie sobie rady finansowo to możecie wrocić do rodziców...A sprobować warto nawet na poczatek cos małego, ciasnego ale własnego. Jeżeli nie masz dobrych relacji z rodzicami, mieszkanie z nimi przestało być czyms fajnym to po co ciągnąc to? A przyjaciolki wiesz ja widze, że wiele z nas miało podobne doswiadczenia Niestety bardzo mądre jest powiedzenie że przyjaciół poznajemy w biedzie. Ja rownież się zawiodłam...Na logiczny rozum dla zdrowych osób nasza choroba jest absurdem, wymysłem no bo kto sie boi wyjść z domu albo kolejki w sklepie? Od razu taki stereotyp ze wymyśla, histeryzuje, nudzi mu się i sobie wkręca...ciekawa jestem co by mowili gdyby tak z kilka razy zlapał ich pełnoobjawowy napad paniki, albo czuli wielogodzinny lęk wolnopłynący...:/. No ale dopoki nie poczują to wydaje im się że w głowach nam się poprzewracało. dlatego dobrze przyjaciołom podrzucić jakieś artykuły, mówić wprost czego oczekujemy no i nie oczekiwac zbyt wiele. ale jesli zaczna byc dla nas chamscy, bez cienia empatii to dowód że z przyjażnią ta relacja nic wspólnego nie miała i wtedy nie ma czego żałować, otrząsnąć sie i iść dlaej. To jest lekcja. Powiem wam dziewczyny że jak dotąd ta choroba była dla mnie największa lekcja w moim zyciu! Madziu a ty z kolei spróbuj może zawalczyc o swoje marzenia. skoro tak lubisz Kozienice to dlaczego nie spróbować pracy tam? może uda się coś znależć? wtedy zobaczysz czy to życie z rodzicami ci odpowiada i na jak długo a może okaże się że to była jedynie iluzja. A jeśli nie i będzie Ci tam dobrze to probuj chłopaka przekonać Kozienice chyba od tej Warszawy nie tak daleko? Może dałoby rade pracowac w wawie a mieszkac w Kozienicach? może to i naiwne co pisze ale z drugie strony tak uwazam, że warto walczyc o to czego w głębi duszy pragniemy... Ja jeszcze wciaż u rodziców nie chca nas puscic do wrocka bo cięzko im z myslą że niedlugo będziemy tak daleko... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja tak sobie myślę,że w życiu trzeba robić to co daje nam szczęście. Ani nie roztrząsać przeszłości, ani nie myśleć zbytnio o przyszłości. Żyć tak by być w danym momencie zadowolonym i mieć pewność,że żyje się tak jak się chce. Może czas Aniu zrobić kolejny krok ku samodzielności, skoro tak bardzo tego chcesz,a w domu nie znajdujesz zrozumienia? Julka intensywnie u Ciebie jak zwykle;) Jakoś ta zmiana czasu na kiepsko wpłynęła, nie mogę się ogarnąć, chodzę dziś 3 kroki do tyłu.... Eh, starzeje się człowiek. Michalina cieszę się,że tak fajnie wyszło ;) Agata to normalne,że rodzice nie chcą Ciebie puścić, Wrocław jednak bliżej niż Turcja, ale Twoje szczęście ich przekona,że to dobra zmiana;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny za ciepłe słowa, ja bym bardzo chciała, żebyśmy zamieszkali razem, ale do tego jeszcze dość długa droga - mój chłopak w życiu się nie zgodzi zamieszkać w wynajętym pokoju, on uznaje tylko własne mieszkanie (sam jest jedynakiem i niczego mu w domu nie brakuje, ma dobre układy z rodzicami i blisko do pracy z domu rodzinnego, więc mu wygodnie). No ale postanowiłam już teraz o tym nie myśleć, bo w połączeniu z tą ohydną pogodą i zmianą czasu (niby godzina, a robi taką różnicę!) spowodowało to tylko nawrót choroby u mnie. Dzisiaj czułam się okropnie, cały dzień z lękami plus lęk przed lękiem, muszę się postarać jakoś wrócić do dobrej formy. Chłopak zrobił mi dzisiaj miłą niespodziankę - bez mojej prośby przyjechał po mnie do pracy, tak żeby mi zrobić przyjemność i rzeczywiście to było bardzo przyjemne, uspokajające doświadczenie. Potem wpadłam na chwilę do domu, szybko coś przegryzłam i poszłam jednak do tego fryzjera. Szłam bez lęku, ale w czasie 2,5 - godzinnej wizyty miałam pół godzinki strachu - nie takiego nagłego ataku, ale raczej takiego podskórnego lęku, dostałam nerwowych rumieńców, ręce mi się trzęsły i czułam się niepewnie, mimo że znam fryzjerkę dobrze i żartowałyśmy sobie nad herbatą. No ale później lęk minął i reszta wizyty upłynęła spokojnie, ogólnie cieszę się, że poszłam, bo czuję, że jakbym została w domu to byłby krok wstecz. Agata korzystaj z gościny rodziców, nic dziwnego, że nie chcą Was puścić tak łatwo :) A z przyjaciółmi macie rację, nasza choroba jest testem dla znajomości - dokładnie tak jak piszesz Agata, moja najlepsza przyjaciółka, którą znam od prawie 20 lat, powiedziała mi że widać nudzi mi się w pracy, bo jakbym uczciwie pracowała (czyt. fizycznie, tak jak ona) to bym padała wycieńczona na łóżko i spała zdrowym snem, a nie wymyślała jakieś bzdury. A ona jeszcze, mimo tego zmęczenia, wychodzi do pubów i ma siłę, i niczego się nie boi.

Odnośnik do komentarza

To Aniu czeka Ciebie poważna rozmowa z chłopakiem, takie życiowe decyzje powinnyście podejmować tylko i wyłącznie Wy. Musicie znaleźć jakiś kompromis, jakieś rozwiązanie, które zapewni Ci szczęście i spokój. Asiu ja wczoraj to musiałam odpocząć po świętach;) Agata wyprawa brzmi wspaniale, też myślę,że rodzicom pewnie z początku będzie ciężko,ale jesteś tak pozytywnie nastawiona do tego wyjazdu,że na pewno będę się cieszyć Twoją radością:) Julka jak zwykle ma dużo roboty:) Madziu powiem jak przy Ani, musisz zrobić wszystko by być szczęśliwą. Ja odważyłam się wrócić z Warszawy do mojego miasta, zamiast jakieś świetnej pracy, zaczepiłam się w małej szkolnej bibliotece.... ale mi nie to nie przeszkadzało, najważniejsze,że tu mam rodzinę, męża i spokojne życie... No właśnie co do spokoju, jutro idziemy z Ninką do lekarza, zaczynam się stresować, chcę iść dziś kupić sobie buty na wiosnę-może w końcu przyjdzie, i może to mnie odstresuje. Mam zaprzyjaźniony sklepik na uboczu,więc powinno być ok. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

A ja w pracy, tak mi się nie chciało iść po tym wolnym, ale cóż trzeba było się zebrać i wyruszyć w miasto. Wczoraj byłam u brata,ale jakoś tak niby bez lęków,ale nie czułam się swobodnie, chciałam wracać do domu-tak mam przed okresem, wtedy psychika mi lekko szaleje,ale dobrze chociaż,że wiem,że to tylko PMS, a nie nerwica. Michalina udanych zakupów, a z córą, nie ważne co będzie, na pewno dacie radę. Asiu ja jakoś też nie mogę się przestawić, wczoraj położyłam się o 21, aż wstyd:( Aniu szkoda,że w rodzinie nie masz wsparcia na jakie zasługujesz. Porozmawiaj szczerze z chłopakiem,a jak nie, to popytaj wśród znajomych. Może ktoś szuka kogoś na współlokatora, a może ktoś chciałby wynająć z Tobą mieszkanie? Razem raźniej i taniej. Najważniejsze byś była spokojna, Twoje zdrowie jest najważniejsze. Agata to miałaś intensywne święta, i sam dojazd. Wspaniale,że tak wszytsko się udało;) Madziu ja zawsze chciałam mieszkać w Kozienicach, jak patrzę na to moje wielkie miasto, a na spokojne, wręcz relaksujące Kozienice to nie chciałabym z stamtąd wyjeżdżać. Też musisz powalczyć o swoje marzenia. pozdrawiam Was, zimno jest, choć słonecznie, i lepszy humor od razu ;)

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Musze wam powiedziec ze postanowilam nie sluchac waszych rad i odnioslam dzis w koncu sukces:) waszedobijanie mnie przed swietammi nie bylo mile wiec postanowilam sobie odpuscic pisanie i czytanie:) wzielam sie za spacery wykonczylam swojego faceta:):p kazdego dnia spacer dlugi nad morze do sklepow wszystko na piechote chociaz juz wczoraj wrzeszczal na mnie bo znowu sie przeziebil;p wczoraj lazilismy 3 godziny dzis poszedl do pracy...wczoraj postanowilam ze dzis wyjde na dwor sama z córą......juz rano jak w tradycji mojej kombinowanie zeby robic wszystko byleby nie wyjsc...:( znioslam wozek ubralam mala i poszlam nie powiem ze obylo sie bez lekow ale spacerek udany dookola calej mojej polowy miasta w dowod na to ze wyszlam kupilam chleb;p;p;p bo moj maz by mi niestety nie uwerzyl w to...juz sie pogodzil ze nie wychodze........wiec tak pisalyscie ze wszystko odwlekam ze wyjscie na smietnik to nic a jednak!!!! moje metody byly dobre skoro w koncu sama odbylam spacerek!!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Marta, ja nie wierze w to co czytam. Jak możesz pisać, że Cie dobijałyśmy i w ogóle? Myślałam, że należysz do naszej *grupy*, że wspierasz Nas, my Ciebie i że wzajemnie sobie pomagamy. Myślałaś, że gdy pisałyśmy coś takiego chciałyśmy zrobić Ci krzywdę? Robiłyśmy to dla CIEBIE, żebyś nie marnowała życia, żebyś się wzięła za siebie, to miał być kopniak w tyłek, a Ty każdą radę odbierasz jak coś złego...Widać, albo nie chcesz mieć przyjaciół, albo wydaje Ci się, że jesteś wszechwiedząca i nie potrzebujesz wsparcia i rad, w takim razie co Ci daje pisanie tutaj? bo nie wiem. Przykro przeczytać coś takiego. Mnie też tak jak Was dziewczyny pogoda dobija. W Warszawie od rana pada deszcz na przemian ze śniegiem, a ja mam zamiar dziś odwiedzić kilka sklepów, na pieszo, ale w taką pogodę? Ehh, zastanowię się. Wczoraj wróciłam do Warszawy, ciężko było opuszczać Kozienice, no ale cóż... taka kolej rzeczy. Dziś do nocy będę sama, mój chłopak idzie na jakąś galę i będzie pewnie po północy, chciałam wyjść gdzieś ale jak na złość kilka koleżanek co mi zostało a to nie może, a to ma drugą zmianę. Macie jakieś rady na samotne wieczory? Tymczasem wracam do pracy, ostatnie półtorej godzinki i powrót zakichanym tramwajem do domu. Moze nie będzie tak źle, pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Wiesz Marta mi się wydaje zupełnie odwrotnie, dokładnie poczytaj co Tobie radziłyśmy-rusz się i idź, nie marnuj życia na siedzenie w domu. Zrobiłaś dokładnie jak Ci radziłyśmy, czyli my odniosłyśmy sukces, udało nam się Ciebie zmotywować, sprawić byś przestała wymówkami tłumaczyć swoją nerwicę;) A jeżeli masz zamiar mądrzyć się i obrażać życzliwe Ci osoby-które w przeciwieństwie do Ciebie podjęły terapię, codziennie walczą i osiągają sukcesy to nie nasz problem. Madziu samotny wieczór? Wiesz jak ja o takim marzę:) Polecam Ci dobry serial, teraz oglądam House of Cards, o kulisach polityki w Stanach Zjednoczonych, do tego trochę miłosnych zawirowań i wspaniali aktorzy, nawet nie zauważysz,że Twój chłopak wrócił już do domu ;)

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Nie chcialam was obrazic tylko napisac ze strasznie mnie dobilo stwierdzenie ze bez psychologa nie dam rady i ze wlasnie sie madrze ze sama nie dam rady a mysle ze dam i w koncu dzis wyszlam .......teraz zaczal sie drugi problem...nie umiem wysiedziec w domu ciagle mysle ze musze wyjsc ze nie moge siedziec w domu.......wysprzatalam juz caly balkon poprzenosilam kwiaty i wieszalam pranie na balkonie czego nie robilam juz od ohohoho;p;p nawet spojrzenie w dol mnie nie przerazilo.....w sklepie myslalam ze umre 3 osoby przedemna czulam ze walne dziadka wozkiem i uciekne ale pomyslalam tak czuje sie do dupy i co z tego;p;p i wystalam;) a jak juz bylam pod blokiem to nie chcialo mi sie wracac ale chatka sie sama nie posprzata.......a i dodam ze to ja odnioslam sukces;p;p ale ciesze sie jak dziecko;) przypomnialo mi sie jak uwielbialam spacery........potrafilam godzinami pchac wozek.........zapach moze mi ostatnio pomogl przypomnialo mie sie wszystko.....chociaz wczoraj tez mialam traume....jakis koles sie na mnie spojrzal w zboczony sposob no widac ze po pijaku chcial sie popisac no i moj mezulek sie oburzyl a ja strasznie nie lubie takich sytuacji zazwyczaj udaje ze nic nie widze zeby sie nie stresowac no ale faceci to faceci no i wiadomo wymiana zdan ale w miare lagodna..........najzabawniejsze w tym wszystkim to ze jak doszlismy do domu okazalo sioe ze ten koles to nasz nowy sasiad.....fajne pierwsze wrazenie zrobil:):) na dodatek nam drzwi trzymal zebysmy z wozkiem weszli widac jak mu glupio bylo............przez takich debili wychodzic sie nie chce ale pomijam to;*p

Odnośnik do komentarza

Wiesz Marta ja Ci gratuluję,ale jedno wyjście wiosny nie czyni-owszem, życzę Tobie samych sukcesów,ale nie byłaś na terapii, ba nie rozmawiałaś nawet z psychologiem, psychiatrą czy zwykłym internistą. Nie przeczytałaś żadnej książki jaką Ci polecałyśmy czy przesłałyśmy. Gdybyś poszła do kogoś mądrzejszego od siebie po pomoc, dowiedziałabyś się,że Twój problem nie polega wcale na lęku przed tłoczną ulicą, tylko leży gdzieś zupełnie indziej. Nie nauczysz się radzić sobie z emocjami, w po tym jak piszesz wydajesz mi się osobą wyjątkowo emocjonalną i hmm niestabilną-nie odbierz tego źle, ale z tego jak piszesz widzę,że albo jest wspaniale,albo jest koszmarnie, nic pośrednio, Wyjdę raz na śmietnik i jestem panią życia, a potem trzęsę się przed farbą do włosów, która zrobi mi krzywdę. Rozpiętość Twoich lęków sugeruję wizytę u kogoś mądrego, rozmowę z kimś mądrym. Ale skoro wiesz lepiej, to rób jak chcesz. My Ciebie nie obrażałyśmy, tylko na naszych własnych doświadczeniach chciałyśmy pokazać jak można z tym walczyć. Uważam,że każda z nas odnosi sukcesy, ale Julka czy Agata wciąż chcą się czegoś więcej dowiedzieć o chorobie, wciąż nad sobą pracują Bo nasze schorzenie to praca nad emocjami przez całe życie... Ale mówię, rób jak chcesz, bo nikt na siłę nie będzie dobrych rad dawał. Nikt na siłę nie każe też Ci tutaj być obrażaną.

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

I widzisz michalina przez takie osoby jak ty to mozna samobojstwo popelnic;) z tym psychologiem mam zamiar isc tak czy siak a na forum juz raczej nie wejde bo jak mam kurcze tak dobitne teksty slyszec to ja dziekuje;) czlowiekowi robi sie lepiej a tutaj łup nie dasz sobie rady sratatata....bez sens moim zdaniem to wyjscie jest czyms bo spokojnie sobie szlam tylko w sklepie zle sie zrobilo ale mniejsza bo widze ze tu nie pasuje tylko pogorsza sie moj stan juz sie ciesze z tego ze wyszlam w koncu z domu i to nie na smietnik tylko na normalny spacer sama i takie teksy no kurde dzieki

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Wiesz co Marta, zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko, obrażasz się za prawdę. Samobójstwo popełnić? Bo co, bo Michalina ocenia obiektywnie Twoją osobę? Nie znamy Cię, ale możemy wiele ocenić po tym jak piszesz z Nami. Dziewczyny są od Ciebie starsze, a Ty nas traktujesz jak dzieci, albo kogoś gorszego, tak jakbyśmy nic o życiu i o tej chorobie nie wiedziały. Nadal nie rozumiesz, że chciałyśmy Ci dać kopa do działania. Przeczytanie tych książek polecanych wiele daje, ale Ty wyszłaś na spacery w święta i już wszystko wiesz najlepiej a my jesteśmy głupie i nic nie wiemy, tak? Każda z Nas ma swoje gorsze i lepsze dni i powinnyśmy się wspierać nawzajem a Ty tylko oczekujesz, żeby Cie chwalić, nigdy nie skomentowałaś naszego dnia, nie poklepałaś po ramieniu, zastanów się, bo moim zdaniem jesteś osobą bardzo samolubną i wydaje Ci się, że wszystko wiesz najlepiej. Jeśli nie chcesz pisać, to po prostu nie pisz, ale ja dzięki dziewczynom i ich ciepłym słowom mam ochotę z tym walczyć, ale jak czytam Twoje niektóre posty to aż szkoda gadać. Każdy się cieszy Twoim lepszym dniem i daj Boże, żeby już tylko takie dni były w Twoim życiu, ale chyba wiesz, że z tej choroby nie wychodzi się jednym spacerem czy pstryknięciem palca, potrzeba jest praca, wkład własny, obeznanie z chorobą by móc sobie radzić z lękiem, ale skoro Ty nie chcesz przeczytać nawet jednej książki którą polecałyśmy, wg Ciebie wiesz wszystko najlepiej to w takim razie dlaczego lęki Cie dopadły? Na to pytanie pewnie nie znasz odpowiedzi. Proponuję Ci przemyśleć swoje zachowanie bo mimo iż jesteś ode mnie starsza to zachowujesz się bardzo niedojrzale. U mnie OK, z pracy wracało się fajnie, bez lęków. Poszłam spacerkiem do second handu i kupiłam za 12 zł sweterek z metką :) W tą zawieruchę śnieżną która panowała w Warszawie aż się dziwie że udało się dojść, a sklepik ten dosyć daleko bo jakieś 20 minut pieszo :) Julka chciałabym ściągnąć albo obejrzeć online seriale które poleciłaś, ale niestety mamy tu w kawalerce bardzo wolny internet, że ledwo co strony otwieram :( no cóż pozostają mi dziś polskie seriale i top model :) hihi pozdrawiam Was mocno:)))

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny Madziu gratuluje spokojnego powrotu z pracy :) Asiu, Jula mnie też dobija ta pogoda jeszcze śnieg dzisiaj tak sypał...ehh ileż można czekac najchętniej tą wiosnę bym za wlosy przytargała :). Michalinko pamiętaj dzięki temu badaniu wszystko się wyjaśni i będziecie wiedzieć co robić a to najważniejsze, a mała badanie zapomni szybko. Marta ja nie wiem co ja mam Tobie napisac bo nie rozumiem czego ty oczekujesz, oczekiwałaś od tego forum? Za darmo z dobrego serca Asia wysłała Ci na maila calą książkę z poradami jak oswaiac się i radzić sobie z dolegliwościami. Każda z nas poswięciła tu dużo miejsca, swojego czasu i serca właśnie aby opisac swoje doświadczenia i przebudzić z tego stanu w jakim obecnie jesteś. Czy ty coś z tego przeczytałas, czy za cokolwiek okazałaś jakąkolwiek wdzięczność? Czy to my mamy w 4 literach Ciebie czy ty nas? Przemysl to sobie i odpowiedz sama sobie... To co każda z nas próbowala ci powiedziec to jedno że należy o siebie zawalczyc i wyjść właśnie powolutku ale druga rzecz to praca nad cała sobą, nad emocjami, zrozumienie tej choroby jej przyczyn. Tego sie bez literatury i fachowej pomocy nie uda zrobić. Mi by się bez fachowej pomocy i literatury nie udało i co miałam z tego powodu mieć myśli samobójcze? Jak ktos ma chore zatoki to mu się radzi aby szedł do laryngologa, jak ma raka to bierze chemie a jak ma zaburzenia lękowe to pracuje nad psychiką u psychologa i obrażanie się że ma się skorzystać z pomocy fachowej w trakcie choroby to jest dla mnie absurd. Ciekawe dlaczego tyle lat u ciebie trwaja te leki skoro posiadasz klucz do uleczenia? Ja troche chora jestem rozłożyło mnie, znowu...ehh kaszle i kaszle ok ide rodzinnie bedziemy oglądać mecz Turcja i Real Madryt :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Powiem Wam,że ja już straciłam do Marty cierpliwość, zupełnie jej nie rozumiałam, i nawet lekko się cieszę,że postanowiła szukać szczęścia gdzie indziej. Jakoś nie pasuje mi taka niedojrzałość i życie z piwkiem w ręku. Cóż, są też takie osoby, które właśnie wszystko wiedzą lepiej. Ale myślę,że tutaj Madziu dobrze wskazałaś, Marta chce być w centrum uwagi, interesuje się tylko sobą i chce poklasku, to może być jedna z przyczyn. Pewnie psycholog by zwrócił na to uwagę, może to jakaś manifestacja, i chęć zwrócenia na siebie uwagi, i stąd te lęki? nie wiem nie jestem psychologiem. A ja dziś się pochwalę, przełamałam strach, musiałam nagle zrobić jedną rzecz, przemieścić się autobusem i to w godzinie szczytu. Zaczęłam się bać, nogi jak z waty i myślałam,że nie zrobię tego co musiałam,ale na spokojnie czekałam na atak, mówiłam sobie-jestem bezpieczna i przeszło jak ręką odjął. Dzięki Julka za pomysł z zeszycikiem z tymi radami, teraz wyciągam notesik na przystanku i dodaję sobie sił;) Madziu miłego wieczorku i gratuluję zakupów:) Michalina nie martw się na zapas, trzymam kciuki by córeczka dobrze zniosła te badania.] Julka ja też przed okresem kiepsko się czuję, a Ty mimo to idziesz do pracy, brawo;) Aniu może rzeczywiście pomyśl o współlokatorze, skoro chłopak na razie nie chce wyprowadzić się od rodziców? Ważne być poczuła się spokojnie i pewnie. A skoro dom Ci tego nie daje, to poszukaj tego gdzie indziej. Może i wtedy relacje z rodzicami się polepszą? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Widocznie Marta oczekiwała od nas czegoś innego. Wiecie, ja to nawet jestem w stanie zrozumieć, każdy chciałby wierzyć,że ten problem ma już za sobą i wystarczyło jedno wyjście na spacer,że nie trzeba mu terapii, że samo przyszło, samo poszło. Ale myślę,że nie naszą rolą jest odgrywanie dobrej przyjaciółki, trzymanie za rączkę i oszukiwanie kogokolwiek. Tak, agorafobia nie bierze się z niczego, to są lata zaniedbań, naszych rodziców, naszego środowiska, nas samych. I często są to sprawy zupełnie niezamierzone,ale tego dowiadujemy się dzięki terapii. Ja nie żałuję żadnej złotówki na nią wydanej, żadnej sekundy z panią psycholog. Dzięki takiej pracy mogę wychodzić dziś do pracy, jeździć na ukochane koncerty, jeździć na wakacje, żyć normalnie. Choć nie ukrywam, ciągle się doskonalę. Agorafobia, nerwica, lęki, tu nie ma jednej dobrej metody-jak w alergii, nie mogę jeść truskawek, to nie jem i czuję się świetnie. Nie uciekniemy od emocji, od różnych zdarzeń. Widzę,że Wy pracujecie nad sobą, nawet mimo tych gorszych momentów nie poddajecie się i idziecie do przodu i to jest prawdziwa walka o normalność. Jak ktoś ma zły dzień można go pocieszyć, ale ktoś potrzebuje motywacji do walki, to trzeba go zmotywować, czasem siłą. Ale myślę,że my, te które walczą z tym od wielu czasem lat już wiemy jak z tym żyć, a przykładem jest nasze życie i osiągnięcia. Marta nie chce z nich korzystać, to jej strata, nie nasza. Asiu gratuluję;) sama wczoraj miałam podobną sytuację, w pracy wyniknęły pewne trudności, do tego przy PMS jestem wsprost bombą zegarową-choć dzięki Sedafitowi i tak czuję się lepiej :) ale myślałam,że już stąd nie wyjdę, byłam tak zdenerwowana, ale właśnie spokojem i dobrymi radami,które zawsze mam przy sobie wyszłam spokojnie i poszłam na zakupy jeszcze:) Madziu jak tam samotny wieczór? Szkoda,że nie możesz tego seralu obejrzeć, a nie możesz korzystać z IITV? Tam nie trzeba seriali ściągać tylko się je ogląda online? Agata ja to jestem pełna podziwu wobec Ciebie, Twoje wyjścia zawsze poprawiają mi nastrój, pewnie dlatego,że bije z nich taka radość:) Michalina daj znać jak wyjdą badania, co powie lekarz. pozdrawiam, czas do pracy;)

Odnośnik do komentarza

A ja Wam powiem,że zrozumiałam o co Marcie chodzi.Pomyślała,że bez specjalistycznej pomocy nie da sobie rady, a nie ma ubezpieczenia, nie wiem może nie ma środków, czasu czy chęci na wizytę u psychologa. I pokazała nam,że sama świetnie sobie poradzi. I oczywiści gratulujemy wyjścia, ale ja uważam,że to jak leczenie grypy antybiotykiem-maskujemy objawy,ale przyczyna zostaje. U pscyhologa, dzięki specjalistycznym książkom można poznać swój problem, rozpracować go i nauczyć się radzić sobie z emocjami w przyszłości, bo tak jak piszecie to praca na lata. Marta nam pokazała,że jej metoda jest skuteczna bo wyszła z domu, ale wcześniej przecież rzadko kiedy my zupełnie zamykałyśmy się na 4 spusty w domu, potrafiłyśmy nie wiem wyjść przed dom, pojechać do lekarza, czy na jakąś rodzinną uroczystość, problem w tym,że sprawiało nam to ból. Teraz wiemy jak sobie radzić z atakiem paniki,a Marta tego nie pozna, bo nie chce poznać. Zagłuszy swój problem. Mnie oburza, naprawdę oburza w czasach gdy powinnyśmy zachęcać ludzi z problemami do korzystania z porad psychologa czy psychiatry, pokazać,że to nie jest coś strasznego, czy wstydliwego takie powtarzanie haseł-sama się wyleczę, bo co psycholog mnie zje? Jest okropne. Jak ktoś trafi na to forum, przeczyta urywki,że Marta poradziła sobie idąc na spacer może źle skończyć. Więc ja czy to się będzie Marcie podobać czy nie, będę propagować moje * samobójcze* przesłanie-problem leczmy przy pomocy czy to psychologa, czy psychiatry, i kontynuujmy samodzielnie poznawanie swoich emocji.

Odnośnik do komentarza

Ojej, jeden dzień mnie tu nie było, a tyle emocji, i to niekoniecznie pozytywnych się tu pojawiło... Jestem lekko zszokowana słowami Marty, w zasadzie całymi jej postami... Podobnie jak Wy uważam, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i że ok, super że Marta poszła na spacer, ale pojedyncze wyjścia nie są rozwiązaniem. Co do psychologa, to wiecie, mi też za bardzo terapia nie pomagała (ale przynajmniej spróbowałam), ale przeczytałam wszystkie polecane przez was książki, sama szukałam informacji na ten temat, trochę podpowiedzi co do zmiany stylu życia otrzymałam też od endokrynologa, więc na pewno nie siedziałam biernie. Takie heroiczne wyjścia za wszelką cenę mają niestety to do siebie, że dają krótkotrwałe poczucie że wszystko jest pod kontrolą, a potem znów się sypie. Leczenie się z agorki to niestety przedsięwzięcie na całe miesiące, a może lata, bo tak jak napisałyście - to wszystko jest w naszych głowach, trzeba się nauczyć przepracowywać emocje, a tego nie zrobimy od razu. Widzę po sobie - na pewno jest lepiej niż było, nie wpadam już w takie stany marazmu, nie bronię się rękoma i nogami przed wyjściem z domu, ale zdrowa na pewno jeszcze nie jestem, m.in. dlatego, że za dużo czasu tracę na myślenie o chorobie, na generowanie lęku, a wciąż jeszcze za mało robię. Za swój podstawowy sukces uważam jednak to, że potrafię w razie ataku paniki zastosować dialog i pójść dalej, zamiast - jak było wcześniej - rozpłakać się i np. nie wyjść z domu. Myślę, że dopóki Marta nie zrozumie swojego błędu w myśleniu, nic się nie zmieni. No ale ona jest tak skoncentrowana na sobie i tylko na sobie, że nic do niej nie dociera... Szkoda tylko, że przy okazji nas obraża, no ale zadeklarowała, że znika z forum, więc trudno. Michalinka, jak córeczka? Jesteście już po badaniach? Magda super, że udało Ci się wrócić z pracy i jeszcze pobuszować po lumpeksie bez lęków, ta pogoda faktycznie jest okropna i wszystkiego się odechciewa, plus sił jakby mniej, chyba u nas wszystkich, a Ty sobie bardzo dobrze radzisz. Też polecam Ci stronki z serialami, których nie musisz ściągać, możesz oglądać je w sieci, jedna nazwa już tu padła, ja jeszcze dorzucę www.tvseriale.pl :) Agata zdrówka życzę! Przyznam się, że też lubię czytać Twoje wpisy, bo bije z nich taka pozytywna energia, Ty się autentycznie cieszysz swoimi wyjściami, zero spięcia - to jest ogromna motywacja. Czasami jak mam gorszy dzień (czy gorszą chwilkę) to sobie myślę o was, o waszych wpisach, i to mi naprawdę pomaga - Wy dajecie radę, mimo że czujecie się często tak samo samo źle jak ja, więc i ja sobie poradzę :) Asiu fantastycznie sobie poradziłaś! Doskonale zachowałaś się w sytuacji, która dla mnie osobiście mimo wszystkiego, co już wiem o lęku, bywa naprawdę trudna do opanowania - Ty zrobiłaś dokładnie to, co było trzeba, brawo! A ja siedzę w pracy, wczoraj i droga do pracy, i sama praca zupełnie bez lęku, dzisiaj miałam w pracy parę trudnych chwil, ale dzięki dialogowi szybko minęły - ale też mamy teraz dość nerwowy okres w firmie, sporo zwolnień, nagłe zebrania zwoływane bez wcześniejszych zapowiedzi, więc w sumie też czuję się trochę usprawiedliwiona. A popołudnie planuję z chłopakiem, może po drodze z pracy zajrzę też do Rossmanna. Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Juejku jak sie to czyta to az szok jak l;udzie nie potrafia czytac ze zrozumieniem:) mysle ze jedynie julia tutaj potrafi kogos zrozumiec i ogolnie rzecz biorac to tylko jej rady wzielam sobie do serca. czy ja powiedzialam ze wyleczylam z=sie przez jedno wyjscie i ze nie odczuwam leku?? nie!! a to ze ktos po 10 miesiacach sam wyszedl na spacer to dobra wiadomosc jak widac nie dla kazdego mam zamiar isc do psychiatry mama mi powiedzial ze psycholog nic nie zdziala zreszta w swieta powiedzialam o moim problemie mamie ciezko bylo jej to wyjasnic myslalam ze zaczne plakac....i o dziwo zrozumiala??? co bylo dziwne zawsze mowila o takich rzeczach ze tylko walnieci ludzie maja takie problemy a tu nawet p[omaga mi zalatwic to zasrane ubezpieczenie i mysle ze jak ktos przeczyta toi nic zlego mu sie nie stanie bo wyjksc trzeba ja zaluje ze nie zrobilam tego kroku wczesnie. dzwonilam juz do jednego psychologa zeby umowic sie na wizyte to wrecz zakaz mi czytac i wlazic na tkie fora bo od nich mozna podobno sie gorzej rozchorowac bo czlowiek sie nakreca.........wiec podobno psycholog ma racje to po co sie tu pisze itp umiecie mi to wyjasnic?? polecacie czytac ksiazki a psycholog jeszcze przed wizyta mi ich zakazal;p;p baaaa zakazala mi nawet wychodzenia z domu wiec raczej do niej nie pojde bo jak mam sie nauczyc wychodzic bez wychodzenia?? nie wiem tylko czemu taki krzykl o terapie mam zamiar na nia isc.....tylko jutro jade poszukac ,,normalnego,, lekarza ktory pomoze mi wyjsc z tego a nie zamknie w chacie na lekach...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×