Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość MARTA0000

Nie wiem czym byl spowodowany dzisiejszy lek chyba tym samopoczuciem.....zebralam sie do kupy wypilam melise i pojechalam na zakupy..pierwszy market masakra...rzecz jasna na poczatku jak zwykle po chwili sie uspokoilam i nawet zostawilam chlopaka przy kasie wzielam mala i poszlam przeleciec wszystkie sklepiki obok;p;p i sklep z gazetami;p kolejny market to juz totalny luz;) wiec az tak zle juz ze mna chyba nie jest:) pojechalam do mamy obgadac swieta i do domu....tata poszedl z mala do domu ja musialam wtachac zakupy do domu trzy kursy....nienawidze schodow;p ale ciagle czuje to dziwne uczucie glowa mnie okrotnie boli....moze zmiana pogody bo czasem wtedy tak mam zreszta moja mama tez narzekala.....mimo zlego poczatku postawilam na swoim i zalatwilam wszystko co trzeba a teraz relaks.....mialam zamiar na poczatkui zostac u mamy i wyslac go samego po zakupy ale to by bylo poddanie sie....

Odnośnik do komentarza

Agata widzę jesteś w wirze pożegnań... Ale myślę,że takie zmiany są na lepsze:) Marta ja to nie wiem co Ci poradzić. Raz piszesz,że latasz po sklepie jak zdrowa, a potem,że na klatkę nie możesz wyjść. Ciągle żyjesz na jakiejś huśtawce. Jak dziewczyny polecam Ci koniecznie wizytę u specjalisty, zrób to chociażby dla córki. Julka szalejesz, ale to wspaniale:) Asiu samodzielna jazda, gratuluję:) A ja dziś zakupy małe, potem podjechałam do szwagierki. Wiecie mam lekką tremę przed tymi chrzcinami, muszę wejść do kościoła i wytrwać gdzieś w pierwszych ławkach. Liczyłam,że pogoda będzie znośniejsza i swobodnie postoję na zewnątrz z córkami. Ale może to i lepiej, zaprę się i dam radę? pozdrawiam, lecę dekorować mazurki, to ja lubię:)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Hej dziewczyny, Asiu cieszę się bardzo, że wyprawa autobusem się udała. Agata pożegnanie za pożegnaniem, ale jestem przekonana, że ta zmiana okaże się dla Ciebie pozytywna - zazdroszczę Ci tej Turcji :) Marta ja już też się gubię - raz piszesz tak jakbyś radziła sobie całkiem nieźle, a potem tak jakbyś od miesięcy nie wychodziła sama i wyjście ze śmieciami było pierwszym sukcesem od dawna. Musisz się trochę ogarnąć i zacząć coś ze sobą robić - może terapia, może wystarczy poczytać o agorce i zrozumieć mechanizmy, które nią rządzą, ale na pewno musisz wychodzić, i to bez wymówek. Ja przez głupie wymówki i wmawianie sobie, że nie dam rady straciłam bardzo dużo czasu. Michalinka na chrzcinach na pewno dasz radę, potrafisz sobie radzić kiedy lęk się pojawia - wszystko będzie dobrze. Też uwielbiam mazurki, tak dekorować, jak zjadać :) A ja wczoraj wieczorem byłam na tym spotkaniu ze znajomymi i wiecie co? Ani cienia lęku nie poczułam :) Sama poszłam na przystanek, poczekałam na autobus, w autobusie był mój chłopak (to nasi wspólni znajomi), więc razem dojechaliśmy do centrum, a tu nagle telefon od kolegi, że jednak zmieniamy miejsce pobytu i nie idziemy do knajpki zaraz obok przystanku, na którym wysiedliśmy, tylko trzeba przejść przez całe centrum do pubu, w którym nigdy nie byłam.No ale co było zrobić, poszliśmy i potem już tylko cieszyłam się spotkaniem :) Gdybym nie musiała dzisiaj wstać do pracy o 6:00, chętnie zostałabym dłużej, a tak o 22:30 zwinęliśmy się do domu. Ale bardzo miło było :) Teraz siedzę w pracy, dzisiaj pracujemy tylko do 13:00, więc to już praktycznie za chwilę. Dziś niestety sama muszę wrócić do domu, bo koleżanka jedzie jeszcze po zakupy świąteczne, a tu śnieg sypie jak szalony, no ale dam radę :) A po południu podjadę do chłopaka i zabieramy się za pisanki :) A Wy jakie plany?

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Ja rano mialam znowu leki wypilam melise i z moich obserwacji wynika ze musze udac sie do ginekologa bo mam rozregulowany cykl moze to przez chorobe a te leki to zapewne przez napiecie bo mialam 3dni przerwy iz nowu okres cholera mnie wezmie pierwszy raz mi sie tak zdazylo.......o to mi chodzi ze sama nie wychodze z chlopakiem ale dobrze juz sie powoli czuje na zakupach spacerze no to chyba dobrze?? sama to tylko zejde na dol albo ze smieciami moim zdaniem to cos po takim czasie w zamknieciu wczoraj to nawet wracalam z takim spokojem i mialam ochote sobie isc na spacer ale bylo za pozno trzeba dziecko polozyc a chlopak po pracy to przeciez meczyc nie bede....a rano wpadlam w panike wzielam tabletke nasenna po czym obudzilam sie ze strasznym bulem brzucha az sie skrecalam...i to zawsze tak przed swietami mam ze cos mnie zlapie jak nie zab to coi innego! ja dopiero od niedawna zaczelam walke z agora wiec nie wiem skad same negatywne opinie....chyba kazdy ma gorszy dzien raz z checia gdzies idzie a raz ma chec schowac sie do szafy?? czytalam o agorze i opinie o terapiach i najlepsze wyniki podobno sa po terapi w ktorej nzalecane jest codzienne czeste wyjscia wiec tak roibie no przykro mi ze nie potrafie od razu leciec na drugi koniec miasta do marketu ale powoli jakos mi idzie:P

Odnośnik do komentarza

Marta same Tobie pisałyśmy,że od czegoś trzeba zacząć śmietnik ok, byleby iść. Ale też się gubię, wybacz. Raz piszesz,że masz straszne lęki i od tylu czasu w domu zamknięta siedzisz, a potem zakupy, wyjazd do mamy itp. Moim zdaniem jak najszybciej musisz iść na terapię, bo chyba tracisz kontrolę nad tym co Ci jest. Tutaj trzeba po pierwsze zaakceptować lęk, zaakceptować te wszystkie objawy, pogodzić się z drżeniem rąk, drżeniem nóg, zawrotami głowy i lękiem. I wyjść naprzeciw nim. A Ty analizujesz każdy centymetr swojego organizmu, szukasz odstąpień od normy, nakręcasz się niesamowicie i boisz jeszcze bardziej. Po świętach do Urzędu Pracy i zapisujesz się do psychologa, czy psychiatry. Michalina jestem pewna,że dasz radę:) Aniu gratuluję udanego wieczoru:) Agata nie lubię się pakować, ale też myślę,że ta zmiana wyjdzie Wam tylko na dobre:) Asiu kolejna samodzielna jazda, jesteś świetna:) A ja dziś 4 godziny na zakupach, chyba z pół miasta przeszłam, kolejki spore,ale czułam się swobodnie. Teraz gotowanie i sprzątanie... Jeszcze chciałabym iść do kościoła do spowiedzi, ale boję się,że duże kolejki będą. U nas wielka parafia, i raz stałam dwie godziny do konfesjonału:( pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Piszecie tak negatywne rzeczy ze zamiast pozytywnie czuje sie coraz gorzej.....skutek odwrotny......ja mysle ze pooradze sobie bez terapii powoli zdawalo mi sie ze daje rade ale wasze pisanie powoduje ze zachodze w glowe i panikuje..zle sie czuje i nie wyjde z domu i czuje sie przez to winna wpadam w panike.....chce to sama przepracowac teraz jak z kims wychodze czuje sie swietnie po swietach mam zamiar zaczac z mala wychodzi sama na poczatku z wozkiem dookola osiedla teraz nie dam rady bo ten okres mnioe wzial.....nawet nie wiem co z jutrem.....dlugi spacer odpada.....gdyby nie to juz dzis bym sama wyszlam..... przez to glupie myslenie po prostu zaczelam miec atakki w domu bo ciagle mysle musisz wyjsc musisz wyjsc.....................i sie nakrecam......

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Marta, ale to nie jest nasza złośliwość! Każda, absolutnie każda z nas miała tak jak Ty, zamykała się w domu, szukała wymówek żeby nie wychodzić itd. Tylko że to prowadzi właśnie do jeszcze większego nakręcania i lęku przed lękiem - chyba najgorszej części tej choroby. Przepracowałyśmy to na sobie, dlatego teraz staramy się pomóc Tobie. Nie wiem, co złego widzisz w sugestiach, żeby udać się do psychologa albo psychiatry - to osoby, które mogą udzielić Ci bardziej profesjonalnej pomocy niż my, zarówno w zakresie leków, jak i psychoterapii. Cały czas powtarzasz, że już nie wiesz, co robić, a my dajemy Ci wskazówki, gdzie warto by było się zgłosić. Zrobisz jak będziesz chciała, ale jeśli nie zmienisz sposoby myślenia i nie zgodzisz się na odczuwanie lęku, nadal będziesz czuła się źle.

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Ale ja sie czuje coraz lepiej.....dosłownie wciskanie mi ze coraz gorzej;p mialam te ataki w domu teraz dwa razy spowodowane napieciem przedmiesiaczkowym;p;p z coraz wieksza checia wychodze na zakupy i na spacery mam zamiar juz po swietach codziennie wychodzic z mala....mam nawet poznane nowe ciekawsze trasy.....lubie chodzic po osiedlach z domkami lepsze to niz blokowiska dookola.... jak sie zle czuje fizycznie to zaczynam panikowac jak wariatka to tez pewnie przez picie kawy chyba z niej zrezygnuje przerzuce sie na zbozowa juz kiedys taak zrobilam i mniej nerwowa bylam......

Odnośnik do komentarza

Skąd my Marta mamy wiedzieć jak Ty się naprawdę czujesz? Poczytaj to co pisałaś wcześniej, kilka razy dziennie piszesz jaki to masz straszny lęk, jak to na klatkę nie mogłaś wyjść,źle się czujesz itp. skoro tak piszesz, to my myślimy,że czujesz się kiepsko, ale skoro czujesz się wprost fantastycznie to przepraszam, i życzę dalszej poprawy samopoczucia. To coś wspaniałego jak bez pomocy lekarza czy psychologa udaje się samemu sobie pomóc i wyjść z lęku. Jestem pod wrażeniem-i mówię to bez żadnych złośliwości. Ja z tym walczę już jakiś czas, i samej nie udało mi się wyjść na prostą. Wróciłam z zakupów, też długo mi zeszło. Teraz zabieramy się z córą za dekoracje pisanek. Śnieg pada, i jakoś tak dziwnie na tą Wielkanoc:) Widzę,że wychodzicie, dzielnie przygotowujecie Święta. Oby tak dalej:) Julka, ja chcę jutro iść poświęcić koszyk. Mam nadzieję,że tłumów nie będzie:)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Hej. Ja również Marty nie rozumiem, każdy ma prawo do lepszego i gorszego samopoczucia, ale u Ciebie kochana to raz jest mega lęk i zaawansowana choroba, a za chwilę super latanie po markecie, także nie wiem jak to jest z Tobą, ale nadal będę powtarzała, że powinnaś bez chłopaka teraz już dalej pójść a lęk który może CI się wtedy przydażyć za nic w świecie nie traktować jako porażkę. Aniu gratuluję swobodnych wyjść, Michalina i Asia-widzę, że też nieźle sobie radzicie. Ja mam wolne aż do wtorku włącznie. Rano pojechałam z tatą na zakupy do takiej nowootwartej piekarni na mieście, tata został w samochodzie a ja stałam ponad pół godziny w ogromnej kolejce, byłam prawie 30sta! Pierwszy raz widziałam coś takiego w piekarni:D uwaga:przeżyłam:D nie było źle później tata podwiózł mnie do tej nowej małej galerii o której pisałam i przymierzyłam spodnie i bluzkę-kupiłam;))) w domu jednak okazało się, że spodnie strasznie źle się układają, nie wiem jak mogłam tego nie zauważyć.. Pojechaliśmy raz jeszcze tym razem była ze mną mama przymierzałam kolejne spodnie, żeby wymienić i powiem Wam przy mamie czułam się gorzej trochę. Dodatkowo było mi strasznie gorąco, muzyka dudniła no źle się czułam. Nie wiem dlaczego, ale samej jest mi lepiej bo wtedy wiem, że jestem sama, a jak z mamą to czuję, że ona patrzy i może zauważyć jakbym źle się poczuła hmm co myślicie.. głupie to trochę.. dziś o 21 idę na Drogę Krzyżową ulicami miasta, będzie tłum ciekawe jak dam sobie radę. A jutro idę ze święconką do kościoła. Życzcie mi powodzenia:P Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny My wlasnie spedzamy ostatni wieczor w tym mieszkaniu wiec otwieramy za chwile wino i wypijemy za nowa przyszlosc :). Dzis dalszy czas pozegnan, bylismy w naszej ulubionej weganskiej knajpce itd. dodatkowo zerwanie umowy na internet, bank itp. Troszke zmeczona jestem tym pedem ostatnich dni ale i podekscytowana :). Powiem wam dziewczyny ze to ironiczne ale dopiero teraz widzie w jak malym miescie mieszkalismy mam takie wrazenie ze wszystko jest blisko i ze tak szybko mozna sie dostac w roznych kierunkach...mysle ze to chyba dobry objaw w glowie zmniejszyly mi sie dystanse. Nie wiem jakie wy macie spostrzezenia ale ja mam takie wrazenie ze tak jak anorektyczki zle postrzegaja swoje cialo widzac tluszcz tam gdzie go zupelnie nie ma tak nam w glowie odleglosci sie znieksztalcaja i wszedzie wydaje sie daleko...Jak myslicie? Marta mimo Twojego poczucia ze w jakis sposob panujesz nad swoja choroba mysle ze przynajmniej powinnas przeczytac jakas ksiazke. Niestety ale bez wiedzy o tym co nam sie dzieje i jak mamy sobie radzic w razie napadow leku, paniki to daleko raczej nie zajdziemy. Ja dziewczyno zmarnowalam kilka miesiecy bo myslalam ze jestem najmadrzejsza i sama sobie poradze na wyczucie a skonczylo sie zaostrzeniem lekow i rozwinieciem takiej typowej agory. Dopiero jak zapisalam sie na terapie, znalazlam to forum gdzie wsparcie dziewczyn i sukcesy Julii dodaly mi wielkiego kopa, zaczelam czytac fachowa literature kilka ksiazek to dopiero teraz wiem jak mam sobie radzic i widze postepy w koncu trwale, silne i wiem ze ide w dobra strone :). A tez nie rozumiem takiego gadania : *juz bym dzis poszla ale mam okres*...to ty nigdy nie wychodzilas jak mialas okres?? Przeciez okres to nie jakas straszna choroba ktora nas paralizuje i nie daje zrobic kroku...Przyznaj sama przed soba ze to wymowka jest a nie powod. Zamiast myslec ze zaczniesz wychodzic po swietach, zrob cos DZIS. Ja od 2 lat slysze od mojej mamy ze juz idzie na basen jutro, jak sie ociepli, jak zima sie skonczy, jak beda mniejsze upaly, jak kregoslup przestanie bolec, jak sie skonczy przeziebienie itd...Po prostu odkladanie na pozniej to nic innego jak odwlekanie problemu w czasie. Albo sie z problemem zmierzasz albo od niego uciekasz nie ma nic pomiedzy. Dziewczyny poniewaz jutro moze byc u mnie cienko z czasem to juz dzis zycze wam ZDROWYCH, RODZINNYCH, WESOLYCH SWIAT :). Przepraszam za brak polskich znakow, od meza pisze a on ma taka klawiature Buziaki

Odnośnik do komentarza

Ja też już się pogubiłam w Marty objawach. Ale wydaje mi się, że jest to spowodowane tym,że Marta nie do końca zdaje sobie sprawę z objawów i tego co niesie z sobą choroba. Wydaje mi się,że Ty ciągle chcesz z tym walczyć zamiast zaakceptować objawy. Zobacz, Magda pisze-byłam w sklepie, źle się czułam,ale dała radę, zrobiła co planowała. A Ty przywiązujesz wagę do każdej gorszej myśli i już nie możesz wyjść za próg. A potem nadmiernie ekscytujesz się dobrą chwilą i myślisz,że wszystko jest ponad Tobą. Ledwie wczoraj pisałaś,że musisz coś zrobić, że zapiszesz się do urzędu, że pójdziesz do lekarza, a dziś,że sama sobie świetnie poradzisz bo co nieco przeczytałaś o agorafobii i już jesteś wielkim ekspertem. Nie tędy droga. Dzięki terapii wiem,że człowiek nie budzi się rano i to tłum go przeraża. Nie, to jest zbiór często dziesiątek czynników. I ja na terapii nie uczyłam się wcale tak dużo jak wejść spokojnie do sklepu, tylko jak radzić sobie z emocjami. wydaje mi się,że tu masz problem-i to jest odwzorowane w tym jak z nami piszesz-wydajesz się osobą wyjątkowo podatną na wszelkiego rodzaju skrajne emocje. Warto byłoby się wyciszyć, ale nie sądzę by piwo, czy melisa załatwiły sprawę. Natomiast co Ty zrobisz z naszymi radami to już nie wiem. Mogę Ci tylko powiedzieć,że dziewczyny żyją zupełnie normalnie-zobacz Julka czy Ania pracują, Agata pełna energii wyrusza na inny kontynent. Asia nie ma teraz oporów jeździć sama do rodziców na drugi koniec miasta, Madzia kursuje Kozienice-Warszawa bez przeszkód. Możesz korzystać z naszych doświadczeń, albo udawać,że wiesz wszystko najlepiej. Tu jest Twój wybór. I skoro to my wmawiamy Ci chorobę i tak bardzo chcemy być źle się czuła to już nie wiem co mogę Ci powiedzieć. Może to,że doskonale Ciebie rozumiemy, i widzimy,że potrzebujesz potężnego kopa by ruszyć do przodu. Ale co Ty z tym zrobisz to nie wiem. Byłam dziś dziewczyny u dentysty. Byłam i powiem Wam czułam się całkiem ok:) Potem poszłam na zakupy, potem z córkami poszłam do mamy do pracy i 2 godziny tam spędziłam. Na szczęście mam mało roboty kulinarnej na święta. Tylko sałatkę muszę jutro zrobić, udało mi się w tym roku wycwanić:) pozdrawiam Was i Wesołych Świąt dziewczęta-mam nadzieję,że obędą się w miłej atmosferze, a lęk nie popsuje Wam nastroju :)

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

Co do sałatki to tez wykombinowalam ze tylko to zrobie;p ale ja juz napisalam ze po swietrach zapisze sie do psychologa...mimo tego ze chce sie zmienic wiem ze sama az tak nie dam rady mam leki w domu ktore mi przeszkadzaja we wszystkim w normalnym funkcjopnowaniu mam nawet mysli samobojcze i to bez podstawne....natlok mysli i to mnie zaczyna przerazac bo chce wyjsc chce w koncu normalnie funkconowac zaczelam juz stawiac pierwsze kroki a tu takie cos ehhhhh dzis po prostu czuje sie fatalnie fizycznie..... jutro ide do tesciowej brrrrr nie chce mi sie siedziec to wezme jej psy i pojde sie sama przejsc w koncu spacer z psem to relaks;) szczegolnie w wiosennym sniegu:) takze mowie wam ze wzielam sobie wasze uwagi do serca i idew po swietach zalatwic sprawy:) i do lekarza:)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Marta, to super:) i proponuję poczytać te książki co dziewczyny polecały, są do ściągnięcia np na chomiku. Co do natłoku myśli mam to samo, trochę to czasami przeszkadza, ale jak to mi któraś z Was poradziła-pozwalam tym myślom płynąć, nie staram się temu zapobiec bo by jeszcze gorzej było... dziewczyny byłam na Drodze Krzyżowej, ze względu na paskudną pogodę nie była ona jednak ulicami tylko w kościele. Nie stałam daleko od drzwi, ale za to było MNÓSTWO ludzi. Było ok :) Jutro święconka, później cmentarz i znów do sklepu (ponieważ po oddaniu spodni które jednak nie pasowały zamiast pieniędzy Pani oddała mi je w formie karty podarunkowej... nie powiem wkurzyło mnie to, bo w sieciówkach zazwyczaj można po prostu towar zwrócić... także dziś zdenerwowana tym, że każde inne spodnie były na mnie za krótkie jutro lecę poszukać czegoś innego bo dzisiaj już nie miałam siły do tych głupich ciuchów:P) życzę Wam dziewczyny dobrej nocki ;)))

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Magda gratuluję piekarni, kolejka na 30 osób to wyzwanie, pewnie było też gorąco i hałas - to nie jest łatwa sytuacja, a Ty dałaś radę :) W sklepach z ciuchami u mnie też bywa różnie, nie lubię jak jest duszno i tłok, zdarza mi się poczuć tam niepewnie, niezależnie od tego, czy jestem sama, czy z kimś, ale w sumie nawet nie zrzucam tego na chorobę, bo ja ogólnie nie znoszę jak jest duszno i nawet przed agorką zdarzało mi się poczuć gorzej w galerii handlowej. Najważniejsze że załatwiłaś co miałaś załatwić. A z tym, że z mamą czujesz się mniej pewnie, to coś w tym jest. Nie wiem jaka jest Twoja mama, ale np. moja jest strasznie nerwowa i nawet gdybym gorzej się przy niej poczuła, to do ostatniej chwili starałabym się nic nie powiedzieć, bo wiem, że jej panika i nerwowe ruchy tylko pogorszyłyby mój stan. Przy chłopaku czy np. koleżance z pracy nie mam tego uczucia, z nimi czuję się pewnie (mimo że o mojej chorobie wie tylko chłopak). Aha, no i gratuluję wizyty w kościele, na pewno był tłum, a Ty świetnie sobie poradziłaś :) Ja jestem ciekawa, jak jutro będzie ze mną, bo wybieram się na dwie święconki - jedna u mnie w kościele, druga u chłopaka w jego parafii (osiedle obok mojego). Na obie mamy iść razem, ale dla mnie to i tak będzie wyzwanie, bo ja na co dzień do kościoła nie chodzę, ale mama zawsze prosi, żebym poszła z koszykiem, bo ona jest zarobiona, więc oczywiście co roku to robię, a wiadomo - jest tłum, trzeba stać, wszyscy na wszystkich patrzą itd. No ale będzie dobrze. Dzisiaj byłam z siebie dumna, bo miałam sama wrócić z pracy autobusem, co w sumie nie zdarzyło mi się od początku choroby - zawsze tylko jeździłam do pracy sama, a wracałam z koleżanką dużą częśc drogi, także ta reszta co zostawała to już nie było wyzwanie szczególne. Przyznam, że miałam nawet moment, kiedy pomyślałam, że zadzwonię po taksówkę, że nie czuję się za dobrze (byłam dość mocno niewyspana i jestem przed okresem), ale przełamałam się, zastosowałam dialog i poszłam. Skłamałabym mówiąc, że czułam się super, ale nie było derealizacji, walenia serducha ani innych takich - tylko na początku lekko drżące nogi i taka ogólna niepewność. W samym autobusie i potem jak szłam z niego do domu już ok :) Za swoje zwycięstwo uważam jednak to, że się nie poddałam, mimo że się bałam - poszłam i się udało :) Potem po południu pojechałam jeszcze do chłopaka i też było w porządku. Agata zgadzam się, że chyba mamy trochę zaburzone postrzeganie dystansów i związanych z nimi trudności do pokonania. Dla mnie bardzo długo absolutną traumą były... schody na klatce schodowej w moim bloku, a dzisiaj zbiegam po nich w 30 sekund. Podobnie np. apteka - mam do niej niecałe 10 min pieszo, a przez dwa pierwsze tygodnie samodzielnego wychodzenia trzęsłam się na samą myśl, żeby do niej pójść. Na szczęście cały czas zwiększam sobie te samodzielne dystanse, chociaż nie wszystko jeszcze jest dla mnie osiągalne. No ale nic na siłę :) Marta trzymam kciuki za Twoje postanowienia! Radosnych Świąt dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Od razu Dziewczęta życzę Wam Wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt ;) Nie byłam wczoraj u spowiedzi, ale przeczytałam,że dziś z rana o 6.30 się zaczyna. To poleciałam rano, i powiem Wam,że zaskoczyła mnie reakcja księdza. Nie wiem czy on psycholog, czy kto,ale rozmawiał ze mną tak jakbym była na sesji u psychoterapeuty ;)No i za mną zrobiła się już olbrzymia kolejka, ale myślę sobie, nie zwracaj na to uwagi;) Chyba pierwszy raz szłam w pełni główną drogą z 4 przejściami dla pieszych i światłami, potem szybko po pieczywo i czekam aż dzieci się obudzą będziemy dekorować ciasta i robić pisanki:) Madzia i Ania gratuluję Wam wyjść:) Michalina pamiętam jak trzęsłam się wizytą u dentysty, jak tu uciec z tym wszystkim w buzi, ale jak usiadłam byłam spokojna;) Agata mi z początku wydawało się,że kiosk jest na końcu świata, dopiero teraz realnie oceniam odległości...

Odnośnik do komentarza
Gość MARTA0000

WESOŁYCH I ZDROWYCH ŚWIAT!!:) ja postanowilam ze swieconka posatac na powietrzu zreszta z mala to w kosciele bylaby tragedi......rano czułam sie strasznie zreszta dalej tak jest...nawet chlopak powiedzial zebym zostala w lozku ale nie...mam doisyc tych czarnych mysli.....wiec ubralam sie i postanowilam ze pojdziemy pieszo.....nawet cieplo dzisiaj.....juz po drodze odeszly czarne mysli i bol glowy;) u tsciowej krecilam sie byleby tylko uciec ale na szczescie zabierala sie za mysie okien:) wiec pol godzinki i koniec wizyty....poszlismy do rossmana i netto o dziwo spokojnie...mala usnela w wozku wiec wyslalam faceta do domu obiad gotowac a sama sie pokrecilam jeszcze wkolo bloku ale normalnie brzuch mnie tak boli ze nie idzie funkcjonowac a jutro jade do mamy....i musze salatke w koncu zrobic;p dziwne to moje samopoczucie w domu teraz zaczynam sie badz wewnatrz a nie na zewnatrz musze znalezc jakis sposob relaksacji chyba ....

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Marta, ja w Warszawie płaciłam 100zł za wizytę, nie wiem jak u Ciebie w mieście. Fajnie, że wyszłaś dzisiaj. Ja rano ze święconką, było duuuużo ludzi a ja z koleżanką na samym środku kościoła, ale było dobrze! Później był cmentarz, rossmann i kolejne 40 minut w galerii :D tym razem mama mówiła, że chyba dobrze się czułam bo byłam taka rozluźniona no i miała racje... reszta dnia w domku chyba że ktoś ze znajomych się odezwie ;)) a jutro o 15 do cioci w gości na drugi koniec miasta :P uuu... pewnie bedzie dobrze! :) Miłego!:)

Odnośnik do komentarza

Też Wam życzę Wesołych Świąt, spokojnych i rodzinnych:) Byłam dziś w kościele, Biedronce, poszłam też buty sobie kupić, wszystko na spokojnie:) Jednak widzę Julka,że takie codzienne wychodzenie do pracy, przebywanie z ludźmi i oswajanie z lękiem dużo daje. Muszę coś zrobić w tym kierunku, bo Ty aż zarażasz nadzieją:) Wizyta to koszt nie mniejszy niż 90-100 zł. pozdrawiam, bo muszę jeszcze poprasować, jutro do teściów, w poniedziałek rodzice do nas przyjeżdżają...;)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Hej dziewczyny, Marta ja płaciłam 100 zł za wizytę u psychologa, z tego co się orientowałam inni u mnie w mieście biorą za wizytę 80-120 zł. Dobrze, że postanowiłaś wybrać się na wizytę, no i fajnie że wychodzisz :) Ja dzisiaj mam gorszy dzień, byłam na dwóch święconkach, na obu z chłopakiem, i w drodze do pierwszego kościoła czułam się ok, byliśmy na miejscu 10 minut przed czasem, usiedliśmy w tylnej ławce i w oczekiwaniu na rozpoczęcie święconki dostałam ataku :/ Nie był bardzo silny, ale był, miałam wrażenie, że zaraz zemdleję i już myślałam, że nie dam rady i będę musiała wyjść, ale powiedziałam sobie, że za chwilę zacznie się święconka i te dodatkowe kilka minut wytrzymam, a poza tym, że do domu i tak muszę iść około 10 minut, a w kościele siedzę i nic mi nie będzie i jakoś wytrzymałam, ale było średnio. Potem poszliśmy do mnie do domu, odstawiłam koszyk i pojechaliśmy autobusem do chłopaka po jego koszyk i do jego kościoła. Tam już czułam się lepiej, nie miałam ataku, ale nadal nie była to pełna swoboda. No a całe popołudnie spędziłam z chłopakiem u niego i było w miarę ok, choć ogólnie nie jestem dzisiaj w formie, jakaś taka niespokojna jestem, ale to może być kwestia okresu, który mi się dzisiaj zaczął, i średnio zdrowej diety, jaką ostatnio prowadzę. Przez ostatnich kilka dni jem głównie słodycze, i to w hurtowych ilościach (wczoraj paczka krówek - 500 g, czekolada i batonik) i gotowe dania, a to raczej nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Muszę coś z tym zrobić, bo ani się obejrzę, a zrujnuję sobie żołądek. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, bo muszę się sama dostać do chłopaka. To niby tylko 3 przystanki autobusem, ale po tym dzisiejszym nagłym złym samopoczuciu mam w głowie czerwoną lampkę. No ale nie takie dystanse już sama pokonywałam :) Zdrowych i spokojnych Świąt dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Aniu nie przejmuj się, rzeczywiście dieta wpływa na nasze samopoczucie, do tego pogoda też nas nie rozpieszcza. Asiu każde wyjście po prostu dodaje siły, a jak się pracuje to siłą rzeczy tych wyjść jest sporo;) Byłam na Rezurekcji,ale wiecie niewyspana, głodna, gardło mnie strasznie boli, całości nie wytrzymałam, bo w kościele miejsc nie było, musiałam stać na dworze,a tu mróz -5 :( Mimo to cieszę się,że poszłam, i byłam choć na części. To dla mnie jest bardzo ważne. Mam nadzieję,że miło i spokojnie spędzicie ten świąteczny czas:) pzodrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×