Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Już myślałam Marta,że się obrazisz za te mocne słowa, ale z doświadczenia wiem,że ktoś musi je powiedzieć byśmy mogły iść naprzód;) U mnie strasznie sypie, mi to nie przeszkadza, tylko mężu narzeka , bo nikt nie jeździ odśnieżać i droga wygląda koszmarnie, dawno tyle śniegu nie widziałam;) Byli dziś teściowie na chwilę, ale ja taka zachrypnięta,że ich wystraszyłam. Chciałam jutro iść do kosmetyczki,ale już sama nie wiem czy nie odwołam przez to przeziębienie?... Michalina ależ ma smaka na lazanię narobiłaś;) Madzia dziś rozmawiała z kuzynką z Kozienic, mówi,że biało, mroźno i pięknie. Aż mi się zachciało tam pojechać. To takie małe, spokojne miasto. Tam to można spokojnie pożyć;) Aniu gratuluję zakupów;) Joasiu i jak minął weekend? Agata cieszę się, że impreza udana. Aż chciałoby się gdzieś wyjść.... miłego wieczoru

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, jestem z siebie dumna. Cały weekend wody nie mieliśmy, bo mi tata z mężem popsuli piecyk-a niby potrafili go naprawić. Musiałam iść do naszego zarządcy, a on ma biuro 20 minut pieszo, w samym centrum. I mąż mówił,że jak wróci z pracy to pojedziemy,ale ja powiedziałam,że z rana wszystko załatwię. Wiecie jak trudno znaleźć hydraulika? Ja myślałam,że jak zadzwonię i zapłacę to będą chętni przyjść, a tu ten chory, ten wyjechał, a temu się nie chce. Więc musiałam załatwić hydraulika od zarządcy, ale oni zmienili numery tel, i dodzwonić się to jak trafić w Totka. No i idę. Mówiłam sobie-Nie muszę dojść do celu, w razie czego mąż to załatwi, ale spróbuję, bo - Gdy nie osiągasz celu nie jesteś przegranym,jeżeli próbowałeś jesteś zwyciężcą. I szłam z takim nastawieniem-zawsze mogę wrócić. Wstąpiłam do cukierni, kupiłam ciastko, i poszłam. W środku było trochę ludzi, i pojawiło się takie uczucie niepewności,ale poradziłam sobie dzięki dialogowi. Jak wracałam to zeszło ze mnie to spięcie, i poczułam się zmęczona. Ale byłam z siebie dumna. ;) Julka i jak zdrówko? Madziu odpoczywaj miło;) Marta, takie słowa ciężko jest przyjąć, ale czasem to jedyna metoda by ruszyć dalej ;) Michalina jak ci minął weekend? Ania gratuluję tych zakupów, wielka sprawa;) Agata to już na tak na luzie do wszystkiego podchodzi, gratuluję:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was dziewczyny :) U mnie weekend leniwy w sobote błogie lenistwo, filmy wypożyczyliśmy i tak sobie zrobiliśmy dzień pod kocem przed tv :P. A wczoraj sąsiadów zaprosiliśmy na obiad, smażyłam naleśniki i nie wiem jak to zrobiłam chciałam jakoś patelnie sobie obrócić i dotknęłam paluchem tej mega rozgrzanej patelni od dołu. Cały wieczór z tymi sąsiadami z workiem lodu przy palcu siedzialam...eh dzisiaj musze do apteki znów wyskoczyć bo paluch spuchnięty jakieś pęcherze się porobiły masakra chwila a potem człowiek cierpi :P. Michalinko no salon fryzjerski faktycznie mi się udał, w życiu nie podejrzewałam że w takim miasteczku taki fajny salon znajde powiem szczerze, że we Wrocku kase wydawałam tylko a jakość dużo gorsza. Tu mam taka dziewczyne młodziutka, fajna robi mi idealny kolor. Będzie mi ciężko kogoś równie dobrego w Turcji znależć, chociaż ona mówi że chętna żeby tam do mnie dolatywać i pozwiedzać przy okazji :P. Jula zdrówka życze Madzia tak wszystkie o tych Kozienicach zdjęcia w necie pooglądałąm aż tak mnie zaciekawiłyście. Faktycznie dość miłe miejsce Marta fajnie, że idziesz do przodu i tak trzymaj :) Miłego dnia i całego tygodnia :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Joasiu w tym samym czasie pisałyśmy, teraz dopiero przeczytałam, więc chce jeszcze napisać, że Ci gratuluje na prawde możesz być z siebie dumna. 20 minut to nie hop siup, miałaś sprawe do załatwienia i sobie poradziłaś, super :).

Odnośnik do komentarza

Gratuluję Asiu ;) I poszłaś sama, i sprawę załatwiłaś-świetnie;) Warto próbować i iść na luzie;) Agata ja się ciągle czymś oparzę, nie lubię szukać rękawic czy jakiejś ścierki, więc bach, łapa do piekarnika. A potem jęczę i narzekam. To fajna musi być ta fryzjerka, skoro aż latać by do Ciebie chciała;) kozienice mi się z dzieciństwem kojarzą, myślę,że i mogłyby być mniej atrakcyjne, a dla mnie będą wyjątkowe. Ale jest jezioro, puszcza, cisza, spokój, a Warszawa blisko, raj ;) Byłam już u kosmetyczki, jutro mam kolejne spotkanie na tym kursie, więc musi człowiek jakoś wyglądać. Po drodze zajrzałam do biblioteki. Muszę Wam powiedzieć,że ten Sedafit fajnie odpręża. Jestem przed okresem, powinnam szaleć z nerwów, a tu nic. Jest normalnie. :) A do tego u mnie mróz, piękny śnieg. Bosko;)

Odnośnik do komentarza

Witam w nowym tygodniu;) Widzę,że pędzicie jak burza i odnosicie sukcesy. To wspaniale. Serdecznie Wam gratuluję. Naprawdę miło zacząć dzień od przeczytania,że ktoś pokonał swoją słabość i odniósł sukces w walce z agorką;) Agata masz fajną fryzjerkę, domyślam się,że do tego wypoczynku strzyżenie gratis?:) Julka ja dużym sentymentem darzę Gdańsk, bo tam moja babcia przez dłuższy czas mieszkała. Dla mnie, dziecka z Centrum, taki wyjazd nad morze to była wielka radość, ale i rozumiem czemu tak lubisz Kozienice, myślę o nich tak samo;) Byłam rano na zakupach w Tesco. I wiecie, mąż gdzieś zniknął z dziewczynkami, a ja stoję przy mięsie, drzwi daleko. I już w myślach widzę jak tu panikuję,ale byłam szybsza. I zamiast emocji, dopuściłam rozsądek do głosu i wytłumaczyłam sobie,że nic mi nie grozi, a drzwi stoją tam gdzie stały. I dotrwałam na spokojnie do końca. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Ja również witam w nowym tygodniu :) Michalinka super, że tak sobie poradziłaś w tym Tesco - to jest właśnie najważniejsze, włączyć zdrowy rozsądek. Asiu Tobie też bardzo gratuluję - poszłaś sama, załatwiłaś sprawę sama - rewelacja :) Ja dzisiaj póki co też w porządku, rano jak się obudziłam całe miasto zasypane śniegiem, takim po kostki, co nie ukrywam, trochę mnie przeraziło, bo sobie wyobraziłam jak powoli brnę w tym śniegu i się stresuję na przystanku, a w dodatku chłopak jest dzisiaj w delegacji 150 km od mojego miasta i wraca wieczorem, więc w razie czego nawet nie mogłabym po niego zadzwonić. Ale ubrałam się ciepło i wyszłam i mimo lekkiej trzęsawki na schodach doszłam spokojnie na przystanek, a potem wytrzymałam aż godzinę w zatłoczonym na maksa autobusie (normalnie tę trasę jadę 30-40 minut) - ludzi było tyle, że nie widziałam, na jakim jestem aktualnie przystanku. Mam już też za sobą 3 zebrania, a za chwilę prowadzę szkolenie i daję radę, więc jestem bardzo zadowolona z siebie. Mam nadzieję, że powrót też będzie ok. Miłego dnia dziewczyny!

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Asia, Julka, Michalina, Ania- cieszę się, bo każda z Was dobrze sobie radzi, miło jest czytać jak tak dobrze Wam idzie! Agata-współczuję tego oparzenia, szczerzę nienawidzę czegoś takiego :( sama często mam poparzone palce, ale od prostownicy (bo gotować niestety nie umiem:P) A ja dziś wstałam koło 8, o 9 wyszłyśmy z mamą, najpierw do lumpeksu, uwielbiam :D potem na miasto (jakieś 25 minut pieszo), ulubiona piekarnia, sklep z bielizną, warzywniak, tesco, później fryzjer. Nie było Nas 3 h:) czułam się super, również żadnego lęku. Od dzisiaj biorę sedafit PC :) a WY dziewczyny ile tabletek dziennie? Jedną czy dwie? Ania, ja bym w takim autobusie 5 minut nie wytrzymała, nienawidzę tłumu, on stanowi dla mnie ogroooomny problem:( Pozdrawiam WAS :*

Odnośnik do komentarza

Ja Magda biorę 2 tabletki, jak tam zalecają, ale rano i wieczorem, bo można też przed snem dwie wziąć. Też widzę miałaś sporą wyprawę,brawo;) Aniu taka wyprawa do pracy i tak na luzie, gratuluję ;) Pamiętam jak jechałam na koncert latem, tłum w autobusie, jeszcze bratową wciągnęło,i byłyśmy w dwóch różnych częściach autobusu. A ja wtedy dopiero zaczynałam ponowną przygodę ze światem. Najpierw -jak wsiadłam, chciałam uciec, ale wzięłam telefon, zadzwoniłam do męża i tak nam 30 minut zeszło. Ale i tak wolę jeździć bez tłumu, więc podziwiam;) Michalina właśnie o to chodzi, na spokojnie wszystko przyjąć, świetnie sobie poradziłaś:) Mąż pojechałam z moim, i swoim tatą na mecz Lechii. Też bym z nimi pojechała, ale cóż, dzieci same sobą się nie zajmą. A chciałabym przetestować, siebie wśród tłumu przed lipcowym koncertem. Cóż, on ma mecz, ja mam muffiny czekoladowe. ;)

Odnośnik do komentarza

Witam;) Wczoraj byłam z siebie bardzo dumna, mąż się cieszy,że coraz więcej rzeczy udaje mi się załatwić, i żyć w miarę normalnie, bardzo fajne uczucie;) Byłam dziś już na małych zakupach, mama wpadnie na kawkę, to sobie pogadamy, pogoda dość kiepska, .:(Czekam na słońce,żeby można było spacerować. Agata świetną masz fryzjerkę ;) Michalina ja też często w sklepie-głównie przy mięsie czy nabiale, który ustawiają daleko od drzwi czuję się mało pewnie,ale właśnie coraz częściej rozsądkiem zwalczam jakiekolwiek objawy niepewności;) Julka na mecz to bym się jeszcze nie wybrała, ale wcale bym się nie zdziwiła jakbym Ciebie na jakimś zobaczyła;) Madziu gratuluję zakupów:) Aniu jak jechałam autobusem, to zawsze wybieram godziny poza szczytem, i cóż siadam zaraz za kierowcą, i modlę się by ludzi nie było za dużo. Wybieram taki autobus przyśpieszony, co rzadko jeździ, ma mało przystanków i cóż, mało ludzi, bo w zapchanym chyba bym padła. A Ty proszę, jak sobie świetnie dajesz radę. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Hej:) Ja dzisiaj już od 6:20 na nogach, ogarnęłam się i poleciałam na busa który był o 7:45, dwie godziny prawie w podróży i praca od 10. Właśnie zjadłam w pracy śniadanie i mam trochę czasu, bo nic się nie dzieje. Asiu powiem Ci, że ja też się cieszę jak z każdym razem jest coraz lepiej, cieszę się też Twoim szczęściem. Zwykły, szary człowiek pomyślałby, ale głupie, cieszą się, bo zrobiły zakupy czy bo załatwiły cos w urzędzie, a dla Nas to kolejny krok w przód! I zawsze, gdy mi się coś uda mam uśmiech na twarzy. Przynajmniej umiemy doceniać błahostki i nie jesteśmy egoistkami :) Oby jak najwięcej sukcesów a jak namniej porażek:) Od wczoraj biore sedatif, dwie tabletki dziennie, mam nadzieję, że pomożę mi to zdobywać kolejne szczyty i pokonywać nerwicę. A raczej zaprzyjaźniać się z nią i łagodzić jej objawy :D Co do odpoczynku, to za mało go jak dla mnie, jak wracałam busem do Warszawy to miałam łzy w oczach. Chciałabym mieszkać w Kozienicach, mieć stałą pracę, rodzinę blisko. Tam czułabym się najszczęśliwsza, a Warszawa mnie przytłacza (nie chcę obrazić Warszawiaków, ale jak ktoś wychował się małym mieście to właśnie takie miasto ma sercu) No ale zobaczymy jak to sie wszystko potoczy... Ale się rozpisałam hihi. Buziaki dziewczyny! :*:)

Odnośnik do komentarza

Asiu mi pani psycholog powiedziała,że dzięki nerwicy otwieramy się na świat i doceniamy to co dla innych jest błahostką- ładną pogodę, dzięki której możemy iść na spacer, zakupy w sklepie itp. Coś co dla innych jest czymś naturalnym. Jak coś mi się uda, robię tak samo, doceniam to i cieszę się z małego sukcesu;) Madziu doskonale Ciebie rozumiem. Studiowałam w Warszawie i to była dla mnie męka. Z jednej strony myślałam-wielkie miasto, mam wspaniałe możliwości,ale miasto po prostu mnie przytłaczało. Akurat ja mieszkałam w takim miejscu, że wyjazd na spacer po Starówce, robił się całodzienną wycieczką, nie lubię takich miejsc. Wolę swoje małe, spokojne miasteczko;) życzę Ci abyś mogła mieszkać i realizować swoje pasje tam gdzie naprawdę chcesz;) Julka ja też bym się nie zdziwiła gdybyś całkiem spokojnie poszła sobie na ten mecz;) Aniu ja to jeszcze nie ogarniam autobusów. Jedyny plus,że mam samochód, no i mieszkam w takim miejscu,że w zasadzie wszędzie dojdę pieszo. Nie wyobrażam sobie siebie w zapchanym busie. Gratuluję:) A ja byłam na małym spacerze, po drodze wpadłam do piekarni, tłok był,ale skupiłam się na oglądaniu ciastek, i w ogóle go nie czułam;) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny :) A ja dziś z wolontariatu postanowiłam wrócić tym drugim autobusem, tym który jedzie przez pól miasta ale zatrzymuje się 5 minut drogi od mojego domu. Jeżdzi nim też czasem moja koleżanka, dziś jechałą więc stwierdziłam że to dobry sposób na próbe pierwszy raz tą trasą. Autobus stamtąd jedzie do mnie dokładnie 36 minut. Koleżanka jechała ze mną przez 14 minut a potem już sama. Autobus przyjechal zawalony na maksa bo to 14:00 ale z koleżanką jechało mi się bez problemu potem ona wysiadła, na szczęście nieco się rozlużniło i miałam miejsce siedzące. Powiem szczerze, że niepokoiłam się nieco bo nigdy tej części miasta nie widziałam i nie wiedziałam jak będzie jechał dalej ( wiecie takie uczucie braku kontroli, wiem że jedzie w moją stronę ale nie wiem gdzie jestem teraz gdzie będę za chwilę itd.) Ale powiem wam że zaczełam stosować dialog zdania tyu ten lęk jest mi potrzebny bo się odwrażliwiam. Jestem w autobusie pełnym ludzi na pewno ktoś mi pomoże i jeszcze że nie ważne gdzie jestem za jakiś czas i tak dojade do znanych mi terenów no i oddychanie przepona chwilke. Dalam rade bez paniki bez nerwowki okropnej. Jak juz wjechal w znane mi rejony to juz tylko duma i zadowolonie, nawet sobie myślałąm o nie 3 przystanki jeszcze i już wysiadka tak szybko :). Jak wysiadłam to te 5minut maszerowałam z uśmiechem na ustach. Jeszcze zachaczyłam o sklep i biblioteke. A wieczorem mamy z wolontariatu mszę za pewną osobę a potem mamy się spotkać na ciastku także też się wybieram i mam nadzieje że będzie dobrze :). Jula wiesz co jest fajne? To, że ty na ten mecz byś chętnie poszła :). A nie myślisz na zasadzie o nie a co by było jakbym też musiała tam pójść itp. Joasiu na prawde wspaniałe mialaś wyzwanie wczoraj :) Madziu tak ja też tak to widze przez chorobe innaczej patrzy się na świat. Cieszy Cie każdy dzien bez leku i doceniasz np. jak to fajnie jest moc spacerowac, cieszyc sie obiadem w restauracji, spokojnie jechac autobusem. Coś co było kiedyś bez znaczenia dziś wydaje się czymś wyjątkowym. I ja uważam że to jest plus tej choroby, że doceniemy bardziej to co mamy i takie drobne, małe chwile. A to dziś na pudelku znalazłam: http://www.pudelek.pl/artykul/53365/karpielbulecka_mialem_nerwice_myslalem_ze_zaraz_umre/ płytki oddech, atak paniki w sklepie...hmm brzmi znajomo? Nie wiem jak wy dziewczyny ale jak czytam o znanych osobach takie rzeczy to jakoś bardzo mnie to buduje. Bo czasem nachodzą mnie myśli, że to przyszło bo może jestem słaba, nie zdatna do życia, do osiągania sukcesów, nieporadna. Ale gdy czytam, że to przydarza się i tym który odnoszą wielki, medialny sukces to wtedy myśle, że po prostu choroba nie wybiera może się przydarzyć każdemu ale i każdy może się podnieść i zdobyć wszystko co tylko chce Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Bo wiesz Agata ja lubię po prostu piłkę nożną;) Ale czytałam w czwartek artykuł , w zasadzie wywiad z Beatą Tadlą, i ona też otwarcie mówi, nie cierpię tłumów, nie znoszę stać w kolejce, ale nie dlatego,że nie lubi tracić czasu, tylko,że czuje wtedy lęk. I w życiu nie pojedzie np na koncert bo się boi. I właśnie czytałam wyznanie Karpiela i powiem Wam,że to świetnie,że zaczynamy otwarcie o tym mówić, że nerwica to nie lenistwo i nasze widzimisie. Ale wiecie co mnie smuci? Że jak czytałam komentarze pod tym wyznaniem to mnóstwo ludzi pisze,że na to cierpi, część opisuje tragiczną sytuację i słyszy od innych-pomódl się, poćwicz,zajmij czymś głowę-bo to mi pomogło i samo przeszło. Jestem w szoku. Trzeba jeszcze otwarcie mówić,że psycholog to nie wróg, a największy przyjaciel dla ludzi z problemem. Nie wiem kogo np jazda na rowerze może wyleczyć z agorafobii..... Agata gratuluję tej jazdy autobusem:) Właśnie ja teraz inaczej odbieram codzienność. Kiedyś spacer z dzieckiem był po prostu spacerem, często koniecznością. A teraz to wielka radość. Myślę, że my teraz głębiej odbieramy to co nas otacza, i mamy w sobie więcej optymizmu;) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Cześć dziewczyny! Czy u Was też ciągle tak zimno? U mnie dzisiaj słońce trochę wygląda zza chmur, ale niestety mróz trzyma i znowu przez prawie całą noc padał śnieg. Agata brawo, ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jak się człowiek już raz przejedzie takim autobusem na dłuższej trasie i nic się nie stanie, to potem jest dużo łatwiej. Ja z racji tej nieszczęsnej pogody teraz praktycznie codziennie rano jadę prawie godzinę do pracy i już prawie nie robi to na mnie wrażenia, chociaż np. dzisiaj na ostatnie 3 przystanki dosiadł się obok mnie facet, który mimo wczesnej pory już strasznie śmierdział alkoholem i musiałam powstrzymywać odruch wymiotny - no ale takie uroki zatłoczonych pojazdów komunikacji miejskiej, zwłaszcza jak się musi przejechać, tak jak ja do pracy, przez prawie całe miasto. A jak było na spotkaniu wieczornym? Michalinka ja też usłyszałam od psychologa o tym większym docenianiu życia, o umiejętności cieszenia się piękną chwilą, którą mamy silniej rozwinięta z racji naszych dolegliwości. Zgadzam się z tym w 100%. Julia nie wiedziałam o Beacie Tadli, no proszę - a przecież praca dziennikarza to ciągłe obracanie się wśród nowych ludzi, studia telewizyjne, presja czasu... To naprawdę krzepiące, że widać, że ona sobie świetnie radzi, a więc i my możemy :) Ja mogę się jeszcze pochwalić, że w poniedziałek miałam jak zawsze wracać z pracy z koleżanką, ale ona zapytała, czy nie podjechałabym z nią jeszcze po drodze do galerii handlowej, bo musi tylko wejść na szybko do dwóch sklepów (to taka wielka, piętrowa galeria, kiedyś miałam w niej atak i od tamtej pory w ogóle nie wchodziłam do niej). Zgodziłam się, bo pomyślałam, że w razie czego przecież zawsze jestem z kimś, nic mi się nie stanie i wiecie co? Byłyśmy tam 30 min, obeszłyśmy całe dolne piętro, przystawałyśmy przed wystawami i komentowałyśmy ciuchy i w ogóle nie poczułam się zdenerwowana, ani przez chwilę! Mogę nawet powiedzieć, że bawiłam się dobrze :) Naprawdę dodało mi to skrzydeł, bo galeria była dla mnie wielką traumą.

Odnośnik do komentarza

To gratuluję Aniu, takie zakupy, do tego w miejscu, którego unikałaś dodają pewności siebie;) A ja dziś rano miałam spotkanie w urzędzie pracy, jakiś wykład, nie wiem po co się na to zgłosiłam? Pani dała mi jakieś kartki do podpisu, to podpisałam i musiałam jechać. A tu wiecie, okres, wszystko mnie boli, synek zaczął gorączkować. No i tata mamę przywiózł co by z dziećmi posiedziała, a ja z nim podjechałam, bo akurat miał sprawę w wydziale geodezji,a u nas to ten sam budynek. Wchodzę, już ledwo żywa, a tam w tej sali, wszystkie miejsca zajęte, tłum ogromny i pomyślałam-ucieknę, jak nic nie zostanę. Tym bardziej,że to miało trwać 2,5 godziny. Mnie tu wszystko boli,dziecko chore, jestem zdenerwowana, a sala mała, duszna... Na szczęście ta moja pani pośrednik przechodziła i mówi,że jak już poszłam na kurs, to na ten wykład nie muszę iść, bo to był wykład z praw bezrobotnego, a ja się wzięłam za siebie, więc ona mnie wypisała z listy-dlatego tam już dla mnie krzesła nie było ;) Szybko znalazłam tatę, i prosiłam by odwiózł mnie gdzieś w okolice domu. Jeszcze zaszłam do Stokrotki, parę rzeczy kupiłam i już w domu. Ale powiem Wam, źle mi z tym. Moim głównym problemem jest teraz to,że nie ma we mnie wyrozumiałości wobec samej siebie. Teraz zamęczam siebie myślami,że gdyby nie ta pani, to padłabym tam, że nie dałabym rady wysiedzieć. Ze gdyby nie mój tata, to nie dojechałabym do domu. Mama mówi,że to normalne,że mam prawo źle się czuć, że ją też tata przywiózł, bo dziś się nie wyspała, i autobusem nie chciałoby się jechać. Że nie mam co sobie głowy zawracać. Ma rację, ale jakoś moich myśli to nie uspokaja. Ten mój perfekcjonizm, muszę z tym powalczyć.... pozdrawiam Was zimowo, u mnie rano było - 14 stopni jak wychodziłam z domu....:)

Odnośnik do komentarza

Julka wiesz,że ja mam podobnie. Ostatnio miałam wyrzuty sumienia,że jestem chora. Niby nie moja wina,ale myślałam-zamiast próbować i wychodzić, ja siedzę w domu. I jeszcze wmawiałam sobie,że zwykłe zapalenie krtani to obrona mojego organizmu przed wyjściem z domu. Myślę,że to z czasem przychodzi. Teraz patrz na plusy, mogłaś już w domu podjąć decyzję,że zostajesz, Ty pojechałaś, i jeszcze poszłaś po zakupy. Skup się na tym, szukaj plusów;) U mnie Aniu też zima się trzyma, choć dziś ładnie słońce świeci. Ale jakaś taka dziś jestem rozkojarzona. Zaczęłam brać ten Sedafit, i drugą tabletkę, tą przed snem, brałam zawsze po kąpieli, koło 22.30, potem 15 minut i śpię. A wczoraj wzięłam o 20. Nie minęło 10 minut, a ja padłam.... Obudziłam się dopiero po 2, i już do rana zasnąć nie mogłam. Teraz będę brała ją później, też tak Julka na Ciebie działa? Bo ja aż się zdziwiłam... No i teraz głowa mnie boli... Ale byłam w piekarni, nawet w kolejce dobrze się czułam, zaraz po córę idę do szkoły. Agata gratuluję tej jazdy, wiem,że bardzo chciałaś to zrobić, więc tym bardziej się cieszę, że idzie Ci tak świetnie;) Michalina ja w sklepie jak jestem niepewna siebie, biorę ulotki i zajmuję się obrazkami, wtedy nie przejmuję się kolejką;) A i co do * publicznej nerwicy*, uważam,że to świetnie,że ludzie otwarcie o tym mówią. Właśnie im więcej będzie się o tym mówiło, tym lepiej. może wtedy wzrośnie akceptacja i zrozumienie dla takich osób. W końcu naszym rodzinom też ciężko w nią uwierzyć.... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam :) U mnie wczoraj wieczór minął bardzo w porządku, w kościele msza się długo nie zaczynała ksiądz się spóżnil jakieś 10 minut i wiecie na czym się zlapałam? Że sobie myśle o jakiś zwykłych sprawach, aż się zdziwiłam, że zapomniałam myśleć o lęku mimo, że pierwszy raz w kościele tak daleko od domu. Cala msza przebiegla spokojnie. Potem wszyscy sie zebralismy pod i poszliśmy do ośrodka na kawe i ciastko. Bylo troche sztywno bo byl z nami ksiadz ( nasza placowka dziala wraz z wsparciem kosciola) no i dyrektorka ale generalnie nie bylo żle. Ważne, że w ogóle się niczym nie denerwowałam. A dziś jakoś nie mam nastroju. Myśle, że to od pogody dziewczyny...Też jestem nie wyspana, śni mi się już że jestem w tej Turcji i takie dziwactwa....ehh...mimo, że mam pozytywne nastawienie to jednak boje się też. Pogoda u mnie jest tragiczna- nawrót zimy snieg i minusowa temperatura. Wieczorem jeszcze czeka mnie kolacja z mężem i tymi japończykami- prezes jutro wyjeżdża i to jest jego ostatni wieczór w Pl więc na ostatnia kolacje zostałam zaproszona. Nie chce mi się troche no ale wyjścia nie ma. Jula cały nasz dialog wewnętrzny polega między innymi na tym, że mówimy sobie - zawsze mogę wrócić, jak nie dam rady to wróce i spróbuje następnym razem. I to nie chodzi tylko o to gadanie ale na prawde o ewentualną możliwość powrotu. Przecież przed chorobą na pewno nie raz miałaś sytuacje że skądś wrócilaś, gdzieś nie pojechałaś bo bolała Cie głowa, miałaś okres albo zwyczajnie Ci się nie chciało! Właśnie chyba ważne jest żebyśmy siebie tak nie cisnęly. Wiadomo każda z nas chyba troszke mniej lub więcej to zna ten perfekcjonizm lub obwinianie siebie, ale to my właśnie najwięcej pracować musimy na to żeby siebie szanować i kochać a to oznacza nie oceniać, nie wymagać ponad to, co możemy. Mamy prawo mieć gorsze dni i trzeba w to uwierzyć. W jakiejś książce pisało, że właśnie takim wiecznym obwinianiem siebie umacniamy chorobe w jakiś sposób. Pamiętajmy *gorsze samopoczucie oznacza, że przygotowujemy grunt pod dobre samopoczucie* a jedno i drugie bez siebie nie istnieje :). Już by chciały codziennie sukcesy i sukcesy :P oj dziewczyny zachłanne :):):). Aniu widze, że idziesz do przodu już nie czytam o wymiotach ani o tym że jesteś przerażona pójściem do pracy itd. Powolutku oswajasz lęk bardzo dobrze. Pozdrawiam was gorąco w te zimne dni i miłego popołudnia

Odnośnik do komentarza
Gość Marta0000

Dawno mnie nie było przez brak czasu jak wiadomo w domu zawsze jet co robić ale czytajac was tez postanowilam pojechac do centrum handlowego tyleeeee sklepow jeden sie cieszy a drugi ma chec uciec;) najgorsze jest to ich ogrzewanie czlowiek wejdzie z dworu a juz po chwili pływa w klurtce;( zawsze myslalam ze tylko ja tak mam ze zaczyna mi sie panika zalaczac....ale spotkalam kolezanke ktora wsciekla zaczela sie rozbierac bo stwierdzila ze za pare minut zacznie smierdziec;p;p i wiecie co?? przeszlo mi...po chwili namyslu doszlam do tego ze fakt jest mi goraco ale od tego nie zemdleje.....i mi przeszlo...weszlam sama do sklepu po farbe bo moje dzieciatko by polki poprzestawiala;p;p stanelam w kolejce i spokojnie zrobilam zakupy nawet zagadujac do eksp[edietki (zazwyczaj wyszlabym ze sklepu widzac jedna osobe przy kasie) a wczoraj wzielam sie za to przerazajace farbowanie.......po nalozeniu farby zaczelam panikowac:(:( wzielam sobie piwko choc wiadomo to niezbyt dobry pomysl...gazetke usiadlam sobie przy stoliczku i uspokoilam sie;p tym razem trzymalam farbe za dlugo wyszly za ciemne;p;p dzieki waszym wskazowkom przeszly mi napady leku w domu:):) mam nadzieje ze wiosna zaczne sama wychodzic z domu:)

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Julka nie martw się każda z Nas ma gorsze i lepsze dni, a to zdanie które Agata zacytowała, ahh jak je przeczytałam, aż zrobiło mi się lepiej. Ja dzisiaj mam gorszy dzień, nie wyszło coś, co chciałam, żeby wyszło... ale wiem, że kiedyś mi się uda. Już mówię o co chodzi... Byłam w pracy 7-15, rano dobry humor i samopoczucie, w pracy też. Sypał śnieg, ale postanowiłam, że dziś pojadę do Galerii kupić dla chłopaka prezent na urodziny (upatrzony już).. Wsiadłam w tramwaj który jechał tylko do połowy trasy, więc po drodze musiałam się przesiąść, jak już się przesiadłam, to musiałam jednak wyjść, bo bałam się, że on zaraz z szyn wyleci, taki stary gruchot jechał :( na przystanku poczułam się gorzej jak miałam wsiadać, więc ostatnie 2 przystanki poszłam pieszo... weszłam do Galerii, wzięłam ten prezent, zapłaciłam, wychodzę i mówię do siebie- pójdę sobie przystanek pieszo i wejdę na kolejnym, będzie nawet szybciej...Niestety tyle ludzi stało na przystanku, że zrezygnowałam, jak szłam mijały mnie tramwaje pełne ludzi (godziny szczytu) i wiecie...doszłam pieszo do domu.. Szłam jakieś 40 minut.. Wiem, że dla niektórych z nerwicą takie spacery samotnie to wyczyn, a ja szłam i było mi przykro bo nie dałam rady dojechać...bo mam problem z jazdą tą głupią komunikacją miejską... czułam potem tylko lekkie odrealnienie i doszedł ból głowy, więc ogólnie dnia nie zaliczam do udanych :( Za chwilę mój leci na trening więc do 21 będę sama siedzieć.. no nic, trudno. Może jutro będzie lepiej. Ps. Aniu, gratuluję, widzę, że u Ciebie spoooro lepiej. Oby tak dalej!! Pozdrawiam gorąco!

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Julia - wiem, że łatwo to napisać, ale nie miej wyrzutów sumienia. Nie ma ludzi perfekcyjnych, absolutnie każdy ma gorsze dni i tak jak napisała któraś z dziewczyn, przecież na pewno miałaś przed zachorowaniem dni, kiedy z powodu bólu głowy, okresu czy zwyczajnie złego nastroju gdzieś nie poszłaś albo wróciłaś do domu. Kiepsko się czułaś fizycznie, więc to naturalne, że także choroba zaraz głośniej się odezwała. Zwycięstwem nie byłoby, gdybyś na siłę chciała udowodnić, że wysiedzisz i została tam, albo wróciła sama do domu, ale będzie nim to, że nie będziesz źle o sobie myśleć w związku z tym i po prostu jutro dalej będziesz podejmować próby wychodzenia. Agata to normalne, że jest w Tobie obawa przed przeprowadzką - to dość poważna zmiana w życiu, ale masz pozytywne nastawienie i duże pokłady cierpliwości - jestem o Ciebie spokojna :) Super że w kościele było ok. Marta - jestem pełna podziwu, robisz ogromne i bardzo szybkie postępy :) Oby tak dalej! Magda - nie przejmuj się, tak jak Ty masz z jeżdżeniem komunikacją miejską ja mam z chodzeniem pieszo. Jednego dnia spokojnie idę na dłuuuuugi spacer, a drugiego mam problem z dojściem na przystanek pod domem. Powoli uczę się nie dezerterować w takich sytuacjach tylko właśnie pozwalać temu lękowi spokojnie minąć, ale nie zawsze mi wychodzi. Dzisiaj np. pół dnia było ok, a drugie pół kręciło mi się w głowie, w ogóle mnie ta głowa rozbolała i czułam lekkie odrealnienie, ale to chyba w dużej mierze kwestia mrozu i zmian pogody. Dziewczyny w pracy też czuły się średnio, więc to na pewno nie tylko kwestia agorki. Ale też mimo tego gorszego samopoczucia umówiliśmy się z chłopakiem, że przyjdzie po mnie tam gdzie wysadzi mnie koleżanka i pójdziemy jeszcze na mały spacer, bo wieczór on ma już zajęty i jutro też się chyba nie uda zobaczyć, i mimo że w aucie koleżanki czułam, że chyba jednak pójdziemy tylko z moim chłopakiem na autobus i odprowadzi mnie do domu przez tę głowę, to na świeżym powietrzu zrobiło mi się lepiej i zaliczyliśmy jeszcze półgodzinną przechadzkę :) Ale głowa nadal boli, więc dzisiaj leniwy wieczór przed tv. Pozdrawiam Was ciepło:)

Odnośnik do komentarza

Wiesz Agata ja to wszystko niby wiem. Tylko jak zobaczyłam tyle ludzi, od razu pomyślałam,że nie dam rady i zaczęłam się stresować czy mój tata już wyszedł, i poczułam,że muszę go znaleźć bo sama do domu nie wrócę. Miałam taki moment,że czułam się jakbym była na końcu świata i wiecie, nikt mi tutaj nie pomoże, a ja tak cierpię-a powiem Wam,że do tego urzędu to ja mam 13 km, i jak jadę sama to dwoma autobusami. Ale wróciłam do domu, na spokojnie sobie wszystko przemyślałam, i jest ok. Skupię się tylko na plusach;0 Dzięki za wsparcie;) Marta gratuluję wyjść;) Madziu mnie dziś dosłownie wszystko boli, trudno taki czas. Przeczekamy-Aniu to samo;) Agata też gratuluję, w końcu taka Msza to wielkie wyzwanie. No i jeszcze kolacja-życzę udanej;) Asiu ja mam tak samo po tych tabletkach, dziwne,że rano tak na mnie nie działa, a wieczorem raz,dwa śpię. Nie wiem od czego to zależy? Michalina co u Ciebie? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ja tylko na momencik, powiem Wam,że chyba dziś jest coś w powietrzu,bo też chodzę cały dzień jakby do tyłu. Głowa boli, dzieci marudzą... Chciałam iść do Biedronki,ale zrezygnowałam,wiedziałam,że nie dam rady. Poszłam do małego sklepiku, i tak tylko wyszłam z domu,to chciałam wracać,ale się zaparłam, w sumie to musiałam kupić coś na obiad;) Julka bardzo dobrze Ciebie rozumiem, są takie dni,że po prostu jest gorzej,ale wierzę,że to tylko dzień i do tego jak mówiłaś miałaś złe samopoczucie. Dziewczyny gratuluję Wam sukcesów, lecę zobaczyć nowego papieża;)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Cześć dziewczyny Jak tam dzisiaj samopoczucie, jest lepiej? Ja czuje się lepiej choć dalej taka ospała jestem ale zdecydowanie tak jak któraś z was napisała to moim zdaniem od pogody. W tym roku jest wyjątkowo dziwna ta zima taka huśtawka non stop- to śnieg i zmino to ciepło i roztopy to znów śnieg i tak cały czas. Ciężko to wytrzymać, a w tamtym tygodniu takie ciepełko już przyszło poczuło się wiosne a tu znów temperatury minusowe, śnieg no ileż można?? :/ Mam dość tej zimy wiosno błagam przyjdż!! Magda widzisz, każdy ma inny problem z którym się zmaga. Niektórzy mają wiele i sklepy i komunikacja miejscka, korki, smaotne chodzenie itd. ale powoli to się uspokaja i mamy coraz mniej tych trudnych dla nas miejsc i sytuacji. Widzisz jak bym miała do wyboru iść 40 minut albo 40 minut jechać nawet mega zapchanym tramwajem to bym wybrała tramwaj choć też pewnie taki tramwaj to by nie było spełnienie moich marzeń. Jakby u mnie była lepsza komunikacja miejska to bym tak robiła że wysiadała zawsze na dalszym przystanku i stopniowo zwiększała zakres jaki muszę przejść. Możesz też tak spróbować, że np. idziesz te 35 minut z pracy ale jeden przystanek przejeżdżasz i na początku tylko jeden, stosuj wtedy dialog wewnętrzny i staraj się być zrelaksowana i tak długo powtarzaj z tym jednym przystankiem aż w ogóle Ci nie będzie przerażal i potem przejedż 2 przystanki i tak po koleji stopniowo 3 przystanki, 4 aż do momentu jak spokojnie będziesz mogła wrócić bezpośrednio z pracy. Stopniowo. Bo rzucanie się na głęboką wodę często powoduje, że zamiast się odwrażliwiać znów się uwrażliwiamy na lęk. Wiem to ze swojego doświadczenia. Marta spróbuj znależć coś innego na uspokojenie zamiast piwka bo alkohol może paradoksalnie zwiększać lęki. Już lepiej melise wypić niż ten browar. Aniu takie wachania na początku są normalne raz możesz dlaeko przejść raz nie dajesz rady do przystanku dojść. Po prostu trzeba to zaakceptować i się z tym pogodzić i iść do przodu mimo tych wachań. Jula 13km od Ciebie urząd to jest kawałek drogi także wiesz wiadomo, że masz prawo odczuwać że jesteś *na końcu świata*. Może pomoże numer na taksówkę w torebce...?? Ja jak jeszcze mieszkałam we Wrocławiu a to się zaczęło to tam też odległości podobne to jak mnie dorwało to zawsze pamiętałam gdzie są postoje taksi w razie czego tak awaryjnie. Wiadomo bywa że i to wcale nie pomaga ale może nieco ulży?? U mnie kolacja się udała, troche było sztywno ale nie najgorzej :P Ale czas szybko leci już dziś wyjeżdza on za chwile wylecimy my... A dziś na wolontariat pojadę a potem muszę pojechać do ginekologa okres mi się rozregulował nie wiem co się dzieje non stop plamienie praktycznie, mam nadzieje że to nic bardzo poważnego. Pozdrawiam, miłego dnia

Odnośnik do komentarza

Masz rację Agata, ta pogoda po prostu jest męcząca. Ni to wiosna , ni to zima. I tak cały czas. Ale już bliżej ciepła niż dalej. No, a teraz pomyśl Agata,że w Turcji będziesz miała cieplutko;) Oby wizyta była formalnością, i to nic poważnego. Marta też bym polecała melisę, rumianek, jakieś herbatki uspokajające, bo alkohol tak jak Agatka napisała bardzo nam szkodzi. A ja byłam wczoraj z teściową w sklepie meblowym,, bo chce nowy zestaw wypoczynkowy kupić i chciała bym jej doradziła. Teść zabrał córę na ciastko, a ja z teściową chodziłam po tym sklepie. I on był wielki, czułam się nieciekawie. Wciąż odwracałam się za siebie i patrzyłam czy drzwi są blisko. I tak skupiłam się na tych drzwiach,że nawet teściowej nie doradzałam. A potem poszłyśmy na 1 piętro, i już czułam się jak w pułapce, i mówię sobie-zaraz tu padnę. I pomyślałam-a padaj sobie, tu są same kanapy,miękko ci będzie. I zaczęłam się śmiać. I przeszło, czułam się już normalnie. Jeszcze dołączyliśmy do córy i też na ciacho się załapałam. ;) Julka, Michlinka jak samopoczucie? 13 km to bardzo daleko, ja tak daleko,sama jeszcze nie pojechałam...Także już plus,że dojechałaś;) Madziu i Aniu też mam nadzieję,że Wam humory się poprawiły. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×