Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich:) Wczoraj teściowie przyjechali, mogłam chociaż obiad na spokojnie ugotować. Moje dziewczyny są z każdym dniem coraz bardziej niemożliwe. ... Julka masz zacięcie z tym oglądaniem:) Asiu współczuję takich atrakcji. Mam nadzieję,że reszta dnia minęła spokojnie? I zobacz, już niedziela,mąż Ci wraca:) Alis mnie głowa boli, wtedy kiedy się nie wyśpię, a ostatnimi dniami,bo się zdarza dzień w dzień... Truskawka witaj. Ja zauważyłam,że jak np umówię się do fryzjera 3 dni wcześniej to bardzo to przeżywam, właśnie boję się,że dostanę ataku, więc zaczęłam wszystko załatwiać parę chwil przed. Wiadomo,że jak mam parę chwil do wyjścia i muszę się sobą zająć to nawet czasu nie mam by zacząć się martwić. Wiadomo,w przypadku pracy to nie zadziała,bo codziennie tam się chodzi. Ale polecam relaksację-zapachowe olejki, ciepła kąpiel i ćwiczenia oddechowe. Wtedy wyciszamy umysł i powinno pomóc nam przestać myśleć o wyjściu... Aniu mam nadzieję,że lenistwo się udało?:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Witajcie dziewczynki. Ja jestem właśnie w rodzinnym mieście, dwa dni wolnego, tego mi trzeba! Wczoraj byłam w pubie, a dzisiaj robię sobie domowe spa:))) Zauważyłam u siebie od jakiegoś czasu więcej objawów nerwicowych, a mniej tych od agorki, nie wiem o co chodzi... Lęk ustał, ale za to pojawiło się poddenerwowanie, płytki oddech, czuję się co jakiś czas jak przed jakimś egzaminem, tylko, że bez przyczyny, czy to w domu, czy nie... Szczerze, z dwojga złego wolę to niż lęk... Patrze teraz za okno i widzę taki spokój... gdybym tylko miała tu pracę chyba zdecydowałabym się rzucić całkowicie Warszawę. Niestety, mój chłopak nigdy się na to nie zgodzi, ale jeśli miałabym możliwość pracy tutaj zaczęłabym się głęboko zastanawiać, bo to jak się czuję w danym miejscu jest dla mnie bardzo ważne. A jak Wam mija niedziela? Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Truskawka to są pastylki od Dr Bacha, wejdź na ich stronę i na pewno je znajdziesz-Rescue Remedy. Sama często ma lęk przed lękiem, w zasadzie to teraz u mnie dominuje, Staram się właśnie robić więcej rzeczy spontanicznie, i więcej czasu poświęcać na relaks. Madziu ja mieszkam w samym centrum, i mąż mnie wciąż namawia byśmy wyprowadzili się do spokojnej dzielnicy, tuż przy lesie. Ale jak sobie pomyślę,że do sklepu miałabym 15 minut, a do szkoły córki 20 minut pieszo to mi się słabo robi. Tu mam sklepy,szkołę, kościół,lekarzy,wszelkie usługi na jednej ulicy, w ciągu 5 minut dojdę gdzie chcę. I z jednej strony marzy mi się spokój, a z drugiej boję się go... Michalina u mnie spokojnie, mąż wrócił, właśnie będziemy film oglądać. Jedno zmartwienie z głowy:) A dziś była u mnie siostra z rodziną na obiedzie, i udało nam się iść na mały spacer, niby pół godziny,ale zawsze wśród ludzi:)

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Hej dziewczyny, A mi się wczoraj tak średnio udał odpoczynek, chłopak po mnie przyszedł i mieliśmy iść na spacer, ale śnieżyca była straszna, więc uznaliśmy, że pójdziemy po prostu pieszo do niego (to jakieś 30 minut w takich warunkach) i przez 3/4 drogi było ok, ale pod koniec zaczęło mi się robić słabo. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Lidla, do którego prawie nie weszłam - normalnie nogi same mi się zatrzymały, ale chłopak wziął mnie za rękę i wprowadził do środka i tam już było lepiej, choć jak wyszłam to nadal czułam się kiepsko. Potem u niego napiłam się kawy, a nie robiłam tego od tygodnia (nie piję nawet herbaty zwykłej, tylko owocową albo ziołową) i tak mi serducho waliło od kofeiny, że cała się trzęsłam - nie tylko jak wracaliśmy potem do mnie, ale też w nocy i moja pierwsza myśl po obudzeniu to było: dlaczego mnie to dopadło? Dlaczego tak się czuję? Dzisiaj on wpadł do mnie i siedzieliśmy sobie spokojnie, to się trochę natchnęłam pozytywną energią, ale drażni mnie, że w tygodniu, jak mam dużo pracy, jest różnie, ale w weekendy praktycznie zawsze jest źle - to takie niesprawiedliwe...

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Witam:) Magda super takie spa w domu, napewno relaksuje:) Aniu ja kawy tez nie moge pic przy nerwice czasem nawet na drugi dzien czuje sie zle... choc analizujac caly okres to byly takie okresy ze pilam kawe codziennie i bylo w miare ok... a ja to mam taki problem ze boje sie gdziekolwiek jechac:( a kiedys tego nie mialam nie wiem skad mi sie to wzielo od jakis 2 lat. Przez to nie bylam rok temu nad morzem a moje dziecko tak chcialo jechac w tym roku powiedzialam ze musze pojechac ale sama mysl o tym mnie paralizuje:( nad morze mam ok 360 km. Wczoraj jechalam autostrada z 15 km i mialam nogi jak z waty goraco mi bylo i bylam przerazona, maz zaczal mowic ze musze sie nauczyc jezdzic bo nad morze tylko taka trasa jest.... a ja musze kierowac bo mam chorobe lokomocyjna i wtedy to jeszcze bardziej sie nakrecam... nie wiem mnie na autostradzie przeraza ta przestrzen, predkosci... wogole nie lubie jezdzic w miejsca nieznane mi bo wtedy lek mam ogromny:( tak mi to nie daje spokoju bo moj synek ma 3 latka i gdyby nie moja choroba to mogly jezdzic w tyle ciekawych miejsc a ja to wszystko blokuje:(:(

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczęta:) Wczoraj wstałam i powiedziałam mężowi,że zrobimy sobie wycieczkę. Moi rodzice w piątek pojechali na tydzień do Ciechocinka, a my wczoraj tam na obiad, a to jest 220 km. Ja właśnie lepiej czuję się na autostradzie Truskawko, bo nie muszę stać na światłach, jest pomoc drogowa i w ogóle lepiej mi zawsze jak nie przejeżdżam przez miasto. Ale wczoraj mówię do męża, że jedziemy normalną drogą, i super zero stresów. Na miejscu moja mama przejęła dowodzenie-deptak,restauracja, park,Tężnie,kawiarnia... Pamiętam Agata jak mówiłaś,że ciężko Ci się z mamą bo wolno chodzi, moja na odwrót. Dlatego nie powiem,momentami szłam siłą woli, bo ja wolę spokojnie, w swoim rytmie i nie tyle na raz.:) Ale obyło się lęków, z powrotem droga była fatalna, do tego ciągle coś stukało w aucie, jechaliśmy autostradą i mówię sobie-a jak tu w nocy utkniemy? No i znów ta myśl-denerwujesz się, wraca panika. Ale zaraz sobie powiedziałam,że chyba nikt nie chciałby w zimę doznać awarii jak wiezie dwójkę małych dzieci i mam prawo być zdenerwowana, i to jest atak paniki. Wróciliśmy zadowoleni:) A dziś rano miałam badania medycyny pracy, jak się rejestrowałam jako bezrobotna to mnie skierowali,miałam dziś na 8 skierowanie. Zakład medycyny pracy na drugim końcu miasta, do tego wyniki musiałam do 10 zawieźć do urzędu pracy-drugi koniec miasta, więc wzięłam męża jako kierowcę. I on stał grzecznie na parkingu, a ja w środku,wśród tłumu ludzi dałam sobie radę i ani razu nie miałam myśli o lęku-a jakby nawet miała być, to mam swój notesik z poradami z tej książki, czytam je zawsze przed wyjściem i to pomaga:) Truskawka polecam też te pastylki, ja je noszę przy sobie,ale już dawno nie użyłam podczas wyjścia,ale naprawdę działają:) Aniu niestety taka huśtawka jest męcząca,ale masz pomoc chłopaka,terapeutkę. Wiesz w tygodniu jesteś zajęta pracą, nie myślisz tyle o chorobie, a w weekend nadrabiasz. Musisz więcej się relaksować i na bieżąco usuwać wszystkie emocje. Asiu ważne,że wychodzisz:) I widzisz już mąż spokojnie w domu:) Michalina i jak tam weekend minął? Madziu wiesz ja bym Tobie jednak polecała wizytę u psychologa. Może znajdź innego?Któremu będziesz bardziej ufać? Agata co tam u Ciebie? pozdrawiam, czas zrobić zakupy:)

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Julio ale fajnie sie czyta Twoj wczorajszy dzien, taki pelen pozytywnych emocji:) fajnie ze udalo Ci sie mile spedzic czas:) a ja to czesto oprocz lęku czuje ogromna zlosc dlaczego najprostsze sprawy sprawiaja tyle trudu inni moga bez problemu pojsc cos zalatwic a dla mnie najprostsza sprawa wiaze sie czesto z wielkim wysilkiem, to mnie tak meczy i zlosci ze szok... i tak powiem szczerze sie troche podlamalam:( bo czytam rozne wypowiedzi i myslalam ze nerwice mozna pokonac calkowicie i zyc normalnie a spotykam sie z wypowiedziami ze ludzie ucza sie z nia zyc a nie wyleczyli sie z niej. A moja pani psycholog mowi ze mozna calkiem sie wyleczyc z nerwicy tylko to jest proces dosc dlugi... ja chodze na psychoterapie psychodynamiczna, moze ktos jeszcze korzysta z takiej pomocy i by mi napisal o swoich doswiadczenach, bylabym bardzo wdzieczna:)

Odnośnik do komentarza

Truskawka ja Ci powiem,że chyba nikt nie powie,kiedy wyleczył się z nerwicy,przecież badań na to nie ma? Jak dla mnie pokonanie nerwicy-bo ja wolę tak to nazywać, pokonanie to życie normalnie, korzystanie z tego co oferuje nam los i umiejętność radzenia sobie z różnymi emocjami. W końcu każdy człowiek się czegoś boi, są ludzie, którym się nie chce rano iść do pracy,ale idą. I my też nawet z tym lekkim niepokojem,możemy żyć normalnie. Jak czytam opisy Julki jak to byłam na koncertach, w teatrze, jak podróżuje to w zasadzie mało mnie obchodzi czy ona to wyleczyła do końca, czy nauczyła się z tym żyć, ważne,że żyje normalnie. Tak jak Agata, mimo lęków wzięła ślub, jeździ za granicę. Też tak chcę, a to czy pokonam to czy nauczę się z tym żyć, to dla mnie bez różnicy. Ja Truskawko swa lata żyłam jak w letargu,świat mnie przerażał,dzięki terapii stawiam kroki naprzód i wiem,że w tej przypadłości najwięcej pracy musimy włożyć my same. Nikt za nas nie podejmie prób i wysiłków by wejść do sklepu, iść do kościoła czy wsiąść do autobusu. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i codziennie podejmować próby-mniej,lub bardziej udane. I właśnie jak czytam o Julce, która walczy to sama idę naprzód. Dziś poszłam sobie na spacer na ryneczek, szłam główną ulicą, zrobiłam zakupy i cieszę się,że te 40 minut mogę przeżyć bez lęków. I każdego dnia idę dalej:) I Tobie też tego życzę. Wychodź, na przekór sobie,ale trzeba włożyć w tę walkę dużo siły.

Odnośnik do komentarza

Wiesz nie wiem Truskawko czy z tego wychodzi się raz na zawsze. Wiem.że terapia ma nas nauczyć radzenia sobie z emocjami i pokonywania słabości. Jak to się opanuje można żyć normalnie:) Moja pani psycholog stosuje terapię behawioralną, tamtej nie znam. Jak właśnie czytam o *wyczynach* Julki czy Agaty to aż chce mi się z domu wyjść i próbować:) Wczoraj z mamą pojechałam na cmentarz, potem do kościoła-ale parę razy chciałam uciec,choć stałam przy samych drzwiach... Dziś za to pojechałam z mężem do Tesco, i spędziłam tam prawie godzinę bez lęków. Chodziłam z listą i byłam skoncentrowana na zakupach, na lęk zabrakło miejsca,choć mówiłam sobie,że zawsze mogę wyjść i nie będę walczyć z niepokojem. Asiu gratuluję spaceru:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Julia, Asia - zazdroszczę waszych wypraw, super sobie radzicie! Aż miło czytać :) Truskawko ja się zgadzam z dziewczynami, że jeśli będę potrafiła żyć normalnie, bez odmawiania sobie czegokolwiek ze względu na chorobę, to nie będzie mi robiło większej różnicy, czy pozbyłam się nerwicy na zawsze, czy *tylko* nauczyłam się z nią żyć. Marzę o tej chwili. ja dziś ciąg dalszy kiepskiego samopoczucia, od rana dość mocno kręciło mi się w głowie, aż do mdłości, a w dodatku musiałam wrócić z pracy inną drogą, przez centrum miasta, gdzie wysadziła mnie koleżanka, i musiałam przejść kilka ruchliwych ulic na przystanek tramwajowy, potem 10 min zatłoczonym tramwajem i jeszcze 10 min do domu. Dałam radę, ale było naprawdę źle, w pewnym momencie nie widziałam na oczy i było mi strasznie niedobrze. Jutro mam wolne w pracy, bo idę do dwóch lekarzy, do jednego, po południu, zawiezie mnie chłopak, ale do pierwszego rano muszę pojechać sama, znów do centrum, ta sama trasa co dzisiaj, więc jestem mocno spięta. Ech... Żeby mi tak nie wirowało w głowie, a tak to ciężko nawet skupić na czymkolwiek wzrok. Coś długie u mnie to pogorszenie.

Odnośnik do komentarza

Aniu pamiętam jak w zeszłym roku pojechałam z mamą-też w lutym, do tego Ciechocinka, czułam się tam rewelacyjnie,wychodziłam o 10, wracałam o 18, robiłam co chciałam. A jak wróciłam do domu,to znów cały tydzień siedziałam w domu i narzekałam-czemu tam było świetnie, a tu wszystko mi sprawia trudność. Z perspektywy czasu wiem,że to trzeba przeczekać. Ale myślę,że może to przez bóle głowy-masz gorsze fizyczne samopoczucie, to i psychicznie czujesz się troszkę gorzej. Głowa do góry i trzymam kciuki. Ja też Truskawko myślę jak dziewczyny. Każdy ma jakieś lęki, tyle,że my mocniej je odczuwamy bo jesteśmy bardzo wrażliwymi osobami, a tego się nie da wyleczyć. Np mój dziadek zginął w wypadku samochodowym. Moja mama od tego czasu boi się jazdy. Jak ma gdzieś jechać wygłasza litanię przykrych zdarzeń, które na pewno ją spotkają po drodze, i prawie odwołuje każdy wypad. Ale wsiada i jedzie. I tak samo my, też mam jakieś obawy, a potrafiłam pójść 3 razy na wielkie koncerty, byłam na wakacjach, pojechałam z mężem w Góry, chodzę do teatru, na zakupy. Spotykam się ze znajomymi, załatwiam swoje sprawy w urzędach. I robię to, chociaż w mojej głowie nie zawsze jest pięknie,ale idę naprzód. Tak naprawdę im bardziej pogodzimy się z faktem,że lęk może do nas przyjść, tym on rzadziej przychodzi, a później nie zwraca się na niego uwagi. I to jest normalność:) Gratuluję Wam Asiu i Michalinko wyjść, oby częściej-to cały klucz do sukcesu:) a dziś mam ochotę się polenić, także posiedzę w domu :)

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Witam:) Aniu to co opisujesz to ja mam dokladnie to samo ze wlasnie proste czynnosci sprawiaja mi tyle trudu i wtedy czuje oprocz leku ogromna zlosc ze dlaczego ja dlaczego inni moga wszystkie sprawy zalatwic bez problemu a ja najprostsze czynnosci wykonuje z takim trudem:( dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi odnosnie leczenia nerwicy. W sumie jesli umiejetnosc zycia z nerwica objawia sie tym ze robie wszystko bez lekow to mi bez roznicy czy ja wylecze czy naucze sie z nia zyc... Julio a te wszystkie rzeczy co robisz koncert wypad na wakacje itp to towarzyszy Ci lek przy tym? bo ja tez robie w sumie wszystko ale czasem z wielkim lekiem i wtedy nie czerpie z tego zadnej przyjemnosci... 2 miesiace temu bylam w gorach z mezem na weekend i jechalam czulam sie swietnie a juz na miejscu sie zaczelo i caly weekend mialam takie leki ze ledwo dawalam rade i tylko myslalam o tym zeby wrocic do domu i tlko mnie to utwierdzilo w leku przed wyjazdami:(

Odnośnik do komentarza

Powiem Ci Truskawko,że te początkowe wyjścia były * doświadczalne*. Nie czerpałam z nich wielkiej przyjemności, to była raczej nauka opanowania lęku. Potem te lęki przestały mnie paraliżować. Jak byłam na koncercie,to najpierw siedziałam na końcu sali, cała się trzęsłam i odliczałam sekundy do wyjścia,a na następnym stałam w 10 tysięcznym tłumie pod samą sceną i żadnych lęków nie odczułam,poza wielką radością. Jak byłam w górach-przejechałam całą Polskę po prostu weszłam na Śnieżkę i z niej zeszłam. Chodziłam po knajpach i jak pojawiło się uczucie niepokoju,to radziłam sobie z nim tym,że nie przejmowałam się z nim. Pamiętam swój pierwszy wyjazd z agorką jako towarzyszką-siedziałam w pokoju i modliłam się by wrócić do domu. Teraz czerpię z każdego wyjścia radość,bo wiem,że lęk może przyjść,ale ja potrafię sobie z nim radzić, i na pewno nie odbierze mi przyjemności. Owszem, zdarzy się taki dzień,że boli mnie głowa,jestem rozdrażniona przed okresem i najchętniej zostałabym w domu,ale pozwalam sobie i na takie momenty,ważne,by nauczyć się z żyć z tym,że lęk nie zrobi nam krzywdy,że to tylko uczucie i potrafimy nad nim zapanować. Z takim nastawieniem na pewno uda się z żyć całkiem normalnie:)

Odnośnik do komentarza

Ja zauważyłam - właśnie dzięki dziewczynom,że im mniej się przejmuję lękami,tym one są łagodniejsze. W końcu my cały czas nie odczuwamy tego lęku, on pojawia się bardzo często na nasze życzenie. Jak miałam iść do sklepu to na siłę chciałam walczyć z tym uczuciem już w domu-nie pozwalałam na lęk, a on przychodził i to silniejszy. A teraz mam w sobie coraz częściej takie poczucie-zawsze mogę wyjść, lęk mi krzywdy nie zrobi i jakoś daję radę. Tak jak w piątek, poszłam do tej kawiarni,wiedząc, zgadzając się na to,że może pojawić się lęk, on się pojawił,ale szybko zniknął i pozwolił mi dobrze się bawić. Myślę,że jednak trochę czasu zajmuje zanim nauczymy się pozwalać na niepokój. w końcu naturalną obroną jest atak, który jednak nie osłabia lęku, wręcz przeciwnie. Dziś poszłam na małe zakupy, i znów się ucieszyłam,że weszłam do sklepu na luzie-choć wiem,że do Julki,Agaty czy Asi to mi jeszcze daleko:) Aniu a masz problemy z migreną? Może przez to te bóle głowy...Wiesz u mnie szybko przyszła poprawa, a potem to znów wróciło, chyba nawet mocniej, bo nie pracowałam nad sobą. Myślałam pójdę na terapię i już będę normalna, a tu widzę niestety,że codziennie trzeba z całej siły walczyć... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Julio wlasnie ja to mam tak ze jak pojde gdzies raz i mnie zlapie lek to wlasnie nie umie sobie z nim radzic tylko jestem przerazona i jak mam cos zrobic drugi raz to lęk przed lękiem jest tak silny ze znow mam leki i to takie bledne kolo... moze masz jakies rady- podpowiedzi jak sobie z tym radzic?:) no a jeszcze jak sie np zmecze chociazby cwiczeniami to wtedy taki lek przychodzi ze czuje sie jeszcze gorzej i nie umie nad tym zapanowac...

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Ja mam dokładnie tak jak Truskawka. Jak gdzieś dopadnie mnie lęk, to nie ma siły, żebym wróciła w to miejsce bez strachu. Michalinka nie, nie mam migren, bardziej takie bóle głowy jak od zatok, ale to też nie jest reguła. Byłam już u endokrynologa i.... nie dałam rady. Przed wyjściem z domu ze strachu dostalam biegunki, a jak zeszłam na dół po schodach to zrobiło mi się niedobrze i chciało mi się wymiotować. Musiałam zadzwonić po taksówkę. U samej lekarki okazało się, że wyniki mam takie, że muszę na razie czekać, bo hormonami można by popsuć sprawę. Za miesiąc powtórka z rozrywki... Na razie mam brać selen, witaminki i... Afobam. Dostałam go na uspokojenie i lęki, bo podobno moje wyniki mogą się pogarszać od stresu, a jednocześnie pogarszając się - nasilać lęk. Czyli krótko mówiąc wylądowałam na psychotropach. Jestem załamana, czuję się fatalnie i nie wiem, jak jutro dostanę się do pracy.

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Kurcze Aniu a Ty chodzisz na jakas psychoterapie do psychologa? Te leki masz dlugo brac? ja to kurcze rekami i nogami bronie sie przed lekami na recepte... ale jesli lek ma wplyw na inne sfery zdrowia to moze dobrze ze Ci zapisali... A co do pracy to musisz dac rade i koniec mow sobie ze nie dasz sie tej wsretnej nerwicy bo i tak nic Ci nie moze zrobic, chociaz sprubuj tak myslec mi czasem pomaga choc nie zawsze...

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Tak Truskawko, chodzę na psychoterapię, ale póki co to są same początki. Ja też nie chcę brać leków, ale u mnie to się na strachu samym nie kończy - dostaję biegunek, wymiotuję z nerwów - to mi się nie tylko wydaje, ale i dzieje - nawet w ta. I cały czas to koszmarne uczucie derealizacji - jestem wykończona i załamana. Ciągle potrzebuję niańki, która będzie ze mną wszędzie chodzić, chociaż i to nie powoduje znikania stresu.

Odnośnik do komentarza
Gość magda1991

Ja też zazdroszczę Wam dziewczyny takich wyjść bez lęków, ja może i bym tez jakoś wytrwała, ale my nigdzie nie chodzimy, a to praca, a to coś innego i takim sposobem zbieramy się do kina od miesiąca. Mój chce dziś iść o 20:45 bo wcześniej pracuje, a ja mam jutro na 7 i chcę się wyspać... i tak nic nam nie wychodzi. Teraz jestem w pracy, zakatarzona, gardło boli. Jeszcze okropnie ciężka torba, bo wracam z rodzinnego miasta i jeszcze nie byłam nawet w domu tylko od razu do pracy. Jeszcze to przeziębienie mnie dobija. Dojazd 85km od rodziców do Stolicy bez lęków, więc jest ok;))) zobaczymy jak powrót z pracy.. zahaczę o Rossmanna. Pozdrawiam, dziewczyny! :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny :) Chwilke mnie tu nie bylo ale sporo do nadrobienia :). Przepraszam jeśli nie odniose się do wszystkich wypowiedzi ale już nieco mi się przemieszały Nie pisałam bo w piątek przyjechali do mnie oboje rodzice, no i przez cały weekend a to jakieś spacery a to film gotowanie jedzenie itp.itd. Wczoraj wolontariat potem długi spacer z koleżanką do centrum, kawka zakupy w Rossmanie i mój kurs. Umówłam się po kursie z mężem na obiad w centrum. Mieliśmy spotkać się już w restauracji, więc kiedy wyszłam z kursu musiałam zrobić spacer do restauracji. Byłam nieco zdenerwowana bo już było ciemno przez całą drogę wszystkie sklepy po drodze zamknięte już więc nie było gdzie ewentualnie się schować a ja właśnie starałam się iść dość wolno, oddychałam przepona stosowałam tą pozytywną mowę wewnętrzną i doszłam tam dość spokojna. A dziś wolontariat i tyko drobne zakupy w bliskich sklepach. Ale mam plan ponieważ z wolontariatu zawsze dośc spory kawał drogi podwozi mnie koleżanka która jedzie w podobnym kierunku i musze już przejść tylko drobny kawałek postanowiłam powoli to zmienić. Nie mam jeszcze odwagi żeby taki kawał drogi przejść sama to jest prawie z jednego końca miasta na drugi, ale postanowiłam że jutro wróce autobusem. Nasze autobusowe połączenia są tragiczne tu jedzie autobus raz na godzine raz na pol i zjezdza cale miasto a zawsze i tak zatrzymuje sie daleko ode mnie no ale zawsze to jakas droga ku samodzielnosci. Witaj Truskawko ja nie wiem czy da się z tego całkowicie wyleczyć ale myśle, że tak a już pewna jestem że da się żyć z tym w miare normalnie i być szczęśliwą. Pisałaś że przerażają Cię wyjazdy, koncerty itd. ale i tak zmuszasz się i robisz i wciąż czujesz lęk. Tu może być pewne ryzyko po prostu bez umiejętności radzenia sobie z lękiem wchodzenie w lękowe sytuacje jest nie do końca dobrym rozwiązaniem bo wciąż jesteś w zamkniętym kole- lęk- wyjście z domu- panika- lęk przed lękiem- lęk- wyjście z domu-panika itd. wcale się nie odwrażliwiasz na lęk. Tu raczej przyadają się przede wszystkim techniki radzenia sobie z lękiem, techniki relaksacji i metoda ekspozycji (czyli właśnie wychodzenie, mierzenie się z lękiem) ale drobnymi krokami! Czyli nie od razu idziesz robić zakupy kilkugodzinne w największym centrum handlowym w mieście tylko najpierw kilka minut w małym sklepiku butami itd. Chodzi o to żeby stopniowo odwrażliwiać się na lęk. Twoja terapia psychodynamiczna nie wiem czy dobrze sprawdza się, bo aburzeń lękowych raczej nie leczy się w taki sposób. Głównie i najlepsze są terapie ponawczo-brhawioralne. W psychodynamicznej głównie babrasz się w dzieciństwie, owszem dobrze je przepracować ale to nie jest wystarczające. U nas ważna jest bardo terapia poznawczo-behawioralna. To nie ja sobie to wymyśliłam mówie to na podstawie literatury i rozmów z moim psychologiem. Aniu takie problemy żołądkowe bardzo często się zdarzają przy takich zaburzeniach lękowych. Takie pogorszenia o jakich piszesz nam się wszystkim zdarzaly i będą zdarzać. Spróbuj trochę bardziej ignorować swój lęk, mówić sobie że nie mieszkasz, pracujesz sama, ktoś Ci pomoże, że to minia tylko nie należy skupiać się na objawach itd. Na razie wydaje mi się że bardzo mocno skupiasz się na wrażeniach z ciała, masz dużo katastroficznych myśli. Wiadomo to są początki, ale staraj się to zaakceptować, zrelaksować się bardziej. Ten lęk jak bardzo byłby nieprzyjemny i jak wiele daje dziwnych odczuć nie zrobi nam krzywdy! Buziaki

Odnośnik do komentarza
Gość truskawka86

Aniu to jak jestes na poczatku psychoterapi a sobie nie radzisz to moze dobrze ze przepisali Ci te leki a im dluzej bedziesz chodzila do psychologa to mozesz prubowac odstawiac... ja tez byl taki okres ze bralam leki bo nic nie moglam normalnie zrobic... a jeszcze mam pytanie odnosnie tych pastylek dr Bacha czy moglybyscie mi napisac gdzie je kupujecie i jak je mozna stosowac i czy sa rzeczywiscie takie dobre i bezpieczne:) z gory bardzo dziekuje

Odnośnik do komentarza

Ja wychodzę z założenia,że wszystko trzeba robić małymi kroczkami. Jednego dnia idę do sklepu po 1 rzecz, drugiego po dwie, a jak się z nim oswoję to idę na większe zakupy. I tak po kolei. Każde miejsce trzeba oswoić. Niestety nasza choroba polega na konfrontowaniu się z lękiem. Chociaż często chcemy siedzieć w bezpiecznym domu to trzeba wyjść na zewnątrz. Ważne by uświadomić sobie,że dom to nie jedyne bezpieczne miejsce na ziemi. Aniu to,że bierzesz leki nie jest niczym złym, jeżeli ma Ci to pomóc w tej najtrudniejszej fazie to śmiało je bierz. Ważne by połączyć je z psychoterapią i codzienną pracą nad sobą. Leki wyciszą lęki, tak,że spokojnie dojdziesz do pracy czy zrobisz zakupy. Ale trzeba pamiętać,że to rozwiązanie tymczasowe,bo one nie nauczą nas radzenia sobie z lękiem. Ale kochana trzymam kciuki,jesteś pod opieką specjalistów. Musisz wyłączyć katastroficzne myśli,więcej się relaksuj, odpoczywaj-popieram słowa Agatki:) Truskawko te pastylki są ziołowe, a w zasadzie to macerat kwiatów, podaje się je nawet dzieciom,więc nie mogą być niebezpieczne:) kupuje je się w internecie na stronie Dr Bach. :) Agata trzymam kciuki za Ciebie, jestem pewna,że dasz radę:) Ja ostatnio pojechałam sama autobusami,i powiem Ci czułam ogromną satysfakcję:) Michalina cieszę się,że wychodzisz:) A ja dziś miałam gości, najpierw sąsiadka na kawkę, potem mama przyjechała. Ale wzięłam psa i poszłam na spacerek po córcię do szkoły i jakoś tak szłyśmy dziwną drogą, byleby dłużej być na zewnątrz:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Anna1987

Dzięki dziewczyny za wsparcie, to jest dla mnie ogromne pocieszenie, że nie tylko ja mam takie pogorszenia, bo naprawdę wierzyć mi się nie chce, jak różne mam dni - od spokojnego dnia w pracy i późniejszej pieszej wyprawy do biblioteki po niemożność pójścia do sklepu mieszczącego się w tym samym bloku, w którym mieszkam. Dziś zaliczyłam też wizytę u drugiego lekarza, tam zawiózł mnie chłopak, ale i tak jest to wyprawa przez całe miasto łącznie ze staniem w korkach, no i poczekalnia pełna ludzi, ale jakoś dałam radę, choć sama bym tam nie pojechała - to ewidentnie nie jest mój dzień. Leku jeszcze nie brałam - chcę spróbować w weekend, żeby ocenić, czy nie jestem po nim śpiąca albo otępiała - wolę nie testować go w pracy. Niektóre z was pisały, że mają doświadczenia z lekami przeciwlękowymi - czy miałyście jakieś problemy podczas ich stosowania? Wiem, że one nie są rozwiązaniem, ale może sama świadomość, że mam je w torebce jakoś pomoże i nie będę musiała po nie sięgać. Agata, jesteś naprawdę niesamowita, tyle potrafisz zrobić sama! Z autobusem na pewno sobie poradzisz - nawet ja daję radę dojeżdżać codziennie do pracy te 40 minut, więc Ty na pewno zrobisz to bez problemu. Magda, gratuluję podróży - mnie czeka pod koniec marca wyjazd w delegację do Warszawy, będę musiała pojechać całkiem sama pociągiem (ode mnie to jakieś 300 km), więc mam nadzieję, że do tego czasu jakoś lepiej opanuję reagowanie na strach. Macie rację, że za bardzo się skupiam na reakcjach ciała, ale kurczę, co zrobić, kiedy czuję, że NAPRAWDĘ muszę iść do toalety albo zaczynam wymiotować? A to się zdarza 3-4 razy w tygodniu. No i nie potrafię się relaksować - kiedyś pomagało mi czytanie książek i słuchanie muzyki, teraz nie umiem się na tym skupić, gdzieś w tle ciągle jak obłąkana słucham swojego ciała i czekam na jakiś sygnał, że nie jest dobrze. Kąpiele też nie pomagają - zresztą w wannie też mam lęki. Spacery - to samo. Wysiłku fizycznego na razie muszę unikać. Ciężka sprawa, chociaż oczywiście walczę. Pozdrawiam Was wszystkie

Odnośnik do komentarza

Wiem Aniu,że ciężko Ci uwierzyć,że takie zmiany są możliwe,ale niestety u nas tak bywa. W każdym razie powtarzaj sobie,że jesteś już bliżej zdrowia niż dalej. Że proces zdrowienia trwa, a to tylko przejściowe trudności,które pokonasz. Ważne by nauczyć się odpoczywać. Wiem,że to też jest trudne. Czujesz przymus skupienia się i wsłuchiwania się w swoje ciało,ale musisz na nowo nauczyć się odprężać. Pamiętaj,że najlepiej lęki kontroluje się gdy się ich nie kontroluje, czyli kiedy jest się odprężonym. Pozwól sobie na chwile z dobrą książką, filmem,i kubkiem gorącej herbatki:) Truskawko tu masz stronę http://drbach.pl/produkt/doraznie-na-stres-rescue-pastylki-50g,114 bezpośrednio pokazane są te pastylki:) Zupełnie bezpieczne i pomocne. Agata widzę intensywny weekend:) Też trzymam za Ciebie kciuki i wierzę,że świetnie dasz sobie radę. Jesteś silną, świetną dziewczyną i na pewno dasz radę:) Asiu i bardzo dobrze,że wychodzisz. Spacery są jak najbardziej wskazane:) Michalina jak tam córeczki,już zdrowsze i mniej marudne? Fajnie,że też masz motywacje i wychodzisz:) A ja wczoraj odpoczywałam,dziś z bratową się umówiłam w kawiarni na poranną kawkę, także niedługo się zbieramy z dziećmi i w drogę:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×