Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Wychodzenie samej z domu mnie jeszcze NIE dotyczy,maz mnie wozi i odbiera z pracy..... Chciala bym pojechac do Polski,ale kurde jak ja dojade,taka dluga podroz ehh nigdy nie mialam problemu z podrozowaniem w dalsze miejsca,nawet poprzednim razem bylam w Hiszpanii na wakacjach co obecnie wydaje mi sie nie do osiagniecia ...wiec jak mowilam wrocilo z podwojna sila,a to dlatego ze leczylam sie tylko lekami podejzewam.Bo to tak jak by brac apap na sprochnialego zeba,leczy sie objaw a nie przyczyne ...

Odnośnik do komentarza

No właśnie Karola, czasem leki są po prostu niezbędne-zresztą miałam w rodzinie sytuację gdy po śmierci najbliższej osoby moja ciocia wpadła w taką depresję,że musiałam brać leki. Niestety jak u Ciebie, brała same leki, i mimo poprawy z początku to wróciło,ale tak,że musiała przez jakiś czas być w szpitalu.... Po prostu całe dnie leżała, nie jadła,tylko spała w dzień, w nocy leżała,jak sparaliżowana. Ale właśnie to był początek lat 90, dawali same leki i tyle. Teraz mamy możliwość pójścia do psychologa. Nasz problem bezpośrednio dotyczy emocji, i jak je wszystkie wyrzucimy z siebie, uporządkujemy itp to wyjdziemy na prostą. Nie wiem jak teraz Lunatyczko funkcjonujesz, czy wychodzisz,czy nie. Czy jesteś w stanie iść na uczelnię? Decyzję o wzięciu leków uzależniałabym od swego stanu. Gdybym musiała wzięłabym leki, w końcu po coś są. Ale cieszę się,że nie musiałam. Te skutki uboczne mnie zawsze przerażały... Fajnie Michalina,że zapytałaś się o te * drzwi*,chociaż wiemy,że to nic złego:) A szczegóły podam jak wszystko opracujemySuper,że idzie Ci coraz lepiej, w końcu masz dwie córeczki,to najlepsza motywacja:) Joasiu zdrówka dużo:) Agata szalejesz, tyle rzeczy na raz, po prostu wspaniale. :) A ja byłam wczoraj załatwić parę spraw, dziś też już poszłam na zakupy. Jakoś tak ustaliłam sobie,że zawsze rano lecę na zakupy, i chodzę dzielnie,czy są kolejki czy nie:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) Czasem starcza sama terapia, czasem trzeba połączyć terapię z farmakologią, nie ma reguły. Najważniejsze to robić by sobie nie zaszkodzić. Nie jesteśmy lekarzami,ani psychologami. Ja osobiście wolałabym zasięgnąć porady psychologa,i jak trzeba będzie włączyć leki. Tak jak Julka pisze, po coś są, ktoś je wymyślił by pomóc ludziom. Michalina to nas uspokoiłaś, zaczęłam się zastanawiać czy to normalne, ale skoro to nie jest objaw jakiejś obsesji to się cieszę:) Julka trzymam kciuki za ten pomysł, i jak wszystko ogarniesz to się nim podziel:) Też mam taką rutynę,szkoła-zakupy-szkoła. Muszę wychodzić i może to mnie uratowało? Gdybym nie musiała wychodzić pewnie ciężko byłoby mi się zmotywować. Zaraz moja mama wpadnie,wczoraj robiła placki ziemniaczane to się podzieli przy okazji ploteczek,a ja mam obiad z głowy :) A jutro idę do kosmetyczki,blisko,ciepło,w sam raz po chorobie odpocznę:)

Odnośnik do komentarza

A ja dziewczyny dzisiaj odpoczywam, faktycznie cały ten tydzień był dla mnie pełen aktywności i dziś daje sobie taryfe ulgową, siedze w piżamie i oglądam tv :D, o 14 mam kosmetyczke a potem tylko szybki obiad i wieczór filmów na dvd z mężem. Wczoraj to już był hard core, pani porządkowa robiąca posiłki, myjąca naczynia nie przyszła do pracy a jedna z koleżanek musiała wyjść wcześniej i tak zostałam ja i jeszcze 2 dziewczyny z talerzami, z robieniem kanapek i z dzieciaczkami i jak na złość wczoraj dzieciaków był cały komplet. Ale byłyśmy zmęczone od 8 do 15 na dupie nie siadłam. A potem wyskoczyłam od razu do Lidla bo blisko a już nie chciało mi się chodzić. I tak w tym Lidlu 15:30 tłum ludzi, jedna kasa oczywiście i ja z pełną listą zakupów na 2 obiady. Powiem wam, że miałam ochote wyjść, już lęk do mnie przychodził bo moje produkty po całym sklepie porozstawiane, sosu nie mogłam znależć, pistacje mi sie rozsypały a jeszcze taka zmęczona byłam...i powiedziałam sobie piernicze najwyżej zostawie tu ten wóżek z produktami i wyjde a co nie mogę?? I właśnie ta świadomość mnie uspokoiła, wzięłam się w garść, spokojnie dokończyłam zakupy i wystałam w kolejce bez nerwów. Właśnie ja dziewczyny uważam że te drzwi, ta świadomość że zawsze można wrócić, wyjść itd. działa najlepiej przynajmniej na mnie. Kiedys wbijałam się w takie myśli Boże jeszcze tyle zakupów a tu lęk, jezu a ja MUSZE wystac w kolejce itd. teraz myśle sobie że nic nie musze jak chce to wyjde, wróce do domu itd. i to mi paradoksalnie pomaga.. Fajnie Michalinko, że podzieliłaś się tu refleksjami z wizyty u psychologa :), ja Ci powiem że bardzo miło czyta się Twoje wpisy zazdroszce Ci samozaparcia ja za długi czas pieściłam się ze soba jak z dieckiem. Ogólnie tak fajnie się czyta jak każda sobie coraz lepiej radzi no a Jula z tą działalnością jestem dumna z Ciebie, brawo, swietnie że dajesz nam taki przykład. Luna tak jak pisze Joasia przy takich lekach na początku może przyjść właśnie pogorszenie to nie jest tak jak z ziołowymi że weżmiesz i za godzine przyjdzie spokój tu to działa w dłuższym czasie. Moje leki których nie brałam miały zacząć działać po około 2 tygodniach. To działa na procesy biochemiczne w mózgu więc to tak nie jest hop siup. Wiecie ja uważam, że leki stale to muszą brać osoby z zaburzeniami osobowości, zaburzeniami psychicznymi tak jak ktoś kto ma schizofrenie musi te leki brać całe życie, ale w takich przypadkach jak my to jeśli już to pewnie na początku, aby zejść z tego największego lęku, żeby jakoś funkcjonować. Tak jak Michalinka pisze jak robić terapie z kimś kto ucieka z gabinetu albo na niczym nie może się skupic bo cały czas mierzy puls? Z pewnością należy wtedy wspomóc się lekami, może u niektórych przez dłuższy czas ale uważam, że jeśli oczywiścue można funkcjonować jako tako to fajnie wcześniej skonsultować się z psychologiem. A psychiatra jest psychiatrą i oni zapisywaliby leki każdemu, dziś się o tym już wyrażnie mówi że leki są zapisywane za często i bardzo czesto bez odpowiedniego wywiadu z pacjentem. To już od lat dzieje sie w stanach gdzie przepisuje sie z marszu prozac na to że komuś złamał się ząb a teraz ludzie wnoszą o odszkodowania bo bez prozacu żyć nie mogą. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agatko tak Mozarin również przynosi efekty po około 2-4 tygodni, wzięłam wczoraj połówkę czyli 5mg a ta noc była dla mnie koszmarem, nie spałam całą noc dostałam takiego ataku , że nie mogłam nawet napić się wody. Na obecną chwilę czuję się totalnie nijak. Przejrzałam dzisiaj dokłądnie ulotkę od deski do deksi i fakt jest tam wzmianka, że przez kilka pierwszych dni ataki się nasilają, więc sądzę że w obecnym czasie nie mogę tego brać bo nie dam rady zdać egzaminów, co mówić żeby w ogóle siąść z książkami. We wtorek mam wizyte u psychologa, więc najlepiej będzie jak porozmawiam z nią i ona oceni czy ja w ogóle potrzebuję tych lekó, bo nie było ze mną aż tak źle, żebym brała leki na ZAAWANSOWANĄ depresję, ewentualnie jeśli dzisiaj znowu będzie się coś działo, zażyję pramolan od lekarza ogólnego na stany lękowe, który już nie jest żadnym psychotropem SSRI więc może nie będzie po nim spazm.

Odnośnik do komentarza

Tu troche o psychotropach: http://vrota.pl.nowyekran.pl/post/49854,psychiatra-czy-dealer-narkotykowy-ciemna-strona-psychotropow Jest artykuł, są filmy. Żeby była jasność nie jestem jakimś skrajnym krytykiem leków, pewnie gdybym musiała też bym wzięła. Ale uważam, że dopóki nie ma takiego MUSU to nie nalezy niszczyć sobie zdrowia....

Odnośnik do komentarza

Mój mąż prowadzi aptekę i coraz więcej ludzi przychodzi z receptami na psychotropy. Są to coraz młodsze osoby i gorzej,że jak zaczną przychodzić to robią to ciągle... Nie jestem przeciwnikiem leków jako takich. Są schorzenia, które tego bezwzględnie wymagają,ale uważam,że psychiatra daje leki i koniec. Często nie kieruje pacjenta na terapię, nie wspomina,że warto połączyć obie metody,albo wręcz przeciwnie,że sama terapia da radę. Krótka rozmowa, recepta i dla nich pacjent z głowy,aż do kolejnej wizyty. *Pewnie gdybym brała leki i one by mi pomogły bym Wam je polecała,ale widzę efekty terapii,wiem w jakim byłam stanie i dzień w dzień robię postępy-dziś byłam z mężem w Biedronce, 10 minut po sklepie, na szczęście kolejki nie było,ale jaka radość,że to się udało bo zrobiłam to świadomie,świadomie pokonałam lęk i zrobiłam krok do przodu. Także uważam,że sami najlepiej wiemy jakie są nasze objawy, czy służy nam terapia,czy chcemy podjąć jej trud-wiemy,że wzięcie leków jest proste, a terapia bywa bolesna,bo mierzymy się z problemem,a nie go maskujemy. Ale jak mówię,to kwestia wyjątkowo indywidualna. Jeżeli objawy nie zamykają nas w domu,nie zamieniają naszego życia w piekło,myślę,że warto spróbować terapii,mi osobiście po pierwszej wizycie ulżyło.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo leki obojętne nie są i każdy musi mieć pewność co do ich stosowania. Jeżeli Lunatyczka czuje,że musi to weźmie,jeżeli zauważysz efekty po samej terapii to możesz na tym poprzestać. Ale wszystko musi się dziać w porozumieniu z kimś mądrzejszym niż my. Możemy mówić tylko o sobie. No i nici z moich planów. Wczoraj mama przyszła, kości ją bolały, i to okazało się początkiem choroby. Ja znów mam ból gardła, dreszcze i katar... Także siedzę w domu. Szkoda,bo córcia zaczęła ferie, dziś jedzie nocować u teściowej, lepiej tam niż u nas z zarazkami:( Teraz tyle tych chorób... A Wy jak dziewczyny się trzymacie?

Odnośnik do komentarza

Agatko też dużo czytałam na temat psychotropów, ogólnie mam już taki uraz że zawsze dokładnie sprawdzam leki które mi przepisano po tym jak lekarka przepisała mi dwa leki, które mi kazała zażywać jednocześnie, a okazało się, że stosowanie jednego leku ze względu na skład drugiego wyklucza ich jednoczesne stosowanie, co może powodować olbrzymie skutki uboczne. Mozarin schowałam głęboko do szuflady i nawet tego pieorństwa nie dotykam, dzisiaj zażyłam pramolan- połowę dawki czyli 25mg i czuję się dobrze, więc myslę że na tym zostanę, ale to nie mzienia faktu, że na samej farmakologii nie zostanę.

Odnośnik do komentarza

Jak będziesz Lunatyczko szła do psychologa to z nią porozmawiaj, na pewno Ci doradzi najlepiej jak będzie potrafiła, i żeby dla Ciebie było jak najlepiej:) Oj Asiu choroby choroby. U mnie dzieci chore, dziś rano poszłam na zakupy, i niepotrzebnie. Wszystko mnie boli, z nosa cieknie,gardło czerwone i piekące.... Oszaleć z tym można. Dużo zdrówka:) A Michalina gratuluję zakupów:)

Odnośnik do komentarza

Wiecie co wlasnie widze ze z wami na serio nie jest az tak tragicznie... Podczas brania lekow ZAWSZE na poczatku stan sie pogarsza to jest norma i trzeba to przetrzymac...poprawa po 2-4 tyg. to ma szczesciaz ja odczulam po 3 miesiacach....i oczywiscie mialam leki ze jak zaczne btrac leki to postradam zmysly,strace swiadomosc itp,ale moja psychoterapeutka powiedziala mi ze jak sama nie wezme trafie w koncu na oddzial bo to sie nie bedzie polepszalo tylko pogarszalo .... Nie dziwi mnie fakt ze coraz czesciej przychodza po psychotropy ludzie mlodzi....jestesmy zbyt wrazliwi by sie odnalezc w tym okrutnym swiecie i tyle....jak to w naturze przetrwaja najsilniejsi. I blagam nie robcie z lekow jakiegos totalnego zla.Znam przypadek jak laska sie ciela,trula itp.trafila do psychiatryka po co po to zeby ja nacpac i zatrzymac myslenie.Obecnie ma 3 dzieci jest cala i zdrowa lecz remisja depresji u niej wystepuje...i jak to ona mowi ze moj Citalopram ktory jest lekiem SSRI to maly pikus przy tym co ona brala. Tak wiec jeszcze raz powtorze nie probujmy byc madrzejsi skoro idziemy do lekarza to znaczy ze potrzebujemy pomocy wiec kozystajmy z niej i absolutnie nie czytac ulotek bo mozna sie przerazic i nakrecic przeciwko lekom tak jak zrobilam to ja 3 tyg. mi zajelo zeby wziasc pierwsza tabletke.... P.s dla tych co sa przeciwko lekom sa inne sposoby na pokonanie nerwicy czy depresji np.akupunktura,hipnoza,medytacja,wrozbiarstwo itp. Jak to mowia pomoze Ci to w co bedziesz wierzyc.

Odnośnik do komentarza

Agata 1987 ten link co podeslalas przeczytalam na szybko i naprawde nie radze czytac nikomu kto ma obecnie silne leki.Gdybym przeczytala to jakies 2 miesiace temu to bym sie wystraszyla na amen i kto wie czy mogla bym zasnac...skoro ja sie balam drzewa to po przeczytaniu tego byla by masakra,ale teraz mysle juz bardziej trzezwo i smialo stwierdzam ze kazdy wybiera to co uwaza za stosowne.Malo tego korporacje farmakologiczne nawet wymyslaja szczepionki na choroby ktore nie istnieja mam nawet gdzies filmik .... Nie bede sie rozczulac nad soba bo biore leki mam to szczeze w tyle bo co ma byc to bedzie,a to zycie ktore mialam 3 miesiace temu to zadne zycie..ciagle w strachu masakra ..ale wiadomo leki tylko maja nas uspokoic,a cala ciezka prace musimy odwalic MY SAMI !!

Odnośnik do komentarza

Agorafobia --- jedna z fobii, lęk przed otwartą przestrzenią. Towarzyszy zwykle nerwicy lękowej, objawiając się uczuciem lęku, paniką, poczuciem zagrożenia, które występują przy opuszczaniu miejsca stałego pobytu, mieszkania, a także w tłumie, środkach komunikacji czy nawet wszelkich miejscach publicznych. Agorafobia występuje również w niektórych chorobach somatycznych, zaburzeniach krążenia, stanach po zawale lub przebytej psychozie. Objaw ten częściej pojawia się u kobiet. Nie wyklucza poruszania się w obecności osób zapewniających poczucie bezpieczeństwa, a niekiedy nawet prowadzenia samochodu. Jest to zaburzenie przewlekłe, nierzadko prowadzące do inwalidztwa. Leczenie agorafobii jest trudne i długotrwałe, wymaga łączenia środków farmakologicznych z psychoterapią i oddziaływaniami rehabilitacyjnymi. Pacjent pozostawiony bez fachowej pomocy może być niezdolny do opuszczenia domu.

Odnośnik do komentarza

Karola nikt nie mówi,że leki to samo zło. Ale sama powiedziałaś,że na samych lekach poprawa była tylko i wyłącznie podczas ich brania, także koniecznie trzeba to połączyć z psychoterapią. Bo leki maskują objawy, które uniemożliwiają nam życie, a psychoterapia usuwa przyczyny. Czasem wystarczy sama psychoterapia co zależy od tego kiedy udamy się po pomoc, im szybciej tym lepiej,wtedy,kiedy to jeszcze nie zdąży nam zniszczyć życia może wystarczyć. Ale powtórzę to pewnie setny raz Leki są potrzebne i jeżeli ktoś musi niech bierze. Karolina jeszcze taka mała prośba, bo ostatnią chyba przeoczyłaś, jak piszesz wiadomość dasz nam czas na odpowiedź? To nie jest żadna złośliwość, po prostu poruszasz na raz tyle tematów i chciałoby się na nie odpowiedzieć, doczytać itp,ale to jest trudne, kiedy piszesz po kilka wiadomości na raz. Mała miała szczepienie wczoraj i coś źle to znosi, w ogóle nie spała, płacze,marudzi. Zdrówka Wam życzę i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nikt nie robi z leków zła wcielonego. Bardzo dobrze,że Tobie pomagają i to cieszy. Jeżeli natomiast ktoś mówi,że chodzi na uczelnię to znaczy,że może nie musi od razu brać psychotropów? Ja np z mężem mogłam iść wszędzie- no prawie, a sama za drzwi nie mogłam nosa wyściubić. I podjęłam decyzję,że dam radę bez leków, to moja decyzja, i Lunatyczka, czy ktokolwiek inny sam powinien podjąć taką decyzję. Powiem tylko,że jak szłam na terapię któregoś dnia, minęłam starszą panią. Miała 86 lat, poskarżyła się lekarzowi rodzinnemu,że od śmierci syna jest jej smutno,nie ma energii i siedziałaby tylko w domu. Dostała skierowanie do psychiatry,i od razu leki. Ktoś po 2 miesiącach polecił jej moją psycholog. okazało się,że tej pani po prostu brakowało kogoś do rozmowy. I uważam,że psychiatrzy taśmowo przypisują leki, bez zastanowienia się nad danym przypadkiem. Owszem, nie wyobrażam sobie ciężkiej depresji i prób samobójczych leczyć tylko terapią,ale w naszym schorzeniu - dokładniej leczeniu nie chodzi o tłumienie lęków, tylko stawienie im czoła. Czasem trzeba brać leki i to jest konieczność,ale czasem można próbować innych metod. To,że ktoś szuka innych rozwiązań, nie jest niczym złym. złym jest zakopać się w jednej i bronić jej do upadłego,choć np nie pomaga. pozdrawiam niedzielnie,rosół uzdrawiający się gotuje. I również Wam wszystkim zdrówka.

Odnośnik do komentarza

*Leczenie agorafobii jest trudne i długotrwałe, wymaga łączenia środków farmakologicznych z psychoterapią i oddziaływaniami rehabilitacyjnymi.*- nie wiem Karola z jakiej strony internetowej to wkleilas ale to nie jest prawda. Nie jest prawda ze leczenie agorafobii musi odbywac sie przy polaczeniu farmakologii i psychoterapii. Ani moja terapeutka ani terapeuta Juli, Joasi i Michaliny jak widzisz nie stwierdzily takiej koniecznosci. Jest wielu terapeutow ktorzy zajmuja sie zaburzeniami lekowymi od lat i rowniez nie uwazaja ze terapia w kazdym przypadku ma laczyc sie z leczeniem farmakologicznym. Roger Baker nie wspomina nawet o lekach podczas terapii zaburzen lekowych. Gdzies czytalam ze w jakims panstwie jest ustawa ze za podanie osobom z zaburzeniami lekowymi psychotropow grozi psychiatra wiezienie ale nie jest to wiadomosc przeze mnie sprawdzona. Gdybysmy szli ta droga to niedlugo bedziemy klaustrofobie leczyc psychotropami co jest jakas totalna paranoja. A nie czytanie ulotek i branie czegos tylko dlatego ze lekarz przepisal hmm myslalam ze skonczyly sie juz czasy gdzie slepo wierzymy lekarzom we wszystko bez wlaczania w to naszego umyslu. Jak widzisz ja kilkakrotnie bylam juz na wakacjach i za granica i w Polsce, zyje normanie, robie zakupy itd. wiadomo mam jeszcze duzo przed soba ale wszystko co osiagnelam osiagnelam sama i z terapia a psychiatrze ktory wypisal mi leki po 2-minutowej rozmowie dzis mialabym ochote rzucic te leki w twarz. Sama oczywiscie wiedzialam ze jak bedzie zle to wezme leki bo nie jestem glupia, ale dopoki moge bez lekow a psychoterapeutka moja nie widzi takiej potrzeby no to po co ? U mnie weekend ok, bylam wczoraj na zakupach w Ikea, kilka rzeczy kupilismy jeszcze cos zjedlismy w tym ich barku a potem poszlismy na spacer bo tak pieknie sypal snieg. Dzis jeszcze nie wychodzilismy ale planujemy zjesc w jakiejs knajpce. Zycze wam dziewczynki duzo duzo zdrowka, szkoda ze was tak wzielo. Ja jakos sie tym razem trzymam, mam nadzieje ze ten mroz ktory teraz przyszedl wybije nam troche te bakterie. Pozdrawiam was niedzielnie :)

Odnośnik do komentarza

Owszem czasem czytanie ulotki tylko pogłębia nasz stan, bo naczytamy się o setce skutków ubocznych i niektórzy już tak mają, ze sądzą że wszystko przydarzy się akurat im i się zaczyna piekło. Jak już pisałam wcześniej, lekarz lekarzem ale po jednym błędzie mojej wieloletniej lekarki, którego efekty mogły być opłakane sprawdzam każdy lek, bo cuż lekarz również jest tylko człowiekiem, ale jego błąd może czasem kosztować nas naprawdę wiele. Nie jestem w stopniu aż tak zaawansowanym, że nie jestem w stanie funkcjonować bo się staram, aby moje lęki jak najmniej uniemożliwiały mi to, jednak jest to bardzo ciężkie. Nie jestem lekarzem, ale po Pramolanie czuję się lepiej, a po skutkach SSRI nie jestem w stanie normlanie funkcjonować, to jest zły czas na pogłębienie się objawów bo zawalę przez to szkołę, a tego bym bardzo nie chciała. Daję sobie 2 tygodnie jeśli Pramolan i psycholog nie będą w stanie mi pomóc dopiero sięgnę po psychotropy jako wyjście ostateczne, jednak postaram się ze wszytskich sił by tego uniknąć bo jak wiadomo psychotropy tym bardziej w moim łodym wieku nie zostaną obojętne dla mojego organizmu.

Odnośnik do komentarza

Nie no ja bardzo sie ciesze ze taka ilosc osob radzi sobie swietnie BEZ lekow .To wrecz CUDOWNE i nawet ZAZDROSZCZE tez bym tak chciala,ale niestety...z reszta nie wazne..... Agata poczytalam sobie troche na ten temat i wielu psychologow twierdzi ze farmakologia + terapia w wielu przypadkach daja najlepsze efekty ..... Piszecie ze nie moglyscie same wyjsc z domu ja to przerabialam i to byla pestka w porownaniu z tym co sie ze mna dzialo tym razem,tego nie da sie opisac,zeby musiec slyszec glos meza by czuc sie bezpiecznie...to dla mnie totalne bagno i jakas paranoja i te mysli nie wiadomo skad ktorych nie potrafie powstrzymac. Nie wspomne juz o tym jaka sie czuje bezradnosc i wstyd ze nie mozna samemu nic zrobic.....strach po przebudzeniu i kladac sie spac,wyjsc z domu a moze lepiej zostac ? gdzie bede sie czula lepiej z mezem jadac czy zostajac w domu? Chyba wybralam nieodpowiedni pokoj do rozmow bo tu chyba same lekkie przypadki.Jeszcze nikt tu nie napisal ze mial podobnie w takim razie chyba powinnam szukac dalej.

Odnośnik do komentarza

Karola wiem o czym mówisz, faktycznie może mnie do Ciebie daleko, ale wiem co to znaczy bać się wyjść z domu, już dzień wcześniej dostaję ataku paniki na samą myśl, że jutro muszę wstać ubrać się i wyjść- a jeśli po drodze zrobi mi się słabo? I to jeszcze bardziej pogłębia moją paranoję. Już nie mówię o tym gdy na drugi dzień wypada mi ustny egzamin- bez nerwicy był to dla mnie olbrzymi stres co mówić teraz Wiem co to znaczy wejść do dużego sklepu i szukać drzwi bo na sam widok ludzi robi mi się słabo, wiem co to znaczy nie wsiąść do zatłoczonego autobusu i lepsze jest dla mnie czekać pół godziny aż przyjedzie mniej zaludniony niż dostać spazmy wśród ludzi. Po wejściu do autobusu od razu muszę do kogoś zadzwonić bo bez tego robi się źle. Wiem co to znaczy budzić się kilka razy w ciągu nocy z drgawkami, falami zimna i kłopotem z oddychaniem oraz co to znaczy nie móc usnąć przez kołatanie serca Nie jestem na tyle zablokowana, żeby w ogóle nie wyjść bo jak najbardziej jestem w stanie to zrobić, a tym bardziej zostać sama w domu bo już nie robi mi to problemu- choć na początku było trudno, jednak małymi kroczkami do wszystkiego się dochodzi. Nie jestem w tych sprawach ekspertem bo mój problem trwa zaledwie od miesiąca, ale nie daję się pogłębić chorobie i ze wszystkich sił walczę z lękami. Psychiatra przepisał mi psychotropy, ale czuję że nie są mi one niezbędne i biorę zwykły trójpierścieniowy lek przeciwdepresyjny od lekarza ogólnego, który przepisał mi go na samym początku, gdy jeszcze nie wiedziałam co mi jest i przyznam, że daje efekty. SSRI wydaje mi się, że powinny być już ostatecznością, gdy inne metody zawodzą, więc najpierw trzeba sprawdzić czy te słabsze leki dadzą radę plus oczywiście siła w sobie bo same leki niczego nie zdziałają jeśli będziemy czekać aż to przejdzie jak grypa. Gdybym nie miała przymusu do codziennego wychodzenia pewnie zamknęłabym się w domu i czekała na cud, szprycując się toną leków jednak to jest najgorsze co można zorbić. Drobnymi krokami trzeba się przełamywać bo nie można pozwolić aby lęki zamknęły nas w czterech ścianach.

Odnośnik do komentarza

Karola każdy przypadek jest inny,co nie znaczy,że ktoś jest gorszym czy lepszym *fobikiem*. Ja np na początku siedziałam w domu, wtedy mieszkałam w centrum miasta,na Starówce, to zaczęło się latem, tłumy turystów a ja do sklepu nie mogłam wyjść. Siedziałam tak w tym domu i czekałam na jakiś cud. Aż w końcu mi uświadomili,że takim biadoleniem to ja sobie nie pomogę. I cóż, zaczęłam na siłę wychodzić, choć trzęsłam się jak galareta, choć myślałam,że będę umierać za płotem to wychodziłam i jakoś sobie wychodziłam względną normalność. Bywały dni,że stać mnie było jedynie na bezsenne noce i rozmyślanie jak jeszcze szybciej można uciec ze sklepu. Także Karola, Twój nawrót może być skutkiem braku terapii za pierwszym razem,ważne,że teraz i leki i terapia Tobie służą,że chodzisz do pracy i jakoś funkcjonujesz:) Lunatyczko dobrze,że nie zamykasz się tylko w 4 ścianach, trzeba nawet na siłę,ale wychodzić na przeciwko lękom. Asiu zdrówka. Agata Ty teraz robisz tyle rzeczy, aż zazdroszczę,bo ja na razie w domu z dziećmi, a tak pięknie, tyle śniegu,ale cóż smarki na razie górą. Jak minął weekend Michalina? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

U mnie ta najgorsza faza,rzeczywiście była dość krótka,ale tylko dlatego,że szybko poszłam po pomoc. To naprawdę było krótko,ale tak intensywnie,że w życiu nie chciałabym powtórki... Teraz mam fazę, nie wiem jak ją nazwać-przejściowa. Codzienna, prosta aktywność mnie nie przeraża,ale tylko w najbliższym otoczeniu,sama myśl o jakimś dalszym wyjściu i już jest ze mną dużo gorzej... Wczoraj mama tak z zaskoczenia zapytała czy nie podwiozę ją na konkurs jasełek,bo dużo śniegu,bo zimno,. nie miałam ochoty ruszać się z domu,ale wzięłam starszą córę i pojechałam. Wiecie co weszłam na salę, a moja Iga poleciała do pierwszego rzędu. I wytrzymałam tam 40 minut-to znaczy tyle Iga wysiedziała :0 Owszem w głowie gonitwa myśli,ale nie zwracałam na nią uwagi, i pewnie dlatego dałam radę. Gdybym głębiej wsłuchała się w te myśli co mi tu się stanie,to uciekłabym. Ale staram się z nimi nie walczyć,tylko olewać. Także cieszę się,że poszłam,bo dało mi to dużo frajdy:) Teraz byłam na małych zakupach, w piekarni pani była dość powolna,także trochę się nastałam,ale nawet nie zwróciłam na to uwagi:) Zdrówka Wam dziewczyny życzę, a Tobie Agata jeszcze więcej takich fajnych weekendów:) Lunatyczko kiedy wybierasz się na wizytę? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Michalina takie wyjścia z zaskoczenia są najlepsze, nie masz czasu na analizę tego co może Ci się stać,więc lęk mniejszy-oby więcej takich wyjść:) Julka jak zdrówko,mam nadzieję,że lepiej? U mnie trochę lepiej, dziś idę nawet na chwilę na spacer,już muszę trochę powietrza zaczerpnąć:) Na szczęście teraz mogę wyjść choć na mały spacer bez tylu złych myśli,kiedyś to było nie do pomyślenia. Lunatyczko daj znać po jak było po wizycie. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam was dziewczyny Michalina zgadzam się z Joasią takie nagłe, spontaniczne wyjścia zawsze jakoś znosiłam lepiej no chyba że w fatalnych czasach mojej choroby. To dla Ciebie kolejny udany wyczyn i to jaki, super :) Chciałam się wam pochwalić tez swoimi małymi sukcesami. W niedziele wyjechalismy z mężem do miasta obok do Pizzy Hut, mąż jeszcze chciał podjechać do Almy więc umówiliśmy się, że mnie podwiezie i a chwile wróci a ja poczekam w środku. Zgodziłam się wchodze a tam tłum taki że ruszyc się nie można, kolejka pod same drzwi, usiasc nie mozna nigdzie, trzeba czekać i nie wiadomo ile to zejdzie. A mąż w tej Almie, masakra nie poczułam się fajnie ale wystałam nie spanikowałam, wyczekałam i byłam całkiem zdziwiona kiedy mój mąż przyszedł bo nawet szybko mu się udało załatwic to co chciał. Wtedy już kompletnie wyluzowałam i spędziliśmy bardzo miły wieczór :). A wczoraj z koleżanka po *pracy* poszłyśmy na ten kurs. Z naszego miejsca pracy do budynku w którym mamy kurs jest tak pół godziny. Koleżanka chciała jeszcze odwiedzic i Rossmana i 2 sklepy papiernicze. Potem miałyśmy jeszcze pół godziny więc poszłyśmy na kawe, bylo fajnie nawet tak sie zagadalysmy ze spozniłysmy sie z 15 minut. Bylam calkiem na luzie bez problemu takze bardo sie ciesze. A dzis maz znowu wychodzi na biznesowa kolacje ale jakos nie przejmuje sie tym juz calkiem, upieke sobie czekoladowo-wisniowe babeczki :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×