Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Niechcący natknęłam się na to forum i widzę, że dobrze trafiłam :) Od jakiegoś miesiąca przeżywam ten koszmar. Nie wiem skąd to się wzięło bo pojawiło się to z dnia na dzień. Jechałam na uczelnię bo miałam egzamin, stojąc na przystanku poczułam że nogi zaczynają mi się uginać i mam coraz cięższy oddech aż w końcu zaczęło mi się robić słabo, jednak jakoś wsiadłam do autobusu i dojechałam do szkoły. Po wejściu do sali i zajęciu miejsca po kilku minutach znowu zaczęło się to samo- przed oczami wszystko było rozmazane, scisk w gardle, straszne kołatanie serca i czułam, że zaraz zemdleję. Nie wiedziałam co się dzieje, więc wyszłam z slai przewietrzyć się na zewnątrz jednak nic nie pomagało, więc poprosiłam koleżankę aby odwiozła mnie do domu. Tego samego dnia pojechałam do lekarza, bo nie miałam bladego pojęcia co jest tego przyczyną. Lekarka przepisała mi tabletki na obniżenie ciśniena tętniczego, choć nie wziełam nawet jednej bo po powrocie do domu cisnienie maila w normie, kontrolowałąm je jeszcze przez najbliższe 2 dni i wszytsko było ok. Było dobrze dopóki nie nadszedł poniedziałek i musiałam wyjść z domu. W nocy z niedzieli na poniedziałek obudził mnie w nocy bezdech, zerwałam się i znowu kołatanie serca, zrobiło mi się słabo a do tego czułąm drętwienie w klatce piersiowej, po kilku minutach złapały mnie drgawki, fala zimna na plecach jakby ktoś wylał mi za koszulkę szklankę lodowatej wody. W środku nocy brat zawiózł mnie do szptala, gdzie lekarz powiedział, że to przez zmęczenie i stres towarzyszący sesji egzaminacynej, a drętwienie w klatce to wina niedoleczonej choroby. Mimo, że to najgłupsza dianoza jaką słyszałam uspokoiło mnie to, jednak wstąpiłam do drodze do apteki całodobowej i kupiłam iołowe leki na uspokojenie, po czym wzięłam tabletkę i poszłąm spać. Od tamtej pory to się zaczęło, mam problemy z zaśnęciem bo kładąc się słyszę każde bicie serca, rano na samą myśl że muszę wyjść z domu robi mi się słabo, dochodzą do tego napady histerii- płacz, kołatanie serca, bóle głowy, mdłości, mam lęk, że jak wyję z domu to zrobi mi się nie dobrze i słabo,, do tego to uczucie scisku w gardle i fale gorąca naprzemiennie z falą zimna. Codzienie przed zaśnięciem, gdy już jestem w fazie półsnu łąpie mnie taki bezdech, w pewnym momencie czuję jakby brakowało mi powietrza. Coś strasznego, jednak muszę codziennie wstawać i iść na uczelnie, po wyjściu z domu wchodzą w grę również zaburzenai widzenia- mój obraz wygląda jakbym wypijała za każdym razem gdzies po 3 piwa, jestem totalnie nieobecna i ciąglę myśle jedynie o powrocie do domu. Gdy nadszedł okres jak ten gdy zaczynają mi się egzaminy co wiąże się w pewnym stopniu z dużym stresem przed wyjściem z domu, żeby nie skłamać dostaję spazm i ataków paniki, za każdym razem na uczelnię musi mnie ktoś zawieźć bo w połowie drogi autobusem już muszę ratować się lekami uspokajającymi bo nie dają sobie rady, anajgożej dobijającą rzeczą jest ten myślotok wiecznie mi towarzyszący. Od wczoraj zaczęłam stosować pramolan, ale rozważam wizytę u psychiatry bo nie wyobrażam sobie, aby każde oje wyjście z domu wiązało się z takimi sytuacjami, uniemozliwia mi to normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, najchętniej zamknęłabym się w domu i nigdzie nie wychodziła bo tylko w domu czuję się bezpiecznie.

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam was wszystkie, witam nowe dziewczyny. Karola- ja mam to od ponad połtora roku. Objawy- lęk oczywiście, uderzenia gorąca - te uderzenia gorąca zawsze mnie najbawrdziej prerażały i występowały w takim momencie kulminacji lęku. Tak jak Jula zawroty głowy w miejscach publicznych- pamiętam jak na poszłam z koleżanką do H&M i trzymałam się poręczy z wieszakami i tak prez sklep szłam bo myślałam że innaczej upadne, u mnie też pojawia się spłycony oddech problem z nabraniem powietrza czesto potem takie ziewanie dziwne i gula w gardle. Karola zgadzam się po części z tą wyobrażnią oczywiście nakręcamy się jest to tzw. lęk przed lękiem, zbyt monitorujemy nasz organizm dlatego ważne jest aby zrozumieć czym jest panika te mity o których mówisz. Ale przecież pierwsze ataki lub ataki w trakcie snu nie biorą się z naszych myśli bo często wtedy o niczym takim nie myślimy. Ja jestem zdania że są to skrywane i nieprawidłowo przeżywane negatywne emocje a wyobraznia to inna sprawa która podtrzymuje chorobe. Michalinko dokładnie ja też tak miałam do dziś jeszcze mam jest super wydaje Ci się, że moesz wszystko a tu nagle napad paniki albo do najbliższego sklepu nie możesz dojść. Wachania i tak zwane gorsze dni sa czymś naturalnym nie moe być juz tylko dobrze. Ale z czasem te gorsze dni są rzadsze, ważne aby się nimi nie zalamywac. Mnie to na pocatku dobijalo- Boze znowu to samo, juz bylo tak dobrze a tu znowu zaczynam od zera itd. to jest blad. Wcale nie aczynasz od zera caly czas jestes do przodu teraz juz to wiem i gorsze dni bagatelizuje. Joasiu zdrówka, zdrówka, zdrówka. Witam Cie egzaltacjo miło że jesteś znowu, tą książke Bakera przeczytałam i dała mi ogromnego kopa także bardzo za jej polecanie diękuje i tera sama ją polecam. A ten twoj wyjazd sluzbowy- gratuluje odwagi. Nowym dziewczyną radze wizyty u psychologa, Lunatyczka to tak przychodzi nagle, niespodziewanie. Jeśli szybko zaczniesz terapie efekty też szybko przyjdą. U mnie weekend ok bez rewelacji. W niediele widziałam się z koleżankami czułam się bardzo dobrze. Wczoraj dzień zalatany, pół dnia na wolontariacie, potem fryzjer prawie 3 godziny i jeszcze od fryzjera zasłam do centrum bo się apisałyśmy z koleżanka na szkolenie i teraz co poniedziałek bede chodzic. Najwazniejsze że cułam sie normalnie w kazdym z tych miejsc. A dzis wolontariat znow, teraz szybko obiad zrobie a potem do centrum bo *nasze* dzieci dziś maja wystep w teatrze wiec musze to zobaczyc :). Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć:) Julka zdrówka kochana, ach te dzieciaki chorujące, moja znów pociąga nosem:( Lunatyczka zapisanie do psychologa popieram ;) Szkoda,że znów to dotyka młodą, ciekawą świata osobę. W ogóle ile osób na to cierpi, początkowo myślałam,że ja sama,bo nikogo nie znałam,a tu proszę, jest nas dużo, i warto by ludzie przestali nas oceniać jak leniwych. Agata ależ u Ciebie intensywnie, tak trzymaj:) Idę się położyć z książką, trzeba się wygrzać, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agatko absolutnie sie z Toba zgadzam :) ze jak to napisalas,, są to skrywane i nieprawidłowo przeżywane negatywne emocje,a wyobraznia to inna sprawa która podtrzymuje chorobe ,,. I dokladnie tak jak mowisz nasza wyobraznia tylko podtrzymuje objawy. Ale skas przybralismy to nieprawidlowe radzenie sobie z emocjami. A tak w ogole czy ktoras z was doszla z psychologiem czy psychoterapeuta do samego sedna ,gdzie to sie zaczelo itp.??? Nika22 witaj w naszym gronie ja tez jeszcze jestem tu swierzak :) P.s Agatko zauwaz ze jak o czyms mocno myslimy to nie mozemy spac i tak samo bylo u mnie z tymi natretnymi myslami ktore mialam przez tydzien nie moglam spac bo mi mysli przelatywaly caly czas przez glowe....to jest walka z myslami, ty chcesz spac ,a one nie chca Cie opuscic.Strasznie wkurzajaca i przytlaczajace + niewyspanie wrrrr Najlepsza metoda okazuje sie NIE MYSLENIE o tym i NIE SKUPIANIE SIE NA OBJAWACH :) Wczoraj mialam fajny dzien,dzisiaj tez ok,ale jak juz mowilam w niedziele mialam lek przy sobie caly dzien.....jutro wizyta u psychoterapeutki jak co tydzien :) Pozdrawiam i caluje Karola :)

Odnośnik do komentarza

Skorzystacie z mojej rady badz nie ,ale ja wam powiem ze WALKA z lekiem NIC nie da,a wrecz pogorszy sprawde..trzeba go zaakceptowac,traktowac jak przyjaciela a nie jak najgorszego wroga bo on wtedy rosnie w sile ... Doswiadczamy radosci,smutku,strachu i leku, tego nie wymazemy z siebie,nie da sie ich amputowac tak jak chora konczyne.Wiec jedynym wyjsciem jest nauczenie sie prawidlowego przezywania emocji a przede wszystkim nie trzymac NIC w sobie wszystko wyzucac od razu,a nie po jakims czasie.

Odnośnik do komentarza

Na obecną chwilę mam jutro wizytę u psychiatry, na moje ataki paniki pomagają mi zwykłe leki ziołowe więc wydaje mi się, że nie jest ze mną aż tak źle :) Co do psychologa, również się wybiorę bo zdaję sobie sprawę, że lekami wyciszę jedynie skutki, ale nie zniweluję przyczyny. Najgorsze jest to, że oprócz rodziców jestem z tym całkowicie sama i trudno jest mi sobie z tym poradzić. Powiedzenie znajomym, że dopadła mnie nerwica spowodowałoby jedynie w moim kierunku spojrzenia jak na czubka, bo niestety wielu ludzi nie zaznajamiając się z problemem i nie przeżywszy tego na własnej skórze myśli, że to choroba psychiczna i najlepiej jest wysłać taką osobę do zakładu psychiatrycznego bo jest niezrównoważona. Już dzisiaj rozmawiając ze znajomymi koleżanka opowiadała o swojej współlokatorce z nerwicą natręctw i widziałam jakie komentarze szły do tego tematu więc wolę to zachować dla siebie. Staram się funkcjonować normalnie i przełamywać swoje lęki, a w pewnym stopniu pomaga mi w tym to, że jednak jestem zmuszona czy chcę czy nie chcę wynurzyć się z domu, co wpływa na mnie dobrze bo wsród ludzi nie myślę o problemie, znajduję zajęcie i jest ok.

Odnośnik do komentarza

Na kołatanie serca i spłycony oddech pomaga ćwiczenie oddechowe, trzeba wciągać powoli powietrze nosem licząc do 4 a wypuszczać powoli ustami licząc od 6 do 10, chodzi o to żeby wydech trwał dłużej niż wdech, ja ćwiczyłam bez ataków, tak żeby niepostrzeżenie potem dla innych w trakcie jak mnie dopadło stabilizowac oddech, nie jest to takie proste jak ma się atak, ja nie mogłam wciągnąc wcale powietrza, więc na siłę oddychałam za szybko, natleniałam się za bardzo i od tego już kręciło mi się w głowie, ratownicy z pogotowia kazali mi np oddychac do torebki folowej

Odnośnik do komentarza

Lunatyczko ja w pewnym momecie balam sie wychodzic do ludzi lub zeby do mnie przychodzili..no bo jesli zlapie mnie atak przy nich to co ja zrobie skompromituje sie a oni i tak nie beda wiedzieli jka mi pomoc.W moim przypadku leki ziolowe to totalny bezsens...... szczeze przyznam ze jestes w malym stopniu zablokowana skoro normalnie sobie radzisz w codziennym funkcjonowaniu :) Tak samo jak klaustrofobia nie przeszkadzala mi bo potrafilam jak trzeba bylo na 9 pietro wejsc po schodach eliminujac skozystanie z windy ,ale niestety agorka i nerwica to nie to samo :) w nich czlowiek powoli zaczyna bac sie wszystkiego,a tak nie da sie zyc ...

Odnośnik do komentarza

Naturalnie, stanu krytycznego jeszcze nie ma. W miarę potrafię sobie poradzić, chociaż może nie tyle co wychodzi to ze mnie ale staram się zmuszać. Początkowo w razie ataku paniki 1 tabletka ziołowa wystarczała, teraz 2 tabletki jeszcze w miarę potrafią mnie uspokoić, choć to może głupio zabrzmi i pomyslicie że jednak coś z moją głową nie w porządku, ale to, że te lek na mnie działa to chyba kwestia mojej podświadomości, że wmawiam sobie, że wzięłam tabletkę i atak ustąpi. Agorafobia w czystej postaci mnie nie dopadła, bo jestem w stanie przełamać się i wyjść z domu, gdy jestem z kimś idzie mi to łatwiej, jednak po wyjściu moją zmorą są zaburzenia widzenia- tak jak już pisałam wyżej- ostrość widzenia jak po 3 piwach. Gdy już wyjdę do ludzi, staram się nie myśleć, jak najwięcej rozmawiać, ewentualnie znaleźć sobie coś czym się zajmę i nie dam wkroczyć do mojej głowy złym myślom, które napędzają atak- jednak to jest niewykonalne na dłuższą metę. nie zawsze ktoś może gdzieś ze mną wyjść, nie zawsze potrafię się sama uspokoić- najgorzej gdy złąpie mnie np. na przystanku i występują wszytskie objawy naraz. Samochodem przestałam jeździć bo się boję, początkowo bałąm sie nawet zostać sama w domu, teraz znalazłam metodę- szukam zajęcia- od sprzątania, po gotowanie, czytanie ksążek, telewizja a jak już nic nie pomaga (może to głupie), ale biorę tabletki, włączam radio i zaczynam sobie śpiewać żeby oczyścić głowę z myśli. Aczkolwiek nadal z nocnymi napadami dusznosci, drgawkami i falami zimna nadal sobie nie potrafię poradzić, czasem już w desperacji w środku nocy biorę telefon i zaczynam grać w jakąś grę by skupić swoą uwagę na czymś innym, bo gdy się podnoszę robi mi się słabo. Tak wygląd aprawie każda noc, więc w dzień jestem totalnie nieprzytomna i niewyspana.

Odnośnik do komentarza

Wybaczcie,że nie odniosę się do większości wcześniejszych wypowiedzi,ale piszecie jedną wiadomość po drugiej, widzę dużo pytań, jakichś rad, bardzo to fajne,tylko trochę za dużo jak dla mnie na raz-nie mam nic przeciwko temu,po prostu ciężko się czyta i ciężko odpisać na każdą wiadomość,jeżeli ma się dwójkę maleńkich dzieci obok :) Powiem,że wczoraj byłam z mężem w knajpce na kolacji. Najpierw miałam lekkie uczucie niepewności, ale poszłam, wysiedziałam ponad godzinę, nawet mogłam jeść bo wcześniej ta gula w gardle mi nie pozwalała. Ale w nocy śniło mi się,że zamknęli mnie w autobusie, co za koszmar :) Aż się obudziłam sprawdzić czy naprawdę jadę, czy to tylko sen. Byłam już w piekarni, mąż w pracy, a ja z córkami. A i rzuciło mi się w oczy,że boicie się reakcji znajomych. Mi psycholog mówi,że ludzie z agorką w większości boją się oceny innych,dlatego mają problem w wejściem w tłum, np zemdleję i pomyślą,że jestem pijaczką. Także ciężko jest nawet bliskim to powiedzieć. U mnie wie ten kto powinien, uznałam,że ja powiem,c o mi dolega,a to co kto o tym pomyśli to jego sprawa. Nie muszę informować całego świata,ale ten kto powinien to wie, i owszem początkowo mało kto w to wierzył, rzucał złote rady w stylu-ogarnij się i idź... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny:) Ja też poczytam to później, bardzo dużo postów, też dużo zapytań, a ja wciąż przeziębiona i wybaczcie,ale jak dla mej obolałej głowy to za dużo. Dużo tematów tam ciekawych poruszacie,ale taki pomysł,może piszmy troszkę mniej. Chodzi o to, by żadna informacja nam nie umknęła, by każdy mógł się odnieść, tymczasem jak jedna osoba pisze 5 wiadomości pod rząd uwierzcie, nie każdy ma czas czy nawet chęci czytać,a uważam,że każdy nasz niepokój powinien zostać wyjaśniony,a każde pytanie nie pozostawione bez odpowiedzi. To tylko sugestia, żeby było nam łatwiej sobie pomóc:) Karola, Julka już pisała,że każda nerwica skądś się bierze i właśnie terapia pomaga nam dotrzeć do sedna problemu, ja swój poznałam i z tym walczę. Zresztą na tym polega terapia, odkrywamy to co głęboko schowałyśmy.... Michalina masz rację, ja też mam wielki lęk przed oceną. Idę do sklepu i boję się- upuszczę słoik,i wszyscy się na mnie skupią. Trzeba z tym powalczyć:) U mnie też wiedzą ci co muszą. Jak raz zwierzyłam się koleżance,to nie mogła w to uwierzyć, parę dni się nie odzywała, sprawdzała co to za przypadłość i stara się mi pomóc, chociażby tak,że wyciąga mnie z domu,ale nie widzę sensu opowiadania o tym każdemu. Moja teściowa początkowo myślała,że przesadzam i jak Michalina mówi-wyjdź a będzie ci lepiej,gdzie tu problem? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Byłam dzisiaj u psychiatry i trochę żałuję. Przepisał mi Mozarin (brał to ktoś?) i mam nadzieje, że przyniesie to jakiś efekt. Zapisałam się dzisiaj do psychologa, powinnam to w sumie zrobić w odwrotnej kolejności, ale i tak potrzebowałam skierowania żeby umówić się na wizytę. No i głównym problemem staje się to, że nadal nie wiem co jest przyczyną . Gdy psychiatra zapytał się co się wydarzyło, że doprowadziło mnie to do nerwicy i odpowiedziałam mu, że nie mam pojęcia bo w ostatnim czasie nie stało sie nic co mogłoby to wywołać, a wręcz przeciwnie ostatni rok był jak najbardziej pozytywny a ataki pojawiły się z nikąd po prostu z dnia na dzień to powiedział, że to nie możliwe i zadał serię pytań na których otrzymał wszystkie odpowiedzi negatywne po czym popatrzył na mnie jak na kretynkę co mnie trochę zdezorientowało. Nie mam pojęcia gdzie tkwi mój problem, może z pomocą psychologa go odkryję.

Odnośnik do komentarza

Lunatyczko, ja leków nie brałam,zresztą my tu raczej po terapii u psychologa. Ale psycholog to co innego niż psychiatra, dobry psycholog po rozmowie z Tobą dojdzie do źródła problemu. U mnie sięgały one naprawdę daleko wstecz, także te pierwsze spotkania będą polegały na tym,że Ty mówisz, on słucha i znajduje problem, a potem pracujecie nad nim wspólnie. Michalinka gratuluję wyjścia:) Ja z początku też nie jadłam, czy piłam w miejscach publicznych,byłam pewna,że się zadławię,czy zachłysnę i będą się ze mnie wszyscy śmiać. Joasiu kuruj się kochana:) Fajnie jak ma się wsparcie bliskich, oni potrafią dać nam pozytywnego kopa, zmusić do działania. Ale nic na siłę.Na paru osobach się zawiodłam, bo po tym jak powiedziałam o swojej przypadłości uznały,że mam nierówno pod sufitem i kontakt ze mną jest groźny. Na szczęście wokół są cudowni ludzie gotowi pomóc:) A ja też byłam już na zakupach,ale zimno,śnieżnie,do tego lekko przeziębiona jestem,już dziś nie wychodzę. Ale powiem Wam, zarejestrowałam się w UP,za tydzień mam spotkanie. Chcę iść z bratową na szkolenie jak zdobyć środki z Unii, zaraziła mnie pewnym pomysłem i chcemy otworzyć własną działalność, trzymajcie kciuki:)

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, mam takie trochę mieszane uczucia, gdyż z tego co czytałam to dość mocne, uzależniające psychotropy i opinie na forach też są mieszane. Leczenie tymi prochami jest długotrwałe + niezbędna wizyta u psychologa, więc nie wiem czy warto się tym szprycować, ale z drugiej strony jeśli miałoby to pomóc... Ehh sama nie wiem już co robić :(

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Witam dziewczyny Karola- nie pamietam wszystkich pytań ale tak chodziłam na terapie jak reszta dziewczyn, terapeutka przeniosła się do innego miasta ale stwierdziła, że ja sobie poradze, nie potrzebuje już terapii choć dziewczyny nie wiem wydaje mi się że nie wszystko przepracowałyśmy ale może przesadzam. Doszłyśmy do przyczyn moich lęków. Leków nie brałam. Lunatyczka- początki nasze dość podobne ja co prawda nie miałam drgawek jakiś w nocy ale nie mogłam zasnąć- tera zdarza się bardzo, bardzo rzadko taka noc głównie jak mam jakiś problem i duży stres. Bałam się podobnych rzeczy co ty i też ratowałam się ziołowymi tabletkami- one działają raczej jak placebo, wystarczy że łyknęłam i już mi było lepiej a przecież jeszcze nie zaczely dzialac. Dlugo tez chodzilam z nimi w torebce...do dziś mam stare pudełko z 2-ma awaryjnymi ostatnimi tabletkami :D. Też najpierw poszłam do psychiatry- nie przejmuj się psychiatra to lekarz od zapisywania tabletek i tyle wsparcia i zrozumienia od niego raczej nie uświadczysz :), za to psycholog to inna bajka jak pisze Jula. Michalinko super że udało Ci się spędzić taki czas z mężem w knajpce, idziesz jak burza, podoba mi się Twoja konsekwencja i parcie do przodu. Ja też się wstydziłam długo, długo swojej choroby, myślałam, że ludzie uznają mnie za psychiczną, wywalą mnie z pracy, facet mnie zostawi itd. Przede wszystkim chyba wstydziłam się przed samą sobą- ja taka odważna, indywidualistka, niezależna z planami a tu nagle rozhisteryzowana, nieporadna wystraszona kruszyna. U nas to jest tak, że mamy zaburzenia emocjonalne ale nasza świadomość, postrzeganie świata są takie same dlatego ten wstyd, poczucie winy, tak mi się wydaje. Ale teraz myśle już innaczej wiadomo nie gadam o tym na prawo i na lewo bo wiem że mało kto zrozumie a rad typu *coś Ci się wydaje, przestań się nakrecać, problemów nie masz do roboty idż* mam po dziurki w nosie ale nie wstydze się już tak jak kiedyś. Wczoraj w teatrze jak tam weszlam poczułam lekki niepokój, miejsce dziewczyny zajęły mi i sobie dlaeko od wejścia...więc tak troche patrzyłam na te drzwi przez pierwsze minuty a potem odpuściłam, robiłam zdjęcia, przedstawienie wyszło super. Potem jeszcze z mężem na obiad w rynku się umówiłam chwilke musiałam na niego poczekać i jakoś spokojnie nie miałam z tym problemu. A dziś rano na wolontariat, poszliśmy z dziećmi na pól godzinny spacer ja czułam się bardzo fajnie. Potem jeszcze już z domu spacerkiem przeszłam sie po gazety i małe zakupy i też zero leku. A teraz siedze sama w domu, mąż na biznesowej kolacji a mimo to pisze tu z wami i czuje się całkiem ok :) Pozdrawiam gorąco i Jula świetnie że masz plany i trzymam kciuki abyscie ten biznes otworzyły i wszytsko się świetnie układało ;). Wierze, że ten 2013 będzie dla nas wsyztskim nowym poczatkiem :)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Jeszcze krótko bo zauważyłam wypowiedż lunatyczki- możesz wstrzymac sie z braniem leków do wizyty z psychologiem i z nią uzgodnij co robić. Ja też najpierw niestety poszłam do psychiatry ale szybko już byłam u psychologa- nigdy nie wzięłam ani jednej tabletki, która zapisał mi psychiatra do dziś lezą w szafce- oczywiście było to konsultowane i uzgadniane z moją psycholog. Do efektów jakie są dzis doprowadziła mnie terapia, *Strach i paniczny lęk* Bakera i a może prede wszystkim dziewczyny z tego forum

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję, że się uda poczekać z tym. Wizyta u psychologa dopiero w przyszłym tygodniu, a po drodze mam bardzo stresujące dni- ogólnie cały ten miesiąc, aż do połowy lutego bo zaczynają się egzaminy, więc czeka mnie wiele stresu, porannych spazm i nocnych ataków co trochę mnie skłania do zaczęcia farmakoterapii, ale z drugiej strony jest szansa, że sama psychoterapia pomoże mi uporać się z problemem, więc niepotrzebnie wciągnę się w psychotropy. Jeśli jutro przy *niestresującym dniu* nie będzie to bardzo dotkliwe to piątek przeżyję na ziołówkach i wytrzymam do wtorku. Akurat moja towarzyszka wybrała najgorszy moment na ukazanie się swiatłu dziennemu, jakby nie mogła poczekać z tym chociaż do wakacji, gdzie mogłabym eksperymentować :)

Odnośnik do komentarza

Ja uważam tak-psychiatra leczy nasze ciało,natomiast psycholog duszę. Są osoby, które bez leków nie potrafią funkcjonować, bo mają zburzenie, które można wyleczyć tylko i wyłącznie lekami. Na Twoim miejscu poradziłabym się jeszcze kogoś, może właśnie psychologa, czy jej zdaniem te objawy da się zwalczyć samą terapią, czy potrzebne jest wsparcie. Wiesz leki psychotropowe nie są obojętne jak tabletki na gardło. Wręcz przeciwnie, początkowo możesz mieć problemy ze snem, zawroty głowy, bóle głowy itp. Mówisz,że teraz masz okres sesji, dlatego to raczej nie ten moment na eksperymenty, no chyba,że na uczelnię w ogóle nie możesz dotrzeć,bo lęki Ci nie pozwalają. Jeżeli zaś dajesz radę, to ja bym poczekała to wizyty u psychologa:) Agata podziwiam, tyle zajęć, tyle wrażeń jednego dnia:) Michalina bardzo się cieszę,że się przełamujesz, tak dalej:) Julka no pewnie,że trzymam kciuki,bardzo dobry plan:) Dziś u córy jest wywiadówka, nie wiem chyba męża wyślę, on już dziś poszedł do pracy,ja jakoś nie mam siły, zatoki zajęte głowa boli, katar męczy... Może w sobotę dopiero gdzieś wyjdę... A już bym chciało iść na zakupy:)

Odnośnik do komentarza

A ja byłam u swojej psycholog i od razu mnie powitała słowami,że widać, iż opuścił mnie ten najgorszy lęk. Ogólnie jest ze mnie dumna,mam więcej wychodzić,ale na luzie,mam prawo wyjść ze sklepu,wysiąść z autobusu itp, mówi,że jak wyjdę ze świadomością,że zawsze mogę wrócić to będzie mi lżej i nie wrócę. Bo jak wyjdę i coś pójdę nie tak, będę mieć wyrzuty sumienia i niesłusznie pomniejszam swoje osiągnięcia, tu też ma rację. Pytałam ją też o leki Lunatyczko, i ja ich nie potrzebuję,ale mówiła,że to zależy od stopnia lęku. Miała niedawno pacjenta,który boi się śmierci, co 3 minuty mierzy sobie ciśnienie, i przyszedł na terapię. Z tym,że dwa razy jej uciekł z gabinetu bo czuł,że umiera i zamiast być aktywnym,siedział i mierzył to ciśnienie. Ona go skierowała po leki,bo nie była teraz w stanie mu pomóc. Także to zależy od każdego przypadku indywidualnie,bo czasem nie można nawet zacząć terapii... Także najlepiej porozmawiaj na wizycie z psychologiem, tym bardziej,że jak Asia pisze, one jednak są dość agresywne przynajmniej na początku. I powiedziałam o tych drzwiach,jej zdaniem dziewczyny to nic złego. To nasza * polisa ubezpieczeniowa*. Tak jak ktoś wozi w aucie koło zapasowe,my sprawdzamy,czy w nowym miejscu będziemy bezpieczne. Mówi,że póki nie zaczniemy stać w tych drzwiach i nie wchodzić poza nie,to jest zupełnie normalne i nie trzeba się tym przejmować:) Agata Twoja aktywność jest godna podziwu,zazdroszczę) Asiu zdrówka, niedługo wyjdziesz na upragnione zakupy:)Julka trzymam kciuki, widać,że stawiasz sobie cele po to by je realizować,więc uda Ci się, a jaka to działalność.podzielisz się szczegółami? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No to brawo laski ze poradzilyscie sobie bez lekow,ja mialam takie trzesawki calego ciala ze moja psychoterapeutka powiedziala mi ze szkoda zeby organizm tak meczyc i psychike bo to cala biohemia skacze. Lunatyczka skoro lekarz przepisal Ci leki to je bierz i bez mazgajstwa bo to ma Ci pomoc i owszem zaczniesz sie sama leczyc bo uwierzysz ze TEN lek Ci pomoze taka sila podswiadomosci ,a moze raczej wiary :)...oczywiscie ostateczna decyzja nalezy do Ciebie.... Ja bylam na lekach 4 lata ale wtedy nie bralam udzialu w terapii i zaluje bo wszystko wrocilo z podwojna sila i nowymi objawami...Nie ma co sie oszukiwac niektore leki ratuja ludziom zycie wiec w ekstremalnych warunkach po prostu nalezy je brac dla wlasnego dobra. Ja dzisiaj w pracy mialam male niepokoje,ale przytulilam sie do nich i zaakceptowalam.. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×