Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość magdalenka00

Dzisiaj byłam z Ojcem na mieście, w rossmannie, naturze i biedronce, w rossmannie jakos dałam radę wystać w kolejce sama w biedronce byłam z tata i już miałam krytyczny moment ale jakos dalam rade bo male zakupy... znow szlam jak po trampolinie masakra :( jutro z samego rana wyjazd do STOLICY weekend szkola wiec ok ale od poniedzialku znow praca i bede z lękami jezdzic tramwajem:( kiedy mi to przejdzie...:(

Odnośnik do komentarza

A ja niedawno wróciłam, znów byłam z rodziną na cmentarzach,zakupy,spacer. Było zupełnie normalnie, choć jestem strasznie wymęczona tymi dwoma dniami, robię sobie jutro totalne wolne:) Bardzo dobrze Michalina,że przegoniłaś lęki, Asiu też. Tak właśnie trzeba robić, zająć umysł czymś innym, i nie dopuścić by te lęki się rozwijały. Tak trzymać:) Ania też radzę Ci szybko skorzystać z pomocy psychologa. Pamiętam jak rok temu trzęsłam się jak galareta na myśl o wyjściu z domu. Już sama wizja zakupów wywoływała u mnie lęki,a teraz? Dziś dostałam zamówione bilety na koncert Depeche Mode i co tam lęki:) Magda życzę Ci,żeby to szybko Cię opuściło. a powiedz korzystasz z pomocy psychologa,leków itp?

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny. Dopiero dziś mogę pisać bo mi komp szalał i co chwilę zrywało połączenie,zresztą nie wiem czy dałabym radę napisać,bo ostatnie 2 dni przepłakałam. Tak mi brak rodziców i ta tęsknota i żal jest chwilami nie do zniesienia. Kilkanaście stron wstecz pisałam że zmarli jedno po drugim w odstępie 4 miesięcy. Od śmierci mamy już minął rok,a rocznica taty będzie 25 grudnia. Byliśmy wczoraj na cmentarzu,ale deszcz padał więc nie chodziliśmy długo. Dziś byłam w bibliotece i spotkałam znajomych. Fajnie się gadało,ale w międzyczasie poczułam znajomy przypływ lęku,jednak nie uciekłam jak bym to zrobiła kiedyś. Przeczekałam,bo wiedziałam że nic mi nie będzie. Po chwili przeszło,teraz te ataki są krótsze niż kiedyś. Zauważyłam,że po takim ataku zawsze jestem zmęczona i chce mi się spać,czy macie tak samo? Mąż chce jechać w niedzielę do kościoła i już mi się włącza myślenie,czy wysiedzę całą bez sensacji. Ech co to za choróbsko podstępne,nigdy nie wiadomo kiedy zaatakuje,w jednej chwili można się czuć świetnie,a w następnej panika bez powodu.Na początku miałam tak jak Julka,że nie było mowy o dalszym wyjściu i staniu w kolejce. Jakiś czas mąż jeździł do sklepu aż w końcu się zbuntował, a ze skończył mu się urlop i poszedł do pracy więc nie miałam na kogo liczyć. I to był taki kop aby iść do przodu. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny. Wczoraj też byłam poza domem, w sumie 7 godzin. Aż nie mogłam w to uwierzyć. Ale wiecie, byli ze mną bliscy,więc z nimi od razu dużo raźniej i mniej lęków. Chociaż jak byłam już w domu odczułam pewną ulgę. Dziś przyjaciółka ma urodziny, podjadę na chwilę, chociaż to na drugim końcu miasta, no i pojadę sama. Lekki stres jest, bo mimo wszystko samej mi gorzej się jeździ. Fajnie,że Wam minęły te smutne dni bez lęku. Trochę Ciebie Kiciu rozumiem, mi też ciężko bez taty,on był dla mnie olbrzymim oparciem... Aniu kochana spróbuj wychodzić jak najczęściej, z córką, z rodzicami,ale staraj się codziennie,i coraz dalej. Ja mam zaszycik i widzę,że udaje mi się coraz dalej oddalać od domu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj urodziny Siorki:) Od jutra się wezmę w garść i pójdę dalej od domu, chociaż po troszku codziennie. W poniedziałek jadę [ z Tatą] do dużego miasta -do szpitala na zabieg:) Zawsze inne miasto i więcej nowych miejsc do chodzenia. A tak ogólnie to też tak macie, że łatwiej Wam chodzić po trawnikach? Nie wiecie dlaczego tak się dzieje? Na chodniku panika mnie ściga, na trawniku nie..... Szkoda ,że na jezdniach nie rośnie trawa. Ciocia żartuje ze mnie i mówi ,że mi kupi korytko z trawą i będę je nosiła pod pachą:D

Odnośnik do komentarza

A wiesz Ania,że to prawda:) Po lesie, parku, wszędzie tam gdzie trawa chodzi mi się świetnie, natomiast po centrum miasta gdzie sam beton wprost fatalnie.... I też szukam trawy:) Trzymam kciuki Aniu za udany wyjazd! Michalina i jak udały się urodziny, dojechałaś spokojnie? Kiciu co do ataków,to też bywałam mocno zmęczona i chciałam zasnąć, wiadomo sen najlepsze lekarstwo, nawet w ciągu dnia się kładłam. Zazdroszczę Ci Jula tych biletów i,że w ogóle miałaś dni wolne od lęków, porównując zeszły rok pewnie niebo a ziemia-patrzę nawet po sobie:) A kochane dziś mąż pakował resztę zniczy,jeden mu pękł w dłoni, tyle krwi... Aż musieli mu zszywać, także ma 8 szwów! I do środy w domu będzie mi towarzyszył. Gdyby tylko mógł mniej narzekać:)

Odnośnik do komentarza

Nie zastanawiałam się,ale macie rację z tą trawą. Zawsze szłam bliżej zielonego, a jak mogłam to po trawie, czemu to nie mam pojęcia? Ale zostało mi to do teraz. Tak widocznie w podświadomości się zakodowało, jak to,że jak idę np do kawiarni i mam do wyboru usiąść w głębi,albo przy drzwiach zawsze siądę przy drzwiach:) Mi Kiciu po atakach lęku spać się nie chciało,wręcz przeciwnie. Byłam czujna, w tym najgorszym okresie cierpiałam na bezsenność,bo bałam się kolejnych ataków.... I jak Michalina dzień minął, mam nadzieję,że plan się udał,aj jak zazdroszczę Ci tego samochodu:) Asiu przykro mi z powodu męża,oby szybko się zagoiło i przestał Ci narzekać:) A u mnie wczoraj nijako, poszłam po zakupy,ale bez entuzjazmu. Babcia męża trafiła do szpitala, także się martwimy. Rodzice przyjdą na kawkę. Ale denerwuję się babcią, na prawdę znam ją tyle lat i traktuję jak własną,ukochaną babcię.

Odnośnik do komentarza

No jakby ktoś tak się przyjrzał ,jak chodzę ,to by się uśmiał:D boczkiem, trawką, trawką na ukos, przez trawnik, między krzakami.... Jak partyzant:) Wczoraj wróciłam od Siostry ok 2.00. Z córką, sama po ciemku tracę orientację i kreci mi się x 3 :) Także po ciemku panikę mam sekundę za klatką schodową:) Na panikę to tylko taka rada jest ,żeby się nie dawać, jak dopadnie nie stawać jak wmurowana ,tylko po pół kroczku, ale iść dalej.Humor mi się poprawia odkąd zawitałam na to forum:) bo wiem ,że ktoś mnie rozumie i nie jestem z tym sama. Wam Kochane mogę powiedzieć, że boję się wyjść sama na dwór - będziecie Wiedziały o co mi chodzi. Jak powiem osobom, które z tą chorobą nie miały nic wspólnego uważają mnie za idiotkę.... Dużo ludzi ma teraz nerwice[ różne ] i dzieją im się bardzo dziwne, czasem wręcz absurdalne objawy... Dopiero wtedy mnie rozumieją.

Odnośnik do komentarza

Przykro mi Julia z powodu babci męża, oby wszystko pozytywnie się skończyło. No i z tą trawą to święta racja. Ja nawet pod domem, w ogrodzie nie idą ścieżką, lecę po trawie, ale jakiegoś logicznego wytłumaczenia nie znam? Może łatwiej się schować wśród krzaków, a upadek byłby mniej bolesny? Nie wiem. Asiu zdrówka dla małżonka:) A dziś mąż miał dyżur w aptece, siedziałyśmy z mamą w domu, jakoś tak po prostu dzień minął, dzieci śpią, teraz z mężem jakiś film obejrzę. A i racja Aniu, jak się wie,że jest ktoś kto przez to przechodzi i nie wyśmieje to od razu pewniej się człowiek czuje. Mi na przykład teściowa mówiła,że siedzę w domu bo jestem leniwa.... Zero zrozumienia, Teraz niby wie,że coś mi jest,ale chyba nie przyjmuje tego do wiadomości, nie wie jak mnie traktować i co robić.

Odnośnik do komentarza

Fajnie,dowiadujemy się o rzeczach, które nas łączą,a wcześniej nawet na to nie zwróciłam uwagi, ale może coś w tym jest Michalina, jak szłam to często miałam uczucie,że się przewrócę, wiadomo lepiej paść na trawkę niż beton:) Julia mam nadzieję,że z babcią to nic poważnego i szybko wróci do zdrowia. No i znów napiszę,ale Ania mnie zainspirowała,uwielbiam z Wami pisać, wiem,że mnie rozumiecie jak nikt inny, bo czasem nawet mąż ma mnie dosyć-tego marudzenia, a Wy to przecież świetnie znacie. Moja teściowa podobnie jak Twoja Michalina nie wiedziała jak ze mną postępować, chciała pomóc,ale robiła to bardzo nieporadnie,ja miałam tylko wyrzuty sumienia. A dziś mężu w domu. Zamarzyły mu się placki po węgiersku, zaraz lecę na zakupy,chociaż pogoda ponura.

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście, ja nawet nie zwróciłam na to uwagi:) Pewnie coś w tym jest co powiedziała Michalina:) Ależ z Ciebie Asia dobra żona, placki dla kontuzjowanego męża. Mój dziś łaskawie zje wczorajszy, nie chce mi się nawet gotować. Z babcią kiepsko,ale więcej będziemy wiedzieć jutro po badaniach. A co do tego,że wiele osób nas nie rozumie, no to niestety,macie rację. Im ciężko zrozumieć,że można mieć coś takiego w głowie, jakąś blokadę, która każe ci siedzieć w domu i trząść przed każdym wyjściem. Moi rodzice to początkowo też zrzucali na karb lenistwa, ale prawdą jest,że ich - a szczególnie chłodna postawa mamy mnie uratowała. Mąż by mnie zagłaskał, robił za mnie dosłownie wszystkie i dbał bym siedziała w domu bez nerwów, a to nie o to chodzi. Ważne by mieć w nich wsparcie, bo najgorsze to te złote rady...

Odnośnik do komentarza

Mój mąż też wszystko chciał za mnie robić, już czasem mu mówiłam,że pójdę na zakupy,a on,że po co mam się męczyć i denerwować, sam zrobi szybciej i bez moich nerwów,ale był dwa razy u psychologa i pani mu wytłumaczyła jak może mi pomóc. W ogóle fajna sprawa jak nasi bliscy w jakimś stopniu uczestniczą w naszej terapii i uczą się jak pomóc. Mam nadzieję,że z babcią będzie wszystko dobrze. Asiu placki dla męża? Ja ostatni raz robiłam je przed ślubem, tak na zachętę:) Mąż w pracy,mama w pracy siedzimy same, i trochę się nudzimy, bo lekko pada, Nina śpi i nic się nie chce człowiekowi. pozdrawiam,a Agata już z wojaży wróciła?

Odnośnik do komentarza

No od czasu do czasu jestem dobrą żoną:) Mój mąż też poszedł ze mną na parę rozmów do psychologa, chociaż niechętnie, bo mu się wydawało,że to dotyczy głównie mnie,ale tak naprawdę to cała najbliższa rodzina musi nam pomagać w * zdrowieniu*. Mój mąż dzięki tym spotkaniom lepiej odnajduje się w tej sytuacji i bardzo mnie wspiera:) Mam nadzieję Julia,że wszystko u Ciebie w porządku, i zdrowia dla ulubionej babci. Też mam dziś lenia, byłam z mężem na spacerze, zakupy zrobione, jakiś szybki obiad zrobię i po córkę do szkoły. I tak dzień mija powoli. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

U Was leniwie, u mnie tak samo. W ogóle nic mi się nie chce, na zewnątrz tak brzydko... Ani wyjść, czy porobić coś ciekawego. Mąż ma bardzo dużo pracy, wraca do domu i dalej pracuje. A z babcią trochę lepiej, ma zaostrzenie cukrzycy,będzie musiała robić sobie zastrzyki,trochę ją to przeraża... Mój też się krępował iść ze mną do psychologa, ale zrozumiał o co w tym chodzi, i często zachowywał się tak jak psycholog tyle,że domowy:) Miłego dnia Wam życzę

Odnośnik do komentarza

To dobrze,że Julia sprawa się w miarę wyjaśniła i będziesz się mniej martwić, oby szybko komputer Ci się naprawił:) A ja poszłam na zakupy, środa dzień targowy,w małych sklepikach było super, chciałam wejść do marketu i nie mogłam, a dwa razy próbowałam. Nie udało się, wolałam nie ryzykować ucieczki z pełnym koszykiem. Nie wiem, powinnam się cieszyć tym,że poszłam na godzinne zakupy,ale nieudany wypad do marketu mnie zasmucił... Asiu i jak wizyta u okulisty? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzięki Asiu za wiadomość:) Mogłam tu wejść,ale nie chciało wysłać mojej wiadomości:( Michalinka ja zaczęłam od małych sklepików,jak je oswoiłam szłam dalej, np szłam do Biedronki( a dla mnie to był sklep gigant) i kupowałam jedną rzecz, potem stopniowo szłam coraz dalej i dalej. Zobaczysz uda Ci się:) I jak tam Asiu, mąż wciąż cierpi? A jak z małą, jakoś niedawno byłaś z nią u okulisty,coś poważnego? Dziś byłam w urzędzie, załatwiłam ważną sprawę i jestem z siebie strasznie dumna, wystałam w kolejce,choć nie było łatwo,bo to godziny urzędowego szczytu,ale mówiłam sobie w duchu dasz radę i dałam:) Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Ja to całkiem jestem dziwna, bo boję się tylko wychodzić na dwór, sklepów już nie. Chociaż mam ochotę krzyczeć poprzez tłum, ale to raczej dlatego, że chodzą jak cielęta:) Wczoraj miałam mega doła, było 12 lat od mojego zachorowania na udar. Nerwicę mam tylko:) od lat 2. Dzisiaj ja i moja mp3 wyszłyśmy na spacer ,ale pogoda ...... Dzisiaj po kilku nieudanych próbach i zniechęceniu na kilka lat, wyszedł mi biszkopt:) od razu upiekłam dwa:) Przepis świetny, chyba fajny jak mi wyszedł:) Jak któraś chce, to pisać :)

Odnośnik do komentarza

Pisz Aniu, ja zawsze chętnie biorę różne przepisy, w kuchni lubię robić różne rzeczy,ale tylko te sprawdzone:) A poza tym takie rozmowy o mydle i powidle też pozwalają odsunąć dalej temat nerwicy. Michalina ja dopiero niedawno zaczęłam chodzić do większych sklepów,choć czasem było tak,że wychodziłam bez niczego, kolejka mnie przerażała... A Zosia okazało się ma astygmatyzm krótkowzroczny,a nie samą krótkowzroczność. Pani w szkole powiedziała mi,że mała nie chce nosić okularków, i też często w domu skarżyła się na ból głowy... Szkła dla astygmatyków są zupełnie inne niż dla krótkowidza. W poniedziałek mamy je odebrać, na szczęście wada bardzo duża nie jest,ale nie wiem czy to się cofnie? A dziś u mnie w końcu jaka takie słońce, biorę psa i trochę się przejdę, doładować akumulatory,pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Pisz Aniu, ja do ciast specjalnego talentu nie mam, może dlatego,że nie lubię zbytnio słodyczy i nie kręci mi pieczenie,ale mąż wcina wszystko co ma cukier w składzie;) Asiu moja siostra ma astygmatyzm, od 3 lat nosi okulary,niestety u niej wada jest spora, ostatnio było - 6 w jednym oku. ale dobrze dobrane okulary poprawiają komfort życia, i powiem Ci,że Emilka przez rok nosiła szkła dla krótkowidzów,i wada jej wtedy mocno poszybowała,także dobrze,że szybko zadziałałaś. Jula fajnie,że Ci się udało, ja na samą myśl o urzędzie czy czymś takim mam ciarki. Ale pochwalę się, wczoraj byłam godzinę na spacerze i weszłam do dwóch sklepów z ciuchami,pooglądałam i wracałam cała szczęśliwa. A u nas pochmurno, córki dziś okropnie marudne,dotrwać do 14,mąż wróci z pracy i niech się z nimi męczy:)

Odnośnik do komentarza

Ja biszkopt piekę tylko z rabarbarem,a tak to mimo,że lubię,ba kocham piec,to nie bardzo mi wychodzi. Także też uśmiecham się po przepis:) Dobrze Asiu,że mała już będzie mieć dobre okulary. Sama mam astygmatyzm,ale na szczęście dość mały, no,ale jak idę np do mięsnego to muszę założyć okulary by przeczytać co tam oferują, a i dwa razy jednego dnia wsiadłam do złego autobusu,bo mi się cyferki pomyliły,teraz zawsze mam z sobą i nakładam chętnie,.bo łatwiej się żyje:) Brawo Michalina, zobaczysz powoli,ale będzie coraz lepiej,ważna jest ta powtarzana do znudzenia regularność w próbowaniu. A dziś byłam też na zakupach,ale mam zły humor,z mężem jesteśmy na wojennej ścieżce. Ale u nas to już chyba normalne,kłócimy się o takie głupoty,że aż szkoda na to czasu.

Odnośnik do komentarza

Mam tylko nadzieję,że Zocha chętnie będzie je nosić, na razie korzysta głównie w szkole , przy odrabianiu lekcji czy przy oglądaniu bajek. Byłam wczoraj w sklepie,ale też większego entuzjazmu, jak najszybciej chciałam być już w domu. Cały dzień chodziłam podenerwowana. Jula urzędy staram się omijać, w przyszłym tygodniu mam wizytę w banku,już muszę iść,ale muszę podejść sama i trochę mnie stres łapie, może to lepiej,że teraz niż na miejscu? No i nie przejmuj się mężem, ostatnio mieliście sporo stresów,nie warto dokładać sobie kolejnych. No Michalinka samo oglądanie ładnych ciuchów może poprawić nastrój:) A dziś Zosia ma gimnastykę, potem angielski, a na końcu urodziny koleżanki z angielskiego, także cały dzień trzeba ją odprowadzać:)

Odnośnik do komentarza

Intensywny dzień Asiu widzę się zapowiadał:) Julia ja z moim mężem w zasadzie kłócimy się tylko o rzeczy mało ważne, na przykład kto nie umył szklanki,czy czemu w domu nie ma gorzkiej czekolady;)Ważne by w tych zasadniczych kwestiach mieć zbieżne poglądy, a reszta to wiadomo nikt nie jest idealny.:) Byłam dziś na rynku, sama, to znaczy tylko z Igą. Bałam się wejść za bramę,ale jak weszłam to mogłabym cały dzień chodzić i kupować, cieszę się,że się odważyłam,to mi dało chęć by dalej próbować:)

Odnośnik do komentarza

Asia pójdziesz i wszystko będzie dobrze, w końcu tyle rzezy robisz normalnie;) Ale to martwienie się u mnie też często występuje, ważne by mu się nie poddać. No i jak dzień Ci minął w pogoni za córką? Brawo Michalinka, teraz będziesz tam szła z coraz większą pewnością,aż oswoisz to miejsce i nie będzie robiło już to wyjście robiło na Tobie negatywnego wrażenia,oby tak dalej:) My z mężem kłócimy się tylko o głupoty,albo o to,że on w ogóle nie słucha a potem zdziwionego udaje,bo niby mu nic nie mówiłam;) . A wczoraj byłam na dużych zakupach z mężem i dziećmi. Potem Mamie prąd wyłączyli na osiedlu,była sama,wpadła z pasztetem by go upiec,bo ani do lodówki,ani do piekarnika,jakoś tak nam zeszło,że do 4 siedziałyśmy,rozmawiałyśmy,wspominałyśmy,zjadłyśmy chyba z pół pasztetu. Potrzebna mi była rozmowa,taka od serca. Ale Lila po 5 jak zwykle wstała,mąż odwiózł mamę do domu-i tak niedługo wróci z tatą i teście wpadną na obiad. ale już pasztetu nie zjedzą;)

Odnośnik do komentarza

Oj był intensywny, za moją Zosią to już ciężko nadążyć.:) Ale wróciła z tych urodzin zachwycona i dostała pyszne ciasteczka z całymi fistaszkami, były takie pyszne,że zjadłam 5:( i przy 5 tak rozbolał mnie ząb,że nie daję rady. Nie dość,że ząb męczy,to jeszcze wizja wizyty u dentysty mnie przeraża. Kosmetyczka,fryzjer ok,bo to przyjemne,ale dentysta? Nie ucieknę ze sprzętem w buzi... Sama myśl o czwartkowej wizycie nakręca mi ból jeszcze bardziej:( Brawo Michalina, pamiętam jak pierwszy raz poszłam sama na zakupy,lęk szybko przeszedł,przyszła sama radość:) Julia nie ma to jak nocne rozmowy,szkoda,że dzieciaki nie chcą zaprogramować się na odpoczynek dla rodziców:) Wczoraj mieliśmy jechać do teściów,ale przez ten ząb daliśmy spokój,byłam z psem i będę siedzieć w domu... także pozdrawiam-dość słonecznie:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×