Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Kochani:-) Piotrze dobrze,ze idziesz do psychologa.Wal wszystko co Cie meczy,w ten sposob wyczyscisz emocje,ktore Toba zawladnely.Ja rowniez jak dopadlo mnie to Cholerstwo,myslalam,ze ja jedna mam to,ze wszyscy inni sa zdrowi I szczesliwi-NIC MYLNEGO!! Kiedys moj psycholog powiedzial ,ze nie zdaje sobie sprawy ilu ludzi choruje,ludzi na stanowiskach,wyksztalconych,biednych,bogatych,starych ,mlodych,itd.itd.Po prostu wstydzimy sie naszych slabosci,koniec z tym!zacznij walczyc o siebie mysl o sobie dobrze .Dziewczeta musimy zadbac o naszego rodzynka hihi. Dzisiaj troche czuje sie gorzej ,od jakiegos vzasu dokucza mi bol pod lopatka.Podejrzewam nerwobole,nie malo dzieje sie jak ma sie prywatke,nerwow nie brakuje wiecie jak to jest,gdy codziennie walczy sie z lekami.Cholipka kiedy w koncu to odpusci?Aga leki ratuja mi d...e.Urzedy,sprawy zawodowe ,przymusowe wyjscia sama lub z kims ,upierdliwi klienci itd,itd,masakra,bez tych lekow nie dalabym rady.Moze kiedys uda mi sie odstawic:-) mam plana wyjsc do kumpeli trzymajcie kciuki.(zreszta poruszam sie wszedzie autem z roznym skutkiem,to moj azyl jaki mam poza granicami domu) pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Jak dobrze Ewa, że się odezwałaś, zastanawiałam się intensywnie co z Tobą... Piotr jak było na wizycie? Z terapeutą trzeba mieć dobry kontakt, jeżeli mu nie ufasz, to taka terapia jest bez sensu. Lepiej poszukać kogoś kto naprawdę nam pomoże. Ja nie chciałam leków bo bałam się, że bez nich będzie mi trudno, nie wiem nie chciałam się uzależnić. Wiem,że moje dochodzenie do formy trwa dłużej,ale to mój wybór. Mam nadzieję Oka,że na Ciebie podziałają i wrócisz do normalności:) Jak się wyjście udało z koleżanką? Oj, Julka mój mąż to ze mnie wszędzie jeździł i znał każdą cenę, fajnie by było znów zaszaleć na zakupach bez mężowskiego wzroku:) Dziś byliśmy u rodziny,bardzo daleka,ale cały dzień nam zszedł i wiadomo w domu siedzieliśmy... Pozdarwiam

Odnośnik do komentarza

Melduje sie zgodnie z umową.nie ukrywam ze jadąc tam dostałem takiego stracha ze już chciałem zrezygnować ale miałem w głowie to co tutaj przeczytałem-ze muszę jechać i koniec. wiedziałem ze jak zrezygnuje to juz po mnie .bylem, przeżyłem i mam zadanie domowe od Pani psycholog.mam pozytywnie myśleć.choroba która miałem była tylko snem nigdy jej nie było.jestem zdrowy i tyle tak jak i ataki paniki które przecież sobie tylko wymyśliłem ........ dziękuje Wam za porady i wsparcie.jutro rano wyjeżdżam do warszawki.jak to zniosę nie wiem ale to będzie chyba dobry test jak odrobiłem zadanie domowe.mam nadzieje ze pały nie dostane hehe. pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Cześć, ja już spakowana, babeczki upiekłam nam na drogę. Rodzice zaraz przybędą i zostaną z dziatwą:) Trochę się stresuję,ale nie samą jazdą,tylko dziećmi,nigdy nie zostawiałam ich na tyle,a będę daleko,więc w razie czego nie wrócę od razu i to mnie martwi. Chociaż Olek nas popycha,już idźcie,on do babci chce:) Świetnie Piotr,że się nie poddałeś, masz zwycięstwo. Dobrze jest sobie zapisywać takie momenty by na przykład rano sobie czytać i dowartościować się, mi to bardzo pomagało. Mając listę sukcesów przed oczyma,wiedziałam,że mogę wszystko:) Ewuś super,że jesteś:) Asiu cieszę się,że wszytko ok i urlop miło mija. Pozdrawiam Was serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Będzie dobrze :) ja w tamtym roku byłam tydzien 400 km od domu, pojechałam autem i wróciłam i przezyłam chociaż draństwo się pojawiało, a w tym roku 3 razy dłużej za granicą też sama i żyję, mnie terapia bardzo pomogła i do tej pory pomaga chociaż nie chodzę już tak regularnie, raz że nie mam takiej potrzeby a dwa niestety to kosztowne jest... ale jak było bardzo źle to co tydzień byłam u psychologa

Odnośnik do komentarza

A ja w tym roku pojechałam na 5 dniowe szkolenie 5-6h. autem od domu. Zdecydowałam się na szkolenie, opłaciłam a potem cały czas myślałam że chyba zwariowałam że się na to zgodziłam i nie wyobrażałam sobie tego. W dniu wyjazdu autentycznie poważnie myślałam że nie pojade. Ale pojechałam, nie byłam super spokojna ale były momenty gorsze i lepsze też. Przede wszytskim przeżyłam i pisałam tu dziewczyną że nawet szybko mi minęło. Po tym przeżyciu nabrałam więcej pewności. A jechałam z taką myślą- trudno najwyżej umre wszystko albo nic... Także spokojnie Piotr dasz rade, nie nastawiaj się że będzie super bo pewnie nie będzie daj sobie luz potraktuj jako sprawdzian a to że przezyjesz jesteśmy wszystkie chyba pewne :P

Odnośnik do komentarza

A my dziś zrobiliśmy sobie wycieczkę po okolicy,4 godziny w aucie,a 10 poza * domem*,aż jestem z siebie dumna:) Mam nadzieję Julka,że spokojnie dojechaliście? O dzieci się nie martw,już dziadkowie się nimi zajmą:) Piotr nie umrzesz tylko dlatego,że wyjdziesz z domu. Też miałam takie myśli i one niczego dobrrego nie wnosiły. Jedź i zobaczysz, będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim:) wczoraj 10 godzin jechałam samochodem, aż mąż był zdziwiony,że ani razu nie marudziłam:) Byłam już w sklepie-a przecież nie znam miasta,no i mieszkamy na starówce we Wrocławiu, a mamy jeszcze przed sobą drogę do Karpacza. Pogoda niestety fatalna, strasznie zimno, zostawiłam na noc okno uchylone i rano obudziłam się z wielkim katarem, boli mnie też głowa,więc na pewno przeziębiłam zatoki... Asiu super,robisz wspaniałe postępy-niedługo będziesz śmigać aż miło:) Piotr tryb olewający to najlepsze co możesz dla siebie zrobić. Pozdrawiam Was ciepło,choć tu strasznie zimno:(

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich cierpiacych:-) czytalam kiedys,ze my sami napedzamy sobie lek.Ale jakby w glowkach nam sie nie poprzewracalo ,to by zadne zle mysli nie wywolywaly fizycznych objawow.Czasami wydawalo mi sie ze zejde na zawal.Czy tez czasami odczuwacie klocie pod lopatka.Wczoraj mialam niezlego stracha.Bol rozrywal mi lopatke,a potem lek,krew odplynela mi do nog,przypominalam kartke papieru,bylam taka blada.nie wspomne ze jeszcze chwila I fiklabym omdlala.Czy ktos z Was kochani ,tez przezyl taki atak?Jednego dnia spokoj,drugiego jak grom z nieba.......Jest mi smutno.Kiedy skonczy sie ta MEKA?ta walka z POTWOREM w mojej glowie? Fajnie czyta sie ,ze dajecie sobie rade.Ja ostatnio cos nie domagam,sil mi brakuje,ale mysle ze jeszcze I dla mnie zaswieci sloneczko......

Odnośnik do komentarza

Piotr pamiętam że kiedyś czytałam, że często nerwica pojawia się po przeżytej chorobie, wzbudzony lęk przed śmiercią wciąż trwa chociaż nie ma już obiektu i dlatego przenosi się na obiekty irracjonalne takie jak np. lęk przed autobusami itd. A te mrówki- bardzo często w nerwicy jest właśnie taki objaw, złudzenie że coś chodzi po głowie. I lęk i mrówki olać, wyśmiać, nie poświęcać za dużo czasu. Oka każdy z nas ma gorsze i lepsze chwile w walce z tym DZIADEM. Ja też miałam tak takie dni gdzie ogromne osłabienie fizyczne, psychicznie dół i niepokój nieustający. A takie ból w łopatce, gdzieś w klatce itd. myśle że to nerwobóle, które dość często się pojawiają. Ja mam problem z wzięciem głębokiego oddechu i też często ziewam- ale jest już lepiej. No ale obawy nasze są przeróżne...będzie lepiej tylko się nie poddawaj, jak tylko poczujesz się lepiej bierz byka za rogi a jak przyjdzie gorszy czas staraj się tym nie dołować. Wiem jak to ciężko ale powolutku powolutku takie myślenie trzeba wprowadzać. Ja codziennie z przyjaciółką spaceruje. Ona wie o mojej chorobie i to jakoś działa na mnie dobrze. Chodzimy na kawki, lody, robimy spacerki. Czasem ona siada w parku a ja mam za zadanie przejść jakąś droge np. 20 minut do warzywniaka i zrobić tam zakupy albo kawałeczek dalej do kwiaciarni i przynieść świeże róże. Zadania wykonuje już praktycznie zawsze i coraz mniej czuje lęku. Bywaja troche gorsze dni czy chwile ale są takie momenty gdzie ide po te kwiaty 25 minut i ide jeszcze dalej spokojnie w innej piekarni kupuje chleb czekam w kolejce i rozkoszuje się chodzeniem...Boże jak to brzmi....Dziewczyny i Pior :P już coraz częściej nie chce mi się siedzieć w domu!! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Brzmi nieźle, ech dobrze, że są osoby co nas chociaż wspierają, jak nie rozumieją. Mój ex mąż kpił ze mnie, nie rozumiał, nie tolerował... aż go w dupę kopnęłam, odeszłam i z nim odeszły najgorsze lata ataków agorafobii i lęków panicznych. Mój ojciec też nazywał lęki moje WIZJAMI i śmiał się, grunt to zrozumienie od rodziny ech... My mamy siebie choć internetowo :) jak ja miałam najgorsze lata paniki, czyli 10 lat temu, neta nie miałam, nikogo zresztą...

Odnośnik do komentarza

Ech Kochani.jak dobrze posluchac dobrych rad:-) Milo,ze mnie rozumiecie.Wiem ,ze zle samopoczucie minie.Paulina wspolczuje I rozumiem t rTwoj bol.Sama nie mam wsparcia w.najblizszych,mezu,synach czy tez ojcu,mama nie zyje.Ciezko zyc I udawc zdrowa,albo nic nie mogaca niemote.Ech jest to zlozona sytuacja,kiedys opisze.CHOC BYLIBYSMY W TLUMIE TO I TAK Z CHOROBA POZOSTAJEMY SAMI. ach ,jakas melancholia mnie dopada,troche podciete mam skrzydelka tym samopoczuciem,tak juz mam.Kochani ciesze sie ,ze mam Was :-)

Odnośnik do komentarza

Oj, ja to mogę księgę napisać o napadach lękowych i agorafobii :) Teraz mam lepszy czas, na codzień jakoś daję radę. Kiepsko jest na drugi dzień po jakimś popijanku, wtedy naprawdę czuję, że się starzeję :) Kiedyś człowiek miała kaca, a teraz matkooooo panika, lęk, serce jak u kolibra, oczywiście jazda, że zaraz umrę, dlatego też już nawet pobawić jak kiedyś się nie mogę :/// No i oczywiście wyjazdy choćby autobusem gdzieś gdzie na codzień nie jeżdzę, metro moje *ukochane*, gdzie co stacja wysiadam :) no mówię Wam - cyrk :) Teraz trochę się już z tego śmieję, bo wiem co to za cholerstwo, ale w trakcie napadu oj nie jest do śmiechu... Niedawno ryczałam w karetce do tych ratowników: pomóżcie mi, zaraz umrę - a oni nic, tępo patrzyli i w końcu powiedzieli, że często mają takich *wariatów* co to umierają co drugi dzień i jak bardzo się uprą to ich wożą do szpitali, ale stamtąd zaraz wracają - bo przecież nic im nie jest :) U mnie to nawet 4 hydroxyziny nie pomogły wtedy tak się zblokowałam, że leki nie działały. Posiedziałam w tej karetce, popłakałam, myślałam, że tam padnę, poważnie i nic, po 20 minutach poczłapałam do domu i poszłam spać, bo w końcu Hydro zadziałało... Przepraszałam jak głupia tych ratowników, a jeden powiedział wprost: chłop się panią źle zajmuje widać to pani fiksuje. Hehe, oj kupa w tym racji :))) Jak człowiek zajęty czymś miłym to nie ma czasu na lęki i smutki :) Buziaki dla Was :) i idę stąd, bo mam łzy w oczach, jak wspomnę sobie tą akcję z karetki, człowiek taki bezsilny jest ech :(((

Odnośnik do komentarza

Agus,zazdroszcze takiej przyjaciolki,zewlaszcza tych spacerow .Ja nie mam tyle szczescia.Wszyscy pedza ,nie maja czasu na nic.Siostry rozrzucone po Polsce ,brat na miejscu,ale po udarze,maz slepy ,gluchy nie chce wiedziec,ze cos mi dolega tez pedzi jak wariat prywata.Dlatego moja biala laska jest auto ,ale tez oby nie za daleko domu.Jestem chyba swirem,kiedys kochalam zycie a teraz czuje sie jakbym sie cofala w rozwoju hihihihi.Co to sie porobilo z nami?Paulina jesli chodzi o twoje historie z karetka,rozumiem.Silny,piorunsko lek Toba zawladnal.Tym sie nie przejmuj,olej to,co pomysleli ratownicy,nie takie widzieli akcje.Ile razy ja jechalam z mezem samochodem i kilka km.od domu,panika,rozwolnienie,zmatanie we lbie no czubek hihihi,potem placz,bezsilnosc....na drugi dzien mega dol.

Odnośnik do komentarza

Ależ się rozpisałyście dziewczyny i chłopaki:)to ważne mieć kogoś bliskiego, moi bliscy zdają test i trwają przy,czasem nawet nie wiem czym zasłużyłam sobie na męża,który tak mi pomaga? Dziś miałam średni dzień, niby wszystko dobrze,ale w powietrzu unosił się zapach lęku. Szłam,jechałam autem,byłam poza domkiem większość dnia,ale jakoś tak niepewnie maszerowałam. Ci prawda obyło się bez lęku i paniki,ale nie było jak wczorqj. Cóż na zawołanie to się nie wyleczę... Julka jak Ci pobyt mija? Pozdrawiam Wszystkich,Asia

Odnośnik do komentarza

Piotrek35, toż, że stolica to ja wiem :))) mieszkam tu od urodzenia, całe 34 lata :), i że ja dumna z miasta swego to się smucę :) jak piszą na nie warszawka :) No, ale to bardziej zaczepne było, w sumie jak już i tak tu jedziesz i masz jazdy jak i ja :) to może miło tak pogadać sobie, a że chmiel uspokaja.... :)))) Generalnie czuję się na piwo zaproszona, dziękuję :) Jest ktoś z Warszawy jeszcze? Może jakiś zlot zrobimy :) Obyśmy się tylko nie bali dojechać :))) na miejsce spotkania :) Pocieszy nas to, że każdy w strachu :) Ech warto umieć śmiać się z własnych ułomności :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×