Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Już prawie 3 lata mnie to męczy, i już miałam takie same myśli jak Ty Oka,ale naprawdę trzeba kiedyś zebrać się w sobie. Mi powiedzieli,że żadne leki i super terapie nie pomogą póki ja nie będę gotowa na zmiany i naprawdę nie chciała wyzdrowieć. To śmieszne,ale przyzwyczaiłam się do lęku,że ciężko było mi pozbyć się myśli ,że to nie koniec nerwicy. Ale ja po prostu pozwoliłam jej kierować moim życiem, oddałam jej wszystko. I to był błąd. Ona mówi-zostań w domu,nie jedź na wakacje,ale ja mówię-pojadę,i już wygrywam. Także trzeba walczyć Oka,mimo,że to fajne nie jest. Dostawałam dużo książek od psychologa,ale nie pamiętam co to było,bo było tego mnóstwo. Dziś wracamy wieczorem do domu, w poniedziałek znów wyjeżdżam, niech się dzieję co chce-będę próbować:) Ładna pogoda nam tu przyszła:) Pozdrawiam Was serdecznie, jak Julka z wyjazdem się ułożyło?

Odnośnik do komentarza

Hej, dziewczyny wierzę,że z tego wszystkiego wyjdziemy-zobaczycie:) Więcej siły,odwagi i wiary. Wiadomo tego nie wyleczy się raz na zawsze ale można całkiem normalnie żyć. Dziś byłam na mieście z koleżanką, pojechałam sama, pochodziłyśmy po Starówce, a potem siedziałyśmy w kawiarni. Mąż wracając od rodziców mnie zabrał. Miłe popołudnie. Niby Asiu wszystko mam zamówione-noclegi,ale wciąż czekam co powiedzą rodzice,czy na 110 % wezmą dzieci. I jak powrót Asiu? Pozdrawiam Was serdecznie

Odnośnik do komentarza

Mam Kiciu tak samo,czasem zwykły katar bardzo skutecznie odciąga myśli:) Zdrowia życzę. Fajnie Julka,że tak śmiało idziesz na miasto. Ja bym nie dała rady-gdybym pojechała z mężem to pewnie,ale sama ? Muszę się odważyć,bo inaczej będę tylko zdrowa mając bliskich pod ręką,gratuluję:) A ja dziś piorę,sprzątam, znów się pakuję. Trochę się stresuję,ale obiecałam córce,że jedziemy razem i nie m odwrotu. Jeszcze teściowie zajadą,coś muszę na szybko zrobić,,, Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Asiu mam nadzieję,że wyjazd na Mazury będzie udany-myśl pozytywnie,dasz radę:) Oj Kicia mam tak samo, wystarczy właśnie drobna infekcja i już mam lepsze myśli-ale teraz często mam dobre:) Dziś byliśmy na plaży, przez las się szło 2 km,ale było warto bo prawie ludzi nie było. Rano była msza za moich dziadków,więc byłam w kościele-w środku:) Dopiero wróciłam,zmęczona,czerwona,ale szczęśliwa:0 Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Dziewczeta;-) lzej mi na serduszku jak mam wsparcie od Was.W sobote postanowilam pojsc na calosc.Joasia napisalas ze nalezy klocic sie ze swoimi zlymi myslami i robic im na odwrot.Czyli co,bylo haslo jedziemy na imprezke poza miasto, jedziemy odparlam mezowi.Byl strasznie zdziwiony moja szybka decyzja.Pomyslalam,w koncu niech sie dzieje co chce,jade i bede dobrze sie bawic.O dziwo w tlumie gosci ani razu nie zaatakowal mnie lek bawilam sie do 4 rano.Wrocilismy do domu w dobrym nastroju.Maz wspomina i wypomina ze zawsze powinnam tak sie bawic byc otwarta na ludzi,na jego propozycje wyjazdow.A czy ja nie chcialabym ,tak jak dawniej bez zastanowienia wyjsc z domu bez tego cholernegoBAGAZU ktory nie daje normalnie zyc?

Odnośnik do komentarza

Wtam dziewczyny po powrocie. Opalona, zadowolona ale zmęczona drogą- cala noc jechalismy potem lecielismy i znowu jechalismny. Lotu balam sie w aucie i troche na lotnisku ale w samym samolocie bylam calkiem spokojna, w trakcie startu staralam sie oddychac spokojnie liczac do 10 a potem jakos zajelam sie ksiazka i szybko minelo :). - najśmieszniejsze jest to że zamiast bać się ewentualnej katastroify czy ewentualnego awaryjnego lądowania dla mnie najtrudniejsze jest przetrwanie 3,5 godziny w miejscu z którego nie ma ucieczki :D. Witam nowe dziewczyny Kicie i Oka :). To co pisala Asia i teraz ty Oka, największy przełom na pewno następuje gdy zaczynamy zachowywać się na przekór nawet naszym lękom- *Wszystko trwa dopóki sam tego chcesz*. A jednak jak cholera się zacznie łatwo mówić trudniej zrobić :P dlatego musimy być silne, nie dawać się ale też się jakoś okrutnie nie udręczać że codziennie musi być lepiej czy coś. Moja psycholog mówi że robie duże postępy i powinnam też czasem sobie odpuścić ( bez przesady oczywiście) tak aby nie codziennie się cisnąć że musze wyjść i przejść tyle i tyle. Mi czytanie też bardzo bardzo pomaga z tym że ja lubie powieści i je głównie czytam. Jeszcze jakiś miesiąc temu miałam tak że wręcz czasem nieustannie myślałam o chorobie i lękach swoich dlatego o nich tylko chcialam rozmawiac i o nich czytac. A teraz juz widze ze zaczynaja mnie interesowac inne rzeczy wlasnie na przyklad wole poczytac jakies wciagajace historie niz kolejny raz zaglebiac sie w to jak walczyc z lekiem.. Ja wierze dziewczyny że my z tego przy odpowiedniej sile woli i wsparciu bliskich a także profesjonalnej pomocy jesteśmy w stanie całkiem wyjść. Pamiętam jak kiedyś czytałam książke *Uratuj mnie* Rachel Reiland (jest na chomiku) - może komuś poprawi humor. To historia dziewczyny która po psychoterapii, która przeszła i ze wsparciem blsikich wyszła z bardzo ciężkich zaburzeń osobowości typu borderline- była leczona ciężkimi lekami, kilka razy hospitalizowana, za sobą miała próby samobójcze, absolutnie nie radziła sobie z emocjami ( nie tylko lękiem). Przy jej historii choroby nasze opowieści to pikuś. Hmmm martwie się troche o Ewe już dawno tiu nie zaglądała mam nadzieje że u niej ok... Pozdrawiam i życze miłego dnia :).

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, ja na chwilę,bo o 10 przyjeżdżają rodzice i jedziemy, a mamy 4 godziny jazdy-moja najdłuższa podróż od ponad roku. Fajnie,że u Was lepiej,Agata zazdroszczę tych wojaży i gratuluję odwagi. Oka właśnie tak trzeba robić-na przekór-chociaż u nas to chyba Julka się w tym specjalizuje:) Oj,jak ja bym pojechała nad morze, bardzo dawno nie byłam:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Julia to sie wybawisz na weselisku,a jeszcze u brata,zycze Ci szampanskiej zabawy.Sukieneczke napewno kupisz,jest mnostwo fajnych wyprzedazy ,warto pobiegac po sklepach.U mnie dzisiaj spokojnie.Wieczorkiem pojade do tesko jak dam rade to zrobie zakupy.Najgorzej to wystac w kolejce do kasy makabra. Wiele razy rezygnowalam z zakupow,zostawialam koszyk z zakupami i w nogi.Z boku to kupa smiechu a w oczach lzy.Piszcie Kochane o sobie jak dzielnie walczycie z POTWOREM serce mi sie raduje ze mozna,jednak mozna malutkimi kroczkami wracas do rzeczywistosci.Moja terapeutka pociesza mnie ze sa to tylko mysli ,ze odejda,ze bedzie dobrze.Czasami pomaga ale czasami.

Odnośnik do komentarza

Dojechałam:) Powiem Wam,że trochę nerwów było,ale dałam radę, oczywiście najgorszy jest początek, a potem to mogłabym dookoła świata pojechać:) Pokój fajny, Zosia zachwycona, zaraz idziemy na spacer. Naprawdę wiele straciłam siedząc w domu, moja córka jest taka ciekawa świata, a ja jej tylko wycieczki do Biedronki fundowałam i jak Agacie parę razy zdarzyło mi się zostawiać zakupy i dezerterować- teraz to brzmi śmiesznie:) Julka znalazłaś jakąś sukienkę? Pochwal się:) Piotr najważniejsze to szybko zadziałać, nie warto tracić na to czasu. Mam nadzieję,że miałyście udany dzień, pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Joasiu Twoj sukces rowniez nas cieszy,jFajnie eR ze zdobylas sie na ten wyjazd.Strach ma wielkie oczy.Brawo,brawo!Nie masz uczucia jakbys dostala skrzydel hihihihi.?choc bardzo rzadko ,ale wiem jak to sie czlowiek czuje ,moglby gory przenosic,prawda.Kochana,wiecej takich chwil .

Odnośnik do komentarza

Mój problem jest ciut większy ogólnie.ponad rok temu wykryto u mnie raka.dostałem 4 cykle chemii i puki co wszystko jest ok(tfu tfu).przed chemia miałem kilka dziwnych ataków.nagle dostawałem zawrotów głowy i strasznego mrowienia w głowie.po chwili był paraliż lewej reki i nogi.od roku ataków takich nie mam juz ale często mam same mrówki w głowie i lekkie zawroty.do tego od jakiegoś czasu mam lęki.na dzień dzisiejszy sa one ciut mniejsze ale jednak są.najlepiej czuje sie w domu na kanapie . wyjście do kina czy do znajomych powoduje nagłe leki tylko w zasadzie sam nie wiem przed czym.mysle ze chyba najbardziej przed tymi atakami paraliżu które kiedys miałem .bylem u psychologa ale mówienie o tym było tragedią.miałem tam takie zawroty ze myślałem ze tam padnę wiec przestałem chodzić.czasami biorę afobam ale srednio mi pomaga.dodam jeszcze ze niedawno okazało sie ze mam problem z tarczycą.moje tsh wynosiło 144.po tygodniu brania leków było94 wiec spada .tak jak pisałem wcześniej-na dzien dzisiejszy leki sa mniejsze niż gdy tsh wynosiło 144.nie wiem czy wiązać to wszystko z tą tarczyca czy to jakaś schizma po moich przejściach. poradźcie cos bo takie życie to męczarnia.nawet na urlop z dzieciakami nie pojechaliśmy bo po prostu boje sie i tyle.

Odnośnik do komentarza

Widzisz Asiu,teraz będzie tylko lepiej:) Piotr koniecznie powinieneś się przełamać przed psychologiem,jego pomoc naprawdę jest cenna-na początku, bo potem i tak to Ty musisz wykonać całą pracę, ani psycholog, ani tabletki za Ciebie nie pójdą do kina, nie pojadą na wakacje itp. Trzymam kciuki,dasz radę, tylko staw czoła lękom i idź, choćby na chwilę, choćby bliziutko,ale co dzień. A ja wczoraj 5 godzin spędziłam w galerii, kiedyś marzyłabym o tym,ale wczoraj miałam dość, wyobraźcie sobie mojego męża latające z dziećmi za mną:) Pierwszy raz to nie ja chciałam uciec ze sklepu:) W końcu kupiłam taka,ale na 100 % przekonana nie jestem, wzięłam bo mąż powiedział,że jak czegoś zaraz,natychmiast nie wybiorę to żąda rozwodu:) http://www.emonnari.pl/dopasowana-sukienka-z-koronka-,1939.html Nadaje się? Jeszcze buty,torebka, itp,.... ale to już bez męża;0

Odnośnik do komentarza

Bardzo ładna ta sukienka Jula- taka elegancka, klasyczna a zarazem dopasowana seksowna- śliczna :). Jak się czuje w domu?? Hmmm wczoraj mążj uż do pracy a że u mnie w pracy jeszcze przerwa wakacyjna to siedziałam znowu 11h sama. U mnie największy problem, który mnie wpędza najmocniej w te lęki to samotność- tak teraz myśle. Ja do tego miasta w którym obecnie jestem przeprowadziłam się niedawno za mężem a wtedy narzeczonym. Nie mam tu przyjaciół, jakieś koleżanki z pracy i tyle. Rodzina i przyjaciele daleko. Nawet sąsiadów tu gdzie mieszkamy mamy jak na lekarstwo ( większość- obcokrajowcy pracocholicy których nie ma w domu :/). Jak pracuje to jeszcze jest całkiem całkiem, gorzej jak chwilowo nie ma. Siedze w pustym, dużym mieszkaniu w cichym bloku :/. A tak jak kiedyś pisalaś Asiu- najgorzej zostawić samego z własnymi myślami. Także jak wróciliśmy z wakacji spodziewałam się że znowu będę przerażona tym siedzeniem i powrotem do rzeczywistości. Ale powiem wam funkcjonuje odpukać całkiem nieżle. A dziś przyjechała do mnie przyjaciółka na troche więc już jest super:). Asiu gratuluje wyjazdu, bawcie się dobrze. Właśnie to jest tak że te leki nas bardzo mocno blokują przed wieloma rzeczami ale jak sprzeciwimy się tej blokadzie zaczniemy jezdzic wycodzic to choc na poczatku bedzie ciezko i zle po pewnym czasie zobaczymy ze znow zaczynamy funkcjonowac normalnie-ciesza te rzeczy ktore wczesniej cieszyly, znow jestesmy glodni wrazen i przygod. Ale dopoki siedzimy w domu na kanapie i unikamy wszystkiego co mozliwe jest tylko gorzej! Ja zauwazam u siebie ze wlasnie to wchodzenie w te lekowe sytuacje powoli odblokowuje leki. Poczatki byly przeciez straszne chodzilam minute w jedna strone i druga kolo domu z dusza na ramieniu. Potem nagle ta minuta juz nie przerazala i szlo sie do sklepu a potem do dalszego sklepu i na miasto. Poczatki oczywiscie lek lek i jeszcze raz lek i chec ucieczki ale potem stopniowo radosc i duma i swiadomosc ze mozna. Na dzien dzisiejszy jak czytacie jezdze na wakacje w dalekie strony w dodatku robie zakupy w duzych i mniejszych sklepach kolejka przestala mnie przerazac stoje cierpliwie, znow moge godzinami chodzic po sklepach z ciuchami. No i powoli zaczelam wychodzic sama -moge zrobic 20 minutowy spacer spokojnie:). I wiem ze jak znow mnie dopadnie POTWÓR- jak ktoras z was celnie napisala :D to znowu bede robic wszystko od poczatku krok po kroku. Piotr- podobnie jak Jula Ci napisze, kluczem do rozwiązania choroby jesteś ty sam. Psycholog, leki to tylko dodatki do Twojej własnej walki. Dopóki sam nie wezmiesz sie z nia za bary nic nie pomoże. Wyjdz na poczatku na minute lub kilka sekund tak jak ja i celebruj kazdy sukces...Psycholog jest oo to żeby pomóc nie dręczyć więc jak czujesz że jest ci zbyt ciężko mów mu o tym ( bo psycholog to nie jasnowidz nie wie wszytskiego). Powiedz że rozważasz zaprzestanie terapii bo nie wytrzymujesz itd. Psycholog znajdzie sposob żeby jakos innaczej poprowadzic terapie, poczeka na ciebie (chyba ze jest totalnym dziadem) ale tez kiedys bedziesz musial sie przelamac...

Odnośnik do komentarza

Śliczna sukienka Julka:) Jak mąż Cię w niej zobaczy to na pewno wynagrodzi mu to godziny spędzone w sklepie:) Agata trzymam kciuki, zobaczysz z każdym dniem powinno być coraz lepiej, zobacz jakich wielkich rzeczy dokonałaś:) Piotr za Ciebie też trzymam kciuki, nerwica Ci powie nie jedź, ale wsiądź i pojedź. Zobaczysz, najgorzej to wsiąść,ale wtedy nerwica zostaje na parkingu:) A ja dziś sporo na zewnątrz, spacery, spacery i jeszcze raz spacery. Ja nie czuję nóg,ale moje dziecko wciąż ma mnóstwo energii i męczy psa:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.Calkiem niezla Agato z Twoim radzeniem sobie.Joasia tez funkcjonujesz nie najgorzej.Julio sukieneczka sliczna.:-) Jak to wszystko czytam dziewczyny ,to ja sie do Was nie umywam.W jeden dzien mam taki zryw ,ze chcialabym wiele pokonac,potem odreagowuje conajmniej pare dni.Chodze z lekiem na ramieniu,tylko sie czai kiedy zawladnac mna calkowicie.Z reguly udaje sie jemu mnie pokonac.Wiem ze ciezka mozolna czasami ze lzami w oczach,praca nad soba,malymi kroczkami bedzie przyblizac do normalnosci.Nie wiem ,ale chyba leki tez spowalniaja umysl.Nie zawsze mam sily zeby sie zebrac na jakikolwiek ruch w te strone. Biore seroxat raz dziennie i spamilan,w przypadku napadu TRUCIZNY xanax.Nie wiem ale boje sie myslec o odstawieniu lekow.Kolezanka tak zrobila przeszla masakre,dalej jest na lekach. Piotrze nie wstydz sie tego opowiedziec lekarzowi jakie masz objawy.Pomysl o sobie i pedz do psychologa napewno zaradzi jak leczyc Ciebie.W dzisiejszych czasach rzadko kto nie ma nerwicy.Super ze mamy siebie I to forum:-) samotnosc jest najwiekszym wrogiem.Pozdrawiam Was cieplutko:-)

Odnośnik do komentarza

Wczoraj kupiłam buty do tej sukienki, lepiej, żeby mąż nie znał ceny :) Fajnie,że sukienka się podoba,bo absolutnie żadna mi się nie podobała,ale do tej coraz bardziej się przekonuję. Asiu widzisz jak dobrze Ci idzie, dzieci są wspaniałą motywacją do radzenia sobie z nerwicą. Przecież dziecku nie powiem,że nie ma śniadania, bo nie ma mleka, a nie mam mleka bo mamusia się boi, że coś jej na głowę spadnie na ulicy, padnie tam i całe osiedle się zleci by się z niej śmiać-i dlatego poczekamy aż tatuś wróci z pracy i śniadanie zjemy na kolację. Im bardziej absurdalnie tłumaczyłam sobie lęki, tym stawały się śmieszniejsze i okazało się, że nie warto na nie tracić czasu-tylko wyśmiać i robić swoje. nikomu nie powiem, że jestem całkiem zdrowa, ale im szybciej wyrzucam sobie głupie myśli z głowy tym czuję się lepiej. Forum pomaga, nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś cierpi na to co ja, że też ma lęki, też się boi. Razem dajemy sobie siłę i to jest piękne:) Pozdrawiam Was serdecznie:)

Odnośnik do komentarza

Oka- dlatego ja właśnie od leków trzymałam się jak najdalej. Jak było ze mną bardzo żle to poszłam do psychiatry, wizyta trwała....5 minut :/ lekarz stwierdził, że to pewnie zespół lęku uogólnionego, zapisał tabletki a na moje pytanie czy to przejdzie czy jest szansa bo słyszałam że z zaburzeń lekowych się wychodzi odpowiedział cytuje najwierniej jak pamiętam: * Niby się mówi że się wychodzi, z depresji ponoć też się wychodzi...a jaka jest rzeczywistość i jakie są czasy, przecież cały czas stres*..i na tym cudownym wsparciu kończąc powiedział do widzenia... Wykupiłam te leki i myśląc o tym okropnym spotkaniu, gdzie nikt nie chciał mnie słuchać, zrozumieć ani pomóc a szybko wypisać kolejną recepte i zarobić 8 dych...:/ zdecydowałam że nie wejde w to, poszukałam psychologa, znalazłam to forum, sama mocno nad sobą pracuje. W bardzo ciężkich chwilach pije melise albo biore ziółka uspokajające i powiem wam bez leków czuje niebo a ziemie pomiędzy tym co było a co jest. Do ego staram się ruszać- zapisaliśmy się z mężem jeszcze przed ślubem na kurs tańca i do dziś kontynuujemy. Na początku to co 5 minut musiałam odpoczywać, czułam się żle i nie chciałam tam być a teraz jak wywijam :D To bardzo odpręża a podczas tańca wydzielaja się endorfiny czyli hormony szczęścia. Oka nie twierdze, być może Tobie leki pomogą ale jak już będziesz czuła się na siłach spróbuj może powoli pod okiem lekarza odstawiać (tak żeby się nie uzależnić też)...a chodzisz na psychoterapie?? Piotr- wcześniej pisali tu jacyś Panowie i na pewno nie jesteś jedyny ale może dziewczyną łatwiej pisać nie wiem...tak czy siak na moment obecny jesteś faktycznie rodzynkiem :). Gratuluje dzisiejszego postanowienia i czekam na relacje po...:) Tak jak pisałeś że byłeś chory ja kiedyś czytałam, że nerwcica, zaburzenia lękowe często pojawiają się po chorobie ten lęk przed śmiercią który się wzbudził dalej trwa a że nie ma obiektu to przenosi się na irracjonalne rzeczy. Ale nie wiem czy tak na pewno jest w Twoim przypadku... Asiu troche Ci zazdroszcza, że jeszcze korzystasz z wakacji :P odpoczywaj, korzystaj, walcz z DZIADEM :P

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×