Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość AGATA1987

Jula zdrówka Ci życze, kuruj się. Dziękuje za miłe słowa :) Ewa ja też mam podobne odczucia. Powiedzenie *prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie* jest co prawda banalne ale baardzo prawdziwe. Wcześniej sama sobie radziłam, byłam silna i zdrowa i wtedy innaczej patrzyłam na świat ludzi. Kiedy zachorowałam i nagle świat z fajnego i pełnego wyzwań stał się straszny i zagrażający wtedy przekonałam się na kogo i czy na kogoś moge liczyć. Przeżyłam wtedy wiele rozczarowań i smutku. Najbardziej niestety zawiodłam się na dziewczynie którą uznawałam za swoją przyjaciółkę i której w przeszłości w trakcie jej problemów bardzo pomogłam. Ogromnie dużo serca włożyłam w tą relacje a w momencie kiedy zachorowałam dostałam od niej brak zrozumienia i odwrócenie się d*** w moim kierunku. Zobaczyłam też jak bardzo nie doceniałam ludzi którzy właśnie w moich problemach potrafili wyciągnąć do mnie rękę. Niedawno poznałam dziewczyne, która zna tą tematyke ( sama cierpi od lat na napady paniki- już je opanowała i ma teraz bardzo rzadko, zyje normalnie) bardzo mi pomogła przez swoje zrozumienie i rady jak sama sobie radzi. Ja też jej pomagam w pewnych sprawach. Jest to chyba moja pierwsza relacja gdzie zaróno biore jak i daje, naprawde lubie tą dziewczyne. To może być w pewnym sensie też plus mojej choroby- być może bez niej nie poznałabym jej a także wciąż żyła złudzeniami- kto jest moim przyjacielem a kto nie. Dodatkowo w obecnych czasach trudno o fajne relacje, każdy skupiony na sobie, na swojej karierze, swoim życiu. Ciężko o *przyjaciela*, łatwiej o rywala :/. A z przyjemniejszych tematów to wybieram się dziś na kurs tańca z moim partnerem a że oboje mamy brak poczucia rytmu i muzykalności to będzie zabawnie :D. Wczoraj na semianraich było dość dobrze- na samym początku troche się bałam czy wytrzymam i koniecznie chciałam wychodzić ale znów przeprowadziłam dialog w głowie że jestem bezpieczna że chciałam tu przyjechać, że to tylko chore myśli a jeśli skupie się na czymś innym bede czuć się dobrze i póżniej było już ok. Dziś też się tam wybieram...mam nadzieje że będzie dobrze i będę nad sobą panować Miłego dnia dla wszystkich

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście jak czyta się co piszecie to robi się weselej i przyjemniej na duszy:) Każda z nas robi postępy i to jest najważniejsze, także dziewczyny do przodu i do boju:) Ja dalej chora,ale już jakoś funkcjonuję normalniej. Muszę coś na obiad wymyślić szybkiego,bo nie chce mi się za bardzo gotować:) Córa płaczę, kończę już, pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość Wiosna

Witam Was! Znalazłam tą stronę w poszukiwaniu odpowiedzi na moje dolegliwości i bardzo się z tego cieszę bo w końcu widać, że nie jestem sama z tym problemem. Od tygodnia zaczęło mi się wszystko nasilać. Mam lęk przed wyjściem na ulicę bo za chwilę zaczyna się mocne bicie serca, drżenie całego ciała, wyobrażenie, że ciśnienie sięga zenitu. Próbuję z tym walczyć tłumacząc sobie, że przecież wszystko jest w porządku, dookoła tysiące ludzi z których na pewno znajdzie się osoba która mi pomoże. Ale to jest silniejsze. W ciągu dnia już o niczym innym nie myślę. Wcześniej miałam takie ataki sporadycznie przy krępujących spotkaniach na których trochę się denerwowałam. Ale teraz już wiem, że nie ma na co czekać! Czas wziąć życie w swoje ręce i zacząć walczyć z tym co nam przeszkadza i uniemożliwia normalne funkcjonowanie! Pozdrawiam Was i życzę dobrego nastawienia!

Odnośnik do komentarza

Witam Was porannie, dziś w dobrym nastroju, wczoraj byłam z mężem w Auchan, pierwszy raz bez lęków,bez chęci ucieczki. Nawet mąż był zaskoczony,oby to był pozytywny objaw:) Wiosna, tutaj właśnie można dostać wsparcie, dziewczyny swoimi historiami i codziennym życiem bardzo mnie mobilizują:) Muszę iść z psem do weterynarza, coś ma z oczami, domowe sposoby nie skutkują. nie chcę czekać aż na powrót męża, to tylko 10 minut spacerkiem, dam radę:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Hej Wiosna :) witam, ja bardzo ciesze się, że znalazłam to forum. Bardzo mi pomaga świadomość, że nie jestem sama a także chęć walki i dobre nastawienie dziewczyn tutaj. Bo najważniejsze jest nastawienie- stany mogą być różne raz lepsze raz gorsze ale ważne aby nie pogrążać się w złym myśleniu i obawie że będzie coraz gorzej, że nie mogę, że jestem nienormalna itd. Cierpimy na zaburzenia lękowe tak jak inni cierpią na cukrzyce, nadciśnienie, bóle migrenowe. W związku z tym musimy owszem uważać i się kontrolować ale żyć musimy tak jak wszyscy!! A uleczyć możemy się poprzez nasze myślenie i prawidłowe dialogi wewnętrzne. Wiosna ja dobrze rozumiem o czym mówisz wiem jak jest trudno, człowiek idzie do sklepu a emocje jakby miał na bungee skakać. Dlatego chcesz się zamknąć w domu nic nie robić ale to błąd- karmisz chorobe, boisz się coraz bardziej, bo dopóki uciekasz przed lękiem on goni Cię i cały czas narasta on jest górą. Pomagają małe kroki na tyle na ile możesz wychodż ( na początku z innymi potem malutkie kawałeczki sama). Pracuj nad myśleniem- ignoruj myśli powodujące i potęgujące lęk, miej ich świadomość i zamieniaj na inne ( przykład mój: myśl-jestem sama, nikt mi tu nie pomoże, zamieniam- no tak i na pewno umre właśnie teraz a może za sekunde i wyśmiewam). To jest tylko przykład ale chodzi o to żeby za myślą jestem sama nikt mi nie pomoże nie poszły inne typu: coś mi się stanie, już żle się czuje, daleko od domu itd.itd. Mi pomagaja też zajęcia- praca, może być nawet w domu- prasowanie, gotowanie, mycie podłogi do tego jakaś muzyka i nie jest żle. Powodzenia Ci życze A teraz troche o moich dniach. Wczoraj byłam na seminariach ( lęk miałam tylko jak stałyśmy w środku miasta w mega korku- ale zaczęłam pytać koleżanki o jej dziecko i myśli zeszły na inny tor a za tym też emocje), a potem na kursie tańca- było nawet fajnie, może nie relaks w 100% ale nie było żle. :) Na jutro umówiłam się do kosmetyczki- co prawda 5 minut drogi od domu ale i tak coś :) Buziaki dziewczyny miłego dzionka wam zycze

Odnośnik do komentarza

O tak, mi to forum bardzo pomogło,i całkowicie zmieniło myślenie o mojej - naszej dolegliwości.Teraz jestem * prawie normalna*,a były już dni kiedy wyjście do kiosku 5 metrów od domu stanowiło rzecz niemożliwą do osiągnięcia. Najważniejsze to codziennie próbować i konsekwentnie iść do przodu. Nie roztkliwiać się nad sobą, nie użalać, tylko walczyć. Bez naszej wiary w sukces i naszej pracy na zawsze zostaniemy w zamkniętym pokoju. Cieszę się z Wami dziewczyny, sklep czy kosmetyczka, dla kogoś to codzienność, dla nas wielki sukces:) Gdyby nie straszna chrypa to już jakoś bym żyła,a tak wciąż mówię jak pijany staruszek. Dziś mama wpadła, z obiadem,więc mogę sobie poleżeć, bo zabrała towarzystwo na spacerek:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczynki:)witam nowe dziewczyny na tym wątku:)razem bedzie nam razniej i pewniej przejsc pewne etary tej naszej przypadłosci.Ja siedze pije kawke i juz mysli mnie nachodza ,ze czeka mnie ta przeprowadzka mojego biura nic by sie nie działo zebym miała wieksze checi do pracy ja poprostu mam lenia najlepiej wyjechałabym gdzies na tydzien i odpoczeła a ktos zeby za mnie wszystko zrobił ale niestety to tylko marzenie którre sie nie spełni.Ciesze sie ,ze u was ok.julcia ja tez tak chce ,zeby ktos mi przygotował obiadek a ja z ochota i apetytem bym zjadła:))) joasiu mysle ,ze wydałas majatek jak chodziłas po markecie nie odczuwajac zadnych leków hahhaa to koszyk był pełny:)))fajnie!!! agatko super ,ze zaczełas sobie radzic aby tak dalej tego kursu tanca to tak naprwde zazdroszcze:)poszłabym z jakims nowym facetem:)))no cóz jest *stary*i z tego tez trzeba sie cieszyc.Ale ja uwielbiam sie bawic a mąż niestety nie róznica temperamentów robi swoje.Ja szukam rozrywki a on spokoju.Piszcie jakie macie plany na dzisiejszy dzien! pozdr ewa

Odnośnik do komentarza

Tłoczno u nas się robi:) Majątku Ewa nie wydałam, gdybym wiedziała,że tak dobrze się czuję brałabym kartę, a tak mieliśmy ograniczony budżet- widać zakupy trzeba powtórzyć:) My też mamy z mężem różne charaktery,ale jakoś udaje nam się żyć bezproblemowo, nie powiem kiedyś każde miało swoje poletko i robiło co chciało,a teraz mąż bardziej domowy się stał,odkąd Zosia podrosła i można z nią fajnie spędzać czas. Byłam u weterynarza,nie wiem po co,bo dalej mam robić co robiłam bez konsultacji,a jak po weekendzie nie przejdzie iść raz jeszcze. Wydałam 50 zł za nic,ale chociaż się przeszłam:) Jula zdrowiej, i na dwór wychodź:) A ja mam od teściowej rabarbar, i nie wiem co z nim zrobić, ciasto upiekę,ale tego strasznie dużo mam, boję się,że zmarnieje ...

Odnośnik do komentarza

Asiu całkiem drogi ten space Ci wyszedł,ale pewnie spora satysfakcja:) Ja tam Ewa wierzę,że tobie wszystko się uda. Jesteś fajną babką, i będzie wszystko fajnie:) A ja przez to chorobowe zaplanowałam w końcu roczek Lilki,to już niedługo. Zamówiłam tort, dekoracje itp. Będzie wszystko z Kubusia Puchatka,chociaż mąż mówi,że mało dziewczęco, nie wiem może różowe wstążki na krzesła w ogrodzie kupię i będzie bardziej * cukierkowo?:) Nie lubię różu i go unikam,ale mogę się poświęcić na jeden dzień. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mi największy problem sprawia wyjście z pracy, moim sposobem na moje lęki jest rozmowa przez telefon z chłopakiem. On jak nikt inny potrafi mnie uspokoić. Rozmawiałam z Panią Psycholog, muszę wybrać się do psychiatry po leki i przejść terapię. Muszę wyeliminować przyczynę a razem z nią skutek - wstrętne ataki paniki. Zalążek mojej choroby powstał, gdy straciłam pewność siebie i poczucie własnej wartości przez sytuację w pracy. Polecenia Pani Psycholog na co dzień dopóki nie wyleczę się z tego: oddychanie przeponowe, oraz trening Jacobsona. Dobrze działa też odpoczynek na słońcu. Ja cieszę się, że w końcu postanowiłam zadbać o siebie, do tej pory ważniejsze było otoczenie. Ale my wrażliwi tak mamy. Pozdrawiam Was! :)

Odnośnik do komentarza

Ja zaczęłam chorować jak pojechałam za mężem za granicę. Zawsze byłam aktywna, pracowałam, a tam nic. Zosia poszła do przedszkola a ja sama całe dnie w domu. Nie potrafiłam się z nikim zaprzyjaźnić, tęskniłam za rodziną, i mnie dopadło. Ale tam leczono mnie na serce, bo co wyszłam czułam potworne duszności, brakło mi tchu,serce waliło jak oszalałe... Dopiero teraz leczę się porządnie, odkąd znów mam wszystkich przy sobie czuję się bezpieczniej i częściej odnoszę małe sukcesy. Wczoraj byliśmy w parku,ale na 2 końcu miasta, dałam radę,może jakiś drobny niepokój był,ale olałam go i poszedł sobie:) Przyjęcie Julka zapowiada się ciekawie, moja już sobie zażyczyła w muzeum, u nas jest taka opcja,że zaprasza się dzieci,oni je przebierają w stroje z epoki,oprowadzają po muzeum,potem są zabawy związane z tym co dzieci widziały i zabawa z animatorem. To teraz hit w klasie Zośki,:) A dziś idę do kosmetyczki, muszę coś zrobić z brwiami:)

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

Nie wiem Joasiu gdzie byłaś konkretnie ale dziwi mnie to, że leczyli Cię na serce kiedy miałaś duszności tylko wtedy gdy wychodziłaś i nikt się nie zorientował, że przyczyna może być inna. Chore serce przecież daje objawy cały czas, bez względu na miejsce i okoliczności...:/ to jest absurd a jednak bardzo wiele osób lata leczy się na serce właśnie tylko myślałam, że to bardziej u nas w Polsce takie podejście- gdzie w wielu miejscach psycholog czy psychiatra kojarzą się jedynie ze szpitalem psychiatrycznym. A też czytałam kiedyś taką informacje, że agora dopada częściej osoby, które właśnie nie mają zajęcia i siedzą wiele w domu. Ja czuje się dość dobrze, cały ten tydzień jestem w ruchu, lęki bywają ale coraz bardziej udaje mi się je kontrolować. Zaraz znów wychodzę :), miłego dnia dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Ja też początkowo myślałam,że mam coś z sercem, ale szybko poszłam do psychologa. U mnie to było tak,że byłam po porodzie i myślałam,że to jakaś odmiana depresji poporodowej, gdyby nie to pewnie nie trafiłabym od razu do odpowiedniego specjalisty. Zresztą wiecie te wszystkie nasze dolegliwości z początku wyglądają na zawał. A i nie wiem jak u Was, ale u mnie te ataki paniki nie występowały tylko na zewnątrz, po prostu przerażała mnie konieczność wyjścia i w zasadzie cały czas byłam podenerwowana, miałam ataki paniki nawet w domu obierając kartofle, gdy przypominałam sobie,że jutro muszę iść na zakupy... A dziś u nas burzowo, chmurzy się, czuć coś w powietrzu... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.plakac sie chce jak czytam historie ludzi podobne do mojej.nie potrafie juz cieszyc sie z niczego.po co to po co tamto,?itd itd.wszystko bez sensu.w szarych kolorach wszystko.tylko dom lek panika.znacie to.nie wiem jak z tym cholerstwem juz walczyc.brakuje sil.

Odnośnik do komentarza

Prosze dajcie dobra rade na ta przypadlosc.maz dzieci a msm 2chlopakow nic nie wiedza o mojej chorobie.mam 2twarze trudno mi tak zyc.jestem u kresu sil.choruje 20 lat.leki wizyty u psychologa terapie byly.jednak nasilenie choroby nie pozwala na szersze leczenie.

Odnośnik do komentarza

Oka, ja ciągle z tym walczę, nie wiem czy jest jakiś złoty środek. Każdego dnia robię coś co zbliża mnie do normalności, np dziś byłam u kosmetyczki. Niby 5 minut od domu,ale dla mnie to wyzwanie, a każdy sukces zapisuję i robię swoją własną księgę, która ma mi dodawać otuchy. Chodzę do psychologa i jakoś staram się żyć. A co do mnie, to jak Jula miałam ataki i w domu i poza. Wiecie, bałam się samej myśli,że będę miała atak i tak nakręcałam te ataki... To było straszne. Teraz nie mam już takich ataków, czuję podenerwowanie, niepokój, ale nie rzuca mną tak. Zaczynam kontrolować swoje emocje. Idziemy z psem na wieczorny spacerek:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No dla mnie najgorszy jest ten lęk przed lękiem, że nadejdzie, że nie minie, że zwariuję, teraz mam juz coraz rzadsze takie mysli, ale lęk przed lękiem jest, zawsze bałam się, że nawet jesli wezmę doraźnie hydroksyzinę to może mi nie minąc i co wtedy ??? ima bardziej myslałam tym było gorzej, psycholog mówił mi że każdy lek osiąga punkt maksymalny a potem opada w sposób naturalny, w mojej ulubionej książce też o tym czytałam, raz miałam napad podczas terapii przy wyciaganiu róznych spraw i myślałam że oszaleję, wróciłam do domu i nadal to trwało, ale potem faktycznie minęło, poszło, poczułam się duzo lepiej, ale męczyłam się ze dwie godziny, ale wiecie co przekonałam się że od tego nie umarłam, że nic się nie stało, że dałam radę i że po wszystkim byłam lżejsza o coś tam co we mnie tkwiło

Odnośnik do komentarza

Ja myślę,że można wyciszyć objawy i żyć normalnie,ale chyba do końca nigdy się z tego nie wychodzi. To znaczy zawsze gdzieś z tyłu głowy będzie jakiś mały * strach* przed nawrotem. i teraz od nas zależy czy to wróci czy nie. nie można tłumić emocji, teraz dla własnego zdrowia nie boję się mówić tego co myślę, nie boję się zająć samą sobą. Piszę pamiętnik-jak radziła mi psycholog, wyrzucam na bieżąco emocje. Jestem troszkę egoistką,ale nie boję się poprosić kogoś o pomoc przy dzieciach,tak bym mogła w spokoju zająć się tylko sobą,swoimi emocjami. Robię to co dla mnie jest dobre. Jeżeli nie nauczymy się wyrażać emocji,one do nas wrócą, tyle,że w formie lęków. Dlatego już nie udaję,że ze wszystkim daję sobie świetnie radę, nie udaję super pani domu i matki na tysiąc procent. Robię wszystko by mieć wolną głowę, im mniej tam negatywnych odczuć,tym mniej lęków. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Dziś mam w planach małe zakupy, w końcu trzeba z domu wyjść:)

Odnośnik do komentarza

Hej Dziewczeta!wiem wszystko na temat tego paskudztwa przeszlam wiele juz sytuacji w leku.dlaczego tak mocno to trzyma.dlaczego tak bardzo to boli.?szkoda mi moich najblizszych oni tez cierpia choc nieswiadomi co mi dolega.nie wiem czy msm powiedziec moim synom o tej paskudzie.jeden ma 20 drugi 13 lat.jak myslicie?

Odnośnik do komentarza

A ja byłam w Lidlu, pewnie na parkingu myślałam czy dam radę itp,ale w sklepie było miło,bez lęków:) Ja mojej 7 latce powiedziałam, wiadomo bez zbędnych szczegółów,ale ona i tak to widzi,więc nie oszukiwałam. Zosia wie,że mama jest chora i czasem nie może robić pewnych rzeczy-zakupy, kino, itp. Ona wie,że takie sprawy robimy razem z mężem i nie męczy mnie o wyjście samej. Jak wiedzą bliscy jest łatwiej, no nie wiem przynajmniej mnie.

Odnośnik do komentarza

A jeszcze nikt się nie zorientował,że coś Ci jest? W ogóle nic nikomu nie powiedziałaś? U mnie dzieci maleńkie, ale rodzice, brat , teściowie oni wiedzą. Zresztą akurat trudno fakt,że ciągle siedzę w domu i proszę innych o pomoc przy wyjściu... A dziś dobrze, jedziemy do brata męża na imieniny. Zarzekał się,że będzie świętował je na emeryturze,a teraz każda okazja do spotkania i zjedzenia czegoś dobrego jest dobra:) Miłej niedzieli, Julka

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) fajnie sie czyta jak u Was w miare ok:)U mnie tylko duzo pracy w domu w zwiazku z przeniesieniem tego biura.Wszystko co sie tam znajdowało oddałam znajomym chociaz sa zadowoleni bo dostali całkiem nowy wypoczynek którego ja nie miam gdzie wstawic.Chociaz tyle dobrego z mojej strony.Wczoraj segregowałam dokumenty trgo nie lubie berdzo robic a dzisiaj znowu zapiepsz.na 11 do pracy tam tez po trochu wszystko bede pakowała tzn dokumenty itp.Dobrze ,ze len minął i jakos normalnie funkcjonuje.W sobote odwiedziłam w Warszawie kilka sklepow sportowych bo chce mojej małej kupic rower.Wybrałam taki w Decatlonie ale nie wiem czy go kupie bo musi zobaczyc syn czy to nie jest jakies g...Dziewczyny z nerwica mozna całkiem niezle funkcjonowac wystarczy jednoAKCEPTACJA.Ja przechodziłam przez wszystko co opisujecie a teraz jest ok praca zakupy,wyjscia ja sie poprostu z tym pogodziłam ,ze czasami moze byc gorzej.Nie zawsze swieci słonce i nie zawsze człowiek czuje sie super.Miłego dnia dziewczyny!!!! pozdr ewa

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×