Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie:) ciesze sie ,ze u Was tez juz lepiej kazda z nas na swój sposób robi postepy i z tego trzeba sie cieszyć.julia uuuuu zaliczyc taki most to sukcessss:)))))Ja juz dzisiaj przygotowana do pracy ale mam totalnego lenia wczoraj jednak zrezygnowałam z wynajmu tego lokalu ciesze sie i smuce bo nie wiem czy dobrze zrobiłam ale ja juz taka jestem ,ze co mio lezy na watrobie to mówie prosto w oczy i almo mozna mnie kochac albo nienawidziec.W piatek powiedziałam kobiecie od której wynajmuje lokal wszystkie moje bolaczki ale ona nie była tym zachwycona była zdziwiona ,ze usłyszała tyle krytycznych słow pod swoim adresem ale wszystko to co powiedziałam było prawda ale prawda w oczy kole jak mówi powiedzenie:) wczoraj przyszła i powiedziała ,ze bedzie powiekszac lokal i bedzie wyzszy czynsz wiec powiedziałam ,ze niech robi te remonty ale ja sie usuwam bo jam ładniejsze pomieszczenie gospodarcze niz ten jej cały lokal.Wyszła zniesmaczona włascicielka ziemska hahaha .a ja w te wolne dni po 1 ym maja biore sie za malowanie swojego pomieszczenia:)) u siebie to u siebie.Eh nie zanudzam swoimi problemami dziewczyny trzeba isc do przodu i nie dawac sie ani chorobie ani zawistnym ludziom pozdr ewa

Odnośnik do komentarza

Dobrze Ewuś,że w końcu wyjaśniła się sprawa z Twoim lokalem, jednak co u siebie, to u siebie,więc trzymam kciuki:) Powiem Wam,że miałam już takie dni,że nie mogłam nigdzie wyjść,totalna blokada. Siedziałam i nie wiedziałam o co chodzi, poszłam do psychologa-teraz już nie chodzę, czasem dzwonię,albo piszę maila- ostatnio troszkę się chwalę głównie:) Ja pomyślałam o naszej chorobie jak o złamaniu nogi. Ok, zdarza się,mamy czas kiedy nie możemy zrobić kroku,ale nadchodzi taki dzień kiedy zdejmują nam gips. Możemy teraz iść do przodu,nie poddawać się,cieszyć każdym małym kroczkiem i codziennie iść do przodu. Można też się załamać, bo przecież nie chodzimy tak jak wcześniej,obrazić się na wszystko i wrócić do łóżka. Ja miałam taki dzień,że zmęczona wróciłam do łóżka, chciałam się poddać,ale coś we mnie pękło i zrozumiałam, że muszę cieszyć się każdym krokiem. Zapisywałam każdy kolejny,nawet malutki sukces, czytałam to sobie kilkanaście razy na dzień, do tego psycholog,kropelki,obyło się bez leków- i się cieszę. Więc dziewczyny stawiajcie sobie realne cele,celebrujcie każdy sukces, i nigdy ale to nigdy się nie poddawajcie. To Wy macie rządzić swoim życiem, nie nerwica. Dziś u nas leje od rana, także zajmę się domem:)

Odnośnik do komentarza

Masz Julka rację, ja niestety zrażam się za szybko, cofam się i tracę motywację.... Dziś wystałam w tej kolejce, były przede mną tylko 2 osoby,ale zawsze coś nie powiem serce mi waliło,ale jakoś wytrzymałam. Teraz będę codziennie robić krok do przodu, nie mogę się poddać, w końcu mam Zosię, męża,rodzinę, mam dla kogo walczyć, i na kim się wesprzeć w razie upadku. Pozdrawiam, Asia

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny! :) No to ja się muszę Wam pochwalić swoimi małymi osiągnięciami. :) W niedzielę poszłam na bardzo długi spacer z koleżanką (pojechałam na kilka dni do rodziców, bo miałam parę spraw tam do załatwienia), trwał około 4h! Na początku się denerwowałam, ale później mi minęło. W poniedziałek odwołali mi wizytę u pulmonologa, więc żeby nie siedzieć w domu poszłam do kuzynki na 2h, pobawiłam się z jej psiakiem i szczurem. :D Odwiedziłam też babcię, posiedziałam z nią na ławce pod blokiem - zero lęków. :) Wieczorem poszłam na długi spacer z kuzynką, na około 3h, biegałyśmy z jej psem po polach, spacerowałyśmy baaardzo daleko od mojego domu. Troszkę się *pobałam* orientując się, że jestem tak daleko, ale ataku paniki nie dostałam. :) We wtorek poszłam z kuzynką na miasto, też kawałek drogi. Załatwiłam wizytę w urzędzie pracy, kolejna dopiero w sierpniu. :) Później pospacerowałyśmy po mieście z dobre 2h, zaliczyłyśmy Rossmanna, sklepy odzieżowe, optyka i zoologiczny. Też denerwowałam się jedynie z początku spaceru, ale ataku paniki zero. :) Wieczorem przyjechał po mnie narzeczony i wróciłam do siebie. :) W środę poszłam na miasto w poszukiwaniu szpilek. Kupiłam sobie jedne w CCC. :) Początkowo jak szłam w stronę miasta biłam się w myślach: żeby mi tylko nie było niedobrze. Ale później przeszło, słuchałam sobie MP4, weszłam do CCC, przymierzałam buty i było już ok aż do powrotu do domu. Wracałam taka dumna z siebie! Dzisiaj byłam na krótkim spacerze z moim TŻem, poszliśmy się przejść do Biedronki, która jest troszkę dalej niż ta najbliższa naszego mieszkania. W ogóle się nie bałam. :) Czuję, że się poprawia! Jest coraz lepiej. :) Jutro jedziemy napompować rowerki na stację benzynową, w weekend się wybierzemy w jakąś przejażdżkę rowerową. :) Co do pieska to podjęliśmy decyzję: kupimy maleńkiego Maltańczyka z hodowli na święta Bożego Narodzenia albo po Nowym Roku. :) Cierpliwie poczekam. Podjęłam też decyzję pójścia w tym roku na studia zaoczne, na inżynierię biomedyczną na politechnikę śląską. Obym wytrzymała w tym postanowieniu i nie bała się na zajęciach. Muszę wyjść z tego cholerstwa! :) I cieszę się, że u Was lepiej Kochane! To chyba też ta sprawka wiosny i słoneczka, łatwiej się wychodzi z domku. Oby nam wszystkim przeszło do jesieni! :)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny:) widzę,że u Was coraz lepiej, tak trzymajcie.:) U mnie wczoraj dość spokojnie, wpadła siostra, mały spacer, dwa sklepy,ale niestety nie żadne centrum,czy jakieś duże wycieczki,tylko znów te moje okolice. ale chociaż dobrze,że nie uciekam już ze sklepów,a samo wyjście- gdzieś blisko nie przeraża mnie już tak bardzo. Zosia ma dziś turniej sportowy, jakiś konkurs klasowy,moja gwiazda będzie grała w piłkę nożną, ona naprawdę to uwielbia,także zaraz się zbieram bo rodzice mają kibicować dzieciom:) Mam nadzieję,że dam radę:)

Odnośnik do komentarza

Asiu krok po kroku dobrze że jest jakaś poprawa ( tak jak pisałaś nie uciekasz ze sklepów, nie boisz się tak bardzo wyjścia w najbliższe okolice) i potem małymi krokami do normalności. Ja jestem w podobnym stadium jak ty- chociaż od kilku dni robie postępy- chodze codziennie na 2 długie spacery- jeden przed południem z koleżanką a wieczorem z narzeczonym. Sama nie ale wierze, że pewnego dnia jak już oswoje się i poczuje bezpiecznie też będę się jedynie z lęku śmiać. Jula pytanie do Ciebie odnośnie tych kropelek Baha, które stosujesz?? Ja myśle o zamówieniu Rescue Remedy i Aspen. Chyba będą dla mnie najlepsze. Stosujesz może któryś z nich?? Miłego, slonecznego dnia (bez lęków) dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Asiu to właśnie te małe kroczki budują Twoją normalność,więc powinnaś się tylko cieszyć:) Miałam Rescue,ale nie kupowałam gotowego tylko skopiowałam skład i zrobiłam swoją mieszankę-wychodzi 10 zł taniej,no i mam te pastylki Rescue. A teraz mam już inny skład, na pewność siebie i energię, nie powiem bardzo mi pomaga:) Pierwsza wyciszyła lęki,druga mnie wręcz zmusza do wyjścia:) Ale na początku-pierwsze 3-4 dni to takie wyrzucanie z siebie tych lęków,dużo o tym myślałam, w nocy budziło mnie to czego się boję, zresztą tam na stronie też tak napisali,żeby się nie zrażać chwilowym pogorszeniem,bo zaraz przechodzi:) A mnie coś wczoraj na placu zabaw musiało przewiać, niby cieplutko,ale wiatr był niezły. Gardło mnie boli , katar i głowa do tego... Siedzimy w domu, bo pochmurnie , a ja się szybko kuruję czosnkiem i miodem:)

Odnośnik do komentarza

Witam z rana:) Dałam radę wczoraj,wysiedziałam na trybunach,pogoda piękna, obok siedziały dwie takie znajome mamy,więc nie powiem,było całkiem miło:) Tylko Zośka cała poobijana,jakby walczyła 10 rund w boksie:) Też mam te Rescue,ale na co dzień mam inną mieszankę,a tę stosuję w awaryjnych sytuacjach. Polecam, mi zawsze mniejszą,większą,ale zawsze jakąś ulgę daje:) Tak właśnie Julka, muszę zacząć cieszyć się z małych rzeczy,bo to one budują te wielkie,tylko jakoś mi trudno,ja to od razu chciałabym normalność... Zdrowia Ci życzę:) A dziś bratanica męża ma 5 urodziny,także idziemy do nich na urodzinowego grilla:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny. Byłam przed wczoraj na rowerze, przejechaliśmy ok. 10km, nie bałam się ani chwili. Wczoraj byliśmy na długim spacerze, a dzisiaj rano się pokłóciliśmy, więc wyszłam na godzinę na spacer. Zero lęków. Narzeczony nie rozumie, że takie wyjścia na spacery, czy rower mi pomagają. Wczoraj obiecał, że dziś pójdziemy gdzieś albo pojedziemy to oczywiście mu się nie chce. Kompletnie nie rozumie... Jak się zdenerwuję to zaraz sama pojadę nad tą wodę autobusem albo zabiorę mu samochód. :/

Odnośnik do komentarza

A ja dziś w domu, mąż i córka pojechali na wycieczkę rowerową, a ja zostałam z psem i kobiecą przypadłością... Na pocieszenie upiekłam szarlotkę i sąsiadkę na kawkę zaprosiłam. Ogólnie miło było. Fajnie Julka mieć własny kawałek ziemi, ja to nawet balkonu nie mam,ale u teściów sobie trochę odbijam miłość do kwiatów:) I Malamika gratuluję tylu kilometrów, a Tobie Egzaltacjo życzę miłego odpoczynku:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczynki:) ja własnie wrócilam z wyjazdu:(((pogoda przepiekna zatem jestem juz opalona namachałam troche kilometrów ale wróciłam szczesliwa bo zarazerwowałam domek na 7 dni w czerwcu.Samopoczucie rewelacyjne ja uwielbiam słonce!!! ciesze sie sie ,ze u was vwszystko ok Malamika działasz super aby tak dalej i z takim skutkiem!!!Egzaltacjo super ,ze znalazłas czas aby wyjechać tylko napisz gdzie spedzasz wolny czas i kiedy wracasz.Julia pozazdroscic ogrodu u mnie w tym roku na podworku bedzie rozgardiasz ze wzgledu na przebudowe i przeniesienie biura mam juz koncepcje tylko kasy na to nie mam.Joasiu kazde wyjscie nie wazne gdzie i nie wazne na ile jest wazne!!!!!Wazne ,ze było i za kazdym razem bedzie lepiej.Pozdrawiam Was ewa

Odnośnik do komentarza

Ależ u Was wyjazdowo,aż zazdroszczę. Lila zakatarzona(pewnie ode mnie) więc marudna, płacząca... Wczoraj w domu siedzieliśmy, może jutro uda się gdzieś wyskoczyć? Zobaczymy. Na razie mąż przywiózł piaskownicę, huśtawki zostawiamy dziadkom na dzień dziecka, to trochę kosztuje jednak... Ogródek wciąż pięknieje, bo w zeszłym roku wyglądał fatalnie,nic nie zrobiliśmy,aż wstyd przed ludźmi:) Czekam na teściową, ma na chwilę z dziećmi posiedzieć, ja muszę do ginekologa wyskoczyć i jakieś buty sobie kupić, bo nie myślałam,że tu już letnie rzeczy będą potrzebne:) Miłego dnia Wam życzę:)

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście pogoda dość sympatyczna:) U mnie dziś w zasadzie w porządku, byłam z córką na zakupach, jakoś się wyluzowałam i miło poszło:) ale potem mąż mi popsuł humor,a raczej wiadomość,że jednak nie dostanie wolnego w środę,nawet w piątek,więc taki dziwny weekend nam się szykuje, a miałam plany, myślałam,że razem przełamiemy kolejne bariery i te moje lęki... Jutro jedziemy na grilla do mojej siostry, ale to tylko 10 minut drogi,jak są korki do tego... Ale cóż, powinno być miło:) Pozdrawiam Was, i jak Julia udały się zakupy? A i Ewuś zazdroszczę jeziorka,oj jak zazdroszczę:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) w poniedziałek jeszcze mnie coś naszło i pobiegłam do fryzjerki, to fajnie iść tak po prostu,z marszu:) Wczoraj pojechaliśmy aż w Bory Tucholskie, ogólnie miałam od rana zły humor. Każdemu się dostało, a mi najbardziej. Podenerwowana byłam, wzięłam moją ratunkową pastylkę nawet żeby dojechać spokojnie i obyło się bez problemów. Było naprawdę bardzo,bardzo miło i sympatycznie. no i 250 km przejechaliśmy:) Zaraz idziemy z dziećmi na zakupy i jakiś spacerek mały. Ja też Asiu jakichś wielkich planów nie mam,cóż mąż ma taką pracę,albo i charakter,że nie odpuści. Ale każde wyjście dobrze Ci robi:) Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość ewasta

Witajcie:) ja tez mam taki rozwalony ten wolny czas.W poniedziałek w pracy wtorek wolne sroda do pracy itd.... mam gdzies taki pseudo wypoczynek.jestem dzis w kiepskim nastroju najgorsze jest to ,ze nie wiem dlaczego:((((((znowu chwile zwatpienia:(((((Nic nie jest tak jak ja bym chciała.jakies ciagłe przemyslenia ,ze jak przeniose biuro bede miała mniej klientów i co za tym idzie brak kasy aniestety moge liczyc sama na siebie.Miałam robic porzadki w pomieszczeniu gdzie bedzie teraz moje biuro no i co??????????/ nic nie zrobiłam bo mam totalnego lenia.Mysle ,ze w najblizszym czasie sie to zmieni bo trzeba pracowac.u mnnie dzisiaj słonce za chmurami a ja uwielbiam słonce!!!! i znowu nic mi nie pasuje ej nie zanudzam trzymajcie sie dziewczynki zycze miłej srody!!!! ewa

Odnośnik do komentarza

Ewuś zobaczysz z pracą będzie dobrze, taka zmiana powinna podziałać pozytywnie, ja za to trzymam kciuki.:) No i każdy ma prawo do gorszego dnia, I Ty i Julka, i ja i w ogóle każdy. Także nic się nie dzieje złego, ja zaczynam sobie tłumaczyć,że złe dni po prostu są i tyle. nic na to nie poradzę, staram się wtedy siedzieć w domu, nie wiem czy to dobrze,ale nie chcę się stresować porażkami,wolę je przeczekać. chociaż jak widzę Ewa w pracy, Julka w podróży,jak Wy to robicie? Nie wiem, jak ja mam zły humor jak mówiłam wyłączam się:) Wczoraj na grillu miło było,dałam radę,chociaż było upalnie,a ja nie lubię za dużych temperatur:) A potem super wiadomość dostaliśmy, otóż moja szwagierka urodziła małego Fabianka. Niespodzianka, bo miał się pojawić dopiero po 20 maja, ale widocznie chce z majówki skorzystać:) a jeszcze w sobotę byliśmy u nich na urodzinach starszej córki, i nic nie zapowiadało szybkiego porodu. Zosia już chce za niańkę robić,zakochana w małym:) Jutro bierzemy ich starszą Polę i robimy piknik, w końcu mama w szpitalu, a brat męża musi pokoik przygotować,bo nie wszystko gotowe. Także powinno być jutro miło:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość ewasta

Dzieki Joasiu za pozytywna energiE:))))chciałabym aby tak było jak piszesz!!!dzięki.ja juz taka jestem naenergetyzowana hahahha zawsze latam nie umiem chodzic wolno i nic wolno nie potrafie robić czasami jak sie zapomne zbiegam po schodach jak nastolatka i maz mysli ,ze przebiegła córka.No cóz czasami kregosłup tez daje sie we znaki.Miałam ochote na kawe z kolezanka ale nie odbierała telefonu wiec wypiłam juz w sumie dwie kawki ale sama:( szkoda ,ze tak daleko od siebie mieszkamy bo dla mnie jeszcze przebycie 100 km nie byłoby przeszkoda ale powyzej to juz .......koszty:(uwielbiam prowadzic samochód wiec jak ktos chce dalej jechac zawsze prosi mnie bo wie ,ze dla mnie to nie problem .Humor powraca wraz z pojawieniem sie słoneczka.Dziewczyny ja juz jestem opalona!!!!!!! wiem ,ze słonce jest za bardzo niebezpieczne ale ja uwielbiam polezec i sie poopalać.Teraz koncze obiadek i czeka mnie prasowanie.dzieki za wszystko i TE miłe słowa Joasiu pozdr ewa

Odnośnik do komentarza
Gość AGATA1987

A ja właśnie wróciłam z majówki- byliśmy w górach z narzeczonym, jakieś 2 godzinki drogi od naszej miejscowości. Spędziliśmy prawie 4 bardzooo słoneczne i udane dni :). Piękna okolica, słoneczko, śpiew ptaków, szum rzeki, zdrowe powietrze :):). Człowiek od razu czuje się lepiej. Oczywiście nie było tak że na te 4 dni moje lęki wzięły sobie wolne :P, były ze mną jak zawsze. Jak czytam czasem wasze wypowiedzi to odnosze takie wrażenie, że wy- zwłaszcza Julia i Ewa już kompletnie nie odczuwacie lęków (oczywiście w sensie choroby). Ja niestety tak nie mam, wychodze gdześ, gotuje itd. lęk przychodzi, odchodzi czasem jest słabszy czasem silniejszy ale wciąż jest. W górach też ze mną był- oczywiście nie cały czas, pojawiał się i znikał. Ale powoli ucze się go ignorować, uspokajać, oswajać a także co ważne akcpetować siebie z tymi lękami. Jeszcze niedawno w gorszych chwilach ratowałam się *ziółkami* a teraz sama się *uspokajam* wiem że minie musze być tylko cierpliwa i skierować myśli na inny tor, a że wróci....no cóż, skoro jeszcze od tego nie umarłam to wniosek jest taki że da się z tym żyć. A co mnie nie zabije...no właśnie. Także powiem wam, że w trakcie majówki bez względu na to co się działo nie brałam nic, nawet powoli przestaje się przejmować czy mam przy sobie wode. Prawie całe dnie byliśmy poza domem, spacerowaliśmy, zwiedzaliśmy, zrobiliśmy mnóstwo zdjęć. Jak miałam lęk to robiłam dobrą minę do złej gry i szłam dalej a lęk przemijał :). Opowiem wam jedną bardzo ważną dla mnie sytuacje- szliśmy szlakiem do wyznaczonego punktu, było ok ale jakoś tak z 700m. przed punktem docelowym ogarnął mnie bardzo silny lęk. Mieliśmy wejść bardzo stromo i długo w góre- bałam się, że oddechowo nie wyrobie i nie uciekne stamtąd ( to była taka droga że ciężko byłoby się nagle wrócić, albo się szło albo nie). Na początku myślałam, że nie wejde, poddam się, uciekne w bezpieczniejsze miejsce. Ale jakoś szłam, wspierał mnie narzeczony. Zrobiliśmy ze 3 postoje, miałam taka adrenaline jakbym z samolotu miała skoczyć :D w głowie mi się kręciło ale stwierdziłam że wleze :D. I weszłam!!!! Nie cofnęłam się mimo bardzo silnego irracjonalnego lęku. Na szczycie chciało mi się płakać z emocji i dumy. Miałam takie wrażanie jakbym mogła wszystko. Cudowne uczucie. Potem w innych sytuacjach jak lęk się pojawiał to ignorowałam. Generalnie spędziłam bardzo przyjemnie czas, mimo tego że pojawiały się lęki bo nie moge udawać że nie, miałam wiele satysfakcji z wyjazdu :). Dziewczyny gratuluje waszych sukcesów ( Malamika- brawo, jestem z Ciebie dumna :)!!!!) Ewa- ja też uwielbiam się opalać i też w górach złapałam opalenizne. :) Przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi- troche się śpiesze a chciałam się z wami podzielić moją historią :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Gratuluję Agata, wycieczka wyglądała imponująco:) Ewuś też trzymam kciuki,zresztą ja wychodzę z złożenia,że tobie musi się udać,bo jesteś fest babka:) A ja byłam w sklepie, na spacerze. Ogólnie miło, tylko znów te zatoki mnie męczą, no ja nie wiem każdy katar przekształca się w zapalenie zatok od razu... Pozdrawiam, udanego 3 maja- Asiu na pikniku na pewno będzie super:)

Odnośnik do komentarza
Gość ewasta

Witajcie:)Agatko jak czytałam, Twój post czułam sie jak bym tam była zupełnie jak w jakiejs powieści:)brawo !!!!!! dałas rade!!!! jestes zdrowa!!!to tylko Twoje mysli w Twojej głowie to nie głowa chora to tylko mysli tak trzymaj własnie sie przekonalłas ,ze mozna.Co to teraz dla Ciebie wyjscie do miasta czy wejscie do marketu.Ja mam przyjaciółke która jest lekarzem zawsze mi wbijała w głowe ,ze jestem zdrowa tylko mam chopre mysli,ze nigdy nie zemdlałam itp.ale ja myslałam ,ze dlatego tak mówi bo jest moja przyjaciółka i jej nie wierzyłam szukałam pomocy u innych lekarzy.To własnie dzieki Jej funkcjonuje.Nigdy w niczym nie pomagał mi mój mąż a jej dawny chłopak hahaha to Ona zawze mówiła no co??????????? moze sie połozysz? bio sie w głowie kreci....a ja pomyslałam ale ona dla mnie wredna ale Ona to robiła dla mnie zawsze mówiła jestes silna dasz rade musisz sobie sama radzic .Miałam pretensje ,ze nie zawiezie mnie maz tu czy tam a ona na to: masz prawo jazdy jestes zdrowa jedz sobie sama nie pros sie!!!! teraz wiem ,ze to wszystko co robiła było z korzyscia dla mnie.Byłam pewnw :) miałam w niej zaplecze bo o kazdej porze dnia czy nocy mnie przyjeła w swoim gabinecie.Teraz sie z tego śmiejemy.ona doskonale mniue rozumiała tez miała nerwice i to Ona pierwsza u mnie zdiagnozzowała ,ze to własnie nerwica.Dziewczyny ciesze sie ,ze u Was dobrze j a dzisiaj troche pospałam zaraz biore sie za sniadanko i syn wraca z majówki wiec musze przygotowac wiekszy obadek:) Julia Joasiu trzymajcie sie:)zycze wszystkim miłego dnia ewa

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×