Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam:) po przeczytaniu Twojego postu Malamiko czegos nierozumiem.Ty chciałabys otrzymac ze schroniska psa juz super wychowanego? przeciez wiesz ,ze to nie mozliwe.Psa trzeba wychowac samemu.Trzeba wniesc troche pracy i cierpliwosci.Wiadomo tez ,ze psa trzeba nauczyc chodzic na smyczy i wiele innych rzeczy których nie został nauczony.Dziwiesz sie ,ze szczekał? a dlaczego miałby nie szczekac jak pojawiaja sie obcy ludzie? to normalny odruch psa.To tak jest jak sie bierze dziecko z Domu dziecka nie licza rodzice na super wychowane dzieci bo chca Je wychowacpo *swojemu* yak samo jest i z czworonogiem.Troche ciepła cierpliwosci i wszystko bedzie ok:)) warto spróbowac ale nie w tym słowa znaczeniu ,zw wziac psa a jesli nie spełni naszych wymagan to go oddac.Ja w przeciwienstwie do Ciebie nienawidze gryzoni i nigdy nie zezwalałam synowi na ich zakup .Ale przeciez kazdy ma to co lubi:)Zycze Ci abys zanalazła przyjaciela na kolejne kilkanascie lat:).

Odnośnik do komentarza

Ja Ewo boję się szczekających psów, stąd wynika problem. Nie mogę wziąć żadnego rozbrykanego, bo zwyczajnie panicznie się takich psów boję. Jedyne co nam pozostaje to adoptować zupełnego szczeniaczka, takiego do miesiąca, którego od podstaw wychowamy sami - takiego bać się nie będę. Tu nie chodzi o to, że chcę wziąć wychowanego i wytresowanego psa, to na pewno nie. Czegoś nie zrozumiałaś.

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny. U nas w miarę ok, byłam dziś z siostrą na spacerze, takim poza moją dzielnicą. Lęki małe, prawie ich nie zauważyłam:) Także idzie ku lepszemu. Co do psa to może weź jak ja z jakiejś hodowli, one już w miarę ułożone. Wiadomo,że na początku są niespokojne. To tak jakby Ciebie zabrać z domu, wsadzić w nowy, wśród nowych ludzi, pieskowi trzeba dać trochę czasu, niech się oswoi z nową sytuacją. Zobaczysz wtedy jaki to miły towarzysz codzienności. Ja w domu gotuję, sprzątam, chodzę do sąsiadki na kawkę, zakupy, trochę zajmuję się sobą, uczę się hiszpańskiego, i czas mija do powrotu córki ze szkoły:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam:) Malamiko ja wszystko rozumiem tylko jestem zdania joasi ,ze psa musisz wziac z hodowli i miec wybrana odpowiednia rase psa ktora odpowiadałaby Twoim wymogom.Ale psy które sa zestresowane zawsze beda szczekac niezaleznie od rasy.Ja wiem ,ze to trudny wybór ale on nalezy tylko do Ciebie i Twojego partnera ale uwierz ,ze nie psów idalnych tak jak i my nie jestesmt zawsze ktos ma jakies cos.zyczu udanego wyboru. ja joasiu tez jestem w wirze pracy w domu dzisiaj posprzatałam całe pietro jutro zostaje mi klatka schodowa bo cgce wyjsc na dworek aby cos ogarnac jkoło domu moze bedzie ładna pogoda:) pozdrawiam ewa

Odnośnik do komentarza

Co do psa myślę podobnie jak dziewczyny, nie da się zupełnie bezstresowo przejść przez początki,ale trzymam kciuki za pieska idealnego:) A ja już szykuję na wycieczkę do zoo, jedziemy ze szwagierką i 3 dzieci. Jak się cieszę, wczoraj też byłam z dziećmi w centrum, dziś też. Powiem Wam,że w ogóle mi się nie chce do domu wracać z naszych spacerów i wycieczek:) Ja już pranie wstawiłam, rosołek się gotuje, mam tyle energii,że nawet to wstawanie o 5 rano mnie nie męczy:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) ciesze sie bardzo ,ze wszystko u Was ok.Julia brawo tak trzymaj aby jak najdłuzej.ja dzisiaj robie drobne prace porzadkowe koło domu ale jest wiatr i boje sie aby mnie nie zawiało.Wstapilam teraz na mała kawke i zaraz jeszcer wyjde na 2 godzinki a pozniej leniuchowanie.Pozdrawiam ewa

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny i chłopaki :) Jestem tu nowa, dopiero dziś odkryłam to forum. Bardzo się ciesze, że takie istnieje. Jeszcze nie wszystko przeczytalam, na razie tylko małą część ale będę zapoznawać się z historiami dziewczyn, które piszą tu już długo. Rok temu dopadły mnie zaburzenia lękowe. Od początku pojawiły się w miejscach publicznych. Na początku moja silna walka - wychodzenie, udawanie że nic się nie dzieje, że to minie...W końcu przyszedł taki czas kiedy przekonałam się, że zaprzeczanie chorobie nie jest metodą walki z nią. Poszłam do psychiatry- zdiagnozował u mnie zespół lęku uogólnionego po bardzo krótkiej rozmowie ( oprócz lęku nie mam innych objawów zespołu uogólnionego). Przepisał leki- do dziś ich nie wzięłam. Potem trafiłam do terapeuty. Mam dopiero 4 spotkania za sobą, 4 intensywne na których m.in. dowiedziałam się, że jestem DDD (dorosłe dziecko z dysfunkcyjnej rodziny). Od kilku dni wiem, że to co mi dolega to agorafobia. Mam dokładnie to samo co wy!!! Jak fajnie jest czuć, że są osoby, które przechodzą przez to samo, mają podobne problemy i trudności. Wcześniej czułam się niezrozumiana i jakaś dziwna - nawet koleżanka, która cierpi na ataki paniki może spokojnie wychodzić, biega. A ja?? Nie mam takich ataków jak ona a wyjście z domu czy jazda autobusem to dla mnie nie lada wyzwanie. Choroba zabrała mi normalność- wcześniej radosna optymistka, uwielbiałam podróże, często lubiłam przebywać sama- jechać do centrum handlowego i oglądać ubrania. Teraz 3-godzinny samotny maraton w centrum handlowym to dla mnie Mont Everest :D, bliski sklep czasem bywa wyzwaniem:/. Nie siedze bezczynnie: szukam pomocy, dużo czytam o sposobach radzenia sobie z lękiem, staram się relaksować, jak to tylko możliwe *żyć * w miare normalnie. Bywa różnie, czasem bardzo żle, czasem lepiej. Jednak dalej niż na 10-minutowy spacer sama się nie wybieram. Jestem na takim etapie, że musi ze mną ktoś być- partner, koleżanka. Bywa że zbyt długie samotne siedzenie w pustym mieszkaniu też jest nie do zniesienia. Najgorszy jest brak zrozumienia ze strony osób funkcjonujących w normalny sposób i tęsknota za *zdrowym* okresem życia. Wierzę, że jakoś dam rade. Jeżeli pozwolicie chce z wami opisywać sukcesy i porażki, służyć wsparciem i czuć wsparcie od was :). W końcu kto nas lepiej zrozumie jak my sami?? MALAMIKA ja też myśle o piesku :), piesek najlepszy z hodowli, poczytaj troche o rasach wybierz takiego, który będzie najlepiej Ci odpowiadał. Ja jeśli się zdecyduje to na pieska rasy: Cavalier King Charles Spaniel. To jest piesek, który (jeżeli go kupisz u hodowcy) nie wykazuje żadnych oznak agresji, praktycznie nie szczeka, jest cierpliwy ( może być szkolony do dogoterapii) i pełen miłości. Oczywiście musisz go rozsądnie wychować ale nie jest to piesek *trudny* i nadaje się na pierwszego psa. Ja też MALAMIKA nie zostaje sama na noc odkąd ta paskudna choroba się do mnie przypałętała- jeśli mój facet wyjeżdża w podróż służbowa to ide do koleżanki. Jest to smutne ale nie potrafie na razie tego przeskoczyć. Mam jedno pytanie: Czy ktoś na forum mieszka w woj. dolnośląskim??

Odnośnik do komentarza

Hey Agatko :) Widzę, że jesteś tylko o 4 lata starsza ode mnie, więc jest mi troszkę raźniej, bo jestem tu chyba najmłodsza. ;) Dlaczego do tej pory nie wzięłaś leków? Może by Ci pomogły? Jakie lekarz Ci przepisał? Ja biorę Sulpiryd i Afobam od grudnia i czuję się NIEBO lepiej! Teraz odstawiam Afobam (na lęk uogólniony), Sulpiryd odstawię niedługo. Agatko napisz coś jeszcze o sobie. Studiujesz, pracujesz, masz dzieci? Czym się zajmujesz, interesujesz? Co do pieska to podjęliśmy decyzję - kupimy z hodowli Yorka, takiego 2-miesięcznego, którego sama wychowam od podstaw. ;) Poczekamy z tym jednak do końca roku, na razie musimy kupić samochód, a jak wiadomo Yorki są w cenach od 500 do nawet 1500zł. Yorków akurat się nigdy nie bałam, bo miałam z nimi kontakt i nie wywoływały u mnie żadnego lęku. :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, Agata fajnie,że tu jesteś, mi to forum bardzo pomogło,a szczególnie Ewa i jej historia, na początku nie wierzyłam,że to da się wyleczyć,a teraz? Byłam dziś cały czas poza domem, teraz wróciliśmy z Tesco, chodzę po mieście i nic, zero lęków. Po prostu trzeba samemu dojrzeć do tej walki, stanąć do niej i nie odpuszczać. Dziś u mnie w miarę normalnie, a uwierz,że nawet spacer do kiosku - 10 metrów od domu zajmował mi godzinę! Malamika yorki to fajne pieski, teściowa ma i naprawdę jest słodki:) Asiu a co tam u Ciebie?

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie:) Tak Malamika mam 25 lat, rozumiem Cie jest to przykre, że jest się tak młodym praktycznie rozpoczyna życie a nie można cieszyć się nim w pełni :(. Nie biore leków bo boje się uzależnienia od nich, tego też że przybiore na wadze i będę otępiona. Dodatkowo jak przeczytałam ulotke i dowiedziałam się, że na początku może nastąpić pogorszenie i mnóstwo działań uboczych to się przeraziłam :D. Też wiem, że lek działa na objaw (lęk, niepokój) a nie na przyczyne. Chciałabym mieć też poczucie że to ja odzyskałam kontrole nad sobą a nie *zrobiły* to za mnie leki. Wtedy mogłabym bardzo bać się odstawienia itd. Ale wykupiłam te leki, mam je w szafce i konsultuje z moją terapeuta czy brać czy jeszcze się wstrzymać i wiem że w każdej chwili też moge zacząć. Lek mam chyba troche niedopasowany- Citronil. Z tego co widze bierzecie nieco inne leki. Psychiatra też nie rozpoznał u mnie agora, ale rozmawiał ze mną 5 minut :D a ja mówiłam o generalnym niepokoju. Studia skończyłam ( na szczęście udało mi się spokojnie je skończyć bo to wsztsko zaczęło się pod sam koniec 5-tego roku). Teraz studiuje jeszcze podyplomowo, na szczęście jest tam w miare luz i jak się bardzo żle czuje to prosze faceta, żeby po mnie podjechał i wychodze wcześniej...Byłam przez kilka miesięcy na stażu- lubiłam to, miałam zajęcie ( bo było tam co robić) i zapominałam o lęku. Ale mimo to że praca mnie uspokajała nigdy nie zdecydowałam się wrócić do domu na piechote ( jakieś 35 minut), jak koleżanka nie mogła mnie podwieżć to taksówka. Teraz jednak staż się skończył i obecnie szukam pracy. Dziś mam właśnie zawieżć dwa cv - trzymajcie kciuki :P. Bardzo chce pracować, boje się zamknięcia w domu, a też mam narzeczonego który dużo pracuje, w związku z tym głównie siedze w domu ewentualnie wyjde z koleżanką na jakiś spacer ( ale jak jest za długi to też jest mi ciężko). Dzieci nie mam, na razie planuje tak jak pisałam kupno pieska :). Ślub planujemy na czerwiec. Interesuje mnie psychologia, gotowanie i podróże. Przed chorobą zwiedziłam wiele miejsc na świecie, a teraz niestety podróże mnie nie cieszą. W tym roku odwiedziliśmy Amsterdam- zamiast cieszyć się zwiedzaniem i rozkoszować atmosferą skupiałam się na tym jak daleko odezliśmy od miejsca, gdzie zaparkowalismy auto... Teraz jeszcze się przeprowadziliśmy- co prawda to samo miasto ale jest to dla mnie trudne bo nie znam tych *terenów*. Tam już byłam przyzwyczajona, miałam swoje bliskie sklepiki do których chodziłam, czułam się w miare bezpiecznie a tu wszystko nowe, inne. Nie sądziłam, że tak to odczuje a jednak jest wyrażne pogorszenie. Ja generalnie nieżle funkcjonuje ale w pomieszczeniach i z ludzmi :D. Problem zaczyna się gdy mam sama gdzieś pojechać, pójść, coś załatwić...wtedy jest najgorzej. Wszędzie praktycznie jeżdże taksówkami lub ktoś mnie podwozi. Jeżeli spacer- to tylko z kimś. Ewidentnie boje się, że coś się stanie, że będę mieć atak paniki. Mam też problemy z oddychaniem- to jest chyba najgorsze, boje się, że się udusze...:( Ciesze się jak widze że opisujecie tu swoje sukcesy, mówicie że da sie z tym wygrać. To mnie mobilizuje do walki :). Może powinnam pójść do psychiatry jeszcze raz, powiedzieć co mi jest poprosić o inny lek?? Dziewczynki ponawiam pytanie czy jest ktoś z dolnego śląska tu na forum?? Pytam bo chętnie pogadałabym *na żywo*. Też chciałabym zapytać (jeśli ten wątek już się pojawił to sorry) czy stosujecie też jakąś specjalną dietę, techniki relaksacyjne, olejki itp??

Odnośnik do komentarza

JULIO - faktycznie, Yorki to świetne pieski. Może któraś jest ze Śląska i mogłaby załatwić takiego? Na razie z hodowli za najniższą cenę znalazłam pieska za 500zł. AGATO - Myślę, że powinnaś rozważyć branie leków, jeśli nie jesteś w stanie sama wychodzić na spacery. No chyba, że czujesz się na siłach, aby zaryzykować walkę z tym sam na sam. Ja nie byłam w stanie, a leki mi bardzo pomogły. Biorę je dopiero czwarty miesiąc, a już odstawiam stopniowo (biorę coraz mniejsze dawki), nie czuję się uzależniona. No... Może ciut psychicznie, w tym sensie, że boję się, że jak je odstawię to wszystko wróci. Ale już zeszłam z dawki 3 tabletki na dzień do 1 tabletka na dzień, a wychodzę częściej niż wcześniej (rzadko sama, ale bardzo często z narzeczonym i to dość daleko), więc chyba nawet mi się polepsza. :) Poza tym Agatko, jak napisałam wyżej, jestem ze Śląska (okolice Katowic), do Dolnośląskiego nie tak daleko. W wakacje można by się spotkać. :) Poza tym gratuluję ślubu, który zbliża się wielkimi krokami. :) Jedyną technikę relaksacyjną, którą stosuję jest słuchanie muzyki lub ćwiczenia (np. hula hop). Zajmuje to moje myśli. :)

Odnośnik do komentarza

Agata, co człowiek to opinia... ja uważam, że skoro dajesz radę bez leków to próbuj i nie bierz, leki to leki i tyle, mnie bardzo pomogła terapia u psychologa a było bardzo kiepsko ze mną, chodziałam do pracy a cały świat wirował, miałam mdłości, tachykardię, wrażenie, że spuchła mi szyja, gardło i że oczywiście już za moment umrę, jednoczesnie bałam się tego a z drugiej strony było mi chwilami wszystko jedno tylko żeby skończył się ten koszmar, najpierw leczyłam się u kardiologa :) potem poszłam do psychiatry - wypisał leki, nic nie wzięłam, pomimo że jestem prawie 20 lat od Ciebie strasza to bałam się uzależnienia od leków to raz a dwa lek to lek i zawsze na jedno pomaga a na cos innego szkodzi i czasami można tego od razu nie widzieć, poszłam do psychologa, chodziałam raz w tygodniu, po około dwóch miesiącach było na tyle ok że odstawiłam betabloker, który ratował mnie jesli chodzi o tachykardię, potem wyjechałam służbowo sama samochodem do innego miasta, tam byłam prawie tydzien i przeżyłam, potem była majówka i wyjazd a potem wakacje, w ostatnim dniu wakacji miałam nawrót ale przeszłam przez to, teraz też miewam nawroty, około dwóch tygodni temu też znowu przyszło, trochę rzeczy się skumulowało i wylazło, ale warto próbować zawalczyc o siebie bez leków, ja musiałam przede wszystkim przestawić swoje myslenie na inne tory, również podczas ataku, polecam Ci książkę *Strach i paniczny lęk* przeczytałam ją wiele razy i sięgam do niej w najtrudniejszych dla mnie momentach, nie jest łatwo ale daję radę, obecnie najlepiej czuję się w pracy, czyli jak jestem zajęta na maksa, a pracuję duzo, dni wolne typu święta weekend nie są dla mnie dobre i zwykle wtedy mam nawroty, ale zrozumiałam że one były, są i będą, kwestia tylko zrozumienia co się ze mną dzieje, przed, po i w trakcie co do psa, to nie chciałam się wczesniej wypowiadać, ale myślę, że z jednej strony pies jest super sposobem na oderwanie myśli od problemu (który i tak nie zniknie za sprawą psa) ale z drugiej strony zwierzę to dopowiedzialność i trening cierpliwości dla człowieka, nie wyobrażam sobie wziąć psa ze schroniska a potem go odwieźć, to nie zabawka, którą się oddaje bo się nie spodobała... pewnie że to lepiej niż wyrzucić po prostu na ulicę... ale nie rozumiem tego... zresztą każdy pies szczeka, skacze, mniej lub więcej ale zawsze, pies z hodowli (dobrej) daje wiekszą gwarancję przewidywalności niż mieszaniec, tyle mojego wtrącania się dziewczyny nie pisałam długo bo miałam ten swój nawrót i nie chciałam tu truć wszystkim, byłyscie w mega świątecznych nastrojach :) ale czytam cały czas :)))

Odnośnik do komentarza

Egzaltacja dziękuje za wiadomość :). Daje rade bez leków, jak jest dość kiepsko lub mam gorszy czas to biore takie ziołowe bez recepty mam swoje ulubione one mnie troszke wyciszają- a sama świadomość że je wzięłam działa jeszcze bardziej kojąco :P. Wszytsko jest w głowie taka prawda. Też chodze do psychoterapeuty. Jednak dopiero początek ( bo długo myślałam a raczej łudziłam się, że wygram sama) za mną dopiero 4 spotkania ale już wiele rozjaśniły mi w głowie także myśle że pomoże mi to na pewno. Ide jutro właśnie. Raz w tygodniu. Dziękuje za książke już znalazłam ją na chomiku :P ale pewnie kupie też w *normalnej* wersji. Dodatkowo mam tak samo jak ty- najlepiej gdy jestem na maksa zajęta, praca dużo daje. Dlategi teraz jest gorzej bo przez to że staż się skończył to siedze teraz w domu i jeszcze przeprowadziliśmy się więc teren jest dla mnie jeszcze nieznany :P. Ale musze się pochwalić bo dziś zaczęłam szukać pracy, stażu i nawet miałam z marszu jedną rozmowe kwalifikacyjną. Teraz czuje się lepiej :). Chciałam się zapytać z jakiej terapii korzystałaś?? Poznawczo-behawioralna?? MALAMIKA, fajnie jakoś w wakacje mogłybyśmy się spotkać, byłoby bardzo miło. A powiedz mi jak Twój narzeczony reaguje na Twoją chorobe jak się zachowuje?? Co do diety itd. to dobrze jest jeść banany, mięso z indyka, zielone warzywa- pomagają organizmowi w produkcji serotoniny, której u lękowych jest mało.

Odnośnik do komentarza

Witajcie:)Ja mysle ,ze wiek szcególnie nie ma wiekszego znaczenia dla piszacych na forum:)liczy sie wiedza i chec pomocy:)Ja jesli moge sie cos jeszcze odezwac na watku to radze Ci Agatko zebys nawet nie myslała o lekach jest tyle mozliwosci aby sie bez nich obejsc.No oczywiscie kazda z nas jest inna ale trzeba sie ratowac bez nich bo łatwo jest wejsc w *bagno* gorzej jest z niego wyjśc.Teraz jade odebrac samochód do mechanika tylko musze znalezc srodek transportu aby tam dotrzec:) pozdr

Odnośnik do komentarza

Ewasta: Z tego co już troszke zorientowałam się na forum to jesteś przeciwniczką leków a jednak jest u Ciebie lepiej :) bardzo nie chce brać, nie ma sensu leczyć się *objawowo* bo kiedyś w końcu trzeba dojść do prawdziwej przyczyny. Jeśli tego nie zrobimy to lęki będą powracać po odstawieniu leków, przeczytałam w kilku miejscach, że po odstawieniu leków może być tak że lęki powrócą z jeszcze większą siłą. Dodatkowo gdzieś natknęłam się na info że w Wielkiej Brytanii za zapisanie leków psychotropowych dla ludzi z zaburzeniami lękowymi grozi więzienie więc chyba wcale te leki nie są dla nas dobre. Ewa póżniej postaram się przeczytać całą Twoją historie. :)

Odnośnik do komentarza

Agatko ja brałam 1miesiac seroxat 2 tygodnie były koszmarem ale pozniej było bardzo dobrze ale lęk jak bedzie po odstwieniu leku mnie przerósł.Lek odstawiłam i pomysla lam sobie ,ze jak sma sobie nie pomoge nikt mi nie jest w stanie pomóc.Przeciez to choroba moich natretnych mysli a nie jaks inna:) na sczescie:).Wiele spustoszenia narobiła w moim zyciu ale teraz jest ok.Pewnie ze jest tak kiedy jest kiepsko a;le to zdzarza sie tez u zupełnie zdrowego człowieka.Fizycznie jestesmy zdrowe tylko *główka * nas zawodzi ale z tym to same sobie pomozemy:)).Pewnie ,ze leki sa dla ludzi ale w takim stadium gdzie jakos funkcjonujemy sa nie potrzebne.pozdr

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny :) też tak myśle dopóki jakoś funkcjonuje to wystarczą mi ziołowe. Gdzieś przeczytałąm dobre zdanie:* to nie leki spowodowały u mnie lęki wiec bez leków się tych lęków moge pozbyć* Egzaltacja z jakiej ty terapi korzytsałaś?

Odnośnik do komentarza

Ależ napisałyście sporo:) Ja nie brałam żadnych leków, może jakąś wielką przeciwniczką ich nie jestem,ale jak karmiłam córkę i nie chciałam zaczynać od leków, chociaż gdyby mi kazano i byłaby to jedyna szansa na poprawę brałabym w ciemno. Ale i tak najbardziej wierzę w to,że my same możemy to pokonać. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i codziennie walczyć. Dziś byłam z dziećmi w galerii, kupiłam sobie płaszczyk, małemu buciki, małej też ubranka. Jechałam autobusem , chodziłam po sklepach. Wyciszyłam lęki, a nawet jak coś się pojawia, od razu to ignoruję, nie skupiam na tym, idę do przodu, Ważne,żeby się nie poddawać, bo każde odpuszczenie sobie tylko karmi nerwicę... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×