Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!Widze,ze u Was coraz lepiej,to super:)U mnie wszystko sie rozsypalo.Wrocilam do poczatku.Znow kazde wyjscie to koszmar,ale mimo to probuje,chodz jest ciezko,nawet bardzo.Bylam juz w takim momencie,ze zdecydowalam sie na leki,ale i to nie wyszlo:(Przy badaniach krwi wyszlo,ze mam problemy z watroba.Na szczescie nie mam zadnego wirusa zoltaczki i to dobra wiadomosc:)Ale wyniki wykazuja,ze mam watrobe jak alkoholik.A zabawne jest to,ze ja alkoholu nie pije ,ostatnio jakies 4 lata temu i to byly 2 kieliszki wisniowki.No i lekarz mi zabronil chwilowo zadnych lekow,czekam na wizyte u specjalisty.Oj,u mnie to nic nie jest proste.No i przede mna walka o przedszkole,a bedzie ciezko,bo ja nie pracuje.A psycholog mowi,ze musze do ludzi isc,ale troche bez malej,zeby byc nie tylko mama ale i kobieta.No dobra,pouzalalam sie,wyrzucilam to z siebie i juz nie zasmiecam watku:)Pozdrawiam Was serdecznie i zycze dalszych sukcesow:)

Odnośnik do komentarza

Fajnie Madziu,że się odezwałaś. Najważniejsze,żebyś się nie poddawała,masz córeczkę, męża, mnóstwo powodów by pożegnać się z nerwicą. Wierzę,że dasz radę! Był pan od zabudowy, niby wszystko fajnie,ale cena taka,że muszę poważnie przemyśleć tą inwestycję. Musimy Lilce kupić nowy fotelik samochodowy a to też jest wydatek, trochę pożyczyliśmy szwagrowi bo kupował samochód i chyba trzeba będzie pomęczyć się bez garderoby. Ach, gdybyś Ewuś była bliżej, już bym Ciebie zatrudniła:)

Odnośnik do komentarza

Niedawno wróciłam, właśnie z mężem czy bliską rodziną czuję się bezpiecznie, z obcymi, w obcych miejscach to się lęki zaczynają. Ale ogólnie miły dzień, popracowałam sobie i zmęczenie dobrze mi zrobiło:) Julka szkoda tej garderoby, mój mąż ciągle krzyczał,że nie ma miejsca w szafie, w łazience mamy zabudowę i teraz jest ok,bez kłótni o drążek w szafie. Ale cóż, fotelik ważniejszy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

My dzisiaj też mamy zaplanowane prace ogródkowe, mój tata przyjedzie to nami pokieruje,ale pewnie sam wszystko zrobi:) Jak się wprowadziliśmy to nie robiliśmy nic,poza trawą. Teraz trzeba jakoś zaplanować wszystko,bo marzy mi się uroczy ogródek, trochę kwiatów,koniecznie bez, zioła i własne truskawki:) No cóż, na razie poczekamy do maja z tą zabudową, mamy pilniejsze wydatki,mąż obiecał nie zwracać uwagi na brak miejsca i bałagan,dobre i to . Zaraz wybieramy się do kościoła,dzieci poczuły zmianę czasu i obudziły się jeszcze godzinę wcześniej:) Miłej niedzieli, Trzymajcie się dziewczyny. I nie zostawiaj nas Madziu, pisz,będziemy Cię wspierać.

Odnośnik do komentarza

Hej!Julio dziekuje za cieple slowa,to bardzo pomaga:)Och jak mnie sie marzy ogrodek:)A w rzeczywistosci mam mieszkanie w bloku bez balkonu,ale wazne,ze jest:)Maz wzial Julcie na spacer a ja sie wzielam za obiad.Sa tez dobre strony tej mojej nerwicy,maz z corcia spedza wiecej czasu,bo juz byl taki etap,ze tylko mama i mama,teraz zauwaza tez tate i wszyscy troje jestesmy zadowoleni:)Zla jestem tylko na siebie,ze nie moge wyjsc tak sama z mala z taka latwoscia jak to robi maz,no ale mam nadzieje,ze wszystko przede mna:)Zycze Wam przyjemnej niedzieli:)

Odnośnik do komentarza

Ja też nie miałam balkonu, dlatego teraz cieszę się tym moim małym kawałkiem zieleni:) Też Ci życzę abyście we trójkę miło na zewnątrz spędzali czas i wierzę,że się uda. Ja początkowo nie wierzyłam,że dam radę. Ale potem spojrzałam na to wszystko z boku, nakrzyczałam na siebie wewnętrznie i po prostu postanowiłam,że się zmienię. Owszem było trudno, i do tej pory mam myśli, a może jednak zostanę w domu? Ale mimo,że boli idę. Rodzice zrobili nam niespodziankę, przywieźli zaproszenia do opery:) Tata dostał wczoraj, a już byli na tym rodzice,więc zaraz się zacznę * upiększać*. Pewnie,że mam obawy,ale też wielką ochotę na normalność,więc idę. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Magda bardzo dobrze Cię rozumiem, jak byłam za granicą po prostu miałam takie tygodnie,że nie wychodziłam z domu,bałam się i wyjść z domu, i sama w nim zostać. Do tego strasznie łomotało mi serce, miałam duszności, tam nie leczyli mnie na nerwicę,ciągle mówili o sercu... Ale teraz powoli robię postępy, jak chociażby dzisiejszy spacer, poszliśmy prawie do centrum miasta,kurczowo trzymałam się ramienia męża,ale sprawiło mi to mnóstwo radości,teraz widzę jak ważne jest takie wychodzenie na siłę. Ja za często się poddawałam i to tylko utwierdzało mnie w nerwicy,teraz staram się każdego dnia zrobić mały kroczek do przodu. My też bez balkonu, u nas kamienica zabytkowa i tylko wielkie okna... Także bardzo się cieszę jak jadę do teściów i tam mam kwiatki,drzewka i trawkę:) Zazdroszczę tej opery, kiedyś chodziłam do teatru,opery,kina,galerii... Teraz jest inaczej,ale dałam radę na wywiadówce to czemu nie spróbować w teatrze? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie w nowym tygodniu. Wczoraj było cudownie, nie powiem pomyślałam ze 2 razy czy dam radę,ale zaraz powiedziałam sobie,że to ma być udany wieczór i taki był. Byliśmy na Onieginie, mieliśmy szczęście bo była oryginalna zagraniczna obsada,miejsca też szczęśliwie bardzo blisko drzwi na końcu,więc czułam się bezpiecznie. Podczas antraktu poszliśmy na kawę, wokół pełno ludzi i co? i nic, czułam się naprawdę cudownie. Muszę częściej wychodzić:) I wiecie nie mogłabym wczoraj wyjść z domu gdybym kiedyś nie odważyła się iść do kiosku obok domu. Pamiętam jak przejście tych 10 metrów zajmowało mi godzinę,ale nie poddałam się. Każde poddanie się umacnia to świństwo,więc dzisiaj wyjdźcie dziewczyny z domu, byle gdzie, nawet pod blok,ale wyjdźcie bo to jedyna metoda, pokażcie fobii kto tu rządzi, niech wie,że z Wami tak łatwo jej nie pójdzie. Wiem,że to boli bo sama przez to przechodziłam,ale małymi krokami do tego kiosku wydreptałam drogę do normalności:)

Odnośnik do komentarza

To dobrze,że wychodzicie:) Jak ja dawno na rowerze nie byłam... A wczoraj wpadł brat, zabrałam się z nim do centrum,poszłam do koleżanki, pochodziłam po sklepach i parku,a potem mąż nas odebrał i pojechaliśmy po Lilkowy fotelik, 890 zł w kieszeni mniej... Na szczęście na poprzedni znajomy się czai, może trochę odzyskamy:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ależ u Was intensywnie:) Spory wydatek Julka Was dotknął, ale cóż dzieci sporo kosztują. Ubrania Zosi często droższe niż moje... Wczoraj u mnie padało, potem siostra przywiozła swoje pociechy do opieki,więc nie bardzo miałam jak się wykazać. Ale odprowadziłam Zośkę do szkoły i poszłam do tej biedronki. Nie powiem, w środku było sporo ludzi, jak na ranek rzadkość,i trochę mnie to zniechęciło,ale cóż weszłam i dałam radę. Owszem byłam podenerwowana,ale i szczęśliwa,że nie uciekłam:) Teraz piję kawkę, niedługo mam psychologa,mam nadzieję,że niedługo jak Wy będę śmigać po mieście:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

I jak Asiu było u psychologa? Racja wydatek spory, ale cóż takie życie. Wczoraj jakoś tak dzień w domu mi zleciał, przedświąteczne porządki. W tym roku śniadanie u nas, więc muszę się wykazać:) Ale mimo mojego poświęcenia zrobiłam tylko połowę kuchni i wc... Dziś mam troszkę planów,ale teraz idę walczyć z kuchnią dalej. Olek mi dzielnie pomaga, chociaż muszę drugi raz po nim działać:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczynki:)u mnie nic szczegolnego sie nie dzieje.Tak jak i u wszystkich wiosenne i swiateczne porzadki.Dzisiaj koncze sprzatac pietro wiec juz troche ogarnełam.Został parter ale tam to juz duzo mniej roboty co całe zycie u mnie toczy sie na górze.Pogoda kiepska zimno jak cholerka a ponoc ma byc jeszcze zimniej.Ciesze sie ,ze odezwała sie Madzia:) MADZIU GŁOWA DO GORY BEDZIE LEPIEJ.Wiesz sama ,ze to w naszej przypadłosci tak bywa raz z gorki raz pod gorke.Dzisiaj zaplanowałam ,ze pojade uporzadkowac groby ale w taka pogode sie nie wybiore bo sie łatwo mozna zaziebic a tego niestey nie chce.Dopiero co wyleczyłam krtan.Chciałabym zostac w domu rozpaliłam w kominku i jest tak miło ale niestety obowiazki wzywaja:(((( Pozdrawiam Was bardzo goraco ewa

Odnośnik do komentarza

Widzę,że u Was też porządki na tapecie:) Córka zaczęła rekolekcje, trochę wolnego. Zaraz wraca z kościoła z koleżanką i jej mamą, zaprosiłam je na śniadanie. No a potem dalej będziemy sprzątać, odkąd mamy psa, wydaje mi się,że nic innego nie robię tylko sprzątam. Wczoraj psycholog mi powiedziała,że jej zdaniem jestem gotowa na zmianę- to znaczy na wyjście itp,ale sama siebie blokuję wmawiając sobie słabość. Ma rację, niestety ma rację. Dlatego postanowiłam,że jutro to ja pójdę z Zosią do kościoła, trudno, muszę ruszyć do przodu, bo wstyd. Dorosła baba, a cacka się z sobą jak przedszkolak. Miłego dnia Wam życzę, trzymajcie się!:)

Odnośnik do komentarza

U nas Ewuś bardzo słonecznie, 18 stopni,ale taki wiatr, że odczuwa się chyba z 0 stopni... Zdrowia Ci życzę, a ja z pracą, z lokalem, już wszystko ok? Asiu bardzo dobrze,że masz plan, teraz się go trzymaj i będzie dobrze:) A ja byłam z Olkiem u lekarza, cóż ponoć jest on książkowym przykładem alergika, mamy za tydzień mieć testy, jak na razie nie dał żadnych leków, żeby testy wyszły prawidłowo. Prywatna wizyta i 100 zł mniej w portfelu.... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej:) ja dzisiaj wczesniej wróciłam z pracy.Nic sie nie dzieje:(a czynsz trzeba płacic niezaleznie czy klient jest czy go nie ma.Z lokalem na razie dobrze ale jednask bede rezygnowała poniewaz mam warunki na swojej nieruchomosci aby uruchomic taka działąnosc.Mysle ,ze do konca roku posiedze a pozniej rusze u siebie.Mam dzisiaj lenia ale niestety nikt tego nie zrobi za mnie wiec ruszam do roboty.Joasiu trzymam kciuki gratuluje odwagi:)))))Julia moja corka była dzisiaj u lekarza i dostała lek najnowszej generacji ,ze nawet go nie ma w aptece musi czekac no oczywiscie tez od alergologa.Pozdr

Odnośnik do komentarza

W zasadzie to dobrze,że u siebie w domu będziesz. Koszty mniejsze no i jednak co na swoim to na swoim. Także chyba zmiana na lepsze:) No z tymi lekami to oszaleć można, ale też nic na to nie poradzimy. Za to posprzątałam już całą kuchnię i pół dołu. Także do przodu w porządkach. Mąż jeszcze w pracy, a ja tego bardzo nie lubię. Sama muszę kłaść dzieci, a wolę jak on to robi,wtedy mam chwilę dla siebie. a tu nie, wszystko sama. Cały dzień z dziećmi, porządki, gotowanie, a on na kolacji biznesowej... Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Hej!Zawstydzacie mnie dziewczyny,kazda robi porzadki,a ja jakos nie moge sie za to zabrac,wole z mala sie pobawic:)Zreszta przy niej nie lubie sprzatac.Ja do sprzatania musze miec spokoj,a nie szoruje lazienke i jednoczesnie biegam do pokoju sprawdzac co Julcia robi,a pomysly to ona zaczyna miec:) Widze,ze coraz wiecej alergikow jest na swiecie,ja z moja tez mam skierowanie do alergologa,przez ciagle zapchany nos. Ja dzis wyszlam z mezem i corcia na spacer,blisko domu,ale bylo to takie naturalne,spokojne poprostu fajne:)A wczoraj bylam sama z mala w pobliskim sklepie.Mala rzecz a cieszy:) Ja tez lubie jak maz wieczorem zajmuje sie Julcia,wtedy staram sie chwile zajac soba,psycholog mi mowila,ze mam oddac troche pola mezowi i nawet jakby sie walilo i palilo to sie nie wtracac,tylko zajac sie chocby patrzeniem w sufit:) Pozdrawiam i zycze spokojnej nocy:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, bardzo dobrze Magda,że wychodzisz, naprawdę się cieszę:) Zaraz idę z córką, trochę się stresuję, ale muszę dać radę dla Zośki. Także trzymajcie kciuki:) Bardzo lubię jak mąż spędza z córką czas, naprawdę cieszy mnie,że mają świetny kontakt. Chociaż mąż też tak zaganiany,że zostają mu tylko weekendy na jakieś większe zajęcia z Zosią... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej!Joasiu trzymam kciuki:)Dasz rade:)Ja juz nie pamietam kiedy bylam ostatnio w kosciele,troche wstyd.Wiec nawet nie wiem czy bym sie bala czy nie.Sama i tak bym na razie nie poszla,a z ta moja trzylatka,ktora energia roznosi nie wiem czy ryzykowac bo ta jej energia to dla mnie dodatkowy stres,wiecie ludzie patrza,te ich wymowne spojrzenia jak sie dziecko odezwie,a nie wierze zeby ona ustala w miejscu godzine.Maz chce z nia pojsc wiec niech sprobuje:)Od sasiadow syn tez trzylatek biegal po kosciele i kiedy zapadla cisza on na glos:ave szatan,sasiedzi mysleli ze spala sie ze wstydu:)Ja nie chce takich historii. Milego dnia.

Odnośnik do komentarza

I jak Asiu było? Ja też długo nie chodziłam do kościoła, teraz chodzimy,ale na zewnątrz jesteśmy. Mamy śliczny park wokół, więc mały ma gdzie pobiegać i nikt na nas krzywo nie patrz. Ale parę razy * starsze panie* zwróciły mi uwagę,że nie mam z dziećmi wchodzić do kościoła, bo to im przeszkadza, już tak na zapas... A my wróciliśmy z długiego spaceru, były zakupy,a że zaczęło padać, odwiedziliśmy znajomą i jej synka. a teraz trzeba myśleć o obiedzie, póki dzieci śpią i jest spokój:) Mąż wrócił wczoraj o 22, dziś wyszedł o 7. Cóż, teraz taki sezon,że ma sporo pracy,niby dobrze,ale z drugiej strony ciągle się mijamy... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny za kciuki. Byłam, dałam radę:) Na chwilę w ogóle zapomniałam o strachu:) Potem poszłam z Zosią na zakupy, więc ogólnie wrażenie miłe. Moja córka,a ma prawie 7 lat, dalej ma kłopot by spokojnie ustać całą mszę. Ja chodzę od czasu do czasu i jak Julia, tylko na zewnątrz:) a mąż co tydzień mówi,że Zośka się wierci,kręci. Cóż, to jeszcze trzeba poczekać, żeby w pełni zrozumiały o co chodzi. Mam nadzieję Julia, że Twój mąż będzie miał więcej wolnego, a i Madziu wychodź jak najczęściej:) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, a ja tak z innej beczki. Czy któraś z Was ma psa? Bo chciałam przygarnąć ze schroniska, ale nie wiem, czy dam radę z opieką. Zmusiłby mnie do wychodzenia z nim na dwór i może pomógłby mi wyleczyć całkowicie agorafobię, bo coraz dalej bym z nim wychodziła sama i na dłużej, a i też mam wrażenie, że z psem byłoby mi raźniej np. iść po chleb do małego sklepiku. Myślimy z narzeczonym o adopcji 8-miesięcznego psiaka, wielkością sięgającego do kolana (średniej wielkości), ale żadne z nas nigdy nie miało psa. Czy pieski często chorują? Czy są drogie w utrzymaniu? Łatwo się nimi zająć? Łatwo nauczyć psa takiego wieku czystości w mieszkaniu, czy mam się nastawić na obsiusiane podłogi i kupy na środku pokoju? :D

Odnośnik do komentarza

My właśnie od niedawna mamy psa, córka nalegała,a ja pomyślałam,że będę częściej wychodzić z domu. No cóż wychodzę rzeczywiście często:) Koszty? Na pewno są całkiem spore,ale to pewnie zależy czym chcesz karmić,karmy są w różnych cenach. Nasz już był nauczony czystości, braliśmy miniaturkę sznaucerka z hodowli- z polecenia mojej siostry. Bardzo radosny pies, lubi się bawić z Zosią, w zasadzie niekłopotliwy, chociaż początkowo był trochę zagubiony. O chorobach jeszcze nic nie wiem,a co do opieki to akurat nasz wymagający ponad miarę nie jest,więc ogólnie jesteśmy zadowoleni. Miałam psa w dzieciństwie, ale byłam mała i prawie go nie pamiętam:) Ogólnie polecam:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×