Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!Ja bylam dzis u lekarza.Tym ob kazal nie panikowac,ale z tym alat-em to juz co innego.Dal skierowanie na kolejne badania,boje sie,ze to moze byc zoltaczka.Oczywiscie jedne badania sa na nfz,ale jedne nfz nie finansuje wiec musze je robic prywatnie.Czeka mnie kolejna bieganina po doktorach.Musze zrobic usg,poszukac neurologa,ginekologa mam w przyszlym tygodniu,no i dermatolog bo mi zrobil sie strupek na znamieniu i musze to sprawdzic.Dzieki Bogu,albo przypadkowi:) mam fajnego meza,ktory stara sie jak moze dopasowac do mnie i jezdzi ze mna po tych lekarzach,wspiera i wogole.Jedynie czasem zastanawiam sie czy tak bedzie zawsze czy kiedys sie znudzi? Julia!Wiesz,mam wrazenie,ze zdrowe osoby czasem nie wiedza co mowia,nikt nie chce byc od nikogo zalezny w zadnym przypadku.Pewnie poniosly go nerwy:(Moja rodzina tez mnie nie rozumie-no jak to pytaja nie umiesz sama wyjsc?dla nich to proste,dla mnie nie:(Pozdrawiam Was serdecznie. Magducha jak zaliczenie?

Odnośnik do komentarza

Też Magda trzymam kciuki po Twoje badania, oby poszły po Twojej myśli:) Mój mąż teraz ma bardzo dużo pracy, ma własną firmę, miał bardzo dobrego pracownika,a on z dnia na dzień sobie poszedł, nawet nie powiedział dlaczego. Mąż został ze stażystą, ale właściwie to on go uczy, więc szuka kogoś a na razie stresu i pracy ma po pachy:) No i wiecie, jak się poznaliśmy, to ja byłam tą odważną, nie mogłam usiedzieć w miejscu, on mnie takiej nie znał-jak teraz i czasem mu ciężko,ale zapomina,że to mi najbardziej jest ciężko. Ale na szczęście reflektuje się w porę:) A ja uziemiona, ogrzewanie nam nie działa, mąż-inżynier walczył dzielnie, potem przyjechał mój tata, o 21 się poddali i wezwali( w końcu) fachowca, a on zobaczył i zapowiedział się na dziś, ma być między 9 a 12... Na razie jest strasznie zimno, i cóż czekamy:) Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie dziewczyny. Trochę mnie tu nie było ale teraz doba jest dla mnie za krótka, Porządkowanie rzeczy po rodzicach i codziennie wyjazd. Ja już nie noszę przy sobie lekarstwa, a kiedyś nie ruszyłabym się bez oxazepamu. Czasem zapominam rano wziąć i dopiero potem myślę brałam czy nie? Czasem jakieś lęki mnie łapią ale już powoli dochodzę do siebie po tych przeżyciach. No ale autobusu jeszcze nie oswoiłam:( Magda Ty mówisz o starości to co ja mam powiedzieć 42 lata na karku,a przez tę chorobę czuję się jeszcze starsza i zmęczona. Co tam u Was? Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Oj tam Dziewczyny wszystkie jesteśmy młode:) Ja już po spacerze, dzieci od 5 na nogach,więc zapakowałam młode i do centrum. Zaszliśmy do centrum na zakupy, potem do biblioteki się zapisać,bo ostatnio czytam tylko bajki dla dzieci,albo poradniki dla rodziców,czas odświeżyć umysł. Szybko nam zeszło, ja się dobrze czułam,ale pogoda kiepska i wróciliśmy dosyć wcześnie. Po środowej wizycie u psychologa jakoś tak mi lepiej, powiedział,że robię postępy,jestem otwarta na terapię i na zmiany,jedyne czego mi brakuje mi pewności siebie i wiary w sukces. No tak, szybko się zniechęcam i chciałabym już wrócić do normalności, ale trudno,ten proces trochę trwa.

Odnośnik do komentarza

Hej!Ja dzis mam wizyte u tesciow,urodziny polaczone z dniem babci i dziadka.Nie czuje sie dzis najlepiej,ale pojde. Julia-sprobuj(zawsze mam problem czy pisze sie u otwarte czy zamkniete).Ja tez niedawno poszlam.Wybralam miejsca tak zeby w razie co wyjsc,maz zreszta mnie zapewnial,ze jedno slowo i wychodzimy.Wybralismy film na ktorym nie bylo bardzo duzo ludzi,mialam ze soba wode(to mi w nerwach tez troche pomaga,lyk zimnej wody).Nie powiem poczatek byl taki,ze chcialam uciekac,ale jak zaczal byc wyswietlany film to sie zrelaksowalam,skupilam na filmie i bylo fajnie. Widze,ze robisz spore postepy,ja niestety sie cofam,ale mam nadzieje,ze to chwilowe.Zawroty glowy nie bardzo mi sprzyjaja w robieniu postepow. Pozdrawiam serdecznie!A gdzie reszta dziewczyn?

Odnośnik do komentarza

A ja pozdrawiam Was z nad sterty książek... Niestety sesja to nie jest najmilszy czas podczas studiowania:( W przerwach nauki staram się wychodzić na zakupy itp,ale jestem już tak zmęczona,że na nic nie mam siły. Też bym chciała iść do kina, ostatni raz byłam 11 miesięcy temu,przeżyłam nie wiem jak. Ale Magda to chyba racja,że jak zaczyna się seans wyłączają się kiepskie myśli. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

To ja widzę,że Wam dziewczyny lepiej w tym kinie poszło. Ja cały dzień nie byłam zdecydowana-iść,czy nie iść. Nawet mąż zadzwonił do kina i zapytał się jak z biletami,czy będzie dużo ludzie,a ja szukałam okazji by nie iść. I proszę, sąsiedzi i naszego bliźniaki wpadli i zaprosili nas na parapetówkę. Oczywiście przekonałam męża,że warto iść,ale wróciliśmy po jakiejś godzinie,może trochę dłużej. Mnóstwo ludzi,bardzo głośna muzyka, morze alkoholu i dymu. Sąsiedzi młodzi,sympatyczni,ich synek równolatek naszego Olka,ale widać,że lubią się bawić. I teraz się zastanawiam-czy tylko od święta,czy na co dzień tacy są? Liliana (moja córeczka) od 5 na nogach,impreza jej nie ruszyła,ale rodzicom nie da pospać:) Dziś u mnie rodzice,moi dziadkowie i teściowa-będziemy ich święto obchodzić. Ale do kina muszę iść, trudno,trzeba będzie spróbować. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

I jak Madziu impreza rodzinna się udała? Magducha pewnie w książkach, a Wy gdzie? A ja miałam wczoraj kiepski dzień, rozmawiałam z mamą tak szczerze o moich problemach jak nigdy, i tata coś usłyszał,czegoś nie zrozumiał, coś sobie dopowiedział i wyszło mu,że opowiadam psychologowi,że to on jest winny moim lękom. Z mamą tłumaczyłyśmy,ale to nic nie dało. Wyszli wcześniej, a jak dzwoniłam to tata nie chciał rozmawiać ze mną-bo przetrawiał temat. Dziś też jak zadzwoniłam stwierdził,że ma dużo pracy. Czyli dalej jest obrażony,tylko nie wiem na co? Do tego mały ma straszny katar, spać nie mógł, jest bardzo marudny, mąż w pracy, a ja mam podły nastrój... Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witajcie!Odwiedziny u tesciow byly znosne.Przezylam,ale zeby bylo sympatycznie to nie moge powiedziec.Ja wspomnialam cos przed tesciowa o zlych wynikach,ale jak zwykle dowiedzialam sie,ze ona ma gorzej.Kolejny raz dostalam nauczke ze niewarto sie zwierzac.Niedziela w domu byla fajna,ale spacer byl katorga,te zawroty i bujanie mnie wykoncza,nie wiem jak z tym walczyc bo wmawianie sobie bedzie dobrze,nic sie nie dzieje na mnie nie dziala. A dzis mam dzien,ze jestem wsciekla na siebie,ze jestem zla matka,ze musze przerwac chodzenie z Julcia na zajecia do domu kultury bo nie jestem w stanie.

Odnośnik do komentarza

Witajcie moje drogie:) Witam Ciebie Julia:)Madziu wiem jak sie teraz czujesz przechodziłąm to samo tylko kilkanascie lat temu wiem ,ze to koszmar jak czegos chcesz a tu nie jestes w stanie tego zrobic.Wiem co to znaczy nie wyjsc z dzieckiem na spacer, na basen czy do kina.Inne dzieci chodza a moje siedza i pytaja dlaczego NIE.I ciagle tylko słyszą NIE.Nawet pozniej to juz nie dopytywały dlaczego bo widziały ,ze ja juz na samo pytanie sie denerwuje.Ale musze wam powiedziec ,ze jednak sie da trzeba duzo nad soba pracowac ja wiem ,ze to brzmi dosc banalnie ale taka jest prawda.Teraz z moim piecioletnim dzieciatkiem juz jest troche inaczej.Duzo sie zmieniło od kad podajełam prace.Jestem pewniejsza siebie.Dzisiaj po 17 ej jade z mała do centrum zabaw uwielbia bawic sie w kuleczkach .Madziu ja tez jak cos mówiłam ,ze sie zle czuje itp to zawsze byłąm krytykowana ,ze przeciez nie jestem umierajaca a ja niestety tak sie czułam.Teraz z nikim nie rozmawiam bo wiem ,ze tak jest lepiej.Kiedys padło pytanie mojego meza siostry jak miałam 24 lata co bratowa trumienke Ci kupic?zapamietałąm to i pomyslałam sobie aby Ciebie kiedys tak zabolała głowa jak mnie tera z boli.Nieuwierzycie ból głowy tak jej utrudniał zycie ze ja jezdziłąm z nia po szpitalach .Okazało sie ,ze tez ma nerwice.Oj rozpisałąm sie odezwe sie wieczorkiem pa

Odnośnik do komentarza

Jak byla Julcia mniejsza bylo latwiej,teraz zadaje mnostwo pytan i chce isc tam czy gdzie indziej i jak jej to powiedziec ze mama nie daje rady?Teraz doszedl mi kolejny problem,bo tak ja wozilam w wozku,mialam sie w razie czego chwycic,a w trakcie ataku moglam ja wrzucic do wozka i szybko do domu,no ale ile lat ja bede wozic w tym wozku?Psycholog mi mowila,ze mam odposcic,ze idealnych matek nie ma,ale ja za przeproszeniem tym cholernym podworkiem mam wrazenie,ze jej krzywde robie,ze moglaby tam spotkac inne dzieci,choc dotychczas nie spotykalismy-albo rzadko.W sumie to nawet nie jest tak,ze ona wcale nie wychodzi,bo maz chodzi z nia na spacery,ale jak jest w pracy to ja moglabym a nie umiem:(Bylo u mnie juz lepiej,ale znow sie cofnelam do poczatku.:(I mimo ze w domu staram sie jej jak najwiecej czasu poswiecac,to i tak uwazam ze fatalna ze mnie matka:(Ewus,a jak Ty sobie z ta sytuacja radzilas?

Odnośnik do komentarza

Ja też dzisiaj nigdzie bym nie wyszła,dobrze chociaż,że mały chory to mam wymówkę. Ja z Aleksandrem chodziłam gdzie się dało,teraz nie mam jak, jest mi wstyd,bo moja córka na spacerki chodzi koło domku, a Olek poznawał świat dużo ciekawiej i też ciągle mam wyrzuty sumienia,więc Was rozumiem. Mąż na szczęście nie miał dużo pracy i już w domu, przejął dzieci a ja pod kocem leżę i narzekam na mój straszny los. Naprawdę kiepski dzień, ta wczorajsza rozmowa z mamą na mnie tak podziała, wyrzuciłam wszystko z siebie, ale nie czuję się lepiej,jeszcze ten obrażony tata... Oby było lepiej...

Odnośnik do komentarza

Ja tak mam,ze mam problemy z mowieniem prawdy tzn nie,ze oszukuje ale nie zawsze mowie to co mysle,bo widze,ze inni sie obrazaja,a czasem czlowiek naprawde nie ma nic zlego na mysli.Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi?Mnie kazdy moze powiedziec co chce,ale ja jak powiem to o dziwo zawsze jestem zle odbierana.Jak cos powiedzialam mamie,ze cos mi sie nie podoba to nie odzywala sie miesiac.Jak zwrocilam tesciowej uwage,zeby zaraz po obiedzie nie dawala mojej corci chipsow to odebrala to jako atak na swoja osobe,a ja tylko nie chcialam by moje dziecko zwymiotowalo itp.itd.Czy ja czasem nie mam prawa do wlasnych decyzji i wlasnego rozumowania?Coraz rzadziej sie odzywam na jakiekolwiek tematy w gronie rodzinnym,by nie daj boze kogos urazic.To tez powoduje u mnie dola,bo zaczynam to przenosic na kontakty ze znajomymi,10 razy zastanawiam sie zanim cos powiem.Wiem,ze powinnam z tym walczyc ale jakis strach mi nie pozwala,a moze sie boje,ze zostane sama?Moze powinnam powiedziec jakiejs sasiadce co sie ze mna dzieje,czy w razie co moge liczyc na pomoc,ale zwyczajnie mnie to krepuje,ludzi dziwi to,ze mloda osoba ma jakies schorzenia,zreszta niestety nie zyje z sasiadami w jakichs zazylych stosunkach,oni nie szukaja kontaktu wiec ja sie nie wychylam:(Pouzalalam sie:)Moze jutro bedzie lepszy dzien?Spokojnej nocy dziewczyny.

Odnośnik do komentarza

Witajcie:) dziewczyny tak nie mozna!!!!! gdzie w tym wszystkim jestescie WY jednak przekonacie sie ,ze zycie wszystkiego potrafi nauczyc.Bedąc w waszym wieku tez tak sie zachowywałąm czas zrobił swoje i mysle innymi kategoriami.Ja byłam wychowywana przez mamę od 4 eroku zycia tata zginął trgicznie w wypadku samochodowym brat w tym samym roku co zginął tata wpadł pod pociag i jest inwalida zycie nigdy mnie nie rozpieszczało.Mama ciagle chodziła zapłakana, z bólem głowy a pozniej zapewne miała depresje ale kto kiedy mówił o depresji mówił o załamaniu nerwowym.I radziła sobie poradziła sobie z tym wszystkim.Wy piszecie,ze nie chcecie nikiogo urazic przejmujecie sie ,tata sie pogniewał doskonale rozumiem ja tez taka byłam bo tez nie chciałam urazic mamy czy brata bo wszyscy zaraz byli zli i sie gniewali a to z naszej strony wielki bład.a wiecie ,ze ludzie najbardziej sie oburzaja o prawde! prawda zawsze boli!teraz jestem otwarta mówia to co mysle, nikogo sie nie boje i ide do przodu nie obchodzi mnie to czy ktos sie pogniewa czy nie trzeba poprostu rozmawiac i mówic to co sie mysli.Nie mozna tłumic swoich emocjii swojej prawdy.Wy jestescie dziewczyny wygrane bo macie dobrych męzów a to bardzo ważne przy naszej chorobie.Ja nigdy na nikogo nie mogłam liczyc liczyłam tylko sama na siebie i tak jest do tej pory.Chociaz teraz mam 2 dorosłych dzieci i to one sa dla mnie wsparciem ale wychowałam ich całkiem inaczej jak wychowała mnie mama i mysle ,ze lepiej:) aby hahah Madziu pytasz jak sobie radziłam wtakich sytuacjach no wiesz sprawy wózka nie sa mi obce zawsze za raczke mozna sie złapac i uciekac bo tak było w moim przypadku ale to nie jest rozwiazanie ja zawsze chodziłam blisko domu niestety:(moim azylam był dom i samochód podrózowałam wszedzie samochodem jak było cos nie tak zawsze miałam go pod ręka ale pozniej zaczełam w maire normalnie funkcjonowac trwało to 8 lat i pozniej nagły nawrót tej cholernej nerwicy.Moje motto brzmi CO MA BYC TO BEDZIE i wg niego funkcjonuje dotychczas pozdr ewa

Odnośnik do komentarza

Ja właśnie zdałam sobie sprawę,że nie potrafię rozmawiać szczerze z ludźmi, zawsze wszystko analizuję i odtrącam tematy kłopotliwe. Te emocje zostają potem we mnie i wracają jako nerwica. Cóż muszę bardziej myśleć o sobie, a nie o tym by przypadkiem kogoś nie urazić. Magda też rób i mów to co czujesz, to dobre dla Ciebie. Wczoraj powiedziałam sobie- dobra daję ci 5 minut, rób co chcesz,ale ja potem wstaje idę dalej i nerwicę mam gdzieś. Żaden super atak nie nadszedł, osłabiłam go chyba swoją postawą:) A i wieczorem rozmawiałam z mamą, tata nie wiem czy jest zły,czy jak to nazwać on nie sądził może,że ja analizuję z psychologiem całe moje życie, dzieciństwo,wpływ rodziców itp. Nie wiem, poczuł się zdradzony,że nie z nim o tym rozmawiam, tylko z kimś obcym. Ale mu już przeszło-tak twierdzi mama. Dziś jest dobrze, byłam nawet już w sklepie. Ale mam pytanie z innej beczki, jak dajecie dziecku lekarstwo? Olek wczoraj wpadł w histerię i nic nie działało, prośby,groźby,nic. Co udało mu się dać to wypluwał. Nie wiem, nie śpi, jest strasznie marudny, a syropu nie da sobie podać, latam za nim jak głupia a on nie weźmie...

Odnośnik do komentarza

Julia mam ten sam problem z moja córcia ona nie chce przyjmowac zadnych leków.Nie mam złotego srodka ale zazwyczaj właczałam jakies bajki i jak była bardzo zajeta to dawałam lek bohaterowi bajki i jej i zawsze jakos to było.ja dzisiaj w domu przeziebienie mnie dopadło bo w pracy mam awarie ogrzewania.Ale wymyslam sobie jakies robótki aby tylko nie lezec głupie ale prawdziwe.To co napisałam wczesniej nie odbierajcie dziewczyny w kategorii samolubstwa ale dobra dla samej siebie.Mówcie to co chcecie i miejcie to wszystko gdzies czy nie zauwazyłyscie,ze takim ludzioom jest lepiej? ja uwazam ,ze tak zawsze zazdrosciłam im odwagi ale kiedys przeczytałam jesli chcesz miec to co ktos ma rób to co on robi nie odnosi sie to tylko do rzeczy materialnych ale i i do naszego postepowania.Dziewczyny jestescie młode madre wspaniałe dacie rade ja dałam taka zawsze szara myszka ciuchutka a na stare lata hahahaha pokazała pazurki.Otoczenie moze i zdziwione ale ja zadowolona.:)

Odnośnik do komentarza

Właśnie z mamą doszłyśmy do wniosku,że wychowano mnie na taką grzeczniutką dziewczynkę, która jest spokojna i cichutka. To było wbrew mojej naturze, i pewnie dlatego mam takie problemy. Zamiast mówić wprost duszę wszystko w środku, a wiadomo jakieś ujście musi to mieć. Szybkiego powrotu do zdrowia Ewo Ci życzę:) Mój mały wziął syrop,ale chyba dlatego,że widział,że jestem już strasznie zmęczona proszeniem go. W końcu zasnął, gorzej,że teraz córka zaczyna mieć katar. Dobrze chociaż,że mąż znalazł kogoś do pracy,ponoć bardzo kompetentny pan. Liczę,że dzięki temu będzie więcej w domu,a ja odetchnę. Uwielbiam moje dzieci,ale czasem muszę zamknąć drzwi i mieć parę minut tylko dla siebie. Pozdrawiam Was:)

Odnośnik do komentarza

Julia no i bardzo dobrze:)trzeba miec czas i dla siebie.ja dzisiaj jeszcze musze jechac po syna do pracy bo nie ma jak wrócic.Córka przyjezdza po pracy i zabiera siostrzyczke na basen a ja juz sie denerwuje bo mała pokasłuje a tak sie uparła ,zeby akurat dzisiaj isc.No cóz ponoc nadopiekunczosc nie jest wskazana ale ja niestety jestem i nic na to nie poradze.Julcia chce tez szybko wyzdrowiec bo kasa topnieje a bedac w domu niestety jej nie zarabiam.

Odnośnik do komentarza

Witajcie!Mnie niestety tez wychowywano,ze trzeba byc zawsze milym,grzecznym i robic to co inni mowia:(Jak probuje troche egoizmu z siebie wykrzesac to zaraz pojawiaja sie wyrzuty sumienia.Dzis mam taki dzien,ze wszystko analizuje,ze mam wyrzuty sumienia,ze rezygnuje z chodzenia z corcia na te zajecia,ze maz po nocnej zmianie a wozi mnie po lekarzach bo ja nie mam prawa jazdy.(choc on zapewnia mnie,ze to zaden klopot,a dla mnie to dziwne,ze ktos cos robi dla mnie,bo mnie kocha,zawsze staralam sie byc samowystarczalna a teraz potrzebuje pomocy,a nie bardzo umiem o to prosic)Na szczescie okazalo sie,ze te zmiany na znamionach nie sa grozne,ale musze to obserwowac i za pol roku do kontroli,jutro ginekolog. Ja tez kocham to moje dziecko bardzo,ale czasem jestem nia strasznie zmeczona.Najgorsze jest to ze przez te moje lęki sama nigdzie nie wyjde,kolezanki nigdy nie maja czasu wtedy kiedy Julcia moglby sie zajac maz,no a jak bym chciala wyjsc gdzies z mezem to nie mam z kim malej zostawic.Prawie 3 lata non stop z mala i jak dzis kolejny raz zawolala mamo,mialam ochote uciec z domu:)Mam nadzieje,ze dostanie sie do przedszkola to wtedy troche odetchne.Ja przez ten czas tez stalam sie nadopiekuncza i z tym chyba nic nie zrobimy:( Ewus!Zdrowia zycze:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×