Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie nienajlepiej :/ niby tylko przeziębienie, taką diagnozę postawił lekarz, ale daje mi do wiwatu, jedną noc miałam taką, że myślałam, że zejdę z tego świata, tętno mi urosło do 140, chciało mi się wymiotować, było mi słabo... a dzisiaj od rana mam ciśnienie 140/90 lub 140/80 i tętno od 90 do 110, nie wiem co się dzieje, zaczęłam już wpadać w swoje schizy, najgorzej, że jak wzięłam hydro też nic się nie zmieniło... nachodzą mnie znowu te straszne myśli, że coś się dzieje poważnego, że umrę itp itd nie wiem czy to od choroby, czy od okresu, czy od czegoś innego napiszcie coś do mnie bo znowu stoję na krawędzi moich nerwów

Odnośnik do komentarza

Egzaltacja, spokojnie. :* Wszyscy mamy tutaj napady lęków, także przed śmiercią. Przy gorszym samopoczuciu od razu sama mam straszne wizje, że to coś poważnego, że coś mi się stanie i tak się sama nakręcam, że nie potrafię się ogarnąć. Najlepszą metodą na to wszystko jest sen lub kąpiel. Czasami próbuję coś pisać - nie wiem, np tekst piosenki, który znam. Skupiam się na tym i okazuje się, że jak lęk mi minie, czuję się lepiej, serce bije wolniej i to przeziębienie wcale nie jest takie straszne. Twoje objawy przypominają mi troszkę nerwicę serca. Mój kolega to miał i jak się denerwował miał wysokie tętno, szybko biło mu serce. Oczywiście nic mu się przez to nie działo, dziwnie się tylko czuł. Staraj się pić melisę dwa razy dziennie i generalnie często się relaksować - gorąca czekolada do picia, wąchać kwiatki (polecam różę miniaturową do doniczki), kupić sobie jakiegoś gryzonia (ja mam chomiczka i mnie uspokaja) - ogólnikowo zająć się w czasie dnia kilka razy czymś dla nas miłym. Może pooglądaj jakieś kabarety? Może cię nie rozśmieszą, ale zajmą umysł. :)

Odnośnik do komentarza

No ja mam własnie nerwicę, która działa na serce najbardziej, wiem o tym, dzięki za odpisanie, bo tego mi brakowało, ja znam różne metody radzenia sobie z tym i staram się je stosować, ale są chwile załamania totalnego :/ i dziasiaj chyba jest właśnie ten dzień, idę zaraz spać i bedzie co będzie brakuje mi spotkań z terapeutą jednak, będę musiała powrócić do nich pomimo wszystkiego

Odnośnik do komentarza

I jak się dzisiaj Egzaltacjo czujesz? Ja atak paniki miałam zazwyczaj na zewnątrz, siadałam wtedy na ławce, słuchałam mp3, liczyłam kostki chodnika, pisałam smsy, byle co, byle się czymś zająć i przestać myśleć. W domu zazwyczaj czułam się dobrze, ale jak chcę się zrelaksować to zapalam świeczki zapachowe, oglądam film albo słucham ulubionej muzyki. Piję też Melisanę, i nie wiem czemu ale na mnie działa idealnie, bardzo mi pomogła, albo sobie wmówiłam? Ja mam zapalenie krtani, a bardzo chcę wyjść z domu!:) Pozdrawiam was wszystkich:)

Odnośnik do komentarza

Witajcie, ja wam powiem czym ja się zajęłam żeby nie myśleć za bardzo tym co mi się robi, tylko się nie śmiejcie....zaczęłam dziergać na drutach, szydełku i wyszywać i wiecie jak to pomaga!!! uspokaja, człowiek się skupia na robótce, na wzorze na tym by wyszło, by było ładne itp. i tak mnie to wciągnęło, że od 7 lat namiętnie coś tworzę. Owszem mam gorsze i lepsze dni i ciągle nie potrafię iść nigdzie sama, czy do pracy i to mnie dobija...schudłam 26 kilo i czułam się tylko gorzej, a mówią, że jak się chudnie to spada ciśnienie itp, ale moje ciśnienie i tętno szalało i rzuciłam dietę i znów ważę za dużo, za to śpię w nocy, bo podczas diety to był koszmar. Mam lęk przed lekarzami i szpitalami, nawet do fryzjera nie potrafię iść bo tam muszę siedzieć tę godzinę i nie ma jak uciec...a ja się tego wstydzę...koszmar ta nasza choroba...podziwiam was, że sobie radzicie, macie dzieci, pracę...

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Mnie tez dopadlo przeziebienie,dzis jade do lekarza po recepty to przebadam sie,bo po ostatnim zapaleniu pluc musze uwazac. W poniedzialek i wtorek mialam takie jazdy,ze szok. A juz naiwnie myslalam,ze nerwica mnie opuscila. Akurat mialam wyjazd,a tu slabosc,nogi jak z waty. W dodatku bylam tak wsciekla sama nie wiem na co. Nie zamykam sie w domu,ide na przod mimo wszystko. Odezwe sie po powrocie

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczor wszystkim!:) Malamika dobrze trzymalas kciuki,udalo mi sie byc na tych zajeciach choc nerwy byly straszne.Myslalam,ze tam nie dojde,te nogi z waty to koszmar.Na szczescie z powrotem zdazyl po nas maz i juz bylo mi lepiej.Prosze trzymaj jutro kciuki za mnie bo jutro kolejne zajecia:) U mnie nadal nie specjalnie,znow chwilowo nie wychodze sama z domu:( Na dodatek moja mala 2,5 latka zaczyna za bardzo szalec i czas najwyzszy wziasc sie za jej wychowanie.A mnie tak ciezko byc konsekwentnym,ale ucze sie.Poza tym musze ja troche ze tak powiem odczepic od siebie,bo ona tylko mama i mama,nawet jak teraz maz jest w domu i chetnie sie by nia zajal to ona nie,bo mama. Egzaltacjo,jak u Ciebie?Ja myslalam,ze te moje spotkania z psychologiem nic nie dawaja,ale jak teraz nie chodze chwilowo to mam wrazenie,ze u mnie gorzej,Ty pewnie tez tak masz?

Odnośnik do komentarza

Pisze posty na raty bo jak sie za dlugo rozpisze to mi sie nie wyswietlaja. Macie racje dziewczyny,ze dobrze sie jest czyms zajac,ale przy tej mojej malej to ciezko skupic sie na jednej rzeczy.Nawet jak nia sie zajmuje to moje mysli kraza gdzie indziej:( Kasias,wiem co przezywasz,bo ja od 3 lat nigdzie nie bylam sama poza moja dzielnica gdzie mieszkam.To jest moj sukces,bo na poczatku nawet przed blok nie wychodzilam sama.Ale sa dni kiedy i to sie nie udaje:( Kiciu!Jak tam po wizycie u lekarza? Ewus!A co u Ciebie?No i gdzie nasz rodzynek? Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!

Odnośnik do komentarza

Madziu cieszę się, że dałaś radę być na zajęciach. Ja uciekłam spod budynku. :( Jutro i w niedziele mam zajęcia od 8 do 19 (w dodatku muszę jechać w dwie strony autobusem, bo tata musi zabrać samochód!), pewnie znowu ucieknę spod wejścia na uczelnię... U mnie do agorafobii dochodzi lęk przed wymiotowaniem w miejscu publicznym i te dwie rzeczy tak świetnie się ze sobą przeplatają, że jak już mniej więcej radzę sobie z jedną, to druga daje mi popalić, a wtedy obie zaczynają działać ze zdwojoną siłą. Za kilka godzin jadę z narzeczonym do mojego domu rodzinnego, ja już nawet tej drogi samochodem z nim się boję... ;( Egzaltacja, do łóżka i się grzać! :*

Odnośnik do komentarza

Trzymam kciuki za uczelnię, spróbuj nie martwić się na zapas, to trudne ale im mniej o tym myślisz, tym mniej się boisz. Ja dalej kaszlę jak stary palacz, ale poszłam do piekarni, chciałam zobaczyć czy dam radę, czy tydzień w domu mi zaszkodził. Doszłam bez stresu. Ciekawe czy z uczelnią pójdzie też tak gładko? Jak na razie i tak siedzę w domu pod kocem...

Odnośnik do komentarza

Witajcie :) Ja ostanio nie pisałam bo jestem jakos bardzo zalatana nie mam wcale czasu kłopty w pracy spotęgowały moje gorsze samopoczucie.Trafi sie nieraz klient nie do zniesienia teraz własnie mam taką Romkę jest to naród prawie nie do zniesienia koszmarnie sie z nia wspólpracuje nie wiem jaki bedzie finał ale chce aby ten koszmar sie skonczył przychodzi do mnie do biura po 10 razy a telefonem nawala ze 20 i pyta sie w kólko o to samo tę[pota zupełna:( Moja najmlodzsza niunia miała zapalenie ucha wiez zapewne wiecie co sie z tym wiąze płacz dziecka i zarwane noce(na szczescie tylko 2)W domu remont kuchni ja poprostu chyba oszaleje po co sie za to wszystko brałam?????? sama nie wiem.Samopoczucie w ostanim tygodniu srednie Fajnie ,ze u Was w miare ok odezwe sie wolna chwilka:) pozdrawiam ewa

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, normalnie po części jestem z siebie dumna, a z drugiej strony załamka. W sobotę byłam tylko (albo aż) na 5h wykładu z ćwiczeniami, ale wczoraj nie byłam w stanie nawet nigdzie jechać, z samochodu wróciłam się do domu... :( Za tydzień mam wizytę u lekarza i mam nadzieję, że mi pomoże. :( Ewasta: remont to super rzecz! Mi takie sytuacje pomagają, skupiasz się na tym co masz w domu zrobić, a że remont denerwuje to wkurzasz się na niego, a nie masz czasu na siebie. :P Jak ja malowałam z moim TŻ pokój to byłam tak zmęczona, że nie miałam czasu myśleć. :P Kicia: jak ja bym schudła to bym się już w ogóle załamała, mam niedowagę (ważę jakieś 43kg na 165cm i 20 lat - niestety, geny...) i przez ten stres dodatkowo się martwię, czy czasem nie schudnę. :/ :( Także zazdroszczę pozytywnych dla Ciebie skutków ubocznych. :P Magducha: leż w łóżeczku i nie wychodź. Pociesz się tym, że nie musisz opuszczać domu. :D Trzymajcie się!

Odnośnik do komentarza

Malamika, gratuluję, ważne,że te 5 godzin dałaś radę. Czytałam książkę jak nauczyć się optymizmu i tam każą się skupiać na pozytywnych rzeczach, a na te złe znaleźć pozytywne metody wyjaśniania. Czyli nie udało mi się, ale nie dlatego, że jestem słaba i już nigdy mi się nie uda, tylko była brzydka pogoda, miałam zły nastrój, spróbuję za tydzień i dam radę. Ja to już bym chciała wyjść z domu, boję się,że po tym * więzieniu* stracę pewność siebie.. Pozdrawiam Was wszystkie i zdrowia życzę*:)

Odnośnik do komentarza

To jest książka Martina Seligmana, Optymizmu można się nauczyć. Bardzo fajnie się ją czyta, robi się testy na poziom pesymizmu i testuje w praktyce rady tego profesora. Ja próbuję:) Powinnam jutro jechać na uczelnię, ale na samą myśl boli mnie głowa. Mam astmę i powinnam wyleżeć do końca, ale studiować trzeba... Miłego wieczoru:)

Odnośnik do komentarza

Magducha, ja też mam astmę oskrzelową, od dziecka. Wielokrotnie byłam z tego powodu w szpitalu, przez wiele lat zażywałam inhalatorków, chodziłam na odczulanie 5 lat (co tydzień szczepionka przeciwko alergii na pyłki itd.), aż mi minęła i wróciła dopiero (albo już:/) w te wakacje. Właśnie dzisiejszej nocy mam średni atak i zastanawiam się, czy iść na pogotowie, czy poczekać aż mi przejdzie. W wakacje dostałam od lekarki po wielu latach inhalatorek Zafiron - polecam swoją drogą, refundowany :), jednak akurat dwa dni temu wzięłam ostatnią dawkę i dzisiaj się męczę. Jak leżę to mam bardzo płytki oddech, ledwo co powietrza nabieram i już sama nie wiem, co mam robić. :( W dodatku mój narzeczony śpi... Ech, jak ja bym go czasem... Wrrrr! Obudzi się, zapyta co mi jest, pogłaszcze 5 sekund i idzie spać dalej, w ogóle już go nie ruszają moje migreny, napady astmy, strach przed wyjściem z domu. Zawsze jest tylko: *Co ja ci mam powiedzieć*, *Będzie dobrze*, Wyprowadza mnie już to z równowagi...! ;( Jak ludzie mogą nie rozumieć, że niektóre choroby są wyjątkowo niebezpieczne dla życia?? A gdybym się położyła i udusiła przez sen? (...) :[ Kicia - atak astmy wygląda tak, że nagle zaczynasz mieć płytki oddech jak stara babcia, świszczy ci w oskrzelach/płucach przy braniu wdechu, mnie do tego boli od siłowego oddychania klatka piersiowa, bo muszę mocno brać wdech, żeby się nie udusić. Zazwyczaj mija po oddychaniu świeżym powietrzem i zażyciu inhalatorka lub wzięcia czegoś odczulającego, np. Allertec (dziś akurat nie pomaga;(), jeżeli mamy astmę na tle alergicznym. Swoją drogą, od czego ja mam teraz alergię?? Roztocza niemożliwe... Myję tutaj codziennie. Może przeklęte kaloryfery. :(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×