Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

To roboty masz sporo.Ja tu narzekam na kregoslup prrzy dwulatce,to co dopiero Ty przy tak duzej pannie.Wiesz czasem mi wstyd,ze narzekam bo w sumie mam fajnego meza,zdrowa corke,moze finansowo nie jest super,ale jest dach nad glowa i do garnka tez jest co wlozyc.Wiec zastanawiam sie skad taka choroba sie u mnie wziela?Moze przez to ze cale zycie bylam niesmiala,kazdym glupstwem sie przejmowalam,moze przez to,ze ojciec w domu naduzywal alkocholu,a po nim robil awantury.Czlowiek sie bal.Moze to wszystko sie tak zbieralo.A u Ciebie jak sie zaczelo?Ja zaczelam chodzic od niedawna na psychoterapie a Ty?bierzesz jakies leki?

Odnośnik do komentarza

U mnie zaczelo sie od pewnej rozmowy z mezem,uslyszalam tyle przykrych slow ktore bardzo wzielam sobie do serca. Ryczalam klka dni i bylam zalamana. Lek mnie dopadl w autobusie i od tej pory nim nie jezdze. Nie jezdzilam tez samochodem,ale to przeszlosc. Nawet agorka sie doczepila. Wracalam od sasiadki i dostalam takich zawrotow glowy ze myslalam ze upadne. Nogi jak z waty i paniczny lek. Po tym zajsciu przez dwa tygodnie nigdzie nie chodzilm,maz robil zakupy az sie zbuntowal i powiedzial zebym przestala sie nad soba uzalac. Wkurzylam sie i pomyslalam,ze skoro tak to ja mu pokaze ze potrafie. Dalam rade i dobrze bo jak bym sie zasiedziala w domu to koniec. Leku przed autobusem jeszcze nie pokonalm. Czasem na spacerze tez mnie lapie ale mysle o czyms innym i przechodzi. Mysle,ze jestesmy wrazliwe i wszystko dusimy w sobie dlatego ak mamy. Ale mam nadzieje Madziu,ze powoli przelamesz lek a ja Ci pomoge i doradze jak bede mogla. Sluze pomoca.

Odnośnik do komentarza

Dzieki,to dla mnie wiele znaczy.Bo jak juz chyba pisalam,to moi bliscy uwazaja to za fanaberie.Maz znow poddal sie mojej woli,no i zamiast tupnac nozka na mnie to robil to o co ja go prosilam typu:zawiez mnie do lekarza,czy moglbys isc na zakupy i takie tam.Zjednej strony jestem mu wdzieczna,ze sie tak troszczy a z drugiej strony to zrobilismy mi tym krzywde nie chcacy.W zeszlym roku jeszcze jakos sobie radzilam,sklep w miare blisko moglam zaliczyc ale w tym roku to juz koszmar.Nie dosc ze sie stresuje,te nogi mi sie trzesa,chodze jak pijana to mala juz chce wiecej samodzielnosci,w wozku nie chce siedziec,gadula z niej straszna,to mnie dodatkowo stresuje nie wiem czemu.Staram sie tez omijac miejsca w ktorych mam napady leku,ale na tej powierzchni po ktorej sie poruszam tych punktow jest coraz wiecej.Ktoregos razu wybralam sie do psychiatry sama,autobusem,udalo sie!Mowie to tej psychiatrze,a ona na to:ze fajnie,ale na drugi dzien to mnie dopadnie lek.Tak mi sie wbily jej slowa,ze nie wyszlam kolejnego dnia na dwor.No i nie wiem dlaczego jak sama ide to latwiej mi pokonac lek niz jak ide z corcia.Moze czas powoli sie za siebie wziasc,skoro inni potrafia to moze ja tez?:)

Odnośnik do komentarza

Witam. Napewno potrafisz i czuje,ze dasz rade. Dobrze ze mozemy tu o tym pisac i wspierac sie. Wiesz ja mam taki przewrotny charakter i jak mi ktos mowi ze nie dam rady czegos zrobic to mysle *a wlasnie zobaczysz ze dam*. Nie zawsze to jest proste bo jak mam zly dzien to najchetniej nie wyszlabym spod koca. Ale tak dobrze nie ma. Mysle ze jak z corka wychodzisz to dodatkowo sie stresujesz o nia i stad te ataki. Jak mala ma na imie? A co do lekow to biore oxazepam,a doraznie pije nervosol

Odnośnik do komentarza

Czesc!Ja wlasnie chyba mam na odwrot,strasznie sobie biore wszystko do serca i to mnie potem blokuje i sie niestety nakrecam.nie dawno bralam validol i troche pomagalo,teraz juz nie.Wmawiam sobie,ze przy corce musze miec otwarty umysl i boje sie mocniejszych lekow. Dzisiaj mam znow te zaburzenia rownowagi,schylam sie a jak sie wyprostuje to mam wrazenie ze nie umiem zlapac rownowagi.Probuje sie z tym oswoic ale kiepsko idzie:( Chcialabym z mala poszalec i nie zastanawiac sie czy cos sie wydarzy czy nie.A corcia ma na imie Julia,aTwoja?Ide teraz sprzatac,ach te kobiece obowiazki:)

Odnośnik do komentarza

Wiesz,to ciagle wirowanie doprowadza do szalu.Caly dzien sie stresuje przez to i take bledne kolo.Moja mama tez podobno ma nerwice,tak powiedzial jej lekarz,no i jedynym objawem jaki ma to to,ze ma ochote ciagle jesc.Aja akurat dostalam to krecenie,jakbym nie schodzila z karuzeli.Zastanawiam sie czy to wszystko nie ma zwiazku z Julcia.Najpierw ten pierwszy atak paniki w ciazy,w 3 msc mialam krwawienie i ciaza byla zagrozona,straszyli mnie,ze bedzie wczesniak.No i ja tak ciagle sie martwilam.Jak sie urodzila to ciagle plakala,bralam ja na rece a ona w placz,bylam pewna ze jej robie krzywde,okazalo sie,ze miala przykurcz w szyi i to ja tak bolalo.W 6 tygodniu zycia jak ja karmilam,zamarla mi na rekach,zer ruchow konczynami.oczami nic.Podejrzewano bezdechy ale na szczescie diagnoza sie nie sprawdzila.I tak przez cale 2 lata ja zyje w ciaglym strachu o nia.Stresuje sie jak wychodze z pokoju do kuchni a ona sama zostaje,ze cos sobie zrobi,ze cos sie stanie.Moze to wszystko przez ten strach o nia?A Ty masz tylko Ize czy wiecej dzieci?Ja nie planuje wiecej,maz po tym co widzi co sie dzieje ze mna tez stwierdzil,ze Julcia musi nam wystarczyc.

Odnośnik do komentarza

Czyzby nas dzieciaczki wykanczaly?:)Pierwszy raz dzis pomyslalam,ze moze to faktycznie o to chodzi,ze nerwica to przez to ciagle zamartwianie sie o mala.Od jej urodzenia spie tak strasznie czujnie,bo balam sie smierci lozeczkowej,sprawdzalam czy oddycha,jadlam jedzenie szybko i ze stresem,ze ona zaraz zacznie plakac i bede musiala do niej biec,tak samo z kapiela,bralam szybko prysznic bo co bedzie jak sie cos stanie.maz ja usypial a jak mu zaplakala to ja juz bieglam sprawdzic co sie dzieje.Istne szalenstwo.Przeciez swiat sie nie zawalilby jakby poplakala,a ja ciagle na bacznosc,ciagle mysle co sie moze zdarzyc itd itp.tak jest niestety do dzis.Bo jak np nabije sobie guza to ja mam wyrzuty sumienia,ze nie dopilnowalam.A najgorsze,ze nie umiem odpuscic,wyluzowac.tych przykladow moglabym podac tysiace.

Odnośnik do komentarza

Czyli te dwulatki sa bardzo bystre i zabawne,choc trzeba uwazac przy nich co sie mowi,wczoraj przeklnelam przy tej mojej i potem chodzila i powtarzala.Dobrze,ze dzis juz o tym zapomniala.Ja mam dzis male swieto,troche z przymusu,ale musialm wrocic sie z dworu do domu,sama przeszlam 15 minut drogi,nogi mi prawie biegly,ale dalam rade.Taki maly sukcesik,a w glowie sie kreci,ze az masakra,moze przez ta pogode.Raz swieci slonce,za chwile robi sie ciemno jakby mialo padac i strasznie wieje.Kiciu a na co choruje Iza?Jesli uwazasz ze pytanie jest wscibskie to przepraszam i nie odpowiadaj.

Odnośnik do komentarza

Madziu nie uwazam tego za wscibstwo. Iza ma porazenie mozgowe i padaczke. Choroba ujawnila sie,gdy Iza skonczyla pol roku. Co prawda wczesniej wydawalo nam sie ze cos jest nie tak bo ciagle spala i miala slaby odruch ssania. Trzeba bylo uwazac przy karmieniu bo ciagle sie krztusila. Majac pol roku zachorowala na kolejne zapalenie pluc i zemdlala mi na rekach. Wpadlam w panike,myslalam ze umiera. Przyjechalo pogotowie i szybko do szpiala. Po badaniach diagnoza-porazenie mozgowe i padaczka. W dodaku lekarz powiedzial ze Iza nie pozyje dluzej niz dwa lata. Zawiezlismy ja do Warszawy do Insytutu Matki i Dziecka. Jezdzilam tam co drug dzien przez poltora mesiaca. Od tej pory nie choruje. Przepraszam ze tak sie rozpisalam. Gratuluje Ci sukcesu,teraz bedzie tylko lepiej:)

Odnośnik do komentarza

To musialo byc ciezkie przezycie,masz zdrowe dziecko a tu nagle okazuje sie inaczej.To okropne co czasem mowia lekarze.Mi w szpitalu 2 dni po urodzeniu Julci powiedzieli,ze dziecko jest gluche,musialam z nia jezdzic po lekarzach,na szczescie mylili sie i julcia slyszy.Ale po tych wszystkich sytuacjach to ja sie nad nia trzese czasem az za bardzo i pewnie to tez mnie wykancza,bo ja sie stresuje na zapas i mysle co bedzie zamiast zyc tu i teraz.Nie przepraszaj ze sie rozpisujesz bo ja mam wrazenie ze to ja tu za duzo pisze.Masz pewnie mase obowiazkow ale jakbys kiedys miala czas i ochote to mozemy sobie na gadu gadu popisac,wtedy Ci podam moj numer.

Odnośnik do komentarza

Ja juz tez jestem wolna.Julka spi,maz tez bo wstaje o 4.30 do pracy.Ja mam internet od 2 msc.Maz dazyl do kupna komputera i zalozenia internetu,bo chcial,zebym przynajmniej w taki sposob miala kontakt z ludzmi.Wiesz,na spacery chodze wlasciwie sama z Jula,wiec mam duzo czasu na myslenie a wiec mysle o tym o czym nie powinnam i efekt jest taki ze spacerujemy blisko domu bo dalej sie boje

Odnośnik do komentarza

No to super:)Czyli nie tylko ja mialam dzis sukces?:)Tak sobie mysle czy to chwalenie sie nie bedzie dla nas dobra motywacja,ze jak ktos potrafi to i ja potrafie:)Zazdroszcze Ci ze mieszkasz na wsi.Ja urodzilam sie i wychowalam w katowicach ale dosc daleko od centrum.Mala dzielnica,wszyscy sie znali,blisko lasek,malo aut.Mieszkalam w takim szeregowym domku,gdzie zaraz przy domu jest maly ogrodek.Ateraz mieszkam w bloku bez balkonu,dookola bloki,ulice,prawie zero zieleni,nawet dzieciaki nie maja placu zabaw.

Odnośnik do komentarza

Masz racje,to jest motywacja i tego powinnysmy sie trzymac. Jesli ktorej z nas cos pojdzie dobrze,niech sie tu melduje:) Jak mowi moja kolezanka *mala rzecz,a cieszy*. Takie male sukcesy sa moim zdaniem motywacja do dzialania. Wiesz,ja na wsi jestem w o tyle łepszej sytuacji ze mam blisko las i swiezego powietrza pod dostatkiem. Wiosna i latem jest super,ale zima to koszmar. Nie mozna wyjechac bo drogi zawiane. Jeszcze jeden minus to to,ze wszyscy o wszystkim wiedza. Jak kichniesz w jednym koncu wsi,to w drugim koncu odpowiedza ci na zdrowie,ha,ha

Odnośnik do komentarza

Dzien dobry:)Jak tam Wam mija lub minal dzien?Ja dzis znow maly sukcesik.Poszlam do pobliskiego sklepu z Julcia bez wozka(tak go zawsze zabieralam bo w razie co jest sie czego trzymac,no i mala w jednym miejscu). Mowisz Kiciu,ze na wsi wszyscy o sobie wszystko wiedza?Ale sa moze bardziej zyczliwi niz ludzie w miescie?Nie mowie,ze wszyscy sa zli,ale zdazaja sie i ludzie zlosliwi i zazdrosni,a jakby ci mieli pomoc to szybciej by ich skrecilo niz udzieliliby pomocy.Jak juz pisalam na moim osiedlu jest duzo starszych osob,ktore chyba z nudow zajmuja sie plotkami i uwazaja ze tylko one choruja,a Ty czlowieku nie masz prawa narzekac.Najgorsze jest to,ze ja te wszystkie ich pierdoly biore sobie do serca.

Odnośnik do komentarza

Kiedys stresowalam sie nastepnym dniem. Doszlo do tego,ze budzac sie rano bylam wprost wsciekla i prawie plakalam ze zaczal sie kolejny bezsensowny dzien i trzeba wykonywac te same zajecia. Ale to przez depresje,ktora mialam wiosna i jesienia. Maz mnie rozumie,bo sam cierpi na nerwice i kiedys tez mial leki. Mowi,ze kazdy powinien byc dla siebie psychiatra. Czytalam gdzies,ze nerwica to nie choroba a kolejny etap w rozwoju duchowym,co Ty na to? Ja nie mam prawka,ale sa sytuacje,ze musze prowadzic. Lubie to i chcialabym isć na kurs.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×