Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Gość lkske@op.pl
Witam mam 19 lat, od wrzesnia 2009 męcze się z dokładnie nie określonymi sprawami. teraz niedawno na skierowaniu do poradni zdrowia psychicznego mam napisane Zaburzenia depresyjno lękowe. Był taki okres od wrzesnia,(zaczelo sie od tego, ze jadlem kanapke i przestalem czuc, ze przezuwam, potem zaczely sie omdlenia, leki, koszmary, vbrak sil, brak poczucia wlasnego ciala. z miesiac czasu wogole nie wstawałem z łózka, oprocz toalety, a gdy nadszedł czas przeprowadzki, 10 minut drogi autobusem a taxi 5minut, dopadał mnie paniczny lęk, przed jazdą gdzie kolwiek, w domu niedobrze, na dworzu nie dobrze.. po przeprowadzce zaczely sie fobie, powtarzanie np przelykania sliny, oddychanie na sile, kasłanie, mysli samobójcze, placz z byle powoduwszystko jest u mnie na nie, odmawiam róznych wyjść, i tak dalej. a dodam, ze do wrzesnia bylem dusza towarzystwa, nigdy niczego sie nie balem, bylem mocnym charakterem. Teraz pomimo, ze nie bralem tabletek ani nic, bo nie chcialem. Hmm ogolnie to albo juz sie do tego przyzwyczailem, albo to znika, nie weiem, od pewnego czasu wychodze normalnie, to tu to tam, wzialem sie troszke w garsc, bylem u psychiatry dostalem parogen, biore go ok. 8 dni i od dwóch dni, jest mi niedobrze, biegunka, niechęć do wszystkiego 3/4 dnia śpie. Co tu dalej robic ludzie ? ja nie chce marnować życia, na takie głupstwa, musze zarabiac pieniądze, poświęcać czas mojej ślicznotce, która nadal ze mną trwa w tych trudnych chwilach !!! proszę o sensowne odpowiedzi tutaj, lub na mejlaaaa :))) Pozdrawiam !
Odnośnik do komentarza
Gość szalony.kot@gmail.co
Witajcie! Trafiłam na to forum i egoistycznie zrobiło mi się raźniej, że nie tylko ja się z tym męczę. Może kilka słów o mnie.... Od 8 lat leczę się na depresję, od urodzenia miewałam lęki, które teraz są właściwie codziennością. Diagnoza: depresja z lękami panicznymi. Były dobre miesiące a nawet lata a teraz już dość długo jest bardzo źle. Lata walki nauczyły mnie wiele dzięki czemu nadal staram się coś robić ale jeszcze nigdy nie czułam sie tak odrealniona. Jakby ktoś mi wyłączył świat to pewnie bym się specjalnie nie zdziwiła. Kiedyś były napady lęku. Drętwiałam, ogarniał mnie lęk, zimno, czasem krzyk. Teraz jest po prostu cały czas lęk, cały czas odrealnienie i tylko czasem to się wzmaga. Sto razy bardziej wolałam napady lęku a potem powrót do rzeczywistości niż to co przeżywam teraz. Wszystkie moje wyjścia awaryjne straciły wartość. Siedzę w domu, bo psychiatra dał mi zwolnienie w związku ze zmianą leków i złym stanem zdrowia. 19 sierpnia mam jechać w góry. Nie wiem jak to będzie. Dodam, że biorę Velafax xl (teraz 1tab od jutra 2tab) oraz Xanax SR 0,5 i doraźny. Mam też niedoczynność tarczycy i kamień w nerce. Nie wiem co jeszcze napisać. Ale może mi ulży jak się tym podzielę z Wami - też przeżywającymi te okropieństwa. Buziaki i trzymajcie się :* Kasia
Odnośnik do komentarza
WKLEJAM JESZCZE RAZ JAKO ZAREJESTROWANA :) Witajcie! Trafiłam na to forum i egoistycznie zrobiło mi się raźniej, że nie tylko ja się z tym męczę. Może kilka słów o mnie.... Od 8 lat leczę się na depresję, od urodzenia miewałam lęki, które teraz są właściwie codziennością. Diagnoza: depresja z lękami panicznymi. Były dobre miesiące a nawet lata a teraz już dość długo jest bardzo źle. Lata walki nauczyły mnie wiele dzięki czemu nadal staram się coś robić ale jeszcze nigdy nie czułam sie tak odrealniona. Jakby ktoś mi wyłączył świat to pewnie bym się specjalnie nie zdziwiła. Kiedyś były napady lęku. Drętwiałam, ogarniał mnie lęk, zimno, czasem krzyk. Teraz jest po prostu cały czas lęk, cały czas odrealnienie i tylko czasem to się wzmaga. Sto razy bardziej wolałam napady lęku a potem powrót do rzeczywistości niż to co przeżywam teraz. Wszystkie moje wyjścia awaryjne straciły wartość. Siedzę w domu, bo psychiatra dał mi zwolnienie w związku ze zmianą leków i złym stanem zdrowia. 19 sierpnia mam jechać w góry. Nie wiem jak to będzie. Dodam, że biorę Velafax xl (teraz 1tab od jutra 2tab) oraz Xanax SR 0,5 i doraźny. Mam też niedoczynność tarczycy i kamień w nerce. Nie wiem co jeszcze napisać. Ale może mi ulży jak się tym podzielę z Wami - też przeżywającymi te okropieństwa. Buziaki i trzymajcie się :* Kasia
Odnośnik do komentarza
Witaj lkske@op., witaj *Szalony kot* Witam Wszystkich. Podpowiadam Wam zajrzenie na strone:moja-nerwica.republika.pl , gdyz jest to strona mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lekowej.Tam możecie poczytac sobie o derealizacji i innych opisywanych przez Was objawach.Na pasku u góry pod *Wyzdrowiec* jest reszta jego opowiesci, która na pewno pomoze Wam sie postawic do pionu. Poza tym zapraszam na wątek *Z nerwicy sie wychodzi* na tym forum, na ktorym zamieszczam posty osób, które wyszły lub wychodza z nerwicy oraz przydatne w tym celu informacje.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Witam Cię Kasiu bardzo goraco na tym wątku:) a no jak sama widzisz z ta nasza nerwicą jednak róznie bywa.Doskonale Ciebie rozumiem bo sama przez to wszystko przechodziłam i wszyscy co na tym wątku sobie piszemy.Ona przybiera rózne formy aby nam jak najwiecej dokuczyć a my musimy jednak z tym dziadostwem walczyć chociaz juz niekedy nie mamy na to siły.Uwierz mi ja walcze z nerwicą juz bardzo wiele lat ale nigdy sie nie poddałam:)Kazdy walczy w inny sposób i inna bronia bo kazdy z nas jest inny.Trzeba poprostu uwierzyć w siebie na maxa.Uważam, że Twoja chora tarczyca ma duży wpływ na Twoje samopoczucie i endokrynolog ma tu duze pole do popisu aby Ci pomóc.A tak na marginesie to ciesze sie ,ze ktos odnalazł ten watek i zaczyna po mału odżyawać:) pozdrawiam bardzo goraco!
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczyny...doczepiam sie do waszego watku:) Mam 27lat od 8 lat choruje wiadomo na co.Raz jest lepiej a raz gorzej ,choc ostatnie dni byly naprawde ciezkie bo moje leki znow sie odezwaly a bylo juz tak pieknie.Chodzilam gdzie chialam i zylam w miare normalnie a tu nagle bum....wszystko spowrotem.Podejrzewam ze to przez to ze moj maz od tego miesiaca zaczol prace w innym miescie...i teraz wiem ze cokolwiek by sie dzialo jestem z tym sama.Niestety od 5lat nie mieszkam w Polsce i jak jego nie ma przy mnie to nie ma nikogo i podswiadomosc zadzialala. Nie wiem czy juz ktos poruszal tutaj ten watek..na temat ksiazki*Pokonac leki i fobie* Judith Bemis-Amr Barrada.Jest naprawde swietna,wzielam sie za nia porzadnie jak tylko gorzej sie poczulam i naprawde techniki ktore sa tam opisane duzo mi pomogly praktycznie w ciagu 3dni ich stosowania w miare jako tako podnioslam sie na nogi. Jest tam piekny wiersz..... Jak dobrze wiedziec,ze nie jestesmy sami, ze mozemy nazwac nasz bol. Jak dobrze wiedziec,ze cierpienie mozna ukoic, ze nic nam nie grozi i mozemy czuc sie bezpieczni. Jak dobrze wiedziec,ze to tylko przelotne uczucie, ktore minie,jak wszystko inne..... Od siebie dodam ze jak dobrze wiedziec ze jest takie forum pelne zrozumienia i was przemile dziewczyny choc wolalabym zeby nikogo tu nie bylo i nasz problem nie istnial ale to niestety nie jest takie proste... Pozdrawiam Aga:*
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich bardzo badzo serdecznie! Czytam wasze posty i tak jakbym czytala o sobie, a myslalam, ze tylko mnie dotykaja takie problemy, w moim otoczeniu nie znam nikogo kto chocby byl u psychiatry nie mowiac juz o jakis lekach :-( poniewaz mieszkam za granica ciezko znalezc mi kogos z kim moge porozmawiac o tych sprawach, moze i ktos z was mieszka w londynie? byloby super, obecnie lecze sie na nerwice lekowa ok hmm... niecalego roku? leki mi pomagaja, czuje sie dobrze, ale widze, ze wszystko przedemna, skoro polowa tu walczy latami :( nie pocieszylo mnie to przyznam, ale mam male dziecko, nie moge sie zalamywac, mam nadzieje, ze znajdziemy wspolne rozwiazanie, jestem tu nowa, mam nadzieje, ze same fajne ludziska tu siedza, ;) mam nadzieje, na zawarcie wielu przyjazni, im wiecej tym lepiej, ciesze sie, ze tu trafilam, to moje pierwsze forum tak przy okazji ;) buzki wszystkim :*
Odnośnik do komentarza
Jesli ktos chce pogadac prywatnie, zapraszam, (gg 3695736) mam 27 lat, moje dotychczasowe leki to Xanax i teraz Arkatis, ktory bardzo mi pomaga, Xanax bylo kompletna pomylka, oprocz tego przechodzilam takie leki, ze nie jestem w stanie tego opisac, nikt ze zdrowych tego nie zrozumie, oprocz dusznosci, kolatania ciepla atakow goraca doznawalam takiego strachu, ze myslslam ze to koniec, umieram, dopadalo mnie cos takiego np przy gotowaniu obiadku, pozniej doszedl lek przed przestrzeia czyli agorafobia, ciezko bylo wyjsc z domu, wtedy wiedzialam, ze niestety musze zglosic sie do prychiatry :( jest wiele innych rzeczy nie sposob tego wszystkiego opisac, ciesze sie ze nie jestem sama, pozdawiam was wszystkich
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich serdecznie. Dawno mnie tu nie było i widzę, że przybyło kilka osób. Witam Was, (pewnie wolelibyśmy tu nie pisać :( tylko spotkać się na innym forum), ale ja również cieszę się, że jest to forum, bo dzięki temu nie czuję takiego osamotnienia. Ja też nie mam z kim porozmawiać o swoim problemie ( ten temat *nie istnieje* i mało kto wie co przeżywam). Fakt, że funkcjonuje całkie nieźle, ale w chwilach stresu czasami wraca lęk czy coś takiego i jest kiepsko, chociaż dużo lepiej niż było kiedyś ( muszę dodać, ze nie biorę leków jeśli już to ziołowe bez recepty). Ja też mam dzieci. poszły do przedszkola. Kontakt z paniami jest dla mnie niestety problematyczny ( co normalnie przecież należy raczej do przyjemności). Niestety nie dla mnie. Nie chcę żeby zobaczyły mój stres czy jakieś takie powiedmy dziwne zachowanie. Niestety po powrocie do domu zdarza mi się analizować wszystko na niekorzyść dla siebie i wyobrażać niestworzone rzeczy , męczy mnię to (ale Wam nie muszę tego pisać). czy miał ktoś podobnie? jak sobie z tym radzicie, bo ja się wykańczam nerwowo. Proszę pomóżcie.
Odnośnik do komentarza
Witam. Już od jakiegoś czasu śledzę to forum i powiem wal że jestem lekko zszokowany ilością osób które cierpią na różnego rodzaju zaburzenia nerwicowe. Jak można opiszę moją przygodę z tą nieszczęśliwą chorobą. Zaczęło się 2 tygodnie po maturze w 97 roku, kiedy to wywieziono mnie na pogotowie (ręce zdrętwiały do łokci, nogi do kolan ucisk w klacie i to ogólne uczucie niepokoju że dostanę zawału) ale wtedy to chyba było powiedzenie *dzień dobry to ja twoja nerwica* i od tamtego czasu się w sumie zaczęło. Oczywiście badania ekg podczas tamtego ataku nic nie pokazały. W sumie od tamtego czasu już niejednokrotnie wylądowałem na pogotowiu z takimi objawami (ból w okolicy mostka, uczucie dławienia, ciężkość z oddychaniem, jakieś pieczenie, suchość w ustach, drętwienie kończyn, i takie dziwne zachowanie z uciskaniem się w żołądek, sprawdzanie sobie tętna, walące serce i paniczny strach że zaraz dostanę zawału i umrę) i niejednokrotnie podczas takiego ataku miałem robione ekg ale oczywiście nic nie wykazywało. Do tego po pewnym czasie doszedł właśnie ten straszny lęk przed wyjściem z domu, że jak wyjdę i coś mi się stanie to na pewno umrę bo nikt mi nie pomoże (chociaż wszyscy wiemy jak mamy *tolerancyjne i pełne pomocy społeczeństwo*) i ten lęk w sumie to dopiero koszmar. Całkowicie zatruwa mi życie. Przez niego nie prawidłowo myśleć i funkcjonować. Zgłosiłem się w końcu do psychologa, ten skierował mnie do psychiatry, ale psychiatra powiedział że muszę najpierw wykluczyć chorobę serca. Oczywiście wziąłem się do roboty. Holter był kiedyś robiony i był ok ale pod koniec września mam już załatwiony ciśnieniowy i ekg jeszcze raz, badania ekg nic nie pokazują, echo serca sylwetka prawidłowa zastawki pracują prawidłowo, tarczyca ok, trochę podniesiony cholesterol i cukier ale co się dziwić jak swoje ważę, lekko powiększona wątroba i podniesione aspat, alat. Najgorsze dla mnie jest to że nawet jeżeli podczas takiego ataku ekg nic nie pokazuje (13 lat stan przedzawałowy? :D) a ja później czuję się niby dobrze to jak tylko zaczyna mnie coś gnieść w okolicy mostka natychmiast dochodzi mi do tego to dziwne uczucie lęku a po chwili to już jest komplet. Czy to może być aż tak silna nerwica z napadami agorafobii? Bo chyba pikawa to nie jest. Szczerze mówiąc to nie jestem jakimś zwolennikiem ogromnych tłumów, ale ten strach przed wychodzeniem z domu już mnie naprawdę dobija. Jeżeli możecie wyraźcie swoją opinię co o tym sądzicie. Przepraszam że na *dzień dobry* tak się rozpisałem, pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę DUŻO DUŻO ZDROWIA. TRZYMAJMY SIĘ.
Odnośnik do komentarza
lek asertin i wychodzenie z domu na sile.znam to od 9 lat.wyjscie gdzie kolwiek koszmar.bicie serca, zawroty glowy ,dlawienie,nadmierna potliwosc i ten przerazajacy lek.od 3 lat pracuje w centrum handlowym,dojezdzam autobusem,tylko dzieki wychodzeniu do ludzi zapomnialam o leku.wychodzcie z domu,nic wam sie nie stanie.stopniowo,do ludzi,pamietaj nic w czasie spaceru ci sie nie stanie.to jest do opanowania.dzis szczesliwa dorota.ps.kontakt z ludzmi jest najwazniejszy.
Odnośnik do komentarza
Witaj *bsw*, witaj *doris*,witam Wszystkich. Doradzam Ci poczytanie historii człowieka , który wyszedł z nerwicy: moja0nerwica,republika,pl, gdyz sporo w niej pisze o agorafobii i sposobie radzenia sobie z nia.Na pasku opowiesci pod *Wyzdrowiec* jest ciag dalszy jego opowiesci. Poza tym zapraszam Cie na watek *Z nerwicy sie wychodzi*, moze znajdziesz tam informacje, które Ci pomoga. Skoro poradziłas sobie Doris z agorafobia, z która tak wiele osób ma problem, moze napisałabys jak kolejno postepowałas, bo to na pewno pomogłoby innym jakos sie ukierunkowac.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Badania eeg,ekg i.in.wyszly prawidlowo.Udalam sie w koncu do psychiatry ,przepisal mi asertin.Najpierw zazywalam1/4 tabletki przez 3 m-ce,potem 1/2 przez kolejne 3.nastene 3m-ce zazywalam po calej tab.odstawia sie tak samo,po 1/2 3m-ce i konczy na 1/4 tabletki.Poczatek nie byl latwy,dotego musze dodac ze sama sie po te leki musialam udac.OPANOWALAM LEK TYLKO DZIEKI SAMODZIELNELNEMU WYCHODZENIU Z DOMU.Pomimo tych wszyskich dolegliwosci.Gdy mnie dopadalo to wychodzilam np.z kolejki tuz przed ostatnim petentem, ale glopota.JEDNAK WALCZYLAM NADAL, SKUPIALAM MYSLI NA CZYMS INNYM.Zawsze mialam przy sobie wode mineralna w autobusie,gdzie kolwiek sie wybieralam byla ze mna woda.JAK POJAWIAL sie NAPAD LEKU POPIJALAM WODE,STARALAM SIE MYSLEC O CZYMS INNYM NP.JAK KTOS JEST UBRANY.CO BEDE ROBIC JAK DOJADE W DANE MIEJSCE,BYLE TYLKO NIE MYSLEC O TYM ZE COS MI SIE STANIE.PO CHWILI LEKI USTEPOWALY,SERCE ZWALNIALO,DLAWIENIE PRZECHODZILO.TERAZ JEZDZE AUTOBUSEM DO PRACY,MAM DALEKO WIEC JADE OKOLO GODZINY I JESZCZE SIE PRZESIADAM W TRAMWAJ I NIE ODCZUWAM JUZ ZADNEGO LEKU,NAWT W KOLEJCE.SAMA OBSLUGUJE KOLEJKE BO PRACUJE W GALERII HANDLOWEJ I JESTEM HEPPY ZE TO POKONALAM.PO PROSTU SAMO PRZESZLO W PEWNYM MOMENCIE.TRZYMAM ZA WAS KCIUKI, WYCHODZIE Z DOMU I ODDALAJCIE TE MYSL ZE COS WAM SIE STANIE,BO NIC TAKIEGO SIE NIE WYDAZY.TO MOJA ZLOTA RADA.NIE MA RZECZY NIEMOZLIWYCH
Odnośnik do komentarza
To gratulacje DORIS 29. U mnie echo, ekg zwykłe, ostatnio ekg wysiłkowe też niczego nie pokazały. Wysiadłem tylko kondycyjnie przy wysiłkowym (92% badania) ale lekarz powiedział że choroby niedokrwiennej serca nie mam,więc zapewne już tylko psychiatra (psycholog) może mi pomóc. Jedyne co mi się zmieniło to tętno. Przeważnie miałem w okolicach 90 a teraz 72-80, ale to może przez tabletki uspakajające (oczywiście ziołowe). ZDRÓWKA.
Odnośnik do komentarza
TAK NAPRAWDE SERCE I WSZYSTKO INNE JEST ZDROWE TO TYLKO PSYCHIKA SPRAWIA NAM FIGLE.ALE Z TYM TEZ MOZNA SOBIE PORADZIC,BO SKORO JESTES ZDROWY TO CO MOZE CI SIE STAC?MYSL POZYTYWNIE,WYCHODZ Z DOMU, USMIECHAJ SIE DO LUDZI,NIE MYSL O CHOROBIE.WIEM ZE TO TRUDNE,ALE DO ZROBIENIA.POZDRAWIAM.
Odnośnik do komentarza
podziwiam ludzi którzy walczą z agorafobią właśnie małymi i dużymi krokami naprzód. Ja od roku jestem zamknięta w domu, wszystkie wyjścia tylko z mężem, boje sie sama też zostawać w domu. Niestety nie pomaga mi jeśli ktoś inny jest ze mną, na wszystkie wizyty ludzi reaguje lękiem, każde wyjście do znajomych jest góra na pół godziny bo zaraz zaczyna wracać lęk. Koszmar poprostu. Próbowałam przełamywać strach ale jestem chyba za słaba psychicznie, nie wierze w swoje siły. Odważyłam sie na branie leku sulpiryd, biore go od 2 miesięcy, lęki troche osłabły jednak wracają od około 4 dni, moze przez zbliżającą sie jesień? nie wiem. Jestem juz zmęczona chorobą, mąż też zaczyna mieć tego dość, jest dla mnie dużym oparciem ale pomału chyba i on zaczyna być zmęczony tym więzieniem domowym :( pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich..pierwszy raz piszę tutaj mimo że już kiedyś czytałam wasze posty, mam bardzo podobnie jak behemotka noi tak jak wy wszyscy tylko z ta różnicą że już teraz zostanę w domu sama bo kiedyś było to niemożliwe, chodze do pracy bo mam dwie minuty i jakoś tą drogę jestem wstanie teraz pokonać. Borykam sie z tym dziadostwem prawie 7 lat i dodatkowo mam jakieś natręctwa szczerze to czasem już się nie chce żyć. Wszyscy tutaj wiemy jak jest ciężko i jedni sobie radzą lepiej drudzy gorzej, czytałam jak dziewczyny piszą że ze zrobionej jakiejś rzeczy jest niewyobrażalne szczęście tylko najgorsze jest to że przy zrobieniu kolejnej bądź tej samej niestety ale trzeba przejść ten sam lęk. Miałam wypadek samochodowy więc oczywiście strach przed jazdą mówię tu w roli pasażera bo o kierowaniu to już dawno nie ma mowy, a tak lubiałam jeździć czyli wszystko co nas kiedyś cieszyło jest bardzo wysoko ponad nami. Mówimy tu o przyzwyczajaniu, życiu z tym w momencie lęku wyobrażanie sobie innych sytuacji tylko ile tak można ja juz jestem u kresu.. Piszę tu do was bo doskonale rozumiecie i można się wyżalić jestem osoba kontaktową ale jeżeli chodzi o zwierzanie to strasznie mi to idzie nawet moi rodzice nie wiedzą i to dodatkowo obciąża... chyba liczę na cud, że to samo kiedyś odejdzie i wszystkim wam życzę... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość katakatarzyna
Lucy, wiem, co czujesz. Ja mam zaostrzenie od grudnia. Teraz po urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy. Wychodzę tylko 2 x w tygodniu, a przeboje są takie, jakbym leciała do USA, albo Australii. Boje się takich jednych schodów, na których dopadają mnie skurcze dodatkowe. Cały czas myślę, jak je ominąć. Idę okrężną drogą, a muszę być punktualnie,, żeby mąż wyszedł. Nieeee! koszmar. Chodzę do psychologa od kwietnia, ale to chyba początek. Czekam jednak na te wizyty, bo mogę dużo z siebie wyrzucić. Tak bardzo potrzebuję rozmowy, a nie mam kompletnie znajomych. Od 15 lat mieszkam w mieście, w którym nie potrafię się znaleźć. Nie zawarłam żadnych konstruktywnych, trwałych znajomości. Ciągle jestem sama z dziećmi ( maleńkimi ) w domu i mam napady panicznego lęku.
Odnośnik do komentarza
Witaj Lucy. Jesli masz problem z myslami natretnymi, zapraszam Cie na watek *Wszystko, co mi wiadomo o natrectwach myslowych* oraz na watek *Z nerwicy sie wychodzi* ( czytaj go od poczatku). Na tym ostatnim watku starałam sie zebrac wszystko, co moze pomoc w wyjsciu z nerwicy, więc moze znajdziesz tam cos dla siebie.Ja tez miałam dwójke małych dzieci, gdy doswiadczyłam nerwicy lekowej a niewiele później mysli natretnych.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość maRZENKA200611
witajcie to koszmar mnie w dodatku paralizuje całe ciało i dusze sie my jestesmy więzniami,nikt nas nie zrozumie,tylko ten co choruje,moge duzo napisac o tej chorobie z tego całkiem sie nie wyjdzie,trzeba ja zaakceptowac i nauczyc sie zyc.polecam seroxat,niema lepszego antydepresanta.co chcecie wiedziec to wam napisze,wrzystki objawy przeszłam,myslałam ze umieram,ale nadal zyje.
Odnośnik do komentarza
Cześć. maRZENKA200611 z tym byciem więźniem to może i trochę masz racji, ale czy nie jest tak że sami nad tym pracujemy? Powiedz mi czy nie jest tak że jeżeli coś się zaczyna dziać nie siadamy do komputera i uparcie nie wyszukujemy danych objawów chorobowych w internecie? A jak się czujesz jak takie znajdziesz? Mnie przechodzi fala gorąca i zaczynam wpadać w lekką panikę *a jak mam to samo*?Piszesz że myślałaś że umierasz ale nadal żyjesz czy to trochę nie dziwne? Sam się teraz dziwię temu co piszę ponieważ umieram od 13 lat i jakoś nie mogę umrzeć. Najgorsze są te ataki paniki (przynajmniej ja za każdym razem myślę że to koniec i objawy też by na to wskazywały), ale jak przejdzie to czy nie czujemy się lepiej? Myślisz że to serce? Jeżeli miałaś badania pod tym kontem i nic Ci nie wyszło to chyba jednak nie. Czy naprawdę nie potrafimy zaufać lekarzowi który mówi *serce w porządku*? Wiesz to może trochę dziwne że piszę o tym ponieważ sam mam takie *napady*. Przez te 13 lat jak podczas takiego ataku robiono mi ekg na pogotowiu to nic nie wykazywało. Ostatni ekg wysiłek też nic, budowa serca i praca zastawek (echo) prawidłowe, holter ekg ok i tylko w ciśnieniowym wyszły podwyższone wyniki ale nie wiem czy to nie przez ciągłe poddenerwowanie. Nawet jak powiedziałem pani doktor że o takiej a takiej godzinie czułem się tak a nie inaczej, to po sprawdzeniu holtera ekg z tego okresu czasu powiedziała że serce pracowało jak najbardziej prawidłowo. Ciśnienie też nie było najgorsze. Więc zaczynam się zmuszać do tego że to jednak nie serce. Tak wiem tylko jak się teraz do tego przekonać? Na razie nie mam pomysłu ale staram się nad tym usilnie pracować. Według mnie na pewno nie pomaga nam ciągłe siedzenie przy komputerze i wyszukiwanie objawów chorobowych podobnych do naszych zwłaszcza jak wyniki badań są prawidłowe (co ja bredzę :-) ). A co jeżeli są nieprawidłowe? No od tego mamy lekarzy. A co jeżeli lekarz się pomylił (wszak też się trafi jakiś konował)? A u ilu lekarzy byliśmy? Ja przez te parę lat już u kilku. I czy każdy z nich jest konowałem? Chyba raczej nie. Może jak uda nam się przekonać samych siebie że to tylko psychika nam robi taki cyrk to będziemy o krok od pokonania tej mendy nerwicy? Tylko JAK TO ZROBIĆ? Pozdrawiam i życzę wytrwałości. P.S. Chyba to nie ja pisałem bo jak to czytam to sam się dziwię że takie coś ze mnie wylazło. ZDRÓWKA
Odnośnik do komentarza
witam was serdecznie.. pani jadwigo dziękuje za poradę i napewno z niej skorzystam :)... katakatarzynka mam 34 lata i niestety ani męża ani dzieci owszem jestem w związku od pół roku ale narazie nic na ten temat mu nie powiedziałam.. tak jak wspomniałam wcześniej sama z tym się borykam ponieważ w tych sprawach nie jestem wylewna to jest pierwsze forum gdzie mówie konkretami mam wspaniałych przyjaciół ale...tyle że już po tylu latach wzmagania sie z tym mam już dość i zaczynam cokolwiek mówić..zawsze starałam sie walczyć sama i najciekawsze jest to że tak potrafimy ukryć tą chorobę, że chyba ciężko będzie ludziom uwierzyć że coś takiego w nas siedzi mi to chyba wspaniale wychodziło bo ja nie zamykałam się w czterech ścianach i tak do tej pory jest tylko cały czas wychodziłam oczywiści kombinacje bo wiadomo co się czuje jak się chce opóścić dom ale istniały taksówki i w ten sposób jakoś leciało.. przez tyle lat nie byłam u lekarza bo uważam że tabletki to pieroństwo a w tym wszystkim naprawdę ważne jest wsparcie i rozmowa chociaż nie którzy będą uważali że się użalamy i to jest nie prawda my poprostu chcemy to z siebie wyrzucić i w gorszych chwilach z kimś porozmawiać ... piszesz , że masz małe dzieci i napady przechodziłam przez to samo gdy moja siostra urodziła i nie raz prosiła żeby z małą zostać a tu nie było mowy ja sama bałam się zostać a co do tego jeszcze z maleństwem, tragos i najgorsze było to że nie mogłam powiedzieć dlaczego.. :( szczerze to trzeba pomimo tego uśmiechać sie jak najczęście i mysleć pozytywnie...katakatarzynka podaję mój nr gadu 4829841 zawsze raźniej i nie koniecznie jak rozmawiają osoby o tej samej chorobie to jeszcze bardziej się w niej pogrążają wydaje mi się że może mieć to bardziej pozytywne znaczenie ... dzisiaj mamy piękna pogode także jest powód do radości hihi tylko że kurcze zimno :) pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich ! Od dawna powinnam dołączyć tu do Was ale dopiero teraz coś mnie natchnęło.. Cięrpię na agorafobię i te wszystkie inne ataki lęków już od 10 lat (obecnie mam 22) tylko przez bardzo długi okres ataki zaniknęły. Przez około pół roku w szkole podstawowej bałam się wszystkiego, bałam się wyjść z domu nawet miałam przerwę w chodzeniu do szkoły.Potem wziełam się garść, znalazłam sobie system obronny, którym był śmiech, po prostu ciągle się śmiałam, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało :) i minęło. Może nie całkowicie ale prawie było niezauważalne. Minęło gimnazjum, liceum, było ok. Od roku czasu jest gorzej i to dużo gorzej. Ciągle mam pełno chorych myśli, że zemdleję, że cos mi się stanie itp itd... A chyba najgorsze są te psychosomatyczne choroby bo chyba jestem w stanie wmówić sobie ból wszystkiego, albo czasami czuję się tak jakbym była ale mnie nie było, ograniczona świadomość, szczególnie gdy jestem poza domem. Chodziłam do psychologa, brałam tabletki na uspokojenie (ziołowe) i było lepiej ale teraz znów jest gorzej. I wiecie.. czytałam gdzieś koło 50str o tym, że wasze lęki mają zapoczątkowanie jakimś konkretnym zdarzeniem, ja niczego takiego nie miałam. Nie przypominam sobie nic, co mogłoby mnie tak wystraszyć, żebym miała do dziś uraz. Ani ja ani nikt w mojej rodzinie nie choruje poważnie, mam normalne stosunki z rodzicami i rodzeństwem, w szkole też raczej nigdy nie miałam żadnych problemów i naprawdę nie wiem, gdzie jest źródło mojej choroby ... a może gdybym wiedziała to wtedy poradziłabym sobie z tym... W każdym razie staram się żyć normalnie, pracuje, uczę się, spotykam się ze znajomymi. Oczywiście wszędzie czyhają na mnie niebezpieczeństwa (w autobusie, kiedy nie moge wyjść tam gdzie chcę, w kościele to już w ogole dramat:D, w kolejkach w sklepie itp). Jednak są to miejsca nieuniknione i bywam w nich dość często ale dużo mnie to kosztuje ale nie czyni mnie odważniejszą:( chciałabym po prostu o tym zapomnieć, chciałabym czuć stabilność w centrum dużego miasta, jechać spokojnie autobusem .. Pewnie Wy też tego pragniecie :) Cieszę się, że jest takie forum, gdzie każdy z nas czuje się lepiej mogąc to z siebie wyrzucić i chętnie wysłucha drugiego:) Bo ktoś, kto tego nie przeżył, nigdy nie zrozumie jak to jest bać się wszystkiego. Pozdrawiam Wszystkich i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do Waszego grona ! :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×