Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich.Witam Cie *mss*. Z historii mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lekowej , przytoczę na Twój użytek fragment dotyczacy agorafobii.Może Sie Tobie przyda i zachęci do przeczytania całej tej historii. Tak silny negatywny bodziec jak atak paniki kształtuje nasze zachowanie i tworzy odruchy. Taka jest nasza konstrukcja. Tak jak u psa Pawłowa dzwonek wywołuje ślinienie choć pokarmu nie ma. Dom jest naszą bezpieczną przystanią. To jest całkiem naturalne. Opuszczenie domu zawsze powoduje pewne napięcie. Tym bardziej w nerwicy z uwagi na strach przed atakiem paniki i wszystkie, wyobrażane, osobiste i społeczne konsekwencje. Ilekroć chcemy wyjść z domu (opuścić naszą bezpieczną bazę, bo nie musi to być zawsze nasz dom, strefa bezpieczeństwa jest płynna i może być bardzo dziwaczna) napięcie gwałtownie rośnie i kara nas za tę zuchwałą próbę, choć patrząc obiektywnie nie ma specjalnego powodu, dlaczego atak paniki miałby być bardziej prawdopodobny w podróży, czy w pracy niż w domu. Taka lekcja nie zostaje niezapamiętana. Wkrótce już choćby myśl o wyjściu powoduje uczucie zagrożenia. Trzeba się tego cierpliwie oduczyć. Da się to zrobić bo nasza sieć neuronowa ma ze swej natury nieograniczone możliwości adaptacyjne i ciągle uzupełnia stare doświadczenia nowymi. Konkretnie oznacza to, że powinieneś ustawicznie testować i rozszerzać swoją strefę bezpieczeństwa. Jeśli jesteś przykuty do mieszkania, spróbuj wyjść na klatkę schodową, potem na podwórko, na spacer, zrobić zakupy, przejechać przystanek autobusem, wybrać się w podróż pociągiem, samolotem itp. Łatwiej powiedzieć niż zrobić! Gdy tylko zbliżasz się do granicy swojej strefy bezpieczeństwa napięcie rośnie, serce wali jak młot, pot, drżenie nóg, pojawia się ta przeszywająca potrzeba ucieczki, może zawroty głowy i co tam jeszcze zostało w arsenale uczuć. Myśli krążą tylko wokół strachu i tego co będzie...umrę, zemdleję, zbiegną się ludzie, ośmieszę się itd. Jeśli takie ćwiczenia mają przynieść jakiś skutek, a nie tylko traumę to MUSI im towarzyszyć odpowiednie nastawienie psychiczne. NIE CHODZI O TO ŻEBY PRZEŁAMAĆ STRACH! Tego nie da się zrobić. Im więcej starasz się czuć normalnie, tym bardziej skupiasz się na napięciu i towarzyszących mu objawach, tym większe te objawy są. Pętla strachu narasta. Polegniesz! Nie walcz ze strachem i jego objawami! To twoja psychika szuka wroga do walki! Rób coś dokładnie odwrotnego. AKCEPTUJ STRACH I JEGO OBJAWY! Racjonalizuj tak: Podlegam tym wszystkim uczuciom i objawom. Czuję potrzebę ucieczki, drżą mi nogi, wali serce, pocę się itd.. Nic na to nie mogę świadomie poradzić. Mój organizm jest uwrażliwiony na zagrożenie i tak po prostu reaguje. Nic złego się z tego powodu nie stanie, nawet jeśli czuję się fatalnie. Postaram się ignorować te objawy tak długo jak będę mógł. Pójdę jeszcze parę kroków dalej, poczekam dłużej, pojadę jeszcze jeden przystanek itp. Jak już nie będę mógł tego znosić to SAM ZDECYDUJE, że wracam do mojej strefy bezpieczeństwa (ewentualnie zażyje lek jak to było w moim przypadku). Tu mamy szansę na pozytywną tym razem pętlę sprzężenia. Im dłużej/dalej wytrzymamy z tymi naszymi objawami i uczuciami tym większą będziemy mieli satysfakcję z siebie i poprawę samopoczucia na koniec. To daje siłę by iść do przodu. Akceptuj uczucia strachu, a z czasem będą one coraz słabsze (szybciej niż myślisz). Ignorując je przerywasz pętlę strachu! Pomoc i wsparcie kogoś bliskiego kto zrozumie i doceni nasz wysiłek, nawet jeśli to był tylko krok na klatkę schodową, też potrafi czynić cuda! Warto cieszyć się takim sukcesem z kimś. Poniżej kluczowe punkty terapii która mi pomogła... Nie walcz ze swoimi uczuciami. Akceptuj je i ignoruj. Programuj się pozytywnie argumentami rozsądku Walcz za to ze swoją słabością. Mam nadzieje, ze ten fragment przyda sie innym osobom, które jeszcze nie zetknęły sie z ta historia.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
martynia_s@poczta.onet.pl *Pomoc i wsparcie kogoś bliskiego kto zrozumie i doceni nasz wysiłek, nawet jeśli to był tylko krok na klatkę schodową, też potrafi czynić cuda! Warto cieszyć się takim sukcesem z kimś.---- to najlepszy dowód, że dolores przesadza ,ze swoimi osądami a powinna rzucić dobre słowo i delikatnie pouczyć a nie tak się samolubnie zachowywać. Może poprostu nie miała tej choroby w dużym nasileniu i nie wie jak to jest. Fragment jak najbardziej opisujący tą chorobę:)
Odnośnik do komentarza
Do mss i do Agi dziewczyny tak jak piszecie to rzeczywiscie kazdy ma inne podejscie do nerwicy ale naprawde nie ma złotego srodka i wierzcie mi ze kazdy piszacy na tym forum czy tez na tym watku udzielał by złotych rad aby tylko komus pomóc.Czasami terapia wstrzasowa daje rezultaty w leczeniu nerwicy i Dolores jest dziewczyna która daje swietne rady jest otwarta i pisze co mysli nie owija w bawełne.Tu nie chodzo o to zeby kogos zagłaskac bo to zadna terapia.Ja gdy sie zorientowałam ,ze terapie nie przynosi zadnych skutków tez zmieniłam lekarza i nie miejcie komus za złe ze ktos sie dziwi dlaczego tak długo zwlekałas ze zmiana lekarza.Czy pisanie na watku pJadwigi wam tez nie pasuje????? przeciez to jest swietne to co pisze a pisza aby komus pomóc wiec trzeba docenic ile ciepła i dobroci ma w sobie ta kobieta a nie porównywac polecanych ksiazek do zakupu jaj.Poprostu dajcie sobie pomóc i tyle:)Nerwica nie przyszła w czoraj i dzisiaj nie pojdzie pracowalismy na nia lata a teraz musimy wytrwac aby sie jej pozbyc.Wytrwałości zycze w pokonywaniu nerwicy.
Odnośnik do komentarza
Czy dolores jest psychiatrą??? Bo jeśli nie to skąd wie jaka jest dla mnie najlepsza terapia?? Książki nie dają tyle co rozmowa z życzliwą osobą ,która też przeżywała to samo choróbsko.Ja bym w sumie wolała kupić jajka niż książkę:P Ktoś chory może ją napisał ale książka nie powie ci dobrego słowa, nie da wsparcia gdy zwątpisz. Pani Jadwiga nie ocenia i nie narzuca swojego zdania tylko poddaje pomysły a dolores nie jest otwarta jest bezmyślna i samolubna.
Odnośnik do komentarza
Dziewczyny dajcie spokój z tymi opisami jaki kto jest bo tak naprawde nie mozna kogos ocenic po jednej wypowiedzi.Inaczej by było jak bysmy sie spotkały w 4 oczy rozmowa czyni cuda i wierzcie mi ,ze szkoda zycia na takie przepychanki.Kazda z nas zmaga sie z ta zmora i jeszcze same sobie bedziemy dawac do pieca??? nie warto.!Wiem duzo na temat tej choroby walcze z nia juz lata ale ona ciagle tam gdzies we mnie siedzi.Miałam piekny okres kilku lat ,myslałam ,ze jej juz we mnie nie ma ale dała znac ze zdwojona siła teraz znowu troche odpusciła ale na ile nie wiem.Wiem,ze to meczace i utrudnijace zycie i człowiek czasami jest bezradny ale jedno wiem trzeba walczyć:)
Odnośnik do komentarza
Witam !! moze na pocieszenie dla agii i mss napisze ,ze doskonale Was rozumiem.sama biore psychotropy 9 lat z malymi przerwami.I dupa.U mnie na poczatku bylo ok a z czasem jak dochodzily zmartwienia nerwica i leki poglebialy sie wiec jest coraz gorzej.Ale chodze do psychologa i wiem ze skoro 9 lat w tym tkwie to nastepne tyle bede z tego wychodzic ,gdyz organizm i mozg tak jest nasiakniety ta choroba ,ze nie da sie tak odrazu z dnia na dzien powiedziec jutro wstaje z pozytywnym nastawieniem i bedzie dobrze,bo tak nie jest.Probowalam ale mimo slonca bylo zle,ciezko.Ale ostatnia wizyta uswiadomila mi ze na nerwice lekowa sie nie umiera i trzeba nauczyc sie z pomoca oczywiscie psycholoa napewno oddychania ktore nas wyciszy wewnetrznie.Z tym ze nie w momencie ataku ale jak juz zauwazymy ze cos sie dzieje.Wstrzymujcie oddech na kilka sekund i powoli wypuszczajcie powietrze wciagajac przy tym brzuch.wtedy serce sie uspokoi.Ja wlasnie to cwicze ,oddychanie przeponowe.Duzo ruchu np.skakanka w domu,zero kawy to na bank bo po co nerwy pobudzac.Spryskac w czasie natretnych mysli wode zimna woda i wlaczyc ulubiona muzyke zeby sie zrelaksowac.Ja mam ciezko bo tylka sie ruszyc nie da ale nikt za mnie tego nie zrobi,wiec z synkiem gram w pilke a po 5 minutach opadam z sil,i co sie usiade to mnie ciagnie i tak przez godzine rano i wieczorem. Buziaki i skaczemy w rytm muzyki :)
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie i proszę o pomoc. Szukam odpowiedzi na to co się ze mną dzieje. jestem miesiąc przed maturą i mam jakieś dziwne stany lękowe. objawiły sie jakieś dwa tygodnie temy, kiedy jadac w autobusie do szkoly, po przejechaniu naprawde niewielkiej odległości, zaczęło mi strasznie walic serce, robilo mi sie slabo - tak błogo jakbym miała zaraz zemdleć, pocily mi się rece i chciało wymiotować. ledwo dojechałam do miasta ( bo jestem z jego okolic). Wysiadłam na pierwszym przystanku. ale ledwo tomna. jak wstalam, to drżały mi nogi, robilo sie niedobrze, slabo i mocno walilo serce. ale wydawalo mi sie, ze jak wysiade z autobusu, to mi przejdzie. mylilam sie. wyszlam, usiadlam na przystanku i zaczeli sie zbierac wokol mnie ludzie. zaczelam panikowac - ze przeciez nie moge tu zwymiotowac, ze beda sie ze mnie smiali, ze wszyscy sie na mnie patrza. odeszlam na bok, schowałam sie za budynkiem i probowalam zwymiotowac. na darmo. nie moglam. przyjechała po mnie kolezanka. jechalysmy do szkoly. wydawalo mi sie, ze troche mi lepiej, ale jak tylko zobaczylam budynek szkoly, odrazu wszystkie obawy wracaly. siedzialam na lekcji blada, przerazona i wszystkie wczesniejsze objawy nie ustepowaly. najbardziej to sie balam ze zwymiotuje. musiałam wrocic do domu. po powrocie, siostra i mama zabraly mnie do lekarza. porobiłam wszystkie wyniki i ekg tez. mialam nadzieje, ze cos bedzie nie tak w wynikach, bo naprawdę nie wiedzialam co sie ze mna dzieje. a gdyby cos w wynikach bylo nie tak, to przepisali by mi leki i po klopocie - wiedzialabym co mi jest i ze mozna to wyleczyc.ale wyniki wyszly bardzo dobre. lekarz wypisal mi mimo to krople niby na uspokojenie - mentawol - ale naprawde nic mi to nie pomagalo. poszlam drugi raz do innego lekarza. ale tu mama mnie ublagala, abym pozwolila jej pojsc ze mna, bo dziwne ale prawdziwe jest to, ze lekarze nie wierza osoba w moim wieku.... ten drugi lekarz mowil praktycznie do mojej mamy, tak jakby mnie nie bylo. patrzyla na mnie z mina, jakby chciala powiedziec - jestes zdrowa i przestan klamac. ale mimo wszystko przepisala mi TRANXENE. szczerze pomogly mi przez dwa dni. jakos dojezdzalam do szkoly, ale i tak czulam strach i niepokoj, ze zaraz cos mi sie przydarzy. bralam te tabletki do przed wczoraj. jest coraz gorzej. dzisiaj prawie zemdlalam wchodzac do sklepu z chrześnicą na rękach. bylam przerazona. tam byli ludzie(jak to w sklepie) i poczulam sie okropnie. nie moglam nad tym zapanowac. pocilam sie, slabo mi sie robilo i balam sie o moja chrzesnice. na szczescie udalo mi sie zrobic szybko zakupy i wyszlam. uwierzcie mi, to byla katorga dla mnie! a wlasciwie najgorsza minuta mojego zycia. nie wspomnialam jeszcze, ze wszystkie te objawy i napady leku mam codziennie. rano ledwo wsiadam do autobusu, potem ledwo nim wracam. czasem jak jest bardzo zle to wpadam w taka panike, ze dzwonie po wszystkich znajomych z ktorymi moglabym sie zabrac do miasta a potem wrocic, bo co wejde do autobusu, to boje sie - i najgorsze, ze nie wiem czego... nie wiem... matury nie, bo jestem przygotowana. naprawde jest mi z tym ciezko. nie umiem sobie z tym poradzic i tak od dwoch tygodni. czesto opuszczam szkole, bo nie daje rady wytrzymac tego co organizm mi funduje.dzisiaj na szczescie mialam wolne, ale jutro ide znowu do szkoly.... nawet nie wiecie jak sie boje....nie, ze nie dojade do szkoly, tylko tego, ze nawet nie wsiade do autobusu. zauwazylam, ze zle dzialm na tlum ludzi. boje sie ich - moze to glupie, ale tak chyba jest....nie wiem jak to dokladniej opisac. dzisiaj przyznalam sie rodzinie, ze cos ze mna nie tak, bo wcale po wizycie u lekarza i po tych lekach, ze wcale nie jest mi lepiej, tylko gorzej. jestem na jutro umowiona z psychologiem. siostra mnie umowila. nie wiem czy to cos da. nigdy nie mialam takich problemow. zawsze bylam wesola i towarzyska, a teraz nie wychodze w ogole z domu. szczerze to od kilku miesiecy nie wychodze do ludzi. siedze w domu.na weekendy widuje sie z narzeczonym i tyle. nigdzie nie wychodzimy. ostatnio miesiac temu bylismy u sąsiadow i tyle. moze to tez ma jakis wplyw na to co sie teraz ze mna dzieje? trzymajcie kciuki, zebym jutro rano weszla do autobusu, i dojechala do szkoly. brakuje mi tej swobody, zebym mogla posluchac sobie muzyki w czasie jazdy do szkoly. zawsze tak robilam, a teraz jak zakladam sluchawki, to wydaje mi sie, ze glosno oddycham i ze wszyscy to slysza, poce sie, chce mi sie wymiotowac itp. a potem jest jeszcze gorzej.... razniej mi przy kolezankach, ktore mnie wspieraja, bo takie ktorym mowie, ze znowu cos mi sie zaczyna dziac(np jak ide do hipermarketu kolo mojej szkoly), to mnie nie sluchaja, maja to gdzies. a to tylko pogarsza, bo czuje sie dziwna. zaczynam sie bac wszystkiego. nie moge daleko odejsc od domu(dzisiaj probowalam) i musialam wrocic. przestraszylam sie naprawde ta sytuacja w sklepie... i wiem, ze musze cos z tym zrobic, ale nie wiem co, bo nawet nie wiem co mi jest. moge tylko sie domyslac, ze to cos z nerwicą z lękiem itp. prosze, moze ktos mial cos podobnego? nie mogę zrozumiec, dlaczego to mnie spotkalo i to w mlodym wieku prawie 20 lat.pozdrawiam....
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Witajcie,Ewus jak minął poniedzialek?ja bylam dzisiaj z moją coreczką u alergologa,mam tak cudownego alergologa, ze nawet dla samej pogawędki z nim jedziemy tam z przyjemnością.Mialam dzisiaj tyle energi ,ze w domu mam jak w muzeum,teraz sobie siedze i czytam nowe wpisy na forum,witaj karimia,dzieki ,ze napisałaś tak obszerny post,z tego co piszesz można wnioskować ,ze to nerwica ,ale to musialby potwierdzic lekarz,kochanie nie martw sie,napewno potrzebujesz wsparcia rodziny,a to chyba masz ,dobry psychoterapeuta,psychiatra,odpowiednio dobrane leki bardzo ci pomogą,nie bój sie tych objawów,to minie,ale potrzebny jest czas,teraz musisz być bardzo cierpliwa.Zorientuj sie gdzie pzryjmuje dobry psychiatra,ktory nie tylko przepisze w 5 min.leki ale potraktuje cie jak osobę,ktorej trzeba pomóc,pani Jadwiga wczesniej dała namiary na ciekawe strony,przczytaj jeuważnie,polecam film,,Sekret,,do kupienia w empiku albo na allegro,cena ok.40 zl.Nie słuchaj tego,ze nerwica jest nieuleczalna,można z nią wygrać,twoja determinacja,chęć wyjscia z niej,moga ci bardzo pomóc.Z doswiadczenia wiem,ze nie warto opowiadac o swoich stanach kolezankom,z czasem zaczną to wykorzystywac,bądz ostrozna komu i co mówisz,ludzie nie znają specyfiki nerwicy wiec traktuja ten problem bardzo niepowaznie.Do ani i Agi ,dziewczyny nie wiem czemu jednemu sie udaje a innemu nie,naprawde tego nie wiem,ale taka sytuacja dotyczy setek innych dolegliwosci,astma u jednego jest uleczalna u innego nie,jedna osoba wychodzi z nowotworu inna nie,to tez jest swietnie opisane w ,,Sekrecie,,kazdy jest inny,nasza energia jest inna,nasze linie papilarne są inne,i chyba ta nasza inność powoduje,ze tak a nie inaczej nasze organizmy reagują na pewne symptomy.Nerwica przez jednego lekarza uważana jest za chorobę,a przez drugiego juz nie.Zdanie ktore utkwiło mi w glowie i ktore pewne osoby powinny przemyslec,,W zyciu nie ważne jest ,co nas spotkało,ale to co z tym zrobimy.....,,Lusi ,sylvi,sara,Jagoda a wy gdzie ????Jagoda nic nie piszesz o swojej terapi ,jeszcze na nią chodzisz?napisz jak dajesz sobie radę,warto isc na taką terapię?pozdrawiam was mocno,pa
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
karimia jestes w wieku mojej siostrzenicy,ona też miala takie epizody juz w liceum,udała sie do super pani psychiatry ,przepisala jej leki,chodzila na terapie,teraz studiuje,dobrze sobie radzi,jesli stwierdzą u ciebie nerwicę lękową twoja mama tez powinna wszystko wiedziec o nerwicy ,wtedy bedzie lepiej rozumiala twoje stany,najwazniejsze jest ,moim zdaniem,dotarcie do przyczyn nerwicy,rozprawienie sie z tym,jest to bardzo bolesne czasami,wiesz ,ze nerwica nie pojawia sie z dnia na dzien,moze cos wydarzyło sie jak bylas dzieckiem ,zapomnialas o tym a teraz odzywa sie to w postaci nerwicy,no ale nie mnie do tego docierac,będzie dobrze,pisz ilekroć cos cie zaniepokoi,pa
Odnośnik do komentarza
Cześć~karimia !! Uwierz mi wiem co czujesz! Ja mam teraz 23 lata i już trzy lata żyję z tą chorobą więc byłam w twoim wieku jak to się zaczęło:( Napewno skontaktuj się z psychiatrą żeby ocenił czy to napewno agorafobia czy może jakieś przedmaturalne podłamanie bo z tego co wiem to dużo wrażliwych dziewczyn przechodzi koszmar przed maturą.Naprawdę współczuję ci.Ja przez tą chorobę nie byłam w stanie pójść na studia:( Idź do psychiatry, to nie wstyd.Ja na początku się wstydziłam.Myślałam, że będą mówić ,że jestem wariatka lub psychiczna.A to nie prawda.Ta choroba nie ma nic wspólnego z wariactwem.Przykro mi też, ale ja też straciłam przyjaciół a byłam osobą strasznie popularną.Nie rozumieli ,że nie dam rady pójść do kina czy na imprezę.Mam nadzieję,że twój narzeczony będzie cię wspierał bo wsparcie jest naprawdę ważne.Wiem, że twoi bliscy mogą nie wierzyć ale oni nie siedzą w tobie i nie wiedzą co czujesz a co gorsza ja np.tak miałam,że zamknęłam się w sobie i odmawiałam każdej pomocy.Myślałam,że chcą zrobić ze mnie wariatkę a oni chcieli pomagać,więc pamiętaj,że czasem jak cię zmuszają do wizyty to tylko dla twojego dobra.Masz jeszcze trochę czasu do matury więc jeśli pójdziesz do psychiatry i da ci leki to pewnie do tego czasu zadziałają i spokojnie dotrzesz na maturkę.Jak mnie się udało a nie byłam jeszcze na lekach to tobie też się uda.Jesli lekarz zdiagnozuje u ciebie agorafobię poproś aby opowiedział tobie i np.twojej mamie czy siostrze o tej chorobie.Bliscy będą wtedy wiedzieli jak ci pomagać.Ja miałam pecha trafiając na dupowatego lekarza i wszystko co wiem ze strony medycznej o tej chorobie sama przeczytałam.Ale wiem co czuję i wiem jak ta straszna choroba wygląda i nie słuchaj , że z niej się wychodzi.Ją można zaleczyć ale czasem może powrócić:( Jeśli masz jakieś pytania to pisz ma mojego maila,ktory jest wyżej na tej stronie.Jesteśmy prawie w tym samym wieku więc wiem jak się czujesz i ile tracisz przez to choróbsko.TRZYMAM KCIUKI ABY TO NIE BYŁA AGORAFOBIA:)
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
mss prosze przestań juz straszyc tą choroba ,bo to przestaje byc smieszne,chcesz tkwic w tym stwierdzeniu to tkwij,chcesz sie nad soba litować to lituj,chcesz swoje porazki zyciowe zwalać na nerwicę,to zwalaj,tak jest wygodniej,najpierw prosisz o pomoc,pani Jadwiga odpowiada ci ,pisze ze z nerwicy można wyjsc,a ty dalej swoje,jakie rady dajesz dziewczynie która jest zagubiona,wystraszona,ze ma pogodzic sie z tym,ze juz tak do końca zycia będzie miała?czekałaś na mój wpis,bo jakos tak wczesniej nie odnisłaś sie do tego co napisała karimia?
Odnośnik do komentarza
i znowu pani ja wszystko wiem:)hahahah tak jakbyś wielmożnie zauważyła mój post byl niecałe 2min po twoim a tyle co napisałam nie da się pomyśleć i napisać w tak krótkim czasie.Z tego wynika że pisałyśmy prawie w tym samym czasie!Co wy możecie wiedzieć o przejściach tej dziewczyny??Ile macie lat??Może każda z was ma po 20lat i wie jak to jest żyć z ta chorobą!!I co mam powiedzieć ~karimii ? Mam kłamać jak wy? Ja miałam stwierdzoną agorafobię dopiero pół roku po tym jak zachorowałam bo myslałam ,że to może stresy i depresja i nic więcej.I sorry was bardzo ale miałam większe problemy niż latanie po lekarzach z nudów jak wy.I co mam powiedzieć,że dlaczego nie poszłam dalej na studia bo mnie samochód potracił,bo umarłam,bo kot mi podarł rajtuzy??!!! Nie!! Nie poszłam bo to było dla mnie niemożliwe przekroczyć próg szkoły!!!Bo choroba była silniejsza!! Ja wiem co ona czuje. I wiem co jej poradzić,żeby nie popełniła tych samych błędów co ja.A powiedzenie,że to przejdzie to guzik prawda!To już bedzie uspione zawsze gdzieś w człowieku.A może ty dolores,może właśnie nie wiesz jak to jest mieć ciężką agorafobię. Do ~karimii- zobacz sobie trochę tego wątku od pierwszych stron to zobaczysz co piszą poważni ludzie.Jeśli chcesz z kimś pogadać normalnym to napisz:)
Odnośnik do komentarza
Witam mi 2 tygodnie temu pani psycholog zdiagnozowała nerwica lękowa to wiedziałam z agorafobią tego nie wiedziałam .Teraz czekam na wizyte u psychiatry teraz to mi wszystko jedno wcześniej psychiatra kojarzył mi się z wariatami a teraz sama muszę do niego iść,nawet nie muszę ale bardzo chcę bo to chyba moja ostatnia deska ratunku.Cieszę się że niektórym udało się pokonać nerwice ale niestety ja w to nie wieże moż na ją tylko uśpić ale nie pozbyć jej się tak na prawdę
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
mss pogrążasz sie w każdym kolejnym poscie,napisze to,co chcialas od początku uslyszeć,jestes bardzo ciężko chora,współczuję ci,jest mi ciebie żal,cierpisz na nieuleczalną nerwicę,ty naprwde wymagasz natychmistowej pomocy,twój krzyk i nieznajomość tematu powodują ,ze topisz sie we własnym sosie,a my...no cuż moze jestesmy nienormalne,nienormalna jest pani po 50 tce,ktora jest zdrowa,nienormalna jest Ewus ktora pomimo przeszkód prowadzi interesy,nienormalna jest Lusi ,ktora mając nerwice swietnie sobie radzi jako mataka samotnie wychowująca dziecko ,w obcym kraju,dlaczego szczęśliwych ludzi uważasz za nienormalnych i mówiących nieprawde,ale wiesz co?wybaczam ci ,bo póki ci jesteś ciężko chora...jak sama to określiłaś,podejrzewam ,ze w tej chwili nie jestes zadowolona z samej siebie ,dlatego tak agresywnie reagujesz,nie krzycz juz tak tylko załóż nowy wątek,,Dla nieuleczalnie chorych na nerwicę,,a karimi nie kłam oczywiście ,napisz ze oprócz wizyty u psychiatry nie zrobiłaś nic,aby polepszyc swój stan,ale póki co oczywiście bardzo ci współczuję i jest mi ciebie bardzo żal.....
Odnośnik do komentarza
Witaj Dolores wiesz ja teraz Ci nie podam zadnej stronki bo jestem juz w domciu a chyba mam cos w pracy:)musze poszukac jak cos znajde to dam znać.Dzisiaj byłam na zakupkach kupiłam sobie zaje fajne buciki ,Mojej córci kupiłam sportowe takie zeby miała do spodenek, tuniczke,oraz taki fajny komplecik biaty t.shirt i do tego taka do pasa bluza na zsuwak wszystko w fajnych kolorkach.A jutro do pracy .Zazdroszcze tej czystosci w domku:) tez tak chce.Na razie to wszystko mam poprane i poprasowane .Nie wiem kiedy ja to wszystko zrobie tak jak bym chciała.Odnosnie postów to daj sobie spokój bo szkoda Twojego zdrowia ktos chce sobie ulżyc to niech sobie lzy nie mam zamiaru sie komus opowidać ile mam lat czy jestem mądra czy głupia,i zastanawiac sie czy moja nerwica jest lzejsza czy cięższa niz kogokolwiek innego przeciez to istna licytacja.Jezeli ktos kupno ksiązek porównuje z zakupem jaj to wybacz ale to nie moja liga.Miała isc walczyć i więcej nie zagladac no i co?forum i watek fajny normalni ludzie to przeciez warto:)ale trohe kultury by sie przydało.Dla mnie słowo ważniejsze od pieniędzy ale dla niektórych widocznie nie.Pozdrawiam goraco zycząc duzo zdrówka!!!
Odnośnik do komentarza
I znowu starsze panie się wypowiedziały błahahaha!! I to prawda wolę kupić jaja niż słuchać w książkach takich dewotek.I co niby też aneta82092 też jest głupia bo uważa że tej choroby nie da się wyleczyć tylko zaleczyć?? A co niby ja mieszkam w Polsce jak wy i grzeję dupkę jak wy?? Nie! Ja od 4lat mieszkam za granicą i przez całą swoją chorobę latałam samolotami, wychodziłam z domu a że czasem mi gorzej a czasem lepiej to widocznie tak ma być.Tak sobie myślę, że to was lekarze oszukiwali, że macie agorafobię.Może to was źle zdiagnozowali.Ja brałam poważne dawki leków przez swoją chorobę i wiem na ile mogą pomoc.A wy skoro się boicie ujawnić swojego wieku to tylko utwierdzacie forumowiczów w tym, że ta wasza choroba z nudów była a nie z ciężkiego przeżycia.Nie miałyście co robić to po lekarzach latacie i wymyślacie nowe choroby.Co wy za chorobę miałyście skoro wam przeszło?!A może to menopauza a nie nerwica:)
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Ewus ,kochana emerytko....wiesz moja córcia tak wyrosła przez zimę z ubrań,ze w niedzielę tez mam zamiar kupić jej nowe ciuchyprawie wszystkie spodnie ma za krótkie,syn tez potrzebuje nowych ubrań,buty na wiosne też musialabym sobie kupić,same wydatki.Bylo dzisiaj tak pieknie,ze wybralam sie z dzieciakami do parku,jejku jak pięknie pachnie wiosną.Lusi ,,rencistko,, co sie z toba dzieje,znowu masz problem z netem?pozdrawiam klub emerytów,usmialam sie do łez,ta dziewczyna wprowadzila tu ,pomimo ciężkiej choroby oczywiscie,tyle radości,bo zawsze to lepiej latać samolotami aniżeli grzać dupkę....musze to sobie zapisać,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam was wszystkich! Dolores, pytasz o terapię? Tak, jeszcze na nią uczęszczam .Mam za sobą już calutki miesiąc a pozostały jeszcze dwa.Czy polecam?Myślę,że tak .Ponieważ swój stan możemy skonfrontować z innymi ludżmi,możemy się dużo o sobie dowiedzieć ,a szczególnie polecam taką formę terapii dla ludzi z fobią społeczną .Zresztą każdy znajdzie coś dla siebie.Tylko jest jeden warunek ,trzeba się *otworzyć* , nie udawać a to niestety jest baaaardzo trudne. A potem malutkimi kroczkami podążać dzień po dniu do przodu.Przede mną jeszcze daleka droga ,ale mam nadzieję ,że ten czas spędzony na terapii nie będzie dla mnie czasem straconym.Podsumuję wszystko po jej zakończeniu . Tymczasem pozdrawiam wszystkich i życzę dużo zdrówka.
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Jagoda fajnie ,ze sie odezwałaś,ja umiem bez problemu otworzyć sie przed moją psychoterapeutką,ale nie wiem czy potrafiłabym zrobić to przed gromadą obcych ludzi,mozecie zawiązywac znajomosci po terapi,czy raczej nie jest to polecane?podziwiam ludzi którzy szukają dla siebie rozwiązań,masz poczucie ,ze cos robisz,to wielki krok,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Fajny wieczór na necie ja tez sie usmiałam do łez:)szkoda mi takich iludzi niepełnosprawnych umysłowo ale to jesz trudniejsze zatem do leczenia niz ta nerwica i z tego to sie nie wychodzi napewno.Dziewczyny sara sylvi Lusi dawajcie i napiszcie co tam u Was.Jagoda fajnie ,ze Twoja terapia dobiega konca i ze dajesz rade no bo przeciez to najwazniejsze.Pozdrowionka::)!!!
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
miss,przepraszam mss....ja nie jestem chora,coś ci sie pomyliło,ale ty kochana nie martw sie,ty jestes bardzo chora,spokojnie,twoje wypowiedzi są bardzo zabawne ,wiesz co oznacza słowo ,,ignorować?,,bo od tej chwili uzyje go w związku z twoją osobą,bedzie ci bardzo przykro,poniewaz jestem chyba jedną z nielicznych ,ktore mialy ochote odpisywac na twoje prymitywne wypowiedzi,i znowu zostaniesz sama ,więc żegnaj nasza stewardeso
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Ewus ja mialam ochote to sobie wydrukować,ale szkoda tuszu,dziewczynka pokrzyczy,potupie,jakies tam swoje slangowe wstawki da i sobie pójdzie,prosze nie zwracaj na nią uwagi ,ona jest samotna i nieszczesliwa,szuka ofiar,a ktoś kto potrafi odczytywac jej intencje ,nie da wciągać sie w te gierki,szkoda czasu,pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×