Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj Anis. NERWICA JEST ULECZALNA, ale trzeba poszukac sobie dobrej terapii * terapeuty).Możesz tez * jesli masz dostep( uzupełnic terapie praktykowaniem medytacji, gdyz mnie to własnie pomogło( ja nie miałam dostepu do terapii w latach, gdy zaczynałam moja znajomośc z nerwica). Wejdź na strone mężczyzny, który wyszedł z nerwicy lekowej :moja-nerwica.republika.pl, mozesz poczytac mój watek *Lek jest naszym przyjacielem* , na którym opowiadam jak ja sobie poradziłam z moja nerwica i podaje namiary na różne fajne strony, które moga być w tym pomocne. Poza tym doradzam Ci kup sobie ksiązke Anny Polender *Pojedynek z nerwica*, gdyz są w niej opisane historie 21 osób, ktore dzieki psychoterapii wyszły z nerwicy.A na poczatek najwazniejsza jest nadzieja, ŻE Z NERWICY MOŻNA WYJŚĆ.Podaje Ci moje gg 12486171, jesli chciałabys porozmawiac.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
To jeszcze ja, Anis. Moim zdaniem powinnas wprowadzic w to jak sie czujesz mame i męża, ale jak najracjonalniej im wytłumaczyc co sie z Toba dzieje ( bez fałszywego wstydu, bo to sie nie sprawdza).Dopóki tak sie czujesz, dopóki czegos konkretnego nie zaczniesz robić w kierunku wyjścia z nerwicy, poprawy samopoczucia ( terapia itd) musisz miec sprzymierzeńców, zwłaszcza, ze nie mozesz brac tylko na siebie odpowiedzialności za tak małe dziecko.Bo to dodatkowo bedzie Cie stresowac .Mozesz poszukac stron , na których sa fachowe informacje na temat czym jest nerwica, po to zeby Twoi bliscy zrozumieli , ze to jest pewnego rodzaju choroba , przez która trzeba przejść.Ja tez miałam dwójke małych dzieci, którymi nie byłam w stanie w pewnych momentach sie opiekować.Dlatego nie bierz na swoje barki niepotrzebnie tak obciążajacej Cie odpowiedzialności.Wszyscy troje musicie wiedzieć, ze z nerwicy sie wychodzi, ale trzeba ten proces przeprowadzić do konca. Obejrzyj sobie film w internecie oparty o ksiązke Rhondy Byrne *Sekret*, moze byc Ci przydatny ze względu na informacje dotyczące wpływu myślenia na zdrowie i inne sfery zycia( najlepiej byłoby kupic sobie te książkę).Oto namiary na film:michalpasterski.pl/filmy-video/the-secret-polskie-napisy/ tylko nie zrażaj sie takim przydługim, nietypowym wstępem.
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny! Kopę lat mnie tu nie było:))) mam pytanko...czy któraś z Was kończyła terapię? Ja chodzę już ponad rok na indywidualną. Mam się całkiem nieźle, ale mam małe wątpliwości do tego aby ją zakończyć. Moja terapeutka i superwizior niee:) ale po prostu spodziewałam sie całkowitego pozbycia sie stanów lękowych po tej terapii, a tu duuppaaa. Macie jakieś doświadczenia w tym zakresie???
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Witajcie,Jagoda dzieki za opowiedz,jestes bardzo dzielna,tak trzymać,witaj Anis,dzieki ,ze napisałas nam swoją historie,kolejna historia osoby cierpiącej na nerwicę,ilu nas jest,tego nie wie nikt.Gratuluję dzidziusia,takie maleństwo to piękna sprawa prawda?do dzisiaj pamiętam zapach moich dzieci ,jak byli noworodkami.Nerwica faktycznie powraca niewiadomo kiedy,czasami pojawia sie w najpiekniejszych momentach naszego zycia,ale jest niestety pozostałością przeszlosci i dopiero dobra psychoterapia pomaga zrozumiec ,co sie z nami dzieje .Pisalam juz wczesniej,ze podczas jednej z sesji z psychoterapeutką mialam robioną sesje,,śnienie,,podczas tej sesji rozmawiałam z moją zmarłą 20 lat temu mamą,wysciskalam sie znią,łzy lecialy mi strugami,mamspokojnie,chcala abym ,,żyła,,do dzisiaj slysze jej slowa,,żyj,,nie wiem czy to byl rodzaj hipnozy,czegos takiego wczesniej nie przeżylam,cos niesamowitego,po takiej sesji poczulam sie lżejsza,szczesliwsza,co oczywiscie nie zlikwidowalo calkowicie nerwicy,ale bardzo pomoglo.W tej chwili nie biorę lekow,w momentach naprawde kryzysowych biore relanium,na szczescie bardzo zadko,tez mam takie dni jak ty,zawroty,nierealnosc,lęk,bardzo pomoglo mi zdanie napisane tutaj przez kogos,,spokojnie,to tylko nerwica,jeszcze nikt na nią nie umarł,nic takiego się nie dzieje,za chwilę przejdzie,,i zazwyczaj tak sie dzieje,po chwili jest lepiej,oczywiscie co 3 tyg,jezdze na psychoterapie,po kazdej czuje sie super,czego i tobie życze,pozdrawiam wszystkich
Odnośnik do komentarza
hej wszystkim!!!! anis przechodziłam po urodzeniu to samo strach o dziecko był tak straszny że nie zostałam sama w domu nawet na moment! depresja poporodowa i te przeklęte lęki tak sie nasiliły że musiałam zacząć brac leki bo nie dałabym rady potem sytuacja troche się poprawiła ale i tak jest żle. moja córcia ma 6 lat a ja żeby zaprowadzić ją do przedszkola sama na drugą strone ulicy umawiam się z koleżanką! wiem ja nie tylko jestem lękata ale nienormalna!!!! i już dzisiaj przeżywam bo jutro musze iść a koleżanki córka ma ospe więc sama! i co wy na to?
Odnośnik do komentarza
Gość Nerwolka
Agata, podejmij leczenie po prostu idz do poradni zdrowia psychicznego i zacznij to leczyc. Po co masz się zamęczać latami? To sie da wyleczyc :) dolores, a nie masz szans na zwiekszenie czestotliwosci terapii do raz na tydzien? Z tego co wiem to jest to minimum zeby terapia byla w pelni skuteczna. Urodzenie pierwszego dziecka to stan nowy, zaczynamysobie zdawac sprawe z odpowiedzialnosci jaka na nas ciazy i jezeli leki wrocily to jest to najprawdopodobniej spowodowane lekiem przed odpowiedzialnoscia. To mozna latwo rozwiazac z terapeuta Anis, nerwica nie musi wrocic. ;)
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Hej dziewczyny,ja juz po urodzinach syna,w sobote były dzieciaki a w niedzielę rodzina,bylo super,sprzątania co niemiara,ale warto bylo,syn zachwycony.Nerwolka chodzilam co tydzien,od miesiąca zadycydowano,ze moge chodzic co 3 tyg.Dziewczyny robię bardzo duzo aby pomóc sobie,taki stan jaki opisuje aga jest nie do zniesienia wiec zaczelam szukac jak wariatka psychoterapeuty,na szczescie po kilku próbach natrafilam na fajną panią psychoterapeutkę,dzieki ktorej i wielu innym sposobom mogę w miare normalnie funkcjonowac,ale dzisiaj na przyklad doprowadzam siebie do ruiny emocjonalnej ,bo zrobilam sobie rutynowe badanie krwi,wyobrazcie sobie ,ze wszystko jest w porządku,wszystkie wyniki w normie ,tylko plytki krwi blizej dolnej granicy ,mam ich 160 tys.a ja dostaje histerii czy to aby nie za mało,czytam wyik po 100 razy,szukam .....ale nie wiem czego,lęk przed chorobom jest tak wielki,ze zachowuje sie irracjonalnie,wartosci krwi są zmienne,ale ja i tak zastanawiam sie czy to dobrze ,ze tak mam czy zle,czuje sie z tym strasznie,chce mi sie plakac,i to są wlasnie te gorsze dni,oczywiscie sluchm ,,Sekret,,przypominam sobie kilka ze swoich terapi....i nic ,dalej strach,miałyscie tak?Lusi odezwij sie ,co tam u ciebie
Odnośnik do komentarza
Gość Nerwolka
Kiedy moj syn sie poparzyl przezylam szok, wyrzucalam sobie ze to moja wina, ze go niedopilnowalam, ze jestem wyrodna matka, ze to nie mialo prawa sie stac. nie wybaczylam sobie do dzisiaj o czym co jakis czas przekonuje mnie terapeutka. Kiedy juz moj maluch wydobrzal i zapomnial o tym co bylo, ja zaczelam mu sie przygladac jak nawiedzona. Na zdjeciach robionych w 2 gie urodziny malemu kilka razy wyszla biala plamka na zrenicy, wyczytalam ze tak objawia sie retinoblastoma, nowotwor oczu i juz nic do mnie nie docieralo, ubzduralam sobie ze syn ma raka, badania u najlepszego okulisty dzieciecego mnie uspokoily ale zaczelam miec problemy z jelitami, ciagle negatywne mysli i leki sprawily ze bylam jednym klebkiem nerwow...ciagle przeczuwalam jakas tragedie , chorobe, nie potrafilam cieszyc sie zyciem... do tego tuz przed wypadkiem synka rzucilam palenie, jelita fiksowaly a ja stwierdzilam ze mam raka, wszystkie badanie, kilkakrotne testy, i ciagle szpiegowanie organizmu doprowadzily mnie do tego ze w nocy nie spalam a rano wstawalam z uczuciem ciaglego niepokoju, zrobilam kolonoskopie i wszystko wyszlo ok...miesiac wczesniej trafilam na psychoterapie i zlapalam rownowage...:) Lęk przed chorobą, smiercia przed tym ze zostawie dzieci, to sa moje leki, moje jako dziecka ktore panicznie boi sie opuszczenia. do tego doszlam na terapii, moja mama tez miala zaburzenia lękowe i do tego byla megahipochondryczka, wiecznie latala po lekarzach ciagnac mnie za soba, ciagle slyslalam ze ja dusi, ze umrze a bylam tylko dzieckiem. Zapamietajmy ze dziecko odbiera to co mowimy doslownie, jestesmy jego lustrem i jezeli mama mowi ze umrze za chwile to ono w to wierzy i ja wierzylam, zylam w ciaglym leku o mame, o to ze umrze mi nagle, na ulicy, o to ze zachoruje na raka i umrze i ze...mnie zostawi, opusci i to wlasnie jest glowny lek... tak naprawde bojac sie ze umrzemy boimy sie opuszczenia i boimy sie opuscic... dzisiaj to rozumiem i przestalam sie bac. Niestety zaburzenia ujawniaja sie na wszystkich plaszczyznach mojego zycia i czeka mnie mnostwo pracy. Terapeutka mowi ze to na jakim poziomie wgladu w siebie jestem mozna porownac do plywania po powierzchni wody, do zrozumienia problemu jeszcze daleka droga. Mi sie wydaje ze jestem bardzo blisko ale zdaje sie na nia. ;) Na ostatniej terapii wkurzyla mnie bo powiedziala mi ze trafilysmy na opor, blokade przed zmiana bo tak naprawde to podswiadomie stwarzamy takie bariery broniac sie przed pojsciem o krok do przodu w terapii. Wydawalo mi sie ze wyciagnelam juz z siebie wszystko, ze juz nic wiecej na terapii sie nie wydarzy, ze to koniec, a jednak nie bo kazdego dnia przychodza jakies nowe mysli, wspomnienia dylematy i refleksje. O tym wlasnie rozmawiamy z terapeutka, o tym co czuje a nawet jak ją postrzegam. Nigdy mnie nie pocieszala, nie mowila ze bedzie ok, wrecz jest bardzo wymagajaca jezeli chodzi o wglad w siebie, czasami sie czuje jakby wymagala ode mnie zbyt wiele, ze nie dam rady wiecej grzebac w sobie i wywlekac sie na lewa strone. A jednak daje i do tego mam dzika satysfakcje ze sama sobie pomagam, ze sama sobie radze z problemami a ona jest tylko po to zeby mnie od czasu do czasu odpowiednio nakierowac i podstymulowac do walki z lękami. ;)
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Nerwolka bardzo dziekuje za odpowiedz,ja prwie 4 lata temu przeszlam bialaczke,mialam przeszczep szpiku od mojej siostry,kiedy wszystko juz było super,lekarze gratulowali,wszyscy sie cieszyli,ze wszystko juz za mną to pojawila sie nerwica,uporałam sie ze straszną chorobą a teraz borykam sie ze swoimi emocjami,to nienormalne patrzec sie na wyniki,które są w normie,a dopatrywac sie w nich jakis odchyleń.wiem,ze to nie choroba byla powodem mojej nerwicy,ona tylko ją ujawniła,a tak jak i ty bylam czesto swiadkiem jak moja mama mówila,, Jak umre to .....,,tak przez kilka lat,ale byla cudowna mamą,nauczyla mnie dawac miłość,bo okazuje sie ,ze czesto matki mają z tym problem,teraz szaleje ze strachu,wiem,ze to minie,ze to przejsciowe,ale strach jest tak wielki ,ze az mnie skreca....jutro bedzie lepiej
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich. Kochani co u was?bo ja od dwóch tygodni żyję (prawie) tylko terapią.Najważniejsze,że daję radę.Nie potrafię jeszcze sobie dobrze zorganizowac dnia,ale pomału dojdę do ładu :) Dolores, co u ciebie,czy jeszcze tak się denerwujesz?Nie ma cię na forum, więc myślę,że chyba nie wszystko jest w porządku? Sylvi,a ty czemu się nie odzywasz?A wogóle co taka cisza? Pozdrawiam was serdecznie ,życzę zdrówka i dobrej nocy.
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Witajcie,Jagoda wszystko w porządku,myslama,ze swoim postem zablokowałam to forum ,bo jakos tak cicho sie zrobilo,jestem zabiegana,godzine temu wrocilam z pracy,moja handra juz minela ,jestem na obrotach,czyli wszystko po staremu,jak twoja terapia,dalej tak ciężko czy juz troszke lepiej,pisz bo jestem ciekawa jak to wygląda.Dzisiaj oglądam ,,You can dance,, lubie to a wy?pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Dziewczyny,co sie dzieje??fakt pogoda nie nastraja optymistycznie ale przeciez wiosna tuż tuż,mój kotek juz poluje na ptaszki,mam nadzieje ze mi zadnego nie przyniesie do domu....Lusi pewnie sie zakochała i juz nas nie chce....Nerwolka widze ,ze ostro nad sobą pracuje,a ja zaraz bede pic piwko,juz od godziny na nie czekam ,bo mąż cos nie ma ochoty jechac po to piwo ,a mi sie nie chce,pozdrawiam was mocno
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich tu obecnych:)bardzo długo szukałam takiego forum i ludzi którzy mają AGORAFOBIE.Nareszcie...nareszcie Was znalazłam bo do tej pory każdy z moich znajomych czy ludzi po tym co się ze mną działo,dzieje i o czym do nich mówie próbując przekać im namiastkę tego co czuję,przeżywam patrzą na mnie jak na nienormalną!!!Pozdrawiam Was wszystkich.Asia
Odnośnik do komentarza
Hej Dolores piszesz ze wiosna tuz tuz..moze i fajnie ale moja pani doktor zawsze mówi że na wiosne to gorzej zawsze bede sie czuła ze nerwicowcy tak mają :(. Dziś od rana przeklinam to choróbsko bo chce życ normalnie a tu ciągle cos nienormalnego sie ze mna dzieje wczoraj myslałam że mam zawał, przedwczoraj migrene zreszta znacie te objawy ....mam ochote krzyczec - NERWICO WYPIER.....Z MOJEGO ZYCIA!!! musiałam to napisac bo kto wie może pomoże? Asiczek ja zawsze czułam ze jak zaczne opowiadac znajomym o nerwicy itd to pewnie beda myslec - nienormalna ;( dlatego nie mówię, a że przez nerwice nie mam wielu znajomych więc nie ma problemu...męzowi troche ostatnio narzekam bo on coś w sobie ma że potrafi mnie pocieszyc :) ROZPISAŁAM sie ech! pozdrawiam was miłego dnia ;)
Odnośnik do komentarza
Gość Nerwolka
A ja po raz pierwszy od 10 lat ciesze się ta wiosną jak cholera!!! Patrze na słońce i myślę sobie ze życie jest cudowne. Nie mogę doczekać się urlopu, już 2 tyg temu zrobiłam rezerwacje. Do tej pory wiosna napawała mnie lękiem bo słońce kusiło a agorafobia powodowała dyskomfort jeżeli chodzi o wychodzenie z domu, wkurzało mnie ze będę musiała chodzić z synem na plac zabaw bo jak było zimno to znajdowała się wymówka dla siedzenia w domu. Po wczorajszej chandrze nie ma już śladu i po każdej sesji czuję, że osiągam coraz większą wewnętrzną spójność. Terapeutka powiedziała, że to normalne, iż po sesji mogę się czuć jak w czarnej dziurze, szczególnie kiedy dotykamy bolesnych miejsc, a tak właśnie było na ostatnim spotkaniu, beczałam przez dwa dni z powodu odblokowanych emocji z dzieciństwa. Nie mogę uwierzyć, że jako dorosła kobieta mogę tak bardzo przeżywać zranienia emocjonalne których doznałam jak miałam lat 3, te emocje po prostu ożyły, płakałam i płakałam jak mała dziewczynka i czułam dokładnie to co czuła ta mała dziewczynka jaką byłam. Niesamowite, gdybym nie doświadczyła tego na sobie to naprawdę nie uwierzyłabym. Czuję się dzisiaj bardzo dobrze, jakby kolejna kurtyna opadła i znów mam dystans do rodziców, nie mogę z nimi rozmawiać i nie czuję takiej potrzeby, ale raz już to na terapii przechodziłam i wiem, że z czasem mija. Pozdrawiam was wiosennie, chociaż z oknem śnieg i mrozik. Uszka do góry nerwicowcy, będzie dobrze!!!.:D
Odnośnik do komentarza
Gość dolores39
Witajcie,za oknem pada śnieg....a niech sobie pada,ja od rana mam jazdę z zębem ,pojechalam do mojej pani stomatolog a ona skierowala mnie na specjalistyczny rentgen ,ktory znajduje sie 30 km.od mojej miejscowosci,jade tam o 11.00,potem wracam do pracy ,w ktorej bede do 20.00 urwanie głowy.Wiesz co sara nie nastawiaj sie ,ze na wiosne bedzie gorzej,to opinia pani psycholog,wcale tak nie musi być,slonce,ciepło,kwiatuszki,są takie fajne,nastaw sie ,ze bedzie lepiej.Dziewczyny obejrzalam jeszcze kontynuację ,,Sekretu,,tam uslyszalam swietne zdanie,,Ludzie mówią ,ze myślą pozytywnie,ale pod spodem tkwią wielkie pokłady strachu i lęku.....,, uwazam ,ze nasze olbrzymie sapozaparcie,dobra psychoterapia,psychiatra są w stanie pomóc nam normalnie funkcjonować,nie mozemy tkwic w tym strachu.Czasami po sesjach czujemy sie jak obuchem uderzone,ja czasami wychodze z sesji jak pjana,oszolomiona,ale pokilku dniach jest taka ulga,lekkosc,cos wspanialego.Asiczek witaj,skąd wiesz ,ze masz agorafobię,jakis lekarz dał ci taką diagnozę?Witaj piter,mama ma chyba jakiś strasznyproblem,to super ,ze zainteresowales sie tym,apisz cos o sobie,ile masz lat i dlaczego wlasnie do nas sie skierowales z takim problemem,co sie dzieje?
Odnośnik do komentarza
Hej! A mnie ostatnio dobija skaczące ciśnienie i te pieprzone zawroty.....a i pogoda też zwariowała , w ciągu godziny pada śnieg, potem wychodzi słońce a za parę minut leje deszcz, istna masakra. Dzisiaj i jutro wypoczywam , zbierając siły na nowy tydzień.Relaksuję się robiąc serwetki na szydełku , zarzuconym od lat gdzieś w kąt :):). Trzymajcie się i powodzenia.
Odnośnik do komentarza
czesc wszystkim:-) Moja mama jest juz po operacji i czuje sie dobrze. Moje samopoczucie nie jest takie dobre ale jakos daje rade :-) Bardzo bym chciala sie wreszcie zakochac Dolores39 i dobrze o tym wiesz ale nikt sie nie pojawil na horyzoncie ;-) Mam nadzieje, ze moja cierpliwosc bedzie ngrodzona ;-) Niestety nie mialam czasu czytac wszystkich postow od poprzedniego razu, bo kolejny raz probuje pisac z pracy. Niestety moj internet znowu szwankuje ale w poniedzialek maja wymienic wszystko, wiec mam nadzieje ze wroce juz do Was na dobre i tak latwo sie mnie nie pozbedziecie. Bylam troche zajeta z mama w szpitalu, sama chorowalam na zatoki i ciezko to przeszlam ale juz wydaje sie byc lepiej ;-) Pozdrawiam Was wszystkich i do poniedzialku. ps. Obiecuje przeczytac wszystkie zalegle posty od Was i jak znam siebie, pewnie wyskrobie jakas powiesc dla Was :-) Buziaczki pa pa
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×