Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich doswiadczajacych nerwicy lekowej i natrectw myslowych. Ja od paru miesięcy piszę na commedzie, a zalogowałam sie tutaj specjalnie, zeby podac dwa linki.Jeden dot. historii człowieka, który WYLECZYL SIĘ Z NERWICY LĘKOWEJ http:://moja-nerwica.republika.pl/ W tej jego historii jest mnóstwo wspaniałych informacji wyjasniajacych powstawanie lęków, ataku paniki i innych dolegliwosci nerwicowych. Drugi link dotyczy historii osoby, ktora wyleczyła sie z nerwicy natrectw myslowych i zamiesciła te historie na tym forum.Oto link http://forum.kardiolo.pl/temat4133.htm W tej opowiesci jest tez wiele bardzo dobrych informacji na temat nn, a ponieważ zaliczyłam nerwice lękowa i natrectw myslowych, wiec znam sie na tym. Poza tym chce podpowiedziec link dot.filmu pt.*Sekret*, który został nakręcony na podstawie książki Rhondy Byrne *Sekret*, która zawiera bardzo interesujace informacje dot.,wpływu myślenia na jakość naszego zycia, zdrowia itp. Oto link http:michalpasterski.pl/filmy-video/the-secret-polskie-napisy/ Poza tym zapraszam na moje wątki na commedzie *Nerwica a sens życia* i *Lęk jest naszym przyjacielem*NERWICA JEST ULECZALNA, tylko trzeba całkowicie przemienic swoje myslenie.To właśnie w myslach, w umysle poczynaja sie choroby( stąd nazwa choroby psycho-somatyczne).Praca nad sobą jest czasochłonna, ale skoro sami sie rozregulowalismy(zasmiecilismy swoje umysły i serca), sami musimy sie naprawić, posprzątac..Wszystkim, którzy NAPRAWDĘ CHCĄ WYJŚĆ Z NERWICY polecam psychoterapię( z udziałem dobrego specjalisty_) oraz stanie sie SWOIM WLASNYM LEKARZEM, PSYCHOLOGIEM( czytanie odpowiednich książek, medytacja, relaksacja, joga itd)...To, ze JESTEM DZIŚ OSOBĄ SZCZĘŚLIWĄ, mimo iz musiałam zaliczyć w zyciu przemoc, nerwicę lękową, natręctw myslowych , chorobe nowotworową, zawdzięczam ciężkiej pracy nad sobą, nad zmianą swojego myślenia, a co za tym idzie i emocji.A LĘK jest EMOCJĄ, nad którą mozna zapanować.Podałam w moim poscie dwa linki: jeden dot.meżczyzny, który wyleczył sie z leków( w swoim artykule zamieścił bardzo cenne informacje dot.AGORAFOBII, NAPADÓW PANIKI, DOLEGLIWOSCI SERCA) dlatego polecam przyjrzenie sie jego opowiesci uważnie.Najlepiej jest ją sobie wydrukować, popodkreślać ustepy ważne dla Was i zgłębiać je( na luzie dotąd), az naprawdę zrozumiecie, o co w nich chodzi.NIE MA KOŁACZY BEZ PRACY, nawet w nerwicy. Drugi link dot.wypowiedzi jednej z uczestniczek Waszego forum na temat WYLECZENIA SIE JEJ Z NERWICY NATRĘCTW MYSLOWYCH.( a sa na tym forum osoby, które szukają na nn sposobu).{podaję mój link na commedzie http:.//commed.pl/lek-jest-naszym-przyjacielem-vt24177.htm/. Tytuł mojego wątku został zainspirowany przez mój wierszyk LĘK JEST NASZYM PRZYJACIELEM, który informuje nas, że idziemy błędną drogą, że na zmiany przyszedł czas ! Pozdrawiam Wszystkich i życzę z każdym dniem więcej nadziei i radoś. bo : Szczęścia mozna się nauczyc, trzeba tylko tego chcieć, tzreba troszkę się postarac, ŻEBY RADOŚĆ W SOBIE MIEĆ !.
Odnośnik do komentarza
Witam ponownie. Mam nadzieje, ze informacje, ktore zamieściłam w moim poprzednim poscie pomoga nabraz nadziei, ŻE Z NERWICY SIE WYCHODZI, choc trzeba sie samemu * posprzatać* z tych wszystkich przekonań, ktore nam nie służą, które nas pomniejszaja i czynia z nas ofiary losu.Wezwanie , by poznac samego siebie , zeby stać sie szczęśliwym człowiekiem jest nadal aktualne.Bez znajomości siebie, jestesmy skazani na zycie nieswoim zyciem a to zawsze zaowocuje zachowaniami nerwicowymi..Jesli ktos bedzie miał do mnie konkretne pytania, co mnie pomogło * sie posprzatac* z tego, co mi nie słuzyło i sta c sie szczęśliwa osoba, służę informacjami.
Odnośnik do komentarza
Pani Jadziu :) wczoraj natknelam sie na wspaniale pani wiersze o lęku, a dzis nie moge ich znalezc, moge prosic o podanie konkretnie tej strony? Pisze na forum, *nerwica objawy, jakie i kiedy, jak sobie z nimi radzicie* moze pani dołaczy do mnie i moich przyjaciol tam wielu ludzi potrzebuje dobrej rady, pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
Ja sie chyba juz nigdy nie wylecze. Przeczytalam to co napisal o sobie autor w moja-nerwica.republika.pl i ja tam nie znalalam nic nowego o czym bym nie wiedziala. Ja mam ataki paniki i nerwice lekowa juz od ponad 20 lat i przeczytalam na ten temat juz prawie wszystko na co moglam lape polozyc. W poczatkowym okresie nerwicy lekowej mialam tez agorafobie, ale ta jakos mi przeszla (no, prawie, w miejscach daleko polozonych od cywilizacji nadal niezbyt pewnie sie czuje). Teraz juz mam *tylko* ataki paniki. Nigdy nie bralam srodkow uspokajacych typu xanax, bo to bezno i uzaleznia, a ja musialabym chyba brac ciagle, bo ataki miewalam po kilka razy dziennie. Natomiast lekami, ktore mi pomagaja to antydepresanty SSRI. One sprawiaja, ze jestem *normalnym* czlowiekiem. Juz kilka razy probowalam zaprzestac ich brania (biore od okolo 10 lat). Przez pare miesiecy bylo swietnie, po czym znow stany lekowe i ataki paniki powracaly i to mimo mojej pewnej swiadomosci mechanizmow ich powstawania i rozwijania sie, oraz akceptacji tych atakow. Poniewaz ja juz tych atakow mialam w zyciu lekko liczac pare tysiecy, to juz wiem, ze od tego sie nie umiera. I ja sie samych atakow nie boje, nie oczekuje, ze nastapia, nie trwam w oczekiwaniu i napieciu, czy zdarzy sie on za godzine, jutro, czy za miesiac. One mi sie po prostu zdarzaja ni z tego nic z owego i tak naprawde nie wiem co je powoduje. No, teraz mi sie nie zdarzaja, bo od jakiegos czasu znowu wcinam tabletki i zdazyly juz zaczac dzialac. Podobno terapia kognitywna-behawioralna tez u wielu ludzi dziala w takich przypadkach. Ja odbylam swego czasu terapie grupowa, od roku jestem na indywidualnej, ale poprawy nie bylo widac. Wrecz przeciwnie, tylko rownia pochyla.Tylko SSRI sa skuteczne. Dla panikarzy-agorafobikow bardzo dobra ksiazka jest *Oswoic lek* napisana przez autorow Bemis i Berrade. Opisuje ona mechanizmy w podobny sposob do tego na do http://moja-nerwica.republika.pl/. Dodatkowo prezentuje pozytywne schematy myslenia, ktore mozna stosowac w problematycznych chwilach.
Odnośnik do komentarza
Witaj EWUSIA.Witam Wszystkich. Ja tez przeczytałam WSZYSTKO, co mi wpadło w rece na temat nerwicy .A te informacje, które mnie uderzyły starałam sie od razu wprowadzać w zycie.(nerwica lękowa jest koszmarem sama w sobie lecz połączona z nerwic ą natręctw jest piekłem ).Dlatego jak ostatniej deski uchwyciłam sie jogi, medytacji.Pomogła mi wiedza z ksiązki Roberta Monroe *Dalekie podróże*, dzieki której dotarło do mnie w jaki sposób powstaja koleiny( drogi szybkiego ruchu) dzięki ciagle sianym w głowie myslom.Gdy zrozumiałam, ze to ja jestem autorka swojego zycia, dzieki myslom tworzonym bez przerwy, zaczęłam naprawde pilnować swojego myslenia.Sama sobie pomyslałam * tak logicznie(, że aby mogła powstac koleina nowego, zdrowego myslenia, musi upłynąć trochę czasu.Podobnie jak wydeptanie nowej scieżki na trawie.Zanim stara sciezka zarośnie( zakładakąc, ze nie bedziemy po niej chodzic), nową musimy skutecznie wydeptywać, skupiajac sie tylko na pozytywnym mysleniu .Troche to potrwało, ale dzieki stosowanym afirmacjoim, autosugestiom , czytaniu llub powtarzaniu fajnych zdań, GDY ŁAPAŁ MNIE LĘK, wydeptałam nowe drogi szybkiego ruchy.Wtedy poczułam sie bezpieczniej, miałam punkt zaczepienia. Dzieki medytacji i udziałowi w grupie wsparcia, czytaniu ksiażek dot.psychologii i relacji, zaczęłam porzadkować swoje emocje, relacje, zaczęłam stawać sie SAMODZIELNA EMOCJONALNIE, INTELEKTUALNIE I DUCHOWO. NIE JEST MOZLIWE, ŻEBY SYSTEMATYCZNA PRACA NAD SOBA NIE PRZYNIOSŁA REZULTATOW. Kiedy do mojego leczenia właczyłam błogosławienie choroby, problemów, osób które mnie skrzywdziły, cały ten proces potoczył sie szybciej.Pomysł błogosławienia tego co * złe*, co boli wzięłam z ostatnich kilku zwrotek mojego wiersza *Moja Dusza śpiewa Bogu*, który napisał mi sie * sam*, po moim pobycie w Częstochowie, dokad udałam sie, by podziekowac za wyleczenie z choroby nowotworowej. .W całości ten wiersz zamiesciłam na naszej klasie, gdyz jest zbyt długi.Ten wiersz jest jakby zapisem kosmologii naszego zycia i chociaz to ja go * zapisałam*:, miałam uczucie, ze kazdy człowiek mógłny go zapisać, gdyz odnosi sie on do nas wszystkich. Mam nadzieje, ze to co napisałam tutaj i na moim watku *Lęk jest naszym przyjacielem* podpowie Ci cos, czego jeszcze nie brałaś pod uwagę w Twojej pracy nad nerwicą.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
* NIE JEST MOZLIWE, ŻEBY SYSTEMATYCZNA PRACA NAD SOBA NIE * PRZYNIOSŁA REZULTATOW. No wlasnie ja zaczynam miec watpliwosci. Bo jak tak poza tym to mam calkiem udane zycie i mam wrazenie, ze nie musze sobie w glowie budowac nowego porzadku, bo ten co go juz mam jest calkiem przyzwoity ;-).
Odnośnik do komentarza
Ja chorowalam ok.7 lat koszmar fobie ,lęki dusznosci zawroty glowy , żle widzialam, ale sie nie poddałam bo mam rodzine . ZACZELAM CZYTAC KSIĄŻKI ZIELARSKIE w szczególności pani Jdwigi Górnickiej i pani M. Treben dowiedzialam się duzo o fizjologi człowieka----- podstawa to OCZYSZCZANIE ORGANIZMU a glównie watroby i nerek. Ja wypilam sporo ziół poprawa następowała stopniowo ok. 3 lat ale dziś ŻYJE NORMALNIE choc jestem poddatna bo to zależy od wrażliwości kazdego czlowieka . Zioła sa ze mną do dziś . Czytajcie ksiażki a sami dojdziecie co was truje ,wszystkie toksyny z nas nie wypłukane osadzają sie na naszych tkankach , nerwach i powodują zaburzenia . Powodzenia . Proces leczenia jest dlugi i wiekszosc sie poddaje
Odnośnik do komentarza
Witaj Ewusia.Witam Wszystkich, Nerwica naprawde nie bierze sie * znikad*.Sami na nia pracujemy całe zycie poprzez unikanie tego czego sie boimy, z czym sobie nie radzimy.Od dziecka powinnismy miezyć sie z zadaniami na nasza miare.Jesli rodzice nas nadmiernie chronili, lub nadmiernie straszyli (czyms, kims) leki zostały w nas zasiane, odwagi odpowiedniej do swojego wieku na bieżąco nie wypracowywaliśmy.Teraz sa tego efekty.Podpowiadam Ci , Ewusia przeczytanie tego, co zainstalowałam na moim watku z książki Darka Sugara *Miłość i wolność* jak i dlaczego dochodzi do powstania pierwszego leku. Ja moge pisać tylko o tym * CO MI POMOGŁO, a kazdy całą wiedzę jaka na ten tema zgromadzi musi zastosować do swojego zycia, do swoich problemów. Podpowiadam ponownie przeczytanie książki Anny Polender *Pojedynek z nerwica*, gdyż z 21 histori wjscia z nerwicy tam opisanych kazdy moze znaleźć historie najbardziej zbliżona do swojej.A autorka opisuje objawy , jakich doswiadczali pacjenci, ich przeżycia w dzieciństwie i później, powody wystapienia nerwicy i sposby dzieki którym te osoby sie wyleczyły z pomocą psychoterapii. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewusia_p
No, ale wlasnie ja dziecinstwo mialam normalne. Rodzice mnie wspierali, ani przesadnie nie chronili, ani specjalnie nie wymagali rzeczy ponad miare. Oczywiscie nie ma zycia idealnego i pewne niedoskonalosci i ja odkrywam, ale ich swiadomosc wcale nie powoduje, ze nie mam nerwicy. Przeciez jezeli te problemy nadal by istnialy, to mialabym je tez biorac leki. A ja biorac leki po prostu nie mam atakow paniki. Z reszty mojego zycia jestem bardzo zadowolona. Moze zdobede te Anne Polender i cos do siebie dopasuje. Bo ja juz po prostu nie mam pomyslow, co mnie tak uaktywnia, ze panikuje. U mnie to zaczelo sie od stresu pourazowego, ale to bylo juz ponad 20 lat temu i z tamtym problemem juz sie skutecznie rozliczylam. I jak juz wspominalam ja z tym nie jestem sama, bo moja psychoterapeutka ze mna pracuje, wiec to nie sa tyko moje wnioski. Ale nadal bede szukac i moze cos kiedys znajde.... ;-). Chociaz watpie, bo jak biore leki, to wszystko jest OK. Jak nie biore lekow, to po paru miesiacach jazda znowu sie zaczyna. I tak bylo ostatnim razem. Jakis rok temu (bylam w remisji juz calkiem spory czas, ale na polowicznej dawce lekow, wiec czasami zdarzaly mi sie stany lekowe), postanowilam nie brac lekow, zeby wlasnie wszystko *przepracowac* i raz na zawsze pozbyc sie tych stanow lekowych i atakow paniki. Efekt byl taki, ze z miesiaca na miesiac bylo coraz gorzej i doszlam do takiego stanu, ze musialam znowu zaczynac brac leki. I zastanawiam sie po co ja sie tak mam meczyc skoro Fakt, ze mozna sie cieszyc, ze sie nie bierze lekow, ale ja nie czuje porazki, ze ja te leki jednak biore (bo to nie jest pozytywny sposob myslenia). Przede wszystkim najpierw skopalam sobie kilkanascie lat zycia, bo chcialam wyleczyc sie sama i tych lekow nie bralam. I duzym przelomem bylo to, ze w ogole zaczelam je brac. Dlatego nie zamierzam teraz wmawiac sobie, ze branie lekow to porazka. Tym bardziej, ze jezeli je biore, to jestem normalnym czlowiekiem, a jezeli ich nie biore to wracam do punktu wyjscia.
Odnośnik do komentarza
witam wszystkich!!!borykam sie z nerwica jakies 8,9lat.odkad wyjechalam na stale z kraju.od 3 lat czuje sie dobrze nieraz tylko nerwica daje sie we znaki,probowalam roznych tabletek ,ktore przepisal mi lekarz ale nic nie pomagalo,szybciutko je odstawilam,pozniej jeszcze rozmowy z psychologiem,jeden nawet przychodzil do mnie do domu..psycholog pomogl mi z tej strony ,ze wysluchal mojej historii o leku,natretnych myslach,itp,ale prawde powiedziawszy nic nie pomogl,zawdzieczam poprawe tylko i wylacznie sobie samej.staralam sie zapominac ,powtarzajac za kazdym razem,nie dam wygrac nerwicy,,nic zlego sie nie stanie ,bo nigdy sie nie stalo.synek podtrzymywal mnie na duchu i rodzina,,bo dla nich najbardziej chcialam zyc i oni mnie potrzebowali,zajelam sie obowiazkami,,troche nauka,do tego podrozowalismy troche,i natretne mysli powoli odplywaly,one nigdy tak naprawde nie odplyna ,beda dawac sie we znaki tak jak strach i leki,ale juz wiem jak nad nimi zapanowac,,jak je wyciszyc,,,,najbardziej nie chcialabym dostac ponownego ataku jak przed 3 ma laty,,to byl koszamar ,ale i tak sie wtedy nie poddalam,,,kosztowalo mnie to duzo zdrowia ale poprawe zawdzieczam tylko i wylacznie sobie, nie lekarzom nie psychologom,oni tylko mogli mi wspolczuc pocieszyc. a nie np pozbyc sie leku czy mysli natretnych,raz tylko zapytalam psychologa,czy z nerwicy da sie wyleczyc?? odpowiedz ktora uslyszalam to -0 szans,tak naprawde,ona siedzi w nas do konca zycia,ale bedziemy umieli nad nia zapanowac.ja bynajmiej nie chce w to wierzyc,,bo zakladajac,ze dozyje 70ki to czy ja wiem,,czy jeszcze ta nerwica bedzie ze mna ,wtedy czlowiek jakos innaczej mysli.w kazdym badz razie ,nie poddam sie nie dam jej wygrac!!! i zawsze bede probowac myslec pozytywnie czego i wam zycze!!!
Odnośnik do komentarza
Witam Moniko.Witam Wszystkich.Poniewaz nie zgadzam sie z opinia tego lekarza, ze nie mozna wyjść z nerwicy, przytocze frag,ment wypowiedzi mężczyzny, który wyszedł z nerwicy CAŁKOWICIE i jak to sam wyjasnia. (http:moja-nerwica.republika.pl) Szczęściem wśród zamówionych książek było *Peace from nervous suffering* napisane przez Claire Weekes–lekarkę, która sama pokonała nerwicę. Zdroworozsądkowa psychoterapia – mieszanka zrozumienia istoty nerwicy, zajęć zmierzających do zmniejszenia napięcia i terapii behawioralnej. Tej książce wiele zawdzięczam. Nie tyle poprawę bo to już i tak następowało, ile późniejsze całkowite wyzdrowienia. Gdy piszę całkowite to nie mam na myśli tylko braku objawów. Raczej to, że nie muszę się bać, że choroba kiedyś wróci, bo wiem, że w istocie nie jest to w ogóle choroba (w sensie biologicznym), tylko stan w którym się znalazłem z powodu pewnych okoliczności (oraz wrodzonych skłonności) i który sam podsycałem. Wielu psychologów ma podobna opinie jesli chodzi o interpretacje zjawiska jakim jest nerwica.Jeśli człowiek zmieni swoje przekonania, ktore go wpedziły w ten stan,. posprzara sie emocjonalnie, uzdrowi swoja przeszłość, nauczy się zdrowego podejścia do wszystkiego, co sie pojawia w życiu, moze uwolnic sie ood nerwicy .Kiedy nauczyłam sie mysleć zdrowo, pozytywnie moje zycie tez zaczęło zmierzac w dobrym kierunku.Praktykowanie medytacji, czytanie odpowiedniej lektury wyjasniajacej powody wchodzenia w nerwice i sposoby jak sobie z nia poradzic( np.książka Anny Polender *Pojedynek z nerwicą)doprowadziły mnie do dziejszego momentu, w którym czuje sie szczęsliwa, nie boje sie tego, co Życie mi przyniesie, oswoiłam w ogromnym stopniu lęk przed smiercią ( który leży u podłoża chyba wszystkich leków).Ale tę pracę wykonywałam sama, przez długie lata.Teraz jest wiele różnych sposobów, technik, informacji, dzieki czemu można wyjść z nerwicy o wiele szybciej.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Cześć wszystkim Chciałam tylko napisać że jest ktoś kto się wyleczył a tą osoba jest mój narzeczony. Co prawda trwało to ponad 6 lat ale w końcu się udało, Trzymam za wszystkich kciuki i wierze że Wam też się uda tylko trzeba chcieć. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Gość Adam 1992

Ja pokonałem nerwice! pomogła mi rodzina, przyjaciele, dziewczyny, sport ^^ po prostu zacząłem się czymś zajmować, obniżyłem trochę wymagania w życiu, zaczęło mi na czymś zależeć, nabrałem dystansu do tego co robię i nie zwracałem uwagi na objawy i myśli... Niestety po 5 latach wróciła po zmianie pracy na stresującą, ale teraz chociaż wiem z czym walczę i jeśli ktoś kto ma nerwice czyta to i jest świadomy na co jest chory... Wiem że to trudne i że łatwo się o tym mówi, ale małymi kroczkami do przodu, jeśli poczujemy choć trochę szczęścia i przyjemności idźmy w ich stronę. Mi się kiedyś udało i wierzę w to że dam rade jeszcze raz, a jak będzie trzeba to będę walczył z tym w nieskończoność aż to zniszczę!

Odnośnik do komentarza
Gość Demonika

Choruję na nerwicę od pół roku , początkowo byłam przerażona, nie wychodziłam z domu, prawie nic nie jadłam bo bałam się ,że mi zaszkodzi i np dostane zawału, nie piłam alkoholu bo bałam się ,że dostanę ataku i nie będę mogła zażyć tabletki. Miałam wiele objawów, głównie niemożność nabrania oddechu, ból w klatce piersiowej, stały napływ śluzu w gardle, kołatanie serca, i okropny lęk przed śmiercią. Na szczęście pomogli mi bardzo moi rodzice i mąż. Mama uświadomiła mi ,że to nerwica , bo byłam przekonana ,że mam problemy z sercem. Zaczęłam pracować nad sobą, chodzę na terapię, przeczytałam wiele książek , polecam http://okiem-recenzenta.blog.onet.pl/2013/10/06/401-pokonalem-nerwice-historia-mojego-zmagania-grzegorz-szaffer/?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=allonetsg_info_dsablogi, bardzo mi ta książka pomogła. Psychiatra przepisał mi antydepresanty,ale uznałam ,że nie będę ich brała i zawalczę sama, zaczęłam wykonywać treningi uspokajające, mam je na telefonie abym w każdej chwili mogła posłuchać, polecam Trening autogenny shulza, pomaga ustabilizować oddech i zrelaksować się na chwilę. Ponadto zapisałam się na jogę oraz warsztaty relaksacji, pomagają sie wyciszyć. Zmieniłam podejście do życia ,staram się nie denerwować byle czym, doceniam najmniejsze pozytywy. Zaczęłam biegac ok 5km co drugi dzień, pomaga wyrzucić złe emocje, chodzę na spacery długie i to naprawdę pomaga, słucham ulubionej muzyki i głośno śpiewam np w samochodzie ,od razu lepszy humor. I stawiam wyzwania sobie i nerwicy,np w styczniu byliśmy z mężem na wycieczce samolotem, i pomimo tego ,że panicznie boję się latania,dałam radę bez leków ,kiedy mam napad lęku rozmawiam z nim, mówię że nic mi nie jest, że zaraz odejdzie,bo zawsze odchodzi. I tak udaje mi ,się od listopada nie zażyłam ani jednej tabletki nawet doraźnie. Czasem mija tydzień spokojnie bez ataku, czasem są dni kiedy czuję się źle cały dzień ,ale walczę ,nie poddaję się ,wiem ,że taka po prostu jestem ,tak reaguje na stres. Myślę ,że najważniejsze jest wsparcie bliskich osób, większość moich znajomych również wie ,że choruję, powiedziałam im po to, żeby nie denerwować się ,kiedy dostanę przy nich ataku i będę musiała to ukrywać. Myślę ,że ważne jest również uporządkowanie życia oraz chaosu wkoło nas ,chociażby zrobienie porządku w szafie, to wprowadza spokój i równowagę. W moim przypadku najgorsze co może być to chaos.

Odnośnik do komentarza

Moja nerwica zaczęła się kilkanaście lat temu(podejrzewam że miałam ja w zasadzie od dzieciństwa ,tyle że objawy nie były tak. dramatyczne,jak dziś) od uczucia kluski w gardle.Żdane argumenty lekarzy mnie nie przekonywały ,że to tzw.globus. Później objawy wygasły,pojawiły się inne symptomy.W międzyczasie urodziły się dzieci i wieczny lęk o nie. Jak na złość starsza z córek miała tendencje do zadławiania się. To był koszmar gdy pewnego dnia zadławila się cukierkiem a zdążyłam powiedzieć żeby uważała. To była ciężka akcja, praktycznie mdlała,gdy udało się usunać cukierka miała już wybroczynyna twarzy. To musiało odcisnąć piętno na mojej psychice.Już zawsze bałam się zadławienia.Dwa tygodnie temu zachorowałyśmy na zapalenie oskrzeli. Młodsza córka wzięła cukierkamimo że prosiłam aby na noc nie jadła słodyczy.Udając,że nic nie ma w buzi, zaczęła się dusić, nie wierzyłam własnym oczom,koszmar sprzed lat wrócił.Wszystko skończyło się dobrze,ale nie dla mnie.Po dwóch dniach połykając antybiotyki miałam trudności z jego przełknieciem.Rozpoczęła się lawina strachu, zaczęłam mieć trudności z przełykaniem pokarmów,płynów a nawet śliny.Od trzech dni prawie nie jem, piję ledwo ledwo.Tak panicznie boję się przełykania, że poprosiłam lekarkę o antybiotyki w zastrzyku i skierowanie do psychologa bo wiem, że sama sobie z tym nie poradze. Może jest ktoś, kto zna podobne przypadki, czy jest z tego wyjście?Zaczynam słabnąć a. rodzina nie wie jak mi pomóc.Czy można pokonać lęk przed przełykaniem?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×