Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Problemy nerwicowe i sukcesy w walce z nerwicą


Gość ania12

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć dziewczyny:) maggla gratulacje! trud się opłacił. Teraz możesz już spokojnie odetchnąć. Bardzo się cieszę, że wszystko się pomyślnie zakończyło. A co do mojego radzenia innym, a radzenia sobie z nerwicą...Napiszę tak - radzenie innym jest dla mnie formą autoterapii. Doradzając innym, doradzam też samej sobie. Poza tym nie każdy potrafi tak od razu poradzić sobie z problemem. Nie każdemu wystarczy tłumaczenie sobie, że nie ma się czego bać. Gdyby to było takie proste, chyba nie byłoby tego forum... Wiem, ze nie warto rezygnować już na starcie i właśnie ja tego nie robię. Walczę z nerwicą od 9 lat. Ponad 3 mieszkam poza rodzinnym domem (zdecydowałam się na przeprowadzkę mimo choroby) i każdego dnia wstaję, idę do pracy mimo lęku. Wsiadam do tramwaju, autobusu, zaciskam zęby i jadę. Podobnie jest w sytuacjach, kiedy jestem sama w domu, a narzeczony ma drugą zmianę. Zabijam czas, jak mogę, tłumaczę sobie, ze dam radę. Gdyby tak nie było, gdybym rezygnowała, już dawno wróciłabym do domu. Tylko zastanawiam się, jak długo można tak walczyć? Człowiek powinien żyć w miarę spokojnie, rozsądnie, a nie emocjonalnie podchodzić do codzienności, umieć sobie radzić z samym sobą, z samotnością...A co jeśli każdy dzień, do znudzenia, zmęczenia, frustracji, jest walką? Wtedy szuka się wsparcia i pomocy, bo każdy ma inną metodę, która może się okazać skuteczną i dla nas. Maggla ja nie raz, nie dwa się przełamywałam, tylko, ze w moim przypadku każdy kolejny raz wcale nie jest łatwiejszy. Jest mi tak samo trudno, odczuwam ten sam strach, ból, napięcie. Mimo to staram się pokonywać trudności. Tylko czasem nie mam już sił...Napisałaś też, ze jesteś przykładem, ze można sobie samemu poradzić z nerwicą. Z pewnością tak jest, tylko że nerwica nerwicy nie równa i charakter charakterowi również nie. Jeden człowiek poradzi sobie z tym sam, przy doraźnej pomocy leków ziołowych (ja też tylko je stosuję, głównie persen, jak już mnie bierze), ale jest masa ludzi - o czym świadczy to forum - którzy, aby złapać względną równowagę muszą posiłkować się lekami psychotropowymi, długimi terapiami, latami ciężkiej pracy. Nie wszystko jest więc takie proste. Pozostaje wierzyć, że mamy w sobie na tyle siły, aby jednak zwalczyć to paskudztwo! m20, ja myślę, że może to stan przewlekłego stresu? Chyba za wcześnie, aby mówić o nerwicy. Piszesz, ze twoje zdenerwowanie kończy się płaczem i krzykiem. Często się tak dzieje, kiedy w obliczu trudnej sytuacji czujemy się bezradni. Wtedy płaczem, krzykiem staramy się albo przeforsować własne zdanie, albo zaznaczyć obecność - to, ze czujemy się nie zrozumiani, nie doceniani, pokrzywdzeni. Naturalnym następstwem takiego napadu jest drżenie ciała, nerwobóle, przyspieszone tętno, bóle głowy. Nerwy bardzo osłabiają, a emocje mogą podwyższać temperaturę. Myślę, ze za twoim samopoczuciem stoi coś więcej - jakiś problem, być może z otoczeniem, rodziną, umiejętnością wypowiadania własnego zdania. Piszesz, ze denerwujesz się rzeczami, które innych ludzi nie denerwują. Jakie to rzeczy? Co masz konkretnie na myśli? Może się okazać, ze większość ludzi przejmuje ię tym, co ty i to tak samo mocno. Ja do takich osób należę - przejmuję się wszystkim i wszystkimi. Ostatnio nawet, pod wpływem różnych rozmów, zaczęłam się przejmować...PROSZĘ SIĘ NIE ŚMIAĆ;) ...przepowiadanym na rok 2012 końcem świata! Kiedyś nawet bym nie zwróciła na takie historie uwagi, dziś działają na mnie inaczej...Myślę, że już na początku dolegliwości powinnaś sobie zrobić badania, by wykluczyć choroby serca np. wypadanie płatka zastawki (co ma większość z nas i często na tym tle dorobiliśmy się nerwicy; dodam, ze to nie groźne) lub schorzenia tarczycy. A dodatkowo porozmawiać z kimś bliskim lub z psychologiem. Nie ma co zwlekać, trzeba brać się za bary z nerwami od samego początku. Powodzenia!
Odnośnik do komentarza
Maggla - Próbowałam psychoterapii, tzn zaczęłam chodzić do psychologa...Pierwsza wizyta kosztowała mnie 100 zł, każda następna (raz w tygodniu) - 80,00 + koszty dojazdu. Niestety to nie na moją kieszeń. Korzystałam też z pomocy Ośrodka Wsparcia Rodziny. Można u nich porozmawiać z psychologiem za darmo o każdej porze dnia i nocy. Jednak wystarczyły jakieś trzy wizyty, aby pani doktor stwierdziła, że nie jest mi potrzebna. Miały one rzeczywiście charakter bardziej towarzyski niż terapeutyczny. Poczułam się po nich silniejsza, jednak wiadomo, ze nic nie trwa wiecznie. Jestem osobą otwartą, szczerze mówię o moim problemie, nie należę do tych, którzy się zamykają, nie wyjawiają własnych emocji. Nie jestem tak zwanym trudnym psychologicznie przypadkiem. Jeśli więc swobodnie opowiadałam o moich problemach, o napadach lęku, nie zatajając niczego i nazywając emocje po imieniu, psycholog stwierdził, ze sobie z tym wszystkim radzę. I radzę, powiedzmy na poziomie zrozumienia tego, co się ze mną dzieje, gorzej na poziomie emocjonalnym i fizycznym - zresztą, jeden generuje drugi. Obecnie korzystam z pomocy kogoś, kto jest kimś więcej niż psychologiem. Wierzę, że nasze rozmowy przyniosą owocne skutki. Wszystkim życzę,aby odnaleźli (własną) broń w walce z nerwicą... P.S Jakoś nikt tu ostatnio nie zagląda :(
Odnośnik do komentarza
witam jestem tu nowa chce pogadac o nerwicy mam ja juz od kilku lat w moim otoczeniu ludzie myślą że stałam się nie do zniesienia ciągle kłóce się z mężem on mysli ze moje napady agresji to żadna choroba czym jeszcze dolewa oliwy do ognia .Nie mam z kim o tym pogadac i jest mi ciężko z tego powodu sama nie daje rady ,może tu rozładuje się znajde jakąc bratnią dusze pozdrawiam gorąco
Odnośnik do komentarza
Witam Cię lamia30 :) Zapraszam do pisania :) Szczerze mówiąc coś nas ostatnio tu mało ale mam nadzieję że nie długo się to zmieni. Napisz coś więcej o sobie i swoich problemach. Ja mam na imię Kaśka mam 26 lat i córeczkę która ma 5.Mam problem z nerwicą lękową , atakami pani . U mnie nasiliło się to rok temu i było bardzo źle przez rok bywało różnie raz lepiej raz gorzej w tym momencie nie jest dobrze ale mam nadzieję że będzie lepiej.Pozdrawiam Cię a całą resztę która opuściła forum proszę o powrót :)
Odnośnik do komentarza
Witam. Trafiłam tutaj przez przypadek, aczkolwiek sama podejrzewam u siebie nerwicę..czy mozna sie z niej wyleczyc? Czy jest dziedziczna? Co wiecej..jest mi tak strasznie cięzko..mam 22 lata a moje własne ciało mnie wiezi i nie pozwala normalnie zyc. Mam objawy, których nie jestem w stanie powstrzymac, nie chce takiego zycia...jak wy sobie radzicie...co pomaga, kiedy nachodzi własnie taki *atak* czy tabletki uspokajające bez recepty mogą coś pomoc czy w zasadzie ich branie nie jest wskazane??
Odnośnik do komentarza
Witam!!! MARTINI Na swoim własnym doświadczeniu wiem że ciężko jest zapanować nad tymi atakami,,,moje leczenie nerwicy trwało prawie rok, i tak przez ten cały rok wmawiałam sobie że będę miała zawał,i takie też organizm wysyłał mi znaki tz. somatyczne....Przez ten czas ile ja lekarzy odwiedziłam masakra, kardiolog w szczególności, wyniki wychodziły ok więc lekarz stwierdził że mam nerwicę serca,sama nakręcam mechanizm....w końcu poszłam do psychiatry, wyżaliłam się, wypłakałam chodziłam systematycznie, niestety bez leków się nie obeszło brałam Afobam pół roku, przez ten czas tez zmieniałam swoje podejście do życia,znalazłam hobby i nie miałam czasu na myslenie o serduszku...oczywiście ten proces trochę trwa, nie jest to z dnia na dzień....i jest jedno pewne że z nerwicy nie da się wyleczyc do końca,tkwi w nas i to od nas zależy czy się uaktywni czy nie....wiem jedno że nie wolno nam się dać nerwicy,trzeba z niż walczyć, aż dopnie się swego... Pozdrawiam i życzę powodzenia:)
Odnośnik do komentarza
MARTINI ...a podczas tego ataku spróbuj wyjść z domu,zapukać do sąsiadki jak nie ma nikogo w domu żeby pogadać, jak masz psa do idź z nim na dwór..... nie zamykać się w sobie....uspakajacze takie z apteki nie działają za długo,,,,,,,a jeszcze jedno zanim stwierdzisz u siebie nerwicę to najpierw idź do lekarza, jednak warto się zbadać!!!
Odnośnik do komentarza
Jakies 4 lata temu wkradla sie do mojego zycia nerwica. Objawila sie u mnie koszmarami nocnymi, poteznym uciskiem w gardle ze az prawie w nocy sie dusilam i brakiem apetytu ;-(. Czulam sie strasznie jak czlowieczek bez wnetrza. Dotarlam do psychologa. moim najwiekszym problemem byl wtedy i tez ten brak laknienia. wduszalam doslownie jedzenie w siebie ;(. To byla kolomyja bo i pojawily mi sie wtedy leki odnosnie jedzenia czy zjem czy nie i panika ze znow na sile i roslo mi w gardle. Wyszlam wtedy z tego bez zadnych lekow ale teraz po taki czasie znow sie odzywa i znow ten sam watek wokol jedzenia takia kolomyja. Staram sie nie myslec a mysli kraza po glowie i leki. Ciezko mi zjesc obiad ;-( odpycha mnie. czy ktos ma podobnie? jak sie nie nakrecac bo ostatnio chyba to mi sie nasila i popadam w jakas paranoje zasmucam siebie rodzine az mi zal i mnie to przeraza. czasem az mnie mdli jak biore do buzi jedzenie.Lek przed lekiem i tak wkolko ;-(.moze ktos odpisac? jak sobie radzic? ja popadam w panike
Odnośnik do komentarza
czesc dziewczyny bardzo sie ciesze ze wreszcie sie ktos pojawił na forum bo myslałam ze musze zamknąc watek. Macie bardzo duzo racji jezeli chodzi o leczenie nerwicy i tez jestem zdania ze nie mozna tego załatwic z dnia na dzien, wymaga *pielęgnacji* i niesamowitego wysiłku, opłaca sie i cieszy nas kazdy dzien przezyty inaczej i lepiej kiedy zdajemy sobie sprawe ze tak naprawde to nasza psychika nas wiezi i nie pozwala sie cieszyc zyciem. Nie chce sie tutaj rozpisywac jak to u mnie było bo wszystko napisałam wyzej, ale powiem wam ze mi najbardziej pomogła psychoterapia, bo dała mi poczucie ze mnie ktos zrozumiał i nie wysmiewa kiedy mówie ze mam zawał, ze zasłabne , ze nie jestem w stanie sama wyjsc z domu. mam 23 lata, przez 4 lata zyłam w swiadomosci ze juz mnie nic dobrego w zyciu nie spotka, ze to co sie ze mną dzieje to zapewne straszna choroba a skoro to takie straszne to po co mi badania? po pewnym czasie kiedy juz nie byłam w stanie wyjsc z domu, przez 1 rok na okrgąło bolało mnie serce, nie mogłam utrzymac równowagi z powodu zawrotów głowy nie mogłam chodzic, powiedziałam DOSC! zrobiłam podstawowe badania i nie mogłam uwierzyc ze to nerwica serca, długo nie mogłam sie zdecydowac na leczenie wiec zaczęłam od psychoterapii, chodziłam rok i potem dalej z przerwami, miedzyczasie wróciłam na studia które musiałam zostawic bo sie dusiłam i trzesłam na zajeciach.Po roku czasu zaczełam wracac do siebie, bardzo powoli, ale wtedy zdawałam sobie sprawe ze ja nie mam zawału tylko sie nakrecam i sama powoduje objawy somatyczne. Z czasem nauczyłam sie olewac ataki i doszłam do wniosku ze bardzo szybko odchodzą. Kiedy wróciłam do pracy było mi głupio ze cały czas mysle o tym ze zasłabne, zaczełam brac coraz wiecej tabletek uspokajających i przeciwbólowych aby dotrwac do konca zmiany. Mysle ze w jakis sposób sie uzalezniłam od uspokajaczy bo po pewnym czasie na mnie nie działaly.Wtedy nastapił przełom w moim życiu. W ciagu jednego dnia zdecydowałam sie na leczenie mocniejszymi tabletkami od psychiatry bo nie dawałam sobie rady ze sobą. I wiecie co sie stało? Pewnego wieczoru powiedziałam głosno* Boze ratuj mnie, wskaz mi jakąs droge, daj mi jakis cel w zyciu, zeby zaczeła zyc normalnie* Kilka dni pozniej dowiedziałam sie ze jestem w ciazy, o leczeniu nie było mowy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam serduszko swojego malenstwa, swiat mi sie zawalił. Nie mogłam dopuscic do siebie mysli ze ja moge byc w ciąży, jak ja sobie dam rade bez leków,jak sobie poradze z dzieckiem.I wiecie co? wszystko sie zmieniło, nie chodzi mi oczywiscie o to ze ciąza likwiduje nerwice, absolutnie tak nie jest, chodzi mi tylko o to, ze cel w zyciu bardzo pomaga odsunąc ją na dalszy plan,mozna sie spełnic w pracy, gdziekolwiek byłe nie myslec cały czas ze cos nam sie stanie. Jestem szczesliwa męzatką o prawie 3 lat, to dopiero 21 tydzien ciązy, skonczyłam studia, podjęłam sie magisterki i powiem wam ze tez mi jest cięzko, ale mam swiadomosc ze moze byc lepiej kiedy sami * wezmiemy swój los we własne rece* Piszcie dziewczyny damy sobie rade, moze bede wam mogła cos doradzic, pomoge chętnie. Odzywajcie sie i trzymajcie cieplutko papap
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×