Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zakrzep po koronarografii przy oderwaniu drucika


Gość izaa

Rekomendowane odpowiedzi

Prosze o pomoc moja mama jest po kilku zawałach serca miała robioną koronografie podczas której doszło do oderwania sie kawałka drucika.lekarze niestety go niemogli usunąć i wkoncu go zostawili w środku.lekarze twierdzą że to niezaszkodzi.niestety dziś mame zabrało pogotowie i okazało sie że zrobil jej się zakrzep ledwo ją uratowali.czy ktoś może miał podobna sytuacje za powikłaniami koronografi?
Odnośnik do komentarza
moja mama nie miała szczęścia po koronografi doszło do zatoru tętnicy krezkowej znalazła się wszpitalu z objawami silnej biegunki z krwią bólami brzucha i wymiotami trafiła na oddział wew 1w zawierciu tam durne lekarki nie zrobiły nic żeby zdiagnozować mamę położyli ją i leczyli jak zatrucie nifuroksazydem i końską dawką ketonalu pomimo iż mama była po zawale dopiero po 24 h godz zrobiono jej na moje żądanie rtg gdzie była już niedrożność jelita pomimo 2 szybkich operacji nie uratowano mamusi mam nadzieję że te niby lekarki za to zapłacą.
Odnośnik do komentarza
Witam. Ja jestem zdziwiona ,że w ogóle przyznali do oderwanego drucika. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze z mamą trzeba mieć nadzieję ,ale pytać dociekać bo potrafią tak tłumaczyć że w końcu to my się obwiniamy ,a po nich to spływa. Ja też wierzyłam w to co mówili, byłam chyba zahipnotyzowana ich słowami ,trwało to 6 godzin, TATA umierał (był przytomny -powtarzał do mamy * przedobrzyli kochana , przedobrzyli *) po niby zwykłym zabiegu wszczepienia stentu do żyły prawej ,a oni mieli czas ,nawet kazali nam jechać do domu( bo w tak renomowanej miejscowości ) aby nie płakać , nikt nie widział. Minął miesiąc po śmierci Taty ,a ja mam żal,wściekłość ból , zabrano mi i mojej rodzinie osobę wspaniałą, która miała być dwa dni i zaraz wrócić . Święta Bożego Narodzenia - zapłakane,spędzone na cmentarzu , mama popada w depresję ,ja po cichu w samotności rozpaczam,tęsknię ,noc jest jednym wielkim chaosem w głowie i bezsennością ale muszę dodawać otuchy mojej mamie, córce ( właśnie ma mieć studniówkę) Przepraszam ,że tak chaotycznie piszę i zasmucam . Pozdrawiam tez Wiolę i bardzo współczuję ,mam nadzieję , że poniosą konsekwencję wszyscy ci , którzy w naszych szpitalach podchodzą do człowieka z rutyną , ale zawsze potrafią się wytłumaczyć.
Odnośnik do komentarza
reni. nie wszystkie zabiegi zawsze sie udają, niewielki procent to zabiegi nieudane i nie jest to wina lekarza, tylko szereg przyczyn - wada sprzętu, na co wpływ ma producent, czy predyspozycje pacjenta lub komplikacje, do jakich dochodzi podczas samego zabiegu. Sama byłam świadkiem, kiedy po zwykłym zabiegu wszczepienia stentu pacjent, który przyszedł na nogach, po zabiegu pojechał do kostnicy. Zdarza się to, kiedy podczas zabiegu dochodzi np do *rozprucia* się ścianki tętnicy, bo jest strasznie zmiażdżycowana, a tego nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy do masywnego zakrzepu w ledwo wszczepionym stencie, bo tak organizm zareagował na ciało obce i wytworzył się zawał, lub oderwanie się fragmentu skrzepliny, która powędrowała do mózgu i spowodowała udar. To tylko kilka z licznych powikłań, do jakich może dojśc i przed zabiegiem każdy pacjent jest poinformowany o możliwych powiklaniach i wyraża zgode na zabieg. Przecież nikt mu na siłę go nie robi.
Odnośnik do komentarza
Witam.Ja wiem ,że można wszystko patrząc z boku wytłumaczyć,ale nie w tej chwili i nie prawda ,że człowiek zdaje sobie sprawę z tego co może się stać. Chyba ,że pisze to lekarz? Przecież wcześniej były badania,tez niedokładne ? Mój Tata miał 73 lata nie miał zawału był sprawny fizycznie,nie palił,dobrze zniósł koronografię i założenie stentu miesiąc wcześniej, więc może jednak podeszli do tego z rutyna bo do tej pory było dobrze.Nikomu nie życzę ,aby był światkiem konania w bólach Tata-który patrzy w oczy i pyta co dalej będzie? kiedy to się skończy? słyszy rozmowy lekarzy bez znieczulenia ściągają krew z worka osierdziowego,staja nerki ,zaczynają się wymioty krwią ,a my to widzimy i jesteśmy bezradni !!!!! Lekarze zresztą też.I ciągle powtarzają będzie dobrze, ale dla kogo - Tyle godzin wytrzymuje człowiek w takiej agonii ? Ale czy takie zabiegi powinny być wykonywane w klinikach gdzie nie ma sali operacyjnej , a pacjenta nie można transportować? Na krew czeka się i jest za późno? W tej chwili wypełnia mnie ból być może za jakiś czas......... Ale jak mam odpowiadać mamie ,która ciągle mówi ,gdyby nie poszedł to by jeszcze żył , przecież czuł się dobrze, nie każdy jest tak odporny i umie wszystko wytłumaczyć jak wydaje się z wypowiedzi tGirl.
Odnośnik do komentarza
Witam i dziękuje za odpowiedz,ale przedewszystkim wyrazy wspułczucia dla tych którzy stracili bliskich.rzeczywiscie nigdy niewiadomo co sie stanie w jakim momecie.moja mamusia znowu była w szpitalu bardzo sie nacierpiała.pod koniec miesiąca zpowrotem do szpitala i bedzie miała kardiowerter i znowu bedziemy czekać na dobre wiadomości.
Odnośnik do komentarza
Witam i dziękuje za współczucie. Mam nadzieję,że już jest dobrze i mama czuje się lepiej ,zdrowie powraca do normy . Czytam wpisy ponieważ, nadciśnienie , stresy dopadają nas wszystkich i czasem lepiej wiedzieć na co zwracać uwagę ,aby choć próbować ustrzec się pomyłkom, złym diagnozom lub po prostu wiedzieć o co zapytać. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
moj ojciec ma miec robiona koronografie w poniedzilek i prawda jest taka ze nikt go nie poinformowal o ryzyku i powiklaniach nawet nikt nie zapytal go o zgode przy przyjeciu dali mu sterte papierow do podpisania i tyle a na wizycie lekarz powiedzial zer jest zakwalifikowany do koronografi i prosze nie mowic ze oni nie robia nic na sile
Odnośnik do komentarza
Gość Hela 754
Witaj Ewa! Przeszłam 5 razy koronarografie w okresie 2,5 roku. Ostatnią koronarografię miałam tydzień temu. Jestem po by-passach i po angioplastyce tętnic wieńcowych. Nie ukrywam , że się nie bałam, a ostatniej szczególnie, ale przeżyłam szczęśliwie. Przed dzień miałam zapoznać się z powikłaniami jakie grożą podczas badania i podpisać zgodę, tak samo było przed operacja, gdzie wszystko się zdarzyć może i też podpisałam i żyję. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Reni, bardzo Ci współczuję z powodu śmierci Twojego Taty. Rozumiem Twój ogromny ból, wiem bardzo dobrze co znaczy śmierć ukochanego Tatusia, ja swojego straciłam również. Mój Tata (74 lata) miał 19 sierpnia 2008 roku zabieg wszczepienia stymulatora serca o godz. 13.00 (zabieg trwał ok. godziny) w Klinice Kardiologii na Pomorzanach w Szczecinie. Wieczorem o godz. 22.30 zmarł na zawał serca. Wszyscy tak bardzo się cieszyliśmy, że Tata został zakwalifikowany do zabiegu, uważaliśmy, że stymulator znacznie poprawi jego sprawność fizyczną. Nie mogliśmy doczekać się tego dnia, a mój Tata najbardziej. Kto by pomyślał, że dzień 19 sierpnia okaże się dniem tak tragicznym. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, nie może do mnie dotrzeć, że mój ukochany Tatuś, mój Przyjaciel nie żyje. Nawet przez sekundę, ułamek sekundy nie pomyśleliśmy, że zabieg może się nie udać. Miał być bardzo bezpieczny, bezbolesny. Zabieg, jak sie okazało później czyli po śmierci Taty, był zabiegiem bardzo ryzykownym i nie dla pacjentów wysokiego ryzyka, jakim okazał się mój Tata. Nie będę opisywała szczegółowo tego tak bardzo tragicznego dla mnie dnia, ale po godz. 20.00 (19 sierpnia) mój Tatuś zaczął czuć się bardzo źle, robili mu min. koronografię, która wykazała zator (zamknięcie całkowite naczynia), które w konsekwencji doprowadziło do zawału serca i zgonu, no i oczywiście zrobili także angioplastykę, czyli balonikowanie, i kto wie czy te zabiegi nie doprowadziły do śmierci mojego ukochanego Taty, czy to balonikowanie nie rozerwało i tak słabych naczyń. Pytania i wątpliwości się mnożą, wciąż szukam odpowiedzi na pytanie: DLACZEGO ??? Nie mogę poradzić sobie z tym OGROMNYM BÓLEM, strasznie ciężko, nie mogę się z tym pogodzić. Mój Tatuś był nauczycielem, humanistą, dyrektorem szkoły, Przyjacielem moim i mojej córki.
Odnośnik do komentarza
c.d. Przepraszam za chaotyczność wypowiedzi, ale jestem trochę zmęczona. Chodziło mi o to czy śmierć mojego Taty spowodował zator i w konsekwecji zawał serca, czy może koronografia i angioplastyka (balonikowanie) spowodowały rozerwanie i tak słabych naczyń co mogło doprowadzić do smierci, która nie powinna mieć absolutnie miejsca gdyby zabiegi zostały wykonane z należytą starannością i maksymalną uwagą i dogłębnym zapoznaniu się ze stanem zdrowia pacjenta, i czy zabieg wszczepienia stymulatora serca był zabiegiem koniecznym i niezbędnym. Może wystarczyło tylko leczenie farmakologiczne. Może gdyby Tata nie poszedł na ten zabieg, czy żył by jeszcze i jak długo. Tak bardzo chciałam żeby mój Tatuś żył jeszcze bardzo długo , żeby doczekał zdania matury mojej cóki, a potem dostania sie na studia, na wymażone prawo. Tak bardzy by się cieszył, byłby z niej bardzo dumny.
Odnośnik do komentarza
Witam ogromnie jest przykro jak sie czyta że bliska osoba od nas odchhodzi.zawsze jest trudna z tym sie pogodzić.Moja mamusie tez miala roboiną pieć razy koronografie a dwa tygodnie temu miala wczepiasny stymulator.rzeczywiście zabieg mail być krótki i bez komplikacji ale okazało sie inaczej.mama po zabiegu poczuła sie zle wytworzył sie obrzeg pluc i to bardzo osłabiło serce,naszczescie po kilku dniach byla poprawa awl moja mamusie się bardzo nacierpiala.dziś i tak jest w strachu czy stymulator zadziała jaki kolwiek ból jest ryzykiem.pozdrawiam izaa
Odnośnik do komentarza
tGirl-co ty wogóle mówisz! Straciłaś kogoś w ten sposób?Każdy zabieg jest ryzykowny,ale podczas balonikowania takie sytuacje zdażają się zbyd często! Ja wczoraj pochowałam swojego tatę,dziesięć dni wcześniej przeszedł zawał,prosto z karetki trafił na koronografię,nawet nie wiedział co to za zabieg bo był praktycznie nieprzytomny! Wstawiono mu 3 stenty,po trzech dniach wypuszczono do domu! A po dziesięciu dniach od zabiegu dostał kolejnego zawału i wylewu,sama reanimowałam go przez pół godz do przyjazdu karetki ale nie udało się go uratować! Gdyby wcześniej lekarze potraktowali poważnie to że boli go noga i prawdopodobnie ma gdzieś zakrzep,dziś by żył!Niestety zakrzep się uwolnił i nie mogliśmy już mu pomóc! Więc niech nikt mi nie mówi że *takie rzeczy się zdarzają* bo to wina lekarzy którzy traktują pacjentów jak króliki doświadczalne!
Odnośnik do komentarza

Moj maz mial robiona koronografie podczas której okazalo sie że ta sonda sprzet jest wadliwy wymiana sondy trwała godzine bo szpital dzwonil do firmy ktora je produkuje z reklamacja i po zgode ordynatora do uzycia nastepnej w tym czasie zrobil sie zakrzep. Wg. Szpitala wina jest tej otóż firmy ktora je produkuje. 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×