Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zmęczenie, senność, słabsza koncentracja i pamięć, pocenie się i bóle głowy


Gość karol2

Rekomendowane odpowiedzi

Z moim problemem walcze już dość długo , oto cechy mojej choroby naprawdę denerwującej... 1 zmęczenie 2 senność 3 słaba koncentracja i pamięć 4 bóle głowy 5 szybkie pocenie się 6 problemy skórne (łojotok skórny , łupież i itp.) 7 bóle głowy 8 złe samopoczucie 9 wyobcowanie (czasami) Jest to dość dokuczliwe ponieważ mój sen to około 8-9 h , wstaje zmęczony po czym po najprostrzej czynności jestem zmęczony i chce mi się spać przy tym poce się szybko , no i problemy skórne które podejrzewam że łączą się z chorobą (zawarte w niej są ) CZY KTOŚ MOŻE MI POMÓC ???? Często słyszę że to moja psychika i podejście są złe lub leniwy jestem ale jak można być leniwym jak poprostu jestem zmęczony i chce mi się spać ciągle ... z problemami skórnymi borykam się trochę krócej niż ze zmęczeniem , sennością i itp ale wydaje mi się że to problemy skórne mogą być kolejnym etapem owej choroby ... a i swojego czasu jeszcze drętwiały mi ręcę i nogi że wogóle ich nie czułem , brałem ecomer przez pewien czas i już nie mam problemów PROSZĘ O POMOC !!!! KTOŚ MA JAKIEŚ PROPOZYCJE ?? Wspomnę że już byłem u wielu lekarzy , wyniki krwi , moczu , próby wątrobowe , nerki są wprzorządku ... w wymazie z gardła wyszedł drobnoustrój: ENTEROBACTER SPECIES ?? Może to być związane z tym i co to wogóle jest te ENTEROBACTER SPECIES , może mi ktoś to wyjaśnić ??
Odnośnik do komentarza
- OUN - Ośrodek Układu Nerwowego - choruję od czerwca 2007 na depresję, lęki oraz nerwicę. Leczę się od tygodnia u lekarza psychiatry. Farmakoterapia - PAROMERCK - lek psychotropowy, czyli antydepresant. Cholernie bałam się połknąć pierwszą tabletkę, więc zaczęłam od 10mg. - Mam 23 lata, przerwałam studia na pierwszym roku, wyjechałam do Holandii i wróciłam z bagażem doświadczeń, miałam problemy ze znalezieniem pracy w kraju, zaczęły się moje częste przeziębienia, tygodniowe bóle głowy, codziennie spałam 8-10h, budziłam się zmęczona, rozpalona, nic mi się nie chciało, przestałam się uśmiechać, zasypiałam wszędzie i mogłabym wogóle nie wstawać, zaniedbałam domowe obowiązki, wieczorami płakałam, że w życiu mam cholernego pecha i mi nic nie wychodzi, rozstałam się po 5 latach z chłopakiem, w nienawiści i pogardzie. Pewnego dnia stojąc w kolejce w supermarkecie zrobiło mi się słabo, potem gorąco i miałam wrażenie jakbym nie czuła własnej głowy, ciała. Wpadłam w panikę, chciałam jak najszybciej wyjść... ale nie mogłam uciec, bo akurat pani kasowała moje zakupy... serce waliło mi jak oszalałe, dostałam wypieków, miałam lodowate ręcę, miałam wrażenie, jakby wszyscy wokół patrzyli na mnie jak na wariatkę... wróćiłam do domu i nie wychodziłam z niego przez miesiąc. Rodzice zauważyli, że coś ze mną nie tak. Ojciec krzyczał i mówił, że mam wziąć się za siebie, a ja byłam bezradna... Weszłam na forum i poczytałam o nerwicy, która wynika z depresji. Poszłam do psychiatry i powiedziałam, że nagle zawaliło się wszystko, że nie wiem, co się ze mną dzieje, że chyba zwariowałam. - Pierwsze dni kuracji są tragiczne, ciągle mi niedobrze, kręci mi się w głowie, nie jem, za to dużo myślę, i tak przez 14 dni będzie podobno... wychodzę z domu i to dla mnie duży postęp, nie radzę sobie jeszcze z utrzymaniem równowagi, chodzę jak pijana. - Mam nadzieję, że Cię nie wystraszyłam, tak wygląda nieleczona nerwica. - Im dłużej zwlekasz tym więcej w życiu tracisz przesypiając, jesteś jak w letargu. - Nie doszukuj się chorób, kto szuka ten znajdzie, to psychika zwraca na siebie uwagę manifestując różnymi dolegliwościami. - www.depresja.pl - poczytałam trochę lub www.depresja.org - - Zmień coś w swoim życiu zanim ono zmieni Ciebie, a zapewne jesteś wartościowym człowiekiem, bo uwierz mi, tylko my mamy wyrzuty sumienia i podchodzimy do wszystkiego emocjonalnie.
Odnośnik do komentarza
Morena, zdarzają się błędne diagnozy. Lekarze zbyt często stwierdzają nerwicę, nie zlecając nawet żadnych badań. Gdybym *nie doszukiwała się chorób* to byłabym teraz wrakiem człowieka uzależnionym od psychotropów. Znam przypadki osób leczonych na nerwicę, a potem okazywało się że to choroba tarczycy, nadczynność kory nadnerczy lub zwykły niedobór witamin lub mikroelementów. Najpierw trzeba wykluczyć przyczyny somatyczne a dopiero potem iść do psychiatry!!
Odnośnik do komentarza
karol bardzo ci wspólczuje. nie wiem co ci moze być nie wiem ja mam problemy skórne. pocę się w nocy jak ... całą mokra - wiem ze w nocy dostaję czasami bezdechu i mam spadki ciśnienia. bóle skóry )pieczenie drętwienie) bóle żył, mięsni i stawów, ciąglę zmęczenie, czerwoną buzia - stan zapalny na skórze, neurolog podejrzewa mi tocznia. na nic nie mam siły , ob morfologia ok. co prawda mam inne choroby także np nadciśnienie tachykardię i zaspół wazowagalny, przewlekłą chorobe nerek ale nerki są wydolne. problemy z pmięcią od ponad roku, nie moge spać bo wszystko mnie boli i w uszach mi piszczy, mam już dość ale cóż musze czekać na odpowiednią diagnoze a do tego czasu wariuje z bólu i zmęczennia bardzo serdecznie cię pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość Kiepska sprawa
To wygląda też jak zatrucie.Czy masz plomby z rtęci?Może być to też zatrucie związkami ołowiu albo wewnątrzustrojowe od brudnych jelit.Radze zrobić solidna lewatywę najlepiej w stylu hydrokolonoterapii.Na wstępie oczywiście.
Odnośnik do komentarza
Gość brrrrrrrrrrrrrr
a ja mam taki problem:po przejściu nawet małego odcinka jestem zaraz cała mokra i nie mówię tutaj tylko o pachach i stopach, woda - bo to po prostu woda - leje mi się z brzucha, karku, pleców, nawet łokci, nadgarstków, pośladków, zgięć kolan i z twarzy oczywiście. Dzieje się tak bez najmniejszego wysiłku fizycznego!Towarzyszy temu uczucie gorąca, czasem po tym wodospadzie czuję się całkowicie osłabiona, zaczyna boleć mnie głowa. Podobnie dzieje się po wejściu do jakiegoś pomieszczenia z zewnątrz - potop jednym słowem.Robiłam badania na hormony tarczycy i płciowe i wszystko jest w porządku. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, ale czuję powoli, że niszczy mi to życie, zauważam, że zaczynam coraz mniej wychodzić- zwłaszcza teraz gdy zrobiło się cieplej to dla mnie tragedia przejście chociaż kawałka drogi.....Myślę nawet czasem żeby nie iść do pracy...wykańcza to mnie i rujnuje moje życie.. bardzo proszę o pomoc - czy może to być objaw jakiejś choroby????jeszcze dodam, że mam malutką narośl na nerce, ale lekarz powiedział, że nie jest to nic groźnego i ludzie tak mają, ale czy to może być powód tych dolegliwości??bo wydaje mi się, że to nie jest normalne, już sama nie wiem....
Odnośnik do komentarza
to psychogenne - wszystko sie zgadza. W gardle mamy mnostwo roznych entrocostam i wszyscy z tym żyjemy. Alternatywa dla farmakoterapii jest psychoterapia - ja ze swojej strony polecam - jest zdrowsza i skuteczniejsza ;) mozna sobie zafundowac terapie w ramach NFZ. Poszukaj jakiegos osrodka zdrowia psychicznego w twojej okolicy.
Odnośnik do komentarza
Cześć. Mam 28 lat. Pocę się bardzo obficie na głowie, plecach, torsie przy wysiłku fizycznym, wysokich temperaturach, wejście z dworu do pomieszczenia (nagła zmiana temperatury) - czyli jak niemal wszyscy wpisani powyżej :) Dermatolog nie załatwi sprawy! Przyczyny takich objawów zawsze leżą wewnątrz organizmu. Ważne jest by ocenić organizm wraz z psychiką całościowo, ponieważ w trakcie doszukiwania się przyczyn okazuje się, że wszystkie objawy prowadzą do jednego źródła (czasem kilku). U mnie dodatkowe cechu osobowe to: NADPOBUDLIWOŚĆ psychoruchowa (nie mogę spokojnie usiedzieć w miejscu, brak koncentracji) - czyli ADHD, nerwica lękowa z przewlekłą depresją, płaska klatka piersiowa wymuszająca lejkowaty (wiszący) kształt serca ze śladową niedomykalnością zastawek :/ Są też symptomy wskazujące na skłonności cukrzycowe, czyli CANDYDOZA (pryszcze na plecach i torsie, przykry zapach z ust, itp.). Baaaardzo szybko się męczę fizycznie niestety, tracę oddech i wali mi serducho jak przebiegnę ... pół kilometra? Kicha, bo jestem szczupły, wręcz chudy - 185 wzrostu, 70 kg - niemal idealnie zdawałoby się. Przez wzrost jestem nieco przygarbiony - okrągłe plecy Scheiermana. Żywię się... hm - obecnie na diecie antycukrzycowej czyli warzywa i czasem trochę mięska i nabiału (żadnych mącznych rzeczy, zeimniaków i owoców, zero cukru). No i żeby było jeszcze fajniej jestem alergikiem :D Na pyłki traw, kota, kurz i inne badziewia. Powiem tak - u mnie wszystko zwaliło się przez STRES - to jest pierwotna przyczyna u mnie. Już jako dzieciak wszystkim się przejmowałem, martwiłem, wogóle nei umiałem być beztroski. Zawsze myślący, przezorny, nieco zamknięty w sobie, out-sider obserwujący otoczenie, - typowy opis charakteru dla budowy ciała leptosomatycznej, czyli wysoki i chudy, przygarbiony typ intelektualisty z tendencjami do schizofrenii. Jako dzieciak byłem również nadpobudliwy - radosć życia niemal tryskała ze mnie. Nie mogłem usiedzieć spokojnie - kiwałęm się w fotelu z uchachaną gębą bo nie mogłem usiedzieć. Wszyscy się cieszyli jaki wesoły i zywy dzieciak rośnie, a to jednak nie był dobry omen. Trudno się skupić nad książkami z takim temperamentem. Rozchachany byłem w domu, ale między obcymi, w szkole - raczej cichy (stres, brak pewności siebie). Z uwagi na obserwatorski typ osoby i mało beztroski raczej nie byłęm lubiany przez kolegów. Ich szykany + moja przejmująca się natura były sporym obciążeniem dla psychiki - w końcu byłem dzieckiem. Zaczęło się psuć w połowie podstawówki. Nagle z najszybszego biegacza w klasie zacząłem dramatycznie słabnąć - szok. Zadyszka przy bieganiu, pot... co się dzieje?? Trochę mnie to dobiło, niepowiem. Uczniem siłą rzeczy najlepszym nie byłem - to też była odczuwalna porażka. Słaby fizycznie i intelektualnie - kiepsko. Zaczęła się pojawiać alergia. Żeby było śmieszniej zaczęło się pierniczyć w domu - ojciec miał deprechę, nie dawał sobie rady jako ambitny żywiciel rodziny. Matka czując się przez to niepewnie zaczęła robić awantury. Równo się wszystko waliło. Pogarszało się do czasu połowy liceum i sięgnęło apogeum gdy ojciec odebrał sobie życie. Potem było jeszcze gorzej - spanikowana rodzina. Każdy każdemu dokopywał, zero współpracy. Nerwówka niezła. Cóż, walnęło mi konkretnie na psychę - silna nerwica lękowa, zanik identyfikowania emocji. Depresja. Prochy. Terapie grupowe. ... Czy wspomniałem, że od połowy podstawówki zacząłem chodzić po przeróżnych lekarzach?? - o tak, było ich sporo. Stąd odrobina wiedzy na temat własnego organizmu. A teraz najlepsze - większość wyników badań wskazywała, że nic mi nie jest :D Nawet duszności pojawiające się wraż z rozpoczynaniem lata, zdiagnozowane jako astma i leczone sterydami okazały się być nerwicą. A co ze skłonnością do cukrzycy? - otóż nie wzięła się znikąd. Mam grupę krwi Arh+, czyli jestem roślinożercą. Problem w tym, że właśnie warzyw i owoców to ja jadłęm najmniej. Większość mojego menu to mąki, kasze, mięso, kanapki, mleko, sery - surówki i sałatki dziwnym trafem zwykle pomijałem. No i oczywiśćie słodycze - jadłęm je tonami - źle, że rodzice mi na to pozwalali, bo dość wcześnie pojawiła się u mnie kandydoza w postaci pryszczy na twarzy, torsie, plecach. Dla dojrzewającego chłopaka oglądającego sie za dziewczynami było to trudne, bo wyglądałęm fatalnie (a na urodę ogólnie nie moge narzekać). Najłatwiej jest chwycić kanapkę, batona i cenionego przez socjelistycznych wygłodniałych ludzi schabowego, niż zadowolić się... sałatką?? Hehe :) Dlaczego o tym wszystkim piszę?? - już mówię. Otóż pragnę zwrócić uwagę na to, że niemal wszystkie obecne moje problemy zdrowotne pochodzą z kilku prostych przyczyn: 1 - wrażliwa natura, stresująca się 2 - typ indywidualisty - zwykle takim ciężej w życiu 3 - przypadki zdarzeń zewnętrznych (szkoła, dom) Mądrzy lekarze mówią, że trzeba leczyć u źródła, to ustąpią przykre objawy. Jak wyleczyć się z wrażliwości i stresu? Jak pozbyć się traum z przeszłości? Jak nauczyć się odnajdywać wśród ludzi jako uczestnik życia, a nie jedynie jego obserwator? Jak uchronić się przed ciężkimi sytuacjami, które mogą nadejść? Jak zreperować uszkodzone ciało, nadwątlone z każdej strony? Ano trzeba mądrze kierwać swoim życiem. Ciało odczuje ulgę, gdy przestanie być nękane złymi zachowaniami z naszej strony, czyli - jeść rozsądnie, a nie wpierniczać. Uprawiać sport, bo bez ruchu cierpi ciało i psychika. Tyle dla ciała, a co z głową? Jak rozładować stres, opanować trudną naturę, odnaleźć sie wśród ludzi, nie bać się jutra? Trzeba UWIERZYĆ!!! Pewnie wyda się to czytelnikom smieszne, ale to nie jest żart. Osobiście nei jestem wierzącym katolikiem. Buntuję się przeciw Bogu, bo choćby nie wiem co się działo to on nie reaguje. Też mi ojciec. Do każe nam żałować za grzechy nasze i przepraszać, że go ranimy - ale przeciez on sam nas takimi stworzył i to na swoje podobieństwo podobno. Chyba więc spartaczył robotę, więc czemu my mamy przepraszać? Jeden mądry psycholog powiedział mi, że dopóki nie poukładam sobie relacji z Bogiem to i nie pozbędę się depresji i nerwicy. Ja wiem, że ma rację. Ale jak to przełknąć? :) Lekarze medycyny naturlanej podkreślają znaczenie psychiki w etiologii chorób nawet takich jak rak. Nie tylko złe traktowanie ciała powoduje choroby, ale także konflikty wewnętrzne. Słaba psychika osłabia organizm i to bardzo. Warto np. medytować, czyli uspokoić na chwilę myśli, emocje, oddech. Trzeba poukładać sobie życie w głowie. Pogodzić się z tym jak jest. Pokochac siebie i otoczenie pomimo oczywistych wad. Umiec wybaczać, kochać, cieszyć się życiem. I umiec... olewać to czego nie możemy zmienić ;) Pobłażliwość jest dostojną formą poukładania życiowego. Wierzcie mi, że nawet lęki nerwicowe maleją, gdy pacjent przestaje się ich bać i pewnego dnia powie sobie: chramolę to, najwyżej zdechnę. Nie mówię, że jest to uniwersalna recepta dla każdego i zawsze podziała. Pokazałem tylko jak ja sobie radzę z szukaniem źródeł u siebie i leczeniem u źródła. Ale w końcu ludzie aż tak nie różnią się między sobą - jesteśmy podobni. Róbcie to co lubicie, rozwijajcie się w tym kierunku i żyjcie w zgodzie ze swoją naturą (nie Ty dopasowuj sie do pracy, tylko pracę dobierz do siebie). Daj swojemu ciału i umysłowi tego, czego ono potrzebuje, a zobaczysz, że samo się naprawi i odżyje :)
Odnośnik do komentarza
Osama. Dobry tekst zapodałeś. Bardzo pomocny. Ja też mam niełatwo ale wiem że to od psychy wszytko się wali. Mówię że się wezmne za siebie ale jutro, albo jak już zaczynam to coś mnie rozwala na starcie. Akceptacja siebie to podstawa, tylko czemu tak ciężko to przeskoczyć? Ja jestem wysoki i chudy(ale nie jest to tylko jeden mój problem niestety :/) Wprawdzie zamierzam iść na siłownie ale wstydzę się siebie LOL :/ Nakręcam się że pójdę itd. ale gdy przychodzi co do czego to...dzida w teren, zwykły psychiczny tchórz i jednocześnie odważny TYLKO przed działaniem. Od małego byłem szalony, taki żywy wszędzie mnie było pełno i jednocześnie cichy jak mysz koscielna. Pewnego dnia coś mnie walnęło psychicznie, zbierało się i zbierało aż w końcu opanowało moją psychikę aż do dnia dzisiejszego, a objawy jak u Osamy i nie tylko. Powodzenia WSZYSTKIM. Osama napisz na maila darek344@interia.pl, a także inni którzy chcą pogadać o tym. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich :) Miałem bardzo podobne objawy do tych, które opisujecie, ale już jakiś czas temu (1,5 roku temu). Poszedłem do psychiatry i zacząłem brać leki, ale po pewnym czasie stwierdziłem, że tabletki nie będą kontrolowały mojego życia. Nikogo nie namawiam do podobnego posunięcia, ale ja pomimo wszystko przestałem brać leki. Tak jak piszecie - wziąłem się w garść i to wcale nie przechodzi z dnia na dzień, ale im gorzej się czułem, wiedziałem że tym bardziej muszę działać. Nawet dzisiaj, kiedy dopada mnie taki dół to... zapuszczam muzykę (coś energicznego, żywego, takiego że mam ochotę coś rozwalić) i zaczynam ćwiczyć. Też jestem wysoki i szczupły, ale ćwiczę już ładnych kilka lat (3 albo 4 - już nie pamiętam), ale u siebie w domu - głównie dla wygody i z braku czasu. Od ćwiczenia poprawia się zdrowie, sylwetka i co w tym przypadku jest chyba najważniejsze - samopoczucie. Jak widzę, że mam doła i najchętniej bym się położył spać to właśnie wtedy zaczynam działać - idę gdzieś, ćwiczę, coś robię - na początku wbrew sobie... ale to tylko chwilę :) Pozdrawiam i trzymajcie się :)
Odnośnik do komentarza
kazdego moze dopasc nerwica czy depresja, moze tylko komus kto nie ma za grosz wrazliwosci nic nie jest. Te cwiczenia w domu to swietny pomysl, wystarcza dwie butle po plynie do prania, takie z *uszami*, nalac wody i mamy juz hantle za darmo. Z tabletek nic dobrego nie ma, oprocz uzaleznienia psychicznego, ale ziolami na poczatek mozna sie wspomoc- melisa, waleriana w kroplach na uspokojenie, lipa na dobry sen, dziurawiec na depresje i obnizony nastroj, melatonina ( spac obowiazkowo w ciemnym pokoju) magnez i wit b complex na wspomaganie ukladu nerwowego. Ktos powie to jest slabe- owszem, ale dziala skutecznie choc powoli, bo co nagle to po diable. Mozna bardzo pomoc sobie i innym wlasnie przez zmiane myslenia *zrobie cos dobrego wbrew sobie*. Skoro nic mi sie nie chce to trzeba sie zmusic. Na poczatek warto zrobic porzadek na biurku, w szafie, przesadzic rosline, pocwiczyc a nieocenione jest spotkanie z ludzmi, niekoniecznie *na zywo*, mozna na poczatek przez gg czy skypa. Potem mozna wykroic jakies spotkanie przy herbacie i ciastkach. Zapomnijcie o diecie wg grupy krwi, to nie jest 100% zdrowe, nasi przodkowie powoli przystosowywali sie do warunkow zycia, nic nie jest stale. Ja powinnam ograniczyc slodycze i jak z nich zrezygnowalam na 3 miesiace to efekt byl taki, ze *zlikwidowalam* cholesterol. Teraz jem nawet 40 dkg czekolady tygodniowo, duzo warzyw, owocow, 3 razy w tygodniu mieso-wolowiny i drobiu,zwlaszcza indyka ((zrodlo serotoniny na depresje), ziemniaki tez sa potrzebne, zawieraja jakis niezbedny aminokwas, ktorego nie maja inne produkty i jest ok!!!. Jedzcie duzo warzyw, owocow, 3 x w tyg. wolowina i drobiu, ryby np. makrele ( omega 3), oleje: lniany ( omega 3), z pestek winogron, orzechow wloskich, rzepakowy,ser mozzarele, kakao, czekolady kawalek, biszkopty z galaretka i owocami, ale cukierkow i tlustych ciast nie polecam. Kto ma CANDIDE musi byc na scislej diecie, tego sie tabletkami nie wyleczy, a to jest niebezpieczne- nie tylko szkodzi cialu ale niszczy psychike!!!! Toksyny tego grzyba niszcza mozg, dajac np. objawy autyzmu czy doprowadzajac do depresji!!!. Codziennie powtarzajcie obowiazkowo po obudzeniu- jestem swietnym czlowiekiem i zdrowym i dam rade wszystkiemu. Ktos sie rozesmieje??? to dobrze, to dobry poczatek:) Ja wyszlam z koszmarnej nerwicy sama, bez pomocy lekow, a byl juz czas, ze gadalam do siebie, bo zycie mnie przeroslo i pewni ludzie wykonczyli. Poznalam dobrych ludzi, ktorzy dali mi w garsc ksiazke o temperamentach, zebym poznala swoje mocne i slabe strony, a druga z dowcipami. Ogladalam tylko komedie, zadnych smutasow i drastycznych akcji i jak mantre powtarzalam, slowa, ktore wczesniej napisalam. I uwierzylam Bogu ( a nie tylko wierze, ze istnieje) , nie jestem idealem ale jestem niepowtarzalna, i modlitwa daje mi ogromna sile. Kiedy mam problemy to wlasnie w modlitwie przedstawiam je Bogu i prosze, zeby sie nimi zajal, bo wierze, ze mnie kocha. Moje zycie jest teraz inne, mam sporo przyjaciol,z ktorymi sie spotykam, aby pogadac , posmiac sie, cos ugotowac, gdzies pojechac, hobby, ktore daje mi satysfakcje, prace tez, choc nie jest rewelacyjna, ale mam spokoj. Nie trzeba miec wcale duzo pieniedzy, madrosci jak Da Vinci i wygladac jak model, aby byc szczesliwym. To nasz usmiech i wewnetrzne cieplo przyciaga ludzi i odstrasza smutek. Zycze Wam radosnych Swiat oraz duzo radosci i zdrowia w Nowym Roku, zacznijcie od dzis ta wewnatrzna przemiane i pamietajcie, ze drzemie w kazdym z nas ogromna sila:)
Odnośnik do komentarza
Witam, ja borykałem się do niedawna z nadczynnością tarczycy. Wiele wątków poruszonych tutaj na forum wskazuje na problemy z nadczynnością tarczycy. Przede wszystkim zmęczenie, senność, nadmierna potliwość, spadek wagi, itp. Proponuję wizytę u endokrynologa. Człowiek, chodzi ciągle nabuzowany, jak wulkan, który miałby za moment wybuchnąć. Uważam, że jedną z przyczyn prowadzącą do nadczynności tarczycy jest życie w ciągłym stresie, zły tryb życia, brak umiejętności odreagowywania itp. Pozdrawiam, a przede wszystkim proponuję zbadać hormony, tak jak już ktoś wcześniej napisał.
Odnośnik do komentarza
Aż się zdziwiłem jak to czytałem ponieważ problemy się niemal pokrywają z moimi. Tzn. po szkole koło godziny 16 - 21 chce mi się spać, ale jak do 23 nie usnę to mogę siedzieć do rana. Dość często mam bóle głowy. Pocą mi się stopy często. I mam jakby wrażliwą skórę na różne choroby. Ale za to mogę np pół dnia bez przerwy jeździć rowerem, lub coś robić bez większego zmęczenia. Badań nie robiłem żadnych bo mam dopiero 17 lat. Może to być niedobór jakiejś witaminy bądź pierwiastka ?
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×