Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość monia

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nie pracuję chociaż bardzo bym chciała.Przez komisję ZUS-owską zostałam uznana za niezdolną do pracy ale tylko czasowo.U mnie niestety żadnej poprawy nie ma mimo terapi i leków a wręcz jest coraz gorzej. Trochę się dzisiaj zdołowałam ponieważ moja sąsiadka(starsza pani 78lat,ale bardzo sprawna i niezależna)powiedziała mi że gdyby była na moim miejscu to by się już dawno załamała,że nie potrafiła by tak żyć jak ja nie wychodząc z domu ale jednocześnie jest pełna podziwu dla mnie,że jakoś daje sobie z tym radę i nie załamuje się.Wiesz sama się sobie dziwię,że jeszcze jakoś to wszystko wytrzymuje,mam widocznie jeszcze nadzieję że moze coś się zmieni.
Odnośnik do komentarza
Gość Mininova
Witam wszystkich, chciałam dołączyć się do grona forumowiczów i jednocześnie wesprzec swoimi doświadczeniami i podzielic sie tym co sie ze mną działo i dzieje. Moje pierwsze wtedy jeszcze nie rozpoznane objawy nerwicy lękowej zaczęły się cztery lata temu. Niestety nie rozpozanałm iż objawy takie jak omdlenia w autobusie, sklepie (szczególnie stojąc w kolejce w sklepie, na poczcie etc.) uczucie duszności, lęk, dyskomfort, przeplatający się z depresją to właśnie ta choroba, nie wiedziałam wtedy nawet że taka choroba istnieje!. Stan taki trwal prawie 1,5 roku, i był gehenną, straconym czasem wyjętym z życia. Skutek codziennego, trwałego, niszczącego stresu, przerostu formy nad treścią. Nerwica o dziwo ustąpiła po tym okresie...samoczynnie (no może nie tak samoczynnie, zaczęłam stosować różnorodne techniki relaksacyjne, medytacyje, i tu uwaga nawet modltwę - jestem osobą nie wierzącą, ale technika medytacyjna rewelacyjna - teraz wiem że wcale nie ustąpiła tylko usnęła żeby obudzić się z o wiele większą mocą. W lato zeszłego roku zachorował mój tata, diagnoza-rak, w pracy zaczęły się schody (kryzys - modne dzisiaj słowo), milion dodatkowych mniej zauważalnych strsików i nawrót gotowy. Duszności, omdlenia, bardzo mocno przyśpieszone bicie serca z towarzyszącym nadciśnieniem a co za tym odrazu się odezwało kłopoty z nerkami, koleżanka nerwica rozszalała się na dobre. Oswajałam ją starymi sposobami, a takie napady nazwałam sobie pieszczotliwie *wykwitami psychola*, niestety stare sposoby zawodził, było coraz gorzej. Punktem kulminacyjnym był moment gdy nie dałam rady wyjsć do pracy, potem próbowałam wyjść do pobliskiego sklepu spożywczego po podstawowe rzeczy - fiasko. Dodam iż wcześniej kiedy nerwica zaczęła się rozwijać i pokazywać pierwsze rogi, obeszłam chyba wszystkich dostępnych lekarzy w przychodni, miałam robione badanie za badaniem, holtery, echo, ekg, posiewy, i mnóstwo mnóstwo innych oczywiście bez skutku. Bardzo bałam się tego że powróci to co cztery lata temu... I wiecie co? O dziwo się temu nie poddałam (przynajmniej tak świadomie). Zgłosiłam się do psychologa (wcześniej opowiediałam o tym co się ze mną dzieje rodzicom, pomogli mi się do niego dostać, bo przy nich o dziwo czułam się bezpieczna i objawy były mniej nasilone). Piierwsze 2 wizyty diagnostyczne: diagnoza nerwica lękowa, zalecana psychoterapia, mi zaproponowano system psychodynamiczny. No ale pozostał problem tego że kiedyś muszę dotrzeć do pracy, bo mnie w końcu z niej wyrzucą, a psychoterapia to niestety ale długotrwały proces odplątywania tego co się zapętliło. W tym samym ośrodku zaoferowali mi konsultacje psychiatryczną. Lekarz zastosował kurację wspomagającą farmakologiczną: zaserwował mi zoloft plus xanax doraźnie. Na początku było bardzo ciężko zanim lek zaczął działać, dużo pomógł mi mój chłopak który poświęcał się i dosłownie odwoził mnie i przywoził do pracy. W miarę brania i zwiększania dawki leku, objawy ustępowały. Dzisiaj mija pół roku od rozpoczęcia terapii oraz niewiele mniej od brania przezemnie leków. To czego udało mi się dokonć nie zamieniłabym na zadną inna metodę przechodzenia przez nerwicę. Był to b. dobry i przede wszystkim trafny wybór. Dzisiaj mogę normalnie funkcjonować, bez obaw wsiadam do autobusu, tramwaju, idę do centrum handlowego (choć jeden plus był w nerwicy taki że pensja tak szybko nie mlała hihi). Xanaxu nie biorę, przydał się tylko w początkowej fazie wprowadzania leku. Zoloft dał mi troszke skuków ubocznych na samym początku stosowania, teraz jest bardzo ok. Polecam wszystkim biedniusim nerwicowom, nie dajcie się przemyślcie i spróbujcie takiej metody. Psycholog naprawdę daję b.wiele, a farmakologia pozwala stanąć na nogi i trochę przychylniej spojrzeć na świat. Trzymajcie się ciepło
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Beti Twoja sąsiadka nie rozumie Twojego stanu ponieważ po pierwsze, jak piszesz, jest osobą samodzielną, po drugie jest zdrowa. Myślę, że my wszyscy znerwicowani w sumie jesteśmy dzielni, bo jednak walczymy. Probujemy różnych metod i musimy jakoś żyć. Ja Beti też mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdziemy, chociaż ostatnio mam takie nasilenie tych różnych dolegliwości, że czasami ręce opadają. Byłam przedwczoraj ui psychiatry zwiększyła mi dawkę Trritico i dodała jakięs krople Fenactil. Mają działać przeciwwymiotnie ...zobaczymy w smaku są okropne ale co tam. Za dwa tygodnie do kontroli i jesli to nie zadzioała to przestanę brac trritico. Mojemu terapeucie powiedziałąm, że kończe z psychoterapią. Mam nadzieję, że teraz trochę stanę na nogi, pracuję nad sobą i swoim sposobem postrzegania samej siebie, po sugestiach terapeuty i naszej wspólnej pracy. Sprobuję teraz samodzielnie nad sobą pracować. Oczywiście boję się tego wszystkiego ale jesli nic nie zrobię to wiem, że zacznę się cofać...juz tak było parę razy. Mininowa Tibie jak widac pomogła psychoterapia, to byłą indywidualna czy grupowa? Pozdrawiam wszystkich. Beti trzymaj się!
Odnośnik do komentarza
Cześć! Mininowa fajnie,że udało się Tobie pokonać to dziadostwo.Z tego co napisałaś to farmakologia i terapia pozwoliły Tobie wyjść z tego.U mnie niestety to nie daje żadnych rezultatów,psychotropy łykam już 6 lat a terapia na którą uczęszczałam też mi nie pomogła.Jestem już tym wszystkim zniechęcona i wykończona. Atka a jak Ty zamierzasz pracować sama na soba?podpowiedz może ja tez spróbuje.Pa!
Odnośnik do komentarza
Wiesz Beti ja po prostu mam już dosyć terapii, chyba zmęczenie materiału. Nie twierdzę, że nic z niej nie wyniosłam i na bazie tego, co tam się działo sprobuję sobie poradzić. Od kilku dni probuję sobie tłumaczyć swoje ataki paniki, probuję je rozwiązywać hmm... sama nie wiem czy mi się to udaje ale czuje się trochę lepiej. Nie mam niestety złotej rady bo sama nie wiem na czym stoję. Wczoraj byłam bardziej pewna swojej dezycji ale coz, nie zawsze jest z górki. Moj terapeuta też swtierdził, że może powinnam zakończyć terapię ale zawsze mogę wrócić. Nie wiem czy wrócę, chyba wyczerpałam temat. Zastanawiam się czy jest tu ktoś, kto całkowicie pozbył się nerwicy. Z tego, co czytam to nie ma takiej osoby. Nie wiem czy nikt się nie wyleczył i będzie nas to nękać, co jakiś czas, czy po prostu zdrowi ludzie już tu nie zaglądają... Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Czyli na razie odpuszczasz i spróbujesz sobie sama poradzić.Życzę Ci aby się Tobie udało.Psychiatra powiedział mi ostatnio,że skoro farmakologia przez 6 lat nie dała żadnej poprawy to muszę jednak spróbowac psychoterapii i to długoterminowej a ja przed nią bronię się rękami i nogami bo jak kiedyś chodziłam to strasznie mi się nie podobało i byłam jeszcze gorzej załamana:((
Odnośnik do komentarza
Beti a jakie Ty leki brałas przez 6 lat? Piszesze, że psychotropy ale jakie. Z tego co wiem na tego typu leki organizm się z czasem uodparnia. Zresztą osobiście nie jestem zwolenniczka dłogotrwałego stoswania takich leków. Psychoterapia, choć ja nie mogę tego powiedzieć z pełnym przekonaniem, odnosi podobno ogromne rezultaty. Może naprawdę Ci pomoże. Tego Ci życzę! Z jakiego rejonu Polski jestes? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej! Przez 6 lat nałykałam się trochę tych leków oto niektóre z nich:Zoloft,Xanax SR,Sedam,Efectin,Fluanxol,Seronil,Velafax,Lerivon,Mirzaten,Cipramil,Pramolan,Depakine,Sulpiryd,Lexapro i pare innych.Teraz tylko biore Spamilan i Milocardin jak mi szybko serce bije.Może skorzystała bym z terapii ale najbardzie boję się dojazdów podczas których przeżywam koszmar i póżniej przebywania wśród obcych ludzi.Jestem wtedy taka spanikowana że na niczym nie potrafie się skupić tylko chcę jak najszybciej wracać do domu.Tak przynajmniej było na ostatniej terapii.Cały czas odczuwam paniczny lęk którego nie potrafię opanować.Nie wiem już czy to ja jestem beznadziejnym przypadkiem czy rzeczywiście na to dziadostwo nie ma siły i trzeba z tym żyć-tylko co to za życie! Atka ja jestem ze Szczecina,mam 2 synów (24 i 19) a Ty masz dzieci?Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
BETI - wejdź proszę na poniższy link ( innych nerwusków też zapraszam ): http://commed.pl/lek-jest-naszym-przyjacielem-vt24177.html. Ja już byłem na samym dnie, żałuję że p. Jadwigę poznałem dopiero niedawno. Ale m.in. dzięki Niej wreszcie po 5 miesiącach zacząłem się w końcu uśmiechać i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich Też poczytam sobie artykuł od Kempesa. Beti nie mam dzieci, mam dużo starszego męża i on ma dzieci, z którymi utrzymujemy regularne kontakty. Tych leków to brałaś tyle, że połowy nawet nie znam. Zastanawiam sie czy to przypadkiem nie jest tak, ze lekarz bądź lekarze, którzy przepisywali Ci te leki, nie poszli na łatwiznę i po prostu faszerują Cię kolejnymi prochami, żeby pozbyć się kłopotu...Nie wiem, nie znam sytuacji masz jakiegoś sensownego lekarza?? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej! Co do lekarzy to przez 4 lata jeżdziłam do psychiatry prywatnie,wizyty były co miesiąc i za każdą płaciłam 100 zł.Po 4 latach postanowiłam odpocząć finansowo zwłaszcza że postępów nie było żadnych i zaczęłam chodzić do państwowego.Może masz racje że lekarze poszli na łatwizne i tylko leki przepisują.Ostatnio mój psychiatra powiedział mi że jedyną metodą u mnie jest wychodzenie z domu na siłę,żadne argumenty że nie daje rady,robi mi się słabo,mam zawroty głowy nie trafiają do niego.Powiedział że innej metody nie ma.U mnie niestety takie wymuszone wyjścia przynoszą więcej szkody niż pożytku.Jak mi się nie uda to wtedy wpadam w jeszcze większego doła.Dobrze chociaż ze moi synowie jak muszę gdzieś jechać to mnie zawiozą,bo inaczej to nie ruszyła bym się z domu. Wiesz Atka ja tez mam męża starszego ode mnie (8 lat).Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Gość kardiologiczny
@beti - zacznij robić coś w domu co będziesz mogła robić też na powietrzu. Kup sobie np. rower stacjonarny, przygotuj sobie pomieszczenie otworz okno, wstaw wentylator jeśli trudno zrobić przeciąg w pokoju i ćwicz sobie na rowerku regularnie - uważaj tylko by się zbytnio nie pocić - uzupełniaj płyny. Jak Ci się poprawi kondycja wtedy łatwiej będzie Ci pokonać zawroty. Zdrowy człowiek bez lęków i nerwicy też może mieć zawroty przy wychodzeniu jeśli wychodzi z domu od wielkiego dzwonu. Po miesiącu treningu na rowerku w domu możesz kupić sobie normalny rower i jeździć na nim po chodnikach niedaleko od domu, w parku czy na jakimś asfaltowym boisku lub placyku. Jeśli się czymś zajmiesz i będziesz musiała skupić uwagę na tym by się nie przewrócić to łatwiej będzie Ci pokonać też i lęki i inne dolegliwości związane z wychodzeniem z domu IMHO. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hej! Podejrzewam,że przy mojej panice daleko bym na rowerze nie dojechała,najwyżej na koniec bloku.Staram się zawsze skupić uwagę na czymś innym jak wychodzę ,ale mi się to nie udaje.Lęk jest silniejszy i nie daje zapomnieć o sobie.Zawsze trzymam w ręku komóre,zakładam ciemne okulary ale to i tak nie pomaga.Dojdę najwyżej (ale nie sama) ze 100 metrów i na tym moja wyprawa się kończy:(
Odnośnik do komentarza
Gość kardiologiczny
Mam wrażenie (może się mylę) że nie łapiesz tego co Ci proponuję. Spróbuj najpierw złapać przysłowiowego *bakcyla*, najpierw oczywiście w domu czyli tam gdzie się w miarę dobrze czujesz. Gdy codzienny trening na rowerku wejdzie Ci w nawyk, gdy poczujesz że chcesz to robić bo jest to coś nowego co sprawia przyjemność - a nie dlatego że ktoś to polecił bo może pomoże - wtedy spróbuj to samo robić na powietrzu. Nie myśl o lękach że są związane z wychodzeniem z domu. Wychodzenie z domu powinno Ci się kojarzyć z przyjemnością, bo przecież chciałabyś wychodzić prawda ? A lęk to coś takiego co tylko tą twoją przyjemność zakłóca. Wyrobienie w sobie nawyku, potrzeby ma na celu zmienić Twój sposób myślenia i dodatkowo odwrócić uwagę od własnych emocji a skupić ją na wykonywaniu prostych czyności - takich jak właśnie jazda na rowerze. Dodatkowo rowerek stacjonarny pomoże Ci przygotować się kondycyjnie do jazdy na zwykłym rowerze. Nie możesz i nie powinnaś myśleć w ten sposób że się to nie uda, najpierw rozbudź w sobie potrzebę do uprawiania ruchu i wysiłku, a potem próbuj eksperymentować i tą potrzebę zaspokajać na wolnym powietrzu. Oczywiście że lęk się pojawi, ale będziesz miała szansę na odwróceniu od niego swojej uwagi, bo bedziesz chciała autentycznie , a nie tylko zmuszając się robić coś co przynajmniej w domu sprawiało przyjemność. Taki jest mój pomysł. Może wyważam otwarte drzwi (nie mam nic wspólnego z psychologią i nerwicami) i ktoś już Ci proponował coś takiego wiele razy. Ale jakoś nie mogłem się oprzeć by to co powyżej właśnie zaproponować ;) pozdrawiam ps. Grałaś kiedyś na automatach do gry - flipperach ? Taka gra bardzo pochłania uwagę. Chodzi mi o to byś spróbowała na wolnym powietrzu robić coś co bardzo angazuje uwagę i sprawia oczywiście przyjemnosc.
Odnośnik do komentarza
Gość natalia23
witam, mam problem i juz sama przestaje sobie z nim radzic caly czas mam wrazenie ze jestem na cos chora potrafie caly dzien siedziec w internecie i szukac objawow roznych chorob a pozniej znajduje je u siebie, od jakiegos czasu boje sie wychodzic z domu sama czy z malym dzieckiem bo mam wazenie ze jak wyjde to cos mi sie stanie i nikt mi nie pomoze wczesniej bylo lepiej jak szlam z kims z kim moglam rozmawiac ale teraz juz nawet to nie pomaga, trzesa mi sie rece i nogi robia sie jak z waty sciska mnie w zoladku i mocno wali serce. jak siedze w domu to caly czas mierze sobie to cukier to cisnienie to temparature niby wszystko jest ok ale ja caly czas mam wrazenie ze cos jest nie tak . jak pomysle ze mam isc z tym do lekarza to tez od razu ogarnia mnie strach ze moze jednak cos znajdzie ze jednak na cos jestem chora i jest jeszcze gorzej i tak odkladam tego lekarza na pozniej .Panicznie boje sie smierci .to juz powoli robi sie nie do zniesienia zycie zaczyna byc meczace i chyba sama sobie z tym nie poradze. Prosze o jakakolwiek pomoc !!!
Odnośnik do komentarza
Witaj Natalio! Te wszystkie objawy które opisujesz ma większość osób które zmagają się z nerwicą.Ja do tej pory nie jestem w stanie sama wyjśc z domu chociaż leczę się już 6 lat.Może powinnas jednak iśc do lekarza i zrobić sobie podstawowe badania,na pewno wszystko będzie w porządku a Ty się uspokoisz:) Jeżeli dalej będziesz się żle czuła proponuje wizytę u psychologa lub pschiatry,Życzę zdrówka!
Odnośnik do komentarza
Witaj Monia! Jestem Anka i mam podobne przezycia do twoich z ta tylko rożnica ,że ja panicznie boję sie jezdzic autem bo pierwszy atak miałam wlaśnie w samochodzie i teraz nie mogę sobie z tym poradzic,Myślalam,ze tylko ja mam takie problemy ale tutaj przeczytalam ze jast nas wiecej i jest mi jakos lżej chociaz moje ataki ostatnio bardzo sie nasilaja i nie wiem jak moge sobie z tym poradzc,prosze pomóz mi Anka.
Odnośnik do komentarza
Gość natalia23
Witam w koncu odwazylam sie i poszlam do lekarza zrobilam morfologie i inne dziwne wyniki i lekarz stwierdzil ze sa dobre tylko jak zmierzym mi cisnienie to troche sie wystraszyl ale powiedzialam mu ze to normalna reakcja na wszystko co sie wiaze z medycyna :) wiec chyba sam zauwazyl moje dziwne zachowanie i zanim zdazylam cos powiedziec sam zapytal o moje stany lekowe i zapisal mi xanax biore go dopiero od trzech dni ale chyba narazie pomaga zobaczymy co bedzie dalej :) pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia
Odnośnik do komentarza
Ja mam podobny problem, boje sie jezdzic autobusem, gdy do niego wchodze to patrze sie albo w podloge albo nie wiem w co, poniewaz jak sie popatrze za szybe mam strach ktorym panikuje, krzycze ale sie powstrzymuje, nie tak jak myslicie, tylko ze jak juz jade coraz szybciej, nie mam lęku ze sie rozbije mam ze strach mnie opeta i jakby mi cos nie dawalo spokoju w okolicach klatki piersiowej ;/// jak to zwalczyc?
Odnośnik do komentarza
Gość mrowerczka80
ja tez mam ten problem tylko, ze u mnie objawia sie tym, ze serce kolacze mi do granic mozliwosci, kluje mnie w klatce piersiowej i gardle. Serce mi sie rpzewraca,s zarpie, skacze.......ja mam ogromny strach rpzed tym. Przed kazda wizyta w jakims urzedzie, boje sie ejchac srodkami lokomocji, boje sie odejsc gdzies dalej od miejsca zamieszkania. Dziwne jest wlasnie to, ze kolo domu gdy spaceruje nie boje sie ze cos mi sie stanie ale jak juz odejde dalej to albo zaeracam bo juz zaczela sie panika albo ide w panice dalej ale to tylko wtedy kiedy musze ...zazwyczj zawracam:( U psychiatry nie bylam, ale dopstalam od internisty bisocard i afobam...nie biore zadnego z nich:(
Odnośnik do komentarza
hej monika jestem nowy dopiero dzisiaj sobie uswiadomilem co mi dolega tez mam takie napady leku szczegolnie w metrze jako ze mieszkam w londynie to moj glowny srodek lokomocji.kiedy tam wchodze to tez szukam miejsca siedzacego ale musi byc przy oknie tak zeby wialo bo sie boje ze mnie zeslabi od goraca czesto wstaje i ide stac pod oknem bo czuje ze jest dalej duszno.itd te leki to okrutne uczucie ide do psychologa moze on mi podpowie jak z tym walczyc. milo spotkac ludzi ktorzy maja ten sam problem i sie rozumieja bo ci zdrowi mi mowia ze sobie wszystko urajam i zebym myslal pozytywnie i wystarczy problem z niknie ale ja probuje i nic:)pozdrowionka dla wszystkich.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×