Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość monia

Rekomendowane odpowiedzi

Gość JacekT

Ataki paniki Bol w klatce piersiowej, podwojne widzenie, przyspieszony oddech, poczucie niepokoju, mocne pulsowanie w brzuchu, czasem utrata swiadomosci, czesto dretwienie reki lub nogi, skurcze konczyn, pocenie sie. Przychodzi to wszystko razem do trzech-czterech razy w tygodniu. Mam to juz od czterech lat. Na poczatku myslalem ze to serce, ale z chwila jak bylem juz w szpitalu to wszystko wracalo do normy, lekarz nic nie znajdowal, czesto mi mowiono ze to od kregoslupa, ze gdzies jest ucisk. Inny lekarz ustalil napady paniki, dostaje lekarstwo Alprazolam trzy razy dziennie 0.5mg. I wszystko jest ok, tylko czy branie tego leku jest bezpieczne? pomaga, co dalej? nie mam pojecia, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Szukałam odpowiedzi na różnych forach co mi może być,chyba też mam nerwicę lękową .Ciągle mam jakieś objawy bardzo szybkie bicie serca, zawroty głowy i paniczny lęk że za chwilę umrę.I tak już jest wiele lat .Chodziłam po lekarzach , brałam leki i nic ciągle wraca. Ostatnio bardzo szybko i nierówno bije mi serce , budzę się w nocy albo wcześnie rano i kaplica ,chodzę po domu i wariuję. Zapisałam się na terapię grupową ale mam wrażenie, że to nie pomaga , bo nadal nie wiem jak sobie z tym radzić . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Delinka2688

Hejka... Ma ktoś jakiś sposób na opanowanie takich ataków?? U mnie też zdiagnozowano nerwicę staram sobie radzić bez leków chociaż nie zawsze się udaje... Staram się panować nad tym ale wczoraj miałam silny atak lęku dziś też ciężko mi się oddycha... Słyszałam że rozmowa z ludźmi co mają podobnie pomaga... 18067960 to moje GG piszcie....

Odnośnik do komentarza

Przeczytaj ksiazkę *opanowac LĘK* jest na chomiku. moze pomoze ci choc trochę. Ja 10lat żyje z nerwicą jestem po terapii, leków nie biorę i nie bralam, ale nabawilam sie od tych lęków kołatań serca i mam wypadanie płatka zastawki i biore jeden lek na to. oglnie żyje normalnie jesli tak moge to nazwac , nie boje sie chodzic nigdzie i juz nie mam napadów, radzę sobie z tym.

Odnośnik do komentarza
Gość Motyleczk1991

Czesc. pisze i czytam na forum prawie kazdym o naszej chorobie. I moja choroba akurat wyniknela z palenia w bardzo duzej ilosci marihuany i wcigania amfy oczywiscie alkohol podstawa. Po roku intensywnego cpania i picia powiedzialam basta sobie i sie zaczelo. Na poczatku pieklo. Zaczelam sie modlic bardzo mocno i bardzo zrozumiale pozniej chodzenie po lekarzach. Lezalam na kazdyn odziale. Mialam robione wszystkie badania jakie sa mozliwe i nic. Az wkoncu poszlan do psychiatry i ten mi na wejscie zapisal leki ktore pomogly. Skoro pomogly to wrocilam do dragow biorac leki. Trwala ta jazda miesiac. Wykatowalam mozg.amfetamina zesrala mi serce a marihuana umysl. Przestalam egzystowac:( mam corke 6 letnia z pierwszego malzenstwa i teraz jestem w ciazy w 8 miesiacu. Moj drugi maz wspieral mnie na poczatku ale teraz sie poddaje. Ucieka do pracy na dodatkowe godziny lub do kolegow. choroba sie nasila mimo ze biore codziennie coaxil, mam relanium zqwsze pod reka i wode w butelce. Przez 9miesiecy nie wyszlam z domu. Rodzina sie na mnie wypiela bo pow ze ja sobie to wymyslam zeby tylko siedziec w domu. hmm ja nigdy nie umialam na dupie usiedziec. Jak nie imprezki to wyjazdy samemu. mieszkam w anglii od 3 lat dopiero teraz pow wszkole u corki ze choruje na agorafobie itd i ze nie jestem w stanie corki do szkoly prowadzix. Dostalam osobe z office to jest ktos kto przyjdzie po corke zaprowadzi ja do szkoly i przyprowadzi. Tyle ze Ja nie potrafie byc sama. Malzenstwo mi sie sypie. Rodzina sie odwrocila. Przyjaciolka zostawila bo sobie chorobe wymyslilam. i jestem sama jak palec. Nie mam nikogo. Mam corke i syna w brzuchu. To sa moje ostoje. Pieklo. nie chce umierac ale mam ochote na to. Chce zasnac poczuc szczescie i sie nie budzic:(

Odnośnik do komentarza
Gość Mariusz1245

Słuchajcie, wczoraj miałem kryzys. Cierpię już na stany lękowe od 8 lat. Musiałem przerwać szkołę, nie mam prawka, nie wychodze sam z domu. Jestem po prostu warzywem. Oglądałem na Fejsie zdjęcia kolegów, którzy a to kupują nowe samochody, a to gdzieś podróżują...a ja nie moge nawet wyjść na zewnątrz! I tak klikałem w internecie w nadzieji na jakąs pomoc...Wpadłem na bloga niepanikuj.pl i tam są dostępne takie lekcje coachingowe. Odrazu napisałem! Miałem już zamiar iść spać, ale głowa mnie bolała od tego myślenia. Sprawdziłem jeszcze raz maila, a tam odpowiedz od coacha! o 23:15! Zapytałem w mailu jak mam wyjść z domu jak się boję. Bo bałem się, że mnie atak paniki dopadnie i że umrę. Dostałem odpowiedz z instrukcja. Pomyślałem a co mi szkoda. Przeciez i tak moje życie to koszmar. Więc postępowałem zgodnie z instrukcją. Wyszedłem o 24 z domu! Moja rodzina prawie padała ze zdziwienia. Mama była przerażona! No ale byłem taki zmotywowany, ze zadna siła nie mogła mnie zatrzymac. I wiecie co, przywołałem ten atak do siebie (jak już byłem daleko od domu) a on nie chciał przyjść! Przeszedłem 5 km, a tu nic! Spacerowałem jakbym był zupełnie zdrowy! Nie mogłem w to uwierzyć. Chyba podziałało na mnie to, ze zobaczyłem kogoś kto przeżywał to co ja i mnie rozumie. Zobaczyłem że można z tego wyjść. Dziś znowu mam obawy, ale wysłałem kolejnego maila do coacha. Zobaczymy jak pójdzie tym razem, ale jestem pozytywnie nastawiony!

Odnośnik do komentarza

Gratuluje znam ten ból mam 18 lat i zawakiłem już szkołe, paktyki i wiele innych też mam z tym problem ogromny bo aż czasem ch. strzela za przeproszeniem , próbuje ciągle nowości dzis mija 3 tydz od kąd zasypiam o 5 dzis wyszłem o 5 na dwór i było świetnie ale co z tego jak po śnie obudziłem sie i juz cos mi nie pasowało , jeśli macie jakieś rady prosze pilnie o pomoc , z góry dzieki.

Odnośnik do komentarza

Zapisz się na terapię poznawczo bechawioralną. Leczę się od czterech lat na lęk z napadami paniki. Od miesiąca odstawiłem leki, oczywiście pod kontrolą psychiatry. Na różnych forach jest opisane że taka terapia jest podstawą leczenia tego co nas gnębi. Sam jeszcze nie byłem na terapi ale kupiłem książki o fobiach, lękach i czytam. Narazie nie jest źle, ale do całkowitego wyleczenia dużo brakuje. Cągły brak czasu i pieniędzy nie pomaga w leczeniu. Sam utrzymuję rodzinę i przeraża mnie to wszystko. Mam nadzieję że wygram walkę z nerwicą. Najważniejsze podczas ataku paniki jest to aby na siłę nie próbować się uspokoić, jak zaczyna walić serce to trzeba to przeczekać bez dodatkowego nakręcania się. Wiem że nie jest to łatwe, zwłaszcza przy ataku, ale w myślach trzeba sobie tłumaczyć że to tylko atak nerwicy, nasz rozregulowany system nerwowy. Sama świadomość tego że nie jestem sam, i że wielu ludzi na całym świecie boryka się z tym problemem dodaje mi otuchy. Najważniejsze jest to żeby nie poddawać się, nie wmuszać na siłę uspokajania się bo im bardziej się stresujemy tym silniejszy jest atak. Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Czesc mam na imie Marzena.Cierpie na nerwice depresyjno-lekowa.Mam bardzo duzo objawow somatycznych,bole w klatce,dusznosci,nie moge sama zostac,bo od razu mi sie słabo robi.Nie pracuje,bo sie boje ze w pracy cos mi sie stanie,w domu tez musi byc ktos z moich bliskich.Lewa reka dretwieje mi juz od około 3 lat,a dopiero w marcu dowiedzialam sie ze to moze od nerwicy.

Odnośnik do komentarza

Witam , ja od roku mieszkam w Irlandii . A moje problemy zaczely sie rok temu w Marcu , przezylam bardzo duzo stresujacych sytuacji w zyciu prywatnym zdrady , oszustwa... W marcu po raz pierwszy wybralam sie na urodziny znajomego i tam na sali pelnej ludzi poczulam nagle ze ziemia zaczyna mi falowac i probowalam jak najszybciej czegos sie zlapac.. by sie nie przewrocic . Objawy ustaly na jakis czas..od czasu jak zaczelam siedziec w domu po wyjezdzie za granica bo dopiero jestem w trakcie poszukiwania pracy ze wzgledu na problem z jezykiem... kazdego dnia spotyka mnie to samo. Rano chwile po przebudzeniu mam dobry humor , wszystko jest dobrze chce mi sie co kolwiek robic w domu , ogrodzie..jednak gdy faktycznie sie rozbudzam czuje nagle strach ze jestem sama , ze umre na serce (mam tachykardie) i wymyslam sobie 100 roznych chorob a do tego te dziwne zawroty glowy... staram sie cos zrobic ale czuje jakby wszystko przedemna uciekalo , probuje sie chwytac szafek , scian by nie upasc chociaz tak na prawde nic sie nie dzieje .. Chodze na palcach po domu , strasznie sie spinam.. nawet jak cos robie i staram sie stac prosto to wszystko w okolo zaczyna mi wirowac .. a najlepsze w tym wszystkim jest to , ze kiedy budze sie i w podswiadomosci mowie : O nie ! Dzis zrobie to co musze , wlaczam muzyke i nie dopuszczam mysli o zawrotach to wtedy caly dzien moge spokojnie wypelniac swoje obowiazki ... ale kiedy mam zly dzien to otwieram oczy i mowi wiem ze dzis znow bedzie to samo , nie chce mi sie nawet wstawac... mam stwierdzona tachykardie na tle nerwowym...badan glowy nie mam bo sie zwyczajnie ich boje...

Odnośnik do komentarza

Przechodziłam przez to samo, stany lękowe, nieoczekiwane napady paniki, naprawdę to brzmi znajomo. Powiedziałam o tym przyjaciółce, zaproponowała mi żebym się zastanowiła nad wizytą u psychologa (ona kiedyś korzystała z takiej pomocy).. Na początku stwierdziłam, że nie potrzebuję, ale zczasem ataki się nasiliły i się ostatecznie zdecydowałam. Trafiłam do p. Macieja Żurka z psychologgia.pl bardzo mi pomógł.

Odnośnik do komentarza
Gość Mariola123

Szkoda, że tak mało jest dostępnych metod leczenia na rynku i wszyscy ładują w nas tabletki. U nas sytuację zmieniła jedna dziewczyna, która prowadzi bloga niepanikuj.pl Trafiłam tam przypadkiem, bo mąż był chory. Szukałam rozwiązania, bo lekarze tylko recepty wystawiali. Maż nie mógł pracować i się podłamał. Po kilku konsultacjach (online, bo mieszkamy w UK) zabrał się za siebie i teraz ogrania się nawet w pracy. Aż trudno uwierzyć, że można. A można. Bez leków. Bez chemii. Na blogu jest dużo fajnych infomracji o atakach paniki i depresji z perspektywy kogoś, kto się z tym zmagał i doskonale rozumie sytuację. Nie poddawajcie się i walczcie o swoje!

Odnośnik do komentarza
Gość doktorT

Witam. Nie myślałem, że aż tyle osób walczy napadami lęku. Podzielę, się więc moimi przeżyciami. Mam 48 lat w tym 15 lat regularnego palenia marychy (1-2g dziennie). 3 lata temu - obiad u teściowej - nagle jestem cały mokry i źle się czuję - wsiadam do auta z żoną - ona prowadzi - jedziemy 500m i zaczynam umierać. Zdrętwiała mi cała prawa strona, nie czuję ręki, ból w klatce i plecach oraz niesamowity strach. Typowe objawy zawału lub wylewu. Kolejne 500m dalej jest szpital dziecięcy. udaje mi się doczołgać do izby przyjęć... jak mnie zobaczyła pielęgniarka to natychmiast na OIOM. Wszystkie badania w 15min (chodziło o czynnik zawału z krwi - jakiś marker jest) - przychodzą wyniki - brak zawału a ja podłączony do niezliczonej ilości maszyn nadal czuję się jakbym miał stracić przytomność. 40min leże na OIOMIE - nagle CYK - nic mi nie jest - po prostu nagle minęło. To była niedziela. Idę w poniedziałek normalnie do pracy - jest 11 godzina  - bum - to samo. Tym razem ERKA i do szpitala znowu na OIOM. Kolejne badania, echo serca, holtery, hektolitry krwi i moczu do badań. Tydzień w szpitalu i po tygodniu przychodzi ordynator i mówi mi, że jestem całkowicie zdrowy i daje mi sugestię żebym poszedł do PZP (Poradnia Zdrowia Psychicznego). Idę prywatnie do najlepszego psychiatry w okolicy. Rozmawiam z nim zupełnie szczerze i okazuje się, ze mam napady lęku i paniki bez agresji. Dostaję SERVENON i doraźnie mam brać AFOBAM. Jestem tak wywrócony, że są dni które ratuje 4 x 0,5 Afobamu. Coś niesamowitego - całkowicie jestem wyłączony przez 1 miesiąc - leżę w lóżku jak warzywo. Z trudem idę do WC, biegunka, osłabienie takie, że już chyba Św. Piotr klucze dla mnie trzymał w ręku. Ale po 4 tygodniach zaczyna być ok. Po 2 miesiacach funkcjonuję już prawie normalnie. Oczywiście skutki uboczne Servenonu są straszne - bynajmniej dla faceta. Całkowita kastracja. Libido ujemne. Do tego kompletny brak chęci do robienia czegokolwiek. Kompletnie nic się nie chce. Coś strasznego. Ale jakoś życie się toczyło. Po 2 latach zmiana leku na DULOXETINE 30mg - stany lękowe troszkę większe - jakby tłumione - gdzieś delikatnie w tle - w sumie mało przyjemne ale do przeżycia natomiast ogromny wzrost chęci do działania. Normalnie jak na speedzie. Cały czas musiałem cos robić. Ale bez problemów ze snem. Mija rok na Duloxetynie. Jest trochę inaczej - zapał minął po pół roku - teraz jest jakby n normalnie. Nieraz mi się chce nieraz nie. Napady paniki minęły. Nieraz nieduże i średnie ataki lęku zbijane Afobamem 0,25 (15min i jest ulga). Za to pojawiły mi się ataki agresji na szczęście bardzo sporadyczne choć gwałtowne i niebezpieczne (ostatnio pobiłem facia 70+ w sumie prawie bez powodu - taka utarczka słowna i po 30 sekundach czuję, że muszę go zabić rozwalić na kawałki. Dobrze, że wokół sami znajomi to skończyło się na 1-2 uderzeniach. Ale wstyd straszny. Boję się, że trafi mnie za kierownicą. Taki to stan jest na początek maja 20-go roku. Życzę wszystkim udanej wali z lękami i cierpliwości w tym. Pozdrawiam M. Toruń

Odnośnik do komentarza
Gość Sylaaa#£&
W dniu 4.10.2008 o 21:48, Gość monia napisał:

Ja mogę przekazać dosyć wiele informacji na temat moich lęków, historii ich leczenia, reakcji na leki itd..Problem zaczął się 6 lat temu, kiedy miałam lat 18..i sama się dziwię, że akurat problem z lękami, ponieważ zawsze byłam osobą nadzwyczaj odważną, pewną siebie, lubiłam wyzwania..pewnego dnia zrobiło mi się słabo w zatłoczonym autobusie, w upalny dzień (niby nic dziwnego)..ale strasznie się tego wystraszyłam i w obawie przed podobną sytuacją zaczęłam mieć lęki przed jazdą autobusami i tramwajami, panicznie szukając miejsca siedzącego i wysiadając z autobusu, gdy go nie było. Ale nie były to jeszcze napady silnej paniki..Następnie będąc z chłopakiem na kolacji w restauracji pomiesząłam mnóstwo potraw, popiłam winem i mnie zmuliło..poczucie dyskomfortu w brzuchu wywołało we mnie lęk przed tym, że zwymiotuję na oczach ludzi..uciekłam z restauracji i zwymiotowałam na zewnątrz - konsekwencja - zaczęłam bać się wyjść w pubbliczne miejsca, które zazwyczaj się konczyły wymiotami,bo strach przed nimi zaciskał mi żołądek i tak się kńczyło. Lekarze najpierw szukali u mnie przyczyn fizycznych, kłopotów ze zdrowiem itp. aż w końcu trafiłam do psychiatry, który zdiagnozował u mnie stany lękowe z agorafobią i napady paniki. Zanim się do niego udałam byłam już w takim stanie, że nie mogłam wyjść nigdzie, a nawet w domu , w nocy dostawał ataku lęków. Z początku brałam zoloft...i afobam doraźnie. Po pewnym czasie nastąpiła poprawa..ale ktoś polecił mojej mamie niby lepszego lekarza.. tamten postanowił zmienić mi leki na clonazepam - czułam się po nim okropnie i lęki wracały..więc poszłam do jeszce innego psychiatry - ta przepisała mi asentrę i afobam doraźnie - po asentrze miałam skutki uboczne..więc wróciła do zoloftu..zanim po tym wszystkim doszłam do siebie nie chodziłam przez pół roku do szkoły bo nie byłam w stanie tam dotrzeć z powodu lęków. Zaczęło pomagać, ale lęki i tak były czasami..mama dostała namiar na podobno najlepszych specjalistów na nowowiejskiej..tam pani psychiatra kontynuowała leczenie zoloftem - lęki minęły...zaczęło się odstawianie.. na kilka miesięcy miałam spokój, myślałam, że jestem wyleczona.Do pierwszej mocno stresującej sytuacji - egzaminów na studia, gdzie bełtałam dalej niż widziałam i byłam spanikowana - lęki wróciły..Sad trafiłam w końcu na dobrego lekarza, którzy rozpoczął leczenie seroxatem, plus xanax doraźnie.. trwało to troszkę , ale wyszłam z tego, lęki się skończyły przez ponad rok funkcjonowałam super, radziłam sobie ze stresem, leciutkie lęki się zdarzały sporadycznie, ale zaraz je opanowywałam. Aż do niedawna...jakiś miesiąc temu zaczęło się na nowo..od mniejszych ataków, to takich, które są tak silne, że tak silnych chyba nigdy nie miałam jeszcze. Kiedyś bałam się , że zemdleje w miejscu publicznyum, albo zwymiotuję, bałam się opini ludzi na ten temat, i samego okropnie nieprzyjemnego uczucia lęku...teraz jest gorzej..mam ataki potwornej paniki, w których boje się, że umrę, że się uduszę, że coś się ze mną dzieje złego, że nie mogę tego opanować. Nieważne czy jestem sama czy z bliską osobą, to uczucie strachu jest tak tragicznie obrzydliwe, że nie mogę się z niego otrząsnąć. Wczoraj dostałam takiego ataku w samochodzie gdy jechałam ze swoim chłopakiem. Nie był w stanie mnie uspokoić, chciałam uciekać, ale nie wiedziałam gdzie, trzęsłam się, dostałam spazm, cała zdrętwiałam, miałam zaciśniety żołądek do granic, usta mi zwiotczały, ledwo mówiłam, nie mogłam sie skupić, bałam, że się uduszę, umrę.. to było STRASZNE. Wcześniej, kiedy przez rok byłam już zdrowa nosiłam przy sobie xanax na wszelki wypadek, baaardzo rzadko go brałam, ale sama świadomość,że go mam mi pomagała. Kiedy się przeterminował, poptrosiłam lekarza rodzinnego, żeby przepisał mi go, ale nie miałam kasy na xanax, więc poprosiłam o tańszy afobam. Ponieważ miałam kilka ataków, wzięłam afobam, ale okazało się, że on nie uspokaja mnie tak jak xanax tylko otępia, ale zero rozluźnienia. To mnie przeraziło, lęki się nasiliły. Wiem już, że muszę wrócić do leczenia, bo sama sobie nie radzę, choć próbowałam bardzo, ale nawet nie wiem jak dotrę do lekarza, skoro nawet nie mogę wziąć afobamu, żeby chociaż wyjść z domu i tam pójść. Nawet jak już się znaleźliśmy u mojego chłopaka w domu, to nie mogłam się uspokoić, cały czas się bałam, każdy mały zawrót głowy czy zrobienie się gorąco wywoływało panikę, teraz wróciłam do domu i też długo nie mogłam się uspokoić, przed wyjazdem wzięłam 3 afobamy po 0,25 ale niewiele pomogło.. Żadne racjonalne myśli, że przecież to co odczuwam ze strony organizmu to reakcja na panikę nie pomagają.. Jestem zrozpaczona..mój chłopak jest też przerażony,nie rozumietej sytuacji..myśli, że nie czuję sie przy nim bezpiecznie, skoro nie udało mu się mnie uspokoić..Czy ktoś ma lub miał podobny problem? Będę wdzięczna za jakiekolwiek odpowiedzi, wskazówki itd.

hej , mam nadzieję ,ze po tylu latach wszystko sie ułożyło .Mam 26 lat i ze zdrowej aktywnej sportow i umysłowo dziewczyny ,przez to stalam sie wrakiem człowieka .Mam dziekco 2 lata kazde wyjście kończy sie chorymi akcjami przez co biegnę z nia na rękach do domu bo boje się ze padne .czy jest jakas mala szansa ,ze to mine samo po latach . Rozmyślam juz o tym aby sje zabić.b

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×