Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość monia

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Ja również borykam się z chorobą lekarz stwierdził ze to depresja. Początkowo jak byłam na dworze bałam się że stracę równowagę kontrolę nad sobą że np upadnę. potem zaczęłam się czuć jaknic nie znaczący człowiek rzadko wychodzilam z domu zamknelam sie na ludzi w szkole malo z kim rozmawialam. Troche mi się przytyło urosły mi pośladki zaczęłam sie ich wstydzić z czym mam problem do tej pory mam wrażenie że dużo osób mnie wyśmiewa z tego powodu straciłam kompletnie poczucie pewności siebie cały czas czuję dyskomfort jak wyjdę na dwór cały czas mysle o reakcji ludzi. Różne myśli zaczęły mi niszczyć życie jest ich czesto cały nawal nie moge sie od nich uwolnic. Teraz dodatkowo doszly te dziwne rzeczy czuje jakby przedmioty wchodzily mi do oczu jak patrze na ostre rzeczy to czuje ich ostrość wszystko co dochodzi do mojego wzroku odczuwam nie wiem jak to wyjasnic. Czesto boli mnie glowa czuje ucisk. Nie wiem co mam robic. Może ktoś mi coś doradzi. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Jeśli ktoś mógłby ze mną porozmawiać pomóc mi zrozumieć pewne sprawy. Jeśli ktoś mógłby dać mi cenne wskazówki dotyczące radzenia sobie z chorobą. Jak mam postępować kiedy dopada mnie lęk itd. Proszę o kontakt na gadu gadu. Będę bardzo wdzięczna za pomoc.1o513966
Odnośnik do komentarza
Witam, mam 23 lata, a z lękiem zmagam się od września 2009r. Zaczęło się parciem na pęcherz, ale moczu leciało kropelkami, tak miałem co parę minut, lecz zawsze w pracy lub na dworze, tydzień później też parcie, lecz moczu oddawałem tyle jakbym wstrzymywał 10 godz. Chodziłem po lekarzach, myślałem, że to przeziębienie nerek, pęcherza itp., robiłem badania krwi, moczu i wszystko w porządku, brałem różne leki, nic nie pomagało, w końcu poszedłem do psychiatry. Do tego czasu doszło jeszcze to, że przez te objawy zacząłem się obawiać jazdy autobusem/samochodem, a jak już do tego dochodziło, to przeżywałem kołatanie serca, napad lęku, paniki, że autobus jedzie, masa ludzi, a mi się strasznie chcę siusiu, że co ja zrobię, co ludzie powiedzą jak się zmoczę. Podobne objawy przeżywałem także w miejscach zatłoczonych typu hipermarket, ale tam jest o tyle lepiej, że w każdej chwili można wyjść. Na początku brałem Pramolan, Sulpiryd, potem lekarz próbowałem mnie leczyć metodą behawioralną-bezskutecznie. Następnie lekami Sulpiryd i Paxtin po którym dostałem wysypki. Obecnie od kilku m-cy biorę Symfaxin 75 mg jedną dziennie i Propranolol 10 mg do 3 sztuk na jedno wyjście. Przez pierwsze 6 m-cy byłem na L4, potem podjąłem pracę i przyznam, że się polepszyło, gdyż miałem motywację, aby wychodzić z domu, miałem motywację do zarobku, na początku dobrze mi szło, zacząłem SAM jeździć autobusem, choć starałem się na niezbyt dalekie odległości, to jednak czasami musiałem przemierzyć z jednego końca miasta do drugiego (około 40 min. jazdy), 2x jechałem ze współpracownikami na odległość 250 i 300 km samochodem, to był dla mnie sprawdzian moich możliwości, ale wszystko potoczyło się prawidłowo choć bałem się cały czas, ale ani lęk ani panika nie wystąpiła. Od 2-3 tyg. w pracy idzie mi coraz gorzej lub wręcz w ogóle nie idzie i objawy zaczęły się nasilać. Moim zdaniem dobrym lekarstwem jest motywacja do działania, a nie sztuczne zmotywowanie się, by pokonać lęk. Jak postawimy sobie jakiś cel, na którym nam zależy, to i motywację będziemy mieli do zrealizowania go, zaczniemy wychodzić z domu, przemierzać drogi, przebywać z ludźmi, czyli mieć styczność z naszym lękiem, będziemy go oswajać, ale musimy to robić cały czas, a nie chwilę. Ja tak robiłem 3 m-ce i zauważyłem istotną poprawę, ale załamałem się, gdyż z początku byłem wielce podniecony swoją pracą, a teraz już wiem, że nie jest ona wcale taka dobra jak myślałem, nie mam wyników, nie widzę sensu, żeby w niej pracować, więc objawy się nasiliły. Mam dosyć. Całe szczęście, że mam wsparcie ze strony dziadków i mojej kochanej narzeczonej, bo inaczej byłoby na prawdę ciężko, nie wiem czy w ogóle bym to teraz pisał czy wąchał kwiatki od spodu. Mam dosyć takiego życia, ale mam je z kim dzielić i to mnie trzyma wśród żywych. W razie gdyby ktoś chciał się podzielić swoimi problemami itp., to podaje swoje GG 10759948.
Odnośnik do komentarza
Aha i jeszcze jedno. Niemal od początku swoich objawów noszę skarpetki w majtkach. Może to śmieszne, ale mi pomaga w jakiś sposób. Podczas gdy na początku myślałem, że mam przeziębione nerki itp., to ją zakładałem w razie gdybym popuścił. Te kropelki poszłyby w skarpetki i na spodniach nie byłoby widać. Poza tym jesienią, mroźną zimą i zimną wiosną było mi ciepło, ale teraz mamy upalne lato, a ja nadal ją noszę. Natomiast jak jej nie założę, to boję się, że popuszczę. Jak mam ją założoną, to odczuwam wewnętrzną ulgę. Rok temu żyłem jak każdy inny cieszący się życiem człowiek, zadowolony, że mam u boku ukochaną, długo wyczekiwaną tak wspaniałą kobietę. W życiu bym nie pomyślał, że może mnie coś takiego spotkać. Ba! Nawet nie wiedziałem, że istnieje taka choroba! Ponieważ jestem wierzący, uważam, że to kara boska za to iż kiedyś naobiecywałem Bogu dożywotnią modlitwę za spełnienia mojego arcyważnego życzenia, jednak słowa nie dotrzymałem, no i mam za swoje. A może to jakiś sprawdzian? Nie wiem, ale chcę go już zaliczyć i mieć spokój...
Odnośnik do komentarza
Witam!mam 29lat,dwojke dzieci,meza-normalny dom.poniewaz nie pracuje,zajmuje sie dziecmi juz 5rok.u mnie napady leku i paniki zaczely sie jakies 4mce temu,po zapaleniu papierosa.zrobilo mi sie niedobrze i słabo,pomyslalam sobie wtedy ze nie raz tak mialam,przejdzie.podczas jazdy samochodem kilka godz.potym poczulam sie slabo,brakowalo mi oddechu,myslalm ze zemdleje-musialm zatrzymac sie na poboczu.kolatanie serca,niepokoj,bol glowy nasilaly sie dlatego wezwalam pogotowie.na pogot.po tomografi komp.i ekg oraz badaniu przez neurologa nic nie stwierdzono.po wyjsciu czulam sie dobrze do momentu kiedy to czytalam o zupelnie obcym chlopaku ktory zaginał,chyba tak sie tym przejelam ze zrobilo mi sie nagle slabo mialam uderzenia goraca,a serce walilo jak oszalale-wizyta u lekarza:zbyt szybkie tetno zalecenie metocard.zawsze balam sie brac leki poniewaz nigdy nie musialam i zawsze bylam okazem zdrowia wiec wybralam sie do kardiologa ,pani dr.zalecila holter,usg serca.na usg w spoczynku wynik byl jak podczas niewiarygodnie wielkiego wysilku fiz w co pani dr.nie chciala uwierzyc zwalajac wine na lekarza ktory wykonujac badanie sie pomylil.holter nie wykazal nic procz skokow cisnienia rano i wieczorem co wiaze sie jak mi sie wydaje z rytmem dnia i monotonia w nim panujaca.diagnoza-nadcisnienie biore Isoptin120 raz dziennie.poniewaz moje zycie wyglada jak wyglada,a wciaz pojawialy sie napady paniki znow odwiedzilam lekarza ktory przepisal mi Coaxil 3xdz..poprawa nastapila ale uczucie niepokoju,male napady leku wciaz sa.niedawno trafilam tutaj,czytajac wasze wypowiedzi odczuwam ulge,ze jeszce nie jest u mnie tak zle.mam wrazenie ze lekarze nie traktuja powaznie osob mlodych,a powinni.Gdyby ktos z Was chcial pogadac to zapraszam GG3504002.Pozdrawiam ciepło!
Odnośnik do komentarza
Gość dama absurdu

witam wszystkich. moje ataki paniki zaczely sie jakies 3 lata temu. Odkad skonczylam szkole szukam pracy i nic .Siedze w domu i mysle.boje sie wyjsc ;/ ogolnie mam tak jak wy uczucie goraca ,pot,serce bije jak szalone.Bylam u lekarza Aon mnie wysmial ;( powqiedzial ze przesadzam !!!

Odnośnik do komentarza
Gość nerwicaman

Ja osobiście walczę z nerwicą już jakieś 3 lata sam próbując jakoś sobie poradzić. A to leki ziołowe a to próba ignorowania i jakiegoś życia. Niestety próby zazwyczaj nić nie pomagają niezależnie od tego co robię. Pewnie jak wszyscy szukałem sposobów w internecie i znalazłem myślę dobry. Generalnie chodzi o to żeby myśleć pozytywnie. Wszystko co sobie założymy za prawdziwe umysł prędzej czy później realizuje nie zadając sobie pytani czy to co właśnie myślimy jest prawdą czy nie. Sztuką wiec jest pozytywne myślenie i nakierowywanie swojego umysły na prawidłowy tor czyli - TOR JESTEM ZDROWY. Konkretnie przeczytałem a raczej przesłuchałem książkę SZTUKA BYCIA ZDROWYM ( dla zinteresowanych link http://ksiazkiswiata.nextore.pl/audiobooki/sztuka_bycia_zdrowym_p13414.xml ) która bardzo fajnie to przedstawia a co lepsze nie trzeba czytać tylko słuchać ( MP3 do sciągnięcia ). Druga naprawdę super książka, która polecam to Joseph Murphy - POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI ( tego niestety nie udało mi się znaleźć w internecie ale na pewno można to dostać w jakiś lepszych księgarniach). Jeżeli komuś z was zdarzyło się przeczytać lub ma zamiar przczytać któaś z książek proszę o podzielenie się opinią.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam wasze posty z uwagą... Też zmagam sie z nerwicą lękową i mam takie same objawy co wy uczucie duszności, kołatanie serca, drętwienie kończyn, sztywnienie mięśni itd ale najgorszy jest ten lęk że zaraz umrę że coś niedobrego stanie sie ze mną... Nie wiem dokladnie kiedy zaczely sie te ataki paniki, było to ok 4 lata temu, miałam 14 lat. W sumie kiedy dostałam pierwszy atak byłam prawie pewna że mam jakąś poważną chorobe serca, zaczęło sie chodzenie po lekarzach, ale wszystkie wyniki badan były prawidłowe. Nie wiedzialam wtedy jeszcze że istnieje taka choroba jak nerwica lękowa. Dostałam sie do psychiatry, wytłumaczył troche na czym ta choroba polega, zapisał asentre. Nie chodziłam wtedy do szkoły jakieś 2 miesiące, nie byłam w stanie ruszyć sie z domu. Wreszcie poczułam poprawe, zaczęłam chodzić do szkoły, stopniowo wychodzić do ludzi... Czułam sie coraz lepiej, nie miałam takiego mętliku w głowie... Stopniowo zaczęło sie odstawianie asentry, bo czułam sie już zupełnie dobrze, mogłam robić co chciałam, gdzie chciałam, czułam że sie z tej choroby wyleczyłam na dobre. Odstawiłam lek i zapomniałam o atakach paniki. Przez dwa lata czułam sie zupełnie dobrze i naprawde nawet przez myśl mi nie przeszło że ta franca może wrócić... Niestety, miesiąc temu miałam pierwszy atak, a raczej pierwszy kolejny, byłam wtedy daleko od domu, na szczęście miałam wtedy zomiren i dzięki niemu jakoś dałam rade wrócić spokojnie do domu. Na zomirenie jakiś czas chodziłam do szkoły i w miare normalnie funkcjonowałam. Niestety kiedy jakis czas temu pojechałam do lekarza, 40 km od domu dopadl mnie tak straszny atak paniki że nawet zomiren nie pomagał. Teraz atak paniki dopada mnie nawet czasem w domu, w nocy. Wróciłam do asentry, biore go już miesiąc, ale nie widzę żadnej poprawy... Nie chodze do szkoły, siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę... Chce żyć normalnie, tak jak wcześniej.. Nawet sobie nie zdawałam sprawy jak dobrze mi sie żyło 2 miesiące temu...

Odnośnik do komentarza

Witam. podejrzewam nerwice lękową. mam 20 lat od 4 lata mam nerwice.Ataki paniki, pocą mi sie dłonie, kręci mi sie w głowie a najgorzej denerwuje mnie ze widze jakoś tak zle tak mętnie. a mialem robiony rezonans i badany wzrok i wszystko jest dobrze.Radzilem sobie sam z tym wychodzilem do ludzi,chodziłem do szkoly, na imprezy,uprawiałem sport, chociaz strasznie mi sie nie chcialo,bałem sie poprostu ze dostane lęku.Od kiedy jestem na studiach nie chodze na uczelnie juz 2 tygodnie bo mi sie nie chce ale nie mam lęków:) zapisalem sie tez na psychoterapie cos tam pomaga;)tylko ostatnio troche sie zraziłem ale nie bede tutaj o tym pisał... mozna sobie z tym radzic bez leków ,ale wiem jest to ciezkie czasem tez nie dawałem rady. jak cos moje gg 38829267

Odnośnik do komentarza

O tym, ze bylo ze mna cos nie tak wiem od czwartego roku zycia. Powiedzialam juz wtedy o tym rodzicom, ale zignorowali. Moja mama tez jest chora, a ojciec ja wysmial... jak sie jej pogorszylo, wzial z nia rozwod. Jak mialam 20 lat, powiedzialam ojcu, ze nie moge przestac myslec o samobojstwie, a on tylko mnie wysmial i powiedzial, ze jestem tala pojebana jak matka. Teraz mam 30 lat i swoja rodzine. Nadal mam ataki, coraz gorsze. Ukrywam to przed rodzina. Moj maz tylko raz widzial mnie w *zlym* stanie. Wygonilam go z domu, nie chcialam, zeby patrzyl na mnie jak mna trzesie, rzuca i w ogole... Radze sobie po swojemu... nie mam znajomych, unikam rozmow z ludzmi, spedzam czas samotnie... po za tym zdrowo sie odzywiam i cwicze i staram sie ograniczac zycie towarzyskie na maxa.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich,przeczytalam wasze wszystkie posty z uwaga i szczerze mowiac przerazilam sie. Moj problem rozpoczal sie po imprezie 2 tygodnie temu,kiedy ktos dorzucil mi do alkoholu jakas pigulke, narkotyk MDMA.Nie mam pojecia o narkotykach bo nigdy niz w zyciu wczesnej nie proboalam i nigdy nie zamierzalam,ale niestety wsrod moich znajomych wielu bierze regularnie na imprezach. Po tym incydencie przez 2 dni doslownie umieralam(straszne bole serca,wymioty, zawroty glowy,dreszcze itp itd)nie wiedzialm co sie ze mna dzieje.Wtedy jeszcze nie wiedzialam ze ktos mi cos dosypal.Po 3 dniach przeszlo wiec myslalam ze to koniec,to gowno cokolwiek to bylo zostalo wyrzucone. 2 dni zylam normalnie po czym poszlam do sklepu na zakupy z mama i dostalam ataku w sklepie, serce zaczelo bic jak szalone,robilo mi sie duszno na zmiane i goraca,trzesawka,nigdy w zyciu tak sie nie czulam, doslownie modlilam sie do Boga bo myslalam ze umieram. Wrocilam do domu,nie wiedzialam co to jest co sie dzieje, mama dala mi krople na serce,wypilam melise i poszlam spac. Na nastepny dzien bylam oslabiona,ale czulam sie juz normalnie.Nie wychodzilam z domu przez tydzien i kiedy bylam w domu nic sie nie dzialo,normalnie jadlam,odrabialam zalegle lekcje.Po tygodniu myslalam ze to juz koniec, przez tydzien nic mi nie bylo wiec juz napewno nie wroci. Dzis wyszlam z domu pierwszy raz po tygodniu i znowu dostalam atak w sklepie, dokladnie te same objawy walenie serca, duszno, wymiotowac mi sie chcialo, wszystko sie we mnie trzeslo, uderzenia ciepla i zimna, i ten straszny lek,uczucie jakby to byl koniec. Tata jakos dowlokl mnie do domu. Mama dala mi Oxazepam na uspokojenie, polozylam sie,po 2 godzinach przeszlo,usnelam. Znalazlam to fourm i zaczelam czytac wasze posty i strasznie sie boje ze to poczatki tego o czym piszecie, ze juz nie bede mogla zyc tak jak dawniej ;((( byc normalna radosna dziewczyna....Ze mam newrice lekowa. W poniedzialek musze wrocic do college(mieszkam w Anglii) mam egzaminy ,prace do pisania,duzo na glowie. Boje sie ze dostane atak w szkole, albo co gorsza w metrze. Teraz boje sie wyjsc na ulice,isc do szkoly w poniedzialek. Myslalam ze to juz minelo,ze to cos chwilowego,ze to ten narkotyk(tutaj zaznaczam ze sama nigdy nic nie bralam i nie mialam pojecia o tym ze ktos cos mi dosypal i ta osoba nie jest juz moim znajomym,ale wczesniej nie posadzalam ja ze moze mi zrobic cos takiego). Prosze pomozcie,co mam zrobic....jestem przerazona. Dzis sylwester a ja spedzam go sama w domu placzac ze strachu.

Odnośnik do komentarza

Witam to jest szok ja też się z tym męcze zaraz będzie dwa lata i niema dnia żebym nie myslała że cos mi się stanie [zemdleje ,umre ] w dzień jakos sobie radze ale na wieczur wpadam w panikę .Co to jest ?????????????????Biorę leki,, teraz przerwałam powiem wam jedno ,to jest w naszej głowie ,za każdym razem kiedy przychodzi mi stan lęku ,przechodze go jakoś ,na drugi dzień sobie tłumacze że przeszlam to .Musimy sobie to jakoś tlumaczyć .Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość marta z gryfic 23

Witajcie Ja z kolei dostałam nerwicy od ataku jelit później znalazłam sie w szpitalu i zaczełam się nakręcać że coś złego. obecnie schudłam 7 kg mam stany podgorączkowe łatwo sie mnie infekcje czepiają, czesto uszy mi sie zatykają :( i mam dość wszystkiego :( Wtedy łapie mnie atak paniki zaczynam płakać, przeraża mnie myśl że moge byc chora na raka :( nakręcam się totalnie. Po tym płaczu na jakiś czas ustępuje. biore leki po których jest leepije. W moim przypadku nerwica jest uzasadniona . Nie wiem jak dalej bedzie jestem załamana a jest coraz gorzej

Odnośnik do komentarza

Bardzo dobrze was wszystkich rozumiem. Zmagam się lękami od 5 lat. Choć biorę lek Depralin od 2,5 lat i chodzę na psychoterapię od 1,5 roku, to czasami mam wrażenie, że to nie pomaga, wiem , że to zależy od aktualnych sytuacji życiowych, poziomu stresu, nawet miesiączki, ale to potworne uczucie lęku przed śmiercią, że będę miała wylew i nikt nie udzieli mi pomocy jest nie do opisania... Tłumaczę sobie, że to jest w mojej głowie lecz to n a nic... Karina

Odnośnik do komentarza

Odezwij się kasiu też około 5 lat jakoś trwam...bo to nie jest życie.NIGDZIE nie ruszam się sama,tak kombinuje że zawsze ktoś zemną jest mąż albo córka.Najdalej sama to wyjdę za swoją furtkę...Nie wiem jak to nazwać boję się że upadnę że nogi mi odmówią ...że ktoś na mnie patrzy...gotuję się w środku serce wali a jak nie wezmę propranololu to tak się trzęsę żę nie panuję nad swojm ciałem.pomocy...

Odnośnik do komentarza

Mam to samo co wy wszyscy. Dzieje sie tak ze mna juz okolo 3 lata. Raz jest lepiej raz jest gorzej. Im dłuzej siedze w domu tym trudniej jest mi gdziekolwiek wyjsc. Przestała chodzic do szkoły bo to był dramat... siedze teraz w domu.. od czasu do czasu wychodze z chłopakiem ale tylko do niego... bo boje sie isc do pizzeri na pizze, boje sie tego uczucia ze bedzie mi zle a che miło spedzic czas... a w dodatku jestem uzaleznoina od kropli do nosa co znacznie utrudnia mi normalne funkcjonowanie... powiem Wam wszystkim tak... wasze myślenie odgrywa tu najwazniejsza role... bo przeciez siedzi to u was w głowie... uczcie sie pozytywnego myslenie.. zapominania o tym co was spotkało.. i o tym co wam sie dzieje... nie zawsze sie to udaje Wiem wiem... ale im rzadziejk bedziecie o tym myslec tym bedzie lepiej... czytałam tu ze nic wam nie było przez pare dzni, jakis czas... i wracało... do mozg rozpoznał sytuacje w jakiej sie to stało 1 raz... u mnie to był autobus i panicznie boje sie jazdy nim... byc moze tak juz bedzie ale mysle pozytywnie o tym wszystkim ;) w ogóle do dupy ze takie cos jest... inni nie maja swiadomosci jak sie czuje taki człowiek.. dopóki sam tego nie doswiadczy... Nie życze tego nikomu.

Odnośnik do komentarza
Gość magda1717233

Mam to co Wy. Nie umiem sobie z tym poradzić , nie chodze do szkoly bo rano mam lęki. Nie boje się jej - wręcz chce do niej iść. Ale to wszystko jest w umyśle, sami się nakręcamy. Przecież gdy robimy cos co nas uszczesliwa wcale tak nie mamy.Ja polecam książki takie jak * jak żyć , depresja itd..* One zmieniają nasz pogląd na świat, wiadomo nie wyleczą tego dziadostwa ale ataki nie będą tak często i będziemy mieć inne podejście. Radzę znaleźć sobie jakieś hobby zająć się czymś by po prostu nie myśleć. Ja robię wszystko by o tym nie myśleć ale zawsze nie da się *czegoś* robić. Wybieram się do psychologa , boje się że nic to nie da i będę leciała na psychotropach , czyje się jak jakiś SCHIZOFRENIK ! Przykro patrzeć że tylu ludzi to ma to jest okropne !

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×