Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Znalezienie celu w życiu w walce z nerwicą


Gość Karolyna

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, chciałabym napisać kilka słów, które może komuś pomogą w walce z nerwicą, z którą ja zaczęłam się zmagać ok. dwóch lat temu. Początkowo była na tyle słaba, że nie potrzebowałam (albo myślałam, że nie potrzebuję) pomocy. I tak z dnia na dzień odkładałam wizytę u lekarza. W końcu pewnego dnia trafiłam na pogotowie, dostałam relanium i skierowanie *CITO!* do psychiatry... Wtedy wydawało mi się, że nikt nie zrozumie tego co się ze mną dzieje, nie wytłumaczę tego koszmarnego uczucia tracenia kontaktu z rzeczywistością. Oczami duszy widziałam siebie na oddziale jakiegoś mrocznego szpitala dla obłąkanych gapiącą się w ścianę, albo odurzoną dawką leków uspokajających i leżącą w łóżku do końca swoich dni. Po którymś z kolei ataku, który akurat miał miejsce w samochodzie, w ogromnym korku w centrum miasta, i w efekcie którego wjechałam bokiem samochodu w mur stwierdziłam, że nie mogę tak dłużej żyć. Tego wieczoru usiadłam w pokoju i zaczęłam *rozmawiać* sama ze sobą. Myślę, że znalazłam wtedy pewne zdarzenia i emocje, które mogły mnie zaprowadzić do tej choroby. Zaczęłam dużo czytać (m.in to forum, dzięki któremu dowiedziałam się, że nie tylko ja mam takie objawy i że ludzie nimi dotknięci żyją, mało tego, piszą na forum, czyli nie powariowali). Każdy z nas powinien znaleźć swój sposób, swoją mocną stronę, którą może walczyć ze strachem. Ja mogę napisać tylko co w moim przypadku się sprawdziło i (choć nie jest jeszcze idealnie) pozwala mi czasem poczuć się jak dwa lata temu, kiedy było tak pięknie i beztrosko. Każdy ma coś takiego co kocha, a przynajmniej bardzo lubi robić, ale co niestety kojarzy się z tym cholernym napadem paniki na tyle, że z tego rezygnuje. Ja unikałam centrów handlowych, bałam się jeździć ukochanym samochodem, zamknęłam się w sobie. Ale kiedy zaczęłam wspominać te dobre czasy i to, jak uwielbiam prowadzić auto, jak płakałam ze szczęścia, że zdałam na prawo jazdy... Wspólne wypady z mamą, lub chłopakiem na zakupy... Tyle śmiechu... Tylu znajomych, z którymi nie mam ochoty się spotykać... Nie!!! Nie mogę marnować kolejnych dni, tygodni i miesięcy na strach, że jeśli gdzieś pójdę to dopadnie mnie *moja wariatka*. Stopniowo, po trochu zaczęłam robić wszystko jak kiedyś. Umówiłam się ze znajomymi, do pracy pojechałam samochodem, a od czasu do czasu chodziłam (najpierw tylko na troszkę) na zakupy do centrum handlowego. We wszystkim otuchy dodawała mi myśl o schowanych w torbie tabletkach na uspokojenie, a przed ich zażywaniem broniłam się myśląc o samochodzie i tym, że nie będę mogła nim jeździć. W ten sposób delikatnie i powoli powracam do normalnego życia i choć czasem czuję czający się we mnie ogromny lęk to jest on już na tyle przygaszony, że potrafię z nim walczyć. Więc poza lekami i psychoterapią bardzo ważne jest wyrobienie w sobie sposobu myślenia o tym, co nas dotknęło. Uświadomienie sobie, że lekarstwo tkwi w nas samych, to my znamy siebie najlepiej i powinniśmy sobie pomóc, bo tyle cennych dni ucieka nam przez palce!! Jestem jeszcze bardzo wrażliwa na swoim punkcie i czasem mam ochotę położyć się w łóżku i płakać do końca życia, ale nie ulegam tym *pokusom*. Mam nadzieję, że kiedyś mnie opuszczą. Na razie praca ze sobą przynosi efekty... Mam nadzieję, że i Wy znajdziecie w swoim życiu coś, do czego tak bardzo chcecie wrócić i może chociaż jednej osobie uświadomię, że to właśnie może być droga do sukcesu... Bardzo gorąco Was pozdrawiam i życzę dużo zdrówka!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×