Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rozkojarzenie, drgawki, ból głowy, brak koncentracji i złe samopoczucie a nerwica


yascoow

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam 21 lat i od pewnego czasu źle sie czuje, wszystko zaczęlo sie pare tygodni temu źle sie poczułem i od tego momentu nie moge dojsc do siebie jestem rozkojarzony nie potrafie sie na niczym skupic z trudem buduje zdania codziennie budze sie z zakrzepnietą krwia w nosie, czuje sie jakbym miał pustke w czołowej cześci głowy. bezmyslnie skup[ia wzrok w jedno miejsce i jestem nerwowy.miewałem drgawki, bole w szyji i przeponie od prawie roku leci mi lepka wydzielinna z tylnich dróg oddechowych i miewałem skurcze miesni. Pozatym jestem osłabiony czasem czuje sie jakbyj nie miał konczyn, senny i bez perspektyw do życia nic mnie nie cieszy totalny zanik emocji. lekarz rodzinny skierował mnie do psychologa ale to nie raczej ten kierunek w czwartek mam wizyte u neurologa. nProsze o pomoc jesli ktos miał podobne doleglowoąći z góry dzieki i pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
widze ze nie jestem sam ..... niestety moj stan utrzymuje sie od prawie 8 miesiecy i przebiega w 97 % podobnie jak u Ciebie. Zycie bez emocji..... zycie bardzo trudne.... malo kto zrozumie jezeli sam tego nie doswiadczyl..... malo kto pojmie jezeli jest w stanie czuć.... całkowity stan nirwany. Wyobraźcie sobie że pewnego dnia zanika u Was wszystko duma, gniew, lęk, miłość, nadzieja, poczucie winy, smutek, strach, szczęście, ulga, współczucie, wstręt, wstyd, zawiść, zazdrość.... wszystko jest takie samo, nie widzicie różnicy tak jak by wszystko było białą jednolitą ścianą .... są przebłyski ale trwają zbyt krótko żeby je poczuć, utrzymać... życie staje się bezsensowne, bez celu. Najbardziej ciężko jest osobie która opierała całe życie na emocjach, myśląca *nieważne jak jest i jak będzie, ważne że mam swoje uczucia i przemyślenia* i to właśnie ja byłem taką osobą.... dzisiaj bez tego czuje się jak odłączony od Matrixa, nie potrafię żyć w kłamstwie świata, że życie ma sens, że to do czego dążymy ma związek z przyszłością innych albo że czeka na nas coś po śmierci i nasze życie jest tylko rozgrzewką przed tym co ma nastąpić. Co to jest, jak to zwalczyć ? Nie wiem, czekam może wróci....dużo czytam.... wszystko wskazuję na depresję, apatię, anhedonię może nawet początek schizofrenii.... najprawdopodobniej w najbliższym czasie spróbuję udać się do psychologa, chociaż już to pisząc pojawiła się myśl, że to nie ma sensu... i tak w kółko, w tym momencie mogę napisać o tym książkę, wiem już tyle o moim stanie..... nie wiem tylko jak z tego stanu wyjść.... wiem natomiast jedno: samobójstwo to nie wyjście, mimo już paru bardzo ciężkich momentów dalej mam namiastkę *wiary* że to kiedyś wróci....
Odnośnik do komentarza
Gość Lezimok
Miewam to samo .. wogole odciety od swiata, emocjonalnie, duchowo, kiedys potrafilem sie porozumiec ze wszystkimi, moze to utracona wiez z bliskimi z ktorymi chodzilo sie do bylej szkoly, a teraz ich nie ma. Nie potrafie porozumiec sie z nowymi kolegami z klasy, poniewaz zabraklo mi zainteresowan, zapalu ;/ Nie wiem co z tym zrobic *samobojstwo*?? prosze o pomoc ;/
Odnośnik do komentarza
mam prawie to samo od kilku tygodni mi to postępuje na początku szedłem do szkoły i nagle na któreś lekcji odlatywałem na kilka minut niekiedy cały dzień mijał mi jak bym oglądał film z kilkoma przerwami na *WC* teraz cały czas czuję się jak w matriksie nic mnie już nie bawi wszystko mnie denerwuje cały czas jestem podminowany i czuję że mogę wybuchnąć wczoraj kompletnie odleciałem (nie było by w tym nic dziwnego gdybym ćpał,ale ja nawet nie odróżniam dragów od marihuany której nawet nie paliłem) podobno się z kimś nawet pobiłem ale nie mam śladów nie wiem co mi jest proszę o pomoc z góry dziękuję
Odnośnik do komentarza
Wiecie.....ja mam 21 lat i jestem kobietą... Mam bardzo podobne do Was objawy...Mój kryzys zaczął się od problemów rodzinnych... Potem duży emocjonalny szok z powodu porzucenia przez partnera... Ale minęło od tego momentu tyle czasu, wszystko już było dobrze. Byłam uśmiachnięta, pełna pasji i zaangażowana. Stany depresyjne zaczęły się u mnie pojawiać stopniowo, od hmmm ok 3 miesięcy...Może nawet i dłużej, nie potrafię tego jednoznacznie określić, ponieważ dawniej nie były aż tak bardzo odczuwalne.... Czasem nachodziła mnie chandra, ale szybko przechodziła.. tłumaczyłam to sobie tak, że każdy ma gorsze dni... Ale to się nasila...jest silniejsze ode mnie... Czasem trwa bez chwili przerwy tydzień.. Budzę się rano i już po otworzeniu oczu nie mam na nic siły ani ochoty, jestem totalnie zniechęcona. Studiuje fajny kierunek, ale całkowicie mi to zobojętniało... Jestem w udanym związku, a mam ochotę leżeć zamknięta w pokoju i wcale nie wychodzić... Głowa boli mnie prawie codziennie, mam mroczki przed oczami... czuję się taka wyczerpana i słaba...prowadzę aktywne życie sportowe, ale ostatnio... jest ze mną coraz gorzej... Nie mam na nic ochoty... Czuję też,że zamykam się emocjonalnie, nie umiem się cieszyć ani bawić....To wszystko mnie przeraża,..łapię się na tym, że czasem spoglądam na szczęśliwych ludzi..I oczy mi łzami zachodzą,,,, to nie jest normalne.... Serce mnie kuje coraz częściej, głowa uciska pulsująco....Powinnam iśc do lekarza? Ale ja się boję..nawet nie wiem czego... nie wiem gdzie iść, do kogo... Mam problemy ze snem...Nie umiem zasnąć poza skrajnymi przypadkami zmęczenia wcześniej niż ok 1-2... Nawet jak napiszę bliskim osobom o 23-24 ze idę spać- to leżę na łóżku i nie mogę...Po prostu nie mogę..... Siadam wtedy przy komputerze i potrafię godzinami patrzeć się na parę zdjęć na n-k...-chociaz mnie to nie obchodzi... Potem ledwo żywa kładę sie do łóżka... Budzę się ok 12 w południe.... czasem i o 13, 14... Niby spałam 10 godz, a wstaje... i wszystko mi wiruje... czasem mdli mnie i chce mi się wymiotować.. Wyszykuję się, nawalę na siebie dużo tapety i jestem poza zarzutami,że coś jest ze mna nie tak...Nie wiem ...Coraz bardziej mam tego dość... czuję sie tak wyczerpana,,,Fizycznie i psychicznie........Czuję,że tak jest cały czas....... Nie umiem sobie z tym poradzić... Zawsze to wraca...A nie chcę uciekać w wypady na siłe i alkohol.... Niektórzy z moich znajomych podstawiają mi alkohol podczas wyjśc i mówią mi naiwnie, że to pomoże....Ale ja nie chcę.... :*( Kolega napisał parę wiadomości wyżej, że nikt tego nie zrozumie, jesli tego sam nie czuje.... To bardzo przykre, ale tak na prawdę jest.......... :(
Odnośnik do komentarza
Witam, Nie jestem lekarzem. I mam 21 lat. Zylem wiele lat w depresji, a moze nie w depresji a nerwicy nie wiem i teraz nie chce wiedziec. Codziennie sie zalamywalem w kazdym razie, bylo ciezko. Uzaleznienie od marihuany i kompa, czasem od alko, tzn np picie przez miesiac codzien.Mialem taka sytaucje jak M, do 2-3 w nocy przy kompie, spanie do 12 czasami, cale dnie czulem sie beznadziejnie, bez energii, otepiony, bez poczucia wlasnej wartosci, brak pewnosci siebie, itp. Uwazam ze takie uzaleznienie od kompa jest wyjatkowo beznadziejne, czlowiek nic nie robi a i tak siedzi i sie gapi w ten monitor.. Cale dnie w pokoju spedzalem. Problemem bylo to ze nic nie robilem ze soba.Sytuacja byla zapetlona.Ale zaczalem uprawiac sporty, odnalazlem pare zainteresowan i pasji, zaprzyjaznilem sie z paroma osobami, ludzie zaczeli mnie szanowac i lubic, powodzenie u kobiet rowniez powrocilo :]:). Jakby ktos chcial to moge opisac szczegolowa historie -mojej choroby-.Wbrew pozorom nie tak trudno wyjsc z tego, trzeba tylko cos zaczac robic i miec poczucie ze jest sie wyjatkowym, bo kazdy czlowiek jest. Mam nadzieje ze to Wam troche pomoze i naswietli sprawe, pozdrawiam i zycze szczescia :]
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam 17 lat i mam te same objawy co wszyscy, którzy tutaj napisali. Bardzo często występuje u mnie rozkojarzenie, otępienie, brak chęci do podejmowania jakichkolwiek działań, wielka pustka i senność. Do tego dochodzą silne bóle głowy i kłucie serca. Poszedłem do lekarza i stwierdził, że mogę mieć tzw.Chroniczne zapalenie zatok (o ile się nie myle :) ) powodujące objawy otępienia jak i bólów głowy i innych. Wkrótce wizyta u laryngologa i wszystko będzie jasne. Co zatoki mają do tego wszystkiego? Jak widać bardzo wiele. Nie należy zapominać o tym, że części naszego organizmu współpracują ze sobą. Nawiązując do wypowiedzi Yascoow*a: Myślę, że należałoby się przebadać pod kątem laryngologicznym. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
To koszmar. W dzieciństwie pszeszedłem zapalenie opon mozgowych, bardzo duzo cierpialem, bol glowy dzien w dzien, moi rodzice cale zycie wszystko bagatelizują. Trafiłem do szpitala, było bardzo ciezko, ale jakims cudem wyszedlem z tego i o dziwo nie bylo zadnych komplikacji. Problemy zaczely sie po kilku traumatycznych przejsciach, gdzies ok. w wieku 16 lat zaczalem miec powazne zaburzenia snu, tj. nie moglem usnac do 4,6,8 rano, codziennie chodzilem jak zombie, w nocy dopiero wracalo do mnie zycie, migrenowe bole glowy i uczucie takiej cholernej pustki emocjonalnej, totalne rozbicie, nie da sie tego opisac, totalnie jakby uszlo ze mnie zycie. ten stan uznawalem poczatkowo za depresje, ale mialem duze watpliwosci bo pozniej bylo dobrze. po latach zauwazylem ze ten stan mi wraca srednio co 4, 5 dni czasami jest dobrze nawet rok moze dluzej i nagle totalna niechec do zycia, taka lekka zamiana w warzywo, nie wiem co sie dzieje, pojawia sie frustracja i bardzo czarne mysli. Zaznaczam ze bylem bardzo energiczny, zywotny, pracowity i dobrze sie uczylem. wszystko ulecialo, pograzam sie w agonii, trafilem do psychiatry, mam za sobą probe samobojczą czy cos w tym rodzaju bo tak naprawde chce zyc, ale nie moge. koszmar. rodzina nie traktuje mnie serio, wmawiają mi ze cos mam z glową, byc moze ale nie jest to schizofrenia czy depresja, to cos innego i nikt tak naprawde nie wie, mozliwe ze zaburzenia emocjonalne, z tym ze moje emocje praktycznie nie istnieją, czasami sie pojawią w trakcie dnia z nasiloną siłą i wtedy oczywiscie wybuchają klotnie rodzinne, bo oni tak naprawde mają gdzies ten problem, a robilem juz wiele rzeczy by normalnie funkcjonowac. dodam jeszcze ze pojawiają mi sie regularnie jakies plamy, czuje potworny ucisk, raz mialem atak padaczkowy, ostatnio zapoznalem sie z atakami paniki i jestem juz pewien jednego - to co mi pozostaje to czekac w agonii az prawdziwa choroba wyjdzie na jaw, wątpie juz ze kiedykolwiek wyzdrowieje, po prostu to zaakceptowalem, bo latami probowalem sobie pomoc, nikt nie wie co to jest, wszyscy udają że wiedzą, a to doprowadza mnie do jeszcze wiekszej frustracji. juz sie nawet nie boje, w nic juz nie wierze. pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
patrzac na to co piszecie uwazam ze jest to albo depresja albo po prostu nerwica ktora jest juz rozwinieta w tak wysokim stadium....slyszalam kiedys o przypadku mezczyzny ktory z tak silnej nerwicy dosac dlugo nieleczonej stracil przytomnosc i wegetowal przez 2 lata. po przeniesieniu do szpitala wojskowego w Warszawie zostal wyleczony...radze wziac sie za siebie i wyruszyc do psychiatry. mlodzi ludzie pelni zycia nie powinni zachowywac sie w ten sposob szkoda zycia na stany depresyjne....
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Niemal we wszystkich postach widac objawy wskazujace na nerwice.Z tego powodu podpowiadam przeczytanie historii człowieka, który wyszedł z nerwicy http:?//moja-nerwica.republika.pl/ Poza tym obejrzenie filmu *Sekret* podaje link http:michalpasterski.pl/filmy-video/the-secret-polskie-napisy/ Doradzam równiez kupno książki *Sekret* Rhondy Byrne , gdyz czytanie jej, wracanie do informacji, ktore nas uderzają sieje w naszym umyśle nasiona na przyszłość( zdrowia, radosci itd). Piszecie tez o braku radości, pustce emocjonalnej , depresji itd.Jestem osoba, która dzięki przezytej nerwicy lękowej i natrectw myslowych, poza tym dzięki chorobie nowotworowej , przemocy w rodzinie i innym *rozrywkom zyciowym* nauczyła sie byc bezwarunkowo szczęśliwa. Jesli chcecie poczytac o tym, jak mi sie udało nauczyc radosci życia, zapraszam na mój watek *Lęk jest naszym przyjacielem*.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Hmmm... ciężkie przypadki... po 1 nie myślcie o samobójstwie... ja mam to samo tylko hmmmm... jak to powiedziec slabsze... mam mysli samobójcze ale to tak stoje na chodniku i mysle jak to jak by mnie jeblo... ide rano do sql... i mysle nie chce mi sie zyc ide sie zajebac... ale to takie mysli... jeszcze moj umysl na tyle pracuje zeby sie nie zabic... mi pomaga medytacja... ahhhh... to jest to co powinniscie zrobic... medytacja... na poczatek wyciszam sie... choc to trudne co chwila mi cos nowego na mysl przychodzi... kiedys tak nie mialem... medytowalem nawet na siedzaco... teraz mi wszystko przeszkadza... wiec jak juz wyciszycie sie... wymyslcie sobie zasady zycia... swoje zasady... postarajcie obudzic w sobie pewnosc siebie... potem pomyslcie o jakis przyjemnych rzeczach... ja np: wyobrazam sobie ze spadam w chmury...( to moje marzenie skoczyc ze spadochronem i spadac w chmury ) ahhh... mowie polecam taka metoda dziala... po 2 wazne jest aby nie wmawiac sobie chorob.... to jest bardzo wazne bo jesli sobie ktos wmawia ze go boli glowa robi to bez przerwy znaczy wmawia sobie wkoncu go zacznie bolec glowa... to jest w 100% prawda... umysl da sie oszukac... to co z wami sie dzieje to sprawa umyslowa... jesli chcecie zwalczyc chorobe musicie wygrac z umyslem... musicie go kontrolowac... myslisz to co chcesz... wiem to trudne ale troche praktyki w medytacjii i umysl bd kontrolowany... JESZCZE RAZ MOWIE NIE WMAWIAJCIE SOBIE ZE WAS SERCE KLUJE ALBO COS... NIE MYSLCIE O TYM... BO TO WAS DOPROWADZA W DEPRESJE ITP...
Odnośnik do komentarza
Witam! Widze ze jest to malo rozbudowany temat ale chyba bardzo blisko uderza w moj problem. Chce tez powiedziec ze szukam na moj temat rozmow moze od roku i nigdy nic nie moglem napisac czy przeczytac do konca bo mialem mysli *niee, mi jest cos innego* albo *musze isc sie zbadac ja mam dodatkowe objawy*...Tak na serio to gowno prawda. Piszecie ze *zle sie czujecie*. Jak nikt inny dobrze wiem co to znaczy w samej tej prostocie i nie mocy wyrazenia tego czego sie czuje...stany lekowe, poczucie bezsensu zycia, mysli samobojcze, nie czucie ciala, pustka w glowie i umysle ( pewnie jak to czytasz to pomyslisz: no cos tak mam podobnie ale ja mam jeszcze to i to.) Nieprawda mozesz mi zaufac.Moge opisac jeszcze ze 30 przykladow co mi jest i jak sie czuje ale generalnie symptopmy mamy te same. Tak sie dzieje kiedy mamy problem emocjonalny. Przeczytajcie sobie ksiazki o tym ze *GLOWA* jako psychika moze zadawac prawdziwe realne dolegliwosci! Piszecie ze macie nerwice i depresje. Cos wspomnial o uzaleznieniach *X*. A moze to jest klucz?! Teraz cos o mnie: Od zawsze biegalem po podworku od rana do wieczora zawsze sport byl moim ulubionym zajeciem. W domu od malego nie mialem za dobrze ale tez nie bylem biedny badz krzywdzony. Zawsze widzialem sens w tym co robie i czulem radosc i satysfakcje ze zyje. Czulem sie bezpieczne z samym soba. Odczuwalem radosci,satysfakcje,zlosc,gniew,zazdrosc wszystko tak jak powinno byc, nie mozna odczuwac caly czas radosci bo to oznaczaloby jakas chorobe. Do rzeczy: W wieku 15 lat wyprowadzilem sie z domu zeby kontynuowac przygode z pilka ( jeszcze wtedy nie myslalem powaznie o karierze a i w tym czasie zaczal sie rozwijac NAJWIEKSZY PROBLEM MOJEGO ZYCIA - KOMPUTER, INTERNET I GRY KOMPUTEROWE). Zaczalem miec wiecej wolnego czasu. W wieku 17 lat przenioslem sie do Warszawy i zamieszkalem na swoim. Czulem sie cudownie-mnostwo wolnego czasu, 0 kontroli rodzicow, zaczalem zarabiac sam sie utrzymywac. Jak przychodzilem z treningu to wlaczalem kompa i gralem, gralem, gralem. Gra byla cudowna i tylko ona sie liczyla chociaz wtedy sobie tego nie uswiadamialem. Gralem tak 5 lat wszystko co robilem bylo podporzadkowane komputerowi i graniu w gre. W jednym momencie na przelomie doslownie tygodnia cos we mnie peklo doslownie. Gra jakby przestala mnie cieszyc ( wszystko co bylo mozliwe do ugrania to ugralem i posiadlem wszelka wiedze na temat tej gry). Nagle pojawily mi sie myslio na temat Boga i religii na temat sensu. Odczulem calkowita PUSTKE w srodku. Zaczalem sie zastanawiac o co chodzi?! po miesiacu zaczalem sie coraz gorzej czuc, czulem sie jakby w nie swoim ciele, nie czulem radosci i satysfakcji, 0 emocji, pojawily sie leki i mysli samobojcze...zaczalem robic jakies badania, myslalem ze mam raka ze zaraz umre ze to ze ten czas w ktorym tylko gralem a nie rozwijalem sie duchowo zaraz sie zemsci ze Bog mnie pokarze o to co robilem. Przestalem grac, zdalem mature troche z opoznieniem zwiazanym ze sportem. Zaczalem szukac w internecie odpowiedzi na poczatku tez myslalem ze to nerwica i ze to przejdzie i ze musze jesc magnez. Zaczalem wpieprzac magnez doslownie i nie czulem sie lepiej. Coraz to nowe dolegliwosci sobie przypisywalem ( w tamtym okresie nawet nie pomyslalem ze to moze byc UZALEZNIENIE!). W koncu poszedlem prywatnie do psychologa (ktory sie okazal ekspertem od uzaleznien :D) juz po 1 spotkaniu i szczerej rozmowie dowiedzialem sie wiecej niz przez pol roku szukania i domyslow. Godzina rozmowy miala wiecej sensu niz czytanie godzinami tego syfu w necie. Zaczalem terapie i nawet odbylem terapie grupowa. Wszystko sie zgadzalo ludzie mieli to co ja i moglem w prosty sposob to od nich usluszec! nikt sie nie glaskal. Wtedy sie obudzilem. Ale to nie jest latwe po prostu sobie nie grac. Jestem uzalezniony od Gier Komputerowych i pornografii. Przeprowadzilem sie i terapia byla nie mozliwa ( odziwo poczulem sie troche lepiej bezpieczniej i zaczalem grac). Przez pol roku wrocilem do nalogu. Teraz czuje sie bardzo zle. Przestalem grac mam nadzieje ze na dobre. Czasami trace kontakt z rzeczywistosci zlewa mi sie zycie wirtualne z prawdziwym. To Jest okropne uczucie o ktorym pewnie wiecie. Co raz bardziej wierze w Boga i aniola stroza. NIe czytam bzdur w neci tylko dobre wywiady suzkam wlasnej drogi. Zaczalem sie modlic i przezwyciezam strach i lek. Nie czuje jeszcze emocji i czuje duza pustke ale sens zycia po malu wraca i chyba w tej prawdziwej dobrej formie. Trzeba nad soba pracowac zainwestowac pare groszy. Najwazniejsze to pojsc do pschologa ja zaczynam terapie od konca lutego. Poki co najwazniejsze co moge robic to: 1. Ignorowac te mysli oraz fizyczne dolegliwosci bo sa one nie prawdziwe choc naprawde istnieja. Ja zawsze powtarzam sobie *To nie jest prawdziwe, to moj mozg i organizm potrzebuja tego czego nie dostana i ja wygram moja wola!* 2. Relaks miesni! To ze nie mozecie spac i jestescie zmeczenie. Sprobojcie rozluzniac i oddychac rownomiernie w trakcie i uspakajajcie wlasne cialo to pomaga. Poczytajcie np *Jak pokonac stres w 10 minut* 3. Pozytywne myslenie! Zamieniajcie negatywane myslenie w pozytywne. Powiem w prost: OSZUKUJCIE SAMEGO SIEBIE ale pozytywnie. Wmawianie sobie choroby zapoczatkuje to chorobe! Musicie na chama myslec poytywnie ze ma to sens (wiem to jest trudne ale to jest jeden ze sposobow). Pewnie sporo rzeczy ominalem i pewnie duzo ludzi tego nie przeczyta ale moze chociaz 1 osobie uda mi sie uswiadomic wspolny problem wtedy bede bardzo szczesliwy :-) GLOWA DO GORY ORAZ POZYTYWNE MYSLECIE (na chama :-))
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Ostatnio odkryłam taka strone : cud n iedziałania, czylki jak mądrze odpoczywać*, na której są super artykuły opracowane przez psychologów dotyczace powrotu do zdrowia, uczenia sie bycia szczęsliywym człowiekiem i ogólnie radzenia sobie z życiem.Instaluje fragment jednego z artykułów s tej strony.Podpowiadam zwrócenie uwagi na takie artykuły jak *wiem, ze nic nie wiem*,* Koniec walki oznacza zwyciestwo*-ten artykuł mówi o tym jak poradzic sobie skutecznie z lekiem) , a poza tym pod kazdym artykułem podane sa kolejne tematy.Dodatkowo po prawej stronie kazedo artykułu jest spis tematyczny , doradzam zagłębienie sie w temat *Świadomość i rozwój*, gdyz tam kryja sie super cudeńka psychologiczne.Oto fragment jednego z artykułw z tamtej strony. NIEWIDOCZNE OGRANICZENIA Każde zdarzenie, każdą sytuację widzisz poprzez istniejące w Twojej głowie przekonania i doświadczenia. To tak, jakbyś założył na swój nos różowe, niebieskie, brązowe, szare albo czarne okulary. Te kolorowe szkła filtrują obrazy, które widzisz, i dlatego Twój świat jest albo piękny i różowy, albo szary i zły. Przekonania, czyli tzw. „prawdy”, zostały Ci zaszczepione bardzo dawno temu, kiedy byłeś małym dzieckiem i sam jeszcze nie oceniałeś świata. W większości robili to za Ciebie dorośli. Oni uczyli, co jest dobre, a co złe, czym jest rzeczywistość, a czym nie jest. Określali, co jest dla Ciebie możliwe, a co nie. Włożono Ci na nos okulary w określonym kolorze i być może nosisz je do dziś. Większość ludzi, kiedy dorasta, nawet nie wie, że może zmienić te poglądy. Opowiem Ci teraz o pewnym eksperymencie. Wyobraź sobie wielkie akwarium pełne wody. Akwarium podzielone jest szybą na dwie części. W jednej części pływa szczupak – ryba żarłoczna, a w drugiej części – małe rybki, które zwykle stanowią dla niego pokarm. Kiedy szczupak widzi rybki, rozpędza się chcąc je zaatakować i… uderza łbem w szybę, zakręca, zawraca, znowu się rozpędza i… ponownie uderza w szybę. Po kilkunastu razach szczupak nauczył się, że istnieje jakaś niewidzialna przeszkoda, która blokuje mu dostęp do pokarmu. Jednak jego instynkt nadal kazał mu atakować, więc szczupak rozpędzał się… i tuż przed szybą skręcał. Po pewnym czasie z akwarium usunięto szybę. Wszyscy byli ciekawi, jak zachowa się szczupak, a on nabierał prędkości i w dalszym ciągu zakręcał w tym samym miejscu. Wierzył bowiem, że nadal istnieje niewidzialna przeszkoda. Jak sądzisz, ile wyimaginowanych szyb masz wokół siebie? Ile ograniczających Cię przekonań każdego dnia hamuje Twoje rzeczywiste możliwości? Jak mógłbyś żyć, gdyby nie Twoje przekonanie, że nie można, że nie da się czegoś zrobić? Jak czułbyś się, gdybyś więcej mógł, bardziej odważnie marzył i działał z większym przekonaniem, że potrafisz? Kim stałbyś się wówczas? Może warto byłoby to sprawdzić? „Coś”, co nas odróżnia Powróćmy teraz do kwestii prawdy. Przekonania dotyczące szczęścia, radosnego życia, łatwego dostępu do wszelkich atrakcji tego świata są jak szkła w okularach. Mogą być różowe, zielone albo czarne, mogą mieć kolor, jaki tylko zechcesz. Jeżeli nauczono cię, że na wszystko trzeba ciężko pracować, że bogaci to złodzieje, a porządny człowiek jest skromny i pokorny, pieniądze są brudne, trzeba oszczędzać na czarną godzinę itd. – to Twoja świadomość koncentruje się na biedzie. Nawet jeśli dostrzeżesz kątem oka piękne rzeczy, cenne przedmioty, natychmiast podświadomość podpowie Ci: „To nie dla takich jak ty”, „Nie dla psa kiełbasa”, „Nie stać Cię na to, bo nie jesteś dość bogaty”. Wierzysz w to i to jest Twoja prawda, ale są też ludzie, którzy odważnie marzą i realizują swoje wielkie cele. Czym różnią się od pozostałych? Otóż pokonali ograniczenia i sprawdzili, że wokół nie ma żadnych szyb. Ich świat, niby ten sam, jest zupełnie inny. Ich świadomość to świadomość prosperująca, przekonana o dostatku, dostępności dóbr, możliwości wszystkiego. I to też jest prawda. Każdy z nas bardziej lub mniej świadomie wybiera własną rzeczywistość, wierzy w nią i dostrzega w otaczającym świecie tylko to, co potwierdza jego rację. Pozdrawiam i zycze powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Gość kudlatyo
wszystkie Wasze odpowiedzi sprowadzaja sie do jednego wspolnego wniosku ze umysl ludzki jest potega .jednak to jak go wykorzystujemy jak potrafimy nim wladac zalezy od nas samych.......w wielu przypadkach opisanych tutaj mozna dostrzec leki urojenia mogace ujawniac sie w przyszlosci w postaci paranoi....nie straszac ale uczulajac takie poczyniania moga doprowadzic do powstania znacznie powazniejszej choroby (wlasciwie chorob)shizofreni.....shizofrenie to nie jedna choroba aczkolwiek zespol chorob znaczaca wplywajacych na nasze zachowania oraz zmieniajace postac i istote naszego myslenia.....wiele razy pokazano iz schizofrenie oraz inne choroby psychiczne i nie tylko pokonano za sprawa wlasnego umyslu,wlasnej woli i wyobrazni (choc ta bywa najczesciej zgubna w przypadkach chorob psychicznych)....w jednym z postow pokazany byl przyklad medytacji,,,jest to bardzo dobre wyjscie z naszych problemow (albowiem sam borykam sie z podobnym problemem,ktory opisze pozniej) analizujac :niedosc ze sami mozemy odejsc od stresow odzyskujac utracone poczucie niezaleznosci,niedosc ze mamy sami z tego satysfakcje,to uczymy sie byc odporni na ten wlasnie stres , wplywy zewnetrzne i wewnetrzne (uczymy sie ignorowac niektore niekorzystne sytuacje),potrafimy rozpatrywac nasze zycie i dokonania w swietle bardziej jasnym, cieplejszym.....medytacja relaksacyjna zarowno jak i wyobrazeniowa daje nam nieograniczone mozliwosci do poznania siebie wlasnej osobowosci .pozwala ulozyc nam wlasny niezalezny tok myslenia i daje nam satysfakcje i radosc z zycia.....czlowiek wykozystuje tylko 10% swojego umyslu pomyslcie co by bylo gdybysmy uzywali te 10-20 % wiecej juz nie mowiac o tym co by bylo jesli nauczylibysmy sie uzywac wiecej niz 60 % ....fajnie i latwo jest marzyc polemizowac domyslac sie ....ale spojrzcie domysly i spekulacje moznaby realizowac.......wydaje sie to trudne jednak rzeczy niemozliwe moga stac sie mozliwe wystarczy tylko chciec.......... ] trafilem na ta strone zeby pomoc i sam uzyskac pomoc bo wiem w jakiej sytuacji sie znajdujecie......tak naprawde kto nie doswiadczyl podobnych relacji nie zrozumie tego......sam borykam sie z problemem podobnym wrecz identycznym do Waszych .....mam 18 lat bylem w trzech roznych przychodniach lekarskich ...w kazdej powiedzieli mi cos innego w jednej stwierdzili nerwice w drugie depresje w trzeciej nie wiedzieli co ze mna zrobic....moje zle samopoczucie poglebialo sie ...przestalem chodzic do szkoly nie mialem na nic sil co prawda do tej pory nie minely moje leki mysli samobojcze oraz mysli ze w zyciu nic nie zdzialam ......mam wszystkie objawy depresji.........bylem u kardiologa ani holter ani EKG ni inne badania nic nie wykazaly.......na sile wmawiam sobie chorobe.....wiem o tym choc trudno jest przestac myslec ze cos mnie boli cos mi dolega......kolatania i bole serca sa objawem depresji wiec nie nalezy sie tym az tak przejmowac......co jak co jest lepiej niz 3 miesiace temu......przejmuje sie tym owszem moze niepotrzebnie.......mam nadzieje ze przejdzie to jak najszybciej....... pozdrawiam Kudlatyo Ps. nie wolno stosowac medytacji w przypadkach ciezkiej depresji oraz dystynii
Odnośnik do komentarza

to nie depresja jest przyczyną problemów, depresja to objaw - może być łatwo wywołana przez ten beznadziejny stan. ja to nazywam skrajnym wyczerpaniem psychiczno fizycznym organizmu. zaczelo sie od (tfu) antybiotykow ale ogolnie zawsze bylem marnie zywiony (głównie słodycze i fastfoody) a do tego wieczny stres od dziecka (fobia spoleczna), ciężkie dzieciństwo, brak zrozumienia, głównie szkoła mnie emocjonalnie wyniszczyła niemożliwosc skupienia sie, człowiek siedzi praktycznie bezmyślnie, tzn bez możliwości głębszych rozmyśleń, ciężko nawet pieniądze policzyć. Myśli konkretnych brak praktycznie, głównie tylko odczuwanie emocjonalne chociaż i tak spłycone. powoli wychodzę z tego, jest coraz lepiej, lepiej niż kiedykolwiek ale itak czuje że nie tak jakbym chciał. umysłowo jestem teraz praktycznie sprawniejszy niż reszta znajomych, wreszcie czuję sie witalny. trzeba stopniowo starać sie wyregulować trudy życiowe, wyznaczyć sobie cele w życiu i do nich małymi kroczkami dążyć, znaleźć sobie konkretne zainteresowania i doskonalić sie w tym, optymistycznie myśleć, oraz co bardzo ważne - dostarczać organizmowi, głównie mózgowi właściwego budulca - trzeba jeść pełnowartościowe jedzenie, którego w supermarkecie niestety brak, w mieście trudno sie prawidłowo żywić ;/ ale sie da, wystarczy troche chęci. w tv czy gazetach coś trudno usłyszeć fakty jak jeść, warto więc poszukać w internecie. można by książkę napisać, faktem jest że obecnie mamy mocno wyjałowioną żywność, do tego pełno w niej toksyn, jest nieświeża, zniszczona biologicznie. to że ktoś jest gruby i zapchany tłuszczem nie oznacza że jest odżywiony. to bardzo trudne, trzeba sie mocno wysilić by wyjść z tego, ale sie da! syntetyczne suplementy apteczne bezwartościowe, bez wartości biologicznej, a produkowane głównie po to by ośmieszyć rolę witamin i mikroelementów w organizmie - widzą wszyscy wtedy że nic ta tabletka nie daje i coraz bardziej skłaniają sie do likwidowania objawów lekami, zamiast do leczenia źródła problemu, dochodowy biznes, po co powiedzieć jaka jest prawda i wyleczyć? lepiej wiecznie leczyć! bieznes sie kręci. jesli suplementowac to tylko tymi naturalnymi w 100% i produkowanymi wlasciwie.

Odnośnik do komentarza

podsumowując: *jesteś tym co jesz* większość ludzi jest zagłodzona (mimo że najedzona - napchana), mowa tu nawet o tych którzy twierdzą że żywią sie zdrowo. prawda jest taka że dietetycy i całą reszta mają marne pojęcie o prawdziwym zdrowiu, gdybym żywił sie dalej tak jak sie powszechnie zaleca pewnie dalej bym sie źle czuł.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Na samym początku zaznaczę, że nie chciało Mi się czytać wszystkich wypowiedzi, zwłaszcza ze względu na to, że wiele z nich tak naprawdę się powtarza, opisując jeden stan z różnych punktów widzenia. Jednak te które przeczytałem, zdają się opisywać również i stan, który Mi także towarzyszył/towarzyszy. Moje objawy były bardzo podobne, brak emocji, zaangażowania, czułem nawet zanim zacząłem coś robić, jak się to skończy i momentalnie traciłem zapał. Byłoby tego o wiele więcej do opisania, ale nie w tym rzecz. Chciałem się z Wami podzielić natomiast informacją i tym, jak Ja sobie radzę z tym fantem, bo prawdą jest że tak do końca tego nie zwalczyłem, ale teraz już wiem jak wpływać na ten stan. Odpowiedź jest w zasadzie krótka, jednowyrazowa jednak kluczem jest praktykowanie w jej myśl - SKUPIENIE na obecnej chwili. Zauważyłem, że za często wybiegam myślami albo w przyszłość, albo w przeszłość, rzadko koncentrując się nad tym co się dzieje obecnie. Zupełnie jakbym był tylko obserwatorem Swojego życia. Przyznam się również, że kiedyś zajmowałem się medytacją i praktyką w kierunku bycia obserwatorem - miało to na celu uspokojenie emocji i podejście do problemów życia codziennego z punktu racjonalnego. Niestety zdaje się, że chyba przekroczyłem pewną granicę. Teraz nie staram się być prorokiem, czy myślicielem - teraz po prostu jestem.

Odnośnik do komentarza
Gość Zuzanna Fic

*Miło* przeczytać, że ktoś ma podobne problemy. U mnie zaczęło się od pracy, potem problemy rodzinne(separacja, rozwód), później choroba rodziców, tragedia jednym słowem. Nie kontaktowałam przez jakieś dwa lata ? Regularnie chodziłam do psychologa, tzn nadal to robię, bo bez niego bym sobie nie poradziła. Bardzo mi pomógł, wysłał mnie do lekarza który leczy medycyna naturalna podobno wszystko w każdym razie powiedział mi że w moim organizmie nie ma harmonii, wszystko zostało zaburzone, za dużo stresu i tak dalej.. leczył mnie na początku akupunkturą, później akupresurą aż w końcu zaproponował kupienie rezonatora biofotonowego i jest coraz lepiej, zaczęłam powoli się odnajdywać, znalazłam tzn *wewnętrzny spokój*, układam swoje życie. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość jest1lekarstwo

Zgadzam sie z jednym kolegą, to jest wina zatok, miałem to samo i juz wychodze z tego, nawet szybko musze przyznac, nie jest to opisane w żadnej książce medycznej, ale działa, tk zatok i operacja przegrody nosa, która zatkała mi zatoki, teraz odetkane i jest niewyobrazalnie lepiej, zmiany w zatokach jeszcze do wycięcia, depresja, głosy,schizy, otepienie,strach, wszystko mineło, czasami jak mnie zatka to problemy z koncentracją, ciężko jest to wypluc ale czasami wychodzi coś żółtego ,gęstego jakby klej, popatrzcie w oczy, czy sa zakrwione, zamulone, ja mam piekne białe ale po wypluciu tego czegos, w grudniu usuwam te zmiany, bedzie jeszcze lepiej, pozdrawiam, ps. sprawdz. kup citrosept w aptece i sól fizjologiczną, uzupełnij flakonik soli fizjologicznej citroseptem, połuz się, głowa zwisa , wlej do nosa ,potrzymaj 2 min, moze szczypac ale to normalny objaw, oddychaj głeboko mocno pod koniec, moze wpasc do gardła, wypluj wszystko,wysmarkaj sie, jeszcze kilka razy smarkaj , na pewno poczujesz różnice, mówie wam to zatoki robia stan zapalny, robi sie ropa, i przez sitowia do mózgu, zaburza prace mózgu.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hmm.. Standardowo teksty typu wmawiacie sobie. Ten kto nie przezywa tego co wiekszosc z nas, nie ma pojęcia co czujemy. W sumie to dobrze, nie zycze nikomu tego doświadczyć. To *cos* jest nie do opisania, wyżera od wewnątrz. Nie wiem czy to minie czy nie, ale dopuki jest trzeba sie nauczyc z tym żyć. Ja mam jeden sposób, a raczej cel który muszę, chce zrealizowac. W sumie tylko to pozwala mi funkcjonować. Zrobie tyle ile będę w stanie,aby pomoc rodzinie by mogli lżej żyć, godnie żyć. A co dalej, pomyślcie..

Odnośnik do komentarza

Witam mam podobne schorzenie, szukam w internecie cały czas jakiejś pomocy w tym kierunku. czuje jakbym miał zimne czoło cały czas, czuję taki dyskomfort z tego powodu, nie mogę się skupić np na oglądaniu telewizji niby głupi przykład, a jednak przykład. straciłem pamięć krótko trwałą, czuje się jak odcięty od świata, wzrok też mi szwankuje.. czuje się inaczej niż kiedyś, nie widzę sensu życia, nie moge zebrać się na wspomnienia i nic mnie nie obchodzi nawet to czym się stresowałem poszło gdzieś w dal bo tylko o tym myślę.. nie wiem co ze sobą zrobic

Odnośnik do komentarza

Od trzech lat walcze z depresja i zaburzeniami nerwicowymi, leki i terapia, a objawy pojawiły się już dużo, dużo wcześniej, chodziła od lekarza do lekarza, dziś nie chce mi się już o tym pisać...niektórzy twierdzą że mój stan zależy od mojej silnej woli, szkoda tylko że to nie jest takie proste...jak mowia

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×