Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

CZEŚĆ DZIEWCZYNY.WRÓCIŁAM DO LECZENIA...ALE..DOCHODZĘ DO SIEBIE...NO CÓŻ PO 9 MIESIACACH ORGANIZM JEDNAK JEST NIECO WYCZERPANY WIĘC POTRZEBA CZASU ABY WSZYSTKO WRÓCIŁO DO NORMY...MOJA CÓRA MA JUŻ 2 TYGODNIE...BLIZNY JUŻ NIE ODCZUWAM..CZASAMI LEKKO MNIE UKŁUJE ..TYLE ŻE TROSZKĘ BOLI MNIE GŁOWA...MYŚLĘ ŻE PO MIESIĄCU JUŻ WRÓCE DO FORMY PERFECT..A OAZĄ SPOKOJU RACZEJ JESZCZE NIE JESTEM CHOCIAZ DZISIAJ NAWET CZUJE SIE DOBRZE...W POŁOGU HORMONY TEZ SZALEJĄ I NERWICA MOŻE JESZCZE MĘCZYĆ...DZIEWCZYNY DO MNIE NIE DOTARŁO JESZCZE ŻE JUŻ JESTEM PO WSZYSTKIM..TO FORUM BARDZO MI POMOGŁO ..CAŁUJE WAS MOCNO.

Odnośnik do komentarza

NERWICA dzięki za wsparcie...wiem, ze już niedużo mi zostało...nie wiem tylko dlaczego teraz lęki i natrętne myśli są takie intensywne, cały czas się boję, że umrę albo się zabije, czuję straszne napięcie, aż boli mnie głowa i wszystkie kości, ten ból jest tak silny, że często z jego powodu wymiotuje...często też łapie mnie panika, że już zawsze będę się czuła tak źle i że w końcu się zabije, te myśli to mój prawdziwy koszmar, bo kocham moją rodzinę i chcę normalnie żyć, moje myśli sprawiają, że strasznie cierpię, a bóle napięciowe są takie silne, że wpadam w histerię, nie chcę żeby bolało...dziś w nocy miałam znów lęki, było mi raz gorąco, raz miałam dreszcze, oczywiście natrętne myśli...dziewczyny, powiedźcie mi, czy takie straszne napięcie i bóle, oraz te lęki przed śmiercią to nerwica, czy też działanie hormonów?to pytanie szczególnie do Ciebie NERWICA, zastanawiam się, czy to straszne napięcie mi minie trochę po porodzie i te lęki przed śmiercią i samobójstwem...czasem już nie mam siły się bać, jestem przerażona...

Odnośnik do komentarza

Nerwica przepraszam, ze jeszcze pytam, ale czy Ty też miałaś do samego porodu takie myśli, ze nie doczekasz porodu, że coś się złego wydarzy...skąd te myśli się biorą...dzięki kochana za odpowiedź, tyle czasu już walczę, ponad 4 lata z nerwicą, ale cały czas się boję moich natrętnych myśli...

Odnośnik do komentarza

Iza29 -mnie jak nachodza te mysli ,to mi rzeczywiście wydaje sie ze umieram,bo mam uczucie takie jakbym miala zaslabnac,nawet robie sie blada.Jak minie,to az nie chce się wierzyc ,ze mialam autentyczne przeczucie ,ze umieram.W momencie gdy TO się dzieje,zadna sila nie jest mnie w stanie przekonac ,że to tylko przeczucia sa. dziś bylam na tescie obciązenia glukozą,wyszlo ok.Ale jak to pilam to myslalam ,ze zwymiotuje.Prawie caly dzień mnie po tym mdlilo. A wiadomo ,ze przy tej chorobie potrzeba niewielkiego impulsu,żeby czuc się jeszcze gorzej.I wachanie,wziąsc tabletke czy nie,zacznie się jazda,czy odpusci.. MArze,żeby to się skonczylo

Odnośnik do komentarza

Przeszłam na połówke zoloftu, zobaczymy czy mi sie pogorszy..jesli tak od razu wracam do całej. W ogóle to juz tak sie nie boje antydepresanta, teraz juz sama nie wiem jak bralam ten xanax w 5 miesiacu strasznei sie balam antydepres bo myslalam ze te to dopiero szkodza, a teraz rozejrzalam sie w temacie i z tego co słysze to BENZO sa o wile gorsze i mam nowy temat do rozkminiania. Iza wiem ze masz teraz straszne dni, ale jakbys miala chwwilke mozesz napisac ile braclas relanium w ciaży,?? bo przeczytalam na Twoich wątkach ze bralas doraznie.Relanium tez jest benzo wiec teraz rozpaczliwie szukam osob które braly leki tego tego typu, i dzieciaczkom nic neii zaszkodzily tak jak Twojemu synkowi.Ech... jak nie urok to... Ciezarna, co u Ciebie? zaczelas terapię??

Odnośnik do komentarza

Wita, jestem tu nowa. Od jakiegoś czasu śledzę wątek. Jestem w 39 tygodniu ciąży (termin mam za tydzień). Mam nadzieję, że u Was znajdę pocieszenie. Otóż w wieku 16 lat doznałam wielkiego upokorzenia i się trochę tym załamałam. Z perspektywy czasu widzę, że pewna osoba się nade mną wyżywała i znęcała psychicznie. Przeżyłam to bardzo, i pomimo braku kontaktu z tą osobą, stan przygnębienia nie minął i utrzymywał się. Trochę wpływał na moją kondycję psychiczną, jednak nie przeszkadzał w moim funkcjonowaniu. Najbardziej denerwowały mnie myśli, o których nie mogłam przestać myśleć. W wieku 20 lat przeczytałam w internecie o objawach depresji i zdecydowałam się pójść do psychiatry. W zasadzie sama zdiagnozowałam sobie ten stan. Dostałam lek - Fevarin. Przyjmowałam go jakiś czas, widząc ewidentną poprawę. W tym okresie poznałam mojego męża. Po jakimś czasie odstawiłam lek. Mój mąż oświadczył mi się, wzięliśmy ślub, zaszłam w ciążę. Gdzieś w świadomości pamiętałam o tym stanie w jaki się wpędziłam w przeszłości, lecz nie on nie wracał. Nie miałam już powodu do zmartwień, jednakże kilka razy wróciło do mnie na chwilę uczucie przygnębienia bądź jakaś natrętna myśl, jednakże ona *puszczała* po kilku chwilach. Tak przeżyłam około 6 lat od odstawienia tabletek. Do listopada 2011. 7 m-c ciąży. Wróciło uczucie przygnębienia. Pamiętam jak pomyślałam, przecież nie mam powodu do zmartwień, bo naprawdę mam wszystko, jednakże stan przygnębienia nie puszczał. I się zaczęło. Równia pochyła. Z dnia na dzień gorzej. Zaczęły mi przychodzić straszne myśli o skrzywdzeniu kogoś, o zrobieniu sobie krzywdy, o jakimś wariactwie. Dosłownie sama sobie problem w wyobraźni stworzyłam. Budziłam się w nocy z płaczem. Moje myśli krążyły tylko wokół mojego stanu, wciąż analizowałam moje samopoczucie. Wydawał mi się, że wariuję. Zdecydowałam się na wizytę u psychiatry, który powiedział, że nie mam co się martwić takimi myślami, bo po pierwsze: nie zwariuję, bo jestem już na to za stara (28 lat), a nigdy nie rozpoznano u mnie choroby psychicznej, no i te natrętne myśli osłabły, tym bardziej, że dotarło do mnie, że nigdy nikogo nie skrzywdzę, bo to wbrew mojej naturze. Jednakże nie mogę zupełnie uporać się z uczuciem przygnębienia, do tego dochodzi brak koncentracji, niemożność skupienia się na czymkolwiek, utrata zainteresowań i radości z życia. Któregoś dnia powiedziałam o tym mojemu mężowi, który nie mieszka ze mną jeszcze, bo pracuje w innym mieście i mieszka u swoich rodziców, a ja u swoich, oczekując na poród. Początkowo mnie zaczął pocieszać, jednak ja nadal nie mogłam u siebie wyłuskać tego uczucia radości. Powiedziałam mu, że boję się że nie wyjdę z tego stanu bez antydepresantów, na to on powiedział, że nie chce o tym słyszeć, że wymyśliłam sobie problem, że mam się ogarnąć, wziąć się w garść. Próbowałam, ale z dnia na dzień było gorzej (być może przez brak obowiązków i chroniczną samotność). Zauważyłam, że mąż się o mnie martwi, jednak widząc brak reakcji z mojej strony, zaczął się ode mnie odsuwać. Mniej telefonów, mniej kontaktów, mniej spotkań, a jeśli już to szedł do mojego taty i z nim spędzał cały *nasz* czas. Nawet przestaliśmy seks uprawiać. Bardzo potrzebuję z nim kontaktu, jednak gdzieś tam głęboko w głowie mam tą myśl, że nie jestem jego warta, bo w ogóle pomyślałam o jego skrzywdzeniu. Wykańczamy teraz mieszkanie a ja przez ten brak skupienia i koncentracji na niczym nie mogę się skupić, i to mnie wpycha jeszcze w większy dół. On prosi mnie żebym je wszystko wybierała, bo chłop naprawdę gustu nie ma, zawsze to ja byłam od tych spraw, a ja kompletnie nie umiem się na nic zdecydować. Nie sprawia mi to radości, chociaż w głębi duszy wyję, przepada mi najpiękniejszy okres w życiu i jeszcze to że mogę go przez to stracić. Jak jesteśmy sami to w ogóle nie rozmawiamy. Masakra jakaś. Chciałabym zacząć brać jakieś antydepresanty, ale wiem, że jak będę karmiła to mogę o tym zapomnieć, a jak nie wezmę to dosłownie sfiksuję. Może to wydać się naprawdę śmieszne, i pewnie każdy pomyśli, że wymyśliłam sobie problem, ale ja naprawdę nie umiem znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Czuję się bezwartościowa (mimo, że nie mam powodu). Ryczeć mi się chce. Okropnie się czuję, boję się że go stracę, boję się samotności, boję się że nigdy już dobrze nie będzie. Co mi jest dziewczyny? Założę się że nikt na świecie nie ma takich problemów, ale ja naprawdę nie wiem co mam robić!

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Mila08 a u mnie roznie, raz lepiej, raz gorzej. ostatnio calkiem, leki sa, ale spie lepiej i nawet zdarza mi sie usnac w ciagu dnia. Na terapie czekam bo mam miec na NFZ i jestem 13 w kolejce, dzisiaj poszlam prywatnie i bylo calkiem fajnie, ide tam znowu w poniedzialek ale kurde 120zl to nie jest malo... Poki co biore ziolowe tabletki, ale nie wiem jak ja wytrzymam do maja!!! wrrr. kazdy bol nawet ktegoslupa powoduje lek o dziecko,kurwa! u mnie w ciazy sie za duzo stalo i to tez dlatego ona wrocila, dwa pogzeby pazdziernik, listopad. uspienie chorej suni po 13 latach razem. brat cioteczny z za sciany z problemem alko i moja nadopekunczosc i wyszlo! ecch, ja chce juz 38-39tydz ciazy!!!

Odnośnik do komentarza

Mila08, ja brałam Relanium doraźnie jak było bardzo źle, teraz ginekolog mi powiedziała, ze mam brać 3 razy dziennie, ale ja powiedziałam psychiatrze, że mam pewne obawy i powiedziała, że mogę zamiast tego brać hydroksyzynę 3 razy dziennie...Relanium w przeciągu miesiąca wzięłam z 4 razy, biorę go jak cały dzień czuję się bardzo źle i gdy czuję, ze zapowiada się nieprzespana noc, powiem Ci tak, ginekolodzy przepisują i podają kobietą w ciąży Relanium na rozluźnienie macicy, moja wcześniejsza psychiatra mówiła, że jej przyjaciółka brała relanium 0,2 trzy razy dziennie od początku ciąży bo miała zagrożoną i urodziła zdrową córeczkę, która ma już chyba z 9 lat, nic jej nie było i ani ona, ani córka nie miały objawów uzależnienia...mój ginekolog uważa, że Relanium nie szkodzi dziecku i powiem Ci szczerze, że nie wydaje mi się, żeby tylu ginekologów w Polsce przepisując kobietom Relanium narażałoby dzieci na niebezpieczeństwo wystąpienia jakiś wad...przecież oni w czasie ciąży dbają głównie o dziecko...jeśli chodzi o wyniki badań, to naukowcy cały czas podają jakieś rewelacje, poza tym pisząc, że wystąpiła jakaś wada, zawsze podają, ze może wystąpić, a nie, że na pewno wystąpi, to tak jak w każdym leku ze skutkami ubocznymi, mogą ale nie muszą wystąpić...Póki co jestem po 2 USG 4D gdzie nie stwierdzono żadnych wad mojego synka, poza tym na każdej wizycie mam USG...czy na 100% dziecko jest zdrowe dowiem się za tydzień, ale wierzę, że będzie ok, los mojego dziecka i mój jest w rękach Boga...ja zawierzyłam lekarzom, że wiedzą, co robią zapisując mi leki..nie chcę sobie dokładać i zamartwiać się, czy aby na pewno się nie mylą, zawsze pytałam, czy leki są bezpieczne dla dziecka i pyt o ewentualne zagrożenia...polecam Ci zapytać lekarzy, a nie czytać w internecie, bo tu piszą takie rzeczy, że za głowę można się złapać, jak czytam nie raz niektóre rzeczy, to nie mogę uwierzyć, ze ktoś takie głupoty wypisuje!!jak masz wątpliwości, to zapytaj lekarza, on skończył medycynę i wie najlepiej:)pozdrawiam!!

Odnośnik do komentarza

AiD jeśli chodzi o Twoja historię to przykro mi, że tak się dzieje, rozumiem też Twojego męża, bo widzę po moim, ze nerwica, czy depresja to problem całej rodziny...musisz być wyrozumiała dl swojego męża, mówić mu co czujesz, jak Ci źle, ale dać mu te trochę przestrzeni...życie z kimś cierpiącym na nerwicę, czy depresję nie jest łatwe, mój mąż często mówi mi, ze już jest tym wszystkim zmęczony, czasem tak, jak Twój oddala się ode mnie, coraz częściej jesteśmy gdzieś obok siebie, ja chodzę spać sama, od przychodzi kilka godzin później...jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, to niestety tak jest, że jak ludzie oddalają się od siebie, to zwykle przestają sypiać ze sobą...ni prawda, ze tylko Ty masz problem z tym, ze boisz się odrzucenia, samotności, myślę, że każda kobieta, a już chora na nerwicę lub depresję się tego boi...ja też często się obawiam, ze któregoś dnia mój mąż mi powie, że już nie daje rady i odchodzi...wiem, ze jest mu ciężko, bo w głębi duszy też cierpi, jak widzi, co ja przeżywam, a nie może w żaden sposób mi pomóc, tylko obecnością...wierzę, że wszystko Ci się ułoży, rozmawiajcie dużo ze sobą, pokaż mu, ze też go rozumiesz, ze jest mu ciężko, ale powinien wiedzieć, że Ty też b.go potrzebujesz...pokaż mu, ze jest dla Ciebie ważny...bo czasem w tym złym samopoczuciu tak się zatracamy, ze nie widzimy, ze druga osoba też to przeżywa!!!trzymaj się!!!

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Zauważyłam, że od momentu rozpoczęcia objawów tego stanu stałam się egocentryczna i nie zauważam problemów innych tylko swoje. Mam nadzieję, że po porodzie bardziej zacznę myśleć o dziecku. Boję się, żeby nie wpaść w jakąś depresję poporodową, bo tego bym nie zniosła. Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy. Buziaczki.

Odnośnik do komentarza

pomocy! lecze sie na nerwice lekowa od 9 lat dwa lata temu dobrali mi wkoncu leki i zylam w miare normalnie wiecie raz gorzej raz lepiej ale dawalam sobie rade.w tamtym roku wyszlam za maz i zaszlam w ciazy obecnie jestem w 37 tyg ciazy.od poczatku bylam na zwolnieniu lekarskim bo wymiotywalam 24 h przez 4 miesiace potem fajnie sie czulam nawet i od 7 miesiaca zaczol sie moj koszmar.jestem tylko na antydepresantach setaloft ale za bardzo mi nie pomagaja.mecze sie strasznie bo nie dosyc ze na koniec ciazy zdrowy czlowiek czuje sie zle to ja jeszcze mam takie leki ze nie zostane w domu sama nawet na 10 min.martwie sie jak to bedzie jak moja dzidzia bedzie juz na swiecie co jesli mi nie minie błagam niech ktos napisze jak dac sobie rade moze ktos z was byl w podobnej sytuacji.bardzo sie boje co to bedzie dalej jak mam zyc normalnie !!!!!!!??????? help

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny Tak czytam te Wasze wpisy żeby się podbudować, znam wszystko o czym piszecie z autopsji, na nerwicę lękową , natręctw różnie to nazywali choruję od trzech lat, mam 3,5 letnią córkę i w pierwszej ciązy nie wiedziałam że to świństwo w ogóle istnieje, pół roku po jej urodzeniu zawładnęło mną i mocno zachwiało przez 2 lata brałam antydepresanty, od roku jestem *czysta* ale doraźnie biorę xanax i walczę każdego dnia a wszystko po to aby jakoś zajść w 2 ciążę i funkcjonować bez leków. Jednak najbardziej przeraża mnie co będzie jeśli dopadnie mnie w trakcie ciąży albo odbije mi jakaś szajba w okresie po porodzie , poza tym martwi mnie dziedziczność tego schorzenia, nie mogę pozbyć się myśli że może moje dzieci po mnie też będą cierpieć na takie zaburzenia, walczę z tym aby nie doszukiwać się w małej histerycznych , lekowych zachowań, zastanawiam się czy powinnam z czymś takim mieć jeszcze dzieci choć tak naprawdę tak bardzo o tym marzę, a może to moje głupie natręctwa, dziewczyny kochane jeśli macie podobnie podzielcie się ze mną przemyśleniami

Odnośnik do komentarza

Kaszol228 poczytaj sobie wcześniejsze wątki, każda z nas ma takie jazdy jak Ty, a w końcówce to już w ogóle, ja jestem w 38 tyg, za tydz mam cesarkę i jak sobie poczytasz to mam takie same lęki jak Ty, leki też nie bardzo działają przez całą ciążę...myślę, ze trafiłaś na dobre forum, my tutaj wzajemnie się wspieramy...cóż mogę Ci poradzić, to co sama robię, zacisnąć zęby i wytrzymać do porodu i modlić się, żeby po porodzie było lepiej...myślę, ze jak poczytasz wątki dziewczyn, które już urodziły, to da Ci to jakąś nadzieję...wszystkie bały się lub boją depresji poporodowej, ja również, tym bardziej, ze po ur mojej córki miałam krótką depresję poporodową, ale w praktycznie każdym przypadku skończyło się tylko na lęku...trzymaj się i nie daj się tej pieprzonej nerwicy, czy depresji!!!

Odnośnik do komentarza

AiD ja też taka jestem, jak mam objawy to myślę tylko o sobie, jestem skupiona tylko na nich, myślę, ze to też jeden z objawów naszej choroby...jak poczuje się lepiej, to dociera do mnie, że jestem samolubna...ale nie ma co się obwiniać, ważne, że mamy tego świadomość:)trzymaj się i walcz!!!

Odnośnik do komentarza

Witam nowe forumowiczki Aid to co napisal Iza29 święta prawda,wszystkie mamy podobnie,w ciazy się nasila i kiedy przychodzi lek nic nie przetlumaczy ,ze to minie. Zgadzam się też ,że mimo wszystko przede wszystkim pytac lekarza co mozna co nie,bo czytając niektóre wypowiedzi na innych forach mozna się dopiero zdolowac. Tez birę doraźnie alprox-usokajacz i co wizyte mam usg i wszystko jest ok,a mialam niesamowite jazdy,ze na pweno coś dzidzi jest .Jestem w 28 tygodniu-poczatek i nie moge doczekac sie końca ciazy.Fizyczni i psychicznie czuje sie źle.Mam przeczucie ,że pewnie się *rozsypie* wczesniej,bo duzo sie denerwuję,i czesto twardnieje mi brzuch. Apropos,czy któraś z Was mniej wiecej w tym wieku ciazy tez miewa takie częste twardnienie brzucha,czasami aż bardzo dokuczliwe?

Odnośnik do komentarza

iza29 pod koniec ciąży natężenie hormonów jest nasilone ..wszystko przygotowuje się do porodu..dlatego mozesz się czuć tak..ja tez mialam tak pod koniec ciąży..nie dość ze hormony to do tego organizm juz jest tez zmęczony..do tego dochodzi też napięcie przed rozwiązaniem...w połogu też jest się napiętym bo wszystko dochodzi do siebie powolutku...głowa do góry iza:-))

Odnośnik do komentarza

Iza29 BARDZO CI DZIEKUJE ze przeczytalas no i odpisalas:) wlasnie czytalam te wczesniejsze watki i kamien z serca mi spadl ze nie jestem sama.dodalo mi to duzo nadzieji naprawde.zycze powodzenia w rozwiazaniu ja panicznie boje sie cesarki takze podziwiam.a masz moze takie mysli czy bedziesz dobra mama czy dasz rade.i co robisz kiedy masz lęki a musisz wyjsc z corka gdziekolwiek?bardzo bym juz chciala zeby wszystko wrocilo do normy buziolki i jeszcze raz dziekuje

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×