Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Hej dziewczyny. Mnie dopadła totalna depresja. Już wiem, że bez leków sobie nie poradzę. Zastanawiam się tylko, czy to że znów dopadła mnie depresja wynika z faktu, że jestem w ciąży czy po prostu znów to *cholerstwo* do mnie przylazło. Czuję, że totalnie nie jestem w stanie zaakceptować tej ciąży... Już bym chciała, żeby się skończyła. Dziś dokładnie zaczęłam 22 tydzień i jak będę na najbliższej wizycie u swojego ginekologa to dopytam, kiedy mogłabym urodzić przez cc jak najwcześniej. Idę w poniedziałek do psychiatry i psychologa i zapytam, czy mogłabym dostać jakąś dawkę leku antydepresyjnego, bo czuję, że naprawdę sobie bez niego nie poradzę. Coś musi zadziałać. A jak Wy dzisiaj?
Odnośnik do komentarza
lina ja biorę lek starej generacji, benzodiaepina- Estazolam. Brałam to przez te wszystkie lata 1 1/4 tabl., zaczęłam odstawianie w marcu, do lipca zeszłam na 1/4 tabl czyli jest to 0,5 mg. Z tego co się zorientowałam odpowiada to ok 5mg Relanium. Ta część już jest bardzo mała bo i same tabletki sa malutkie, jednak spróbujemy z mężem podzielić to jeszcze na pół, Uwierz mi, że nerwca to jest nic w porównaniu ze skutkami odstawiania leku. Nawet nei zdawałam sobie sprawy, ze jestem tak uzależniona od tego świństwa. Lek gorszy od choroby... Mieszkam w Szczecinie. dora- myślę, ze powinnaś dostać leki, z tego co czytam to nie są żarty, to depresja. Mam nadzieję, że ta wizyta Ci pomoże.
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny! Co do pytania o leki, to ja brałam przed ciążą paroxetynę przez cztery lata 40mg, a wcześniej inne leki, odkąd zaczęłam chorować to teraz chyba mój najdłuższy okres bez leków, już koło pół roku. doraaaa, co do leków to wszystko zależy od lekarza, jeden przepisze bez problemu, a inny za żadne skarby. Ja poszłam do lekarza, który stwierdził deprasję i nic mi nie przepisał, skierował mnie na oddział psychiatryczny, bym, jak stwierdził, miała częsty kontakt z psychologiem. Chodzę na akupunkturę ale mam wrażenie, że lekarzowi zależy głównie na kasie, za jedną wizytę płacę 230 zł, nie wiecie jak jest gdzie indziej, ile biorą? Pozdrawiam gorąco!
Odnośnik do komentarza
A ja biorę amirtyptylinum 10mg 3 razy dziennie po pół tabletki i rudotel też 3 razy po pół,był czas że brałam rudotelu 3 razy 1/4 na dzień,ale dziadostwo wróciło i musiałam wrócić do 3 razy dziennie po1/2.lekarz powiedział,że przy takich dawkach mimo,że leczę się już ponad dwa lata mogę zajść w ciążę i brać te leki dalej podczas ciąży i mam nie odstawiać;((((
Odnośnik do komentarza
Gość izula mała
najpierw odpowiadam na pytanie Marciochy - ja zaszlam w ciaze biorac juz od dwoch lat paroksetyne, wiec....nie ma problemów. Ale leki są różne. Ja bym wiązała niemożność zajścia w ciąże z napięciami nerwowymi, blokada emocjonalną, spadkiem libido ,a co za tym idzie hormonami, niz z psychotropami....jednak tak jak mowie....zalezy jakie leki sie bierze. Moze ktorys psychotrop uniemozliwia ciąże i lekarze jeszcze o tym nie wiedzą?? Na pewno nie sa to te typowe pojawiające się tu na forum psychotropy jak widzisz bo wszystkie jestesmy zaciążone hehe:) Marciocha - może ktos nazwie mnie głupią, ale pragnienie posiadania dziecka jest czasem większe niż lęk, niz jakakolwiek choroba. Bo to jest miłość, a ta jest silniejsza niz śmierć. Sa kobiety z padaczką rodzące dzieci, są chore na nerki biorące równiez silne lekarstwa, będące na NLPZ-ach, które tez sa bardzo szkodliwe dla płodu, a jednak - gdzies te małe istoty rodzą sie zdrowe pomimo tego ze matki łykaja leki. A sa zdrowe matki w pełni sił i bach - maja malenstwa chore. Ja wierzę w każda nadzieję , w każdy cud, nikt nie udowodni mi, że to po moich lekach urodzę dziecko zdrowe, albo chore. To co - mam uznac siebie za bezpłodna bo łykam paroksetynę?? Uznać siebie za kobiete - wrak i podjąc się macierzyństwa TYLKO kiedy się wyleczę?? A kto mi zagwarantuje ze za 5, 10 lat bede zdrowa?? A moze bede jeszcze bardziej chora, albo dopadnie mnie cos gorszego?? Trzeba oszacować swój czas na macierzyństwo, oczywiście - na ile sie tylko da obnizyc lekarstwa (tak jak robia to niektóre dzielne dziewczyny na tym forum - cierpią, nie biorą, bo wola zacisnąć zęby), ale tez trzeba kiedys zaryzykowac, bo inaczej mozna popaś w obłęd. Marciocha - zacznij od odnalezienia bezpieczenstwa w dobrym lekarzu i wio do roboty jesli czujesz ze to czas na dziecko, bo chyba Twoja wewnętrzna natura by Cie nie zwodziła:) dora - wiesz - jestes mimo wszystko cholernie dzielna - zobacz - poród coraz bliżej, a Ty jeszcze pomimo, że czujesz jakbyś juz prawie odchodziła od zmysłów od tego cierpienia i lęku, a mimo to nadal czekasz w pełni świadoma:) Pamiętaj - Twoja głowa produkuje lęk, wszystkie wiemy jaka jest cena tej nadprodukcji myślowej, ale nasz organizm w najwyższym stopniu *zagrożenia* (ośmielam nazwać się tak chwię porodu) zmobilizuje wszystkie siły i podejrzewam, że w momencie parcia i rodzenia ani nawet nie przemnknie Ci zła myśl przez głowę. To udowodnione naukowo moja droga:) Bo nasze *chore myślowo głowy* będa nastawione na cos innego, na inny stan, myśli skupia sie na czymś zupełnie innym. Juz niedlugo Ty bedziesz pocieszac i wspierać nas i na to kochana liczymy kiedy wrocicsz do sil z dzieckiem do domu, ze zajrzysz tu i powiesz - DAŁAM RADĘ, TERAZ WESPRĘ WAS! doraaa - tak jak mowisz - depresja to wina i ciąży (heheh uzywam Twojego zwrotu, bo ani troche ciąży za to nie winię tylko zmian hormonalnych, ktore sa w ciąży) i tego, ze kiedys byłas chora i niedoleczyłas problemu, zapewne tez przez pojawienie się ciąży. Nerwica lękowa często występuje w połączeniu z depresją, a że są to dwie odrębne jednostki chorobowe wyleczenie jednej nie oznacza wyleczenia drugiej. Czasem leczy sie jedno jednym lekarstwem, a potem zmienia sie na inne by wyleczyć to drugie, albo sie wspomaga dwoma lekarstwami (ja przeciez wspomagam sie lorafenem ktory jest typowo przeciwlekowy, a paroksetyna jest typowo antydepresyjna, o slabym dzialniu przeciwlękowym) .A ja bym Ci radzila spróbować albo faktycznie cos wziąć (ale pamietaj ze zaczyna dzialac po 3-4 tyg, leki antydepresyjne tak mają, wiec nie licz na cud zaraz po), albo siegnij po dziurawiec (ale tez nie przebadany w ciazy i znowu błędne koło czy można, czy nie zaszkodzę, czy dziecko bedzie zdrowe....). Dziurawiec ma udokumentowane dzialanie przeciwdepresyjne, jest często wspomagaczem przy terapi psychotropami, ale - tez zaczyna dzialac po miesiacu kuracji. I chodzi tu o preparaty, a nie herbatki, bo to musi byc wyciąg organiczny z dziurawca, a nie wodny jak napar z torebki. Kurcze - ja Cie rozumie i na prawde podziwam, ze dajesz mimo wszystko radę. Ja bym nie wytrzymala bez moich tabletek i juz sie pogodzilam ze musze je brac. Uwazam ze Twoj stan jest o wiele grozniejszy dla dziecka niz jakbys sie czyms wsparla. Czyms farmakologicznym. To powie kazdy doswiadczony lekarz psychiatra. A Ci lekarze co zalecaja polozyc sie na okres ciazy w szpitalu po to by uniknąc brania lekarstw - to im bije brawo za pomysłowość. To tam pewnie masażami i psychoterapia chca przez 9 miesięcy utrzymać ciężarna w dobrym nastroju hohoho!
Odnośnik do komentarza
Hej lina. Po 2 w nocy jeszcze nie śpisz? Czy to z lęków? Ja też poszłam dziś spać późno bo koło 3 nad ranem, ale dlatego, że byliśmy z mężem na weselu i wiecie co jest najgorsze? Ano to, że mimo iż czułam się już bardzo zmęczona i non stop ziewałam, to jak się położyłam wcale tak łatwo nie udało mi się zasnąć. Czemu dziewczyny? Teraz czuję sie kompletnie niewyspana i zmęczona a organizm nie może spokojnie spać. Znów rano płakałam. Żyć mi się nie chce i ta ciąża....
Odnośnik do komentarza
Gość izula mała
lina - no jasne - jak sie da - przecierpiec (i trzymam za Ciebie kciuki, zebys czula sie jak najlepiej i 9 miesiecy dala rade nic nie brac). Ale tez zależy z jakim lękiem się kobieta w ciąży musi zmagać - lęk może być tzw. rozlewający się czyli stałe uczucie niepokoju, albo lęk może przybrac formę ostrą czyli tzw. atak paniki. Bo atak lęku w formie paniki to tętno ok 140/min, duszenie się, osłabnięcia, skurcze w całym brzuchu, wymioty i biegunka, ból w klatce piersiowej przypominający zawał i wiele innych objawów. Uczucie niepokoju można znosic w ciąży bez lekarstw, ale jak sie cierpi dodatkowo na ataki paniki - nie ma szans. Jest to bezwzględnie zagrożenie dla matki i dziecka, bo moze doprowadzic do poronienia lub przedwczensego porodu. Wiec nie tak do konca jest, ze lęk jest mniejszym zagrożeniem niz branie lekarstw. A kto zagwarantuje ze te rozlewające sie stany lęku (czyli codzienne niepokoje itd.) nie zamienią się nagle w ostrą fazę czyli atak paniki?? Kto ma siłę - niech dziekuje Bogu ze umie znosić to cierpienie bez lekarstw, bo to wielkie szczeście, ale nie zgodze sie z lekarzami, ktrórzy mowią, że napady lęku niosą mniejsze zagrożenie dla życia dziecka niz branie lekarstw. A tym bardziej, że tak czy siak musisz miec cos przy sobie w razie ataku i są to najczęściej już wtedy końskie lekarstwa o silnych dawkach, bo zwykły antydepresant który dziala po kilku tygodniach ataku paniki nie zlikwiduje.
Odnośnik do komentarza
wy Boga w sercu nie macie,a przynajmniej niektore z was,pozal sie boze przyszle mamusie! skad tyle egoizmu sie bierze noszac pod sercem niczemu winne dzieciatko?! moze trzeba bylo sie puknac w czolo przed zajsciem w ciaze,a nie teraz sie uzewnetrzniac na niczemu winnym dziecku. rozumiem proces ciazy ,ze zdarzaja sie trudne dni,ale to co wy wypisujecie wola o pomste do nieba,wiem,wiem ze zaraz beda oddzewy z waszej strony,ze nie rozumiem co to znaczy itp i itd. chyba nie macie po 15 lat zeby nie zdawac sobie sprawy z tego ze ciaza to nie jest stan w ktorym sie eksperymentuje czy sie poczuje milosc do dziecka czy tez nie. dla logicznie myslacych to bardzo prosta decyzja;albo sie decyduje na dziecko z pelna odpowiedzialnoscia albo sie nie decyduje tez z pelna odpowiedzialnoscia ze nie dam rady,i ot cala filozofia. to tyle co mam do powiedzenia niktorym powtarzam niktorym,bo dla czesci z was jest cien nadziei ze sie opamietacie dla jasnosci,zebyscie nie myslaly ze moze nie jestem matka,to mowie ze jestem w dodatku nie na tyle stara zeby zapomniec co to znaczy byc w ciazy podczas ktorej nie bylo mi lekko z wielu wzgledow,ale nigdy nawet bym sie nie osmielila zle pomyslec o dziecku nie mowiac juz o wypisywaniu takich tekstow jak niektore z was. obyscie sie opamietaly w pore,bo pan bog nie rychliwy ale sprawiedliwy. pomimo wszystko zycze wam wszystkim szczesliwych rozwiazan.
Odnośnik do komentarza
Gość MalaMama27
Witam laski...nie pisalam bo mam kryzys neospazmina i melisa stale..wiecie moja nerwica jest troszke inna jak wasza objawowo..ja nie mam atakow paniki...a teraz to sie czuje depresyjnie bardziej np nie chce mi sie wyjsc z lozka...mam napiecia miesniowe jakby tam skumulowal sie stres ...jest mi momentami bardzo ciezko w srode ponowna wizyta u psychiatry...ale watpie czy pozwoli wrocic do leku...u mnie w przychodni to na to strasznie uwazaja,,,:( pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Izula mala dziękuję Ci za wyczerpującą i piękna wypowiedź;)Wiesz zadałam to pytanie bo naprawdę ciekawiło Mnie to czy biorąc leki można mieć problemy z zajściem w ciążę lub długo się starać...Co do rudotelu to wiem,że tel lek jest stary ale jak na Mnie w pewnym stopniu pomaga-mimo,że to wraca jak u większości;) Dziewczyny byłam wczoraj w grocie solnej i powiem Wam,że tam bardzo się wyciszyłam...Jechałam do tej groty specjalnie 80 km.Seans 45 min polecam...
Odnośnik do komentarza
Gość izula mała
ewelina - no cóż trudno nie zareagowac na Twoje slowa (ciekawe czy zagladasz tu by chociaz poczytac co my mamy Tobie do powiedzenia), bo są bardzo raniące dla tych mam które właśnie potępiłaś. To co się dzieje w duszy i ciele chorej na depresję czy nerwicę kobiety w ciąży jest procesem tak złożonym, że nauka nie umie tego wyjaśnic do dziś. Przecież nie będąc w ciąży źle znosi się te choroby, a co dopiero gdy hormony skaczą, ciało sie zmienia, pojawia się lęk o dziecko, o to czy nadaję sie na matkę, czy sobie poradzę....myślisz, ze takie mysli da sie zahamowac nawet jak sie jest zdrową matka w ciaży?? A co dopiero jak chorą!!! A czy Ty wiesz ile dzień w dzień kobiet z nerwicą czy depresją poddaje się aborcji?? A tu dziewczyny walczą, wyrażając między innymi swoje uczucia i myśli, których nie wolno kumulowac w sobie bo pogłębiaja chorobe jaka jest depresja czy nerwica. I właśnie dzieki temu, że mozna swobodnie napisac na forum co sie czuje, że sie jest przerażonym czy nieszczęśliwym w ciąży - łatwiej jest zaakceptowac nowy stan, to taka forma autopsychoterapii. Więc nie zakrawa to o pomste do nieba ewelino. To zakrawa o krzyk współczucia i drgnięcia serca by takiej matce powiedziec ciepłe słowo otuchy, a nie ją potępiać, za wypowiedziane słowa. Więc skoro wierzysz w Boga to sie módl za te dziewczyny, żeby odczuły ulge na dzuszy i ciele, a razem z tym ukojeniem ich ciało wreszcie będzie mogło poczuć miłość macierzyńską. Bo jak widzisz - to choroba nie daje wyjść na powierzchnie dobrym uczuciom. Taka wlasnie jest nerwica i depresja. I to Ci chcialam powiedziec ewelino.... Mamuśki - no ja na razie czuje sie dobrze (oprócz tego że jestem mocno zaziębiona i kaszle, kaszle, kaszle....), ale u mnie to dzieki temu, że ja caly czas jestem na moim lekarstwie. Staram się życ powoli. I wcieliłam w moje życie zasady relaksacyjne, bo one zmniejszają u mnie ryzyko przejścia ze stanu niepokoju w panikę. Tak jak pisze Marciocha, że się wyciszyla w grocie solnej - znalezienie miejsca gdzie się wyciszamy jest cholernie ważne. Ja mam takie miejsce na moim łóżku w mieszkaniu - obok na stoliku zapalam świeczki i włączam moja ulubioną muzyke. I leżę, leżę, czasem godzinami, tyle ile potrzebuje mój organizm. Często wracam z pracy tak zmęczona, zwłaszcza psychicznie, że zaraz po wejsciu do domu robię sobie takie seanse. I nie ważne czy w lodówce jest jakis obiad, czy w mieszkaniu balagan....daje czas mojemu organizmowi tyle ile potrzebuje. Moj mąż juz wie, że u mnie takie leżenie godzinami i wpatrywanie w sufit to metoda walki z chorobą, dlatego nie patrzy dziwnie, a przyniesie cos do zjedzenia czy napicia sie i czasem podejdzie mnie poglaskac czy zrobic masaz. Gdybym nie wcielila w zycie takich metod relaksacji to lekarstwa same by mi nie pomogly niestety, bo moje życie było gonitwą, byłam perszingiem, aktywnym, ambitnym i pedantycznym. Kiedyś jeśli w lodówce nie było obiadu, a w domu nie było wszystko *na błysk* czułam się chora. Mogłam wrócic ledwo żywa z pracy a jeszcze ugotowac, posprzątać..... Ja osobiscie uwazam ze w walce z ta chorobą nie same lekarstwa się liczą, ale zmiana stylu życia. Lekarstwa zmieniają chemię naszego mózgu, ale ta choroba jest tak zagmatwana, że trzeba cały ludzki organizm dostosowac do nowej sytuacji. Nie da sie zjeść lekarstw i żyć tak samo jak się zyło. Tego właśnie nauczyły mnie ostatnie ponad 2 lata z tą chorobą. Musiałam zmienić moje podejście do życia, przestać być pedantką....czy wiecie, że kiedys nie do pomyslenia było dla mnie odwołac spotkanie, albo się na coś spóźnić?? Choroba nauczyła mnie, że w zyciu niczego nie da sie robic idealnie, że nie da się utrzymac na siłę relacji z ludzmi, że nie da się niczego idealnie zaplanować. Kiedys jesli moje plany nie wypalały bo cos się zchrzaniło - wpadałam w furię, złość na życie, a winy szukałam w sobie. Tłumaczyłam się ludziom z każdej najdrobniejszej sprawy, żeby sobie czasem źle o mnie nie pomysleli, bo zawsze chciałam byc idealna i pedantyczna w każdej ludzkiej relacji. Ta choroba zrobiła ze mnie innego człowieka. Z jej powodu musiałąm zrezygnować z jednej pracy, bo nie mialam sił pracowac, bylo mi za ciężko. Owszem - mogłam tam pracować dalej, ale powiedziałam sobie DOŚĆ TEGO PEDANTYZMU. Bede miala mniej kasy w portwelu, ale za to nie wyniszczę swojego organizmu. Z powodu choroby zwolniłam całe moje zycie towarzyskie. Bo często źle się czułam na imprezach, spotkaniach. Nie dawałam odpocząc mojemu organizmowi po pracy tylko leciałam na spotkanie. Owszem - zakres znajomych mi sie zmniejszył bardzo, ale za to Ci ktorzy sa nadal blisko mnie, chetniej odwiedzaja mnie w domu. A to czyni te spotkania bardziej spokojnymi. Nie musze się zarzynac dla towarzystwa. Tak więc mnie ta choroba zmieniła przeogromnie. I wiecie co - chyba jestem przykładem człowieka, którego choroba zmieniła na plus. Bo juz nigdy nie chcialabym miec takiego stylu zycia jak sprzed mojej choroby. Jaka ja bym wtedy była matką??? Nie mialabym chyba czasu na dziecko....zaczełabym robić pieniądze, dom, karierę.....a tu bach - dostałam od życia po pysku i otworzyły mi się oczy, że jestem pedantką, ambicjonalną kobietką z wielkimi wymaganiami wobec wlasnej osoby. I koniec z tym. Teraz pogodzilam sie ze choroba godzinami zamyka mnie w domu na łózku. A czy Wy macie jakies doświadczenia, przemyslenia?? Czegoś nauczyłyście się w tym cierpieniu?? Chce Was troszkę wciągnąć w taka dyskusję....
Odnośnik do komentarza
Ciekawe z tą grotą:) Napsiałam, ze lek jest stary tak, ot po prostu, bo znam go i chyba przez chwilę brałam. Sama biorę staroć. Jestem zmęczona okropnie, moje sampoczucie jest straszne, wszystko boli i ciągle mdli. Mam mega doła przez to wszystko, za chińskiego boga nie mogę się pogodzić z tą ciążą:( Próbowałam, nie wychodzi... Z drugiej strony jestem zła, że tak czuję i jest mi wstyd. Ale czy nie mam do tego prawa?
Odnośnik do komentarza
Gość izula mala
basiam - przede wszystkim nazwij w sobie te złe uczucia ktore w sobie masz, bez zadnego wstydu, tu na prawde nikt nie ocenia Ciebie, ani nie opieprzy (poza malym wyjatkiem eweliny hehe;), ale jestes dzielna bo nie podnioslaś aborcyjnie ręki na to dziecko. Gwarantuje, ze ten maly czlowiek kiedys powie Ci slowa *mamo kocham Cie* a to jest rownoznaczne z tym *mamo dziekuje ze dalas mi zycie i ze jestes ze mna*. Moze to górnolotne slowa teraz dla ciebie, gdy jest Ci tak ciezko.....ale po złych dniach musza przyjsc jasne, cieple dni. Zobaczysz ze tak bedzie!!!
Odnośnik do komentarza
Izula dzięki za dobre słowo. Wiem co znaczy macierzyństwo, jestem już mamą od bardzo dawna. Mam dwoje dzieci w tym jedno dorosłe... Kocham ich ponad zycie, poświęciał im połowę swego dotychczasowego życia... Już teraz zwyczajnie nie mam sił...
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×