Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Gość wanda73
witaj edyto. nikt ci tak naprawdę nie doradzi, musisz sama podjąć decyzję. ja na twoim miejscu zostałabym z mężem. w kraju też będziesz miała mdłości, polscy lekarze tak naprawdę też nic nie robią , tyle,że dostałam skierowanie na morfologie i mocz. nerwica dalej mi dokucza, a na początku ciąży hormony dopiekają do żywego. do tego także odstawiam leki.i nikt mi nie pomaga, do psychiatry mam wyznaczoną wizytę i nawet trzęsienie ziemi jej nie przyśpieszy, więc nie mogę liczyć nawet na poradę odnośnie odstawienia leków. tyle,że mój mąż pracuje za granicą, a ja muszę być tu, bo mamy dzieci. tu mam bliskich, siostry, przyjaciół, ale nic nie zastąpi kontaktu z mężem, ojcem dziecka.[on na szczęscie co 6 tygodni przyjeżdża, czasem nawet na dośc długo] ty pracujesz, ja muszę opiekować się gromadką dzieci, biegająć w przerwie do łazienki. i uwierz mi , jest ciężko. wiele bym dała,żeby móc wieczorem przytulić się do męża, ale jeżeli jest tak ciężko, to może powinniście porozmawiać, o powrocie do kraju we dwoje.nie jest to moja sprawa, ale czasem dostajemy znaki, może to dziecko jest znakiem do powrotu? jeżeli nie to pocieszę cię, w nerwicy najgorsze są pierwsze trzy miesiące, potem leci z górki.a jak wyobrażasz sobie kontakt dziecka ze swoim męzem, po prawie rocznym rozstaniu? z doświadczenia wiem, jakie to trudne. też piszę trochę haotycznie, bo trzęsie mnie dziś paskudnie, ale ja jeżeli oczekujesz rady, głosuję-wszędzie, byle z mężem. bycie razem jest najważniejsze, a przecież chcesz dla swojego dzidziusia jak najlepiej, w koncu to dlatego tak się męczysz. trzymaj się , to już 7y tydzień, ponad połowę pierwszego trymestru-tego najgorszego, masz za sobą. a często mdłości i zawroty głowy przechodzą szybciej. a co na to inne nerwowe mamy?
Odnośnik do komentarza
Witajcie Ja mam może trochę inny problem niz Wy dziewczyny ale także drażniący...jestem w drugiej ciazy juz 6 msc lecz nie miewam napadów lekowych lecz ostre napady nerwicowe skupia sie to na mojej córce strasznie krzyczę, mam ochotę nawet ja uderzyć czasem. Jak mam sobie radzić? co robic ..poradźcie cos dziewczyny bo po takim ataku chce sie płakać ciągle mam wyzuty sumienia i nie wiem jak mam sobie z tym radzic wiem ,ze krzywdzę moje dziecko i te starsze i te nienarodzone...jak to sie odbije na moim maluchu nienarodzonym ? proszę odpiszcie cos bo jestem juz bezradna, i zastanawiam sie czy nie powinnam odwiedzić jakiegoś specjalisty?
Odnośnik do komentarza
witaj beata ja mam ten sam problem jestem w 30 tygodniu ciazy tez sie wydzieram na corke i meza jest poprostu tragedia dostaje ataku szału 6 lat leczyłam sie na nerwice ale psychiatra odstawił mi leki na okres ciazy dzwoniłam do niego mowiłam mu co mi jest ale on powiedział ze nic mi nie przepisze w ciązy nie wolno.Do tego jeszcze mam niesamowite lęki wogole jestem bardzo osłabiona nie chce mi sie wstac z łozka umyc mi sie nie chce tylko leze i wyje a termin dopiero na 12 sierpnia nie wiem jak ja dotrwam tez tak masz? pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
dziewczyny co ja mam robic nerwica mnie wykancza nie mam siły nawet chodzic tak jestem osłabiona dzis wyszłam ze szpitala bo mialam zatrucie pokarmowe lęki mam niesamowite wogole brak apetytu tylko bym lezała w łozku płakała wydzierała na wszystkich zaniedbałam sie bardzo nawet umyc mi sie nie chce jestem w 30 tygodniu termin na 11 sierpnia JEZU jak ja dotrwam dzwoniłam do swojego psychiatry powiedzial ze nic nie moge brac jedynie hydroxyzinum w syropie wogole mi nie pomaga a przed ciazą brałam leki 6 lat i funkcjonowałam super.POZDRAWIAM
Odnośnik do komentarza
Gość wanda73
do aga25; czy kiedyś korzystałaś z pomocy uzdrowiciela? ja kiedyś tak, kiedy jeszcze nie podejrzewałam,ze to może nie najlepsze, a teraz się zastanawiam, czy to nie ma jakiegoś związku, jakieś nekanie albo co. do tego taka powazna nerwica z lękami rozwinęła mi się po tym, kiedy *pracowałam* w amwayu, tam sa takie zjazdy na których się ładuje pozyztywną energia, skończyłam z tym, bo mi się nie podobało, ale moze cos zostało zasiane? byłam raz na mszy uzdrawiającej, ale nie dotrwałam do końca, bo trwała trzy godziny, a ja musiałam wracać do domu. teraz myślę sobie nad tym, u nas odnowa w duchu świętym organizuje raz w miesiącu msze z prosbami o uzdrowienie. może sprobuję, bo leki mnie nie leczą, ledwo podtrzymuja a i to nie zawsze, psychoterapeutka mi nie pasowała, bo namawiała mnie do rzeczy, które wogóle nie zgadzają się z moim światopoglądem, a drugiej szukać już nie miałam siły. też czasem mam wrażenie,że to ma coś wspólnego z złym duchem, bo skoro różaniec pomaga... .narazie odstawiam asertin, biore już tylko cwiartke tabletki, komunię mam za sobą, strasznie mi duszno i wogole jestem zdołowana, ale dziś nie trzęsie mnie , nie mam lęków, tylko to uczucie jakby to 3centymetrowe maleństwo mieszkało gdzieś w płucach, a nie w brzuchu. to dopiero 8my tydzień a ja już jestem zmęczona.
Odnośnik do komentarza
Witaj wanda73. Ja ogolnie nie jestem zadowolona ze swoich młodzienczych lat zamiast zwrocic sie do Boga ja w chwili słabosci chcialam popelnic samobojstwo i wogole bylam w chorym zwiazku w tym czasie jak sobie to wszystko zlozylam w calosc okazalo sie ze to otworzylo droge zlemu duchowi. Wiem ze to moze brzmi dziwnie ale jednak posluchajcie Ewangelii tam przeciez jest o zlych duchach wiec zaczynam sie przekonywac ze to prawda. A to o czym piszesz wanda73 moglo sprawic wszystkie Twoje klopoty. Gdyby wszyscy ludzie zastanowili sie nad swoim zyciem jak wiele podobnych przypadkow jest do naszych to zmieniliby swoje podejscie. Przeciez nie oszukujmy sie jest szatan i on jest wsciekly kiedy zwracamy sie o pomoc do Boga dlatego probuje nas zniechecic do modlitwy. Ja np kiedy sie modle czuje ogromne trudnosci w skupieniu sie jestem slaba i rozne takie historie. Na mszy uzdrawiajacej nie bylam ale mam zamiar sie wybrac . Jesli mozesz napisz gdzie mieszkasz. Ja jestem z Torunia. I jestes dzielna i to bardzo bo masz liczna gromadke dzieci i sama sobie radzisz. Pozdrawiam Cie serdecznie:)
Odnośnik do komentarza
czesc. dawno mnie tu nie było. od marca lezałam w szpitalu( w 6 miesiacu 25 tydz). po trzech tygodniach urodziłam wczesniaczka wspaniała silna dziewczyne. kilka dni tremu wróciłysmy do domku- jestesmy po ciezkich przejsciach których nie bede opisywała poniewaz chce je wymazac z pamieci. nie wiem jak to sie dzieje, ale radze sobie swietnie ( a przeciez były bardzo ciezkie momenty podczas ciazy) chyba wyjatkowo ciezka sytuacja, daleko od domu i najblizszych, przebywanie z mała przez wiele tygodni w specjalistycznym szpitalu s[powodowało ze musiałam działac a nie myslec o nastrojach. a dzis........ nic mi innego nie pozostje jak zbierac siły aby odpowiednio zajac sie mała i reszta rodziny. ja poprostu nie mam czasu myslec o nerwicy. a to jest chyba najlepsze lekarstwo. miałm taka siłe do działania ze przez te tygodnie w szpitalu sztucznie utrzymywałam laktacje, aby mała miała przez sonde podawane moje mleczko, teraz w domku sciagam i karmie nim. a wiec chyba musze byc w dobrej kondycji. pozdrawiam i jednego jestem pewna ze my sie poprostu poddajemy troszke i pozwalamy tak naprawde aby ona-nerwica-nami rzadziła. ja narazie nie dam jej szans aby była blisko mnie. przepraszam za forme pisowni ale mała lezy na kolankach
Odnośnik do komentarza
witaj aga25. mamy podobną historię. też w młodości chciałam popelnić samobójstwo, bo moja młodość i dziecinstwo nie dawało mi szans na normalne życie, ale wtedy Bóg wyciagnął mnie z tego. teraz mam poczucie,że jest to moja porcja cierpienia na ziemi, może lepsza taka niż inna.jestem z gdyni, dokładnie z rumi, trochę zahaczam o toruń,, bo moja corka tam studiuje.ale nie bywam zbyt często.myślę,że szatan ma ogromny wkład w moje cierpienia, ale nic nie dzieje się bez woli Boga.u nas ostatnia msza przed wakacjami uzdrawiająca jest w drugą niedzielę czerwca, moze uda mi się wybrać, bo bardzo potrzebuję teraz sily. dla mnie najgorszy jest czas kiedy* nie mogę zebrac* się do modlitwy. czuję,ze to odpychanie. mam na to pewien sposob. wierzę we wstawiennictwo dusz czyśccowych. więc proszę je o wstawiennictwo w zamian za modlitwę[rożaniec] i wtedy już muszę go odmowic, a kiedy wchodze w modlitwę, potem jest mi trochę łatwiej modlić się dalej.może sposob pokrętny , ale działa,chociaż czasem tak telepie, ze nie mogę zlożyć rąk. ostatnio jestem dobrej myśli, bo z poltora tabletki asertinu zeszlam do cwiartki, wiec już kończę odstawianie tego leku, będę dalej brać fluanxol, to lek dla schizofreników, w malej dawce dziala silnie przeciwlękowo i antydepresyjnie, chociaż biorę go już 10 lat i jego dzialanie jest slabsze, ale coś tam pomaga. poproszę psychiatrę o relanium, podają go standartowo na patplogii, więc raczej nie ma dzialania zlego na dziecko, prawda? kiedy będzie bardzo żle, będę mogła się poratowac. teraz mąż jest wdomu, bardzo mi pomaga przy dzieciach, wieć jest dużo lzej.psychicznie tez, ale koło 15ego wyjeżdza, więc pewnie wrocą moje lęki. co do tego co pisze karolin uch a, to ja po każdej ciaży miałam trochę czasu spokoju, faktycznie , kiedy adrenalina pracuje , jest lepiej, w czasie porodu też nigdy nie mialam duszności ani lękow, spokojnie moglam oddychać podczas akcji porodowej, przygotowalam się zresztą do tego poprzez ćwiczenia takie jak w szkole rodzenia, ale w domu. jednak z tym dzieckiem po miesiacu przechodze na butlę, zafunduję mu i sobie trochę spokoju[nutramigen, bardzo dobre mleko] i na luzie będę mogla brać leki. pozdrawiam wszystkie nerwicowe mamy. aga odezwij się niedlugo.
Odnośnik do komentarza
wanda73 dobrze ze robisz postepy w odstawianiu lekow. Ciesze sie a napisz jakie masz objawy nerwicy? nie chce Ci sie nic tak jak mnie czy tez sie do wszystkiego zmuszasz? Dobrze ze masz takiego meza wiesz najwazniejsze jest wsparcieze strony najblizszych a jak dzieci nie masz z nimi problemow? mojesa jeszcze male ale wogole nie sluychaja mnie a nie wiem co to bedzie pozniej... odpisz prosze:)
Odnośnik do komentarza
witaj aga25. moja nerwica oblicza ma różne. przede wszystkim nerwicę mam ponoć na tle depresyjnym, więc często nic mi się nie chce, dosłownie nic, nie mogę skonczyć żadnej rzeczy, mam wieczny bałagan w szafach, dokumentach itp. jedyne co robię dobrze od zawsze to zmywanie naczyń, i wszystkie prace związane z wodą, myślę,że wtedy się jakoś wyciszam. rano często budzę się z uczuciem zdziwienia,że ja to ja, że tyle spraw mnie czeka, a ja nie mam ochoty wstawac, czasem przeraza mnie wysłanie dzieci do szkoly, te wszystkie standartowe czynności; ubieranie się, robienie śniadania itd. corka jest na pedagogice specjalnej , ja zresztą też kiedyś myślalam o studiowaniu tego, więc na podtstawie testow zdiagnozowałyśmy sobie adhd, co jest możliwe.[albo to jeszcze jeden aspekt hipohondrii, bo test na fibromialgie wyszedl mi tez w stu procentach] ale z depresją radzę sobie, kiedy już nic nie ma sensu., godzę się z tym, daję sobie trochę odpoczynku, w domu dalej bałagan, ale mnie to tak nie drażni. najgorsze sa * ataki* nerwicy. takie dosyć typowe, łomotanie serca [mam wypadający platek, charakterystyczne dla nerwicowcow], lęki, po prostu straszne czasem, duszności, bóle w klatce piersiowej,do tego dochodzą drętwienie rąk, bóle kręgoslupa na calym odcinku a szczegolnie w okolicy krzyżowej,mam rożne nieduze choroby, ale nerwica je potęguje za każdym razem do rozmiarow zawału. przeszlam zakazenie helicobacter i mam teraz nieżyt żołądka, oczywiscie więc kolejna nadwrazliwość [mam zgagę a myślę,ze to zawal].kręgoslup jest zużyty, ale neurolog powiedzial,że ja mam lekkie bóle, a napinam się tak,że sama sobie ten kręgoslup wyginam i wtedy boli jeszcze bardziej. i pelno lękow i fobi z dziecinstwa, nie cierpię pijakow, wogóle facetow chyba nielubię,mam lęk wysokości, woda tylko w basenie, klaustrofobię i ciągle coś jest nie tak. a kiedy czasem nic mnie nie boli i czuję się tak jakoś spokojnie, to przypominam sobie,że u kobiet zawal jest bezobjawowy i myśle,że teraz to już na pewno umieram. przy tym ja naprawdę nie boję się samej śmierci, tylko umierania. zresztą umierac można , raz, no kilka razy, ale po tylu razach * umierania* jestem zmęczona opanowywaniem sie.poza tym inaczej niż w mlodości ja chcę życ.mimo depresji.do tego teraz w ciąży chociaż to dopiero 9y tydzien [około], mam wzdęcia i u czucie pelnego brzucha, do tego w ciaży nie wolno brać lekow osłonowych na zołądek i dokucza mi to bardzo .oj! ale nasmarowałam.jeżeli chodzi o dzieci zawsze są i pewnie będą problemy. jako nerwicowa mama nie uniknęłam, błędów, drę się nieraz histerycznie, czasem mobilizuje dzieci do opiekowania się mną, ale one są raczej zdrowo egoistyczne i nie daja się wykorzystywać za bardzo. dzieciaki twierdzą,że mnie kochają, starsze gadają ze mną w miarę normalnie, chociaz bywa różnie. znajomi mówią,ze mamy fajne dzieci. przede wszystkim są paskudnie inteligentne i wygadane. jeżeli chodzi o posłuch to ze strszymi jest gorzej ale od małych dzieci wymagałam posluszenstwa zwiazanego z ich bezpieczenstwem. np. na spacerze czy po zakupy, dzieciak musial trzymać się ręką wozka z młodszym rodzenstwem. kiedy ja charakterytycznie wrzeszczalam ;stoj! to bylam pewna,że się zatrzyma, z drugiej strony nie marudzę, kiedy można poszaleć. jak najmniej zakazow, ale te co są, musza być zdecydowane.jestem *leniwą * mamą, dziecko moze być ubrudzone, zjeść loda na obiad, jezeli jest upal, a kotleta dopiero wieczorem,jeżeli chodzi o rzeczy na szafkach, to rzeczy, których małe nie może dosięgnąć musza być poza zasięgiem, bo dopadnie i zniszczy, a w odwiedzinach u znajopmych wie,że nie wolno. zawsze dostęp do kredek i różnych eksperymentów[masa solna, bo nie niszczy materiałowych mebli i dywanów jak plastelina]. często miałam porysowaną tapetę, ale no cóż. za to nie miałam objawow histerii w sklepie ani na ulicy, bo dzieci nie dostawaly słodyczy w sklepie, tylkop owyjsciu ze sklepu, kiedy nie wiedzialy skąd się wzieły,a jak nie chcialy isć to pakowałam do wozka i szłam dokąd miałam. kiedy taki malec wpada w histerię dobrze jest też patrzec spokojnie w oczy jakby się oblaskawialo dziekie zwierzatko i z palcem na ustach szeptać ; ciiicho, ciiicho.dużo je też przytulam, mój *synek * ma 18 lat a dalej chce przytulenie i krzyżyk na dobranoc.kiedyś bardziej się przejmowałam dziećmi, teraz widzę,że co by człowiek nie robil, to one i tak dorastają, a kapitał który w nich zasiewam nie jest dla mnie, tylko na ich dorosłość.poza tym daj sobie prawo do blędow, jak coś nie podziałało albo wyszlas z nerwow, dzieci wybaczają, jeżeli potem dalej kocha się je bardzo mocno.czasem czuje sie taka stara , bo widze, ile się nauczyłam, jak babcia normalnie, a a czasem dopada nerwica i lęki i padam, jestem przerażona jak pięciolatka.wiesz, mi pomaga,że moja siostra też ma nerwicę, mama miała[zmarla], zawsze fajnie zadzwonić i usłyszec;* wiesz, mnie też trzesie, to pewnie pogoda*. z jednej strony jestem odludkiem, więc nie mam dużo znajomych, z drugiej strony mam paru sprawdzonych przyjaciol od dlugich rozmów.więc nie jest zle. tylko ta nerwica...pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Dziękuje Ci kochana za tak szczera odpowiedz, U mnie to wyglada tak nogi z waty , jakies drgawki, dretwienia tez, mam nudnosci, bolke glowy jakby miala mi zaraz eksplodowac, zawroty, niechec do niczego i oslabienie i rycze czasem jak bobr ale naszczescie nie codziennie.Xanax napewno mi pomogl ale juz powinnam przejsc na antydepresant tylko nie wiem gdzie sie udac narazie szukam.Ja przestalam sobie kompletnie radzic po smierci mojej babci:( To bylo rok temu wszystko na moich oczach i teraz wmawiam sobie te rozne choroby. Moja babcia tez miala depresje i nerwice. Zawsze bylam jej oczkiem w glowie dla mnie i dla moich dzieci oddalaby wszystko. Lubila grac w totolotka i jak udalo jej sie wygrac niedlugo przed smiercia rozdala pieniadze po rodzinie. Byla bardzo wspolczujaca ale potrafila sobie poradzic ze wszystkimi trudnosciami. Zalamala sie po smierci swojej mamy a ja po Jej smierci bo nie ma mi kto dac motywacji do dzialania tak jak Ona to robila... moze to glupio brzmi ale zal mi mojej rodziny ze jestem taka slaba i bezradna...Ja mam tez do pogadania taka ciocie ktora wiele przeszla i mnie rozumie jak nikt. Pozdrawiam i zycze duzo zdrowka dla Ciebie i dzieci a szczegolnie dla maluszka w brzuszku:)
Odnośnik do komentarza
witaj aga25. dziś miałam ranek leżenia w łóżku. duszno mi, ale to faktycznie *pogoda*, bo duszno jest wszystkim , nawet mojej małej córce. moje dzieciaki są alergikami, wszystkie, i strasznie chorują i ciaglę kwękają na różne problemy zdrowotne. martwię się o mojego maluszka, bo to dopiero trzeci miesiąc a ja brzuch mam bardzo duży. nie wiem, czy to dlatego,że miałam przed ciążą *oponkę* , czy faktycznie maleństwo zajmuje tyle miejsca, do tego mam okropne uczucie *wielkiego brzucha*, zaparcia i wzdęcia. mam nadzieję,że ten wielki brzuch jest mój, a nie ,że to np. wielowodzie. ja bardzo przeżyłam śmierć mamy, przed dwoma laty, ale dużo plakalam, co dawało mi mozliwość wypłakania żalu, świat byl zimny i szary, ale jednocześnie miałam cały czas poczucie opieki mamy * stamtąd* i bardzo mi to pomagało. moja mama byla świętą osobą, kochała wszytskie swoje wnuki, [ a miała ich od groma, bo starsza siostra jest też bardzo dzietna], była dla nas bardzo pomocna i troskliwa, więc jej nagła śmierć była dla rodziny szokiem z którym nie mozemy się do tej pory pogodzic. wogole to siadlam dziś do kompa,żeby ci napisać,zebyś się trzymala. kiedy ja miałam trójkę dzieci mniej wię cej w wieku twoich, to byl to najtrudniejszy czas dla mnie w opiece nad brzdącami. zero zrozumienia ze strony dzieci, bo za małe, a do tego każde potrzebuje zainteresowania i ubrania i nakarmienia prawie w jednym momencie , i tak przez cały dzien. dość powiedzieć, ze pierwszy atak, kiedy przyjechało pogotowie miałam miesiac po narodzeniu trzeciego dziecka serducho mi osłablo ze zmęczenia, potem jakoś trwałam, a kiedy mała skończyla 10 miesięcy poddałam się nerwicy, ataki trwały kilka dni, musialam lezec plasko na plecach, na podłodze, bo tylko w tej pozycji mogłam oddychać, serce mi walilo i byłam pewna,że umieram. wtedy szukałam pomocy u bioenergoterapeutów, bo lekarz który byl na ośrodku dawal mi silnie uzależniające psychotropy, a ja po doświadczeniach z mlodości, unikam uzależniających lekow. byłam wtedy jeszcze bardzo nieśmiala, i każda wizyta u lekarza , to był koszmar, teraz jakoś sobie z tym radzę, chociaż nie lubię, ale latwiej szukać pomocy, kiedy znowu dopada, wiem też że lekarz musi się dowiedzieć ode mnie czego ja potrzebuję, skonczyłam liceum biol-chem. i jestem trochę oczytana, mam jaką tam wiedze medyczną, wiec przed lekarzem zgrywam kogoś inteligentnego i wtedy traktuja mnie inaczej.moja nerwica stala się łatwiejsza do zniesienia, kiedy starsze dziecko dorosło na tyle,że stalo się kompanem do rozmow i żartow. dni mijaja inaczej, kiedy dzieciak przestaje stać w pozycji;zrób, daj itd. , ale można z nim pogadać o tym co w szkole, wysluchac dowcipów,przy okazji szkoly spotykam też czasem inne mamy i jest mi dużo łatwiej. okazuje się ,że mnóstwo młodych kobiet kolo mnie cierpi na podobne choroby, kiedy widzę,że one tez jakoś żyją, dzieciaki chowają, nabieram wiary w to,że ja tez jakos wytrwam. podobno takie objawy jak nasze bardzo bledną z wiekiem. ja mam 40 lat i już jest pozytywny aspekt tego wieku, serce twardnieje i platek przedtem telepiący na każdy podmuch, teraz zaczyna się stabilizować, niekiedy wogóle jest spokojny przez dlugi czas.[no teraz to ciąża, więc arytmia trochę dokucza, ale i tak nie tak jak kiedyś].podobno po 60tce nerwica wogóle odpuszcza. depresja pewnie nie, ale wtedy już można sobie pozwolić na depresję.co do wyboru lekarza, ja bym ci radziła prywatnie na początek. pierwszy raz kiedy już nie wiedziałam co zrobić, bo lekarz na ośrodku był makabryczny, to poszłam do spóldzielni, babka ustawila mi fluanxol i kiedy po jakimś czasie koszty były trudne do udzwignięcia wzięłam kartę ze spoldzielni, poszłam do psychiatry na inny ośrodek, i powiedziałam,ze ten lek dobrze działa i chciałabym kontynuować leczenie. wiem,że ten psychiatra nie zapisałby mi tego leku, a na mnie działa.na początku potrzebuje się wizyt na zawolanie, bo leki mają skutki uboczne, bo czasem nie wiesz jak postąpic, a tu wizyta w ośrodku za miesiąc i gryż scianę. pozdrawiam serdecznie i trzymaj się.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich!Nazywam sie Dorota i jestem obecnie w 33 tygodniu ciązy i niestety mam nerwicę serca.Zaczęło sie to jakiś rok temu zaczęłam chodzić po różnych lekarzach i oczywiście nic nie stwierdzali niedzy innymi był neurolog bo miałam silne zawroty głowy a skonczywszy na kardiologu ktory oczywiscie nic nie wykrył oprucz tego ze nan 2 dotatkowe skurcze komorowe na dobę i po badaniach odesłał mnie do domu mowiąc ze nic mi nie jest!!A mi cały czas coś sie działo własnie z sercem,myślałam ze zwarijuję aż trafiłam do psychiatry który po rozmowie ze mną powiedział ze jest to nerwica!!Przespisała mi leki seroxat i ksanax brałam te leki 2 miesiące i ustąpiły wszystki dodatkowe skurcze ,lęki itd.Wogłe zapomniałam o nerwicy aż do jesieni gdy w pażdzierniku zaszłam w ciążę,wszystko powruciło jak zły sen i to wzdwojonym wydaniu!Te okropne skurcze serca do dziś mi dokuczają i lęki już nie wiem jak sobie z tym radzić.Psychiatra nie może wypisać mi leku bo ciąża,znów był kardiolog i nic żadnych lekow bo nie ma potrzeby jest pani zdrowa.Tylko biorę aspargin,propranolol i magnez z witaminą B6.A mnie sie wydaje ze lekarzom nie chce sie mnie leczyć lub sobie olewaja mnie!:(No i oczywiscie paniczny lęk przed porodem ze umrę,że stanie moje serce a mam jeszcze 2 dzieci najmłodsze ma 2 latka.Pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
Witajcie dziewczyny:) wanda73 jakos sie trzymam ale latwo nie jest kiedy wiele osob uwaza ze moja nerwica to fanaberie. Dobrze ze sie poznalysmy ze wiem ze nie jestem sama z tymi problemami a niestety tak jest bo doslownie wszystko mnie chwilami przerasta. Mam ochote cos zrobic ale zaraz czuje slabosc ze mi sie nie uda ze nie dam rady i tak sie dzieje szybko sie zniechecam a naprawde bardzo sie staram... Dziekuje serdecznie za rade co do lekarza napewno skorzystam:) oby tylko przytrafil sie jakis sensowny bo juz raz sie zawiodlam. Ja mam 26 lat moze z wiekiem mi przejdzie ale narazie sie nie zanosi, nie moge wiecej napisac bo mnie kontrolują i mam stresa. Pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje za Twoja szczerosc.
Odnośnik do komentarza
jako dziecko mdlałam bardzo często, może to był ten wypadający platek, a moze początki nerwicy. teraz mam tak,że muszę uważac,zeby się nie uderzyc, bo mogę zemdlec z bolu i sa to bardzo głębokie omdlenia. ale przy atakach nerwicy miałam mroczki przed oczami, duszno i *prawie* mdlałam, ale przytomności nie straciłam. może dlatego,że wtedy ciśnienie raczej mi rosnie. dobrze wiedzieć,że sa tacy jak my i nie są to jakieś wymysly. nerwica to brudna choroba, taka dosyć wstydliwa, bo mnóstwo objawów,a wszyscy mowią,ze nic ci nie jest. ale ja od kiedy dowiedziałam się,ze jest tyle nas mowię bez zażenowania,że mam nerwice i jak mi z tym ciężko. i zawsze ktoś to rozumie, bo albo ma kogoś albo sam ma. czytalam o fajnej książce , w której piszą jak radzić sobie z lękiem, na te sposoby czesciowo sama wpadłam jakiś czas temu, ale nie radzę sobie teraz z bolami i nierozpoznawaniem sygnałów mojego ciała. ja mam wogóle problemy z tym,żeby wiedzieć skad bierze się moje samopoczucie. czy to, co mnie boli, to kręgoslup daje znak, czy serce itd. zgaga wywoluje u mnie poczucie lęku itd.trzymaj się aga, pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Czesc wanda73:) Ja mam takie slabosci ze zaraz mysle ze upadne i tez mam wypadanie platka wiec chyba cos w tym jest... a jak ma padac to juz wogole jestem skolowana. Napewno mi tez troszke lzej ze nie jestem z tym wszystkim sama ale jeszcze sprobuje zbadac dokladnie tarczyce bo moze tez dawac takie objawy jak nerwica. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość emelaine
Witam Nie było mnie tu parę miesięcy. Kiedyś opisałam swój przypadek na naszym forum. Po 9 latach zycia z lękami i brania róznych leków postanowiłam pójśc na terapię. 3 miesiące temu odstwiłam leki na dobre, póki co jest dobrze, mam wielką nadzieje, że tak pozostanie, chociaż wiem, że to wraca.Powiedziałam sobie rok temu ,że jesli uda mi się odstawić leki, to od razu zachodze w ciążę, bo wiek już zmusza, Mam tylko nadzieje, że w ciąży nie wróci nic, ale najgorsze są moje mysli związane ze zdrowiem dziecka. Wbiłam sobie w głowę, że po tych latach brania leków, może to zaszkodzić dziecku, chociaż logicznie jest to niemozliwe. Terapia jest droga, ja płacę 90 zł za spotkanie, ale może warto. Jeśli ktoś z was jest z Wrocławia, mogę polecić dobrego psychologa. Pozdrawiam serdeczie i zyczę dużo sił
Odnośnik do komentarza
byłam jakiś czas temu u psychoterapeuty, żle trafiłam, bo pani[dr. kania z gdyni] przyjmowała też prywatnie, a mnie na to nie stać. czasu też nie mam, bo ona mówiła,że powinnyśmy się spotykać dwa razy w tygodniu. i tak cały czas jęczala,że nic nie zrobimy, bo się za rzadko spotykamy. a do tego namawiała mnie do rzucenia dotychczasowego stylu zycia i pojścia do pracy, koniecznie na caly etat. a dla mnie dzieci są najważniejsze, praca, jeżeli to tylko dla pieniędzy, bo one sa potrzebne. kiedy powiedziałam jej,że marzę o kolejnym dziecku okazała mi pełną dezaprobatę, powiedziala, że uciekam. wogóle mnie nie probowała zrozumieć tylko narzucala swoje zdanie. a jak niby miałam zmienić swoje życie, zostawić dzieci? ale mi przeszkadza to co było, a nie to, co jest teraz. więc zrezygnowałam. szkoda,że nie trafiłam na kogoś fajnego
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×