Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz Karolina, ja już przerabiałam chyba wszystkie możliwe dolegliwości depersyjno-nerwicowe i wiem od lekarzy, że właściwie wszystkie sprowadzają się do jakiegos lęku, który jest osiową obu tych przypadłości. Ten lęk musi znaleźć jakaś odpowiedź, ujście i dzieje się to w różnych formach - u jednych poprzez natrętne i irracjonalne myśli, u innych ataki niepokoju, depresje, duszności itd itp, a u niektórych przez wszystko na raz albo po kolei. Ale wszystko właściwie sprowadza się do jednego - nieracjonalnego lęku, który jest podstawą nerwic i depresji.
Odnośnik do komentarza
Tak jak napisałam Karolina teraz nie czuję się do końca dobrze, tzn zarówno lęk jak i depresja co jakisczas próbuja mnie zaatakować w związku z tym czały czas czuję sie nie do końca pewna i silna. Pisałam już, ale u mnie wyglądało to tak, ze jako nastolatka wpadłam z dnia na dzień w stan depresyjny, bez żadnej zewnętrznej przyczyny, prawdopodobnie na tle hormonalnym czy innym endogennym. Bylo to dla mnie takim szokiem, że od tamtej pory nawet jak czułam sie dobrze, tzn w trakcie i po leczeniu to żyłam w jakimś podświadomym strachu, żeby *to* nie wróciło. Niestety wracało regularnie co rok, półtora i na tym tle wykształciła się u mnie nerwica - nie można przeciez przejść obojetnie obok tego, że nigdy nie wiesz czy i kiedy znowu obudzisz się z koszmarnym samopoczuciem. Dotąd mialam tak, że w trakcie leczenia i po nim, tj w okresach bez depresji czułam się zupelnie dobrze i normalnie. Teraz np mimo, że nie czuję się do konca źle to idealnie nie jest, tzn właśnie atakuja mnie jakieś przykre myśli i powodują nastrój depresyjny (u mnie jest to na tle *o matko znowu się zaczyna, żebym tylko znowu nie wpadła w depresje i nie było tak strasznie jak zawsze* - wszystko rozchodzi się o strach przed kolejnym nawrotem, bo moje depresje bywały naprawdę silne i jak na kilkunastoletnią i nic nie rozumiejąca dziewczynę było to przeogromnym stresem i ten uraz mi pozostał). Ale po ostanim stanie depresyjnym, tj po porodzie nie przeszłam normalnego leczenia bo po 3 m-cach brania leków zaszłam kolejną ciążę, więc byc może dlatego nie czuję się do końca normalnie. A na to się nakłada strach przed tym co ewentualnie zrobię skoro nie chcę brać w ciazy leków, buszujące w ciaży hormony i różne nieciekawe nastroje gotowe..
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny, czy mogę się przyłączyć do Waszego forum? Jestem mamą z nerwicą. Urodziłam dwie córki i czułam w ciąży to co Wy. Może przydam się na coś. Teraz kiedy to piszę miota mną lęk. Dostałam od psychiatry Fluoxetynę. Napiszcie czy któraś z Was to brała i jakie miała objawy uboczne. Ja wzięłam jedną tabletkę 10 mg. i miałam taki slowmotion, że szok. Ale może to dlatego, że pierwsza tableta?
Odnośnik do komentarza
Cześć wam dziewczyny. żnalazłam was niedawno i cieszę się że nie jestem sama ze swoimi dolegliwośćiami nerwowymi. Jestem w 15 tygodniu ciąży. Napiszcie proszę czy któraś z was brała jakieś leki w ciąży. Przed ciąża brałam welafax i spamilan ale gdy się dowiedziałam o ciąży musiałam odstawić. Przez pierwsze trzy miesiące było spoko teraz czuję się coraz gorzej proszę poradzcie coś może macie większe doświadczenie.
Odnośnik do komentarza
aniak tak zanim organizm się przyzwyczaji do nowego środka to czasem tak reaguje. Ja jak brałam welafax na początku to też czułam się jak oszołomiona, ale tak było może przez 3 dni a potem mineło.Zresztą na nerwic cierpie już cztery lata i brałam różne leki ale tylko te miały działania uboczne na początku. Nieprzejmuj się to minie fluoxetyna to ponoć dobry lek.
Odnośnik do komentarza
dzola, jak mozna sie domyslić temat leków w ciazy był podnoszony na forum często, to zrozumiałe. tez jestem an forum od niedawna ale z tego co zdazylam sie zorientowac to wiekszosc dziewczyn leków nie bralo, ale byly tez takie które braly i urodzily zdrowe dzieci. nikt tutaj na pewno ci nie doradzi czy masz brac leki czy nie, koniec koncow to decyzja Twoja i (a moze przede wszystkim) Twojego lekarza. Wszystko zalezy od tego jak bardzo zle sie czujesz oraz na co chorujesz, podobno jezeli sa to zaburzenia raczej depresyjne, to jezeli matka czuje sie naprawde zle, powinna zaczac leki dla dobra swojego i dziecka. jezeli to zaburzenia lekowe i inne nerwicowe to ponoc mozna uporac sie z nimi samemu, ale oczywiscie tez nie wypowiadalabym sie radykalnie bo kazdy przypadek inny, naislenie objawow inne u kazdego i kazdy ma tez inny organizm i wytrzymalosc. ja cierpie raczej na zaburzenie depresyjno-nerwicowe, a nie lekowe, choc elementy i tej choroby miewam. szczerze mwoiac ja uwazam, ze to wszystko jeden pies, podlozem kazdej z tych przypadlosci jest jakis lek, albo na tle biologicznym, kiedy cos w pracy mozgu sie pie... albo na tle psychicznym. reasumujac, to czy zaczniesz brac leki to indywidulana decyzja twoja, bioraca pod uwage twoj konkretnie przypadek. moja lekarka (tzn ginekolog) powiedziala, ze jezeli bedzie naprawde zle to pacjentki sie lecza lekami i jest takich osob wiecej niz nam sie wydaje. potwierdzili to tez dwaj psychiatrzy. mi ta swiadomosc, ze w razie czego, bo bywalo u mnie naprawde tragicznie, bede mogla siegnac po leki, pomaga, choc oczywiscie bede sie starac wytrzymac bez do konca ciazy (jestem w 21 tyg). ale na pewno nie za cene zycia w leku i beznadziei od rana do zmroku, utraty wagi i bezsennosci. bo nie wiem co bardziej zaszkodziloby dziecku, lek w malej dawce, czy matka na krawedzi wytrzymalosci. trzymaj się, dziel tutaj jezeli bedzie Ci to pomagac, najwazniejsze, ze jak widzisz nie jestes sama, nerwica to jak kazda inna choroba i zeby istaniala ktos na nia chorowac musi ;-) niestety padlo na nas. Aniak - ja leczę sie (oczywiscie okresowo) od 11 lat, stosowalam juz z 6 roznych lekow i takie objawy ktore opisujesz oczywiscie moga miec miejsce w pierwszych dniach a nawet nieco dluzej brania lekow, kazdy organizm reaguje inaczej, a co ciekawe ja na ten sam lek czasami reaguje inaczej - raz zupelnie bez skutkow ubocznych raz na granicy zwariowania. trzeba to przetrzymac, czesto pierwsze dni brania leku sa gorsze niz te przed leczeniem -leki i depresja sie nasilają, ale to mija i po 2-8 tygodniach lek powinien zaczac skutecznie dzialac. oczywiscie jezeli jestes zaniepokojona skontaktuj sie ze swoim lekarzem. slyszalam, że to dobry lek, ale nigdy nie bralam. mam juz jeden od paru lat ktoru dziaal na mnie rewelacyjnie i daj Boze zebym nie musiala juz go zmieniac. powodzenia, trzymajcie sie. nie jestescie same, a po kazdej burzy na szczescie wychodzi slonce :-)
Odnośnik do komentarza
Cześc ania79 cieszę się że już połowę ciąży masz za sobą tyle wytrzymałas to i resztę wytrzymasz. Napiszmi jak nazywa się ten twój lek sprawdzony który brałaś. Ja brałam przed ciążą jak pisałam welafax. Ale żęby przyniusł efekty terapi to trzeba go jeść minimum 6 miesięcy,tak mi mówiła poprzednia pani doktor. Ja zażywałam go tylko cztery miesiące więć dlatego możę choróbsko powróciło. Na początku ciąży poszłam do innej doktorki którą ktoś mi tam polecił i ona po wysłuchaniu mnie powiedziała że to nerwica lękowa i żę niewidzi u nmie brania leków tylko terapia. Ale żeby się dostać gdziekolwiek na terapię to trzeba mieć szczęscie. Jutro idę do pani doktor na wizytę to może coś wspólnie zaradzimy wysłucha mnie o moich dolegliwościach i coś powie co dalej robić czy brać leki czy nie. Czy tylko terapia. Pozdrawiam was dziewczyny gorąco myślę że razem jakoś wytrzymamy i razem będzie nam razniej. Pa
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczyny ,wlasnie znalazlam to forum i postanowilam dolączyc do Was :)) Mam 3 letniego synka i zaczelismy zastanawiam sie z mezem nad kolejnym dzieckiem ...ale mam tą samą wstretna chorobe co Wy nerwice lękową :((,depresje ...zaczelo sie u mnie juz od okresu dojrzewania zawsze bylam sklonna do stanow depresyjnych ale nigdy nie bralam tego pod uwage ,ze cos ze mna nie tak ...w ciazy zaczelam tyc i zaczely sie fazy ...nastroje zmienne jak to u baby w ciazy .. myslalam ,ze z narodzinami dziecka bedzie ok .Pod konciec ciazy zlapalo mnie ..bylam 15 dni po terminie wiadomo jak to kobieta martwi sie o dziecko ,podwyzszone cisnienie chodzilam napuchnieta jak balon nerwowo ni moglam wytrzymac ..pamietam wtedy ze dawali w szpitalu najmniejsza dawke hudroksyzyny zeby pacjentki byly spokojne ... urodzilam i zaczelo sie :((bylam po cc bo synek duzy sie urodzil plakalam wiekszosc dnia ,hormony szalaly ,nie wspomne juz jaka bylam nerwowa ... po roku tej mojej walki samej ze soba wyladowalam pewnego dnia w lozku nie mogac sie podniesc z niego ,i tak 3 dni lzezalam i beczalam ..dopadla mnie depresja ..wkoncu rodzice i maz naklonili mnie na wizyte u psychiatry ..oj rozne leki mi dawal obcenie biore asertin 100 mg i hydroksyzyne 10mg 2 razy dziennie i jakos sie trzymam ...wiadomo sa lepsze i gorsze dni ale jakos trzeba sobie radzic ... no i teraz mysle o tym dziecku tak bardzo chciala bym miec drugie ,teraz napewno juz bym szybciej poszla do lekarza po leki wiedzac co sie ze mna dzieje a nie tyle zwlekac !!!!i doprowadzic sie do nerwicy lekowej i depresji ... czy majac ta chorobe jestem skazana juz do konca zycia nie miec dzieci /?? problem jeszcze mam jeden ..nie mieszkam w Polsce tylko UK i nie wiem jak tutaj wyglada sytuacja kobiet w ciazy z taka choroba ... mysle o powolnym odstawianiu lekow ,naprawde powolnym i moze dala bym rade przejsc przez te 9 miesiecy :)Czasami probowalam odstawiac lek zobaczyc jak sie bede czuc ale straszne to bylo :( w domu ok ale jak wyszlam na dwor okropnosc ...normalnie taki atak paniki ze wyslowic sie nie potrafilam ,cala oblana potem ,trzesąca sie i ledwo widzialam na oczy ,nie wiem czemu ale nerwica odbija mi sie na wzroku slabiej widze .... no coz prosze poradzcie mi co mam zrobic bo juz sama nie wiem tysiace mysli chodzi mi po glowie a tak bym chciala miec ta dzidzia druga
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkie laseczki, kurcze jak fajnie,że tyle Was tutaj jest:). Zakładałam ten wątek prawie rok temu jak dowiedziałam się o swojej ciąży. Nie sądziłam,że aż tak się rozrośnie i że tak wiele osób znajdzie tutaj choć odrobinke pomocy. BARDZO się cieszę ,że jesteście i piszecie :) Ja w miare mozliwości postaram się tez teraz częściej tutaj bywać. Mattiago kochana, u mnie wszystko dobrze. Majeczka ma już ponad 5 miesięcy i jest cudownaaaaaaaaaaaaaa. Ja wróciłam do pracy tydzień temu więc będę mogła zagladać tutaj częściej, bo po pracy to tylko jestem dla mojego Skarba:) Jak Twoje łobuziaki powiedź? buziaki Pozdrowionka dla Was dziewczynki, trzymajcie się , byle do porodu potem wszystko mija:)
Odnośnik do komentarza
Gość kajkens_781
Witam dziewczyny! Urodziłam synka! Przyszedł na świat 28lutego o godzinie 7.19. Urodziłam normlanie, dostałaam znieczulenie. Porodu bałam się jak szlag, bo myślałam, że będę miała cesarkę, ale tu w Irlandii jest inaczej. Był super poród. Synuś jest cudowny, cieszę się bardzo|! Narazie nie mam siły na nic, jestem zmeczona. Będę się do was odzywać, ale stan psychiczny na ten moment- super! Buźki
Odnośnik do komentarza
enka jak moge prosić to napisz coś więcej na temam ciąży.chodzi mi oto co karolin.bo ja planuje ciąże ale na planach narazie sie kończy bo bardzo sie boje.dodam,że ja jeszcze mam oprucz nerwicy kołatanie serca.czy też miałaś i właśnie co w ciąży z lekami jak złapie to serce.pozdrawiam i zazdroszcze córy bo ja właśnie marze o córce.
Odnośnik do komentarza
Gość andzia25
Wielkie gratulacje kajkens!!!Twój też zdecydował się na ostatni dzień miesiąca tak jak mój synuś i nawet o podobnej godzinie,ja urodziłam o 7.35.A długo rodziłaś?mało kto mówi o porodzie że był super,naprawdę miałaś szczeście.Jeszcze raz gratuluję.
Odnośnik do komentarza
Maju i Karolino jak mniemam:) dość dużo opisywałam tutaj na poczatku jak to ze mna było. Poczatek był w miarę spokojny ale z czasem zaczęło się coś dziać niedobrego. W piatym miesiącu po konsultacji ginekologa i psychiatry wróciłam do najmniejszej dawki antydepresnatu który brałam wczesniej. Nie byłam w stanie funkcjonować bez niego. Ciąża to ciężki okres w naszych dolegliwościach i szczerze mówiąc więcej dzieci nie planowałam i chyba dobrze bo , teraz bym sie juz nie zdecydowała. Mi było strasznie ciężko , choc oczywiście da się przeżyć a widok dzidziusia rekompensuje wszystko:) Ja mam dwie córki, jedną 14 letnia i teraz tego brzdąca. Na tym zakończę:) Po porodzie wszystko się zmienia, na starcie odchodzi już dużo dolegliwości między innymi kołatanie serca, które mnie zawsze nakęca do gorszych stanów. Zresztą sama świadomość ,że już w razie czego możesz wziąć leki daje komfort psychiczny i samopoczucie robi sie o wiele lepsze. Reasumując było ciężko ale było warto:) Trzymajcie się bo po burzy zawsze świeci słonko:)
Odnośnik do komentarza
enka33 napisz proszę jaką dawkę brałaś i jakiego leku. Napisz proszę czy dzidziuś urodził się zdrowy. Ja jestem w czwartym niesiącu i idę dzisiaj do psychiatry chyba się nie uda bez leków bo ja już wysiadam, nie dam rady dalej z dnia na dzień cora bardziej się dołuję. Mam nadzieję że razem doktorką coś zaradzimy.
Odnośnik do komentarza
Dzięki enka za odpowiedz. Byłam dzisiaj u lekarza i zapisała mi seronil 20mg jeden raz dziennie i promolan dwa razy dziennie. Myślę że się jakoś pozbieram i że leki zaczną szybko działać bo jest fatalnie. Martwię się tylko dzidzią żeby wszystko było wporządku. Ja przegrałam ale cieszę się że tyle wytrzymałam chociaż bez leków. Nic nie poradzę nerwy wygrały muszę się z tym oswoić. Walczyłam z dnia na dzień coraz bardziej aż wysiadłam. Teraz będę się borąco modlić żeby z dzidzią było ok wszystko. Pozdrawiam was gorąco.
Odnośnik do komentarza
Gość matiiaga
Enka kobieto ty chyba chcesz ludzi na wytrzymałość brać, hihi. Cieszę się że nareszcie dałaś znak życia. Duża masz już córeczkę. Dobrze że u was wszystko w porządku. U mnie różnie. Lęki coraz częściej, bóle w klatce i takie tam na porządku dziennym. Ale to chyba wychodzi przeżycie z lipca zeszłego roku, jak mój tata zmarł. Do świąt trzymałam się w pionie, ale niestety w święta wszystko pękło i tak mnie trzyma. Ale z leków na razie biorę tylko ziołowe i jakoś jest. A dzieci? Kurcze ciągle coś kaszlą. W święta obaj mieli zapalenie płuc i ja z nimi. Ale poza przeziębieniem teraz wszystko dobrze. Też rozrabiają. Starszy chodzi do przedszkola, a młodszy 18 marca skończy roczek:) Zasuwa na czworaka jak pirat drogowy. Próbuje stawać, ale jeszcze nie za bardzo mu to idzie i się bardzo złości:) Poza tym ma już 14 ząbków:) I taki słodki się zrobił że jak na niego patrzę to nerwica zostaje w tyle:) Ściskam cię mocno i malutką:) Majusia cieszę się że znalazłaś to forum. Pisałam ci na moim forum o tym. Tutaj jak poczytasz od początku to znajdziesz wiele rad i opisów naszych ciąż z nerwicą. To nie jest takie straszne, hihi. Mika a co u ciebie? Jeszcze ciebie brakuje ze *starych* mamusiek:) Pozdrawiam wszystkich:)
Odnośnik do komentarza
dzola - zawsze to powtarzam, to że byłas zmuszona sięgnąć po leki tzn zarówno Ty jak i Twoj lekarz oceniliście swój stan jako rzeczywiście wymagający leczenia, nie jest Twoja przegraną. Nie myśl o sobie w ten sposób. Czy poddałaś się po paru dniach gorszego samopoczucia? Czy nie walczyłaś, nie biłaś się z myślami, a to wszystko ze wzlędu na dobro dziecka? Jestem pewna, że ta zarówno to kilkumiesieczna walka jak i wczorajsza decyzja kosztowaly Cię wiele, a to że stan Twojego zdrowia zmusza Cię do podjecia leczenia w ciąży nie jest Twoją winą. Nikt z nas nie ponosi winy za to, że cierpi. Zawsze powtarzam - tak jak cukrzyk nie jest winny, że bierze insuline, tak chorujący na *nerwy* nie powinien czuc się winny, że leczy się farmakologicznie. Ale to ciągle pokutuje nasze peerelowskie, zaściankowe podejście, że te leki to cos wstydliwego, porażka, *poprawiacze nastroju* w tabletakch...Dlaczego o leczących się na nowotwory nikt tak nie mówi? Oczywiście ja sama walczę i zachęcam wszystkich do walki, zwłaszcza w czasie ciąży bez leków, ale czasem atak choroby okazuje się silniejszy i wówczas rozsądniejsza decyzją jest pewnie lecznie niż maltretowanie swojego organizmu całymi dniami cierpienia..Jeżeli tylko matka i Jej lekarz stwierdzają, że nie dają i dadzą rady. Jeżeli czujesz, ze *jakoś wytrzymasz* tak jak ja w tej chwili, warto walczyć dalej. Jeżeli nie - to nie porażka, to przemyslana, indywidualna i dojrzała decyzja kobiety i Jej lekarza. Pozdrawiam i powodzenia - mam nadzieję, że już niedługo zaczniesz cieszyć się ciąża, dzidziusiem który niedługo zacznie się pewnie wiercić i całym otaczającym Cię światem. Tego Ci życzę :-) Wszystkie pozostałe mamy serdecznie pozdrawiam i tez życze jak najwięcej uśmiechu na twarzy i odprężenia.
Odnośnik do komentarza
Cześć dziewczyny :) Troszkę dawno nie pisałam, ale cały czas czytam :) To mój 22 tc, od 17tc ciąży jak wiecie jestem na lekach i tak bardzo się cieszyłam czytając to, co napisała Asia 79 na temat cukrzyków na przykład... Na początku miałam ogromne wyrzuty sumienia, że biorę leki, ale teraz, odkąd czuję się dobrze, wiem, że ta decyzja była najlepsza dla mnie i mojego dziecka. Bo wreszcie zaświeciło słoneczko i mogę się skupić na radosnym oczekiwaniu i przygotowaniach, a nie tylko na własnych lękach strachu i totalnym dole bez wstawania z łóżka... Niunia w brzuszku kopie i rośnie :) Wierzę, że będzie dobrze, nawet jak przed porodem będę musiała odstawić leki lub zredukować dawkę. Będzie dobrze, bo musi tak być :):) Buziaczki dla Was wszystkich i podziękowania dla Enka 33 za założenie tego forum - tak bardzo pomaga!!!
Odnośnik do komentarza
witam nareszcie się odważyłam napisać mam 35 lat jest to moja druga ciąża mam 14 letniego syna , jestem w 4 miesiącu ciąży i od 3 tygodni nie mogę spać budzi mnie walenie serca, no i te cholerne myśli leczyłam się na depresje 3 lata temu po śmierci mamy ,boję się że nie dam sobie rady mąż mówi że to moja wina bo wymyślam sobie różne rzecz i wkładam do głowy boję się okropnie .biorę sobie ziołowe leki neospasmina ,melisa ale co tojest jak ja brałam arsente.a potem seronil ,nie wiem co mam robić ta moja pani doktor co mnie leczyła na depresje nie jest za lekami przepisała mi relanium 2 i to jeszcze na pół i tylko dorażnie jeszcze nie wziełam pomocy może ktoś mi doradzi co mam robić.dzidzia rozwija się dobrze.
Odnośnik do komentarza
Czesc Dziewczyny, Ja przechodzilam dwie ciaze z nerwica lekowa. To juz bylo dosc dawno temu (dzieci maja 12 i 13 lat) i nic wtedy nie bralam, tylko leki na obnizenie cisnienia. No i lykalam waleriane, ktora co prawda nie scina mnie z nog, ale troche rozluznia. Dzieci urodzily sie zdrowe, 2 tyg po terminie, porody SN wywolywane bez znieczulenia. Coreczka byla bardzo mala jak na donoszone dziecko (2600g, 48 cm), ale nie wiem czy to bylo wina mojej nerwicy, czy taka miala byc i juz. Paradoksalnie te porody na jakis czas troche mi pomogly, bo myslalam sobie, ze jak bylam w stanie przezyc porod, to co mi tak jakas nerwica!! Niestety na dlugo mi to nie starczylo i nerwica dala o sobie szybciutko znac. Kaska, na wkladanie do glowy dobra jest psychoterapia (CBT) :-). Moj maz akurat jest dosc pomocny, bo on nie panikuje jak ja mam ataki paniki, ale tez nie ignoruje i nie lekcewazy. I odmawia wzywania pogotowia :-)). Raczej mi wspolczuje, ze musze sie tak meczyc. Jest przy mnie, przypomina mi, ze mam oddychac i przypomina, ze moge sobie poczytac papiery z roznymi informacjami, ktore dostalam od psychologa (tam mam rozne rady co robic). Niestety rady typu *wez sie w garsc* jedynie powoduja u mnie poczucie winy (ze sobie nie radze, a powinnam) i jeszcze gorsza nerwice, a to bledne kolo!! Zycze dobrego samopoczucia wszystkim ciezarowkom, mamusiom i starajacym sie.
Odnośnik do komentarza
Magdek, bardzo sie cieszę że moje słwa dodały Ci otuchy. Właściwie ocenić trafność decyzji można moim stanie własnie wówczas, kiedy człowiek już czuje się dobrze. Pamiętam jak ja po pierwszym porodzie kilka m-cy zmagałam sie z myślą czy wrócić do leków i odstawić synka od piersi, wydawało mi sie to tak trudna i dramatyczną decyzją, ze 3 m-ce chodziłam w depresji-nerwicy i nie potrafiłam podjąć decyzji. Kiedy w końcu się zdecydowałam i kiedy leki zaczeły działac, a ja wróciłam do *normy* wiedziałam, że była to słuszna decyzja i powinnam była nawet podjąć ją wczęsniej, po prostu mój fatalny stan nie pozwalał mi racjonalnie ocenić wczęsniej sytuacji i zdobyć się na jakikolwiek krok. Też jestem w 22 tygodniu, moja dzidzia (drugi synek) tez kopie. Bardzo się cieszę, że zaczęłaś w końcu cieszyć się maluszkiem, myśleć z usmiechem o przyszłości. Wszystko będzie cudownie, zobaczysz, a ewentualny okres okołoporodowy bez leków wytrzymasz bo ich działanie jest przedłużone, poza tym to tylko mała chwilka... Ja choruję raczej na nawracającą depresję, choć na tym tle wykształciły się tez u mnie cechy nerwicy, ale wiem, ze wsparcie i (jako takie) zrozumienie albo przynajmniej akceptacja bliskiej osoby jest bardzo, bardzo ważna. Jako nastolatka i młoda kobieta latami ukrywałam swoje stany przed swoimi chłopakami, otworzyłam się dopiero przed obecnym meżem i to było dla mnie jak wielki łyk świeżego powietrza. Kaśka - dlatego myślę, że po pierwsze może mogłabyś poszukać nowego lekarza, jeszcze raz opowiedziec mu wszystko niech oceni Twoja sytuację i Twoj przypadek, chyba że do obecnej lekarki masz zaufanie, bo to najwazniejsze. Może mogłabys tez spróbowac pojść z mężem do tej lekarki, żeby wytlumaczyła mu, że nerwica to nie wymysł, a stan chorobowy i to nie jest tak, że Ty wymyslasz sobie rózne rzeczy bo masz taki kaprys i ochotę, a jest to zwykłym skutkiem i cechą nerwicy własnie - wszystko, żeby dac upust lękowi, który bez racjonalnych przyczyn pojawił się w Tobie. Czy to poprzez okropne myśli, kołotania serca czy ataki paniki lub depresję. Jedni chorują na serce, inni maja nowotwory, inny padaczkę a jeszcze inni na depresje czy nerwice, ale nikt z nich nie wymyslil sobie ani tym bardziej nie zazyczyl swojej choroby. Może dobrze, żeby lekarka spokojnie wytłumaczyła to mężowi, albo Ty porozmawiaj z nim bardzo spokojnie, że gdybys mogła wziąć sie w garść to bys się wzięła, pokaż mu może jakies forum, artykuł o nerwicy/depresji, żeby zrozumiał że to nie wynik Twojej złej woli, a przypadłość. Warto tez pamiętac, że wiele stanów depresyjnych ma podłoże biologiczne i wcale nie musi mieć zwiazku z jakąs konkretna negatywna sytuacja chorującego czy nawet Jego osobowością. Życzę Ci powodzenia. Ewusia - witaj i gratuluję Ci męża, moj również jest dla mnie oparciem, bo choc kompletnie nie rozumie co czuje bo nigdy tego nie przeżył to akceptuje to, razem podejmujemy decyzje a propos leków i wiem, że nie musze przy nim udawać i kiedy jest naprawdę fatalnie to moge się poryczec czy chociaż co nieco powiedzieć o tym, ze sie boję i jestem zagubiona, a On mnie przytuli powie to głupie *wszystko będzie dobrze, będę przy Tobie* i już to pomaga... Pozdrowienia dziewczyny, równiez zyczę uśmiechu i spokoju!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×