Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

cze.jestem znerwicowana mama w 27tyg.ciazy,czasami mam dosc,od dwoch dni mam jakies omdlenia zaraz dochodza kolatania,dzis rano nagle zrobilo mi sie slabo ,scisk w klatce zatkane uszy i wogole do bani,tego to jeszcze nie mialam pojechalam zrobic ekg i w porzadku,tylko cisnienie 140/90 dostalam tablete na obnizenie.tak normalnie od poczatku ciazy mam 120/80 tylko wtedy jak cos mi sie robi dostaje stracha i wtedy to cisnienie rosnie.ale musze uwazac kazala sobie kontrolowac .mozna zwariowac bo u mnie coraz czesciej zdarzaja sie te przerozne ataki.i ani ziola anic mi nie pomaga.przychodzi i odchodzi kiedy chce i to jest najgorsze
Odnośnik do komentarza
Cześć, ja jestem mama z nerwicą ale dopiero w drugim miesiącu ciąży. Wiem o czym piszesz, wiem jak ciężko jest sobie dać radę, wiedząc że gdyby coś to......no własnie nic Ci nie wolno wziąć aby sobie pomóc. Mnie to strasznie dołuje i nie wiem jak przez to przejde. A ta powalona panika i lęk, niestety przychodzi i odchodzi kiedy chce to fakt,ja walczę z nerwicą juz 5 lat. Trzymaj się i pisz co tam u Ciebie, jak Ci mineło tyle tygodni, jak znosisz ciąże, chetnie posłucham a jeśli bede potrafiła to coś doradzę. Wesołych ale i spokojnych świąt :)
Odnośnik do komentarza
Gość matiiaga
Witajcie Dzisiaj nie mam siły, ale jutro opiszę wam moją ciążę z nerwicą. Jestem świeżo upieczoną mamą. Przez całą ciążę towarzyszyła mi nerwica i lęki, więc może będę wam pomocna. Ale dzisiaj nie dam rady napisać. Postaram się jutro:) Jedno jest pewne: jest ciężko, ale kobiety są silne, i to bardziej, niż im się wydaje:):) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Cześć Wam wszystkim! Jestem poraz drugi w ciąży,i prubuje walczyć ze stanami lękowymi drgawki,uczucie niepokoju,wysokie ciśnienie,i przerażające myśli w głowie.Wszystkie leki są do dupy!! Ale powiem wam że brałam Paxtin 20i po nim czułam się o wiele lepiej tylko jak zaszłam w ciąże musiałam go odstawić ze względu na dziecko.Teraz tylko pragne żeby je urodzić i wrucić do leczenia pod okiem psychiatry.Pozdrawiam wszyskie nerwowe mamy!
Odnośnik do komentarza
Enka33, bardzo Ci dziekuje za mile przyjecie i pokierowanie mnie na to wlasciwe forum. Co prawda dzidzi jeszcze nie mam, ale staramy sie usilnie. Problem w tym , ze mam niestety klopoty z zajsciem w ciaze, mam udrozniony jeden jajowod i bylam poddana dwa razy zabiegowi inseminacji. Jak dotad bez powodzenia. Moj narzeczony przezywa to chyba bardziej niz ja , a to ze wzgledu na nerwice. Fakt , nie biore leku juz 4 mies. i jakos sobie radze, ale sa tez gorsze dni i noce.Wciaz walcze ze soba , zeby pozytywnie myslec,cierpialam tez na depreche i to pewnie nadal jej objawy. Wcaz jestem smutna,drazliwa,wsluchana w siebie. I to mnie dobija.Dziewczyny , czy Wy tez macie takie ciezkie mysli ,ktore powoduja niepokoj , smutek ?Czesto w nocy zasypiajac czuje takie cieplo , czy nawet skurcze od zoladka do piersi , co mnie rozbudza i powoduje lekki lek. W ogole przestalam lubic noc. Apogeum mojej choroby mialam w latach 90 tych. i nie leczylam sie. To bylo straszne, do tego jest jeszcze agorafobia. Ach, zycie. Prosze Was , odpowiedzcie , jezeli chcecie oczywiscie, na moje pytania. Zajrze tu pozniej, trzymajcie sie kochane.PA.
Odnośnik do komentarza
Dorotko, cztery miesiace to juz kawał czasu:), ja odstawiłam leki jak sie dowiedziałam o ciąży czyli dwa tygodnie temu. Teraz chyba przechodzę najgorszy okres,wiecznie strach , lęk ,panika i jeden wielki dół. Moje obawy sa własnie spowodowane tym czy dam sobie rade, co zrobię jak juz nie będę mogła wytrzymać, przecież nie mogę sobie pomóc żadnym lekiem. Przechodziłam rózne etapy choroby i przez ostatnie kilka lat nawet było ok tyle ,że mam wrażenie ze duzo robiły antydepresanty, których teraz juz nie biore. Myslę o pójściu może do jakiegoś psychologa, wiem że sa tacy co potrafią człowieka nastawić pozytywnie i wytłumaczyć pewne rzeczy inaczej, ale czy to pomoże? tego nie wiem. Oczywiście,że mam takie objawy jak Ty, szczególnie ciągły smutek i niepokój. Powiedz jak Ty przeszłaś odstawienie leków i co brałaś. Czy z perspektywy 4 miesięcy możesz okreslić kiedy jest najciężej? na poczatku czy teraz? buziaki
Odnośnik do komentarza
Hej dziewczyny ja powiem tyle ze mi w ciazy dolozylo sie tych objawow nerwicy,wcale nie jest dobrze,czasami nie mam juz sil chcialabym miec juz to za soba i zaczac sobie jakos pomagac,tylko chcialabym karmic a nie wiem czy sa jakies laki przy ktorych mozna utrzymac laktacje.moze wy cos wiecie?
Odnośnik do komentarza
Enka 33, ze mna bylo nie az tak zle.Bralam seroxat, chyba przez 3 lata. Czulam sie w porzadku, kiedy chcialam go odstawic postanowilam zmniejszac sobie dawki leku. Doszlo do tego , ze zazywalam nawet okruszynke , ale nie bylo tak zle. Musze przyznac , ze bardzo , bardzo balam sie tych pierwszych dni bez niego. Najgorsze , ze bardzo lubie sie dodatkowo nakrecac, czasem wlasnymi myslami potrafie wywolac lek.Enka33 ,sproboj ratowc sie melisa , magnezem,jakimis ziolowymi lekami. Moj lekarz mnie ostrzegal , ze nie wolno odstawiac leku w sposob radykalny. Moze dlatego tak Ci teraz ciezko. Wiesz, ja jestem osoba wierzaca, kiedy odstawilam te leki i poczulam sie gorzej zaczelam korzystac z modlitwy wstawienniczej animatora z Odnowy w Duchu Sw. Dawno temu ,dzieki takiej modlitwie moglam bez leku pojechac autobusem do innej miejscowosci. Czulam nad soba Boza opieke i tylko to daje mi sile i nadzieje. Kochana , napisz skad jestes, ile masz lat ? Ja mam az38 ,obecnie mieszkam na wsi , po rozwodzie zmuszona bylam wrocic do rodzicow.
Odnośnik do komentarza
Dorotko mam 33 lata, mieszkam w Warszawie. Mam 13 letnią córke i męża.Pierwsza moja ciąża była cudowna ale wtedy jeszcze nie wiedziałam co to nerwica. Choruję na nią od 5 lat, Przez cały okres brałam rózne leki ale ostatnio cital, sama odstawiłam po roku psychotropy i od 4 lat ich nie brałam. Zostawiłam sobie tylko antydepresant, ale kurcze widac był mi potrzebny. To,że teraz mi tak ciężko zawdzięczam własnie własnemu nakręcaniu, tyle że nie mogę przestać. Cały czas jestem jakaś przybita, smutna i potem to juz leci dalej , a ja mam w głowie co zrobie jak stan sie pogorszy, jak juz nie bede mogła dac rady, czuje sie poprostu bezradna na maxa. Pozdrowionka
Odnośnik do komentarza
Hej,ja przez pierwsze 3msc.zle sie czulam ciagle plakalam bo dokuczaly mi te kolatania ,balam sie ze cos mi sie stanie itd.wkoncu do psychiatry swojego poszlam blagac o jakis ratunek przepisal hydrokscyzyne 10mg./dobe,ale z kolei moja ginekolog zabronila go brac bo w ciazy nie mozna,wiec calkiem sie zalamalam.Jade na melisie,walidolu,magnezie,pije neospasmine ale to na mnie nie dziala juz.dzis dowiedzialam sie ze mam niedokrwistosc i dostalam zastrzyki zelaza bo tabletki mi nie daja poprawy.Znow sie zmartwilam bo jak malo zelaza to i tlenu malo we krwi ktore dziecko dostaje i boje sie zeby nie odbilo sie to na jego zdrowiu.jest ciezko naprawde,ja to bym chciala gdzies wyjechac uspokoic sie,moje marzenie.
Odnośnik do komentarza
witajcie znalazłam Was tutaj wczoraj :) mam na imię Kasia i mam 29 lat, z nerwicą borykam się od lat dziewięciu z kilkuletnią przerwą. nie brałam leków, doraźnie bardzo rzadko xanax. po dobrych dwóch a może trzech latach objawy ustąpiły. w sumie to nie wiem czy za sprawą terapii czy mojej własnej walki z myślami. byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie, tak jakby ktoś podarował mi nowe życie. niestety przed prawie dwoma laty dopadło mnie znowu, jakoś sobie radziłam, ale teraz nie wychodzę sama z domu, nie wsiąde do autobusu, samochodu :( zrezygnowałam z pracy, wczoraj dowiedziałam się, że jestem w ciąży i zamiast szczęścia pojawiła się panika :( ale chcę Wam napisać, że słyszałam od psychologa, że po urodzeniu objawy nerwicy mogą zniknąć, podobno były już takie przyapdki :) mam nadzieję, że przyjmniecie mnie do swego grona i będę mogła wspierać innych i liczyć też na Wasze wsparcie :)
Odnośnik do komentarza
Cześć Kasiu, bardzo fajnie ,że nas znalazłaś. Swoją reakcję jaką opisujesz na wieść o ciąży rozumiem lepiej niż myslisz:),ja podobna przeszłam dwa tygodnie temu.Najpierw nie wierzyłam że to mozliwe , potem chwilę się cieszyłam i w końcu przyszedł czas na załamanie.To okropne ale na poczatku chciałam,żeby to był zły sen, potem żeby była to ciąża pozamaciczna etc.Jak już przeszłam te okropne etapy to od tego tygodnia staram się walczyć, jakoś to sobie próbuję ułozyć w głowie.Staram sie mysleć non stop pozytywanie ale jak wiadomo, nie zawsze to działa,czasem poprostu cos jest silniejsze od nas. Nie wiem co bedzie dalej ale nie poddaje sie, nie moge. Dzis ide do Pani psycholog. Dawno nie odwiedzałam lekarzy bo dzieki lekom dawałam sobie rade ale teraz postanowiłam isć,moze jak spojrze na to wszystko innymi oczami, bedzie mi łatwiej. Trzymajcie sie dziewczynki i piszcie !!!!!!!!!!!!!!!!! buziaki
Odnośnik do komentarza
Witajcie wreszcie trochę czsu mam i moge Wam troszke napisać, jak przeszłam ciążę przy tej okropnej chorobie. Przed ciążą brałam spamilan, do tego bisocard i prinivil na nadcisnienie (choruję ponad cztery lata). W połowie czerwca zaszłam w ciążę, czego bardzo pragnęłam i było to jedno z zaleceń lekarzy. Twierdzili, że jest duże prawdopodobieństwo, że w ciąży znikną lub zmniejszą się objawy nerwicy, lęków, depresji, a później jak zajmę się maleństwem to nie będę myślała o chorobie i będzie lepiej. Dodam że mam lęki przed dużymi sklepami, jazdą autobusem, oddaleniem się za bardzo od domu, zawałem i wylewem. Tak więc w lipcu dowiedziałam się, że jestem w ciąży i zaczało się. Lekarze odstawili mi wszystkie leki, mogłam brać tylko dopegyt na nadciśnienie. Przerażenie, strach, że jak cos to żadnego leku nie mogę wziąć (chyba się uzalezniłam). Ginekolog stwierdził, że mogę brać ziołowe i homeopatię. Tak więc ratowałam się validolem (stały przyjaciel:), mentowalem, melisą (nie mogę już na nią patrzeć), persen i tp. Do tego brałam homeopatię: sedatif pc. Jakoś trwałam. Najgorsze były trzy miesiące po odstawieniu leków. Ale to bardziej psychika działała. Bóle w klatce, duszności, strach, panika - na porządku dziennym. Wyjechałam na wakacje na trzy tygodnie nad morze, aby się zrelaksować, uspokoić. Ale to był koszmar. Daleko od domu, wszystkiego się bałam. czasami nachodziły myśli, że może lepiej by było nie być w ciąży. W drugim trymestrze było trochę lepiej. Miałam więcej zapału do jakiejkolwiek pracy, humor też lepszy. W trzecim trymestrze znowu było trochę gorzej, ale to chyba juz zmęczenie ciążą. Nie mogłam się doczekać malucha. No i strach przed porodem robił swoje. Pomimo, iż to moja druga ciąża (w pierwszej jeszcze nie miałam objawów nerwicy ani leków), strasznie się bałam porodu. A to powodowało ataki paniki. Torby miałam spakowane ponad miesiąc przed terminem:) Tak w razie czego. Przez całą ciąże miałam kilka mocnych ataków, że mąż zawoził mnie do przychodni na ekg. Ale oprócz wyższego ciśnienia wszystko było ok. Przerażało mnie również wysokie tętno: 90 - 120, ale to normalne w ciąży. Teraz jest ok 80:). Termin miałam na 12.03.08, ale urodziłam 18.03.08. Wiecie co, jak złapały mnie skurcze to już nie myślałam o lękach, tylko aby już urodzić. W trakcie porodu tak mnie cholernie bolało, że nie było czasu na myśleniu o nerwicy. Na izbe trafiłam w 5-cio cm rozwarciem, papiery wypełniali w biegu. Na porodówkę 15 min później trafiłam z 9 cm:) Poród trwał dwie godziny, ale bolało, bo nie zdążyli mi podać znieczulenia. Po wszystkim byłam tak nakręcona, że nie myslałam o chorobie. Ale na drugi dzień zaczęły nachodzić myśli, kiedy wyjdę do domku, czy maluch będzie zdrowy, jak dam radę z dwójką dzieci i tp. No i zaczełam się nakręcać. Jednak po czterech dniach wyszłam ze szpitala. wszystko było w porządku. Ale ataki wróciły. Pierwszy w piatej dobie. Ciśnienie skakało jak oszalałe, ból w klatce, pieczenie, duszność. Oczywiście karmie piersią więc żadnych leków, tylko to co w ciąży. I tak prawie codziennie. Mineło już dwa tygodnie od porodu, a ja miałam cztery mocne ataki. I wcale opieka nad maluchem mi nie pomaga. Jedyne co trochę wspiera, to że mąż zostaje z maluchem, a ja wychodzę na taki krótki spacer odsapnąć:) No i wychodzę na dwór z malcem od ósmej doby życia. Od wczoraj doszedł problem, że maluch nie chce ssać piersi. Krzyczy, wygina się. Tylko akceptuje butelkę. A to chyba przez to, że mam mało pokarmu i lekarz kazała mi go dokarmiać. No i spodobało mu się picie z butli. Ale kończąc już mój wywód twierdze, że w moim przypadku ani ciąża, ani później nie pomogło w pozbyciu się choroby i lęków. A bardzo tego chciałam. Mam nadzieję, że w waszym przypadku będzie lepiej. Jestem przygotowana psychicznie również na to, że jesli mój stan się pogorszy i będę zmuszona wrócić do leków sprzed ciąży, to to zrobię. Ważniejsze jest to, żebym była sprawna psychicznie i fizycznie dla dzieci, niż poświęcenie swojego zdrowia dla karmienia piersią. Jednak mam nadzieję, że długo jeszcze nie będę musiała wracać do leków. Życzę wszystkim cierpliwości, odwagi, wytrzymałości i usmiechu w przetrwaniu tego ważnego i trudnego czasu:) Oczywiście w miarę mozliwości będę tu zaglądała i jak macie jakieś pytania to chętnie odpowiem:) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Wielkie dzieki mattiago,tym bardziej wielkie że masz tak duzo rzeczy na głowie a dałas radę zajrzeć i tak duzo napisac. Wiesz powiem Ci,że miałaś podobne leki do moich obecnych. Ja panicznie boje sie co zrobie jak cos mnie złapie,przecież żadnego leku nie moge.Co zrobie jak zaczne panikowac podczas porodu, jak zostane sama w szpitalu juz po porodzie, jak dam rade temu wszystkiemu . Jak dam rade opiekowac sie maluchem. To straszne ,że nie mozna skupić sie na radości tylko non stop obawy,leki, paniki etc. Sama nie wiem czasem jak sie nakierunkować ,żeby myslec pozytywnie. Tłumaczenie,że bedzie dobrze niewiele daje niestety. Ciekawa jestem jak Ty sobie radziłas podczas ataków, moze wogóle macie jakies sposoby co zrobić jak dopada dół?macie jakieś sposoby?
Odnośnik do komentarza
witajcie dziewczyny ja się zastanawiam nad dobrym psychoterapeutą, znacie może jakiegoś na śląsku?? bo tej tej pory u tych u których byłam to tylko napisze, że szkoda kasy... wczoraj też dostałam pocztą książke: pokonać lęki i fobie, jak radzić sobie z niepokojem i napadami paniki, Judith Bemis, Amr Barrada, zapłaciłam za nią wraz z przesyłką niecałe 30 zł i powiem Wam, że jest ciekawa. Autorzy to naukowcy uniwersyteccy, którzy pokonali swoją chorobę i opisują jak to zrobic a najważniejsze, że jest to możliwe. życzę Wam miłego dnia i dużo spokoju :) a jak mnie dopada dół enka to próbuje coś czytać, ale zaczynam rozmawiać z kimś na gg żeby zając swoje myśli czymś innym. matiiaga gratuluję dzidziusia i życze zdrowia :)
Odnośnik do komentarza
Kasiu, ja jakies 5 lat temu tez kupiłam sobie książke tych autorów, nazywała sie *Oswoic lęk* nie wiem czy to ta sama ale jesli tak to faktycznie jest niezła. Szczerze mówiąc nie pamietam juz jej za bardzo, chyba siegnę po nią dzisiaj. Widze,że masz podobne sposoby odganiania złych mysli do moich, ja tez wtedy odpalam kompa, albo tv i próbuje udawać ,że wszystko jest dobrze i nic mnie nie bierze:), czasami działa a czasmi nie:(. Napisałaś,że juz było u Ciebie fajnie, wygrałas kilka lat z chorobą. Napisz proszę na jakiej byłas terapii i co oznacza *walka z myslami* tzn jak z nimi wlaczyłas. Wiesz czasem warto brac od innych to co im pomogło ,to dziwne ale jak komuś cos wyszło to łatwiej Ci uwierzyc,że Tobie też wyjdzie:)
Odnośnik do komentarza
Jak miałam ataki to gadałam sama do siebie: nic się nie stanie, to rylko głupie myśli, nie bój się. Mi to pomagało. Stawałam w otwartym oknie i próbowałam głęboko oddychać z zamkniętymi oczami (jak przy porodzie:). No i brałam te leki ziołowe, a przede wszytskim validol. Zapomniałam napisać wcześniej, że codziennie do samego końca ciąży i obecnie piję magnez 300mg z vit b6. Telewizor był włączony non stop, również próbowałam się wciągnąć w jakis film czy program, robiłam wszystko żeby zmienić myśli. Ale to jest strasznie trudne i nie zawsze się udawało. No i z tym zostaniem samej po porodzie w szpitalu - też strasznie się bałam, przeciez byłam w szpitalu nie w domu. Ale skupiłam się na maluchu no i to przecież szpital, przecież w razie czego to mi jakoś pomogą:) Dziewczyny pamiętajcie: na izbie przyjęć w szpitalu powiedzcie, że macie nerwicę i żeby to wpisali w kartę. Jak od razu jako pierwsze mówiłam, że mam stany depresyjno-lekowe z nerwicą. Nikt dziwnie na mnie nie patrzył, tylko lekarz stwierdził, że dobrze że powiedziałam, bo w razie ataku podczas porodu będą wiedzieli, co się dzieje. No i z ciśnieniem jest różnie, a przy ataku mi bardzo skacze. Tak że później na oddziale poporodowym mówiłam położnym i pielęgniarkom, że mam taką chorobę, więc jak dostałam ataku płaczu to wiedziały co się dzieje i nie patrzyły krzywo jak na płaczkę, tylko jak na normalnie chorą osobę.
Odnośnik do komentarza
Enka ja jak miałam objawy pierwszy raz to były tak silne, że nie wiem czy mogło być gorzej. Wszystko zaczęło się jak po roku studiów wróciłam z zagranicy do domu na wakacje. W sumie to sypnął się mój pierwszy poważny związek i to był dla mnie koniec świata. Miałam takie lęki, że ja nawet w domu sama bałam się być. Mój ojciec zrezygnował z pracy żeby być ze mną :( Przez pierwsze pół roku nie wychodziłam z domu a jak musiałam jechać na badania to w samochodzie był wielki dramat (ja do tego wszystkiego jestem okropną panikarą, więc podejrzewam, że wszystko było w zdwojonej dawce). W końcu trafiłam do psychiatry, który po kilku sesjach stwierdził, że tylko szpital moze pomóc no i trafiłam na oddział nerwicy lękowej (chyba tak się te kilka lat tamu nazywał). To była 3 miesięczna terapia bez leków (leki podawali już w bardzo trudnych momentach i bardzo rzadko). w sumie to chyba dobrze bo ja uważam, że leki mogą w danym momencie pomóc, ale nerwicy nie wyleczą. terapia w szpitalu polegała na tym, że rano była gimnastyka, po śniadaniu medytacja, zaraz po tym sesja terapeutyczna grupowa (trwała do obiadu), po obiedzie znowu sesja terapeutyczna a wieczorem relaksacja. sesje wykańczały wszystkich bo niektóre przypadki były bardzo trudne a psycha pracowała nonstop. w szpitalu poznałam fajnych ludzi, zakochałam się i to chyba najbardziej mi pomogło :)) po wyjściu czułam się lepiej, ataki nie pojawiały się tak często a jak się pojawiały to na kilka minut. miałam odwagę żeby pojechać samochodem do biblioteki, na zakupy, raz tylko był lęk, później już nie, myślałam, że wszystko wróciło do normy. wróciłam na studia, tam nie było łatwo, ojciec był ze mną na początku, pomagał mi, ale ja już nie potrafiłam tam żyć, nie chciałam. wróciłam do domu i znalazłam pracę, w domu było lepiej i z dnia na dzien czułam mniejszy lęk, później w pracy zaczęły się wyjazdy służbowe i ponowny problem jak sobie poradze, wyjeżdżałam za granice i w tym momencie włączyłam opcje walki z myślmi. tak jak pisała wyżej matiiaga, mówiłam sobie, że jestem zdrowa, nic się nie stanie, jestem bezpieczna, w razie czego zawsze mozna zadzwonić po pomoc, noce w hotelu były nieprzespane, ale z czasem było coraz lepiej. myśle, że w wielkim stopniu pomogła mi modlitwa. teraz wiem, żeby z tego wyjsc to trzeba poprostu żyć jakby tego cholerstwa nie było a jak się pojawi to sobie mówić, że jest ok, że to minie. ale ja teraz nie mam tyle odwagi co kiedys i niestety sama przed tym uciekam, taki lęk przed lękiem :( jeszcze zanim się dowiedziałam, że jestem w ciązy to próbowałam, powiedziałam sobie trudno, najwyżej zdechne, ale jak wiem od poniedziałku, że zostanę mamą to poprostu boje się o maleństwo i wole unikać sytuacji lękotwórczych. nie wiem czy dobrze robie. a jak z tego wyszłam to było cudownie :) nawet 2 lata temu popłynęłam promem na borncholm z kumpelami i wyspę zjechałyśmy w 2 dni rowerem, w upałach z jedną butelką wody, a teraz? jak wychodzę z domu na spacer na odległość 20 m to muszę mieć butle wody bo od razu mi zasycha w gardle. matiiaga dzięki za info o tym żeby w szpitalu powiedzieć, ja mam ten problem, że się wstydzę mojej choroby :(
Odnośnik do komentarza
Kika29 ja własnie nigdy nie wstydziłam się mówić o chorobie. Dla mnie było lżej się wygadać, niz kryć w sobie. Straciłam przez to przyjaciółkę i wielu znajomych, ale też dużo wiecej zyskałam:) A w szpitalu powinno sie powiedzieć, tak jak pisałam, żeby lekarze wiedzieli w razie czego co się dzieje. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×