Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Agatko wszystko dzialo sie bardzo szybko. Pojechalam na ktg i po badaniu ginekologicznym okazalo sie ze mam 3 palce rozwarcia i na drugi dzien mialam sie stawic na IP. Okazalo sie ze nie ma miejsc i wróciłam na drugi dzien i juz czekalo na mnie miejsce w szpitalu. Moja ginekolog od mowilna wizycie mowila ze robimy cc a pomiar miednicy tylko to potwierdził. Byla akurat na dyżurze i ona zrobila cięcie. Znioslam wszystko bardzo spokojnie i teraz jak spojrzę wstecz to jestem zszokowana jaka bylam dzielna ;-) Franuś jest moim cudem, warto bylo wszystko dla niego znosić. Czasem staje nad jego lozeczkiem, patrze jak slodko spi i beczę jak bóbr ze wzruszenia ;-)

Odnośnik do komentarza

Majówko kochana gratulacje !!!!!!!!!!!!!!! :) Ja dzis wybieram sie do ginekologa tak przed 17 boje sie jak diabli ;(( zeby ta szyjka sie nie skracala :(( zeby nie powiedzial ze cos niedaboze gorzej,wiadomo wolalabym w domku polezec eh.Ciezka ta podroz do gina bedzie,bardzo zle teraz w obecnym stanie znosze,siedzze w tym aucie jak zaba rozkraczona i tylko mysle zeby jaknajszybciej dojechac,dojsc juz nie dojde nigdzie na piechote. Czuje ze juz ta luteina uszami mi wychodzi,nerwica natrectwa mysli kraza jak opetane,istatnio te bebechy bolaly,mdlilo jak jadlam to tez dyskomfort a potem nasluchiwanie :((( podchody jedzeniowe mysli natretne..,okropnosc nerwica....czuje sie jak taka bomba wybuchowa tykajaca prze te natretne mysli a malam spokoj juz rok,zawsze mialam sposob na nia,spacery dlugie i odrazu jelita sie poprawialy w funkcjonowaniu teraz trudniej,ale oby malutka siedziala dlugo dzieki temu lezeniu mojemu,zeby te natrectwa poszly w cholere,oby do porodu choc i tu panika mi juz sie wkreca.Zaczelysmy dzis 31 tydzien ;))) ponoc koncowka tego tygodnia to ostateczne uksztaltowanie sie pluc.Takze w szpitalu 1dnym wyladowalam w 27 tygodniu,potrzymali do 28 a w 29 do drugiego a teraz 31 :)).Trzmajcie kciuki!! zeby ok dzis,zeby mnie nie dobil lekarz eh.Jak leze to i nawet apetytu nie mam ;(((,brakuje mi tez terapi,owszem zapisana bylam tyle razy ale musialam odwolac bo w szpitalach bylam a jak wyszlam to teraz nie jestem w stanie tam dojechac a wiem ze sporo by mi dala i masz tu babo placek eh,pozdrawiam wszystkie mamy obecne i prszyszle :)

Odnośnik do komentarza
Gość dziewczyna25

Hej dziewczyny! U mnie ostatnio ani nie najgorzej, ale też nie najlepiej. OtóZ nerwica daje mi sie we znaki. OgolniE źle się czuje bo biorę hormony i ciągle mi słabo. Dwa biorę tabletki na cukier co mnie wykańcza cały czas mam wymioty, nudności i biegunkę po nich. Miałam brać je dwa razy dziennie ale po tych cyrkach lekarz mi zmniejszyła do jednej jednak mimo to wcale nie mogę jeść i mam rewolucję zoladkowe. Ostatniej nocy wylądowałam nna SOR bo boleści brzucha były okropne. Tak się wystraszylam ze zaraz mi będą brzuch kroić ze z nerwów dostałam paniki. Nogi mi sie trzesly ze nie mogłam ich pozbierać do kupy. Martwię się bo znowu mnie pobolewa i się boje ze do szpitala będę musiała. Ehh masakra jakąś. Mam nadzieję że u Was lepiej nie dajecie się.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny mam pytanie.to ze leze plackiem to juz pewnie wiecie,po kolejnej wizycie lekarz zaleca lezec lezec i lezec,trudno mi,mysli bardzo sie klebia,wiecie co ja juz nie rozumiem jakies natrectwa mi dochodza,bardzo chialabym pojechac na wizyte,chce jakos wytrwac do czasu porodu ale mam dylemat....lekarz kaze lezec a ja bardzo potrzebuje terapi obgadania spraw ktore mnie niepkoja,nawarstwily sie,ale mysle o malej,,,,,boje sie ze ta szyjka mi sie skroci w trakcie czy powrocie....cos sie stanie i szpital :(( nie wiem juz sama,obwiniam sie za te mysli,boje sie ze mi sie porozwija i ze zle to wplynie na mala,jak pisalam moja nerwica skupia siwe wokol przewodu pokarmowego,niejedzenia,blokady,ostatnio scisk w gardle chyba gul histeryczny....jak tu zrobic zeby ok byle eh....

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny. Ostatnio pisałam na tym forum pewnie jakies pół roku temu, ale co jakiś czas tu zaglądałam i czytałam. Jestem w 11 tygodniu ciąży. Te które mnie pamiętają to wiedza jak miałam silną nerwice oraz ze pierwsza ciaze poronilam co jeszcze bardziej nasililo moje lęki. Z nerwica bardzo dobrze radze sobie juz od 5 miesięcy i nawet zajscie w ciaze której balam się cale życie mi tego nie zepsulo. Obecnie kilka dni temu miałam plemienia pierwsze brązowe, później krew ale nie dużo. Jeździłam po różnych lekarzach, bylam tez w szpitalu gdzie spotkalo mnie upokorzenie, niemiłosiernie bolesne badanie i calkowita obojętność do mojego problemu (nie wykonano usg ani nie zapisano progesteronu). Teraz mam leżakowanie w domu, inny lekarz zapisał mi luteine dopochwowa i na dodatek zrobila mi się lekka niedoczynosc tarczycy ale podobno w ciąży to niebezpieczne i musze brać hormony. Wiem ze niedoczynność wynika z braku jodu ale niestety lekarz tak mnie nastraszyl skutkami niedoczynności u dziecka, ze musiałam zacząć oprócz jodu przyjmować hormony i teraz boje się ze moja tarczyca się rozleniwi i juz do konca zycia będę musiała brac ta chemie. Gdyby nie ciaza to pewnie zaryzykowalabym i przyjmowala sam jod a w ciąży to podobno za duże ryzyko. No ale nic pomimo strachu i obaw a takze oczywiście pojawiające się po tych wszystkich przejściach nerwicy staram się trzymać i myśleć pozytywnie. Mam takie pytanie: Czy któraś z Was badala się na tarczyce w ciąży? Czy zazywalyscie jod nawet w witaminach na poczatku ciąży? I w ogóle czy któraś z was miała jakiekolwiek problemy z tarczyca w ciąży? Gratuluje dziewczynom, które ostatnio rodziny, Majówce i Bloonce. Przede mną jeszcze dluga droga a juz takie problemy wychodzą.

Odnośnik do komentarza

A28 na problemy jelitowe bardzo dobre są probiotyki. To naturalne bakteryjki tylko te dobre które jak się przyjmuje to wypierają te zle z przewodu pokarmowego i w ogóle regulują cale trawienie. Jezeli bralas dużo leków to możliwe ze masz ubozsza flore bakteryjna i takie probiotyki mogly by pomoc a na pewno nie zaszkodzą. Można kupic w aptece tylko najlepiej żeby w składzie bylo jak na mnie wypelniaczy. Ewentualnie jest cos takiego jak esencja probiotyczna. Nie ma w niej żadnej chemii a tylko naturalne składniki. Pije się lyzke dziennie. Pomaga nawet na różne choroby związane z układem trawiennym nawet te przewlekle i uznawane za nieuleczalne :)

Odnośnik do komentarza

Witajcie Angel1990 ja bralam prze pol roku feminowit dha tam w skladzie sa kwasy omega i jod tez. Wiesz tez biore luteine,bardzo dziwnie sie czuje tylko sama juz nie wiem czy to po niej, czy nerwica ,bo bardzo placzliwa jestem,zalekniona z natrectwami jakimis nowymi,to mnie na dole tak dziwnie jakby jajniki na okres bola czasem ale nie punktowo tylko tak po wszystkich.Wczoraj zaduzo powedrowalam do toalety czy mamy i dzis odczuwam bole macicy ;((( ,obolala jestem, ile TY juz lezakujesz???? jak sobie radzisz z nerwica??? ja tak bardzo che terapi..ale martwie sie czy dojade a najwazniejsze zeby ta szyjka mi sie nie skrocila w trackie jazdy bo 24 km mam :((( a ciezko mi wogole usiedziec juz w samochodzie czy ustac ;((. Nie mialam progesteronu robionego,mysle ze powinnam zrobic bo moze mam zaduzo progesteronu juz i wydaje mi sie ze malo zle ale i nadmiar tez niewskazany :(((. Czy dziewczyny ktore braly luteine tak miesiac po,zauwazyly jakby dzieciaczki byly takie wolniejsze??/ mniej ruchliwe??

Odnośnik do komentarza

A28 ja po luteinie mam dokładnie te same objawy co przez ostatnie 2 miesiące ciąży, a więc senność, mdłości, obrzęk piersi i ogólne uczucie zmęczenia. Te objawy miałam i bez luteiny ale jakis czas temu zaczęły się zmniejszać, a potem zaczełam plamić, więc wygląda na to, że to spadek progesteronu. Zaczełam przyjmować najpierw duphaston ale po nim miałam lekką biegunkę no i plamienie z brązowego zmieniło się na czerwone, a jak zaczełam brac to luteine wszytsko sie uspokoiło. Leże od 3 dni nie licząc wyjazdow do lekarzy. A tak ogólnie to w piątek lekarz mi powiedział, zeby raczej polegiwac i się oszczędzać ale nie tez tak ze caly czas leżec plackiem. Co do mojej nerwicy to sposób wydaje się banalny, ale długo do niego dochodziłam, ale po kolei. Męczyłam się z nią dwa lata, byłam tez kilka miesięcy na lekach, które pozniej odstawiłam i chwile byl spokoj, ale nerwica w koncu wróciła. Ja jednak jestem wielką przeciwniczką wszelkiej chemi farmaceutycznej, chyba ze juz nic nie pomaga to wtedy wiadomo. Do leków jednak nie wróciłam i próbowałam pokonac nerwice na rózne sposoby: książki, blogi, fora, wsparcie najblizszych, zmiana myślenia, poglądów, szukanie przyczyn, psychoterapia, zioła, analizowanie skąd się to wzieło itd. Coś pomagało, ale nic trwale. Męczyłam się okropnie, bo dochodziło do tego, że wymiotowałam z nerwów choc wszystko było dobrze, niespałam, niejadłam, schodziła z wagi po prostu jakiś koszmar. Zawsze bylam osobą, która negatywne się nastawiala. To znaczy na podstawie obserwacji własnego zycia wyrobiłam sobie wiare w to, ze jesli chce zeby wszytsko było dobrze to musze sie negatywnie nastawic. I tak tez sie działo w moim zyciu: jak sie na cos cieszyłam w zyciu i cos zapowiadało się fajnie to zazwyczaj spotykało mnie niesamowite rozczarowanie. A jak z kolei myslała o czyms ze będzie zle i o najgorszym to działo sie odwrotnie. Dlatego tez przed kazdym nawet rutynowym badaniem lekarskim zawsze sie nakrecałam i wzbudzałam w sobie nerwy wierząc ze wtedy wyniki będą dobre i tak też było. Póki było to pod moją kontrolą wszystko było ok, ale niestety pewnego grudniowego dnia doszło do tego ze pomimo odebrania dobrych wyników mój organizm jakby sie zawiesił w stanie ciągłego niewiarygodnie silnego lęku i stresu. I tak się zaczeła moja nerwica i moje zmagania z nią. Próbowałam różnych rzeczy tak jak pisałam ale nic nie pomagało. Nawet jak udało mi się wyjść z nerwicy to predzej czy pozniej przychodziło coś co spowrotem mnie w nią wkręcalo, jakies problemy czy np ta ciąża biochemiczna. A ciąży i porodu bardzo się bałam bo całe zycie miałam przeczucie ze po porodzie wykrwawie sie na śmierc i będzie mój koniec. Takze dziecko jakiego pragnełam najbardziej na swiece łączyło się dla mnie z moją śmiercią. Długo tego wszystkiego pisać. W skrócie to po długich poszukiwaniach doszłam do wniosku, ze ja po prostu zaprogramowałam mój mózg zeby ciagle sie bał i myślał negatywnie az w koncu weszło mi to w nawyk, straciłam nad tym kontrole i obróciło się to przeciwko mnie. Postanowilam wiec sie zaprogramowac od nowa tym razem na pozytywne myslenie. I własciwie nie zrobilam nic innego jak nagrałam na telefonie siebie jak mówie: *Ja (swoje imie) jestem zdrowa, spokojna, radosna. Jestem bezpieczna. Jestem zdrowiem. Jestem spokojem. Jestem radością i zawsze myślę pozytywnie*. Słuchałam tego dniami i nocami, przed zasnieciem i po obudzeniu się. Gdzies na któryms blogu czytałam ze coś podobnego komuś pomogło, ale to musiał upłynąc dlugi czas miesiac czy dwa i stopniowo sie poprawiało. U mnie ku mojemu zaskoczeniu zaczeło działac znacznie szybciej bo juz po kilku dniach odczułam poprawe, jednak słuchałam dalej. Co ważne musze przyznac, ze od początku wcale a wcale w to nie wierzyłam. Byłam po prostu w takim już stanie masakrycznym, że byłam bliska powrotu do leków na co nawet namawiała mnie moja terapeutka widząc co się ze mną dzieje. Pomimo, że nie wierzyłam, ale w moim przypadku zaczeło działać. Później słuchałam tego co raz żadziej, nastepnie tylko jak coś się pogarszało i czułam, że nerwica mnie dopada. Obecnie nawet po takich cięzkich chwilach jak ostanie dni (plamienie, leki, tarczyca) nie muszę włanczac tego nagrania po prostu sama potrafie nawet po kilku dniach stresów spowodowanych problemami wrócić do dobrego humoru i pozytywnego myslenia. Najwazniejsze to nigdy nie myslec, ze pokonało sie nerwice na zawsze i ze juz nigdy nie wroci. Zawsze moze wrócić, ale na chwile obecną nawet jak próbuje to ja sobie z nia radze zanim cokolwiek się rozkręci. A zdarza się to juz bardzo rzadko. Nie mówie, ze ten sposób jest rewalacyjny i na kazdego podziała. Ja uwazam ze znalazlam przyczyne i zrobilam dokładnie coś odwrotnego do tej przyczyny. Natomiast moja terapeutka uwaza, ze przyczyna lezy w relacjach w rodzinie itd i ma inne zdanie, ale ja mam swoje. Jej wersje tez próbowałam wdrazac ale pomimo zmiany pewych zachowan w relacjach z bliskimi neriwca wciąz przy mnie była, wiec to nie mogło być powodem. Na terapie od kilku miesięcy jezdze juz tylko tak profilkatycznie i w zasadzie nie odczuwam nawet potrzeby terapii wiec juz rezygnuje. Choc zawsze trzeba pamietac ze różnie to w zyciu moze być i jezeli kiedys nerwica wróci to nie wolno sie tego przestraszyc, tylko zaakceptowac, o czym zresztą jest wspomniane w wymienianej tu czesto książce *Samopomoc dla Twoich nerów*. Osobiscie dużo dał mi równiez pewien blog: https://nerwicalekowa.com Polecam :) Nigdy jednak sama przed sobą nie powiem sie ze raz na zawsze wygrałam walke z nerwica bo wtedy to by juz była moja porażka. Ja po prostu nauczyłam się z nią radzić, a czy raz na zawsze to sie okaże w przyszłości. Co do Ciebie to zastanawiam się czy nie masz możliwosci skorzystania z terapii prywatnie, by terapeutka przyjechała do Ciebie. Biorąc uwagę okoliczności, a więc ciąze, obowiązek leżenia i Twój stan psychiczny moze można by było zadzwonić do niej i się zapytać czy jest taka możliwość, choć podejrzewam ze pewnie by to kosztowało. Ale spróbować zawsze można. Życzę Ci wszystkiego dobrego, żebyś też znalazła *swój sposób* na nerwice i nabrała dystansu do spraw, które do tej pory wzbudzały lęk. Wszystkim dziewczynom życzę zdrowych, wesołych Świąt a przede wszytskim spokojnymch, bo to jest nam najbardziej potrzebne :)

Odnośnik do komentarza

Aha i co ważne to nagranie było przełomem w walce z nerwicą jednak nie mogę powiedzieć ze to tylko i wyłącznie zasługa nagrania. Mąż zawsze mnie bardzo wspierał i dawał mi poczucie bezpieczeństwa, również terapia ktora choc w moim odczuciu w teorii niewiele mi pomogła to jednak dawała mi duze poczucie bezpieczeństwa, bo terapeutka była bardzo dobrym człowiekiem i nawprawde starała się mi pomóc na różne sposoby, a ja wiedziałam ze nie jestem sama z moim problemem, pomimo ze sama musze go pokonac. Wiara w Boga i zaufanie Mu oraz zaakceptowanie ze nie wszystko zalezy ode mnie i nie nad wszystkim mam kontrole, ze czasem dzieje się coś co mi sie nie podoba ale tak musi byc i trzeba z tym żyć. To wszystko dało mi poczucie bezpieczeństwa, które okazało sie kluczowe w moim życiu. Najwiekszym moim lękiem był strach przed ciężką chorobą, która odbierze mi radość życia. Kazdy objaw i kazdy wynik lekko odbiegający od normy interpretowałam jako początek ciezkiej choroby.Tak się tego bałam, ze paradoksalnie tkwiłam w tym strachu i własciwie nie miałam zadnej radosci zycia bo całą radosc odbierała mi nerwica. Także balam sie czegos co mozna powiedziec juz sie działo wlasnie przez ten strach. A przeciwienstwem lęku jest poczucie bezpieczeństwa, więc ja poprzez wiarę i relacje z innymi dążyłam do zbudowania sobie tego poczucia bezpieczenstwa. I myślę, że mi się udało :)

Odnośnik do komentarza

Angel 1990 podpisuje sie pod tym co napisałaś o nerwicy obiema rękami. To cała prawda. Najważniejsze to pozytywne myslenie i zaakceptowanie naszej choroby i życia takim jakie ono jest czyli ze raz jest lepiej a raz gorzej. To tez moja recepta na normalne funkcjonowanie, choc przyznam ze nie jest to łatwe. Duzo prawdy w tym co napisałaś. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dokladnie tak Agatan24, nie jest latwe bo choc cel w nerwicy jest jeden akceptacja i pozytywne myślenie to każdy musi znalezc swoja wlasna drogę do tego celu. U jednego będzie to powtarzanie w kolko ze nic mu nie jest, a u drugiego cos innego. Generalnie czytając przez lata różne fora osób dotkniętych nerwica lekowa zauwazylam ze są to osoby mlode, posiadajace dobrze rozwinieta samoświadomość, inteligencje intrapersonalna a wiec umiejętność wglądu w siebie, wrażliwe na cierpienia innych. Ja sama od zawsze interesowalam się psychologia i potrafilam pomoc nie jednej osobie która potrzebowala psychicznego wsparcia czy nie radziła sobie psychicznie z jakimiś problemami w zyciu. I jakby mi ktos kiedys powiedzial ze zachoruje na nerwice to pierwsze bym spytała się co to jest a później wykluczyla to no bo jak można żyć w wielkim leku i stresie jesli nic złego się nie dzieje. Do tego przeciez co jak co ale bylam zawsze uwazana przez wszystkich za osobę o mocnej psychice skoro tyle w zyciu przeszłam a mimo tego się trzymam i jeszcze pomagam innym. Ale jak to się okazuje szewc w dziurawych butach chodzi. Innym potrafilam pomoc ale ssma sobie juz nie.

Odnośnik do komentarza

Majówko fajnie ze sie odzywasz, troche tu cisza teraz. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę że masz juz wszystko za sobą. Ja dzisiaj budząc się o 5rano nie mogłam zasnąć bo cały czas myślałam o porodzie. Boje się strasznie ze jak sie zacznie a nie będzie jeszcze bardzo bolało to zacznę panikować i dostane lęków. Jejku jak ja bym chciała mieć juz to za sobą. Nie wiem jak ja przeżyłam pierwszy poród.

Odnośnik do komentarza

Witajcie fajnie ze dziewczyny macie juz to za soba:)),ja juz mam miesiac leżakowania za soba,oj ciezkie to a szczegolnie dla nas nerwusow,mysli natretne i leki kraza czasem juz taka umeczona jestem tym ze szok biore ten progesteron 3 razy po 2,senna jestem,rozdrazniona,sikam w nocy czesto, w glowie jakby pustka i same leki jedynie.....,czasem ziolowke wezme. zaczal mi sie 33 tydzien, czje sie taka jakas bezradna i osaczona,nieraz glowa jakby przepelniona wszystkim..jutro ide do ginekologa,bardzo sie boje :((((,znow mam problemy z drogami moczowymi,biore urosept nie pomaga ,mam to napinaie sie brzucha ale coz zrobic??? zeby tylko rozwarcia nie bylo,moge lezec wole w domku niz szpital. Kupilam juz wiekszosc rzeczy,ciuszki,wuzek,lozeczko itd,zeby miec spokojna glowe i nikomu w razie czego nie zostawiac na glowie z tym samych. Boje sie porodu.....jakas panika mnie ogarnia ;((( ja mam czesto infekcje,mam dziwne mysli ze jak mnie czyms zaraza podczas np cesarki?? ;(( i umre ;(, wiem wiem chore to. Martwie sie tez tym,ze ejdnak na terapie nie jezdze,w styczniu 1 bylam jak na chodzie, teraz sama z tym jestem......pojawiaja mi sie jakies natrectwa i boje sie ze sie porozkrecam ;((( a wiadomo jak to jezt w nerwicy lekowej,zaczelo sie od tego gula histerycznego,fazy przelykania sliny po 1000 razy a potem jak jem to jedzenie tak jak sline przerzuwam :((( mowie Wam ;(( ja juz wariuje;(( do tego z chlopakiem przyszlsoc pod znakiem zapytania,problemy,czasem juz nie dzwigam ;((((,mam dosc.

Odnośnik do komentarza

Ja jestem, czytam i podgladam. Ruch maly bo dziewczyny juz urodziły to pewnie czasu nie maja żeby zagladac a i nerwica pewnie w uspieniu bo nie maja czasu sie nakrecac. Ja fiola juz dostaje, coraz bliżej konca i fiksuje. Lęki znow sie lekkie pojawiły :( a i pogoda do kitu. Siedze w domu caly dzień, ciezko mi cokolwiek robić, męczę sie szybko, nerwy straszne na to wszystko juz mam. Brzuch cały skopany, boli. Naprawdę dość mam juz tej ciąży, czuje się jak pudełko które niedługo będzie rozpakowane. Wogole nie czuje się soba, kobieta. Dół mam jakiś ogromny. :(

Odnośnik do komentarza

Hej Agatan,wiesz u mnie tez paskudnie za oknem,mala mi sie juz ulozyla glowka do dolu takze naturalny bedzie,nieraz jak sie tam uklada z prawego boczku to az mnie zebro boli ale tym sie nei martwie. Wiesz narazie jeszcze nie mysle o porodzie,martwie sie tymi moimi nowymi natrectwami,tym ze slaba psychicznie jestem,bardzo ospala no i ze co zrobie jak niedajboze mi sie to porozkreca...bo to cos nowego teraz jest jak widze,a jestem uziemiona ,a przydalaby mi sie terapia,tak czuje, i szkoda mi poprostu tego kruszka mojego,boje sie o nia,dzis sie poplakalam bo mysle jaka znerwicowana w ciazy ma matke ta dziecinka!!! ze bede zla matka przez te jazdy! u mnie w tym kierunku raczej idzie eh.

Odnośnik do komentarza

A28 ja myślę bardzo podobnie jak Ty, ze przez to jak przechodze ciążę urodzi mi się strasznie znerwicowane dziecko. Sa sytuacje ze denerwuje się tym ze sie denerwuje a to jest jak jakas chora pętla. Ciężkie mam dni ostatnio, tez często płacze, ze nie dam rady, ze nie pokocham dzidzi tak jak powinnam, nawet mam mysli ze jej nie będę chciala widzieć bo mi sie depresja wroci. Ciężko z tymi moimi myślami mam. A na kiedy masz termin? Ja na 31 maja ale szczerze to wolalabym chyba wczesniej urodzić. Jeszcze ta cholerna cukrzyca, juz normalnie glupieje bo w kółko jedno i to samo jem, mam dość. Na wadze nie przybieram, ale nie chudne chyba dziecko mi zabiera kilogramy. W 31tc mala ważyła już. 1950g sporo, chyba czeka mnie znów porod dużego bobasa. Boje się.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny polecam Wam fim *1000 lat po ziemi*. Film jest bardzo ciekawy, ale co najważniejsze porusza kwestie strachu. Najbardziej podobają mi się z niego pewne słowa które często w górnych chwilach sobie powtarzam: * Boisz się czegos co tak naprawde może nigdy nie nadejść. Nie zrozum mnie zle. Zagrożenie jest realne, ale strach to Twój wybór*. Mam pytanie do agatan24: Czy ktos w rodzinie choruje u Ciebie na cukrzyce? I czy przed zajsciem w ciaze miałaś jaka nadwagę oraz czy uprawialas jakiś sport, ruch? Pytam bo ja się boje tej cukrzycy i zastanawiam się co mam na nią największy wpływ. Będę wdzięczna za odpowiedz.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×