Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica w ciąży


Enka33

Rekomendowane odpowiedzi

Zabelo, ja mam bardzo często poczucie, że jestem w klatce. Albo, że moja dusza jest uwięziona w obcym ciele, że nie pasują, że nie mogą się zgrac. Ze nie tworzą jedności po prostu. I wtedy wszystko we mnie krzyczy. Czasem czuję się jakbym była w sytuacji bez wyjścia... Nie widzę ratunku dla mnie. No i te prześladujące myśli o śmierci... Nie wiem... Dziś czytalam sobie historie ludzi, którzy wyszli z nerwicy. Podbudowało mnie to. Pomyślałam - *jednak można*. I wtedy ta glupia myśl - *a może ja nie mam wcale nerwicy???*... I tak w kółko.

Odnośnik do komentarza

Wiesz mandarynko, myślę, że to nie ma znaczenia jak nazywamy naszą chorobę, depresją, nerwicą, czy np. pająkiem;-) Chodzi o objawy, które jednak są charakterystyczne i niewątpliwie oparte na lęku, jakiejś niemocy i to one dają podstawę do stwierdzenia, że trzeba coś z tym zrobić. W pierwszej ciąży chodziłam na psychoterapię pół roku, dwa razy w tygodniu. Ponoć cały szkopuł tkwi nie w skupianiu się na dolegliwościach, nazywaniu ich, tylko na tym jak sobie z nimi poradzić... Wtedy jakoś sobie radziłam, walczyłam, a teraz dół. Psychoterapeutka wcale nie chciała słuchać moich monologów o lęku, odrealnieniu, poczuciu szaleństwa itp. Nakręcała mnie do działania, robienia czegoś dla siebie. Akceptacji swojej sytuacji, na zasadzie "ja tak mam" i "mogę coś z tym przecież zrobić". Powiem Ci, że całkiem dobrze znam teorię, ale jestem słaba strasznie jeśli chodzi o jej zastosowanie. Brak mi wiary, że to coś da. Zawsze przecież łatwiej nic nie robić, niż coś zrobić.... Jakaś nieswoja się dziś czuję. Niby nic konkretnego się nie dzieje, a coś mi nie gra. Sama nie wiem jak to nazwać. Taka niemożność odprężenia się.

Odnośnik do komentarza

Pienna, ja też mam wyrzuty sumienia w stosunku do męża i synka. Że patrzą na mnie w tym stanie, że są tacy cudowni, a ja nie potrafię tego wykorzystać, żeby walczyć. Przecież tak bardzo ich kocham. Jednak ta cholera naprawdę jest ciężka. Wiesz dlaczego boimy się śmierci, która tak naprawdę nam nie zagraża? Bo chcemy żyć!

Odnośnik do komentarza

Za tydzień minie dokladnie rok jak dopadlo mnie to cholerstwo.Pamietam jaka bylam przerazona,nie wiedzialam co się ze mna dzieje,,maz przyjechal pomnie do pracy i szybko na pogotowie,rece mialam takie jakieś sine i to uczucie ze zaraz mnie cośtrafi.potem wieczne zqawroty glowy i jeszcze się ludzilam,ze moze przesilenie wiosenne.Tydzień poźniej w swoje 30 urodziny wylądowalam na pogotowiu .A po 4 miesiącach zaszlam ciązę w której jeszcze tkwię;)I tez mi przykro,że nadal mam te uczucia lęku,niepokoju,że zaraz cośsięstanie,i te zawroty glowy i uczucie omdlenia jest okropne.Nienawidzę tego. Tak jak tego,że nawet kiedy tak ladnie na dworze jak dzis to mnie to jakoś nie obchodzi,nie potrafię się tym cieszyc.Bojesiętez ,że jak urodzi się maly to ja nie będę potrafila obdarzyc go takim uczuciem jak moją dwójkę wcześniej.Bo wszystko dla mnie takie ambiwalentne,nijakie,cierpią też na tym moje dzieci ,chociaż staram się jak moge wykrzesac przy nich z siebie życie.W wieku 31 lat czuje się jak wrak.Te uczucie jest teraz szczególnie silne przed porodem,pewnie hormony,mam nadzieję,ze dadzą mi pozyć już *po:*

Odnośnik do komentarza

Świat uczy się bólu tak człowiek z predyspozycjami do nerwicy doświadczając w swoim życiu pewnej traumy - uczy się odczuwania lęku (tego nerwicowego) i zarazem koduje go. Wiem, że można wygrywać z tą chorobą ale mam też świadomość, że pod wpływem nieprzychylnych wydarzeń życiowych dziadostwo do nas powraca. Przez ostatnie 4 lata ja właściwie zapomniałam czym jest lęk, panika, obniżone do maximum samopoczucie. Udało mi się bardzo zredukować leki tak, że przez ostatnie 2 lata łykałam pół tabletki góra 2 razy w tygodniu w sumie sama siebie oszukując, że to tak dla podtrzymania. Lekarka mi później wyjaśniła, że faktycznie to moje leczenie farm. działało na zasadzie placebo a de facto radziłam sobie sama. Nerwica wróciła w całej swojej okazałości w grudniu dokładając nowy nie znany mi dotąd objaw - natręctwo myśli. Dziadostwa nikomu nie życzę. Teraz od marca czuję jakby poprawę ta moja klatka - którą Wy dziewczyny opisujecie zrobiła się jakby obszerniejsza dostrzegam promyki nadziei, która kompletnie w pewnym momencie umarła. Boję się teraz co to będzie po porodzie i czy mój lek, z którego wzięciem nie zamierzam tym razem zwlekać zadziała jak zwykle czy burza hormonów nie zahamuje jego skuteczności. Póki co mobilizuję myśli i działania gromadząc wyprawkę dla dzidzi i może to banalne i prozaiczne jednak mi potrafi poprawić nastrój. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ach odgryzło mi początek tekstu. Chciałam napisać: iż wydaje mi się czasem, że tak samo jak noworodek z momentem przyjścia na Świat uczy się czym jest ból tak my ludzie wrażliwsi bardziej podatni na stres, lękliwi doświadczając pierwszy raz lęku nerwicowego - kodujemy go na całe życie. Możemy dzięki pracy nad sobą go zniwelować jednak pewne traumatyczne wydarzenia jakie się w życiu później mogą przytrafić powodują, że na nowo lęk wraca. W moim przypadku tak właśnie jest. jak już wyjdę na prostą, to zawsze coś takiego się wydarzy, że nerwica na nowo odżywa

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, mnie najbardziej męczą objawy somatyczne. Jeszcze derealizację, depersonalizację, natrętne myśli bym wytrzymała jakoś. Jakoś... Ale jak zaczyna mnie mrowic, robic mi się gorąca na twarzy, czuję ciśnienie w głowie i w uszach, i pełno innych to nie wyrabiam... Boję się tego. Gdyby nie to to może jeszcze jakoś bym dawala radę. Nie wiem, tak sądzę, że byłoby łatwiej. Wy też macie tak, że jak siedzicie same to jest w miarę ok a jak z kimś przebywacie to sie pogarsza??? Chodzi mi o to czy macie tak jak ja, że jak siedzę sama to się czymś zajmę, jakoś myśli odsunę, ale już jak zaczynam wchodzic w interakcjie z osobami trzecimi to coś mi się dzieje... Dziś np. gadałam przez tel i raptem zaczęło mi się robic goraco, zaczęło mnie mrowic, itp. Zauważyłam, że jak zaczynam właśnie jakoś się udzielac, gadac z ludźmi to przychodzą te objawy somatyczne. A tak chyba nie powinno byc... Nie wiem. Niby piszą wszędzie, że trzeba wychodzic do ludzi bo wtedy się zapomina i jakoś jest normalniej. Tylko, że jak ja wychodzę do ludzi to mi się pogarsza... Też tak macie? Ja nawet wymyśliłam teorię dlaczego tak może byc - pomyslałam, że jak jestem sama w ciszy to wydaje mi się że mam wszystko pod kontrolą, że słyszę moje ciało itd i nie potrafię już tak odpuścic zeby nie kontrolowac się. A jak zaczynam z kims gadac itd to puszczam tę kontrolę nad swoim ciałem i nie wsłuchuję się tak i może to jakoś wywołuje te objawy somatyczne... Trochę to zagmatwane, nie wiem czy dobrze tłumaczę...

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Hej. Mandarynko to ja mam odwrotnie, jak wychodze do ludzi jest spoko, jak zostaje sama to juz gorzej... Uczucie, ze to juz koniec i juz lepiej nie bedzie tez mam i to bardzo czesto! Ja wlasnie wrocilam ze szpitala, tak mi sie spinal brzuch i bolal, ze pojechalam na izbe przyjec, zrobili mi ktg wyszlo super, zadnych skurczy macicy, szyjka chyba mi sie wydluzyla bo juz mam 3.5 cm sztywnej, zamknietej szyjki... Lekarka to jakas byla z kosmosu, na ktg nic nie wyszlo, maluszek bardzo aktywny, a ze biore nospe i luteine i nadal brzuch mnie pobolewa to zapisala mi 3 leki na silne skurcze macicy, po ktorych jak powiedziala bede rozdygotana. serce mi bedzie szybciej bic i ogolnie moze byc kiepsko, dobra co?? Tylko po co mi takie leki skoro szyjka zamknieta a skurczy nie ma? nie wykupilam, zostaje na lekach od mojej lekarki... a bol nadal mam, ale nie taki jak na miesiaczke tylko taki jakbym dostala kijem tam w srodku... nie wiem moze to maly mnie tak uciska, ze to boli. A i mam tak boli... albo jakbym miala tam jakies zapalenie, ale przeciez wyleczylsm infekcje... nie wiem leze, zobaczymy jak bedzie przez weekend, jak dalej bedzie mnie tak bolec to poprosze gin zeby mnie przyjechala tydzien wczesniej czyli w poniedzialek i wtedy moze jakis posiew z pochwy czy cos, nie wiem. Co do nerwicy to u mnie spokoj, a w szpitalu myslalam ze zasne, tak dziala na mnie uspokajajaco... Modle sie, zeby odpuscil mnie ten bol, bo chociaz nie trzyma caly czas to jak zlapie jest bolesny i cholera wie czemu jest...

Odnośnik do komentarza

Jak czytam te wszystkie nasze posty,to mysle jak bardzo jestesmy podobne do siebie,a nawet nie znamy sie osobiscie. Te wszystkie leki,poczucie bycia w klatce. Mandarynko,co do tych objawow somatycznych,ja najczesciej mam,jak jestem sama w domu. Co chwila boje sie,ze mnie zlapie,co chwila mysle,zaraz serce zacznie mi walic i bede musiala pogotowie wzywac,za chwile cos sie wydarzy i tego nie opanuje. Mam takie poczucie beznadziejnosci tej sytuacji. Jak wychodze,to sie kontroluje,zebym sobie obciachu nie robila,co tez nie zawsze wychodzi. Raczej tez uspokaja mnie rozmowa przez telefon,bo odwracam wtedy swoja uwage od tego. Chce byc przede wszystkim silna dla mojego skarba,jak my wszystkie

Odnośnik do komentarza

Ofelia mialam tak na poczatku,jak bylam w sklepie to dopoki rozmawialam przez tel bylo ok,pozniej jak stalam przykasie czulam zeserce wali mi jak mlot i tylko czekalam co się wydarzy,czy padne trupem czy nie.Nieraz juz uciekalam wrecz ze sklepu,bo*musialam*czulam ze musze..Teraz boje sie tez ze umre przy porodzie

Odnośnik do komentarza

Neta wiem o czym mowisz,ja mam wlasnie tak,ze jak z kims jestem albo rozmawiam,to jest dobrze,a jak zostaje sama,a praktycznie caly czas tak jest,to mnie bierze. Dzis tez musze byc sama,praktycznie caly dzien i juz od rana mam atak. Obudzilam sie juz z lekiem i juz mi wali to serce,puls wariuje i boje sie,ze zaraz cos mi sie stanie. Dla mnie tez najgorsze sa objawy somatyczne,nie potrafie sobie z nimi poradzic. A myslalam,ze jakos milo spedze dzien.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, tzn ja nie mam tak non stop, że jak z kimś gadam to mi się robi źle. Mam tak czasami. Np jak się zbyt zaangazuję w tę rozmowę. Tak emocjonalnie. Wczoraj np. rozmawiałam z koleżanka, która też jest w ciąży (7 mc) i mi opowiadała jaka ma niefajną sytuację w domu z mamą. I tak mnie to wyprowadziło z równowagi, że się uniosłam trochę i od razu poczułam ból głowy uciskowy, policzki zaczeły byc gorące itd. Jak np. coś opowiadam w co się tak bardzo zaangażuję emocjonalnie to czasem brak mi tchu aż. Ale generalnie jak rozmawiam z mamą czy z kimś tak na luźne tematy to jest ok. Ja się nie boję siedziec sama. Może dlatego, że od początku ciąży jak zostałam sama z dzidziusiem pod sercem to jakoś musiałam sobie radzic. A te pierwsze 3 mce to był koszmar. Nerwica na 1000%. I przyzwyczaiłam się... Może to to. Co do sklepów to też tak mam. Stanie w kolejce to koszmar. No i generalnie unikam dużych sklepów, takich maketów bo wtedy mam takie dd że strach mnie ogarnia, i centrów handlowych tez unikam. Robię zakupy w osiedlowym sklepiku.... Jak dziś się czujecie, Kochane? Ja w miarę. Jestem trochę odrealniona. Szumi i ciśnie w uszach, ale generalnie nie jest najgorzej. Słonko pięknie świeci. Coś wymyślę sobie do porobienia, żeby nie ogarnęły mnie debilne myśli. Miłego dnia życzę i piszcie co u Was :)

Odnośnik do komentarza
Gość Basia1906

Czesc dziewczyny.przeczytalam ostatnie dwa dni, jestesmy jak z jednej miary...nic dodac nic ujac.ciezarna, ja pewnie bralam te leki na skurcze, z isoptinem, zeby serce nie kolatalo.zaczelas juz brac? Ja dzis mam znowu faze na to rozejscie spojenia lonowego, musze pomeczyc lekarza, wyczytalam, ze przy nim powinno byc cc.Poza tym moj pasierb przyniosl nam do domu jelitowke, boje sie troche.mam.nadzieje, ze nie zlapie.od 11 lat pracuje z przedszkolakami, mam nadzieje, ze uodpornilam sie...noi dzis mnie kluje w boku, zaczynam przyrastac ekspresowo,3 tygodnie i 1,5 kg...no poza tym ok, piekna pogoda..u Was tez?

Odnośnik do komentarza
Gość ciezarna 27

Basiu nie wzielam tego i nie wezme. Mam szyjke 3.5cm zamknieta, na ktg zadnych skurczy wiec nie wiem po co mi takie leki na skurcze... Zostalam na lekach od mojej gin. Co do spojenia lonowego to znowu mnie bola kosci krocza, przekrecic sie nie moge, wstac.. masakra. Taka ladna pogoda a ja leze... echh byle do tego 02/04 pojde do mojej gin, mam nadzieje ze mi powie ze szyjka wrocila do normy i bede mogla odetchnac. Wczoraj byl dobry dzien, dzisiaj czuje jakis lekki niepokoj, ale staram sie go olewac... Zobaczymy co z tego bedzie bo juz czuje ze rosnie w sile jeba... echh zawsze cos, ja wiem ze mnie ta szmata nie pusci do konca ciazy... jestem tego pewna, ale cos zeby tylko fizycznie z ciaza bylo dobrze wszystko to bede wegetowac psychicznie jeszcze te 8 tyg i 3 dni...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, u mnie tragedia. Nerwica wróciła. Od paru dni jakoś źle się czułam. Te myśli o śmierci, narastające odrealnienie, nasilone bóle głowy,... I dziś coś pękło. Wszystko wróciło. Odrealnienie silne jak na samym poczatku, silny lęk, znów uczucie, że zaraz zemdleję, nie mogę oddychac normalnie, bo czuję jakąś blokadę w płucach... Mam dośc. Myślałam, że dziś będzie lepiej a tu nawrót. I mam okropne kłucia w klatce piersiowej. Dawno nie było tak źle... Jestem już bezsilna...

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny. Mandarynko jak sie trzymasz? Moge Ci powiedziec, to samo niestety, ze mnie wzielo. Juz od kilku dni mialam ten niepokoj, co Wam pisalam, to serce mi walilo strasznie i dusznosci. Dzis wyszlam do sklepu i to byla kompletna klapa, przez wiekszosc czasu nie moglam zlapac oddechu, caly czas myslalam,ze zemdleje i ludzie beda na mnie patrzec, albo ze nie uda mi sie szybko wyjsc na powietrze, koszmar. Jeszcze czekam na wyniki holtera, a jak juz mi go zdejmowali to juz mi mowili,ze jest jest kiepsko, ja juz nie wiem jak sobie z tym radzic. Jedyna nadzieja, to dzidzius, wiem ze dla niego chce byc najlepsza. Jak u reszty?

Odnośnik do komentarza

U mnie tez niepokoj i lek nasilony.Nie wiem czy to przesilenie wiosenne czy bardziej zblizajacy sie poród.Przez te kocopaly z cesarka pewnie pojde dopiero w wielkanoc albo poiedzialek wielkanocny na ta cesarke,dobrze ,ze laskawie ją zrobia,o ile się nierozlece wczesniej..

Odnośnik do komentarza

Neta a w ktorym tyg jestes? Dziewczyny jesli mozecie to lepiej jest rodzic naturalnie.Cesarka to jednak operacja,lezalam na sali z dziewczynami po cesarce to mowily ze zazdroszcza nam po naturalnym ze od razu po porodzie moglysmy wstac zajac sie dziecmi,a one musialy przez 12 h lezec i nawet glowy nie mogly podniesc.A przy porodzie nerwica odchodzi na bok,nie ma na nia czasu,ja tez panicznie sie balam,nawet na pocztku chcialam uciec ze szpitala ale urodzic przeciez trzeba wiec uspokoilam sie jak juz maz dojechal a potem w miare silniejszych skurczy juz tylko na porodzie bylam skupiona. Teraz nerwica nadal mnie trzyma ale karmie piersia bo synus urodzil sie z niska waga i wole go karmic niz zaczac brac leki.Nad tym tez czasem mysle,ze cala ciaze nie bralam lekow a maly urodzil sie z tak niska waga ze zaliczany jest do wczesniakow,i mysle czy to nie przez nerwice,te ciagle leki,ataki,strach,wymioty czeste...bo lekarze mowia ze leki szkodza,a nerwica tez przeciez szkodzi i mam tylko nadzieje ze synus bedzie rozwijal sie prawidlowo.I wszystkim wam dziewczyny zycze szybkich porodow i przedewszystkim zdrowych maluszkow:)czasem tu bede zagladac ale przy czworce dzieciakow mozna sie zameczyc:)

Odnośnik do komentarza

Monia ja 38tydz.Urodzilam dwojke dzieci naturalnie,ostatni poród to nawet przesiedzialam w domu czytając książke,a tuz poposzlam sie wykąpać.Teraz to jest niemozliwe.Nie daj Bog jak by mnie wzielo w domu to odrazu bym się naszprycowala alproxem,nie wyobrazam sobie bolu najmniejszego,jak mnie cos zakluje juz teraz niemal panikuje,tonie da się opisac co mi się robi.Nie wyobrazam sobie terazporodu naturalnego,poprostu odrazu mi slabo jak tylko pomysle.

Odnośnik do komentarza

Hej Dziewczyny, nie było mnie tu troszkę z różnych powodów. Zaczęłam pisać na początku stycznia kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży. Wtedy byłam na etapie odstawienia leków - paroxinor. 2 tygodnie koszmaru i skutków odstawienia,ale po dwóch tygodniach przyszła ulga. Słuchajcie, miałam 4 tygodnie świetnego samopoczucia, już myślałam ze ciąża zadziałała na mnie zbawiennie. Az do pierwszego ataku lękowego. Dziewczyny to wróciło ze zdwojonym skutkiem:/// jestem załamana. Takich napadów lękowych i tak częstych nie miałam jeszcze nigdy. Mój psychiatra po moich prośbach zezwolił mi napół tabletki relanium, na co zgodził sie również ginekolog. Niestety. Przy ataku. który kiedyś nastąpił i który trwał juz prawie 3 godziny spowodował, że czułam się jeszcze gorzej. Osłabienie i uczucie omdlenia powiększylo sie a tętno nie zwolniło ani na chwilę. Do tego wszystkiego doszły zawroty głowy, które mam nawet jeśli nie ma ataku a podczas niektórych ataków wymioty z nerwów. Zadzwoniłam do psych. i powiedziałam mu o tym, jak to wygląda i ze relanium na mnie nie działa, pozwolił wziąć pół tabletki xanaxu, który brałam przed ciążą doraźnie - najmniejszą dawkę jaka moze byc. Pomogło. Ginekolog tez wiedział. Ale Kochane, to się zaczeło zdarzać codziennie. Nie ma dnia bez ataku. Koszmar. Poszłam wreszcie na kolejną wizyte do gonekologa i opowiedziałam mu jak to wygląda - chyba się już poważnie zmartwił. Poczytał o lekach ktore brałam przed ciązą i powiedział że w tej sytuacji on woli, żebym wróciła do leczenia tylko żebym brała po pół tabletki.Zbadał mnie i dzidzie - dzidzia na szczęście ma sie dobrze i rozwija się prawidłowo, ale gin.się boi że od tych napadów lękowych moze sie jednak cos podziać. To 17 tydzień, powiedział, ze ten najgorszy okres (ryzyko wystąpienia wad itd.minął) ze drugi trymestr jest bezpieczny i zeby może rzeczywiście zacząc to brac znowu a potem 3 tygodnie przed porodem odstawić - bo przed porodem nie można znowu... Dziewczyny co Wy myslicie na ten temat. Nie mam juz sił. Ja znowu zaczynam mieć schizę że umieram, ze mam b.chore serce albo jakiegos raka który sprawia ze cały czas mam zawroty i głowy i odbiera mi siły. Nic na mnie już nie działa. Żadne melisy, oddychania itd.To utrudnia mi funkcjonowanie. Nie wiem co mam robić.To cholerstwo odebrało mi całą radość z tego że będę matką.

Odnośnik do komentarza

Dietrich80-coż moge Ci pocieszajacego napisac,chyba tylko tyle,że mialam tosamo.jak dowiedzialam sięo ciazy odstawilam leki dlugofalowe.Xanax czy alprox,to to samo,ja posilkuje się tym do dzis.na usgwszystko ok,objawy mialam takie jak Ty,uczucie omdlenia i *ze cos siedzieje*mam dodzis,teraz tez mi się nasila,ale ja jestem przed rozwiazaniem.Perwszy trymestr zgadza się,ze najbardziej ryzykowny pod wzgledem leków,bo moga miec dzialanie teratogenne.Z jednym mi tylko lekarz inaczej powiedzial,ze moje leki dziejasięw mojej glowie i tak naprawde maja wplyw na mnie nie na dziecko(nie mowietu o lekach i tp tylko o objawach lękowych jakich doświadczamy)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×